Rozdział 12
Pukanie, a mówiąc dokładniej to dwa lekkie uderzenia piąstki Namiko o drzwi, sprawiły, że chłopak podniósł wzrok znad czytanej przez siebie mangi.
– Tsugaru? – nie czekając na odpowiedź, lekko uchyliła i tak już otwarte drzwi. Zajrzała do środka. Wyraz jej twarzy nieco się rozweselił, gdy zobaczyła, że blondyn czyta. – Kupiłeś sobie mangę? – spytała.
– Psyche mi pożyczył.
– Ciekawe?
– Właściwie to czytam to tylko ze względu na niego – przyznał szczerze blondyn. – Powiedział, że mu się podobało, więc chyba ciekawe.
Namiko niepewnie mruknęła coś na znak, że rozumie, choć tak naprawdę nie rozumiała. Tego typu brak entuzjazmu był jej obcy, więc niekoniecznie potrafiła utożsamić się ze swoim synem. Ona na jego miejscu byłaby nieco bardziej podekscytowana.
– Przyszłam spytać, co chcesz na obiad – powiedziała w końcu, dopiero po chwili przypominając sobie, że po coś tu jednak przyszła.
Blondyn tylko wzruszył ramionami. Najwyraźniej było mu to tak samo obojętne, jak czytana właśnie manga.
– Nie masz na nic szczególnego ochoty?
Kiedy jej syn pokręcił głową na boki, Namiko westchnęła z rezygnacją.
– To zrobię spaghetti – zdecydowała, doskonale wiedząc, że to ulubione danie blondyna.
Oczywiście po wyjaśnieniu sprawy obiadu mogłaby już sobie iść, jednak z jakiegoś powodu – całkiem możliwe, że był to jej matczyny instynkt – przeszła przez próg pokoju Tsugaru i nieco się rozejrzała. Coś jej nie pasowało. Na początku nie potrafiła tak dokładnie określić co, ale po chwili jej wzrok zatrzymał się na akwarium, którego czarna pokrywa nie była tak dokładnie czarna.
– Tsugaru, kiedy ostatnio odkurzałeś?
Blondyn odrobinę zmrużył oczy, wyraźnie się przy tym zastanawiając – Nie pamiętam – powiedział w końcu.
Namiko pokręciła głową i podeszła do okna, żeby je otworzyć. – Nie możesz oddychać takim powietrzem, Tsugaru.. – mruknęła, wyraźnie niezadowolona. – Musisz tu posprzątać, dalej, wstawaj. Pościeli też pewnie dawno nie zmieniałeś, co? – mówiąc to, zaczęła rozpinać poszewkę od jego poduszki. – Pomogę ci trochę, leć po ścierkę.
Mówiąc to wszystko, brzmiała trochę jak swój własny tata, przez co nieco zmarszczyła brwi. Chcąc wyrzucić sobie tę myśl z głowy, zerknęła na swojego syna, który właśnie wychodził z pokoju. Chwilę później – gdy Namiko ściągnęła już pościel oraz prześcieradło – wrócił i zaczął ścierać z półek kurze, niczego przy tym nie mówiąc.
Namiko trochę ta cisza niepokoiła. Nie chciała przecież, aby Tsugaru pomyślał sobie, że rozkazuje mu tak, bo jest złośliwa. Robiła to przecież dla jego dobra i nawet mu pomagała, bo chciała, aby przebywał w czystym otoczeniu i dobrze się w nim czuł.
– Zawsze przecież miałeś posprzątane.. – mruknęła w zastanowieniu. Nie była przyzwyczajona do tego typu sytuacji. Zwykle nie musiała Tsugaru niczego nie mówić, bo sam dobrze wiedział o tym, że musi zajmować się takimi rzeczami.
Blondyn jedynie spuścił w odpowiedzi głowę i zacisnął usta w wąską linię. W dalszym ciągu bez słowa ścierał z mebli kurz.
Nie wiedząc, co jeszcze mogłaby powiedzieć, Namiko wyszła z pościelą z pokoju. Chwilę później wróciła z nową, świeżo wypraną i zaczęła ją zakładać, nieco martwiąc się przy tym o syna. Cisza zaczynała się robić nieco niezręczna.
Oczywiście nie była głupia i domyślała się, co było powodem zaniedbywania przez niego obowiązków. Na samą myśl o tym na jak wiele aspektów życia Tsugaru wpływa depresja, poczuła jak coś ściska ją w żołądku. Zdecydowanie bardziej wolałaby, aby bałagan w jego pokoju był wynikiem lenistwa.
***
Szkoła…
Rozpoczęcie roku za dwa dni.
Tsugaru niekoniecznie cieszyło myślenie o tym. Sam nie wiedział czemu tak dokładnie, ale w przeciwieństwie do Psyche jakoś nie za bardzo ekscytował się kupowaniem nowych długopisów i zeszytów. Głównie dlatego, gdy przedwczoraj był z nim na zakupach, nieszczególnie interesowały go wybierane przez Psyche przybory. Na większość pytań typu „Może być?”, odpowiadał „Wszystko jedno”. Nie zgodził się tylko na zeszyt z Barbie, który Psyche pokazał mu bardziej po to, aby sprawdzić czy Tsugaru potrafi w ogóle jakoś inaczej zareagować.
– Tsugaru?
Blondyn oderwał wzrok od okna. Spojrzał na postawioną przed nim herbatę, a później na siadającego na swoim wcześniejszym miejscu przy biurku rudego mężczyznę.
– Pytałem co ze szkołą.
Blondyn lekko zmarszczył brwi i znowu spuścił wzrok na filiżankę z herbatą. Akabayashi-san dopiero ją przygotował, więc była jeszcze za gorąca.
– Nie wiem – wzruszył ramionami.
Psycholog Tsugaru w zastanowieniu postukał swoją laską o ziemię, po czym spytał. – Chodzi mi o to czy się nią jakoś denerwujesz – sprecyzował.
Nieco pomogło to blondynowi w udzieleniu konkretniejszej odpowiedzi. Pokręcił głową na boki.
– Jestem tylko trochę niezadowolony, że będę musiał wcześnie wstawać.
Akabayashi cicho się zaśmiał, gdy to usłyszał. Po chwili zastanowienia, dodał. – Wiesz, prawdopodobnie powinienem kazać ci coś narysować i starać się to zanalizować albo zadać jakieś inne z pozoru nic nie znaczące pytanie, ale mi się nie chce.
Tsugaru nieco to zdziwiło.
– Bo w gruncie rzeczy jesteś już prawie dorosły i sam wcześniej mówiłeś, że chcesz czuć się lepiej, tak?
Skinął głową.
– W takim razie mogę założyć, że na zadawane wprost pytania będziesz odpowiadał szczerze? – po chwili ciszy Akabayashi dodał. – No chyba, że chcesz rysować.
Blondyn się przez to zaśmiał i pokręcił głową na boki. – Może być, ale nie gwarantuję, że odpowiem na wszystko.
Psycholog wzruszył ramionami. – „Nie wiem” lub „Nie chcę odpowiadać” to też jakaś odpowiedź.
Tsugaru przez chwilę czekał na jakieś pytanie, ale gdy żadnego nie usłyszał, postanowił posłodzić swoją herbatę. Gdy mieszał w niej łyżeczką, Akabayashi wreszcie spytał. – Gorsze dla ciebie byłoby przebywanie wśród dużej ilości ludzi, których nie znasz czy siedzenie samemu w pokoju?
– To pierwsze – blondyn odpowiedział bez zastanowienia.
– A która z tych rzeczy mocniej wpływa na twój nastrój?
Filiżanka wciąż za gorącej do picia herbaty zatrzymała się tuż przy ustach blondyna. Spojrzał on z lekkim zaskoczeniem na siedzącego na przeciwko mężczyznę.
– Ta druga – odpowiedział po chwili, choć tak naprawdę to wcale nie potrzebował czasu na zastanowienie się.
– Negatywnie czy pozytywnie?
Filiżanka powędrowała z powrotem na talerzyk. Tsugaru zrezygnował z napicia się – tym samym nieświadomie ratując swój język przed poparzeniem – i ją odstawił.
– Czyli to moja wina, że źle się czuję? Bo siedzę sam w pokoju?
Blondyn nieco zmarszczył brwi, jednak Akabayashi tylko cicho się przez to zaśmiał.
– Nie zrozum mnie źle, nie mówię, że to twoja wina. W końcu to nie wyjaśniałoby czemu mimo wszystko jest ci smutno, gdy przebywasz z innymi. Chodzi mi po prostu o to, że z pomiędzy tych dwóch sytuacji… to znaczy czucia się źle przy kimś i czucia się źle będąc samemu.. gorsza jest dla ciebie ta druga opcja, bo zaczynasz wtedy krążyć myślami wszędzie i nigdzie, przez co wcale sobie nie pomagasz, co nie?
Tsugaru skinął głową. Słowa Akabayashiego potwierdzał tylko fakt, że blondyn zdecydowanie poczuł się lepiej, kiedy podczas jednego z ataków paniki zadzwonił do Psyche. Co prawda był to środek nocy, ale brunet wyraźnie cieszył się wtedy, że był w stanie mu pomóc. Tak samo jak i Tsugaru robiło się lepiej, gdy Psyche postanowił przynieść mu swoje zeszyty z lekcjami i przez jakiś czas leżeli razem w łóżku.
– Czyli lepiej z kimś w takich chwilach rozmawiać – mruknął bardziej do siebie. – To już w sumie wiem, ale pan pytał o dużą ilość obcych ludzi. Z obcymi nie jest tak jak z bliskimi.
Akabayashi lekko się uśmiechnął i podszedł do okna. – A o kim dokładnie myślisz, mówiąc o bliskich? Bo doskonale wiem, że przed rodzicami do niedawna wszystko ukrywałeś.
Tsugaru poczuł lekkie pieczenie w okolicach policzków. Miał wrażenie, że Akabayashi od początku dążył do zadania tego pytania. – O osobie, przez którą tu jestem.
– Przez którą czy dzięki której?
– Dzięki której.
– Czyli jesteś temu komuś wdzięczny za pomoc? – Akabayashi oderwał wzrok od znajdującej się za oknem ulicy i kątem oka zerknął na Tsugaru.
Blondyn skinął głową. – Bardzo.
Rudy mężczyzna słabo się przez to uśmiechnął. Najwyraźniej o czymś sobie pomyślał, choć Tsugaru nie był w stanie się domyśleć, o co mogło chodzić.
– Kim dokładnie jest dla ciebie ta osoba?
Blondyn już rozchylił usta, odruchowo chcąc udzielić odpowiedzi bez zastanowienia, ale dość szybko zamknął buzię. Nie chciał mówić prawdy.
– Przyjacielem – powiedział w końcu.
– Mmm – Akabayashi cicho mruknął w odpowiedzi. – I ten przyjaciel zwykle ci pomaga, tak?
Tsugaru skinął głową.
– Ale wcześniej mówiłeś, że nie masz przyjaciół.
Coś ścisnęło go w brzuchu, gdy to usłyszał. Cóż, przyjaciół może i nie miał, ale miał chłopaka, który był dla niego kimś więcej. Tsugaru nieprzyjemnie się spiął, dochodząc do wniosku, że kłamstwo naprawdę ma krótkie nogi. Mimo wszystko nie chciał się przyznawać do prawdy. Wolał zatrzymać fakt bycia z Psyche dla siebie. W końcu dotyczyło to tylko ich i nie do końca wiedział jak zareaguje Akabayashi-san, gdy usłyszy, że jego pacjent płci męskiej ma chłopaka. Tsugaru wolałby, żeby nie zostało to potraktowane jak coś, co też trzeba leczyć. W końcu różni ludzie różnie reagowali.
– No dobrze, nie musisz odpowiadać – Akabayashi postanowił odpuścić. Prawdopodobnie zorientował się, że jego pytanie nieco zakłopotało blondyna. – No a… mówiłeś, że twoje samopoczucie zaczęło się stopniowo pogarszać od początku liceum, tak? – zadając to pytanie, podszedł do biurka i sprawdził coś w karcie swojego pacjenta. Najwyraźniej upewniał się odnośnie tego, co właśnie powiedział.
– Mhm.
– Mógłbyś spróbować to sobie jakoś wyobrazić? Tak wizualnie? Na przykład gdybyś miał rozrysować swoje samopoczucie na wykresie.
Blondyn nieco zmarszczył brwi.
– Zdaję sobie sprawę z tego, że może to być dla ciebie trudne – Akabayashi mówiąc to, ponownie zajął swoje miejsce przy biurku i napił się swojej kawy. – W końcu depresja częściowo wpływa na odczuwanie czasu. Wszystkie dni są do siebie zaskakująco podobne i zlewają się w jedną wielką niekształtną masę… tak to mniej więcej odczuwasz?
Tsugaru w zamyśleniu przygryzł wargę. Miał wrażenie, że jego odpowiedź na to pytanie jest bardzo ważna, więc chciał ją dokładnie przemyśleć. Na szczęście jego psycholog był bardzo cierpliwy.
– Do pewnego czasu tak było – powiedział w końcu. – Wtedy mniej więcej wykres był cały czas na dole, ale kiedy zacząłem się zadawać z Psyche… to znaczy z tym przyjacielem, o którym mówiłem… to trochę się uniósł.
– I teraz odczuwasz to nieco inaczej?
Tsugaru skinął głową, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że kąciki jego ust unoszą się w górę. – Teraz prawie codziennie robimy coś razem, więc każdy dzień jest inny i… i czuję się przez niego lepiej, ale.. – na jego twarzy pojawiło się zagubienie, a uśmiech zmalał. – Nie do końca wiem, jak to powiedzieć.. – przyznał szczerze, patrząc na mężczyznę przed sobą tak, jakby ten był w stanie mu jakoś pomóc w ułożeniu odpowiedniego zdania.
– „Ale”… – Akabayashi cicho powtórzył i krótko się zaśmiał. – Czyli coś nadal jest nie tak. W końcu inaczej by cię tu nie było.
Blondyn jeszcze raz pokiwał głową na tak.
– Zastanów się co chcesz powiedzieć, ja poczekam.
Tsugaru zacisnął usta w wąską linię i wbił wzrok w swoją herbatę. Teraz nie była już gorąca, więc napił się jej, biorąc nieco większe łyki niż normalnie. Kiedy zerknął na Akabayashiego, zorientował się, że ten wcale na niego nie patrzy, tylko rysuje coś w notatniku. Był mu za to wdzięczny. Prawdopodobnie gdyby rudzielec po prostu wyczekiwał odpowiedzi, patrząc przy tym na niego, to Tsugaru nie udałoby się niczego wymyślić, bo za bardzo przejmowałby się faktem, że ktoś uważnie go obserwuje.
– Bo… – zaczął bardzo niepewnie, cały czas wpatrując się przy tym w trzymaną przez siebie filiżankę. Ze zdenerwowania miał zimne dłonie, więc starał się jakoś je w ten sposób ugrzać. – Teraz to jest tak, że czuję na zmianę smutek i szczęście, a czasem… czasem to po prostu niczego nie czuję – na jego usta wkradł się przygaszony uśmiech. – I jak tak teraz o tym myślę, to przytłacza mnie to o wiele bardziej niż czucie się źle cały czas. To tak jakbym… dawał sobie i Psyche nadzieję na to, że jest ze mną lepiej, ale później przychodzi taki jeden lub dwa gorsze dni i po pro-..ostu…
Tsugaru zorientował się, że oczy zaszły mu łzami dopiero wtedy, gdy załamał mu się głos.
– Jestem… jestem na siebie zły, bo wpływam też na nastrój Psyche.
– Pozytywnie i negatywnie, tak?
Blondyn lekko skinął głową, w pewnym sensie ciesząc się z tego, że jego psycholog znowu zaczął się odzywać.
– Ale gdybym się od niego odciął, to za bardzo bym go zranił.
– I by ci się pogorszyło – dodał Akabayashi. – Bo przecież powiedziałeś, że to dzięki niemu zacząłeś czuć się lepiej.
Nie wiedząc co odpowiedzieć, Tsugaru skinął głową.
– Zaprosił mnie dzisiaj do siebie na noc i nie za bardzo chcę do niego iść.
– Gorszy dzień, hm? – domyślił się rudzielec. W dalszym ciągu siedział przy swoim biurku, jednak teraz postanowił nieco pochylić się w przód i oprzeć podbródek na rączce od swojej laski, którą cały czas trzymał. – No, na pewno gorszy niż tydzień temu, bo gdy się wtedy widzieliśmy byłeś zdecydowanie mniej przybity.
Tsugaru słabo się uśmiechnął, gdy to usłyszał. – Bo tamtego dnia się z nim widziałem – wyjaśnił, powstrzymując cichy śmiech. – Naprawdę poprawia mi on humor, ale mam wrażenie, że go wykorzystuję.
– Gdybyś naprawdę go wykorzystywał, to chyba nie czułbyś się z tym źle, co? Większość wykorzystujących kogoś osób jakie znam jest z siebie raczej zadowolona.
Blondyn postanowił w końcu spojrzeć na Akabayashiego. Przez chwilę na siebie patrzyli. Tsugaru przez ten czas przygryzał swoją dolną wargę i ganił się w myślach za to, że nie potrafi powstrzymać szklenia się swoich oczu.
– Jestem żałosny.. – powiedział w końcu, z trudem panując przy tym nad swoim głosem.
Mimo że odwrócił wzrok w bok, Tsugaru i tak kątem oka zauważył pojawiającą się między brwiami Akabayashiego zmarszczkę.
– Dlaczego?
– B-bo prawie beczę.
– Prawie – głos rudzielca był dość pogodny, gdy to mówił. – Ale tak właściwie to w płakaniu nie ma niczego złego. Jest to zdecydowanie lepsze od tłumienia w sobie emocji – wzruszył ramionami i wyprostował się, opierając swoją laskę o biurko i na moment o niej zapominając. – No bo kto niby powiedział, że nie powinno się płakać?
Tsugaru cicho się zaśmiał, szybko ścierając powoli wypływające mu z oczu łzy. – Ja?
Akabayashi też słabo się uśmiechnął. – A jak twoje leki? – postanowił zmienić trochę temat. Głównie po to, żeby chociaż na chwilę odciągnąć Tsugaru od tematów, które doprowadzały go do łez. – Mówiłeś, że Shiki-san coś ci zapisał. Bierzesz je?
Blondyn lekko zmarszczył brwi, dopiero po chwili przypominając sobie, że Shiki to nazwisko jego psychiatry. Póki co widział się z nim tylko raz, więc nic w tym dziwnego, że słabo go pamiętał.
– Biorę, ale nie działają.
Akabayashi pokręcił z rozbawieniem głową i zajrzał do swojej karty, żeby przeczytać, co dokładnie bierze jego pacjent. – Bierzesz je jeszcze za krótko. Zaczną działać za trzy lub cztery tygodnie. Prawdopodobnie pomogą ci się skupić, lepiej spać, poczujesz się trochę lepiej… ale nie gwarantuję, że dużo lepiej. Sporo też zależy od ciebie.
– Dlaczego Shiki-san mi tego nie powiedział? – Tsugaru nie do końca rozumiał. Wydawało mu się, że informacji o lekach powinna mu udzielić zapisująca je osoba. Albo ulotka. Ale Tsugaru nie wpadł na to, żeby ją przeczytać.
– Bo ja jestem milszy.
Blondyn cicho się zaśmiał, gdy to usłyszał. W sumie to nie zaprzeczał, jego psychiatra wyglądał dość… Tsugaru nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa, ale chyba trochę się go bał. Kojarzył mu się z yakuzą. Prawdopodobnie logiczniejszym byłoby banie się Akabayashiego, którego oko przecinała dość nieciekawa blizna, ale – w przeciwieństwie do Shikiego – rudzielec mimo wszystko wyglądał naprawdę bardzo sympatycznie. Prawdopodobnie uśmiech odgrywał tu kluczową rolę.
– No dobra, ważne, że nie zapominasz o braniu ich – westchnął Akabayashi. – Niedługo kończymy, masz jakieś pytania?
Tak, miał jedno. Tylko jedno, ale nie był do końca przekonany czy na pewno chce je zadać. Koniec końców postanowił się nad tym dłużej nie zastanawiać i spytał. – Dlaczego nie mogę czuć się dobrze, skoro chcę i się staram?
Akabayashi przez chwilę nie odpowiadał. Po tym jak podsunął sobie okulary, powiedział. – A dlaczego masz depresję, skoro tak naprawdę nie masz ku temu powodu?
– Bo.. – Tsugaru wyraźnie nie zrozumiał, że było to pytanie retoryczne. – Bo coś chemicznego się nie zgadza w mojej głowie, tak? Tak mówił Shiki-san.
– Na pewno ubrał to w słowa lepiej niż ty – zaśmiał się rudzielec. – Ale tak, dokładnie dlatego masz depresję i dlatego źle się czujesz.
– I to mają naprawić leki – mruknął Tsugaru. – To dlaczego nie może mi pan zagwarantować, że będę się po nich czuć lepiej?
Akabayashi słabo się uśmiechnął. – Bo wiesz, Tsugaru, depresja jest trochę jak nałóg. Jak już się do niej przyzwyczaisz, to potem bardzo trudno jest poradzić sobie bez niej. Zaczynasz mieć wrażenie, że jej potrzebujesz, choć sam doskonale wiesz, że tak nie jest… wydaje ci się, że bez niej jesteś niczym, że jest ona twoją cechą charakteru i nie jesteś w stanie się jej pozbyć.. każdy opisuje to inaczej. Ktoś nawet kiedyś powiedział mi, że to jak z uzależnieniem od narkotyków. Tak długo jak nic nie bierzesz, wszystko jest okej, ale wystarczy tylko jedna działka, żeby zniszczyć lata ciężkiej pracy.
– Narkotyki to w tej metaforze…? – Tsugaru nie do końca rozumiał.
– Na przykład przykre wydarzenia – rudzielec ściągnął swoje okulary i przez chwilę trzymał je w dłoniach, leniwie nimi obracając. Prawdopodobnie sprawdzał czy szkła są czyste. – Musisz być przygotowany na to, że nawet jak ci się polepszy, to będziesz o wiele wrażliwszy niż inni.
Nie wiedząc jak inaczej zareagować, Tsugaru tylko cicho westchnął.
– Ale staraj się o tym nie myśleć. Na chwilę obecną nie jest to dla ciebie aż tak istotne. Będziemy się tym martwić później.
Chwilę później obaj usłyszeli piknięcie telefonu Tsugaru.
– Tata podjechał? – spytał Akabayashi. Wsunął okulary z powrotem na nos.
– Dzisiaj mama – poprawił go blondyn.
– W takim razie do zobaczenia za tydzień?
Tsugaru skinął głową. Po odpisaniu mamie, wstał ze swojego dotychczasowego miejsca i pożegnał się ze swoim psychologiem.
Już miał wyjść z gabinetu, ale Akabayashi chciał mu coś jeszcze powiedzieć.
– Aha, i idź dzisiaj do Psyche. Skoro masz zły dzień, to przyda ci się towarzystwo.
Blondyn słabo się uśmiechnął, gdy to usłyszał.
***
– A torba? – Psyche zadał to pytanie, gdy Tsugaru ściągał buty. W końcu umówili się, że blondyn zostanie na noc, więc powinien sobie wziąć jakieś ubrania na przebranie i szczoteczkę, no nie?
– Nie mogę zostać na noc.
Brunet nieświadomie zmarszczył brwi, gdy to usłyszał. – Ale mówiłeś, że… – urwał. – Pewnie coś ważnego, hm? – nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że sam właśnie, nie czekając na jego odpowiedź, usprawiedliwił Tsugaru.
– Mhm.
– A co? – zadał to pytanie głównie z ciekawości. Starał się przy tym złapać nie dającą blondynowi spokoju Chikę, więc nie był w stanie zauważyć, że ten nieco się spiął.
– Pobranie krwi.
– Aa, rano.. – skinął głową na znak, że rozumie. Wziął psa na ręce i poszedł do swojego pokoju. Tsugaru oczywiście razem z nim. – Myślałem sobie, że moglibyśmy razem pograć w grę. Tata mi wczoraj kupił. Jeszcze w nią nie grałem, bo czekałem na ciebie – mówiąc to, brunet położył psa na łóżku i wziął z biurka pudełko, żeby pokazać je swojemu chłopakowi. – Chciałbyś zagrać?
– Możemy – Tsugaru zajął miejsce na jednej z poduszek, które Psyche zawsze układał przed telewizorem do grania w gry.
– A chcesz coś do picia?
Blondyn pokręcił głową.
– A do jedzenia? Kupiłem takie fajne żelki w kształcie rybek…
– Może być – Tsugaru lekko się uśmiechnął, zgadzając się głównie dlatego, że brunet wyglądał jakby sam bardzo chciał ich spróbować.
– No to zaraz wracam, a ty możesz wszystko włączyć i w ogóle.. – Psyche podał blondynowi pudełko z grą i pilota, a sam wyszedł z pokoju.
Blondyn skinął głową i włączył telewizor oraz konsolę. Kiedy wkładał płytę do napędu, lekko się uśmiechnął. Zgadywał, że Psyche i tak mimo wszystko przyniesie coś do picia. Nie mylił się. Brunet przyszedł do pokoju z tacką, na której były dwie szklanki soku i miseczka pełna żelek pokrytych kwaśnym cukrem.
– Nie wiem gdzie masz drugi kontroler – Tsugaru lekko pomachał tym, który właśnie trzymał.
– Chyba w szafce..
Psyche postawił tackę na ziemi i usiadł na poduszce obok Tsugaru. Chwilę później nieco się nachylił i wyciągnął z szafki pod telewizorem kontroler. Na szczęście był naładowany.
– Czemu nie chciałeś wczoraj biegać? – brunet zadał to pytanie niby od niechcenia i włożył sobie do buzi dwie żelki na raz.
– Sprzątałem z mamą – wyjaśnił Tsugaru. – To znaczy najpierw sprzątaliśmy tylko mój pokój, ale tak jakoś wyszło, że pomogłem jej też w zajęciu się resztą domu i później nie miałem już siły, a musiałem jeszcze iść na wizytę…
Brunet skinął głową na znak, że rozumie i w dalszym ciągu z zainteresowaniem przyglądał się menu gry. W przeciwieństwie do Tsugaru, Psyche bardzo długo zastanawiał się nad wyborem postaci, tak samo jak i mocniej wczuwał się w fabułę. Spowodowało to między innymi jego duże rozczarowanie, gdy przegrali walkę z pierwszym bosem. Tsugaru natomiast tylko wzruszył ramionami, mówiąc, że może następnym razem im się uda, choć tak naprawdę było mu to wszystko jedno. Psyche doskonale o tym wiedział, dlatego doszedł do wniosku, że mogą zrobić sobie przerwę w graniu i wyłączył grę oraz konsolę. Nie wiedząc jaki kanał wybrać, dał Tsugaru pilota i położył mu się na kolanach, z nudów bawiąc się jego wolną dłonią.
– Kreskówki? – spytał z lekkim rozbawieniem, gdy zobaczył, że blondyn skacze po kanałach dla dzieci.
– Szukam SpongeBoba.
Psyche cicho się przez to zaśmiał i minimalnie przysunął dłoń Tsugaru do swojej twarzy, jednocześnie spoglądając przy tym na jej właściciela. Nie widząc żadnej reakcji, delikatnie go w nią pocałował. Blondyn spuścił przez to wzrok w dół, tym samym odrywając go od ekranu telewizora. Ich spojrzenia się ze sobą spotkały, przez co Psyche wesoło się uśmiechnął i jeszcze raz ucałował palce blondyna.
– O której musisz iść? – spytał z ciekawości, wyraźnie zastanawiając się ile jeszcze zostało mu czasu z Tsugaru.
Odpowiedziało mu tylko delikatne wzruszenie ramionami. Blondyn wrócił do skakania po kanałach.
– Mhmm.. – mruknął bezmyślnie brunet. Brak zainteresowania Tsugaru zniechęcał go do angażowania się w rozmowę, więc w dalszym ciągu bez słowa bawił się jego dłonią, tylko od czasu do czasu spoglądając na telewizor.
– Może być to? – spytał w końcu blondyn.
Psyche zerknął na lecące w telewizji anime. – A czytałeś mangę ode mnie?
– Tylko pierwszy tom.
– No to w takim razie nie. To dla ciebie same spoilery – powiedział i zabrał swojemu chłopakowi pilota.
Wcisnął byle jakie numery, a kiedy okazało się, że w lecącym na tym kanale filmie odgrywano właśnie scenę łóżkową, z zawstydzenia nieco mocniej ścisnął dłoń blondyna.
Postanowił wykorzystać tę sytuację i niepewnie zaproponował. – Możemy porobić to, co oni..
– Nie mam ochoty – tym razem to blondyn zabrał pilota i wyłączył telewizor.
Psyche nieco to zdziwiło. W żaden sposób nie skomentował tak szybkiego odrzucenia propozycji. Jedynie zacisnął usta w wąską linię i – puszczając przy tym dłoń Tsugaru – wysunął spod swojego łóżka jakieś pudełko.
– To może poukładamy puzzle? – zadając to pytanie, Psyche naprawdę starał się nie brzmieć na zranionego. Prawdopodobnie nie za dobrze mu to wyszło, ponieważ na twarzy swojego chłopaka zobaczył poczucie winy.
Ale… Tsugaru nie powinien czuć się źle z tym, że nie ma ochoty, prawda? W końcu nie ma w tym niczego złego. To wina Psyche. Niepotrzebnie tak się tym przejmuje. Nie powinien się przejmować, powinien…
Ach, cholera.
Nie wiedział już, co myśleć.
Był zagubiony, bo – choć doskonale wiedział, co sam czuje do Tsugaru – to nie miał pojęcia czy blondyn odwzajemnia jego uczucia.
Ciężko westchnął, marudząc coś o kawałku układanki, którego nie może znaleźć. Tak naprawdę to wcale nie było powodem jego westchnienia. Brunet słabo się uśmiechnął, gdy Tsugaru podsunął mu odpowiedni puzzel.
– Trochę jakbyśmy byli dziećmi – mruknął bardziej do siebie.
– Ja tam lubię puzzle – blondyn delikatnie wzruszył ramionami.
– Mam taką dziwną ciocię, która zawsze kupuje mi na urodziny tego typu dziwne nieelektroniczne rzeczy – zaśmiał się cicho, choć trochę wymuszenie. Cała ta rozmowa wydawała mu się nieco niezręczna. – To od niej to dostałem, wiesz?
– Mhm..
Tsugaru delikatnie przygryzł w zamyśleniu dolną wargę i przyciągnął do siebie pudełko od puzzli. Najwyraźniej patrzeniem na obrazek skomplikowanego budynku chciał sobie jakoś pomóc w ułożeniu go.
Właściwie to Psyche nawet nie wiedział, czemu zaproponował puzzle. W porównaniu do Tsugaru układanie szło mu okropnie. Był zdecydowanie za mało cierpliwy na tego typu zabawy, w dodatku przez mętlik w głowie nie mógł się skupić. Mimo to cieszył się, że blondynowi się podobało.
Przez następne kilka minut ich rozmowy nie były jakoś szczególnie ambitne.
– Masz puzzel z tym niebieskim czymś?
– Ten chyba tu pasuje…
– Może ten?
– A ten?
– Nie, odwrotnie..
– O, tak.
Po pewnym jednak czasie Psyche znudziło się skupianie na układance i zaczął on po prostu przyglądać się zajętemu Tsugaru. Na widok zainteresowania na jego twarzy, brunet lekko się uśmiechnął. Wyglądało na to, że zwykłe puzzle satysfakcjonowały go bardziej niż najnowsza gra. Było to nawet dość słodkie.
– Tsugaru – odezwał się w końcu brunet.
Gdy blondyn podniósł wzrok z nad układanki, jego oczy było nieco żywsze niż zwykle.
– Mógłbyś mnie pocałować?
Ku swojemu niezadowoleniu, brunet dostał całusa w policzek.
~~~~~~~~~~~~~~
Napisanie tego rozdziału było cholernie trudne, ale mam już około 30% następnego, więc nie jest tak źle. Chyba wracam do formy~
Jest mi chyba bardziej żal Psyche niż z Tsugaru choć dotychczas było odwrotnie.. Mam nadzieję,że Tsu wyzdrowieje, a przynajmniej poczuje się lepiej i wynagrodzi to Psyche.. Strasznie mi go szkoda po tym rozdziale :(
OdpowiedzUsuńI dużo weny!
Psyche cierpi. Myślę że to jest najgorsze dla Tsugaru. Nie potrafimy być w czymś szczęśliwi, nie mamy na coś ochoty, i chociaż nie chcemy, to zaczynamy tym ranić drugą osobę.
OdpowiedzUsuńJeśli Tsugaru podobnie jak mnie kiedy byłam w podobnej sytuacji zacznie to przytłaczać to zrobi się zabawnie.
Ja musiałam przeboleć wyrzuty sumienia i rozsądek, aby chodź troszkę chwycić szczęścia.
Mam nadzieję że Tsu też je znajdzie.
I że Psyche również kiedyś będzie szczęśliwy.
Dziękuję za rozdział Miszu <3 jesteś wielka :)
Przez większość czasu było mi szkoda Tsugaru, ale ten rozdział jakoś tak sprawił, że bardziej mi przykro z powodu Psyche. I to dziwne, ale jakoś rzadko myśli się osobach, które towarzyszą chorobie. A tak naprawdę ta sytuacja wcale nie jest dla Psyche łatwa i też ma mnóstwo wątpliwości.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, Tsugaru jest już na dobrej drodze. Bierze leki, rozmawia z psychologiem. I przynajmniej wie, że lepiej czuje się w towarzystwie. Najważniejsze to się nie zamykać. Więc trzymam za ciebie kciuki, Tsugaru!
Jak zawsze (no, w większości), mam nadzieję, że opowiadanie będzie miało happy end. I tak naprawdę zakończeń może być dużo, w zależności od tego, co postanowi Tsugaru. I co postanowi Psyche. Bo też może się zmęczyć taką niewiedzą, jeżeli chodzi o uczucia Tsu. I może sobie to wszystko odpuścić albo jakoś to uczucie może wygasnąć. Wiadomo, w życiu jest różnie. Jednak nadal będę liczyła na dobre zakończenie i postaram się nie myśleć o tych złych xD Bo najważniejsze jest dobre podejście i pozytywne myślenie.
Życzę weny do dalszego pisania!
*°* czekam na kolejny rozdział ! Tsugaru dał buziaka tylko w policzek no mógłby w usta:/ weny życzę!~
OdpowiedzUsuńI nic ~ :<
OdpowiedzUsuńHejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, żal mi Psyche nie wie na czym stoi, ale dobrze że Rsugaru chodzi do psychologa wierzę, że te wizyty mu pomogą...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia