Rozdział 27
Pierwszy papieros.
Powoli wypuścił z płuc dym
i wpatrywał się w niego, gdy ten ulatywał do góry. Na dworze było zimno. Bardzo
zimno. Zima zbliżała się wielkimi krokami. Właściwie to nie miał na sobie
kurtki, więc w sumie nie było w tym niczego dziwnego, że trząsł się jak
galaretka.
Zgasił papierosa. Pierwszy
papieros odkąd się obudził. Westchnął. Nie lubił szpitali. Spojrzał na drzwi,
które się za nim znajdowały. Całe szczęście, że pozwalano mu już swobodnie
poruszać się dookoła i mógł chodzić, gdzie chciał.
Shizuo zszedł z dachu i po
jakimś czasie chodzenia po korytarzu, ponownie znalazł się w swoim pokoju.
- Shizuo?
Czekał tam na niego jego
brat. Nie spodziewał się, że go zobaczy, więc przez chwilę się nie odzywał,
szukając odpowiednich słów.
- Hej – odezwał się w
końcu i cicho kaszlnął, zakrywając przy tym usta dłonią.
- Już… jest okej? – spytał
Kasuka.
Nieco zdziwiony tym
pytaniem, uśmiechnął się ciepło i skinął głową.
- Tak, już jest okej.
Shizuo usiadł na łóżku.
Mimo że nie towarzyszyło mu już ryzyko omdlenia i według lekarzy za kilka dni
będzie mógł wyjść, to i tak po dłuższych spacerach czuł się dziwnie zmęczony.
Całe jego ciało robiło się ciężkie i miał ochotę się zdrzemnąć.
Kasuka najwyraźniej nie
chcąc stać jak kołek, usiadł obok swojego brata i przez jakiś czas mu się
przyglądał. Dziwnie było tak nagle odwiedzić go i zobaczyć, że ten już nie śpi.
Ostatnio był tu tydzień temu. Dzień przed tym, jak blondyn się obudził. Musiał
jednak nagle wyjechać do Singapuru i przez to głównie nie mógł go odwiedzić.
Gdy wrócił, dowiedział się, że Shizuo się obudził. Tak po prostu. Obudził się i
z dnia na dzień wracał do zdrowia. Nie było nawet konieczności rehabilitacji
ani innych takich. Ze względu na swoje nietypowe geny, Shizuo naprawdę
dochodził do siebie w mgnieniu oka.
- Gdzie byłeś? – spytał nagle Kasuka.
- Na papierosie – blondyn
wzruszył ramionami.
Cała ta rozmowa była dość
nietypowa. Obydwaj to odczuwali. Zupełnie jakby kilka lat temu wpadli na siebie
w salonie i zaczęli rozmawiać o tym, który z nich pomoże dziś mamie w zmywaniu.
Taka sobie zwykła pogawędka. Wydawałoby się, że za zwykła. Problem tkwił raczej
w tym, że oni inaczej ze sobą rozmawiać nie umieli.
- Powinieneś rzucić.
Shizuo spojrzał na swojego
brata i lekko się uśmiechnął.
- Powinienem – powtórzył.
To, że nie rzuci, było
bardziej niż oczywiste.
***
Izaya od dłuższego czasu
bawił się breloczkiem przy swoim telefonie. Przewracał go między palcami i od
czasu do czasu opuszkami palców przejeżdżał po zagłębieniach na kosteczkach.
Literki. Pod swoim małym palcem miał chyba obecnie literę A. Policzył kostki.
Tak, to było A.
I ♥ H U M A N S
Szósta kosteczka.
- Znowu się lenisz?
Izaya usłyszał nad sobą
głos swojej sekretarki.
- A jest coś innego czym
mógłbym się teraz zająć? – spytał.
Dziewczyna nie
odpowiedziała.
- No właśnie – zaśmiał się
cicho – Zrobiłem już wszystko, co zrobić mogłem. Bez Shizu-chana nie mogę
podjąć się trudniejszego zlecenia, a wszystkie proste pierdoły już załatwiłem.
- Skoro o tym mowa… Shizuo-san
już się obudził, prawda?
Informator powoli skinął
głową, w dalszym ciągu nie ruszając się ze swojej wygodnej pozycji na kanapie.
- To do niego idź, skoro
ci nudno.
Prychnął śmiechem – A
zaprowadzisz mnie?
- Nie.
- Więc nie proponuj mi
głupich rzeczy. Sam tam nie pójdę, nie mam jak – mruknął.
Namie patrzyła na niego
przez chwilę swoimi wiecznie znudzonymi oczyma. Pomyślała sobie, że brunet robi
się ostatnio naprawdę leniwy. Dużo też śpi. Cóż, jako lekarz była bardziej niż
pewna, że spowodowane to było jego wcześniejszym wstrząśnieniem mózgu.
Oczywiście, nie wymiotował już i nie kręciło mu się w głowie, ale wciąż
potrzebował dużo wypoczynku.
Westchnęła.
- W takim razie idź z
kimś, kto też ma ochotę go odwiedzić – powiedziała po chwili.
- Ja nie mam ochoty, więc nie mów „też”.
- Ale masz ochotę się z
nim podroczyć.
Iaya uśmiechnął się
asymetrycznie i cicho zaśmiał.
- To już brzmi bardziej
zachęcająco.
***
- To głupie – powiedział
Shizuo.
- Wcale nie!
- Głupie – powtórzył.
- No mówię ci, że nie!!
- Nie krzycz – nieco się
skrzywił, gdy dziewczyna pisnęła.
Erika wymieniła się z
Walkerem krótkim spojrzeniem, po czym ciężko westchnęła.
- Na pewno? – upewniła
się.
- Na pewno – Shizuo skinął
głową.
Chwilę później do pokoju
wszedł Kadota, niosąc w dłoniach tackę z pięcioma papierowymi kubeczkami. Trzy
z kawą i dwa z czekoladą. Erika i Shizuo dostali czekoladę, a reszta kawę.
- Mimo że z automatu, to
wcale nie jest taka zła – powiedział Togusa.
Kadota skinął w odpowiedzi
głową, tym samym przyznając mu rację.
- Swoją drogą, to trochę
zabawne, że ten automat nadal tu stoi – zaśmiała się Karisawa.
Shizuo nie do końca
rozumiał czemu.
- Dlaczego? – spytał.
- Bo ty tu jesteś,
Shizuo-san – dziewczyna znowu się zaśmiała – Często nimi rzucasz.
Blondyn także się
uśmiechnął.
- Tutaj raczej nie ma w
kogo rzucać.
Przez chwilę nikt się nie
odzywał. Było to dość dziwne, ponieważ odkąd tylko do pokoju wpadła Erika z
Walkerem, naprawdę trudno było ich uciszyć. Shizuo rozejrzał się powoli dookoła.
Siedząca obok niego na łóżku Karisawa, Yumasaki na krześle, opierający się
tyłem o parapet Togusa i stojący obok niego Kadota. Blondyn uśmiechnął się
delikatnie. Naprawdę nie spodziewał się wcześniej, że kiedykolwiek odwiedzi go
aż tyle osób. Wcześniej przyszedł też Shinra z życzeniami od Celty, Tom i
Vorona, a nawet bliźniaczki. Dziewczynki marudziły coś o premierze filmu i
popcornie.
Jedyną osobą, z którą się
jeszcze nie widział był Izaya. Głupio przyznać, ale naprawdę chciał go
zobaczyć. Na siłę można by nawet powiedzieć, że tęsknił, choć sam pewnie ująłby
to w słowa inaczej.
***
Obudził się dwunastego
dnia. Dzień po tym, jak odwiedził go Kasuka, dzień po premierze filmu.
Natomiast wypisano go dokładnie dziesięć dni później. Łącznie spędził w
szpitalu dwadzieścia dwa dni. Ciężko westchnął. Teraz, gdy miał to podliczone,
czuł się nieco gorzej. Doszedł do wniosku, że na przyszłość lepiej by było nie
kalkulować. Gdy zna się liczbę, można stwierdzić czy jest ona stosunkowo mała, czy
duża. Ta z całą pewnością była o wiele większa niż chciałby, żeby była.
Z torbą przerzuconą przez
ramię i schowanym w niej wypisem ze szpitala, Shizuo cierpliwie czekał, aż
winda zatrzyma się na parterze. Patrzył na zmieniające się czerwone cyferki, aż
w końcu pojawiła się literka P. Wyszedł z windy, po czym chwilę się zastanowił.
Normalnie raczej poszedłby
do domu na pieszo, ale biorąc pod uwagę to, że wciąż nie czuł się na siłach,
rozważał wzięcie taksówki. Zanim jednak zdążył podjąć jakąkolwiek decyzję,
zobaczył znajomą kurtkę z futerkiem.
Izaya?
Shizuo zmrużył oczy,
zastanawiając się czy aby na pewno dobrze widzi. Jednak to z całą pewnością był
Izaya. Co on tu robił sam? Podszedł bliżej. Znajdował się mniej niż metr od
niego i przez chwilę nie odzywał. Zastanawiał się, jak zacząć. Dziwnie było tak
stać obok Izayi i mieć świadomość, że ten go nie widzi.
- Hej… - było to
pierwszym, co przyszło blondynowi do głowy.
Pomiędzy brwiami bruneta
pojawiła się drobna zmarszczka. Shizuo doszedł do wniosku, że „hej” to jednak
może nienajlepsze przywitanie. Zdecydowanie za krótkie, aby brunet był w stanie
poznać go po głosie.
- Hej?
Słysząc tę niepewną
odpowiedź, blondyn cicho się zaśmiał. Dla Izayi musiało to być dziwne, nie
wiedzieć z kim rozmawia.
- Co do tego pytania o
rurkę, to nie jest to za fajne uczucie – powiedział, wciąż nieco rozbawiony.
Sam nie wiedział, czym
dokładnie był rozbawiony, ale z całą pewnością się cieszył. Być może samym
faktem, że w ogóle widzi bruneta po tak długim czasie. To było naprawdę… dziwne
uczucie. Zupełnie jakby coś się w nim trzęsło, ale nie mógł dokładnie
sprecyzować co takiego.
- Shi… Shizu-chan? – na
twarzy Izayi natychmiast wymalował się uśmiech.
Blondyn odruchowo skinął
głową, choć brunet i tak w żaden sposób nie mógł tego zobaczyć.
- Masz rękę w temblaku? –
spytał.
Informator skinął głową,
wciąż dość zdziwiony faktem, że rozmawia z Shizuo. Naprawdę chciał go teraz
zobaczyć. Własnymi oczami zobaczyć, że ten nie śpi i naprawdę tu teraz przed
nim stoi.
- Mają mi dziś ściągać
szwy, dlatego tu jestem. Akabayashi-san przyszedł ze mną, ale… zachciało mu się
kupić jakiegoś super dużego lizaka dla Akane, więc tak jakby mnie zostawił –
zaśmiał się.
Shizuo rozejrzał się
dookoła. Stali niedaleko od wyjścia ze szpitala. Znajdowało się tu kilka
sklepów, apteka oraz recepcja. Gdy tak wpatrywał się w te sklepy, rzeczywiście
zobaczył w jednym z nich Akabayashiego.
Blondyn znów przeniósł
wzrok na stojącego obok niego chłopaka i nagle coś mu się przypomniało.
Podszedł nieco bliżej i zdzielił go w łeb. Pamiętając o tym, że miał on
wstrząśnienie mózgu, zrobił to naprawdę delikatnie.
- A to za co?! – zdziwił
się informator.
Nie spodziewał się tego.
Mimo że uderzenie było naprawdę delikatne, to po prostu się przestraszył.
- Za kłamanie, że już się
nie obudzę.
Brunet zaśmiał się cicho.
No tak, zasłużył sobie.
Shizuo także się zaśmiał.
Mimo że żadne z nich się
tego po sobie nie spodziewało, to naprawdę obaj cieszyli się faktem, że znowu
się spotkali.
- Jeśli poczekasz trochę
aż ściągną mi szwy, to możesz się z nami zabrać i cię podwieziemy – powiedział
po chwili brunet.
- Aa… okej – Shizuo uśmiechnął
się lekko i skinął głową.
Gdy Akabayashi wreszcie
wrócił do Izayi, nieco zdziwił się zobaczeniem przy nim Shizuo.
- Heiwajima-san?
- Dzień dobry – blondyn
lekko skinął na przywitanie głową.
Trzymający dużego lizaka
rudzielec spojrzał na torbę na ramieniu blondyna i dość szybko powiązał fakty.
- Wypisują cię dzisiaj?
Shizuo skinął głową.
- Dobrze znowu widzieć cię
na nogach – uśmiechnął się yakuza.
Gdy chwilę później musieli
się udać do gabinetu, Shizuo odruchowo złapał bruneta za rękę i zaczął go
prowadzić za Akabayashim. Dla obu z nich było to czymś naturalnym, a Izaya czuł
się zdecydowanie lepiej z tym, że znowu prowadził go Shizu-chan. Kiedy robił to
ktoś inny, czuł się z tym obco. Zupełnie jakby jedyną dłonią, która kształtem
pasowała do jego własnej, była dłoń Shizuo. W dodatku, choć żadne z nich nie
powiedziało tego na głos, to doszli do wniosku, że tęsknili za tym dotykiem.
Obaj poczuli w brzuchach dziwną ekscytację płynącą z tego utęsknionego kontaktu,
ale żadne z nich nie potrafiło ani nie chciało tego wyjaśnić. W końcu
niektórych rzeczy nie trzeba ujmować w słowa, aby się nimi cieszyć. To, że po
prostu są, jest wystarczające.
***
Shizuo usiadł na swojej
kanapie z dwoma szklankami w dłoni. W jednej był sok dla Izayi, a w drugiej
trzymał mleko dla siebie. Podał siedzącemu obok brunetowi szklankę z sokiem.
Tak jakoś wyszło, że Izaya
wysiadł razem z Shizuo. Dawno się nie widzieli, więc chcieli jeszcze trochę
razem pobyć. Głupio to brzmi, ale Akabayashiemu takie wyjaśnienie wystarczyło.
Doszedł do wniosku, że rzeczywiście mają wiele spraw do obgadania.
- Kto cię potem odbierze?
– spytał blondyn.
Izaye z początku nieco
zdziwiło to pytanie, jednak dość szybko przypomniał sobie, że blondyn nie może
się przemęczać. No tak, w końcu to oczywiste, że w takiej sytuacji Shizuo go
nie odprowadzi.
Zaśmiał się – Zapomniałem
to przemyśleć, ale słyszałem, że Celty bardzo chciała się z tobą zobaczyć, więc
może zgodzi się po mnie przyjechać.
Blondyn skinął głową –
Racja, w końcu nie chcieli jej wpuścić do szpitala w kasku.
- W sumie to się nie
dziwię. Jest wiele poszukiwanych osób, więc nigdy nie mają pewności, że to nie
jakiś niebezpieczny zbrodniarz, który po prostu ukrywa twarz.
Shizuo spojrzał na niego
sceptycznie. No dobra, Izaya miał rację, ale to nie zmieniało faktu, że Celty
do takiej roli po prostu nie pasowała.
- Już prędzej ciebie bym o
to posądził – mruknął, popijając mleko.
Izaya zaśmiał się głośno.
Przez chwilę obaj
milczeli, a potem jakoś tak wyszło, że westchnęli w tym samym czasie. Shizuo
spojrzał na bruneta z rozbawieniem i znowu obaj się zaśmiali. Jakoś trudno było
im odkleić z twarzy uśmiechy. Głównie dlatego żadne z nich nie chciało
rozmawiać o sprawie z narkotykami. Bo w końcu po co psuć taką miłą atmosferę?
Równie dobrze można odłożyć rozmowę o Karasu i zleceniu na kiedy indziej.
- Odpowiedziałeś mi tylko
na jedno pytanie – powiedział nagle Izaya.
- Hm? – Shizuo nie do
końca zrozumiał, o co chodzi.
- W szpitalu. Raz cię
odwiedziłem, pamiętasz?
- Aaa, te pytania –
blondyn lekko się uśmiechnął – Musiało ci się serio nudzić, skoro pytałeś o
takie pierdoły – zaśmiał się.
Izaya skinął głową –
Serio, strasznie mi się nudziło.
- No to… - Shizuo starał
się sobie przypomnieć któreś z pytań – Bycia naćpanym nie do końca pamiętam, więc
nie wiem, jak ci to opisać.
- Najlepiej jak potrafisz
– brunet wzruszył ramionami.
- Po prostu… to dziwne
uczucie, jakby… gdzieś się pływało, a to co dzieje się dookoła jest kilometr
dalej. Takie odcięcie od rzeczywistości, w dodatku trudno zebrać myśli.
Naprawdę niewiele pamiętam.
- No dobra, a jak to jest
być w śpiączce?
Shizuo napił się mleka,
przez chwilę zastanawiając się nad tym, jakich dokładnie słów użyć.
- Kojarzysz to uczucie, kiedy
ktoś cię budzi i coś do ciebie mówi, a ty jeszcze tak jakby w połowie śpisz?
- Więc to coś takiego? –
zdziwił się Izaya.
- Tak jakby… znaczy się,
nie do końca.
- Shizu-chan, wysłów się
po ludzku – brunet cicho się zaśmiał i lekko szturchnął blondyna ramieniem.
- Bo jak w połowie się
śpi, to słyszy się to co mówi budząca nas osoba, ale nie ma się wystarczająco
dużo sił i chęci, żeby się ruszyć, o to mi chodzi. Tylko, że jak ja spałem, to
nie była kwestia chęci, a możliwości.
Informator skinął głową na
znak, że rozumie i podał blondynowi na w pół pustą szklankę.
- Odłóż – mruknął.
Shizuo odłożył szklankę na
stolik przed kanapą.
- No a jak z dotykiem,
czułeś?
Blondyn skinął głową – Z
pielęgniarkami i lekarzami było dziwnie, ale jak przyszedłeś, to nawet się
trochę ucieszyłem, że złapałeś mnie za rękę. To naprawdę denerwujące kogoś
słyszeć, ale nie móc go zobaczyć, więc samo to, że chociaż jakoś odczułem twoją
obecność było… sam nie wiem jakie – zaśmiał się lekko Shizuo.
- Pomaga uświadomić sobie,
że dana osoba naprawdę jest obok, nie?
Izaya nieco odchylił się w
tył. Shizuo przez chwilę na niego patrzył, wpatrując się w jego puste
spojrzenie utkwione w suficie.
- Głównie z tego powodu w
ogóle wziąłem cię za rękę – zaśmiał się brunet – Gdy nie słyszałem z twojej
strony żadnej odpowiedzi, czułem się, jakbym gadał do powietrza. Nie lubię być
ignorowanym, więc chciałem mieć jakiś namacalny dowód tego, że tam jesteś.
- Mhm.
Przez chwilę żadne z nich
się nie odzywało.
- Powiedziałeś, że to
denerwujące kogoś słyszeć, ale nie móc go zobaczyć, nie?
- No tak – Shizuo skinął
głową.
- To daj mi rękę – zaśmiał
się Izaya, wyciągając w stronę blondyna dłoń.
Powiedział to co prawda
nieco bardziej dla żartu, ale jednak zrobiło mu się jakoś lepiej, gdy poczuł na
swojej skórze dotyk blondyna.
- O coś jeszcze pytałeś? –
mruknął blondyn, patrząc przed siebie.
- Sam już nie pamiętam –
wzruszył ramionami – Jak sobie przypomnę, to jeszcze cię zapytam, ale wiem już
najważniejsze rzeczy, więc nie jest źle.
Izaya uniósł głowę z
oparcia i przekręcił ją w stronę Shizuo.
- Cicho jakoś – powiedział
nagle.
Shizuo spojrzał na niego z
lekkim zdziwieniem. Tak, to prawda, było cicho, ale to przecież nie pierwszy
raz, prawda?
- Wcześniej nigdy ci to
nie przeszkadzało.
Brunet wzruszył ramionami
– Włącz coś.
Po tym jak Izaya to
powiedział, Shizuo sięgnął ze stolika pilota i włączył telewizor. Zaczął
szperać po kanałach muzycznych, ale jedyne co znajdywał to piosenki z anime i
pop. Izaya za każdym razem mówił tylko „dalej”, a blondyn posłusznie zmieniał
kanały.
Kiedy nagle po pokoju
poniosły się spokojne i delikatne jazzowe melodie, Izaya niczego nie
powiedział. Shizuo uznał, że najwyraźniej to może być i odłożył pilota. Był to
jakiś koncert. Przez chwilę wpatrywał się w perkusistę, puzonistę i pianistę,
jednak po chwili nieco mu się to patrzenie znudziło. Przeniósł wzrok na Izaye,
chcąc tym samym wznowić rozmowę, ale jednak z jakiegoś powodu zrezygnował i
zamknął usta.
- Puzon po prawej? –
odezwał się nagle informator.
- Skąd wiesz? – zdziwił
się Shizuo.
- Zamknij oczy to też
usłyszysz. Perkusję słychać po środku, a fortepian po lewej.
Shizuo zamknął oczy. Z
jakiegoś powodu słuchanie w ten sposób było o wiele ciekawsze. Nic nie
rozpraszało.
- Ostatnio często słucham.
Tak często, że cisza nawet trochę mi przeszkadza – zaśmiał się brunet.
- Namie-san pewnie
narzeka.
- I to jak~
Shizuo lekko się
uśmiechnął. Słuchali tak razem, trzymając się za ręce, aż do końca koncertu. W
niektórych utworach pojawił się też kontrabas, ale bez otwierania oczu, Shizuo
nie umiał powiedzieć, z której strony dokładnie się on znajdował.
- Shizu-chan, wyłącz
telewizor – mruknął Izaya, delikatnie szturchając blondyna ramieniem. Koncert
już się skończył.
Brak odpowiedzi. Tylko
reklama proszku do prania w telewizji.
- Shizu-chan – Izaya nieco
mocniej szturchnął siedzącego obok chłopaka.
Znowu brak odpowiedzi.
- Hej, Shizu-chan, śpisz?
Brunet puścił jego rękę i
zaczął nim nieco mocniej potrząsać.
- Mmnnn…
Izaya delikatnie się
uśmiechnął, gdy usłyszał zaspany głos blondyna. Żałował, że nie mógł go teraz
zobaczyć.
- Shizu-chan, od spania na
siedząco będzie cię boleć kark.
- Y-ym..
- Nie y-ym, tylko yhm –
poprawił go, cicho się śmiejąc – Wstawaj i idź do łóżka.
Mimo jego słów Shizuo
nadal spał. Brunet westchnął i sięgnął na stolik po pilota. Przez chwilę szukał
go ręką, ale po chwili jego palce się z nim zetknęły. Izaya wyłączył telewizor,
a w pokoju znowu zrobiło się cicho.
- Shizu-chan.
- Nie mów…
Nie wiedząc, co innego
zrobić, Izaya wziął Shizuo za ręce i pociągnął go w górę, aby ten wstał. O
dziwo poskutkowało, ale blondyn był tak zaspany, że oparł czoło o jego ramię.
- Skoro już wstałeś, to
pójdziesz? – spytał Izaya.
- Mhm..
Shizuo uniósł głowę z jego
ramienia i zaczął powoli iść, jednak tak bardzo się chwiał, że, żeby się nie
przewrócić, nie pozwolił Izayi się puścić. Bruneta nieco to rozbawiło. W ten
właśnie sposób obaj doszli jakoś do sypialni Shizuo. Blondyn prowadził, a
informator go podtrzymywał. Prawdopodobnie wyglądało to dość śmiesznie, ale
żadne z nich nawet nie miało o tym pojęcia.
Kiedy nagle po dojściu do
łóżka, Shizuo po prostu sobie na nie upadł, pociągnął za sobą też i bruneta.
Mówiąc prościej, obaj zaliczyli glebę, lądując na miękkim materacu. Izaya cicho
się zaśmiał. Chwilę później usłyszał szelest kołdry, gdy Shizuo starał się
znaleźć sobie jakąś wygodniejszą pozycję.
- Spałeś tyle dni i
jeszcze ci mało? – mruknął pod nosem.
Wyciągnął przed siebie
dłoń i wplótł palce w jego włosy. Czuł jak kosmyki blondyna powoli przelewają
mu się między palcami.
- Wcześniej o tym nie pomyślałem,
ale naprawdę długo spałeś. W szpitalu się raczej nie farbowałeś… masz odrosty?
- Mhm… trochę.
Izaye zdziwiła ta
odpowiedź. Myślał, że Shizuo śpi, ale wyglądało na to, że ta krótka wycieczka z
kanapy do łóżka, nieco go rozbudziła.
- Chciałbym to zobaczyć –
powiedział z zamyśleniem informator, w dalszym ciągu bawiąc się dwukolorowymi
włosami – Jak długie są?
- Półtorej centymetra.
Jutro chyba będę farbować.
- Uhm… Shizu-chan, która
godzina?
Blondyn nieco otworzył
oczy i spojrzał na leżący na stoliku przy łóżku zegarek.
- Dochodzi czwarta –
mruknął leniwie.
- To trochę za wcześnie,
żeby spać, nie sądzisz?
Shizuo przyjrzał się
siedzącemu obok Izayi i, aby lepiej go widzieć, przekręcił się nieco na bok.
Gdy to zrobił, miękka poduszka otarła się o jego policzek. Blondyn natychmiast
przypomniał sobie to, jaka w dotyku była pościel w szpitalu – zdecydowanie
bardziej wolał swoją.
- Trochę tak – przyznał w
końcu, wyciągając przed siebie dłoń.
Wziął Izaye za rękę. Tak
po prostu, bez powodu. Można powiedzieć, że lubił dotyk jego skóry.
Izaya tym razem nie
odwzajemnił delikatnego uścisku. Po prostu pozwalał Shizuo trzymać swoją dłoń.
Mimo że nie widział
otoczenia, to sama świadomość ponownego znalezienia się w sypialni blondyna, o
czymś mu przypominała. A skoro o czymś myślał, to nie widział powodu, dla
którego nie miałby powiedzieć tego na głos – przynajmniej przy Shizuo.
- Pamiętasz o czym
ostatnio tu rozmawialiśmy? – spytał.
- Tu? – blondyn
najwyraźniej nie zrozumiał.
- Mhm, tu.
Shizuo lekko zmarszczył
brwi. Tego typu otwarte rozmawianie o tym było dość niezręczne.
- Pamiętam – powiedział po
chwili, wiedząc, że nie może po prostu skinąć sobie głową i milczeć.
- Biorąc pod uwagę to, że
„już swój cel osiągnąłem”, miałbyś coś przeciwko, gdyby doszło pomiędzy nami do
czegoś więcej? – Izaya, zadając to pytanie, z trudem powstrzymał się od
asymetrycznego uśmiechu.
Shizuo przez chwilę wpatrywał
się w niego. Pytanie to zostało zadane w dość skomplikowany sposób, ale po
krótkim zastanowieniu się, blondynowi udało się je rozszyfrować.
Mimo wszystko zgrywał
idiotę i spytał – To znaczy?
Brunet zaśmiał się cicho
pod nosem i wysunął swoją dłoń z oplatających ją palców Shizuo. Powiódł nią w
górę, wzdłuż jego ramienia, aż do barku, a następnie przejechał po jego klatce
piersiowej. Palce bruneta powoli sunęły w dół, coraz niżej, w końcu zatrzymując
się w okolicach podbrzusza.
- Nie każ mi tego mówić na
głos, skoro dobrze wiesz, o co mi chodzi.
Shizuo lekko się
uśmiechnął, chcąc zachowywać się, jak gdyby nigdy nic, choć tak naprawdę jego
serce naprawdę bardzo mocno teraz biło.
- A mówiłeś, że podobno
niewidomi mają powodzenie – powiedział z przekąsem.
- Mówiłem też, że
równie dobrze mogę przespać się z kimś brzydkim, bo i tak nie robi mi to
różnicy, skoro go nie widzę, nie? – Izaya uśmiechnął się złośliwie, lekko
przekręcając przy tym głowę na bok.
Pomiędzy brwiami blondyna
pojawiła się głęboka zmarszczka. No dobrze, nie był narcyzem i nie uważał się
za pięknego, ale nie sądził też, żeby był jakoś szczególnie brzydki. Raczej
przeciętny – chyba większość osób ma o sobie takie zdanie.
Izaya cicho się zaśmiał,
słusznie domyślając się, jaki wniosek wysunął właśnie Shizuo. Zjechał dłonią
nieco niżej, aż jego palce nie zetknęły się z paskiem od spodni blondyna.
Informator postukał w niego kilka razy palcem.
- To jak? – spytał – Skoro
już i tak przyznałeś się do tego, że coś do mnie czujesz, to chyba nie miałbyś
nic przeciwko, prawda?
Blondyn zastanowił się
przez chwilę. Cóż, normalnie raczej nie powinno się zastanawiać w sytuacji, gdy
osoba, która nam się podoba, proponuje coś takiego, ale Shizuo oprócz dreszczu
ekscytacji, czuł coś jeszcze. Jakby podstęp. Problem w tym, że ciekawość i
podniecenie idealnie to tłumiły. Spojrzał jeszcze raz na smukłe palce bruneta,
które znajdowały się obecnie naprawdę blisko miejsca, w którym Shizuo tak
chciałby, żeby były.
- Za długo się
zastanawiasz, Shizu-chan – mruknął po chwili brunet, a na jego twarzy
wymalowało się znudzenie wymieszane z odrobiną rozbawienia.
Zanim Shizuo zdążył w
jakikolwiek sposób na to odpowiedzieć, poczuł nieprzyjemne uczucie w dole.
Izaya pstryknął go w krocze, a blondyn automatycznie złączył i podkurczył nogi,
cicho sycząc przy tym z bólu. Nie bolało jakoś przerażająco mocno, ale nieco go
to zaskoczyło. Po prostu się tego nie spodziewał.
Izaya cicho się zaśmiał –
Stęskniłem się za twoją głupkowatością, wiesz?
Na widok szczerego
uśmiechu kleszcza, Shizuo także uniósł kąciki ust w górę.
- A ja nie jestem do końca
pewien czy stęskniłem się za twoją wredotą – blondyn także się zaśmiał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział napisany był już od przedwczoraj, ale miałam co do niego wątpliwości xD A dzisiaj go przeczytałam i tak sobie myślę "A co mi tam, jest okej~!" (obym się nie myliła :D) Najwyraźniej musiał przeleżeć! Dojrzeć tak samo jak dojrzewają banany... zjadłabym banana... ale już się skończyły D:
Wniosek: Czasem porównania nie są dobre - człowiek staje się przez nie głodny.
/SPAM/Zrobiłam sobie właśnie maraton Barakamon! Obejrzałam wszystko. Sensei jest cudownym głuptasem <3 Tama i Miwa przypominają mi Mairu i Kururi (ale tylko z wyglądu) i przez to nie mogłam przestać myśleć o Handzie jako o Shizuo ;c; tym bardziej, że seiyuu ten sam xDDD W DODATKU TA ŁÓDŹ! Nazwali ją tak samo jak ma na imię kot Kasuki ;c; Yuigadokusonmaru! =3= No i Handa jest kociarzem tak samo jak Sebastian~ jejku, Ono Daisuke już drugi raz podkłada głos komuś, kto ma świra na punkcie kotów >.< /SPAM/
PS Przez to porównanie do banana przypomniałam sobie jak Shizuo w 22 rozdziale "zastygł niczym stary budyń" xDDD
Nareszcie Shizu~!
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że będę musiała się fatygować i cię budzić XD
Moment spotkania Izayi i Shizu-chana - bezcenny! To było takie fajniusie, że aż mi się cieplutko na serduszku zrobiło c: Tyle na to czekałam c:
Ohoho, Izayaszu, kto by pomyślał, żeś ty taki niewyżyty? Ale w sumie to bardzo dobrze, tak trzymaj >3<
Rozdział cudownieświetnofantastyczny, jak każdy z resztą, więc następny raz nje zastanawiaj się tak długo przed dodaniem :3
Weny i udanych świąt,
~Shade
No w końcu~!! Myślałam, że się nie doczekam ;-; spotkanie Izayi i Shizu-chan'a...bezcenne. X3 haha od razu pomyślałam o: "płać kartą masterkard"hahaha~
OdpowiedzUsuńUuuu...no w końcu się coś dzieje :3
Pozdrawiam i życzę weny...a no i Wesołych Świąt <3
Bedzie w chuj krótko, sle nie mam czasu!
OdpowiedzUsuńByło tak strasznie urooooczo *3*
Jak sluchali muzyki <3
A potem scena w sypialni! Czyżby Iza miał ochotę na Shizu-chana?
*0* chce jeeeeszczeeee!
Zjebiaszczy rodział ;3 Tylko wydawało mi się, że jest krótszy od poprzednich ;-; Przez ciebie też mam ochotę na banaba XD Oby Izaya też :3 Wiesz o co chodzi ^^ Uh! Ale ze mnie zboczuszek~! :3 Shizu-chan się obudzi, Izaya chce czegoś więcej, a ja się gotuję w środku!!! :* Tęsknili za sobą przecież to takie kjut i kałaj i słit i wogóle cukier puder na babeczkach~!!!! *Q* Kocham jak Izaya jest taki delikatny i wogóle 100% ukeś!!! *^* Rozpływam się pod mocą twoich rozdziałów jak czekolada w mleku~! (Chyba za bardzo słodzę ^^') Tylko żeby Izaya nie wykorzystał naszego blondaska, bo przyjdę do ciebie i zabiję cię skórką od banana!!! ._.*
OdpowiedzUsuńPS Weny, bananów, babeczek słodkości i żebyś nie straciła radości, czasu, miłości, młodości i łakoci, na wigilię karpia bez kości i ciast mnogości, żeby rozdziały były na czas, bo inaczej na prezenty nie masz szans, a jak będą odpowiednio wrzycane pod choinkę prezenty będą ci dane~!!!!! :3 :*
Przepraszam za błędy ;-;
UsuńBłagam, tylko nie 100% uke xD to jest dorosły facet z jajami, a nie dziewica ;m;
UsuńA za życzenia dziękuję :D i wzajemnie~~
Ale dorosły facet też może być dziewicą :3 Ale baj de łej to takie 51% uke to nie jest też źle... ._.' Czuję się wyróżnia że tylko mi odpisałaś *-* Facet z jajami też może być kałai i wgl... takie jabłuszko w karmelu °3° I tak jeszcze ci dosłodzę, że twoje rozdziały są jak cieplusia kawusia z mlecusia na ranusia ;* A i też serdecznie dziękuje za życzenia xD I równie serdecznie pozdrawiam ciebie i twoją rodzinkę ;3 Ceplusia na te chłodne wieczorki i mam nadzieję że prezentów były całe worki *znowu zaczynam -.-* No i jeszcze raz weny weny i weny :3 To cześć, czołem i kluskami z rosołem ^^
Usuń51% uke też jest okej* tak to miało być x3 Zakręcona dziś jestem x.x
UsuńNo racja xD może być dziewicą~ ale mi chodziło o takie "dziewictwo psychiczne", jeśli można to tak ująć :D
UsuńJeszcze raz dziękuję za życzenia ^^ Mam nadzieję, że ty też miło spędziłaś święta~
Dziewictwo psychiczne? xD Rozwaliłaś mnie tym, ale wiem o co chodzi :3 Tak więc nie będę się rozpisywać i dodam tylko, że czekam z niecierpliwością na nowy rozdział *-*
UsuńO boże kocham cię <3 Tego mi tylko brakowało do pełni szczęścia <3 W sumie nie wiem co jeszcze napisać oprócz tego, że opowiadanie rozwala od początku, jak przeczytałam wszystkie rozdziały to znajomi mieli mnie dość, bo jarałam się ślepym Izayą i w ogóle cudo kawaii sugoii i takie tam. Po prostu kocham <3
OdpowiedzUsuńbtw. Wesołych Świąt! ^u^
Aaaaaaaaaaaaaaaaaa..........przeczytalam cały "zakład" i cale oneshoty i cale to opowiadanie przedwczoraj. A nowy rozdział dzisiaj. I przez dwa dni moje życie nie miało sensu. Fundowanie biednym zjadaczom chleba zawału mózgowego jest wysoce niemile =n=
OdpowiedzUsuńjejuu, słodziuchne to <3333 oj nie, niech Shizu-chan nie daje się tak łatwo~! Izaya niech trochę go pomęczy :D To będzie zabawne XD
OdpowiedzUsuńa właśnie zastanawiałam się nad obejrzeniem Barakamon~ :3 No to mnie zachęciłaś :P
Jestem szczęśliwa, tyle ci powiem xD
OdpowiedzUsuńWesołych świąt!
Kocham cię za to opowiadanie! Nie, poczekaj... Kocham cię za wszystkie opowiadania! To jest moim ulubionym, świetnie piszesz, czekam na następne cudo. :D
OdpowiedzUsuń(Dąży do przeczytania wszyściutkiego)
PS Ten stary budyń - piękne porównanie. x3
Chciałam się poskarżyć, że ten komentarz dodawałam niezliczoną ilość razy i za każdym razem blogspot miał mnie daleko w tyle. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńSpodobał mi się początek rozdziału, bo już od razu wiadomo było, że everything's fine. Spodziewałam się ogromnego rozlewu krwi, znając twoje sadystyczne upodobania. Okropnie podobała mi się scena ze słuchaniem muzyki. I wiesz... Może to zabrzmi dziwnie, ale dla mnie słuchanie muzyki to coś więcej, więc ta scena była po prostu jak... No, jak wszystko, co super xD Ogółem to bałam się, że ich jakoś zabijesz nagle z niewiadomych przyczyn, bo było fajnie.
Chciałabym, żeby Izaya odzyskał wzrok, bo... Tak .3.
Czekam na gorącą noc :>
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń! Świetne opowiadanie i szczęśliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńNemuri
OdpowiedzUsuńCzytam od dawna twoje rozdziały opowiadań, niektóre wręcz znam na pamięć :)
Uwielbiam twój styl :)
Czy jest możliwość skontaktowania się z tobą na priv?
Chciałabym się dowiedzieć czy miałbyś coś przeciwko publikowania swoich dzieł oprócz na swoim blogu także na forum
Nemuri
44944693 moje gg, co do pytania o forum, to wolałabym, aby moje opowiadania nie wychodziły nigdzie z tego bloga ^^
UsuńW końcu nowy rozdział... Troche mnie nie byla na tym opowiadaniu..czekalam dlugo na nowe rozdziały...
OdpowiedzUsuńAwww spotkali sie ...Ooo urocze...
Trzymali za łapki..mam nadzieje że coś sie wydarzy w pokoju shizuo...widzać że izuś coś kombinuje..
Awww normalnie nakrecilam sie na twoje opowiadania...kocham je <3 haah
Rozdzial taki zaskakujaco słodki...shizuo( ja) jak zawsze musze zapalic se papierosa...hahah :-D
Nie moge sie doczekać nowego rozdziału (28) normalnie az cche by sie nagle pojawił ...(czeka z niecierpliwością)
Co tu jeszcze napisać etto... Miszu ne-chan zostań moja siostrą...(uśmiech)
A gdybyś chciala moge ci podać kilka pomysłow na opowiadanie... Mam kilka ale los nie obdażył mnie talenten pisarskim...okrutność ( pociąga nosem )
Ano...no... To może powiem tak..
Podrawiam wszystkich i życzę milego czytania ....~Shizuo Heiwajima
nasz izayasz ma na banana smaczka jak widac xD shizus zamieniaj role xD DOBRA STOP ~! cudowniefajnowatyzajebistowaty rozdzialik ·₩· az normalnie cieplusio sie zrobilo ♥ koffam |∩'ω'∩| Chanell.
OdpowiedzUsuńWitamy spowrotem, Shizu-chan!
OdpowiedzUsuńShizuo trzęsący się jak galaretka, to niecodzienny widok, biedaczek *^*
Izaya nie idzie do Shizuo, bo nie ma jak, biedaczek *^*
Niech oni już się spotkają i przestaną być takimi biedaczkami xD
Ich spotkanie jest takie słodkie *0* oboje są tacy szczęśliwi, łączę się z nimi w uśmiechu, taki klimat, że banan sam się na gębę wkrada. Cudo <3
Cały rozdział, od chwili ich spotkania, jest jak mały, puszysty szczeniaczek.
Ubóstwiam! Niesamowicie ciepła atmosfera, rozpływam się ^w^
Zaspany Shizuo… nie wytrzymam, jak można być aż tak urrrroooczym?!
Chyba już gdzieś to pisałam ale Shizuo farbujący włosy wydaje mi się taki sexy! XD Też chciałabym zobaczyć go z odrostami!
Izaya chce, żeby doszło między nimi do czegoś więcej. Ho, ho, z kopyta kulig rwie, hej kulig rwie, co Izaya? XD
A Shizuo „zgrywał idiotę”. Nie ma co, ma po bracie zadatki na aktora xD
„Raczej przeciętny” zaczynam wątpić czy aby na pewno tylko Izaya jest niewidomy, Shizuo Ty ślepa, rybia gało!
Izaya, Ty w gorącej wodzie kąpany, sadysto! Nie pstrykaj Shizu-chana!
Kosmicznie bajeczny rozdział.
*pokłon* *pokłon* *pokłon*