niedziela, 21 grudnia 2014

Durarara!! "Widzieć świat twoimi oczyma" - rozdział 27

Rozdział 27
Pierwszy papieros.
Powoli wypuścił z płuc dym i wpatrywał się w niego, gdy ten ulatywał do góry. Na dworze było zimno. Bardzo zimno. Zima zbliżała się wielkimi krokami. Właściwie to nie miał na sobie kurtki, więc w sumie nie było w tym niczego dziwnego, że trząsł się jak galaretka.
Zgasił papierosa. Pierwszy papieros odkąd się obudził. Westchnął. Nie lubił szpitali. Spojrzał na drzwi, które się za nim znajdowały. Całe szczęście, że pozwalano mu już swobodnie poruszać się dookoła i mógł chodzić, gdzie chciał.
Shizuo zszedł z dachu i po jakimś czasie chodzenia po korytarzu, ponownie znalazł się w swoim pokoju.
- Shizuo?
Czekał tam na niego jego brat. Nie spodziewał się, że go zobaczy, więc przez chwilę się nie odzywał, szukając odpowiednich słów.
- Hej – odezwał się w końcu i cicho kaszlnął, zakrywając przy tym usta dłonią.
- Już… jest okej? – spytał Kasuka.
Nieco zdziwiony tym pytaniem, uśmiechnął się ciepło i skinął głową.
- Tak, już jest okej.
Shizuo usiadł na łóżku. Mimo że nie towarzyszyło mu już ryzyko omdlenia i według lekarzy za kilka dni będzie mógł wyjść, to i tak po dłuższych spacerach czuł się dziwnie zmęczony. Całe jego ciało robiło się ciężkie i miał ochotę się zdrzemnąć.
Kasuka najwyraźniej nie chcąc stać jak kołek, usiadł obok swojego brata i przez jakiś czas mu się przyglądał. Dziwnie było tak nagle odwiedzić go i zobaczyć, że ten już nie śpi. Ostatnio był tu tydzień temu. Dzień przed tym, jak blondyn się obudził. Musiał jednak nagle wyjechać do Singapuru i przez to głównie nie mógł go odwiedzić. Gdy wrócił, dowiedział się, że Shizuo się obudził. Tak po prostu. Obudził się i z dnia na dzień wracał do zdrowia. Nie było nawet konieczności rehabilitacji ani innych takich. Ze względu na swoje nietypowe geny, Shizuo naprawdę dochodził do siebie w mgnieniu oka.
 - Gdzie byłeś? – spytał nagle Kasuka.
- Na papierosie – blondyn wzruszył ramionami.
Cała ta rozmowa była dość nietypowa. Obydwaj to odczuwali. Zupełnie jakby kilka lat temu wpadli na siebie w salonie i zaczęli rozmawiać o tym, który z nich pomoże dziś mamie w zmywaniu. Taka sobie zwykła pogawędka. Wydawałoby się, że za zwykła. Problem tkwił raczej w tym, że oni inaczej ze sobą rozmawiać nie umieli.
- Powinieneś rzucić.
Shizuo spojrzał na swojego brata i lekko się uśmiechnął.
- Powinienem – powtórzył.
To, że nie rzuci, było bardziej niż oczywiste.
***
Izaya od dłuższego czasu bawił się breloczkiem przy swoim telefonie. Przewracał go między palcami i od czasu do czasu opuszkami palców przejeżdżał po zagłębieniach na kosteczkach. Literki. Pod swoim małym palcem miał chyba obecnie literę A. Policzył kostki. Tak, to było A.
I H U M A N S
Szósta kosteczka.
- Znowu się lenisz?
Izaya usłyszał nad sobą głos swojej sekretarki.
- A jest coś innego czym mógłbym się teraz zająć? – spytał.
Dziewczyna nie odpowiedziała.
- No właśnie – zaśmiał się cicho – Zrobiłem już wszystko, co zrobić mogłem. Bez Shizu-chana nie mogę podjąć się trudniejszego zlecenia, a wszystkie proste pierdoły już załatwiłem.
- Skoro o tym mowa… Shizuo-san już się obudził, prawda?
Informator powoli skinął głową, w dalszym ciągu nie ruszając się ze swojej wygodnej pozycji na kanapie.
- To do niego idź, skoro ci nudno.
Prychnął śmiechem – A zaprowadzisz mnie?
- Nie.
- Więc nie proponuj mi głupich rzeczy. Sam tam nie pójdę, nie mam jak – mruknął.
Namie patrzyła na niego przez chwilę swoimi wiecznie znudzonymi oczyma. Pomyślała sobie, że brunet robi się ostatnio naprawdę leniwy. Dużo też śpi. Cóż, jako lekarz była bardziej niż pewna, że spowodowane to było jego wcześniejszym wstrząśnieniem mózgu. Oczywiście, nie wymiotował już i nie kręciło mu się w głowie, ale wciąż potrzebował dużo wypoczynku.
Westchnęła.
- W takim razie idź z kimś, kto też ma ochotę go odwiedzić – powiedziała po chwili.
- Ja nie mam ochoty, więc nie mów „też”.
- Ale masz ochotę się z nim podroczyć.
Iaya uśmiechnął się asymetrycznie i cicho zaśmiał.
- To już brzmi bardziej zachęcająco.
***
- To głupie – powiedział Shizuo.
- Wcale nie!
- Głupie – powtórzył.
- No mówię ci, że nie!!
- Nie krzycz – nieco się skrzywił, gdy dziewczyna pisnęła.
Erika wymieniła się z Walkerem krótkim spojrzeniem, po czym ciężko westchnęła.
- Na pewno? – upewniła się.
- Na pewno – Shizuo skinął głową.
Chwilę później do pokoju wszedł Kadota, niosąc w dłoniach tackę z pięcioma papierowymi kubeczkami. Trzy z kawą i dwa z czekoladą. Erika i Shizuo dostali czekoladę, a reszta kawę.
- Mimo że z automatu, to wcale nie jest taka zła – powiedział Togusa.
Kadota skinął w odpowiedzi głową, tym samym przyznając mu rację.
- Swoją drogą, to trochę zabawne, że ten automat nadal tu stoi – zaśmiała się Karisawa.
Shizuo nie do końca rozumiał czemu.
- Dlaczego? – spytał.
- Bo ty tu jesteś, Shizuo-san – dziewczyna znowu się zaśmiała – Często nimi rzucasz.
Blondyn także się uśmiechnął.
- Tutaj raczej nie ma w kogo rzucać.
Przez chwilę nikt się nie odzywał. Było to dość dziwne, ponieważ odkąd tylko do pokoju wpadła Erika z Walkerem, naprawdę trudno było ich uciszyć. Shizuo rozejrzał się powoli dookoła. Siedząca obok niego na łóżku Karisawa, Yumasaki na krześle, opierający się tyłem o parapet Togusa i stojący obok niego Kadota. Blondyn uśmiechnął się delikatnie. Naprawdę nie spodziewał się wcześniej, że kiedykolwiek odwiedzi go aż tyle osób. Wcześniej przyszedł też Shinra z życzeniami od Celty, Tom i Vorona, a nawet bliźniaczki. Dziewczynki marudziły coś o premierze filmu i popcornie.
Jedyną osobą, z którą się jeszcze nie widział był Izaya. Głupio przyznać, ale naprawdę chciał go zobaczyć. Na siłę można by nawet powiedzieć, że tęsknił, choć sam pewnie ująłby to w słowa inaczej.
***
Obudził się dwunastego dnia. Dzień po tym, jak odwiedził go Kasuka, dzień po premierze filmu. Natomiast wypisano go dokładnie dziesięć dni później. Łącznie spędził w szpitalu dwadzieścia dwa dni. Ciężko westchnął. Teraz, gdy miał to podliczone, czuł się nieco gorzej. Doszedł do wniosku, że na przyszłość lepiej by było nie kalkulować. Gdy zna się liczbę, można stwierdzić czy jest ona stosunkowo mała, czy duża. Ta z całą pewnością była o wiele większa niż chciałby, żeby była.
Z torbą przerzuconą przez ramię i schowanym w niej wypisem ze szpitala, Shizuo cierpliwie czekał, aż winda zatrzyma się na parterze. Patrzył na zmieniające się czerwone cyferki, aż w końcu pojawiła się literka P. Wyszedł z windy, po czym chwilę się zastanowił.
Normalnie raczej poszedłby do domu na pieszo, ale biorąc pod uwagę to, że wciąż nie czuł się na siłach, rozważał wzięcie taksówki. Zanim jednak zdążył podjąć jakąkolwiek decyzję, zobaczył znajomą kurtkę z futerkiem.
Izaya?
Shizuo zmrużył oczy, zastanawiając się czy aby na pewno dobrze widzi. Jednak to z całą pewnością był Izaya. Co on tu robił sam? Podszedł bliżej. Znajdował się mniej niż metr od niego i przez chwilę nie odzywał. Zastanawiał się, jak zacząć. Dziwnie było tak stać obok Izayi i mieć świadomość, że ten go nie widzi.
- Hej… - było to pierwszym, co przyszło blondynowi do głowy.
Pomiędzy brwiami bruneta pojawiła się drobna zmarszczka. Shizuo doszedł do wniosku, że „hej” to jednak może nienajlepsze przywitanie. Zdecydowanie za krótkie, aby brunet był w stanie poznać go po głosie.
- Hej?
Słysząc tę niepewną odpowiedź, blondyn cicho się zaśmiał. Dla Izayi musiało to być dziwne, nie wiedzieć z kim rozmawia.
- Co do tego pytania o rurkę, to nie jest to za fajne uczucie – powiedział, wciąż nieco rozbawiony.
Sam nie wiedział, czym dokładnie był rozbawiony, ale z całą pewnością się cieszył. Być może samym faktem, że w ogóle widzi bruneta po tak długim czasie. To było naprawdę… dziwne uczucie. Zupełnie jakby coś się w nim trzęsło, ale nie mógł dokładnie sprecyzować co takiego.
- Shi… Shizu-chan? – na twarzy Izayi natychmiast wymalował się uśmiech.
Blondyn odruchowo skinął głową, choć brunet i tak w żaden sposób nie mógł tego zobaczyć.
- Masz rękę w temblaku? – spytał.
Informator skinął głową, wciąż dość zdziwiony faktem, że rozmawia z Shizuo. Naprawdę chciał go teraz zobaczyć. Własnymi oczami zobaczyć, że ten nie śpi i naprawdę tu teraz przed nim stoi.
- Mają mi dziś ściągać szwy, dlatego tu jestem. Akabayashi-san przyszedł ze mną, ale… zachciało mu się kupić jakiegoś super dużego lizaka dla Akane, więc tak jakby mnie zostawił – zaśmiał się.
Shizuo rozejrzał się dookoła. Stali niedaleko od wyjścia ze szpitala. Znajdowało się tu kilka sklepów, apteka oraz recepcja. Gdy tak wpatrywał się w te sklepy, rzeczywiście zobaczył w jednym z nich Akabayashiego.
Blondyn znów przeniósł wzrok na stojącego obok niego chłopaka i nagle coś mu się przypomniało. Podszedł nieco bliżej i zdzielił go w łeb. Pamiętając o tym, że miał on wstrząśnienie mózgu, zrobił to naprawdę delikatnie.
- A to za co?! – zdziwił się informator.
Nie spodziewał się tego. Mimo że uderzenie było naprawdę delikatne, to po prostu się przestraszył.
- Za kłamanie, że już się nie obudzę.
Brunet zaśmiał się cicho. No tak, zasłużył sobie.
Shizuo także się zaśmiał.
Mimo że żadne z nich się tego po sobie nie spodziewało, to naprawdę obaj cieszyli się faktem, że znowu się spotkali.
- Jeśli poczekasz trochę aż ściągną mi szwy, to możesz się z nami zabrać i cię podwieziemy – powiedział po chwili brunet.
- Aa… okej – Shizuo uśmiechnął się lekko i skinął głową.
Gdy Akabayashi wreszcie wrócił do Izayi, nieco zdziwił się zobaczeniem przy nim Shizuo.
- Heiwajima-san?
- Dzień dobry – blondyn lekko skinął na przywitanie głową.
Trzymający dużego lizaka rudzielec spojrzał na torbę na ramieniu blondyna i dość szybko powiązał fakty.
- Wypisują cię dzisiaj?
Shizuo skinął głową.
- Dobrze znowu widzieć cię na nogach – uśmiechnął się yakuza.
Gdy chwilę później musieli się udać do gabinetu, Shizuo odruchowo złapał bruneta za rękę i zaczął go prowadzić za Akabayashim. Dla obu z nich było to czymś naturalnym, a Izaya czuł się zdecydowanie lepiej z tym, że znowu prowadził go Shizu-chan. Kiedy robił to ktoś inny, czuł się z tym obco. Zupełnie jakby jedyną dłonią, która kształtem pasowała do jego własnej, była dłoń Shizuo. W dodatku, choć żadne z nich nie powiedziało tego na głos, to doszli do wniosku, że tęsknili za tym dotykiem. Obaj poczuli w brzuchach dziwną ekscytację płynącą z tego utęsknionego kontaktu, ale żadne z nich nie potrafiło ani nie chciało tego wyjaśnić. W końcu niektórych rzeczy nie trzeba ujmować w słowa, aby się nimi cieszyć. To, że po prostu są, jest wystarczające.
***
Shizuo usiadł na swojej kanapie z dwoma szklankami w dłoni. W jednej był sok dla Izayi, a w drugiej trzymał mleko dla siebie. Podał siedzącemu obok brunetowi szklankę z sokiem.
Tak jakoś wyszło, że Izaya wysiadł razem z Shizuo. Dawno się nie widzieli, więc chcieli jeszcze trochę razem pobyć. Głupio to brzmi, ale Akabayashiemu takie wyjaśnienie wystarczyło. Doszedł do wniosku, że rzeczywiście mają wiele spraw do obgadania.
- Kto cię potem odbierze? – spytał blondyn.
Izaye z początku nieco zdziwiło to pytanie, jednak dość szybko przypomniał sobie, że blondyn nie może się przemęczać. No tak, w końcu to oczywiste, że w takiej sytuacji Shizuo go nie odprowadzi.
Zaśmiał się – Zapomniałem to przemyśleć, ale słyszałem, że Celty bardzo chciała się z tobą zobaczyć, więc może zgodzi się po mnie przyjechać.
Blondyn skinął głową – Racja, w końcu nie chcieli jej wpuścić do szpitala w kasku.
- W sumie to się nie dziwię. Jest wiele poszukiwanych osób, więc nigdy nie mają pewności, że to nie jakiś niebezpieczny zbrodniarz, który po prostu ukrywa twarz.
Shizuo spojrzał na niego sceptycznie. No dobra, Izaya miał rację, ale to nie zmieniało faktu, że Celty do takiej roli po prostu nie pasowała.
- Już prędzej ciebie bym o to posądził – mruknął, popijając mleko.
Izaya zaśmiał się głośno.
Przez chwilę obaj milczeli, a potem jakoś tak wyszło, że westchnęli w tym samym czasie. Shizuo spojrzał na bruneta z rozbawieniem i znowu obaj się zaśmiali. Jakoś trudno było im odkleić z twarzy uśmiechy. Głównie dlatego żadne z nich nie chciało rozmawiać o sprawie z narkotykami. Bo w końcu po co psuć taką miłą atmosferę? Równie dobrze można odłożyć rozmowę o Karasu i zleceniu na kiedy indziej.
- Odpowiedziałeś mi tylko na jedno pytanie – powiedział nagle Izaya.
- Hm? – Shizuo nie do końca zrozumiał, o co chodzi.
- W szpitalu. Raz cię odwiedziłem, pamiętasz?
- Aaa, te pytania – blondyn lekko się uśmiechnął – Musiało ci się serio nudzić, skoro pytałeś o takie pierdoły – zaśmiał się.
Izaya skinął głową – Serio, strasznie mi się nudziło.
- No to… - Shizuo starał się sobie przypomnieć któreś z pytań – Bycia naćpanym nie do końca pamiętam, więc nie wiem, jak ci to opisać.
- Najlepiej jak potrafisz – brunet wzruszył ramionami.
- Po prostu… to dziwne uczucie, jakby… gdzieś się pływało, a to co dzieje się dookoła jest kilometr dalej. Takie odcięcie od rzeczywistości, w dodatku trudno zebrać myśli. Naprawdę niewiele pamiętam.
- No dobra, a jak to jest być w śpiączce?
Shizuo napił się mleka, przez chwilę zastanawiając się nad tym, jakich dokładnie słów użyć.
- Kojarzysz to uczucie, kiedy ktoś cię budzi i coś do ciebie mówi, a ty jeszcze tak jakby w połowie śpisz?
- Więc to coś takiego? – zdziwił się Izaya.
- Tak jakby… znaczy się, nie do końca.
- Shizu-chan, wysłów się po ludzku – brunet cicho się zaśmiał i lekko szturchnął blondyna ramieniem.
- Bo jak w połowie się śpi, to słyszy się to co mówi budząca nas osoba, ale nie ma się wystarczająco dużo sił i chęci, żeby się ruszyć, o to mi chodzi. Tylko, że jak ja spałem, to nie była kwestia chęci, a możliwości.
Informator skinął głową na znak, że rozumie i podał blondynowi na w pół pustą szklankę.
- Odłóż – mruknął.
Shizuo odłożył szklankę na stolik przed kanapą.
- No a jak z dotykiem, czułeś?
Blondyn skinął głową – Z pielęgniarkami i lekarzami było dziwnie, ale jak przyszedłeś, to nawet się trochę ucieszyłem, że złapałeś mnie za rękę. To naprawdę denerwujące kogoś słyszeć, ale nie móc go zobaczyć, więc samo to, że chociaż jakoś odczułem twoją obecność było… sam nie wiem jakie – zaśmiał się lekko Shizuo.
- Pomaga uświadomić sobie, że dana osoba naprawdę jest obok, nie?
Izaya nieco odchylił się w tył. Shizuo przez chwilę na niego patrzył, wpatrując się w jego puste spojrzenie utkwione w suficie.
- Głównie z tego powodu w ogóle wziąłem cię za rękę – zaśmiał się brunet – Gdy nie słyszałem z twojej strony żadnej odpowiedzi, czułem się, jakbym gadał do powietrza. Nie lubię być ignorowanym, więc chciałem mieć jakiś namacalny dowód tego, że tam jesteś.
- Mhm.
Przez chwilę żadne z nich się nie odzywało.
- Powiedziałeś, że to denerwujące kogoś słyszeć, ale nie móc go zobaczyć, nie?
- No tak – Shizuo skinął głową.
- To daj mi rękę – zaśmiał się Izaya, wyciągając w stronę blondyna dłoń.
Powiedział to co prawda nieco bardziej dla żartu, ale jednak zrobiło mu się jakoś lepiej, gdy poczuł na swojej skórze dotyk blondyna.
- O coś jeszcze pytałeś? – mruknął blondyn, patrząc przed siebie.
- Sam już nie pamiętam – wzruszył ramionami – Jak sobie przypomnę, to jeszcze cię zapytam, ale wiem już najważniejsze rzeczy, więc nie jest źle.
Izaya uniósł głowę z oparcia i przekręcił ją w stronę Shizuo.
- Cicho jakoś – powiedział nagle.
Shizuo spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem. Tak, to prawda, było cicho, ale to przecież nie pierwszy raz, prawda?
- Wcześniej nigdy ci to nie przeszkadzało.
Brunet wzruszył ramionami – Włącz coś.
Po tym jak Izaya to powiedział, Shizuo sięgnął ze stolika pilota i włączył telewizor. Zaczął szperać po kanałach muzycznych, ale jedyne co znajdywał to piosenki z anime i pop. Izaya za każdym razem mówił tylko „dalej”, a blondyn posłusznie zmieniał kanały.
Kiedy nagle po pokoju poniosły się spokojne i delikatne jazzowe melodie, Izaya niczego nie powiedział. Shizuo uznał, że najwyraźniej to może być i odłożył pilota. Był to jakiś koncert. Przez chwilę wpatrywał się w perkusistę, puzonistę i pianistę, jednak po chwili nieco mu się to patrzenie znudziło. Przeniósł wzrok na Izaye, chcąc tym samym wznowić rozmowę, ale jednak z jakiegoś powodu zrezygnował i zamknął usta.
- Puzon po prawej? – odezwał się nagle informator.
- Skąd wiesz? – zdziwił się Shizuo.
- Zamknij oczy to też usłyszysz. Perkusję słychać po środku, a fortepian po lewej.
Shizuo zamknął oczy. Z jakiegoś powodu słuchanie w ten sposób było o wiele ciekawsze. Nic nie rozpraszało.
- Ostatnio często słucham. Tak często, że cisza nawet trochę mi przeszkadza – zaśmiał się brunet.
- Namie-san pewnie narzeka.
- I to jak~
Shizuo lekko się uśmiechnął. Słuchali tak razem, trzymając się za ręce, aż do końca koncertu. W niektórych utworach pojawił się też kontrabas, ale bez otwierania oczu, Shizuo nie umiał powiedzieć, z której strony dokładnie się on znajdował.
- Shizu-chan, wyłącz telewizor – mruknął Izaya, delikatnie szturchając blondyna ramieniem. Koncert już się skończył.
Brak odpowiedzi. Tylko reklama proszku do prania w telewizji.
- Shizu-chan – Izaya nieco mocniej szturchnął siedzącego obok chłopaka.
Znowu brak odpowiedzi.
- Hej, Shizu-chan, śpisz?
Brunet puścił jego rękę i zaczął nim nieco mocniej potrząsać.
- Mmnnn…
Izaya delikatnie się uśmiechnął, gdy usłyszał zaspany głos blondyna. Żałował, że nie mógł go teraz zobaczyć.
- Shizu-chan, od spania na siedząco będzie cię boleć kark.
- Y-ym..
- Nie y-ym, tylko yhm – poprawił go, cicho się śmiejąc – Wstawaj i idź do łóżka.
Mimo jego słów Shizuo nadal spał. Brunet westchnął i sięgnął na stolik po pilota. Przez chwilę szukał go ręką, ale po chwili jego palce się z nim zetknęły. Izaya wyłączył telewizor, a w pokoju znowu zrobiło się cicho.
- Shizu-chan.
- Nie mów…
Nie wiedząc, co innego zrobić, Izaya wziął Shizuo za ręce i pociągnął go w górę, aby ten wstał. O dziwo poskutkowało, ale blondyn był tak zaspany, że oparł czoło o jego ramię.
- Skoro już wstałeś, to pójdziesz? – spytał Izaya.
- Mhm..
Shizuo uniósł głowę z jego ramienia i zaczął powoli iść, jednak tak bardzo się chwiał, że, żeby się nie przewrócić, nie pozwolił Izayi się puścić. Bruneta nieco to rozbawiło. W ten właśnie sposób obaj doszli jakoś do sypialni Shizuo. Blondyn prowadził, a informator go podtrzymywał. Prawdopodobnie wyglądało to dość śmiesznie, ale żadne z nich nawet nie miało o tym pojęcia.
Kiedy nagle po dojściu do łóżka, Shizuo po prostu sobie na nie upadł, pociągnął za sobą też i bruneta. Mówiąc prościej, obaj zaliczyli glebę, lądując na miękkim materacu. Izaya cicho się zaśmiał. Chwilę później usłyszał szelest kołdry, gdy Shizuo starał się znaleźć sobie jakąś wygodniejszą pozycję.
- Spałeś tyle dni i jeszcze ci mało? – mruknął pod nosem.
Wyciągnął przed siebie dłoń i wplótł palce w jego włosy. Czuł jak kosmyki blondyna powoli przelewają mu się między palcami.
- Wcześniej o tym nie pomyślałem, ale naprawdę długo spałeś. W szpitalu się raczej nie farbowałeś… masz odrosty?
- Mhm… trochę.
Izaye zdziwiła ta odpowiedź. Myślał, że Shizuo śpi, ale wyglądało na to, że ta krótka wycieczka z kanapy do łóżka, nieco go rozbudziła.
- Chciałbym to zobaczyć – powiedział z zamyśleniem informator, w dalszym ciągu bawiąc się dwukolorowymi włosami – Jak długie są?
- Półtorej centymetra. Jutro chyba będę farbować.
- Uhm… Shizu-chan, która godzina?
Blondyn nieco otworzył oczy i spojrzał na leżący na stoliku przy łóżku zegarek.
- Dochodzi czwarta – mruknął leniwie.
- To trochę za wcześnie, żeby spać, nie sądzisz?
Shizuo przyjrzał się siedzącemu obok Izayi i, aby lepiej go widzieć, przekręcił się nieco na bok. Gdy to zrobił, miękka poduszka otarła się o jego policzek. Blondyn natychmiast przypomniał sobie to, jaka w dotyku była pościel w szpitalu – zdecydowanie bardziej wolał swoją.
- Trochę tak – przyznał w końcu, wyciągając przed siebie dłoń.
Wziął Izaye za rękę. Tak po prostu, bez powodu. Można powiedzieć, że lubił dotyk jego skóry.
Izaya tym razem nie odwzajemnił delikatnego uścisku. Po prostu pozwalał Shizuo trzymać swoją dłoń.
Mimo że nie widział otoczenia, to sama świadomość ponownego znalezienia się w sypialni blondyna, o czymś mu przypominała. A skoro o czymś myślał, to nie widział powodu, dla którego nie miałby powiedzieć tego na głos – przynajmniej przy Shizuo.
- Pamiętasz o czym ostatnio tu rozmawialiśmy? – spytał.
- Tu? – blondyn najwyraźniej nie zrozumiał.
- Mhm, tu.
Shizuo lekko zmarszczył brwi. Tego typu otwarte rozmawianie o tym było dość niezręczne.
- Pamiętam – powiedział po chwili, wiedząc, że nie może po prostu skinąć sobie głową i milczeć.
- Biorąc pod uwagę to, że „już swój cel osiągnąłem”, miałbyś coś przeciwko, gdyby doszło pomiędzy nami do czegoś więcej? – Izaya, zadając to pytanie, z trudem powstrzymał się od asymetrycznego uśmiechu.
Shizuo przez chwilę wpatrywał się w niego. Pytanie to zostało zadane w dość skomplikowany sposób, ale po krótkim zastanowieniu się, blondynowi udało się je rozszyfrować.
Mimo wszystko zgrywał idiotę i spytał – To znaczy?
Brunet zaśmiał się cicho pod nosem i wysunął swoją dłoń z oplatających ją palców Shizuo. Powiódł nią w górę, wzdłuż jego ramienia, aż do barku, a następnie przejechał po jego klatce piersiowej. Palce bruneta powoli sunęły w dół, coraz niżej, w końcu zatrzymując się w okolicach podbrzusza.
- Nie każ mi tego mówić na głos, skoro dobrze wiesz, o co mi chodzi.
Shizuo lekko się uśmiechnął, chcąc zachowywać się, jak gdyby nigdy nic, choć tak naprawdę jego serce naprawdę bardzo mocno teraz biło.
- A mówiłeś, że podobno niewidomi mają powodzenie – powiedział z przekąsem.
- Mówiłem też, że równie dobrze mogę przespać się z kimś brzydkim, bo i tak nie robi mi to różnicy, skoro go nie widzę, nie? – Izaya uśmiechnął się złośliwie, lekko przekręcając przy tym głowę na bok.
Pomiędzy brwiami blondyna pojawiła się głęboka zmarszczka. No dobrze, nie był narcyzem i nie uważał się za pięknego, ale nie sądził też, żeby był jakoś szczególnie brzydki. Raczej przeciętny – chyba większość osób ma o sobie takie zdanie.
Izaya cicho się zaśmiał, słusznie domyślając się, jaki wniosek wysunął właśnie Shizuo. Zjechał dłonią nieco niżej, aż jego palce nie zetknęły się z paskiem od spodni blondyna. Informator postukał w niego kilka razy palcem.
- To jak? – spytał – Skoro już i tak przyznałeś się do tego, że coś do mnie czujesz, to chyba nie miałbyś nic przeciwko, prawda?
Blondyn zastanowił się przez chwilę. Cóż, normalnie raczej nie powinno się zastanawiać w sytuacji, gdy osoba, która nam się podoba, proponuje coś takiego, ale Shizuo oprócz dreszczu ekscytacji, czuł coś jeszcze. Jakby podstęp. Problem w tym, że ciekawość i podniecenie idealnie to tłumiły. Spojrzał jeszcze raz na smukłe palce bruneta, które znajdowały się obecnie naprawdę blisko miejsca, w którym Shizuo tak chciałby, żeby były.
- Za długo się zastanawiasz, Shizu-chan – mruknął po chwili brunet, a na jego twarzy wymalowało się znudzenie wymieszane z odrobiną rozbawienia.
Zanim Shizuo zdążył w jakikolwiek sposób na to odpowiedzieć, poczuł nieprzyjemne uczucie w dole. Izaya pstryknął go w krocze, a blondyn automatycznie złączył i podkurczył nogi, cicho sycząc przy tym z bólu. Nie bolało jakoś przerażająco mocno, ale nieco go to zaskoczyło. Po prostu się tego nie spodziewał.
Izaya cicho się zaśmiał – Stęskniłem się za twoją głupkowatością, wiesz?
Na widok szczerego uśmiechu kleszcza, Shizuo także uniósł kąciki ust w górę.

- A ja nie jestem do końca pewien czy stęskniłem się za twoją wredotą – blondyn także się zaśmiał.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział napisany był już od przedwczoraj, ale miałam co do niego wątpliwości xD A dzisiaj go przeczytałam i tak sobie myślę "A co mi tam, jest okej~!" (obym się nie myliła :D) Najwyraźniej musiał przeleżeć! Dojrzeć tak samo jak dojrzewają banany... zjadłabym banana... ale już się skończyły D: 
Wniosek: Czasem porównania nie są dobre - człowiek staje się przez nie głodny.
/SPAM/Zrobiłam sobie właśnie maraton Barakamon! Obejrzałam wszystko. Sensei jest cudownym głuptasem <3 Tama i Miwa przypominają mi Mairu i Kururi (ale tylko z wyglądu) i przez to nie mogłam przestać myśleć o Handzie jako o Shizuo ;c; tym bardziej, że seiyuu ten sam xDDD W DODATKU TA ŁÓDŹ! Nazwali ją tak samo jak ma na imię kot Kasuki ;c;  Yuigadokusonmaru! =3= No i Handa jest kociarzem tak samo jak Sebastian~ jejku, Ono Daisuke już drugi raz podkłada głos komuś, kto ma świra na punkcie kotów >.< /SPAM/
PS Przez to porównanie do banana przypomniałam sobie jak Shizuo w 22 rozdziale "zastygł niczym stary budyń" xDDD 

22 komentarze:

  1. Nareszcie Shizu~!
    Już myślałam, że będę musiała się fatygować i cię budzić XD
    Moment spotkania Izayi i Shizu-chana - bezcenny! To było takie fajniusie, że aż mi się cieplutko na serduszku zrobiło c: Tyle na to czekałam c:
    Ohoho, Izayaszu, kto by pomyślał, żeś ty taki niewyżyty? Ale w sumie to bardzo dobrze, tak trzymaj >3<
    Rozdział cudownieświetnofantastyczny, jak każdy z resztą, więc następny raz nje zastanawiaj się tak długo przed dodaniem :3
    Weny i udanych świąt,
    ~Shade

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu~!! Myślałam, że się nie doczekam ;-; spotkanie Izayi i Shizu-chan'a...bezcenne. X3 haha od razu pomyślałam o: "płać kartą masterkard"hahaha~
    Uuuu...no w końcu się coś dzieje :3
    Pozdrawiam i życzę weny...a no i Wesołych Świąt <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bedzie w chuj krótko, sle nie mam czasu!

    Było tak strasznie urooooczo *3*

    Jak sluchali muzyki <3

    A potem scena w sypialni! Czyżby Iza miał ochotę na Shizu-chana?

    *0* chce jeeeeszczeeee!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zjebiaszczy rodział ;3 Tylko wydawało mi się, że jest krótszy od poprzednich ;-; Przez ciebie też mam ochotę na banaba XD Oby Izaya też :3 Wiesz o co chodzi ^^ Uh! Ale ze mnie zboczuszek~! :3 Shizu-chan się obudzi, Izaya chce czegoś więcej, a ja się gotuję w środku!!! :* Tęsknili za sobą przecież to takie kjut i kałaj i słit i wogóle cukier puder na babeczkach~!!!! *Q* Kocham jak Izaya jest taki delikatny i wogóle 100% ukeś!!! *^* Rozpływam się pod mocą twoich rozdziałów jak czekolada w mleku~! (Chyba za bardzo słodzę ^^') Tylko żeby Izaya nie wykorzystał naszego blondaska, bo przyjdę do ciebie i zabiję cię skórką od banana!!! ._.*
    PS Weny, bananów, babeczek słodkości i żebyś nie straciła radości, czasu, miłości, młodości i łakoci, na wigilię karpia bez kości i ciast mnogości, żeby rozdziały były na czas, bo inaczej na prezenty nie masz szans, a jak będą odpowiednio wrzycane pod choinkę prezenty będą ci dane~!!!!! :3 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za błędy ;-;

      Usuń
    2. Błagam, tylko nie 100% uke xD to jest dorosły facet z jajami, a nie dziewica ;m;
      A za życzenia dziękuję :D i wzajemnie~~

      Usuń
    3. Ale dorosły facet też może być dziewicą :3 Ale baj de łej to takie 51% uke to nie jest też źle... ._.' Czuję się wyróżnia że tylko mi odpisałaś *-* Facet z jajami też może być kałai i wgl... takie jabłuszko w karmelu °3° I tak jeszcze ci dosłodzę, że twoje rozdziały są jak cieplusia kawusia z mlecusia na ranusia ;* A i też serdecznie dziękuje za życzenia xD I równie serdecznie pozdrawiam ciebie i twoją rodzinkę ;3 Ceplusia na te chłodne wieczorki i mam nadzieję że prezentów były całe worki *znowu zaczynam -.-* No i jeszcze raz weny weny i weny :3 To cześć, czołem i kluskami z rosołem ^^

      Usuń
    4. 51% uke też jest okej* tak to miało być x3 Zakręcona dziś jestem x.x

      Usuń
    5. No racja xD może być dziewicą~ ale mi chodziło o takie "dziewictwo psychiczne", jeśli można to tak ująć :D
      Jeszcze raz dziękuję za życzenia ^^ Mam nadzieję, że ty też miło spędziłaś święta~

      Usuń
    6. Dziewictwo psychiczne? xD Rozwaliłaś mnie tym, ale wiem o co chodzi :3 Tak więc nie będę się rozpisywać i dodam tylko, że czekam z niecierpliwością na nowy rozdział *-*

      Usuń
  5. O boże kocham cię <3 Tego mi tylko brakowało do pełni szczęścia <3 W sumie nie wiem co jeszcze napisać oprócz tego, że opowiadanie rozwala od początku, jak przeczytałam wszystkie rozdziały to znajomi mieli mnie dość, bo jarałam się ślepym Izayą i w ogóle cudo kawaii sugoii i takie tam. Po prostu kocham <3
    btw. Wesołych Świąt! ^u^

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaaaaaaaaaaaaaa..........przeczytalam cały "zakład" i cale oneshoty i cale to opowiadanie przedwczoraj. A nowy rozdział dzisiaj. I przez dwa dni moje życie nie miało sensu. Fundowanie biednym zjadaczom chleba zawału mózgowego jest wysoce niemile =n=

    OdpowiedzUsuń
  7. jejuu, słodziuchne to <3333 oj nie, niech Shizu-chan nie daje się tak łatwo~! Izaya niech trochę go pomęczy :D To będzie zabawne XD
    a właśnie zastanawiałam się nad obejrzeniem Barakamon~ :3 No to mnie zachęciłaś :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem szczęśliwa, tyle ci powiem xD
    Wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham cię za to opowiadanie! Nie, poczekaj... Kocham cię za wszystkie opowiadania! To jest moim ulubionym, świetnie piszesz, czekam na następne cudo. :D
    (Dąży do przeczytania wszyściutkiego)

    PS Ten stary budyń - piękne porównanie. x3

    OdpowiedzUsuń
  10. BlackRockShooter.27 grudnia 2014 02:57

    Chciałam się poskarżyć, że ten komentarz dodawałam niezliczoną ilość razy i za każdym razem blogspot miał mnie daleko w tyle. Dziękuję.
    Spodobał mi się początek rozdziału, bo już od razu wiadomo było, że everything's fine. Spodziewałam się ogromnego rozlewu krwi, znając twoje sadystyczne upodobania. Okropnie podobała mi się scena ze słuchaniem muzyki. I wiesz... Może to zabrzmi dziwnie, ale dla mnie słuchanie muzyki to coś więcej, więc ta scena była po prostu jak... No, jak wszystko, co super xD Ogółem to bałam się, że ich jakoś zabijesz nagle z niewiadomych przyczyn, bo było fajnie.
    Chciałabym, żeby Izaya odzyskał wzrok, bo... Tak .3.
    Czekam na gorącą noc :>

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń! Świetne opowiadanie i szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nemuri
    Czytam od dawna twoje rozdziały opowiadań, niektóre wręcz znam na pamięć :)
    Uwielbiam twój styl :)
    Czy jest możliwość skontaktowania się z tobą na priv?
    Chciałabym się dowiedzieć czy miałbyś coś przeciwko publikowania swoich dzieł oprócz na swoim blogu także na forum
    Nemuri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 44944693 moje gg, co do pytania o forum, to wolałabym, aby moje opowiadania nie wychodziły nigdzie z tego bloga ^^

      Usuń
  13. W końcu nowy rozdział... Troche mnie nie byla na tym opowiadaniu..czekalam dlugo na nowe rozdziały...
    Awww spotkali sie ...Ooo urocze...
    Trzymali za łapki..mam nadzieje że coś sie wydarzy w pokoju shizuo...widzać że izuś coś kombinuje..
    Awww normalnie nakrecilam sie na twoje opowiadania...kocham je <3 haah
    Rozdzial taki zaskakujaco słodki...shizuo( ja) jak zawsze musze zapalic se papierosa...hahah :-D
    Nie moge sie doczekać nowego rozdziału (28) normalnie az cche by sie nagle pojawił ...(czeka z niecierpliwością)
    Co tu jeszcze napisać etto... Miszu ne-chan zostań moja siostrą...(uśmiech)
    A gdybyś chciala moge ci podać kilka pomysłow na opowiadanie... Mam kilka ale los nie obdażył mnie talenten pisarskim...okrutność ( pociąga nosem )
    Ano...no... To może powiem tak..
    Podrawiam wszystkich i życzę milego czytania ....~Shizuo Heiwajima

    OdpowiedzUsuń
  14. nasz izayasz ma na banana smaczka jak widac xD shizus zamieniaj role xD DOBRA STOP ~! cudowniefajnowatyzajebistowaty rozdzialik ·₩· az normalnie cieplusio sie zrobilo ♥ koffam |∩'ω'∩| Chanell.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witamy spowrotem, Shizu-chan!

    Shizuo trzęsący się jak galaretka, to niecodzienny widok, biedaczek *^*

    Izaya nie idzie do Shizuo, bo nie ma jak, biedaczek *^*

    Niech oni już się spotkają i przestaną być takimi biedaczkami xD

    Ich spotkanie jest takie słodkie *0* oboje są tacy szczęśliwi, łączę się z nimi w uśmiechu, taki klimat, że banan sam się na gębę wkrada. Cudo <3

    Cały rozdział, od chwili ich spotkania, jest jak mały, puszysty szczeniaczek.

    Ubóstwiam! Niesamowicie ciepła atmosfera, rozpływam się ^w^

    Zaspany Shizuo… nie wytrzymam, jak można być aż tak urrrroooczym?!

    Chyba już gdzieś to pisałam ale Shizuo farbujący włosy wydaje mi się taki sexy! XD Też chciałabym zobaczyć go z odrostami!

    Izaya chce, żeby doszło między nimi do czegoś więcej. Ho, ho, z kopyta kulig rwie, hej kulig rwie, co Izaya? XD

    A Shizuo „zgrywał idiotę”. Nie ma co, ma po bracie zadatki na aktora xD

    „Raczej przeciętny” zaczynam wątpić czy aby na pewno tylko Izaya jest niewidomy, Shizuo Ty ślepa, rybia gało!

    Izaya, Ty w gorącej wodzie kąpany, sadysto! Nie pstrykaj Shizu-chana!

    Kosmicznie bajeczny rozdział.

    *pokłon* *pokłon* *pokłon*

    OdpowiedzUsuń