poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Durarara!! "Rybki" – rozdział 11


Rozdział 11

Tsugaru obudził się jako pierwszy. Czuł się tym nieco rozczarowany. Nie wiedział, która była godzina, ale Psyche nadal spał. Niestety. Blondyn przez jakiś czas nawet leżał z zamkniętymi oczami, licząc na to, że może uda mu się zasnąć na jeszcze trochę. Nic z tego.

Wziął głęboki oddech, przeciągnął się i poszedł umyć zęby, mając nadzieję, że może dziś uda mu się zapanować nad swoim nastrojem. Do tej pory jednak wszystko wskazywało na to, że nie miał na niego żadnego wpływu i jego dobre lub złe samopoczucie zależy od losu.

Kiedy umył już zęby i twarz, oraz nieco przeczesał swoje włosy, poszedł do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Okazało się, że się mylił. Wcale nie wstał pierwszy, ponieważ jego mama właśnie siedziała przy stole i piła kawę, czytając coś na telefonie.

– Cześć – przywitał się z nią. Jego głos wciąż był zaspany.

– Hej – mama ciepło się do niego uśmiechnęła. – Zrobić ci coś do jedzenia?

Jego włosy lekko połaskotały go po policzku, gdy pokręcił głową na boki. – Zjem płatki – mówiąc to, otworzył lodówkę i wyciągnął z niej kartonik mleka. Po zalaniu wsypanych do miski czekoladowych płatków i wzięciu łyżki, już miał zamiar wrócić do pokoju i zjeść tam, grając przy tym w jakąś grę na Nintendo Psyche, ale jego mama postanowiła go zatrzymać.

– Tsugaru, zjesz ze mną? – dopiero gdy zadała mu to pytanie, zauważył, że poza kawą miała też kanapkę z czekoladą.

Lekko skinął głową i usiadł na przeciwko swojej mamy.

– Co czytasz? – spytał, udając zainteresowanego.

– A… różne artykuły – Namiko wzruszyła ramionami i odsunęła telefon na bok. Nie do końca wiedziała jak zacząć rozmowę ze swoim synem, więc napiła się kawy. – Słuchaj… – powiedziała w końcu niepewnie. – Rozmawialiśmy o tobie z rodzicami Psyche.

Tsugaru słabo się uśmiechnął, gdy to usłyszał. Domyślał się dokąd zmierza ta rozmowa i sam nie wiedział, jak powinien się czuć ze świadomością, że jego mama o wszystkim wie. Z jednej strony miał wrażenie, że powinien się zezłościć, ale z drugiej naprawdę chciał pomocy, bo wiedział, że sam nie radzi sobie ze swoimi problemami. Chciał, żeby ktoś mu pomógł i znalazł dla niego jakieś rozwiązanie. Chciał, żeby powiedziano mu, czemu coś jest z nim nie tak. Żeby go naprawiono. Nie chciał jednak martwić wszystkich dookoła, a doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że właśnie to robi.

– Tsugaru… dlaczego nic nam nie powiedziałeś?

Blondyn nieco niepewnie podniósł wzrok ze swoich płatków na mamę. W jej oczach widział zranienie. W dodatku z całą pewnością – tak jak się tego spodziewał – martwiła się. Nie chcąc na nią patrzeć, wrócił do wpatrywania się w swoją miskę i od czasu do czasu leniwie mieszał w niej łyżką.

– Nie wiem – powiedział krótko.

Jego mama zacisnęła usta w wąską linię. Tsugaru prawdopodobnie nie zdawał sobie z tego sprawy, ale strasznie się obwiniała. Bo w końcu jak mogła nie zauważyć, że jej syn ma depresję? Zupełnie jakby w ogóle nie obchodziło ją jej dziecko, a wcale tak nie było. 

Tylko, że… Tsugaru spotykał się z Psyche, zapraszał go do siebie, odwiedzał go, wychodził z nim z domu… zachowywał się normalnie. Jak zwykły nastolatek. Z jednym malutkim wyjątkiem – prawie wcale z nimi nie rozmawiał. Namiko wydawało się wcześniej, że większość chłopców w jego wieku nieco odcina się od rodziców. Nawet jej koleżanki zapewniały ją, że to normalne – że ich synowie wolą grać w gry lub słuchać muzyki w swoim pokoju niż streścić im jak było w szkole. Z Tsugaru najwyraźniej było nieco inaczej. U niego powód był inny.

– Powinniśmy byli zauważyć – powiedziała cicho ze zmarszczonymi brwiami, delikatnie obracając swój kubek. – Tsugaru, czy… czy jest jakiś powód, dla którego tak się czujesz? Ktoś ci dokucza? Albo zrobił ci krzywdę?

Blondyn pokręcił głową. – Nie ma powodu i to jest w tym wszystkim najgorsze – powiedział powoli. – A jeśli jest, to go nie znam.

Namiko, nie wiedząc co powiedzieć, znowu napiła się kawy.

– Psyche mówił, że jak się dowiecie, to pewnie zabierzecie mnie do psychologa czy kogoś takiego – mruknął niepewnie. – Macie zamiar to zrobić?

– Tylko jeśli chcesz – skinęła, odsuwając od siebie swój pusty kubek. Jej kanapka wciąż była nietknięta, tak samo jak i płatki Tsugaru.

– Nie chcę się tak czuć, a sam sobie nie radzę… i nie chcę obciążać Psyche, więc – słabo się uśmiechnął. – więc chyba nie mam wyboru.

Jego mama lekko przygryzła dolną wargę, gdy to powiedział. – Zawsze masz wybór – jej głos był bardzo cichy. – I wcale nie musisz radzić sobie samemu.

Przez następne kilkanaście sekund siedzieli razem przy stole w ciszy. Tsugaru dalej mieszał przy tym w swoich płatkach, a jego mama zeskubywała sobie lakier z paznokcia, byle tylko mieć jakieś zajęcie dla rąk.

Po jakimś czasie Tsugaru jednak postanowił wstać od stołu. Doszedł do wniosku, że rozmowa była skończona, ponieważ żadne z nich najwyraźniej nie miało już nic do powiedzenia.

– Zjem w pokoju – powiedział, zaczynając odchodzić.

– Tsugaru, jeszcze jedno – kiedy się odwrócił i spojrzał na swoją mamę, nieco zdziwił go widok jej przeszklonych oczu. – Nie masz zamiaru robić sobie krzywdy, prawda?

Gdy powoli kręcił głową na boki, sam nie do końca wiedział czy chodziło o samo-okaleczanie czy myśli samobójcze, ale z całą pewnością tego typu rzeczy go nie interesowały.

***

Około godziny później, po tym jak Psyche wstał i też zjadł śniadanie, obaj rzucali do siebie pluszowym Nemo jak piłką. Tsugaru siedział przy tym na swoim łóżku, a Psyche na swoim. Nie rozmawiali o niczym szczególnym, tylko czekali aż ich rodzice uszykują wszystko do wyjścia na plażę.

– Nie musimy iść z nimi, jeśli nie chcesz – powiedział po jakimś czasie brunet. 

– A ty nie chcesz?

Psyche cicho się zaśmiał. – Faktycznie zabrzmiało to tak jakbym nie chciał – mruknął bardziej do siebie. – Tak czy inaczej, pójdę tam, gdzie ty.

– Nawet gdybym zdecydował, że zostaję tutaj i nigdzie nie idę? – blondyn lekko uniósł w górę brew i po raz setny już chyba rzucił do Psyche Nemo.

– To znaczy, że nie chcesz iść?

Tsugaru pokręcił głową na boki. – Nie wiem czy chcę. Tak tylko pytam.

– Zostałbym z tobą, ale i tak próbowałbym cię gdzieś wyciągnąć, nawet jeśli tylko na taras – zachichotał, chwilę przyglądając się Nemo przed rzuceniem go. – No ale… to idziesz czy nie idziesz, bo już się zgubiłem.

Blondyn cicho się zaśmiał. – Idę – powiedział w końcu.

Psyche delikatnie się do niego uśmiechnął i wstał z łóżka, podchodząc bliżej do Tsugaru. – To musimy się przebrać – powiedział, sięgając po ich, przewieszone przez oparcie krzesła, stroje kąpielowe.

Po tym jak już się przebrali i spakowali suchą bieliznę na zmianę, poszli razem do salonu powiedzieć rodzicom, że idą z nimi. Wszyscy wyglądali na zadowolonych, ale Tsugaru nie mógł pozbyć się wrażenia, że jego mama i tata patrzą na niego trochę jak na zbitego psa. 

Nie potrafił zdecydować co o tym sądzi. Z całą pewnością nie chciał ich martwić – ani ich, ani Psyche. Nie chciał martwić nikogo.

– Dobra, wszyscy wszystko mają? – Tsugaru nieszczególnie zwrócił uwagę na to, kto zadał to pytanie, ale mimo wszystko skinął głową.

– Tsugaru, wziąłeś jakiś filtr?

Znowu skinął głową i lekko się uśmiechnął, gdy usłyszał cichy chichot Psyche oskarżającego go o posiadanie skóry małego dziecka i bycie maminsynkiem.

Jakiś czas później wszyscy siedzieli już na plaży, jedząc zrobione wcześniej kanapki i pijąc mrożoną herbatę.

Pozostałe dwa dni pobytu nad morzem zleciały Tsugaru zaskakująco szybko, w przeciwieństwie do pierwszych dwóch, które bardzo mu się dłużyły. Było tak najprawdopodobniej dlatego, że po przyjeździe jego rodziców, ich dni nieco bardziej się wypełniły. Wszyscy wpadali na więcej pomysłów spędzania razem czasu, a co za tym idzie, Tsugaru mniej lenił się w towarzystwie Psyche i ich wspólne nic nie robienie przestało wchodzić w rachubę.

Robili naprawdę wiele rzeczy. Jedną z nich było wybranie się razem na kilku godzinny rejs statkiem. Jak się później okazało nie było to najlepszym pomysłem, ponieważ Psyche zrobiło się bardzo niedobrze, a nawet i zwymiotował on za burtę. 

– Cholera, nie wiedziałem, że mam chorobę morską – mruknął słabo brunet, opierając głowę o ramię Tsugaru. 

Blondyn cały czas obok niego stał, gdy ten wymiotował i lekko gładził go po plecach, starając się nie oddychać. Strasznie śmierdziało i chętnie by sobie poszedł, ale nie chciał zostawiać Psyche samego. Tym bardziej, że brunetowi kręciło się w głowie, przez co musiał na nim wspierać część ciężaru swojego ciała. Oczywiście mógłby opierać się o barierkę, ale z jakiegoś powodu bał się, że za nią wyleci.

– Twoja mama chyba mówiła coś, że ma gumę – Psyche cicho pociągnął nosem i wierzchem dłoni przetarł swoje przeszklone oczy. – Pójdę do niej – mruknął, niepewnie odsuwając się od blondyna i idąc w stronę Namiko.

Tsugaru niekontrolowanie wyciągnął w jego stronę dłoń, gdy ten nieco się zatoczył. Chciał go złapać, ale jak się okazało nie było ku temu potrzeby, ponieważ Psyche udało się odzyskać równowagę. Blondyn lekko się przez to uśmiechnął i wsparł o barierkę. Ze średnim zainteresowaniem przyglądał się jak jego mama daje Psyche paczkę gum ze swojej torebki, a później tata Psyche klepie bruneta na pocieszenie po głowie, otwarcie się przy tym z niego śmiejąc i nazywając go mięczakiem.

– Marny byłby z ciebie pirat – powiedział z rozbawieniem. 

Brunetowi jednak wyraźnie nie było do śmiechu i tylko ciężko on westchnął, z niezadowoleniem robiąc z gumy balona i siadając obok swojej mamy.

Tsugaru natomiast, pozwalając swojemu uśmiechowi powoli zniknąć z ust, zadarł głowę do góry i przez chwilę patrzył na pokryte puchatymi chmurami niebo oraz przelatujące gdzieniegdzie mewy. Chwilę później odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i spojrzał w dół na głęboką wodę. Gdy tak na nią patrzył, poczuł w brzuchu dziwny ścisk niepokoju. Sam nie wiedział czemu, ale patrzenie w dół jakoś dziwnie na niego działało.

– Tsugaru, chodź tu do nas! – kiedy zawołała go mama, z ulgą oderwał wzrok od wody i słabo się do niej uśmiechnął. – No nie mów, że tobie też niedobrze – Namiko nieco zmarszczyła brwi, kiedy blondyn podszedł do nich bliżej.

Tsugaru był nieco blady, ale – wbrew temu co pomyślała sobie jego mama – wcale nie było to wywołane chorobą morską lub złym samopoczuciem. Pobladł przez to, że jego głowa nagle wypełniła się niechcianymi myślami o topieniu. Nie było to jednak przypadkowe topienie się, a raczej takie zamierzone. Nie rozumiejąc czemu w jego głowie pojawiają się tego typu obrazy, na chwilę zamknął oczy i wziął kilka głębokich oddechów.

Nie chciał się topić. Nie chciał się topić, nie chciał umierać. Nie chciał żadnej z tych rzeczy, więc czemu o tym myślał?

Myśli te jednak nie utrzymywały się długo i zniknęły tak samo szybko jak się pojawiły. W dodatku następnego dnia Tsugaru miał zaskakująco dobry humor – to znaczy dobry jak na siebie. Sam nie wiedział czym było to wywołane, ale nawet udało mu się szczerze i przekonująco uśmiechnąć, gdy Psyche rzucił pomysł pójścia do wesołego miasteczka. Był to może i trochę dziecinny wybór, ale ich rodzice i tak mieli zamiar pójść razem do restauracji na obiad. Tsugaru i Psyche wesołe miasteczko wydawało im się czymś o wiele ciekawszym niż zwykłe siedzenie na tyłku i jedzenie.

Korzystając z tego, że szli tam tylko we dwójkę, Psyche złapał swojego chłopaka za rękę i lekko zderzył się z nim ramieniem.

– Mam nadzieję, że po kolejce nie skończę tak, jak wczoraj – zaśmiał się krótko.

Kiedy znaleźli się już na miejscu, Psyche zaczął rozglądać się dookoła.

– Wiesz na co mam ochotę?

Tsugaru pokręcił głową na boki. – Ja wiem, że na pewno nie mam ochotę na nic szybkiego.

– Popieram – mruknął brunet, nieco ciągnąc blondyna za rękę i dalej rozglądając się dookoła. – W telewizji często widzi się takie coś z pływającymi łabądkami…

– Te tunele dla zakochanych? – Tsugaru lekko uniósł w górę brwi i zdusił w sobie śmiech.

– No, zabawnie by było – Psyche wzruszył ramionami. – Ale tu chyba takiego nie ma. Możemy pójść na to duże kręcące. Pewnie będzie stąd widać morze.

– Diabelski młyn?

– No właśnie.

Tym razem Tsugaru otwarcie się zaśmiał i nieco mocniej ścisnął dłoń Psyche. Brunet poczuł przez to w brzuchu motylki. Zaczął ich prowadzić w stronę niewielkiej kolejki kupujących bilety ludzi, w duchu licząc na to, że ostatni dzień ich wspólnych wakacji nie minie tak szybko jak poprzednie.

***

– Jeszcze nie rozpakowany?

Karmiący rybki Tsugaru obejrzał się za siebie. Tata właśnie stał w wejściu do jego pokoju i opierał się o futrynę. Lekko się do siebie uśmiechnęli, po czym blondyn przeniósł wzrok z taty na leżącą w kącie pokoju torbę.

– Jestem zmęczony – mruknął. Na samą myśl o rozpakowywaniu się, robił się senny.

– Przecież spałeś w samochodzie – Kichirou wyraźnie nie rozumiał.

– No tak, ale..

Tsugaru cicho westchnął, nie wiedząc jak to wytłumaczyć. Nie chciał tak po prostu mówić, że ostatnio nie ma na nic siły. Zresztą, jego tata o wszystkim wiedział, tak samo jak mama i rodzice Psyche, jednak nie zmieniało to faktu, że Tsugaru trudno się o tym wszystkim rozmawiało.

– Chodzi mi tylko o to, żeby ta torba nie leżała tu do świąt – wyjaśnił jego tata. – Dopiero wróciliśmy, więc nie musisz tego robić teraz. Po prostu kiedyś przeważnie robiłeś tego typu rzeczy od razu, żeby mieć je z głowy.

Kiedyś… 

Tsugaru lekko się przez to skrzywił. Kiedyś wszystko przychodziło mu z większą łatwością. Nawet głupie wstanie rano z łóżka.

– Właściwie to chyba jednak zrobię to teraz – mruknął bardziej do siebie i podszedł do swojej torby.

Choć wkładał w to naprawdę dużo siły i chętnie po prostu położyłby się do łóżka, to i tak chował swoje ubrania do szafy. Tego typu zmuszanie się pewnie i było trochę żałosne, ale Tsugaru po prostu miał już dość. Był zdesperowany i chciał, żeby było tak jak kiedyś. Żeby znowu był szczęśliwy i pełen energii. Nawet jeśli dojście do tego ma być równoznaczne ze zmuszeniem się do kilku rzeczy, na które tak naprawdę nie ma ochoty.

Mimo wszystko Tsugaru nie był głupi i choć jego obecna złość na samego siebie nieco go napędzała, to zdawał sobie sprawę, że jutro pewnie znowu zabraknie mu motywacji. To tylko nagły zryw. Nic więcej. Słomiany zapał. Tymczasowa i krótkotrwała chęć dojścia do siebie.

– Mama umówiła cię na pojutrze do lekarza.

Powoli i ospale wyciągający z torby ubrania Tsugaru na chwilę przestał i przeniósł wzrok na swojego tatę.

– Chodzi o.. – blondyn nie wiedział jak dokończyć. Głównie dlatego, że nie wiedział czy chodziło o psychologa, psychiatrę czy może kogoś jeszcze innego.

– Najpierw psycholog – tata przestąpił z nogi na nogę. Wyraźnie jemu też trochę niewygodnie się o tym rozmawiało. Nie było w tym jednak niczego dziwnego, ponieważ prawdopodobnie dla większości osób tego typu tematy były nieprzyjemne. – Trochę czytaliśmy i pytaliśmy. Dopiero psycholog zdecyduje czy będziesz potrzebował od psychiatry jakichś leków.

– Aa.. aha – Tsugaru nie wiedział jak inaczej zareagować. – A co będę musiał robić u psychologa?

Jego tata wzruszył ramionami. – Rozmawiać, co innego?

Blondyn cicho się przez to zaśmiał i przeniósł wzrok z powrotem na swoją torbę. Super, akurat coś w czym był dobry.

***

Tsugaru z trudem nabierał do płuc powietrza, nachylając się przy tym w przód i ściskając brzuch w miejscu, gdzie miał kolkę. Miał wrażenie, że zaraz wypluje swoje wnętrzności, a silnie grzejące słońce wcale mu nie pomagało. Kompletnie nie miał kondycji. Kompletnie. Możliwe też, że po prostu nie był stworzony do biegania ani jakiejkolwiek innej formy wysiłku fizycznego, ale brak kondycji był raczej bardziej prawdopodobny.

– Już nie możesz? – Psyche zadał to pytanie z lekkim grymasem zmęczenia. Mimo wszystko nie sprawiał wrażenia tak padniętego jak Tsugaru.

– W przeciwieństwie do… do ciebie nie mam… piątki z wf – wysapał z trudem blondyn.

Psyche tylko słabo się przez to uśmiechnął i podał Tsugaru swój różowy bidon z wodą. Blondyn wziął go od niego bez chwili zwłoki.

– Wiesz, nie wyrobisz sobie kondycji, siedząc całymi dniami w domu.

Tsugaru nie odpowiedział, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że brunet ma rację. Jeszcze chwilę nachylał się w przód, dłonie wspierając na swoich kolanach i ciężko przy tym oddychał. Czekał aż jego oddech nieco się uspokoi, a serce przestanie szybko i boleśnie bić. Od samego początku – to znaczy od otrzymania od Psyche smsa z propozycją wspólnego biegania – wiedział, że tak to się skończy. Dlaczego mimo to się zgodził, skoro był zmęczony wczorajszym powrotem z nad morza i rozpakowywaniem się? Sam nie wiedział. Łudził się, że może to coś zmieni i jakoś poprawi jego ogólne samopoczucie. Znowu się zmuszał.

– Jeśli jesteś już zmęczony, to możemy zacząć powoli biec z powrotem – powiedział w końcu Psyche, rozglądając się w zamyśleniu dookoła.

– A nie możemy po prostu iść?

Brunet lekko zmarszczył brwi, gdy usłyszał to pytanie.

– No bo.. po co mi w ogóle ta kondycja, co? – Tsugaru słabo się uśmiechnął.

– Nie chodzi o kondycję – Psyche lekko pokręcił głową. – Potraktuj to bardziej, jako powód, żeby w ogóle wstawać z łóżka i się ubierać. Poza tym, wysiłek fizyczny poprawia ludziom humor, wiedziałeś o tym? Tata powiedział mi, że jakieś coś tam wytwarza się w mózgu i mimo że jest się zmęczonym, to jest się szczęśliwym i mniej zestresowanym. Lepiej się też sypia.

– Jakieś coś tam – powtórzył powoli Tsugaru. Brzmiał przy tym dość sceptycznie. 

Spojrzał na bidon w swojej dłoni i po wzięciu dość dużego łyka, oddał go Psyche, który wsunął go za tył swoich spodni. Chwilę później obaj zaczęli – o wiele wolniej niż wcześniej – biec z powrotem. Dzięki kilku radom od Psyche odnośnie tego jak oddychać, Tsugaru szło nieco lepiej, jednak nie zmieniało to faktu, że i tak był już bardzo zmęczony i wątpił, aby udało mu się dobiec do końca. Najprawdopodobniej końcówkę trasy będzie raczej szedł, mocno ściskając się przy tym za bok brzucha.

Kiedy przebiegali niedaleko znajdującej się w parku lodziarni, kilka osób wesoło do nich pomachało. Tsugaru poczuł lekkie ściśnięcie w przełyku, gdy uświadomił sobie, że to ich koledzy z klasy. Psyche się zatrzymał. Blondyn oczywiście nie miał wyboru i także przestał biec.

– Cześć! – brunet im odmachał, wesoło się przy tym uśmiechając.

Dwójka chłopaków z ich klasy i dziewczyna – która była siostrą jednego z nich – podeszli do nich bliżej.

– Biegacie? – spytał towarzyszący rodzeństwu Ishikawa.

Psyche wzruszył w odpowiedzi ramionami. – Czemu nie?

– Po tobie bym się tego spodziewała, ale niekoniecznie po Tsugaru – powiedziała z zastanowieniem dziewczyna i nieco zbyt uważnie przyjrzała się czerwonej ze zmęczenia twarzy blondyna.

Tsugaru niekoniecznie się to spodobało. Nie lubił na sobie wzroku osób, które słabo znał. Prawdopodobnie było to wywołane jego obecnymi problemami z poprawnym funkcjonowaniem w społeczeństwie, bo kiedyś mu to nie przeszkadzało.

– Jakoś mnie przekonał – lekko wzruszył ramionami blondyn.

– W ogóle wy jakoś tak ostatnio spędzacie ze sobą strasznie dużo czasu – wtrącił z udawanym zainteresowaniem brat dziewczyny. – To znaczy… nie wiem jak teraz, ale w szkole wszędzie chodziliście razem.

– Teraz też – Psyche skinął głową.

– Ale tak strasznie do siebie nie pasujecie – mruknął Ishikawa.

– No właśnie. Tsugaru jest taki cichy i introwertyczny, a ty jesteś typowym ekstrawertykiem – dodała dziewczyna. – Nie męczycie się sobą nawzajem?

– Werty-co? – Psyche przekręcił głowę na bok.

– Wygooglaj sobie – zaśmiała się dziewczyna.

W przeciwieństwie do Psyche, Tsugaru znał znaczenie tych słów. Zdawał sobie sprawę z tej różnicy między nimi od samego początku, jednak nie spodziewał się, że ktoś jeszcze zwróci na to uwagę – a przynajmniej nie ktoś, kto tak słabo ich obu znał.

– Mi ta różnica nie przeszkadza – wyjaśnił Tsugaru. – Raczej obaj się już do tego przyzwyczailiśmy. Zresztą, to nie tak, że jedyne co potrafię, to się nie odzywać.

– No tak, ma sens – dziewczyna najwyraźniej mruknęła to dla świętego spokoju. Wyglądało na to, że ona i Ishikawa wciąż myślą swoje.

– Spóźnimy się do kina – bąknął w końcu mający to wszystko głęboko gdzieś Tetsuo: brat dziewczyny.

– A, no tak – Ishikawa lekko skinął głową.

Chwilę później, po tym jak wszyscy się pożegnali, Psyche znowu został sam na sam z Tsugaru.

– Co to są te werty? – spytał brunet.

Tsugaru tylko cicho się przez to zaśmiał i powtórzył to, co powiedziała mu wcześniej siostra Tetsuo. – Wygooglaj sobie.

***

Psyche od dłuższego już czasu leżał w łóżku i starał się zasnąć. Był bardzo zmęczony i od dzisiejszego biegania z Tsugaru bolały go mięśnie, ale po jego głowie krążyło zbyt dużo myśli, aby udało mu się zmrużyć oko.

Doskonale wiedział, że zachowuje się jak niedojrzała emocjonalnie nastolatka, ale po prostu nie potrafił przestać. Z podirytowania schował twarz w poduszce i kilka razy uderzył w materac pięścią. Ile on miał lat, żeby tak po prostu, jak gdyby nigdy nic, wyobrażać sobie swoje przyszłe życie z Tsugaru? Skąd ta pewność, że będą studiować w tym samym mieście i na tym samym uniwersytecie? Skąd ta pewność, że Tsugaru zgodzi się z nim mieszkać? Co jeśli nie będzie chciał kremowego dywanu w salonie? Albo jasno zielonej kanapy? A co jeśli nie będzie chciał, żeby Psyche wziął z sobą Chikę i brunet będzie ją musiał zostawić u rodziców? A co z rybkami? Kupią sobie znowu Nemo?

Skąd może w ogóle wiedzieć , że za kilka lat nadal będą razem, skoro na chwilę obecną nie ma nawet pewności czy Tsugaru też go kocha?

Pokonany swoim zawiłym i nielogicznym procesem myślowym, Psyche przekręcił się na plecy i ciężko westchnął.

– Jestem… – mruknął cicho, zastanawiając się nad odpowiednim słowem. – idiotą. 

***

Tsugaru ciężko westchnął, patrząc na kartonik z tabletkami, który trzymał w prawej dłoni. Był wczoraj u psychologa, a dzisiaj u psychiatry. Prawdopodobnie cały ten proces byłby o wiele dłuższy, gdyby nie to, że obie wizyty były prywatne. Jego rodzice nie mieli problemów z pieniędzmi, a nie chcieli długo czekać. Zresztą, mieli wrażenie, że im dłuższy okres oczekiwania, tym większa szansa na to, że ich syn się rozmyśli lub jego stan się pogorszy.

Tsugaru postawił szklankę z wodą na stoliku i usiadł na swoim łóżku. Wyciągnął z kartonika listek tabletek. Później wycisnął jedną z nich na dłoń i przez chwilę na nią patrzył, starając się oswoić z myślą, że od teraz będzie je musiał łykać codziennie. Była mała, biała i okrągła z kreską na środku. Tsugaru trochę trudno było uwierzyć w to, że coś takiego miało wszystko naprawić. Coś tak małego, a miało zdziałać tak dużo?

Po połknięciu tabletki, wziął swój telefon i przeczytał wiadomość od Psyche, którą dostał mniej więcej pięć minut temu.

[Chyba zostawiłem u ciebie bluzę, przyniesiesz mi jutro?]

Rozejrzał się po pokoju i dość szybko zauważył przewieszoną przez oparcie krzesła jasnoszarą bluzę z żółtymi sznureczkami przy kapturze.

[Ok.] – odpisał.

[A będziesz chciał coś obejrzeć czy pograć w grę?]

Szczerze powiedziawszy, to Tsugaru było wszystko jedno. Cieszył się, że w ogóle mieli się zobaczyć.

[Zdecydujemy jutro, teraz nie wiem]

[Dobra :3] – uśmiech chomika w wiadomości od Psyche sprawił, że kąciki ust blondyna lekko uniosły się w górę.

Nie wiedząc, co innego zrobić, dopił swoją wodę do reszty i – jak przystało na osobę w jego wieku, która nie wiedziała, co robić – zaczął oglądać śmieszne filmiki ze zwierzętami w Internecie. Nigdy wcześniej nie robił tego typu rzeczy, chyba że przypadkiem trafił na tego typu filmik. Tak się jednak składało, że prawie całą drogę powrotną z nad morza, Tsugaru spał lub oglądał śmieszne pieski i kotki z Psyche. Nawet spodobało mu się to, jak się wtedy czuł. Dawno nie był tak silnie rozbawiony i dawno tak się nie śmiał. 

Szkoda tylko, że gdy oglądał je samemu, filmiki sprawiały wrażenie mniej śmiesznych. Wciąż się śmiał – co w jego przypadku samo w sobie było osiągnięciem – jednak nie tak bardzo jak przy Psyche. Mogło to być spowodowane tym, że bez jego komentarzy wiele rzeczy sprawiało wrażenie mniej śmiesznych. Powodem jednak mogła też być dziwna potrzeba jego towarzystwa, jaką od czasu powrotu z nad morza odczuwał blondyn. To znaczy od trzech dni, tak dokładniej.


Po trzeciej kompilacji, Tsugaru odłożył swój telefon na stolik, tuż obok pudełka tabletek i położył się. Gdy zgasił lampkę niedaleko i przykrył się kołdrą, chwilę leżał w bezruchu, starając się zasnąć. Dość szybko jednak uświadomił sobie, że dzięki tym kilku nocom w jednym pokoju z Psyche o wiele łatwiej było mu zasnąć z nim niż bez niego.

~~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział okropnie się pisało. Jedną trzecią musiałam usunąć i napisać jeszcze raz, ale zupełnie inaczej. Masa poprawek, rozwiązywanie problemów fabularnych, picie wódy przy laptopie dla inspiracji, agh.. nic się nie kleiło, ale w końcu tak napoprawiałam, że jestem zadowolona – i to nawet bardzo.

Co do następnego rozdziału, to powinno pójść mi lepiej, bo przy robieniu korekty tego, wpadłam na sporo pomysłów! Trzymajcie kciuki~

PS Mam nowego psa *w* szczeniak mały, słodziak, ale wszystko gryzie (R.I.P. ładowarka od telefonu). Tak więc teraz mam dwa psy w domu i zachowują się jak Shizaya, bo o ile się bawią, to cały czas się gonią, podgryzają i warczą/szczekają na siebie. Musiałam się pochwalić xP

10 komentarzy:

  1. O jeju, Miszu, toż to bardzo miło się czytało, cóż za prezent z twojej strony! Dziękuję :3

    Widze że akcja robi się coraz bardziej ciekawa, a przynajmniejjjj
    uczuciaa
    som
    między nimi <3

    Pragnę ich seksu, no już! Miszu pls.

    Pewnie mój Psyche (który coraz bardziej jak Tsu jest, cóż za zwrot akcji) patrzy na ten komentarz (skubana, wyczaiła kim jestem) i płacze ze śmiechu.

    Nie waż się ich zabijać.

    Całusy~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hiahahahahaha ahahaha!, no tak, Rivai, przepowiedziałaś przyszłość. Nie płakałam, lecz tarzanie się zaliczone.

    Za każdym razem czekam na te Rybki niczym na jakąś niedzielną Dobrą Nowinę z ambony (z tym że tutaj nie znasz dnia ani godziny).

    Tsugaru, życzę ci powodzenia. Początki są nieco nieprzyjemne, a potem robi się trochę lepiej (ciekawe jakież to antydepresanty mają w Japonii). Psyche-chan, nie mam pojęcia, skąd bierzesz tę optymistyczną energię, jest przerażająca, ale tak trzymać. Fragment z Psyche-idiotą nieźle mnie rozbawił, to było takie spojrzenie w lustro. Ma wam wyjść, nie umierajcie, jeżeli macie płakać to wypłaczcie się sobie w ramionach i... dawajcie radę. I, tak, ten paring wreszcie musi doczekać się seksu.

    Będzie tak dziwnie kiedy to opowiadanie się skończy. Zżyłam się i zżywam z nimi coraz bardziej (i przy okazji przepowiada ono niejako moją przyszłość, boję się, co się stanie, gdy postanowisz wrzucić któregoś z nich do szpitala).

    *ściska rękę uściskiem prezesa i gratuluje bycia zajebistą autorką*, dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba dorwać Miszu, i pokazać im naszą zajebistość. Miszu, jeśli masz ochotę na ten paring w 3D to pisz na jakim będziesz konwencie. Przejdziemy ;) Tsu.

      Usuń
    2. Miszu, jako Najwyższa Stwórczyni będzie mogła nam kazać robić cokolwiek, hiahahahahaha.

      Usuń
    3. Ojeju, napisałabym na jakim będę konwencie, gdybym w ogóle miała zamiar na jakimś być xDDD Takie trochę ze mnie hikikomori + jeszcze nie mam prawka, a nie lubię pociągów

      Usuń
    4. Spoko, przyjedziemy do Ciebie XD mam nadzieję że mieszkasz w jakimś mieście przyjaznym konwentom, będziemy biegać na każdym z transparentem "Szukamy naszego boga - Miszu" lub z czymś w tym stylu ^^
      Nasze małe miasteczko przeżyło ostatnio swój pierwszy konwentowy raz, więc... ojeju, już po spotkaniu Haru z "Słuchaj tylko mnie" zostaje mi fantazja o Luanie, Racuchu no i Tobie oczywiście :)

      Usuń
    5. Hmmm.. jestem ogółem z Inowrocławia, więc z większych miast to do Bydgoszczy i Torunia mogę pojechać bez problemu. Ewentualnie Poznań, ale Poznań musiałabym uzgadniać z mamą, bo jestem jej oczkiem w głowie (chociaż nie powinna robić problemów)

      Usuń
    6. Nysa pozdrawia! XD spoko, się dogada, się zobaczy ;)

      Usuń
  3. Więc... Rozdział wydawał mi się dziwnie krótki. Szybko się czytało, chociaż miałam jedną dłuższą przerwę na kuriera.
    Cieszę się, że Tsugaru zrobił tak wielki krok i poszedł do psychologa. A potem do psychiatry. To znaczy, że jest na naprawdę dobrej drodze. Szczególnie, że cały czas myśli o tym, że nie chce taki być, nie chce umierać i tak dalej. ''Beznadziejne przypadki'' mają to do siebie, że chcą umierać i robić sobie krzywdę.
    Kiedy Tsu patrzył w głęboką wodę i pomyślał o topieniu się, zrobiło mi się trochę dziwnie. Dlatego, że nie umiem pływać. I za każdym razem jak patrzę tak daleko w wodę, albo ze statku w głąb wody, robi mi się słabo. Bo myślę właśnie o tym, że bym się utopiła. A raz prawie się utopiłam i wiem jakie to uczucie.
    Urocze jest to, że Tsu brakuje Psyche i z nim zasypia mu się łatwiej. Jednak to trochę problem :/
    Zabawnym akcentem była scena, gdzie poszli razem biegać. Pierwszy dzień biegania jest okropny i można wypluć wtedy płuca. I wtedy właśnie łatwo się zniechęcić .____. Ale trzymam kciuki, że Tsugaru da radę i jeszcze w jego ciele wytworzy się dużo endorfin! Tak dalej, Tsugaru.
    A ja pozdrawiam, trzymam za ciebie kciuki w pisaniu i życzę dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział,  oby coś zdziałali lekarze, bardzo widać że Tsugaru przyzwyczaił się do obecnosci Psyche obok...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń