piątek, 21 listopada 2014

Durarara!! "Dziwne marzenia" - oneshot

"Dziwne marzenia"
oneshot

Shizu-chan nie lubi zwierząt. Głównie dlatego, że są małe (przynajmniej te domowe) i boi się zrobić im krzywdy. Gdyby nie to, można by powiedzieć, że je uwielbia. Nie mówił mi tego nigdy, ale to widać chociażby po tym jak zawsze się zatrzymuje, kiedy przechodzimy koło sklepu zoologicznego lub po tym jak szklą mu się oczy, gdy w filmie umiera jakiś zwierzak. Szczerze powiedziawszy, jest to nawet trochę słodkie - słodkie jak na potwora.

Tak czy inaczej, nie do tego zmierzam. Nie chcę rozwodzić się nad tym czy Shizu-chan lubi zwierzęta, czy nie zbyt długo. Mając pewność, że z całą pewnością ma do nich słabość, chciałem to jakoś wykorzystać.

Jak wykorzystać? To bardzo proste.

Na początku chciałbym zaznaczyć, że do tamtej chwili nigdy nie widziałem płaczącego Shizuo. Nigdy nie widziałem, choć zawsze chciałem. Naprawdę. To było jedno z moich niewielu marzeń - oczywiście priorytetem zawsze będzie dostanie się do Vallhali, ale o tym kiedy indziej.

Zobaczenie jak Najsilniejszy Mężczyzna w Ikebukuro płacze jest czymś, na co miałem wtedy ochotę od bardzo dawna. Chciałbym też oczywiście, aby płakał z powodu mojej osoby, ale to nie jest takie proste - żadne z nas nie jest wystarczająco zaangażowane emocjonalnie w ten śmieszny "związek", aby przejąć się do tego stopnia i uronić choć jedną łzę. Biorąc to pod uwagę, na tym etapie jestem w stanie zadowolić się zwykłym zobaczeniem jego łez, niezależnie od tego, co je wywołało. Oczywiście, coś takiego jak podrażnienie oczu nie wchodzi w grę. Chciałem, aby przyczyną były emocje. Złość, smutek, zranienie - nieważne, która z nich dokładnie.

Wiedziałem, że ten widok z całą pewnością mnie usatysfakcjonuje.

Przejdę teraz może do tego, co mają z tym wspólnego zwierzęta. Cóż, co sprytniejsi pewnie już się domyślili.

Dokładnie rok temu (a mieszkam razem z Shizu-chanem już rok i dziewięć miesięcy) kupiłem psa. Mały szczeniak, nierasowy, kundel. Od tamtego czasu niewiele urósł, więc wszystko wskazywało na to, że już zawsze będzie mały. Nieszczególnie go lubiłem. Był ciemno brązowy i wyglądał przez to trochę jakby zawsze był brudny, choć Shizuo mówił, że się nie znam. No cóż, może faktycznie się nie znam. W końcu bardziej interesują mnie ludzie niż futrzaki.

Wracając do tematu. Zwierzak był kupiony bez wiedzy czy też zgody Shizuo. Coś jakby niespodzianka, ale taka niespodzianka, która wcale go nie ucieszyła. Wyraźnie czuł się niezręcznie, gdy chodziło za nim małe i delikatne coś, co mógł zabić praktycznie przez przypadek. Z tego powodu też nie pozwalał zwierzakowi się do siebie zbliżać. Nie bawił się z nim, nie kąpał go, nawet nie dawał mu jeść. Z jednej strony traktował szczeniaka jak powietrze, ale z drugiej często patrzył na niego z ciekawością, gdy ten bawił się gumowymi zabawkami lub gonił swój ogon.

Po upływie mniej więcej tygodnia, Shizu-chan nieco się oswoił. Wydaję mi się to nawet dość zabawne, ponieważ zwykle to zwierzęta się oswajają. Tak czy inaczej, po upływie tygodnia, Shizu-chan zaczął głaskać i stopniowo dotykać psa. Z upływem czasu bawił się z nim coraz częściej, aż w końcu prawie się od siebie nie odklejali. Momentami było to nieco irytujące. Nie miałem nic przeciwko, gdy Shizuo leżał na kanapie, a pies rozwalał się mu na brzuchu, jednak odkąd Shizu-chan nauczył tego pchlarza spać w naszym łóżku, naprawdę myślałem, że wyjdę z siebie.

Z natury mam lekki sen, więc za każdym razem, gdy ten kundel wpychał się między mnie a niego, rozpychał pyskiem kołdrę albo z jakiegoś powodu zaczynał ją kopać zupełnie jakby wywęszył zakopany gdzieś skarb... no, w skrócie szlag mnie trafiał i nie mogłem spać.

A, byłbym zapomniał. Nazwaliśmy go Poro-Poro. Dla mnie to w sumie nieistotne jak ta kulka futra się nazywa, ważne, że na to imię reaguje.

Wróćmy jednak do rzeczy bardziej istotnych. Skoro już mniej więcej wyjaśniłem co i jak, pora abym przeszedł do punktu kulminacyjnego całej tej historii.

Chodzi w końcu o to, by Shizu-chan płakał, prawda?

Po roku czekania - a było warto - w końcu wstąpiłem w fazę B swojego planu. Chyba można tak to określić. Faza B, zupełnie jakby chodziło o jakąś tajną operację. Cóż, jeśli operacją można nazwać przypadkowe przywrócenie się regału z książkami na psa, to z całą pewnością jest to faza B.

Po Poro-Poro została na podłodze mokra plama. Oczywiście mówię tutaj o mokrej plamie krwi, która zafajdała mój dywan, ponieważ oprócz tej plamy pod regałem znajdowało się też pogruchotane małe ciałko.

Nawiasem mówiąc, trudno było mi podjąć decyzję, który regał przewrócić - nie chciałem, aby moje ulubione książki były uwalone krwią. Z tego właśnie powodu musiałem niektóre z nich poprzestawiać i tak się złożyło, że psa zabiły ciężkie segregatory z wycinkami z gazet.

Gdy Shizuo wrócił do domu, regał już znowu stał na swoim miejscu, segregatory leżały na podłodze ułożone w równych stosikach, truchło psa znajdowało się w worku na śmieci, a ja powoli czyściłem dywan, czekając na jego powrót. Chciałem, żeby zobaczył krew.

Oczywiście, mógłbym tylko zaaranżować wypadek. Oddać psa do schroniska i udawać, że na spacerze potrącił go samochód. Problem w tym, że ja nigdy nie wychodziłem z psem - Shizuo by tego nie kupił - oraz w tym, że jeśli wypadek wydarzył się naprawdę, to nie ma niczego, do czego można by się podczepić i uznać za sfałszowane.

Dla Shizuo sprawa wyglądała mniej więcej tak.

Zdenerwowałem Namie, a ona chciała rzucić we mnie czymś ciężkim, np. czajnikiem (ta kobieta była zdolna do wielu rzeczy). Zrobiłem unik, czajnik uderzył w nieco niestabilny od kilku dni regał (zadbałem o to, aby jedna z jego nóg była uszkodzona - tak na wszelki wypadek, gdyby Shizuo zaczął węszyć), a ten zwalił się wraz z ciężkimi segregatorami na psa. Proste.

Oczywiście dałem Namie premię, aby siedziała cicho i potwierdziła taką wersję zdarzeń.

Na początku Shizuo był skołowany. Po wejściu do mieszkania gwizdał, chcąc tym samym zawołać psa i wyjść z nim na spacer, ale po tym jak nie usłyszał w odpowiedzi stukania pazurków o podłogę, wszedł do salonu. Muszę przyznać, że wyraz jego twarzy, gdy zobaczył "miejsce zbrodni" był bezcenny.

Najwyraźniej niczego nie zrozumiał, ponieważ spytał, co się stało.

Opowiedziałem mu całą tę wyssaną z palca bajeczkę o czajniku, obserwując przy tym z satysfakcją jak wyraz jego twarzy się zmienia. Na końcu, gdy już myślałem, że się złamie, zrobił coś niespodziewanego. Zdenerwował się, bardzo się zdenerwował. Myślałem, że, tak jak kiedyś, czymś we mnie rzuci, ale on wyglądał raczej, jakby naprawdę bardzo chciał mnie uderzyć i z trudem się powstrzymywał. Krzyczał, że to moja wina oraz że gdybym się nie wydurniał, był normalny i nie denerwował Namie, to nic by się nie stało.

Kiedy powiedziałem, że to przecież tylko pies jego usta zadrżały. Powoli zbliżałem się do celu.

Po usłyszeniu tego zdenerwował się jeszcze bardziej i  był naprawdę bliski rozwalenia czegoś. Koniec końców uderzył pięścią w ścianę tak, że aż posypał się tynk. Zrobił to kilka razy. Naprawdę trudno mi było uwierzyć w to, że zdecydował się uderzyć w ścianę, a nie we mnie.

Patrzyłem na niego i cierpliwie czekałem na upragniony widok łez. Oczywiście, to tylko pies. Jednakże warto wspomnieć o tym, że Shizu-chan nie ma wielu przyjaciół. Mnie i jego łączy tylko seks oraz to, że od czasu do czasu porozmawiamy ze sobą jak ludzie - mieszkamy razem dla zwykłej wygody. Oprócz mnie ma tylko Celty i Toma, a ze swoim bratem nie rozmawia już od dawna.

Ja - nędzny ze mnie przyjaciel.

Celty

Tom

Dwie osoby, na których może polegać. Dwie osoby, które są mu bliskie.

Głównie dlatego przy tak wąskim gronie przyjaciół,  Shizu-chan był w stanie przywiązać się do głupiego zwierzaka. Głównie dlatego mój plan był w stanie zadziałać i głównie dlatego niecałe pięć minut później usłyszałem ciche pociągnięcie nosem.

Natychmiast się uśmiechnąłem. Nie chciałem tego nawet ukryć - zresztą, i tak nie musiałem, bo Shizuo miał spuszczoną głowę.

Chciał się odwrócić i pójść do sypialni, ale w porę złapałem go za rękę i zatrzymałem. Spróbował się wyrwać, jednak zrobił to dość delikatnie jak na siebie. Mocniej zacisnąłem dłoń wokół jego nadgarstka. Nie chcąc wzbudzić jego podejrzeń, przestałem się uśmiechać.

Aby zagrać nieco bardziej na jego emocjach i wzbudzić w nim zaufanie, przytuliłem go. Z lekkim zawahaniem odwzajemnił uścisk. Chwilę później poczułem na swojej skórze jego łzy.

Dopiąłem swego.

Słyszałem jego drżący oddech. Widziałem oraz czułem jego łzy, a nawet ścierałem mu je z twarzy. Pocieszałem go i przepraszałem jak prawdziwy przyjaciel.

Jednak nieważne jakich słów bym nie użył i tak nigdy nie przywiązałby się do mnie tak jak do tego nieumiejącego mówić psa.

Ta historia może i jest bezsensowna. Może i to tylko głupia opowiastka o tym, jak pewien informator chciał dopiąć swego i doprowadzić Najsilniejszego Mężczyznę w Ikebukuro do płaczu. Jednak nie wiem jak wy, ale ja wyciągnąłem z tego pewien morał.

Shizu-chan jest samotny. Naprawdę bardzo samotny i dość szybko się przywiązuje. W rok był w stanie naprawdę bardzo mocno pokochać stworzenie, którego na początku zarzekał się, że nie lubi.

Oczywiście tym stworzeniem jest pies - nie ja. Mnie też mówił, że nie lubi i chyba było to szczere, bo po tak długim czasie wciąż jesteśmy sobie obojętni.

Zabawne, co nie?

.

.

.

Ryugamine spojrzał na bruneta z wyraźnym zmieszaniem na twarzy. Nie do końca wiedział, jak zareagować. Właśnie się dowiedział, że mężczyzna przed nim zabił niewinnego pieska na rzecz durnej zachcianki. Mały, biedny piesek.

- Jesteś chujem - podsumował Masaomi.

Mikado skinął głową, a Anri bardzo niepewnie podążyła za jego śladem.



~~~~~~~~~~~~~~~


Nie ma rozdziału wśto, tylko ten oneshot (pisany na telefonie, lol) z powodu braku czasu xD 


SPAM/No więc ogółem to to wszystko jest nieco wkurzające. Pierwszy raz od półtorej tygodnia włączyłam laptopa. Nie mam kompletnie na nic czasu. Moja higiena snu (och, co za piękna nazwa) jest chujowa. W połączeniu z dużymi wymaganiami w szkole nie mam na nic czasu - zaczynam żałować, że wybrałam sobie liceum o tak wysokim poziomie. 


Cały mój tydzień wyglądał tak:

- 13/14/lub15 wracam ze szkoły i od razu idę spać (czasem w ubraniach, ale mówi się trudno),
- budzę się o 23/24 i ogarniam się, tzn prysznic itp,

- Od północy do czwartej lub piątej nad ranem robię lekcje i uczę się na multum sprawdzianów - zajmuje mi to tak dużo czasu, bo nie mogę się skupić na tym co czytam .____.  serio, tyle kawy chlam, że kaplica
- Od 5 rano do 6 lub 7 sobie pośpię, a potem szykowanie i znowu do szkoły  ^^"
Jak ja przeżyję te trzy lata, to nie wiem~ /SPAM


!!PS!! Przez weekend postaram się dokończyć rozdział wśto i zamieszczę go w niedzielę wieczorem lub w nocy z niedzieli na poniedziałek, ale to raczej wyjdzie w praniu.


A co u was? :D

12 komentarzy:

  1. Izaya jest skutkiem, ale i tak go kocham *o* na początku nie bardzo rozumiałam dlaczego taki, a nie inny tytuł, ale w końcu dałam sobie spokój i na koniec jako tako zrozumiałam. XP
    Ogólnie bardzo mi się podobało :3
    Lul pierwszy raz piszem z telefonu o.o

    Huhu mój komentarz pierwszy...chyba o.o Współczuję, że tyle masz pracy i w ogóle :'( Ja jestem w gimnazjum i nie wyrabiam to wolę nie myśleć co będzie potem o.o

    No, ale dobra, bo się nie potrzebnie rozpisałem :O Mam nadzieję, że jednak przeżyjesz te trzy lata i będziesz dalej pisała takie świetne opowiadania ♥
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe~!!!
    Druga....
    Ogółem Shotcik fajny, choć niezbyt mi się spodobała wizja płaczącego Shizuo (choć w pewnym sensie to do niego pasuje, ale NIE). Już nardziej wolałabym Izayę, który roni łzy z... jakiegoś tam powodu xD
    Ogółem bardzo mi się nawet podobało, a szczególnie odpowiedź Kidy: ,, Jesteś chujem"~rozwaliło mnie to istnie !!!
    Aaaa... mam taką małą prośbę... Napisałabyś coś o Kidzie i Mikado? Tak trudno znaleźć coś konkretnego na ich temat jeśli chodzi o paring ;_;
    No to pzdr. i Weny życzę :D
    Love&Peace
    Kaomi <3
    P.S: Jeśli mogłabyś zajrzeć do mnie to wiesz... THNX :)
    http://kaomi-yaoibloog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. @.@ Kojarzysz stan, w którym znajduje się człowiek po obejrzeniu filmu typu Matrix, czy innego z równie popieprzoną fabułą? Pięć lat po obejrzeniu nadal zadaję sobie pytanie "Co się właściwie stało?". Po przeczytaniu tego ff zareagowałam bardzo podobnie. Być może dlatego, że zabrałam się za czytanie zaraz po obudzeniu i jeszcze nie do końca kontaktowałam... No ale minęło już 12godzin, a ja nadal nie ogarniam co paczam. Fabuła prosta jak budowa cepa, a jednak nie ogarniam, bo... bo to nie fair, że ten piesek umarł(na dodatek przypomniało jej się Elfen Lied, więc piesek najważniejszy i chuj) ;^; Uważam, że wyszło ci zajebiście i wgl. kreatywność i oryginalność się ceni, ale to jest straszne i czuję się dziwnie, bo z jednej strony świetnie po Izayowatemu - rozpływam się, a z drugiej mam ochotę płakać razem z Shizu-chanem ;~; Bardzo nie podoba mi się wizja psa zmieniającego się w mokrą plamę...
    Uh, to co napisałaś jest naprawdę wkurzające, bo po wszystkim sama nie wiem co myśleć .^. Chyba po prostu zgodzę się z Kidą i będzie najlepiej.
    No i jak widzę wena ci dopisuje, więc czasu~! :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Izaya aż taki okrutny...? Sama mam psa (połowicznie ale nie ważne) i w sumie najbardziej było mi go szkoda ;_; co do Izayi również kiwam głową na znak zgody z Masoamim
    Ja ne~
    Dawna Ayame~

    OdpowiedzUsuń
  5. Te uczucia, kiedy piszesz kometarz na osiem stron, a blogspot go nie wstawia, bo tak. A raczej -bo mnie nienawidzi >.<

    Miszu. Wiedziałam, że jesteś okrutnikim, ale nie sądziłam, że tak wielkim. Dla kogoś kto ZAWSZE płacze, kiedy umiera jakiś zwierzaczek, ten shot był istnym morzem łez. Czyli na przykład dla mnie ._.
    Szczerze? Po przeczytaniu pierwszych akapitów, myślałam, że to będzie miły i przyjemny fluff, w którym Izayasz, po odkryciu, że Shizuo lubi zwierzątka,, pójdzie i wkurzy jakiegoś z bożka z japońskiej (czy jakiejkolwiek innej) mitologii, a ten zmanipulowany przez znaszego boskiego Izayę nieświadomie spełni jego oczekiwania i myśląc,że wymierza mu karę zamieni go w kotka. =^•^=
    Co prawda, w opowiadaniu wydarzenia potoczyły sie troche inaczej XD
    Ano i mam do tgo shocika taki ambiwalentny stosunek, bo z jednej strony uwielbiam go, bo jest genialnie napisany, a z drugiej mój Shizu płacze, co powoduje, że nienwidzę tej notki.
    Co ja gadam, kocham cie bez względu jak bardzo niszczysz mi marzenia znęcając sie nad moimi mężami X3

    Czekam na WŚTO c:
    Niech Shizu już wstaje, bo jak nie to ja się tam przejdę i go obudzę x3

    I dbaj o siebie, Miszu! Też jestem w liceum dosyć wymagającym profilu (biologiczno-chemiczno-psychologiczn) i rozumiem przez co przechodzisz, ale to co robisz nie jest dobre >•< Wiem, że brzmię jak jakaś matka, ale musisz to zmienić, bo się nam jeszcze pochorujesz czy coś, a kto wtedy będzie znęcał się nad Shizu i Izayaszem?

    Pozdrawiam, życze dobrych ocen i weny i CZASU C:
    ~Shade

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię psów, więc samo zdechnięcie pieska mnie jakoś nie poruszyło, ale reakcja Shizusia wgniotła mnie w fotel. No, jak tak można. Izaya to skończony idiota.
    A Miszu, zamiast pisać rozdziały, to lepiej odpocznij, bo z tego, co widzę, to jest słabo. Nie wiem jak inni czytelnicy, ale ja czekałabym nawet i rok, albo dwa lata. Weź sobie małą przerwę, jeśli tego potrzebujesz. <3. Zresztą niedługo przerwa świąteczna i wreszcie będziesz mieć czas dla siebie. Trzymaj się i powodzenia. ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaka osoba która nie lubi ludzi, zabiłabym Izayę. Może i psy to nie są moje ulubione zwierzęta, ale kocham je bardziej od większości ludzi, no i one kochają mnie, bo umiem się z nimi obchodzić. Także jakbym była Shizu to z Izayi również pozostałaby mokra plama (ogólnie, cieszę się teraz, że nie mam w domu niestabilnych regałów, bo właśnie zaczęłam mieć co do nich schizę).
    Pomysł taki bardzo dziwny i łączę się z Shizuo w bólu. Kida bardzo ładnie jak na obecną sytuację nazwał Oriharę, możnaby nawet powoedzieć, że za ładnie. I w sumie z jednej strony mi się spodobało, a z drugiej mój wewnętrzny Shizu krzyczy ze złości xD
    Miszu, odpocznij sobie od pisana. Napisz jakieś wyjaśnienie, albo coś i przestań nachwilę się tym zajmować. Sytuacja w ogóle z całym tym spaniem się zmieni, Ja czasem wracam o 18 po szkole i nauczyłam się nie zasypiać, tylko wpierw zrobić lekcje, a potem iść spać. A na jakim profilu w liceum jesteś? Pytam z ciekawości :)
    Pozdrawiam i życzę ci odpoczynku~ ❤ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie~~ ja żyję, nic mi nie jest xP tak długo jak jest 8 godzin snu na dobę - nie umrę. U mnie problemy ze snem to norma, mam to od kilku lat, ale teraz się po prostu pogorszyło. Jeśli chodzi o pisanie, to nie jest źle~ w godzinę dokończyłam dzisiaj rozdział wśto, więc jest ok :D wolałabym sobie za to zrobić przerwę od nauki, ona zajmuje więcej czasu, a pisanie to taki jakby spływ stresu dla mnie, więc nie zabiorę sobie tego, co mnie ratuję~~
      Mimo wszystko dziękuję~~ <3

      Usuń
  8. Zgadzam się z Masaomim TT^TT ja polubiłam tego szczeniaka! Był taką fajną merdającą kulką szczęścia, która rozpędza się na dywanie i ślizga po podłodze polerując ją swoim futerkiem na tyłku TTT^TTT
    Izaya tak się nie robi! Było pieska uszkodzić (ale lekko!), niech Shizuś go wiezie do lecznicy i ratuje... a potem płacze ze szczęścia gdy odratowany Poro-poro go poliże - jak już musi płakać.
    Poza tym... ta gadka z porównywaniem siebie do psa w relacji ze Shizusiem... no proszę jak można być tak zazdrosnym o futrzaka? Ba zazdrosnym! on przelał całą złość na tego malucha TT^TT Izaya niech się bawi ludźmi a nie zwierzętami no!
    A obrazek w szablonie -> to ma być jakaś ironia czy co? Q.Q
    Ale to nie zmienia faktu, że one-shot mi się podobał... choć nie, mam mieszane uczucia. Sam sposób pisania był świetny, puenta też. Ale żal mi psa T^T
    Weny i czasu życzę~!
    PS. Ekhm... jeśli w pierwszej liceum nie masz na nic czasu to muszę Cię zmartwić... w drugiej jest jeszcze gorzej *potwierdzone info* i to niezależnie od rozszerzenia.... Radziłabym Ci jakoś przeorganizować dzień, bo się wykończysz....

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie się bardzo podobało, wcale mi nie szkoda pieska xD *foreva fanka Izayasza, czegokolwiek by nie zrobił* Shot cudowny, w pewnym sensie nawet słodki *ja i moja pokręcona psychika* no i chyba pomogło mi, że nie lubię zwierząt, toleruję tylko koty :D Poza tym, płaczący Shizu-chan, tego jeszcze nie widziałam. To też było uroczę, mam dziwny fetysz i kocham jak postacie płaczą ;3 Wiem, jestem dziwna ._.
    Jezu, jestem w pierwszej gimnazjum, ale i tak się boję tego zapierdolu w liceum ;-; jak ty tak dajesz radę? szacun ;-;
    Więc życzę powodzenia w szkole, weny i więcej czasu wolnego~!
    Caroline~

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie mogę, jebłam xD Cały Izaya. Oddałaś tu jego całą istotę. Było to cholernie smutne, że musiał zabić słodkiego pieska, jedynie dla własnej zachcianki, ale to naprawdę w jego stylu. Niesamowite było to, jak dodałaś i porównałaś myślenie czarnowłosego do tego, co prawdopodobnie sam by chciał uzyskać. Mówię tutaj o przywiązaniu. Bardzo ciekawy one-shot:) Na pewno tez zabawię tutaj na dłużej, więc wypatruj mych komentarzy;D Tyle Shizayi to dla mnie raj!^^

    OdpowiedzUsuń