No ale już mi przeszło (głównie dlatego, że dostałam okres, W KOŃCU!!). Mam napisaną połowę rozdziału wśto i postaram się go za niedługo dokończyć ;) a póki co~ wstawiam oneshota Izuo :D mam ostatnio taką chcicę na seme Izayę xDD on jest taki niebezpiecznie pociągający, jak jest na górze xDDD
No ale teraz zapraszam do czytania, pozrzędzę jeszcze na dole xP
~~~~~~~~~~~~~~
"Niszczyciele nastroju"
Od jakiegoś czasu leżałem w łóżku. Był wieczór. Za wcześnie, żeby pójść spać, ale za późno, żeby... żeby zmotywować się do zrobienia czegokolwiek. Powoli paliłem papierosa i przyglądałem się ulatującym w górę obłoczkom dymu. Przydałoby się odmalować sufit, bo trochę pożółkł.
Gdy spaliłem papierosa już do połowy, usłyszałem odgłos przekręcanych w drzwiach kluczyków.
- Jesteś?! - usłyszałem głos Izayi. Czego on chciał o tej godzinie?
- Tak! - odkrzyknąłem mu leniwie.
Chwilę później wszedł do sypialni, po drodze ściągając z siebie kurtkę i rzucił ją na krzesło w kącie pokoju.
- Szczęśliwy z odwiedzin, Shizu-chan?~ - spytał, kucając na ziemi przy łóżku i uważnie mi się przyjrzał.
- Niekoniecznie... pracowałeś?
- Tak, a skoro już późno, to postanowiłem przyjść tu, bo do Shinjuku miałem za daleko - odpowiedział mi, wstając i podszedł do szafy. Otworzył ją i zaczął szperać w poszukiwaniu swoich rzeczy - Shizu-chan, gdzie-...
- Druga półka od góry po lewej.
- O, widzę~ - wziął swoje rzeczy - Kąpałeś się już?
- Uhm.
- A jadłeś kolacje?
- Zostało coś w lodówce, jeśli o to ci chodzi - odpowiedziałem mu, gasząc papierosa w popielniczce przy łóżku.
Skinął głową i wymaszerował z pokoju.
- Nie ma za co... rozgość się - prychnąłem cicho do siebie.
Nawet zwykłego 'dzięki' nie umiał powiedzieć. Był już nie tylko jak menda i wesz. Awansował na karalucha... albo szczura. Zagnieździł się u mnie w domu i odkąd dostał klucze, traktował to miejsce jak swoje własne.
Chwilę później, prawdopodobnie po tym jak zjadł kolacje, usłyszałem szum wody. Kąpał się.
Wiedziałem, że niedługo tu przyjdzie i będzie chciał się położyć, albo i nawet coś jeszcze, więc zacząłem udawać, że śpię. Ogólnie fajnie by było, jakby jakoś przypadkiem udało mi się naprawdę zasnąć, ale szczerze w to wątpiłem.
Izaya wszedł do pokoju, a ja leżałem na skraju łóżka, odwrócony plecami do miejsca, w którym on miał się położyć. Pamiętam, że kiedyś na siłę chciał się wepchnąć od drugiej strony, żebym leżał do niego przodem, ale było za mało miejsca i spadł na ziemię. Wariat.
- Z czego się śmiejesz? - spytał, kładąc się i zgasił światło.
- Z ciebie.
- Mam się czuć zaszczycony, będąc źródłem rozrywki potworka? - też krótko się zaśmiał i przytulił do moich pleców, jak zawsze napierając przy tym kroczem na mój tyłek.
Wiem, że powinienem był się już do tego przyzwyczaić, w końcu robił to prawie zawsze, - rzadko kiedy spałem do niego przodem - ale jakoś nie potrafiłem. Jak za każdym razem wziąłem głębszy oddech, mając nadzieję, że Izaya nie usłyszał jak lekko on drży i poczułem znajome uczucie w podbrzuszu. Oprócz tego przysunął twarz do mojego karku i jego ciepły oddech owionął moją skórę. Czułem się jak sparaliżowany. W dodatku Izaya miał lekki sen, przez co dodatkowo nie chciałem się ruszać, żeby go przypadkiem nie obudzić.
Ale oczywiście miało to swoje plusy. Kiedy tak leżałem w bezruchu, powoli obojętniejąc na dotyk i bliskość kleszcza, byłem w stanie naprawdę wypocząć. Zawsze zasypiałem wtedy najszybciej i budziłem się o wiele bardziej wypoczęty.
Jednakże najgorsze w tej pozycji było jedno i sam nie wiem, czemu mimo wszystko decydowałem się jednak sypiać plecami do niego. No dobra, nie lubiłem go, ale żeby z tego powodu skazywać się na tak dokładne odczuwanie, kiedy Izaya ma wzwód, a kiedy nie? Już któryś raz poczułem na tyłku jego twardniejącego członka. Pieprzona męska anatomia...
Westchnąłem i spojrzałem na leżący na stoliku obok łóżka zegarek. Zielone cyferki świeciły w ciemności. Była pierwsza w nocy. Czemu ja jeszcze nie spałem? Może za dużo adrenaliny...?
***
- Shizu-chan~ pora wstawać
Skrzywiłem się, kiedy poczułem coś na swoim policzku.
- Shiiizuuu-chaaan, serce ty moje~
Delikatne i ciche nawoływania nie ustawały. W dodatku mimo że głos kleszcza był teraz zaskakująco przyjemny dla ucha, to i tak mnie on denerwował.
- Kochanie~ - wciąż nawoływał - Robaczku~~ wstawaj~
Sam jesteś robal, wstrętna pijawo...
Zakryłem się kołdrą.
- Aniołku?~ - tym razem powiedział jakby pytająco, po czym westchnął - Shizu-chan, wstawaj, ty pierwotniaku, bo nie znam zbyt wiele pieszczotliwych określeń.
- To po co ich w ogóle używasz? - spytałem niezadowolony z tego jak sennie brzmiał mój głos.
- Bo kocham sarkazm, - powiedział chłodno, wyrywając mi kołdrę - a teraz obudź się już, bo spóźnisz się do pracy.
Leniwie przewróciłem się na drugi bok - A tak dobrze mi się spało... - stęknąłem.
- Bo ze mną - dopowiedział wyniośle kleszcz, nachylając się nad moim uchem.
Zmroziłem go spojrzeniem, ale chwilę później - czyli po tym jak spojrzałem na zegarek - o mały włos go nim nie zabiłem.
- Kleszczu, jest szósta rano!! - warknąłem.
- Dlatego właśnie nie powinieneś był się tak drzeć. Niedawno skończyła się cisza nocna, wiesz?
Zacisnąłem dłonie na pościeli, starając się jakoś uspokoić. Powoli wypuściłem z płuc powietrze. Denerwowanie się z samego rana to nic dobrego.
- Ale wiesz~ nie bez powodu obudziłem cię wcześniej - mruknął, nieco się nade mną nachylając.
- Nie licz na to - burknąłem chłodno.
- Kiedy właśnie seks o poranku to samo zdrowie~
- Co ty nie powiesz...
- I tak nie zaśniesz - dodał, bardziej się do mnie przesuwając - Zdążyłem cię już wkurzyć, więc po tym lekkim przypływie adrenaliny ci się nie uda.
Powoli przeniósł usta na moją szyję i zaczął ją całować.
- Wkurzając mnie, spieprzyłeś nastrój - podsumowałem, nic sobie nie robiąc z tego, jak delikatnie pieścił moją skórę ustami, a od czasu do czasu także i językiem.
Odsunął się i spojrzał na mnie z wyraźnym rozbawieniem - To ty baba jesteś, że nastroju potrzebujesz? - prychnął.
Zaśmiałem się i podniosłem do siadu, tym samym go od siebie odpychając - Po prostu się odwal - mruknąłem, lekko rzucając w niego poduszką i udałem się do łazienki. Po ogólnym ogarnięciu się i porannej toalecie, powoli wszedłem do kuchni. Dzięki Izayi miałem jeszcze dużo czasu, zdecydowanie za dużo.
- Shizu-chan~ czy ten blat nie wygląda zachęcająco~? - wymruczał teatralnie kleszcz i zaczął głaskać dłonią powierzchnię blatu.
- Wystarczająco zachęcająco, aby nim w ciebie rzucić - westchnąłem, zaglądając do lodówki.
Kątem oka zobaczyłem, że się uśmiecha.
- Płatki? - spytałem.
Skinął głową i zajął miejsce przy stole, najwyraźniej czekając aż mu je zrobię. Chwilę później zająłem miejsce na przeciwko niego i podsunąłem mu jedną z dwóch miseczek.
- Itadakimasu - powiedzieliśmy w tym samym czasie.
Typowy wspólny poranek. On mi dokuczał, a ja chcąc się odegrać, ignorowałem jakiekolwiek jego starania odnośnie spraw łóżkowych.
- To może kupić ci kwiatki?
Spojrzałem na niego jak na durnia - Na co mi jakieś badyle?
- No właśnie, a na co ci jakiś tam nastrój?
- Aż tak jesteś zdesperowany?
Uśmiech Izayi wywinął się w bok - Nie jestem, Shizu-chan. Gdybym naprawdę aż tak bardzo chciał, znalazłbym sobie dziwkę.
- Więc po co się ze mną droczysz? - syknąłem, wyginając przy tym łyżkę.
- Bo to zabawne~ - wzruszył ramionami z zadowoleniem przyglądając się łyżce.
- Jak wolisz dziwki, to się do mnie więcej nie zbliżaj - prychnąłem - Jeszcze mnie czymś zarazisz.
- Swoją drogą ciekawe, czy twoja nadludzka siła jakoś złagodziłaby objawy tych chorób...
- Dosyć. Masz zakaz na zbliżanie się do mnie w ten sposób, dopóki Shinra cię nie przepada, podły insekcie!!
Izaya zaczął się śmiać, krótko i głośno - Shinra bardziej się zna na zszywaniu i rozcinaniu ludzi, niż badaniach.
- Nieważne. Skończ gadać o nieistotnych pierdołach - syknąłem.
- To mnie ucisz - mruknął, nachylając się nad stołem, aby znaleźć się bliżej mnie.
- Ciebie się nie da uciszyć.
- Nawet nie próbowałeś - wypomniał mi.
- Zamknij się - spróbowałem.
Pokręcił głową i przysunął się jeszcze bliżej - Nie tak...~
Prychnąłem, odwracając się od niego. Wyprostowałem łyżeczkę i wróciłem do jedzenia płatków – Jedz i spadaj do siebie.
- Zawsze taki nieczuły~ Shizzy – pocmokał, po czym odchylił się na krześle i opadł na jego oparcie – Przecież to tylko pocałunek.
- Mówisz, że to tylko pocałunek, – powiedziałem obojętnie, mierząc w niego łyżeczką, zupełnie tak, jak on to robił z tym swoim scyzorykiem – ale jak uda ci się mnie namówić na pocałunek, to nabierasz tyle pewności siebie, że nie ma szans, aby nie wynikło z tego coś więcej.
- Ja zawsze jestem pewny siebie – prychnął.
- Teraz akurat nie, – lekko się uśmiechnąłem, z braku zajęcia mieszając płatki – w końcu nie masz pewności, czy nie zarobisz ode mnie w pysk.
Jego uśmiech wywinął się w lewo – To dlatego, że jesteś-…
- Nieprzewidywalny, – dokończyłem za niego, wstając od stołu i zabrałem swoją pustą już miseczkę, aby ją umyć – wiem. Powtarzasz to tak często, że aż robi się to nudne.
- Sam robisz się nudny, Shizu-chan. Za bardzo się do mnie przyzwyczajasz, a to jest niefajne.
Posłałem mu ukradkowe spojrzenie, wycierając mokrą miseczkę.
- Bo?
- Bo twoja nieprzewidywalność straciła przez to na dynamice i rzadko już we mnie czymkolwiek rzucasz.
- Ach tak – mruknąłem nieprzejęty, chowając mleko do lodówki – To co teraz? Jestem zbędny i się mnie pozbędziesz?
- Oczywiście, że nie~ może i jest niefajnie, ale to interesujące wyzwanie – uśmiechnął się, odnosząc swoją także pustą miskę, ale jej po sobie nie umył. Jedynie zostawił ją w zlewie – W końcu skoro jest trudniej, to trzeba się bardziej starać, prawda, Shizu-chan?~ Między innymi dlatego lubię twoją nieprzystępność – po powiedzeniu tego, klepnął mnie w tyłek.
Westchnąłem, opierając się dłońmi o blat – Czyli jednak nie jestem taki nudny – mruknąłem, zastanawiając się za co wpierdolić mu najpierw: za miseczkę, czy za klepnięcie mnie?
- No nie, w sumie to jednak nie – odpowiedział z delikatnym uśmiechem, który jedynie pogłębił się na widok zmarszczki pomiędzy moimi brwiami.
Na moment zapadła cisza.
- Jeszcze dzisiaj nie paliłem, – oznajmiłem – więc mogę cię zapewnić, że na pewno oberwiesz, w dodatku za dwie rzeczy. Pytanie brzmi: Wolisz dwa razy nieco delikatniej, czy raz a mocno?
- A ty, Shizu-chan? – mruknął, zachodząc mnie od tyłu. Położył dłonie obok moich i naparł na mój tyłek biodrami, tym samym dociskając mnie nieco mocniej do blatu – Wolisz dwa razy delikatniej, czy raz a mocno? – powtórzył moje pytanie, mrucząc mi je do ucha, oczywiście ze zmienionym kontekstem.
- Raz a mocno – po powiedzeniu tego, uderzyłem go łokciem w brzuch.
Zgiął się w pół, tym samym ode mnie odsuwając i prawdopodobnie przez jakiś czas walczył o oddech. Nie wiem sam, nigdy mnie nikt tak nie walnął, więc nie miałem pojęcia, co to za uczucie. Odwróciłem się z lekkim uśmiechem i zacząłem kierować się w stronę wyjścia z kuchni – I pozmywaj po sobie – rzuciłem mu przez ramię.
- I to niby ja tu rujnuję nastrój?!! – usłyszałem za sobą krzyk Izayi.
Zaśmiałem się. Chyba zaczynałem powoli rozumieć, czemu tak bardzo lubił mnie denerwować. To rzeczywiście było zabawne.
Jak tak teraz myślę, to fabuła ogranicza się do minimum xD taki dzień z ich życia jako pary bardziej, co nie? xP~ rozmowa i podryw =w= podryw~! właśnie, podryw xD na początku chciałam napisać lemona, ale tak się wczułam w Shizuo, który nie chce dać dupy, że wyszło jak wyszło i znokautowałam Izaye xDDDD LOL Tak czy inaczej, fajnie mi się pisało :D
BONUSOWE INFO O ANIMCACH, NA KTÓRE CZEKA MISZU:
1) O drugim sezonie DRRR!! już raczej wiedzą wszyscy~więc nie ma co wspominać xD
2) Pamiętacie jak wspomniałam pod oneshotem "284" o Visual Novel, pt. Dramatical Murderer? No, to ma wyjść anime latem :D Ale zazwyczaj anime na podstawie VN są do dupy... zawsze coś spieprzą x.x tak jak, np. "Togainu no chi", nasz zniesławiony hit sezonu "Pupa" xDD i inne takie... no ale ważne, że w ogóle zobaczę jak moje ukochane postacie się ruszają xD
3) Ma być też anime do Kagerou Days, tytuł to "Mekakucity Actors" (jakby nie mogli zostawić Kagerou xDDD??)
4) No i ma być nowa wersja Kuroshita, która tym razem OPIERA SIĘ NA MANDZE i będzie to z cyrkiem =w=
5) No i jeszcze czekam na drugi sezon SAO i SnK, ale to to chyba oczywista oczywistość =m= heheszki~~ *SAO obejrzała dopiero niedawno i zakochała się w Kirito*
NO I KONIEC XDD NASTĘPNYM RAZEM BĘDZIE JUŻ WŚTO!! I POSTARAM SIĘ ZAMIESZCZAĆ TEGO NIESZCZĘSNEGO ŚLEPCA BARDZIEJ REGULARNIE :D
matko, czytało mi się to tak przyjemnie, że czekam na więcej ;3 oczywiście jeżeli będziesz chciała kontynuować c;
OdpowiedzUsuńGenialne, ubawiłam się i szczerze powiedziawszy spodobał mi się Shizuo, który nie chce dać dupy xD Naprawdę uwielbiam twój styl pisania. Już nie mogę się doczekać nowego wśto.
OdpowiedzUsuńOdkryłam tego bloga jakiś tydzień temu...i w ramach przygotowań do egzaminu gimnazjalnego z polskiego, przeczytałam całość XD Byłoby szybciej, ale niestety muszę jeszcze chodzić do szkoły. Dlatego ten komentarz będzie taki zbiorowy ;P Pierwsze rozdziały były na niższym poziomie, trochę literówek, kilka ort...a z każdym kolejnym, było co raz lepiej! W tym momencie osiągasz niemal wirtuozerski poziom . Ta miniaturka jest świetna na poprawę humoru i, jak widać, wcale nie potrzeba złożonej i skomplikowanej fabuły, żeby zaciekawić czytelnika. Po prostu dziękuję za te wszystkie teksty, które tak wciągają, że nie można przestać. Widzisz co Ty robisz z człowiekiem? Nawet nie mam odpowiednio silnej woli, żeby się oderwać od tego i pouczyć trochę XD Izaya rozszyfrowałby takiego słabego człowieka jak ja, w dwie minuty -,-'' No, ale znowu zaczęłam o sobie, gomme ._. Uwielbiam tego bloga, lądujesz w zakładkach i masz moją obietnicę regularnych komentarzy :) Pozdrowionka i życzę weny!
OdpowiedzUsuńDark Night
P.S. Jestem z telefonu i nie mogę sprawdzić co napisałam, więc jak jakieś słowo zupełnie nie pasuje, to przez automatyczne podpowiadanie i słownik w tel XD
Aw, Aw, Aw, Aw... Tak mi słodko jaaakoś~! ♥
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba ten shot, jest taki świetny i w ogóle ;w;
Shizu-chan jako ukeś? :D
W sumie na upartego można by było uznać, że to dalej Shizaya. XD W niektórych momentach ma się takie wrażenie.
Gratuluję, strasznie dobrze odwzorowujesz zachowanie Izayi. Mi to ostatnio nie wychodzi ;-;
Ucz mnie, Miszczu! ._.
Podoba mi się bardzo ten fragment, gdzie Orihara używa zdrobnień. To takie nietypowo typowe... Bo niby Izaya lubi sobie zdrabniać imiona, ale usłyszeć/przeczytać takie zdrobnienia... W stosunku (! XD) do jego wroga... Doprawdy mega świetne *o*
Izaya jaki niewyżyty. Nie mogę się czasem do tego przyzwyczaić. Rzadko widuję Izuo, więc to taki 'powiew świeżości'. Świetnie to piszesz, chętnie bym jeszcze Izuo w Twoim wykonaniu przeczytała ;w;
Haa ♥ Nie mogę się doczekać tego drugiego sezonu ♥ Ciekawe, czy będą się trzymac nowelki, czy może wymyślą coś innego... Oby tego nie schrzanili.
Czekam na następne notki i życze weny :3
Highihih~! Jak zawsze świetne. i jak zawsze Izaya znokautowany :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~!