wtorek, 19 lipca 2016

Durarara!! "Rybki" – rozdział 10

Rozdział 10

Psyche musiał przyznać, że był trochę zawiedziony. Oczywiście nie złościł się na Tsugaru, ale z całą pewnością nie tak sobie wyobrażał pobyt z blondynem na plaży. Ciężko westchnął, dalej siedząc na kocu po turecku i spojrzał na swojego śpiącego pod parasolem chłopaka.

Po niecałej godzinie pływania w chłodnej wodzie i grania w siatkówkę, blondyn po prostu się zmęczył. Co zabawne, nawet gdyby chciał, Psyche i tak nie był w stanie się z tego powodu zezłościć. Sam dobrze wiedział – chociażby z lekcji wf-u – że Tsugaru jest od niego mniej wytrzymały i zdecydowanie bardziej woli leżakowanie niż zabawę.

– Nie patrz na niego tak, jakbyś tylko czekał aż się obudzi – skarciła go mama. Siedziała właśnie na leżaku i smarowała się olejkiem do opalania. – Też bym była padnięta, gdybyś kazał mi grać w piłkę w taki upał – mówiąc to, poprawiła swoje okulary przeciwsłoneczne.

– Nie chodzi o to, że śpi – westchnął z niezadowoleniem Psyche. – Po prostu bez niego nie mam czym się zająć.

– Jak dzieciak – Kyouko wywróciła oczami, choć przez ciemne okulary jej syn nie był w stanie tego zobaczyć. – Kiedy byłeś mały też tak narzekałeś, że ci nudno – mówiąc to, nieco się nachyliła i zaczęła grzebać w torebce. – Weź to i idź kup coś sobie albo Tsugaru, zrobisz mu niespodziankę jak się obudzi. Lubisz niespodzianki – Kyouko dała mu trochę pieniędzy, wyraźnie chcąc, żeby sobie poszedł i przestał się tak niecierpliwie wiercić.

– Ale mówiłaś, że tata poszedł po lody…

– Poszedł też po coś do samochodu, więc trochę mu to zajmie.

Psyche znowu westchnął, nieco niezadowolony z tego, że musi iść samemu. Może faktycznie przesadzał, ale naprawdę kochał spędzać czas z Tsugaru. Głównie dlatego robienie czegokolwiek bez niego, gdy ten był tuż obok, wydawało mu się naprawdę mało interesujące.

Kiedy piętnaście minut później Tsugaru poczuł coś bardzo delikatnego i miękkiego na swoim brzuchu, lekko poderwał się do góry, nie do końca rozumiejąc, czemu się przestraszył. Nie było to przecież niemiłe uczucie, ale najwyraźniej miał mało przyjemny sen. Lekko zmrużył swoje zaspane oczy i spojrzał na pluszaka, którego Psyche właśnie położył mu na brzuchu. 

Ne… Nemo?

– No i czemu go obudziłeś?! – Kyouko podniosła nie tyle głos, co i rękę, przez co Psyche z rozbawieniem się skulił. Jego mama oczywiście nawet przez chwilę nie miała zamiaru go uderzyć. Chciała mu jednak jakoś pokazać, że nie jest zadowolona z tego, co zrobił.

– Nie chciałem, nie chciałem! – usprawiedliwił się szybko Psyche.

Tsugaru natomiast – po tym jak zdążył już zrozumieć, co się wokół niego dzieje – cicho się zaśmiał i uniósł na łokciach. Wziął do rąk Nemo, którego Psyche na nim położył i przejechał po nim ręką.

– Mama miała mnie dość i wysłała mnie na zakupy, więc ci go kupiłem – wyjaśnił brunet.

Blondyn lekko skinął głową. – Dzięki – uśmiechnął się, po czym spytał. – Długo spałem?

– Jakąś godzinę – Kyouko lekko wzruszyła ramionami, podsuwając swoje okulary z nosa na czubek głowy. – O, idzie Shirou z lodami! 

– Ale ja chciałem czekoladowego – Psyche wstał z koca i z niezadowoleniem wziął od swojego taty waniliowego kręconego loda. Właściwie to wszystkie cztery były waniliowe.

– Czekoladowych nie było, bo coś im się zepsuło – mruknął z niezadowoleniem pan Orihara. W końcu on sam też miał ochotę na czekoladowego. Tsugaru i Kyouko nie wyglądali jednak na zbytnio przejętych, bo i tak chcieli waniliowe.

Psyche oprócz swojego loda wziął od taty też tego dla Tsugaru i znowu usiadł obok niego na kocu. Podał mu loda i lekko się uśmiechnął.

– Będziesz chciał potem coś jeszcze porobić? 

– Na przykład co? – Tsugaru zadając to pytanie, starał się powstrzymać przed ziewnięciem. Koniec końców nie za bardzo mu to wyszło.

– Ty już lepiej daj Tsugaru spokój do końca dnia, bo naprawdę go zamęczysz – mama Psyche wyraźnie miała dosyć natarczywości swojego syna.

Jej mężowi jednak najwyraźniej to nie przeszkadzało. – Przeeestań. Jak inaczej Tsugaru ma sobie wyrobić kondycję? Chcesz, żeby do końca życia męczył się po godzinie wygłupiania? Zresztą, nie jesteś jego mamą. Matkuj swojemu dziecku.

– Moje dziecko się mnie nie słucha – Kyouko cicho się zaśmiała, lekko kręcąc przy tym głową na boki.

– Oj, cicho juuuuż – stęknął z niezadowoleniem Psyche. – Rozmawiajcie tam sobie o jakichś nudnych sprawach i nie przeszkadzajcie – machnął ręką.

Shirou wyraźnie ta opcja się spodobała, ponieważ przekręcił leżak żony w swoją stronę, chcąc tym samym, żeby zostawiła ona chłopców w spokoju i poświęciła mu trochę czasu. W skrócie – można powiedzieć, że był trochę zazdrosny.

Psyche ucieszył się z tego powodu i przysunął bliżej do Tsugaru, stykając z nim ramionami.

– To na co masz ochotę? – spytał nieco ciszej.

Tsugaru zastanowił się przez chwilę i rozejrzał dookoła. Po niecałych dwóch sekundach wskazał coś Psyche palcem. Brunet spojrzał w tamtym kierunku.

– Możemy pójść do tamtego falochronu i z powrotem.

Psyche lekko zmarszczył brwi, gdy to usłyszał. – Po co? 

Blondyn wzruszył ramionami. – Tak się przejść.

Choć wydawało mu się to dość nudną propozycją, Psyche skinął głową.  Skoro Tsugaru miał ochotę na spacer, to nie miał zamiaru mu odmawiać. Niedługo po tym jak zjedli lody, Tsugaru założył t-shirt – mówił, że nie chciał się spiec na słońcu – a Psyche po prostu otrzepał się z piasku i postanowił iść w swoich spodenkach do pływania. W przeciwieństwie do Tsugaru, Psyche nie miał problemów z opalaniem się.

– Po co chcesz tam iść? – Psyche zadał to pytanie, podchodząc do brzegu i mocząc nogi w wodzie.

Tsugaru jednak po prostu szedł sobie po mokrym piasku i wzruszył w odpowiedzi ramionami.

– No nie mów, że chcesz uciec od moich cudownych rodziców – zaśmiał się brunet. – Chyba nie są aż tak źli, co?

– Nie – Tsugaru lekko się uśmiechnął. – Są zabawni.

– Ale? – Psyche uniósł w górę brwi, wyraźnie czekając na ciąg dalszy.

– Po prostu przy nich raczej…

Tsugaru obejrzał się za siebie na rodziców Psyche. Poza tym, że siedzieli do nich tyłem, to byli też całkiem daleko, więc blondyn bez oporu złapał swojego chłopaka za rękę. Już od dłuższego czasu miał na to ochotę. Głównie dlatego, że zawsze poprawiało mu to humor, gdy czuł się nieswojo. 

Oczywiście zwykle to Psyche łapał go za rękę, ale było to raczej spowodowane tym, że brunet na ogół rzadko się od niego odklejał. Sprawa miała się jednak inaczej w towarzystwie jego rodziców, przez których starali się zachowywać jak zwykli przyjaciele.

– Oo… – tylko tyle zdołał z siebie wydusić Psyche. 

Nie wiedział jak zareagować, ale kąciki jego ust z całą pewnością uniosły się w górę. Posłał blondynowi ciepły uśmiech i nieco mocniej ścisnął jego dłoń, zadowolony z tak drobnego, lecz wiele znaczącego gestu. 

***

Psyche od jakiegoś czasu siedział na małym tarasie przed ich drewnianym, urządzonym w zachodnim stylu, domkiem i patrzył na latające dookoła mewy. Część siedziała na ogrodzeniu, część na zapiaszczonym chodniku, ale tylko jedna była na tyle odważna, żeby usiąść na poręczy, o którą się opierał. Psyche nawet to cieszyło. Był to tylko drobny szczegół, możliwe nawet, że nic nie znaczący, ale jednak sprawiał mu radość. Ponadto był dość zdeterminowany do niespłoszenia zwierzaka.

Determinacja ta była głównym powodem, dla którego zdenerwował się, gdy ktoś spłoszył mewę za niego. Sam nie wiedział czy ptak przestraszył się dźwięku otwieranych drzwi, czy też odgłosu jaki wydały z siebie przez nagły podmuch powietrza zawieszone przy oknie dzwoneczki z delfinkami, ale tak czy inaczej, mewa odleciała.

W tej samej chwili, gdy Psyche zobaczył kto był wychodzącą na taras osobą, cała jego złość gdzieś uleciała. W końcu Tsugaru był dla niego o wiele ważniejszy od jakiejś tam mewy. Uśmiechnął się, gdy zobaczył, że ten ma na sobie zieloną koszulę, którą razem kupili.

– Twoja mama kazała zawołać cię na obiad.

Psyche cicho prychnął, gdy to usłyszał i podszedł nieco bliżej Tsugaru. – Ktoś w ogóle jest głodny po tamtych ogromnych gofrach?

Blondyn delikatnie się uśmiechnął i wzruszył ramionami. – Ja nie.

– Ale i tak każe nam usiąść przy stole, hmm? – zadając to pytanie, Psyche doskonale znał na nie odpowiedź.

– Tak powiedziała – Tsugaru skinął głową.

Nie mając innego wyboru, obaj weszli z powrotem do domku i zajęli miejsca przy stole. Jak można się tego było spodziewać, usiedli obok siebie. Psyche zaczął rozmowę o nic nie znaczących pierdołach, kontynuując ją też po tym jak przy stole usiedli jego rodzice. Tsugaru jednak jakoś szczególnie się w tej rozmowie nie udzielał, jak zwykle pozwalając więcej mówić Psyche. Koniec końców Psyche zaczął rozmawiać ze swoimi rodzicami, a blondyn tylko słuchał, rozglądając się przy tym po ładnym, zielonym i pełnym roślin salonie.

Podobało mu się tu. Było przytulnie i świeżo. O wiele przytulniej niż w jego własnym pokoju i choć czuł się tu nawet swobodniej niż u siebie, to i tak miał wrażenie, że wszystko jest nie tak.

Podobało mu się, ale miał wrażenie, że – w przeciwieństwie do Psyche i jego rodziny – tu nie pasuje.

***

Trzeciego dnia nad morzem Tsugaru nie chciał wstać z łóżka.

– Tsu-chan, nooo daaalej!

Psyche przysiadł z boku materaca i zaczął potrząsać pościelą, pod którą znajdował się jego chłopak. Spod kołdry wystawały tylko blond włosy i Psyche delikatnie je zmierzwił. Tsugaru dodatkowo wtulił się przez to w pościel.

– Tsugaru, wstaawaj~ przespałeś śniadanie – brunet spróbował jeszcze raz, tym razem kładąc dłoń gdzieś w okolicach ramienia niebieskookiego. – Moi rodzice już sobie poszli i dzisiaj mamy cały dzień dla siebie, wiesz?

– Nie chcę nigdzie dzisiaj iść – choć głos Tsugaru był nieco stłumiony przez kołdrę, Psyche znajdował się na tyle blisko, że nie miał problemów ze zrozumieniem go.

– Ale dzisiaj mają przyjechać twoi rodzice. Co im powiesz, jak spytają, co dziś robiłeś? Że leżałeś w łóżku?

Wystające spod kołdry blond włosy lekko się poruszyły, Tsugaru skinął głową.

Psyche natomiast ciężko westchnął i spojrzał w sufit, po czym po prostu położył się na blondynie, wciskając go tym samym w materac.

– I co chcesz tu robić, hmm? – mruknął.

– Chcę spać.

Psyche słabo się uśmiechnął, gdy to usłyszał i z rozbawieniem pokręcił głową na boki. – Miałeś całą noc na spanie.

Przecież nie po to byli razem nad morzem, żeby spać, prawda? Spać mogli w domu.

– Nie mogłem.

Albo i nie.

Bo w końcu Tsugaru miał z tym często problemy, niezależnie od tego czy był w domu czy poza nim. Brunet lekko zmarszczył brwi, ganiąc się w myślach za to, że od razu o tym nie pomyślał.

– Coś się stało? – spytał z odrobiną zmartwienia w głosie.

Tym razem to Tsugaru pokręcił głową. Jego rozczochrane włosy otarły się o poduszkę, tylko dodatkowo przy tym plącząc.

– Nie, po prostu nie mogłem.

Psyche zacisnął usta w wąską linię, gdy to usłyszał. Zsunął się z Tsugaru, nie chcąc go dalej sobą zgniatać i położył się obok niego.

– Skoro tak, to możemy trochę pospać – mówiąc to, brunet wepchnął się pod kołdrę i przytulił do Tsugaru.

Z reguły nie lubił kompromisów ani innych tego typu ustępstw, jednak, gdy w grę wchodził jego chłopak, nie przeszkadzało mu to. Głównie dlatego wtulił się w ramię blondyna i – choć nie był śpiący – zamknął oczy.

– Ale nie za długo, okej? – mruknął cicho, wplatając przy tym palce we włosy Tsugaru. Lekko go pogłaskał, uśmiechając się, gdy poczuł, że ten kiwa głową na tak. – Normalnie nie miałbym nic przeciwko, ale naprawdę podoba mi się morze i nie chciałbym zmarnować w łóżku całego dnia.

– W porządku – głos Tsugaru nadal był dość senny.

Psyche uśmiechnął się, gdy usłyszał tego typu odpowiedź i mocniej przytulił się do blondyna.

***

Po godzinie leżenia z Tsugaru w łóżku i grania w durną grę na telefonie, Psyche w końcu zaczęło się robić nudno. Głównie dlatego zaczął go szturchać i budzić, mówiąc przy tym, że powinni już chyba wstać.

– Zrobię kanapki, a ty umyj zęby i się ubierz – powiedział z delikatnym uśmiechem. – Pójdziemy na plażę, co?

Po części czując, że nie ma innego wyboru, ale też i nie mając nic przeciwko, Tsugaru skinął głową i leniwie przetarł oczy. Po tym jak Psyche wyszedł z łóżka, blondyn jeszcze przez chwilę w nim leżał, kilka razy cicho przy tym ziewając. Mniej więcej pięć minut później wreszcie zmotywował się do wstania. 

Gdy już uszykował się do wyjścia i wszedł do kuchni, Psyche właśnie pakował gotowe kanapki do plastikowego pudełka. Tsugaru posłał mu krótki, dość byle jaki i przede wszystkim zaspany uśmiech, a następnie poszedł po swoje buty.

– No to idziemy~ – gdy Psyche to mówił, właśnie zakładał sobie na plecy plecak z jedzeniem, ręcznikami i innymi pierdołami. 

Miał na sobie żółte trampki i czapkę z daszkiem w tym samym kolorze. Poprawił ją nieco i lekko szturchnął Tsugaru w ramię, mówiąc mu, żeby się w końcu obudził.

Dziesięć minut później byli już na plaży i powoli lizali kręcone lody, które kupili sobie po drodze. Psyche czekoladowego, a Tsugaru waniliowego. Znaleźli miejsce, w którym chcieliby usiąść i kiedy brunet rozkładał im ręcznik, Tsugaru trzymał oba ich lody. Gdy już usiedli, stykając się przy tym ramionami – wynikało to głównie z inicjatywy Psyche – blondyn głośno ziewnął, trochę za późno zakrywając przy tym usta dłonią.

Psyche się przez to zaśmiał, uważając to za coś słodkiego.

Tsugaru jednak wcale nie było do śmiechu.

Naprawdę, nie potrafił zrozumieć tego co działo się w jego głowie, ale na tym etapie nawet już nie próbował. Choć było to okropnie nielogiczne i bezsensowne, z jakiegoś powodu ostatnio jego mózg w nocy pracował na wyższych obrotach, tym samym umożliwiając mu zaśnięcie. Za dnia natomiast jakby nagle się wyłączał, odcinając go przy tym od swojego otoczenia i zamieniając w wiecznie pragnąca drzemki niewyspaną kluskę. Bo czuł się jak kluska. Serio. Nie potrafił znaleźć na to lepszego określenia.

– Nie chcę już – mruknął sennie, podając swojego loda Psyche i, korzystając z tego, że siedział on po turecku, położył mu się na kolanach.

Brunet lekko uniósł w górę brwi, nie do końca wiedząc, co zrobić z dwoma lodami, jednak dość szybko wpadł na rozwiązanie. Odwrócił loda Tsugaru do góry nogami i wcisnął go w swojego, tworząc tym samym coś na styl lodo-szaszłyka. 

– Naprawdę jesteś aż tak śpiący?

Kiedy Psyche otrzymał w odpowiedzi tylko krótkie „mmm”, uśmiechnął się i wolną dłonią zmierzwił włosy blondyna. Tsugaru najwyraźniej nie za dokładnie się uczesał, ponieważ w pewnych miejscach wciąż były one dość poplątane. Po zjedzeniu lodów z braku zajęcia Psyche zaczął je rozplątywać palcami, a gdy już skończył, przeniósł wzrok na fale.

Jak można się tego było spodziewać, nie był w stanie usiedzieć zbyt długo w bezruchu i już chciał budzić Tsugaru, kiedy ten wtulił twarz w jego brzuch. Brunet się przez to uśmiechnął, któryś raz z kolei delikatnie go głaszcząc i nachylając się nad nim.

– Jesteś słodki, kiedy śpisz, Tsu-chan – powiedział cicho.

Chwilę później ostrożnie pocałował go w czoło, kompletnie ignorując to, że nie są na plaży sami.

Po około piętnastu minutach zadzwonił telefon Tsugaru. Psyche odebrał go najszybciej jak mógł, byle tylko dzwonek nie obudził jego właściciela.

– Halo? – spytał, nawet nie wiedząc z kim rozmawia. Był zbyt zajęty wyciąganiem z kieszeni Tsugaru komórki, żeby spojrzeć na jej wyświetlacz.

– Tsugaru?

Gdy Psyche rozpoznał głos mamy śpiącego na nim chłopaka, od razu się uśmiechnął.

– Umm.. Tsugaru teraz śpi.

Psyche? – Namiko była wyraźnie zdziwiona. – Jak to śpi? Jest piętnasta.

– No ale był zmęczony i tak jakoś zasnął na plaży – Psyche odruchowo wzruszył ramionami.

Ale chyba nie leży na słońcu? Zacznie go boleć głowa i spiecze się… 

– Nie, nie, zasłaniam mu słońce.

A, to dobrze – brunet był prawie pewny, że Namiko właśnie skinęła głową. – Słuchaj, Psyche… wyślesz nam wasz adres? Bo o ile jeszcze przed chwilą go mieliśmy, to właśnie zresetowała nam się nawigacja i teraz przepadł.

Psyche cicho się przez to zaśmiał. – Wyślę sms-em – powiedział.

Rozłączył się i chwilę po wysłaniu adresu oraz otrzymaniu krótkiego „ok”, postanowił włączyć aparat. Jego własna komórka była w plecaku, więc pewnie gdyby chciał po nią sięgnąć, wierceniem obudziłby blondyna. Głównie dlatego zrobił sobie zdjęcie telefonem Tsugaru.

Na jednym lekko się uśmiechnął, na drugim nieco bardziej, a na trzecim widać było znajdujące się przed nimi morze. Dopiero czwarte i piąte przedstawiały słodko śpiącego blondyna. Wszystkie te zdjęcia Psyche wysłał na swój telefon, po czym lekko się uśmiechnął i wsunął komórkę z powrotem do kieszeni blondyna.

Chwilę później jednak doszedł do wniosku, że naprawdę nie ma już co robić, a Tsugaru śpi zdecydowanie za długo. Uznał, że nie ma innego wyboru i zaczął go budzić, delikatnie potrząsając przy tym jego ramieniem.

*** 

Namiko i Kichirou przyjechali akurat na kolację i kiedy wszyscy usiedli razem przy stole, zrobiło się dość głośno. Psyche wyglądał przez to na dość podekscytowanego, jednak Tsugaru ani trochę się to nie podobało. Strasznie trudno było mu się odnaleźć w otaczającym go chaosie – choć dla innych wcale nie było to chaosem, tylko zwyczajną grupową rozmową. 

Od jakiegoś już czasu blondyn tylko leniwie szturchał swoje jedzenie pałeczkami, udając, że słucha o czym rozmawiają inni. Czuł się wytrącony, odcięty… mógłby ten stan określić wieloma słowami, ale i tak zdążył się już do tego uczucia na tyle przyzwyczaić, że nie odczuwał potrzeby nazywania go. Nie sprawiało ono już wrażenia tak dziwnego jak przedtem.

– Tsugaru, nie smakuje ci? – kiedy jego mama zadała mu to pytanie, lekko uniósł głowę, tym samym orientując się, że wszyscy na niego patrzą. Nie za bardzo mu się to podobało.

Nawet nie skupiał się na wymyślaniu odpowiedzi. Po prostu mruknął cokolwiek, byle tylko przestano tak zwracać na niego uwagę.

Poskutkowało. Wszyscy – z wyjątkiem siedzącego obok Psyche – wrócili do rozmowy.

– Coś nie tak? – brunet zadając to pytanie, nieco nachylił się nad Tsugaru, żeby nikt inny go nie usłyszał.

Blondyn oczywiście nie miał zamiaru mówić prawdy. Jedynie pokręcił głową na boki. 

Psyche natomiast, domyślając się, że problem tkwi w samopoczuciu niebieskookiego i nie wiedząc jak inaczej pomóc, złapał go pod stołem za rękę. Lekko pogładził go kciukiem po wierzchu dłoni i delikatnie się uśmiechnął. Miał nadzieję, że jakoś poprawi to Tsugaru humor, jednak nie za bardzo jak miał się o tym przekonać.

Wydawało mu się, że ostatnio jest z nim coraz gorzej. Częściej wyglądał na smutnego, miał mniejszy apetyt, nie za bardzo chciał rozmawiać i dość dziwnie sypiał.

– Chcesz iść do pokoju? – kiedy Psyche zadał to pytanie, Tsugaru lekko uniósł w górę brew. Zupełnie jakby przekazywał mu tym samym „Wszyscy jeszcze jedzą”. Psyche jednak tylko wesoło się uśmiechnął i dodał. – No chcesz czy nie?

– Może być – choć blondyn tylko wzruszył ramionami. Wyraźnie było po nim widać, że niezbyt podoba mu się siedzenie tutaj.

Chwilę później obaj znajdowali się już w swoim pokoju. Psyche skłamał, że wczoraj siedzieli do późna przy filmie i dlatego są już trochę śpiący. Wymówka ta była bardzo wiarygodna, głównie przez to, że Tsugaru cały dzień był wyraźnie zmęczony i kilka razy drzemał w ciągu dnia.

Psyche zamknął za nimi drzwi i oparł się o nie plecami, przez chwilę patrząc na siadającego na swoim łóżku blondyna. Usiadł obok niego i nieco naciągnął sobie na dłonie rękawy bluzy. Miał Tsugaru coś ważnego do powiedzenia, ale niekoniecznie wiedział czy aby na pewno chce mu o tym mówić teraz. W dodatku bał się, że powiedzeniem tego strasznie go zezłości. Było to dość dziwne, ponieważ doskonale wiedział, że Tsugaru z reguły się nie denerwował.

– Tsugaru, muszę ci coś powiedzieć – postanowił zacząć w ten sposób, aby nie móc się już z tego wykręcić.

Znając wyrozumiałość Tsugaru, gdyby Psyche nagle postanowił powiedzieć „A wiesz co? Już nieważne”, to pewnie w żaden sposób by on nie naciskał. Brunet zerknął na siedzącego obok chłopaka i jego spojrzenie, którym jasno dawał do zrozumienia, żeby Psyche mówił dalej.

– Powinienem pewnie uprzedzić cię wcześniej.. albo w ogóle spytać cię o zdanie – mówiąc to, w dalszym ciągu bawił się swoimi rękawami. – Chodzi o to, że jakiś czas temu rozmawiałem o tobie z rodzicami. 

– O mnie? – Tsugaru lekko zmarszczył brwi. Zadał tego typu głupie pytanie głównie dlatego, że jeszcze nie do końca wiedział, jak zareagować.

– O tym jak czasem trudno ci oddychać i płaczesz – Psyche przygryzł swoją dolną wargę i niepewnie zerknął na blondyna. – I o tym, że często ci smutno.

Zmarszczka spomiędzy brwi Tsugaru nieco się wygładziła. Psyche trochę to ulżyło.

– Tata powiedział, że… no wiesz, w końcu jest lekarzem, dlatego go spytałem – lekko wzruszył ramionami, chcąc się nieco usprawiedliwić. – Wiem, że najpierw powinienem zapytać cię czy chcesz, żebym mu mówił… i pewnie byś nie chciał, przepraszam. Jesteś zły?

Tsugaru tylko słabo się uśmiechnął. Wzruszył ramionami. – Chyba powinienem, ale jakoś nie za bardzo mam na to teraz siłę.

Psyche nie do końca wiedział jak miał się czuć z taką odpowiedzią, ale z całą pewnością wyobrażał to sobie gorzej.

– Co powiedział twój tata?

– Że chyba masz depresję, ale…  wiesz, Tsugaru, oni chcą powiedzieć twoim rodzicom.

Zmarszczka znowu pojawiła się między brwiami blondyna, przez co Psyche poczuł lekkie ściśnięcie w brzuchu. Nie do końca wiedząc co innego zrobić i jednocześnie bojąc się reakcji Tsugaru, wziął jego dłonie w swoje własne i delikatnie je ścisnął.

– Ale to nie ze względu na złośliwość ani nic z tych rzeczy – zapewnił go szybko.

Tsugaru powoli skinął głową. Trudno było mu tak nagle wszystko to sobie przyswoić. Miał wrażenie, że Psyche mówi mu zbyt wiele rzeczy na raz, ale nie mógł się zdobyć na jakikolwiek rodzaj protestu, przez co tylko dalej go słuchał.

– Naprawdę boję się, że to wszystko źle zrozumiesz i się na mnie obrazisz – choć brunet spróbował się zaśmiać, jego głos lekko zadrżał. – Bo wiesz… naprawdę chciałbym ci pomóc z twoimi problemami, Tsugaru – mówiąc to, przeniósł wzrok z ich dłoni na błękitne oczy przed sobą. – Tylko, że ja się chyba do tego nie nadaję… Bo.. bo bardzo chcę, żebyś był szczęśliwy, ale..

Kiedy Tsugaru poczuł na swoim policzku delikatny dotyk palców Psyche, lekko się uśmiechnął. Nawet nie zdawał sobie z tego sprawy jak wiele ten uśmiech znaczył dla bruneta.

– Nie wiem jak ci pomóc, dlatego chciałbym, żebyś pozwolił sobie pomóc komuś, kto się na tym zna – gdy te słowa opuściły usta bruneta, Tsugaru znowu zmarszczył brwi, a delikatny uśmiech zniknął z jego twarzy.

– Masz na myśli psychologa?

Wyraz twarzy Psyche też nieco się zmienił, gdy Tsugaru przestał się uśmiechać.

– Psychologa, terapeutę, psychiatrę, pedagoga… – lekko pokręcił głową. – kogokolwiek, kto zna się na pomaganiu lepiej niż ja. – Psyche powiedział to w taki sposób, jakby obwiniał się za to, że stan Tsugaru wcale się nie poprawia. 

Blondynowi oczywiście to nie umknęło, przez co jeszcze bardziej zmarszczył brwi, w żaden sposób nie odpowiadając. Psyche jednak milczenie Tsugaru tylko utrudniało uspokojenie swoich emocji. Cała ta rozmowa wyraźnie go przybijała, podczas gdy Tsugaru po prostu nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Nie chciał o tym wszystkim myśleć. Nie chciał robić tego teraz. Samo zakodowanie wszystkich tych informacji w głowie  i słuchanie ze zrozumieniem było już dla niego wystarczającym wyzwaniem.

– Powinienem wiedzieć jak ci pomóc – kiedy brunet to powiedział, jego głowa była lekko spuszczona w dół. Nie patrzył już dłużej na Tsugaru. – W końcu obiecałem, nie? Pamiętasz? Wtedy w klasie, kiedy powiedziałem ci, że cię lubię.. – zaśmiał się gorzko i oparł czoło o ramię blondyna. – Obiecałem, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby ci pomóc. Obiecałem, a teraz tak po prostu odbijam piłeczkę i chcę cię namówić do odwiedzenia jakiegoś idioty, który i tak pewnie wszystko zbagatelizuje, mówiąc, że po prostu dojrzewasz albo wcale nie będzie ci pomagać, żebyś tylko jak najdłużej do niego przychodził i zostawiał u niego pieniądze – na tym etapie Psyche był wyraźnie na siebie zły, a jego głos momentami drżał.

Tsugaru nie wiedział jak się z tym czuć – Psyche właśnie powstrzymywał się od płaczu, a jego ramiona lekko drżały. Jeszcze nigdy nie widział go w takim stanie, przez co Tsugaru naprawdę nie wiedział, co zrobić.

Po krótkiej chwili doszedł do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie zrobienie tego, co Psyche zwykle robił, gdy to jemu było smutno i przytulił go.

Brunet krótko się przez to zaśmiał i lekko pociągnął nosem.

– Skoro nawet ja nie wiem jak sobie pomóc, to nie mam zamiaru oczekiwać tego od ciebie – Tsugaru powiedział to dość cicho, jednak Psyche nie miał problemów z usłyszeniem go. W końcu byli teraz bardzo blisko siebie.

Psyche znowu pociągnął nosem, nie chcąc zasmarkać blondynowi SpongeBoba – ostatnio Tsugaru często go nosił – i odwzajemnił uścisk. Miał ochotę się położyć, więc delikatnie pchnął blondyna w tył i kiedy już leżeli obok siebie, przytknął swoje czoło do jego, z uwagą wpatrując się w niebieskie oczy przed sobą. Jego własne były natomiast nieco zaczerwienione. Głównie od powstrzymywania łez, które jeszcze przed chwilą chciały z nich wypłynąć.

– To co teraz robimy? – spytał głosem równie cichym co Tsugaru.

– Nie wiem – choć normalnie blondyn pewnie skończyłby na tym, postanowił jeszcze coś dodać. – ale… wiesz, to nie tak, że ja nie chcę czuć się lepiej.

Miał wrażenie, że też powinien się trochę otworzyć. Porozmawiać, zamiast tylko słuchać. Było to dla niego dość trudne, biorąc pod uwagę to, że ostatnio nie miał ochoty na układanie słów w zdania i wolał się po prostu nie odzywać.

– Bo przez chwilę miałem wrażenie, że mówisz to wszystko tak, jakbym wcale się nie starał – mówiąc to, Tsugaru wplótł palce we włosy bruneta i zaczął się nimi bawić. Nieco pomogło mu to w skupieniu się na rozmowie. – A ja.. wiesz, z reguły to raczej zastanawiam się nad tym, czemu nie mogę być taki jak ty i przestać mazać się bez powodu – zamknął na chwilę oczy, smutno się przy tym uśmiechając. – Najczęściej dochodzę do wniosku, że po prostu coś jest ze mną nie tak.

– I żadne z nas nie wie co – dopowiedział brunet, także wplatając palce w jego włosy, jednak zamiast się nimi bawić, głaskał go po głowie. – Chociaż według mnie jesteś raczej idealny – uśmiechnął się. – Brzmi oklepanie, ale naprawdę tak sądzę. To coś, co siedzi ci w głowie i wszystko psuje, nie może być częścią ciebie, Tsugaru.

Kiedy blondyn to usłyszał, otworzył oczy i z odrobiną ciekawości spojrzał na Psyche.

– Może moje zdanie się nie liczy, ale według mnie wszystko z tobą w porządku, to z tym czymś coś jest nie tak.

Chcąc dodatkowo pocieszyć Tsugaru, brunet delikatnie pocałował go w czoło, przesuwając przy tym dłonią po jego policzku. Nieco się zdziwił, gdy kilka chwil później blondyn odwzajemnił pieszczotę i postanowił krótko – ale bardzo ostrożnie i delikatnie – pocałować go w usta.

– A to za co? – spytał cicho, starając się powstrzymać przed uśmiechaniem jak idiota. – Zwykle to raczej ja cię całuję.

Tsugaru jednak nie odpowiedział, pozostawiając odpowiedź tylko dla siebie i  – choć i tak byli już bardzo blisko siebie – przysunął się do Psyche jeszcze bliżej, tym samym się do niego przytulając. 

Brunet się przez to uśmiechnął i po przykryciu ich obu leżącym na wyciągnięcie ręki kocem, odwzajemnił uścisk.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział ciężko mi się pisało głównie dlatego, że byłam nad morzem i w górach xD a po powrocie gdzieś inspiracja odleciała D:<  ale potem ją złapałam niczym Ratattę w PokemonGo xD
Iiiii ten... obejrzałam cały 4 sezon OITNB w jeden dzień xDD dostanę za to acziwment?

5 komentarzy:

  1. Miszu, dziękuję za rozdział :) tak, medal Ci się należy, ja już poległam i totalnie nie mam czasu na seriale ;_; mam nadzieję że wena na kolejny rozdział będzie, ale będę cierpliwie czekać ;) mój Psyche do mnie aż zadzwonił aby mnie powiadomić o rozdziale. U mnie też ostatnio depresyjnie, świat jak w Szklanym Człowieku Myslovitz, ale jest lepiej, wiec i tego życzę twojemu Tsugaru :) jej,mam nadzieję że Psyche przekona go do wizyty u specjalisty :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc tak... Teoretycznie koniec rozdziału mógł być zapowiedzią czegoś lepszego. Nowego początku, który teraz będzie wesoły i wszyscy będą szczęśliwi. Ale możliwości jest kilka. I jedna jest też taka, że tak naprawdę może być znacznie gorzej. I to będzie właśnie początek czegoś gorszego. Jednak mam nadzieję, że będzie happy end. Głównie dlatego, że lubię bohaterów. Bo jakbym ich nie lubiła - hulaj dusza, Piekła nie ma. I jak się do nich już przywiązałam, nie chciałabym, żeby opowiadanie miało zły koniec.
    Teraz Tsugaru jest taki... jakby go nie było. Obecny, ale nieobecny. Nie uczestniczy w tym, w czym wszyscy. I pewnie nawet nie chce w tym uczestniczyć. Co jest smutne :c To wygląda tak, jakby nic mu się nie podobało. Oprócz spania. Ale kochane jest to, że Psyche nawet nie jest na niego zły. I chciałby spędzać z nim czas, ale też go do tego nie zmusza. Nie tak, jakby mógł - oczywiście. Bo do paru, niewielkich rzeczy go zmusił. Dlatego właśnie mam nadzieję, że razem im się uda. I wspólnymi siłami wyrzucą to brzydkie coś, co siedzi teraz w Tsugaru.
    Chciałam napisać, że jakiś demon, ale na demony jest łatwiejszy sposób niż na depresję .___.
    Życzę ci dużo weny, chęci i sił do napisania kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju, nigdy nie miałam w zwyczaju pisać komentarzy, bo zwyczajnie nie miałam pojęcia jak przekazać to, co czuję po przeczytaniu rozdziału. No ale zebrałam się w sobie i piszę - mój pierwszy komentarz na Twoim blogu.
    Przeczytałam wiele twoich opowiadań i one shotów i jestem zachwycona. Kocham twój styl pisania i mam nadzieję, że kiedyś chociaż w jakiś sposób będę w stanie dorosnąć ci do pięt.
    A co do opowiadania... wywiera ono u mnie wielką mieszankę uczuć. Zapewne dlatego, że rozumiem Tsugaru, jego uczucia. Ale nie o tym. Nadzwyczaj przypadł mi do gustu Psyche, jego można powiedzieć... wierność? Wierność i uczucie do Tsu-chana. To jest po prostu, kolokwialnie mówiąc, słodkie. I, cholerka, strasznie mnie smucą momenty, gdy Psyche sobie uświadamia, że nie jest kochany... mam nadzieję, że to się szybko zmieni czy coś. I oby Tsugaru poczuł się lepiej. Oby zniszczyli to "coś".
    Cholernie się wczuwam w to wszystko i to jest naprawdę fenomenalne.
    Przepraszam, że to wszystko takie chaotyczne, ale no... nie umiem w to za bardzo :’)
    Życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, mogłabym stwierdzić że to depresja tylko skąd się wzięła, to pójście do jakiegoś specjalisty nie jest wcale złym pomysłem...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń