Rozdział 22
- Tak ci się wydaje? –
chwilę po tym jak Shizuo usłyszał te słowa, zobaczył malujący się na twarzy
bruneta delikatny uśmiech. Poczuł też na swoim policzku jego chłodną dłoń i
zamknął oczy.
- Mhm – mruknął cicho,
przytykając swoje czoło do czoła chłopaka przed sobą.
Informator cicho się
zaśmiał. To było takie słodkie. Shizu-chan był słodki. Dziwnie uroczy. Aż do
porzygu. Brunet skrzywił się w myślach niezadowolony z tego, że Bestia tak
głupkowato i nielogicznie się przy nim zachowuje.
- Taki straszny z ciebie
głupek… - wymamrotał niezbyt wyraźnie, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że
będąc tak blisko, Shizuo jest w stanie dokładnie usłyszeć każde jego słowo,
nawet to najcichsze.
Jednak niezależnie od tego
jak agresywny jest pies, to gdy dobrze go się wytresuje, nigdy nie ugryzie on
swojego właściciela. Problem tkwił tylko w tym, że zwierzaki są kapryśne – tak
samo jak ludzie. Gdy ich nie nagradzamy, przestają się słuchać, ponieważ nie
widzą w tym korzyści.
Izaya dobrze o tym
wiedział i głównie dlatego ponownie zbliżył swoje usta do odpowiedników Shizuo.
Tylko dotknął ich swoimi własnymi, czekając aż może tym razem blondyn jakoś
odpowie. Odpowiedział. Z dziwną, niepasującą do siebie delikatnością, ale
jednak odpowiedział, ostrożnie obejmując przy tym usta bruneta swoimi włanymi i
kładąc dłoń na jego biodrze.
Przynajmniej
przez to, że niedawno mył zęby, nie czuć od niego papierosami –
pomyślał Izaya, nieszczególnie skupiony na samym pocałunku. Zresztą, to nie
tak, że musiał się starać. Shizu-chan i tak był aż za ostrożny. Wyraźnie
niedoświadczony. Chociaż… Izaya sam widział, jak Heiwajima całował się kiedyś w
liceum z jakąś dziewczyną. Wtedy chyba szło mu lepiej.
Jeśli tak, to wygląda na
to, że trzeba mu trochę pomóc. Izaya zahaczył językiem o górną wargę blondyna i
kiedy ten lekko rozchylił usta, włożył mu go do buzi.
Shizuo z początku się
zawahał, jednak po chwili też zaczął używać języka i wsunął dłoń nieco bardziej
pod koszulkę Izayi. Gdy poczuł pod palcami jego delikatnie wystające żebra,
brunet akurat połaskotał go po podniebieniu. Shizuo zareagował na to delikatnym
uniesieniem w górę ramion i wydał z siebie przy tym cichy, bliżej nieokreślony
dźwięk.
Przez cały czas czuł na
swoim policzku ciepłe powietrze, które brunet wydychał przez nos. Kiedy chłopak
wplótł palce w jego włosy i podrapał go lekko po skórze skórze głowy, Shizuo
nieco śmielej poruszył językiem.
Sekundę później odsunął
się od niego, aby nabrać do płuc powietrza i rozchylił powieki. Widząc wilgotne
wargi Izayi, sam nie wiedział, co myśleć o tym, co właśnie przerwał. Całowali się.
Tak po prostu. Całowali się jak wielu innych ludzi na świecie. Nic niezwykłego,
ale jednak… jednak… Shizuo niezauważalnie się uśmiechnął. Chwilę później
przysunął twarz do szyi bruneta. Natychmiast poczuł jak jego delikatny i świeży
zapach się wzmaga.
Izaya natomiast nie do
końca wiedział, o co chodzi. Spodziewał się, że może Shizuo chcąc czegoś więcej
zacznie całować mu szyję, do której tak się przysunął, ale ten tylko przeniósł
dłoń z żeber bruneta na jego plecy i przysunął go do siebie bliżej. Shizuo… po
prostu się przytulał. Orihara powstrzymał prześmiewczy śmiech, przez chwilę
skupiając się na cieple ciała chłopaka obok, po czym zamknął oczy i doszedł do
wniosku, że starczy tego gadania na dziś.
Mimo wszystko i tak był
ciekaw i wolałby wiedzieć, co sądzi o tym wszystkim Shizuo już teraz. Nie
chciał czekać. Chciał wiedzieć teraz.
Chciał wiedzieć, czemu Bestia
tuli go, jakby ten był najcenniejszą rzeczą w całym jego życiu.
***
Shizuo ciężko westchnął i
z trudem odgonił od siebie wszelkie niechciane myśli. Powoli przewracając w
dłoniach pudełko papierosów, obejrzał się za siebie. Izaya jeszcze spał.
Leżał na plecach z głową
zwróconą w kierunku przeciwnym do blodnyna, a jego klatka piersiowa powoli
unosiła się i opadała. Jedna z dłoni bruneta była ułożona na poduszce i jej
palce lekko drgnęły, podczas gdy drugą rękę jakiś czas temu ułożył sobie na
brzuchu. Gdy nie uśmiechał się w ten swój szalony sposób, wyglądał nawet
ładnie.
Blondyn spojrzał na paczkę
w swoich dłoniach. Chwilę później odłożył ją na stolik przy łóżku, rezygnując
tym samym z papierosa i udał się do kuchni. Chciał napić się mleka. Po sięgnięciu
butelki z lodówki, usiadł z nią na kanapie w salonie. Wziął łyka, zauważając
przy tym kątem oka leżący na stoliku pokrowiec z lustrzanką kleszcza w środku.
Odłożył mleko i wyciągnął
z pokrowca aparat, zastanawiając się przez chwilę przed włączeniem go. W końcu
jednak zdecydował się go włączyć i obejrzał na średniej wielkości wbudowanym
wyświetlaczu zrobione w nocy zdjęcia. Chciał je nieco powiększyć, ale niestety
nie wiedział zbyt wiele o trzymanym przez siebie modelu i nacisnął przez to zły
przycisk. Aparat pokazał inne zdjęcie.
Shizuo nieco przysunął do
siebie urządzenie, chcąc przyjrzeć się uważniej. Zobaczył leżącą na kanapie w
mieszkaniu kleszcza Kururi. Była przykryta kocem i trzymała w dłoni pilota.
Blondyn z ciekawości nacisnął ten sam guzik jeszcze raz i na następnym zdjęciu
zobaczył Kururi, jednak tym razem ze swoją siostrą. Wyglądało na to, że Mairu
trzymała aprat zwrócony przodem do nich. Na następnym zdjęciu Mairu stała przy
telewizorze i robiła sobie zdjęcie z wyświetlającym się na nim Kasuką. Shizuo
lekko się do siebie uśmiechnął, gdy to zobaczył. Dziewczynki pewnie zakosiły
swojemu bratu aparat, gdy go odwiedzały. Ciekawe, czy Izaya o tym wiedział?
Shizuo ponownie nacisnął ten sam guzik i na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie
ogromnej pizzy. Następne zdjęcie – Namie sięga z szafek talerze, Kururi nalewa
do szklanek coli, a Izaya siedzi przy stole naprzeciwko fotografa i rozmawia
przez telefon.
- Shizuo!
Kiedy Heiwajima usłyszał
swoje imię, poczuł się, jakby został przyłapany na robieniu czegoś, czego robić
nie wolno. Wyłączył aparat i schował go z powrotem do pokrowca, po czym wstał z
kanapy i udał się do swojej sypialni.
Izaya siedział na łóżku, a
jego nogi wciąż przykryte były kołdrą. Podrapał się po głowie i gdy usłyszał,
jak blondyn wchodzi do pokoju, powiedział – Toaleta.
- Aa… okej – mruknął
Shizuo, dopiero po chwili przypominając sobie, że Izaya przecież nie ma
zielonego pojęcia jak wygląda mieszkanie, w którym się znajduje. Podszedł do
niego i złapał go za rękę, zaczynając powoli prowadzić w stronę łazienki. Kiedy
już się tam znaleźli, przyłożył dłoń niższego chłopaka do klapy – Tutaj –
powiedział, po czym wyszedł, kierując się do salonu, aby dopić do reszty
pozostawione tam mleko. Kątem oka jeszcze raz spojrzał na znajdujący się w pokrowcu
aparat.
Izaya nigdy nie obejrzy
żadnego z tych zdjęć, co nie?
„No
właśnie Shizu-chan… na co mi to? A na co ci było rzucenie we mnie znakiem? Na
co ci było odebranie mi tego, co kocham w życiu najbardziej?”
Shizuo lekko zacisnął dłoń
na butelce. Całkiem możliwe, że Izayi wcale nie chodziło wtedy tylko i
wyłącznie o obserwowanie ludzi.
Blondyn zamknął oczy. Na
początku zrobił to tylko po to, aby się uspokoić i nie zgnieść trzymanego przez
siebie mleka, jednak chwilę później postanowił spróbować dojść do kuchni bez
otwierania oczu.
- Cholera! – syknął, gdy
dość mocno uderzył się biodrem o blat.
Myjący właśnie ręce Izaya
nieco się zdziwił, gdy do jego uszu dotarł stłumiony hałas.
Shizuo zastanowił się, ile
razy zdarzyło się to wcześniej brunetowi. Ile razy na coś wpadł, gdy jeszcze
nie był wprawiony w poruszaniu się po swoim mieszkaniu? Blondyn otworzył oczy,
po czym przyłożył dłoń do bolącego miejsca i lekko je rozmazosował. Dopił mleko
do reszty i wyrzucił butelkę do kosza.
Westchnął. Chyba jednak
zapali.
***
- Widzisz go gdzieś tam? –
spytał nieco zniecierpliwiony już Izaya.
Od jakichś dwudziestu
minut stał na mrozie, chowając dłonie w kieszeniach swojej zapiętej pod szyję kurtki.
Na przemian przenosił cieżar ciała z pięt na palce, a silny podmuch chłodnego
wiatru sprawił, że chłopak zadrżał. Futerko jego zarzuconego na głowę kaptura
nieco połaskotało go po policzku.
- Nie pamiętam, które to
były kartony! – warknął zirytowany blondyn.
Jemu na szczęście nie było
aż tak zimno. Jak zawsze miał na sobie swój strój barmana, najwyraźniej nie
potrzebując niczego więcej i dalej rozglądał się dookoła. W dzień wszystko
wyglądało inaczej niż w nocy.
- Może ktoś go zabrał?
Shizuo zmrużył oczy na
samą myśl o tym, podczas gdy Izaya nieco bardziej skulił się w swojej kurtce.
Cholera, czy ta jesień nie mogła nadchodzić nieco wolniej?
- A! Czekaj, tu jest! –
Shizuo nieco się uśmiechnął zadowolony ze swojego odkrycia i podniósł swoją
zgubę. Jedynym problemem było to, że niezależnie od tego, jakie blondyn wciskał
guziki, wyświetlacz i tak pozostawał czarny – Cholera – syknął.
- Co jest?
- Nie działa.
Izaya zaśmiał się cicho, w
dalszym ciągu trzęsąc się jak galaretka – Leżała tu całą noc, więc pewnie przez
mróz padła bateria. Będziesz musiał kupić nową.
- No pięknie – westchnął
ciężko blondyn.
- Shizu-chan, możemy już
iść? Bo coś czuję, że niedługo zamarznę tak samo jak twój telefon.
Shizuo przeniósł wzrok z
telefonu na bruneta. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, bo był zbyt zajęty
rozglądaniem się dookoła, ale wyglądało na to, że Izayi serio było zimno.
- Okej – odpowiedział,
chowając martwe urządzenie do kieszeni, po czym podszedł do informatora i ujął
jego lodowatą dłoń w swoją własną. To prawda, wiał wiatr i ludzie chodzili w
nieco grubszych płaszczach lub kurtkach, ale żeby kleszcz był aż tak
przemarznięty?
Blondyn zaczął prowadzić
trzęsącego się chłopaka. Izaya myślał, że Shizuo będzie go teraz odprowadzać do
domu, jednak kiedy około dziesięciu minut później usłyszał nad swoją głową
cichy dzwoneczek i poczuł ogarniające go ciepło, szybko zrozumiał, że blondyn
zaciągnął go do jakiegoś sklepu.
- Shizu-chan, nie mów, że
chcesz kupić baterię akurat teraz – mruknął niezadowolony brunet.
- Nie, jesteśmy w
kawiarni. Pomyślałem, że przyda ci się coś ciepłego do picia – mówiąc to,
Shizuo zaprowadził kleszcza do jednego ze stolików.
Izaya jedynie skinął głową
i usiadł na krześle, na które delikatnie popychał go blondyn. Chwilę później
Shizuo zajął miejsce naprzeciwko i zaczął przeglądać leżące na stoliku menu.
- Mają coś ciekawego? –
spytał brunet po tym, jak usłyszał cichy szelest kartek.
- Zależy co chcesz… całego
ci nie przeczytam, bo to by było zbyt upierdliwe.
- Kawę. Jakie są?
Shizuo poszperał trochę,
aż w końcu znalazł stronę z napojami na gorąco – Biała, czarna, latte, latte
macchiato, expresso, frappe, af…afo… afogatto, cappuccino, kawa po wiedeńsku,
kawa z lodem..
- Dobra, starczy, starczy
– zaśmiał się Izaya, uważając to za nieco słodkie, że Shizuo w jednym miejscu
zaplątał się język – Nie wiem, do jakiego śmiesznego miejsca mnie zabrałeś, że
tyle tu tego mają… – pokręcił nieco głową, dalej się uśmiechając – Jest kawa po
irlandzku?
Blondyn skinął głową, w
dalszym ciągu wodząc wzrokiem po tekście – No jest.
- To jeszcze weź mi
tiramisu, ale ty stawiasz – Izaya uśmiechnął się lekko i ściągnął z siebie kurtkę, przewieszając ją przez oparcie
krzesła. Zrobiło mu się już nieco cieplej, choć jego dłonie i tak były
lodowate.
- Mhm.. – mrunął cicho
Shizuo, bardziej przejęty wybieraniem sobie czegoś dobrego. Sam nie wiedział.
Może gdyby trochę mniej lubił słodycze, to co sobie zamówi nie byłoby dla niego
aż tak istotne?
Jakiś czas po tym, gdy
Shizuo w końcu zamknął menu, do ich stolika podszedł kelner – Co podać? –
spytał z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- Suflet czekoladowy,
mleczną czekoladę do picia, tiramisu i kawę po islandzku.
- Irlandzku, Shizu-chan –
poprawił go brunet.
- A.. no to po irlandzku…
Kiedy kelner już sobie
poszedł, Shizuo przeniósł wzrok na Izaye. Nie do końca wiedział, o czym mogliby
porozmawiać. Po tej dziwnej rozmowie w nocy wydawało mu się to trochę
niezręczne.
- Jaka jest ta kawa po
irlandzku? – spytał nagle, uznając, że lepsze to, niż milczenie.
- Z bitą śmietaną i
whiskey – Izaya oparł policzek na dłoni.
- To w ogóle jest dobre? –
Shizuo lekko zmarszczył brwi.
- Mhm, dobre.
- No a kiedy tak właściwie
damy Shikiemu zdjęcia?
Izaya zastanowił się przez
chwilę. Wypadałoby to zrobić jak najszybciej.
- Pójdziesz i mu dziś zaniesiesz
– powiedział w końcu.
Shizuo skinął głową.
Około dziesięciu minut
później przyniesiono im ich zamówienie. Dookoła poniósł się przyjemny zapach
kawy wymieszanej z czekoladą. Nie przyniesiono tylko sufletu Shizuo, ponieważ
jak powiedział kelner – na niego trzeba czekać nieco dłużej. Blondyn z odrobiną
zazdrości spojrzał na deser leżący przed Izayą i napił się swojej czekolady,
wyglądając przy tym przez okno.
Ich stolik znajdował się w
rogu kawiarni i był z niego ładny widok na jedną z głównych ulic Ikebukuro.
Dzisiejszy dzień jednak nie należał do najpiękniejszych. Było szaro, zimno…
możliwe, że nawet będzie padać. Shizuo nie lubił takich dni.
Przeniósł wzrok z okna na
Izaye, który powoli jadł swoje tiramisu. Przypominając sobie poprzedni raz, gdy
jedli razem w kawiarni, oblizał swoją łyżeczkę od czekolady. Chciał tak samo,
jak poprzednio ukraść trochę deseru Izayi. Wiedział, jak smakuje tiramisu, więc
na pewno nie rozczaruje się smakiem tak jak ostatnio, prawda?
Jednak kiedy Shizuo chciał
nabrać na łyżeczkę nieco deseru, Izaya usłyszał ciche stuknięcie metalu. Ich
łyżeczki się stuknęły. Blondyn zastygł niczym stary budyń i spojrzał w górę na
chłopaka.
Pomiędzy brwiami Izayi
pojawiła się drobna zmarszczka – Mi się wydaję… czy ty właśnie kradniesz mi
deser? – spytał. Jego łyżeczka wciąż stykała się z łyżeczką Shizuo, lecz po
chwili blondyn zabrał swoją, przy okazji wkładając ją sobie do buzi.
- Trudno się oprzeć, kiedy
tego nie widzisz – przyznał szczerze Shizuo, dalej niecierpliwie czekając na
swój suflet. Był głodny.
Brunet zaśmiał się cicho,
także biorąc do buzi kawałek tiramisu. Delikatny słodki smak kremu wymieszany z
lekką goryczą namoczonych w alkoholu biszkopcików na spodzie powoli rozszedł
się po języku Izayi. Tym samym języku, który noc wcześniej badał wnętrze ust
siedzącego naprzeciwko mężczyzny.
Na początku całego tego
dziwnego planu Izaya nigdy by nie pomyślał, że tak to się skończy. Nie przeszło
mu to przez myśl. Chciał przecież zniszczyć Heiwajimę. Tak czy inaczej, teraz,
gdy jego złość i chęć odwetu na Shizuo nieco się już wypłukała, dostrzegł inną,
o wiele bardziej opłacalną możliwość.
W końcu korzystanie ze
sprawnego i użytecznego narzędzia jest o wiele pożyteczniejsze, niż bezsensowne
niszczenie go dla zwykłego kaprysu.
Izaya napił się kawy, przez
krążące po jego głowie myśli jeszcze bardziej utwierdzając się we wnioskach, do
których niedawno doszedł.
Piesek.
Posłuszny, grzeczny piesek
na każde skinienie palcem.
Z pozoru wielka, dzika bestia,
która gryzie każdego, kto się nawinie – jednak po bliższym poznaniu mały durny
szczeniak, który momentami jest tak zamotany, jak gdyby właśnie miał zacząć
gonić swój własny ogon.
Izaya zmarszczył na chwilę
brwi i odsunął od swoich ust filiżankę z kawą. O ile porównywanie Shizuo do
czworonaga dostarczało mu dziwnego rodzaju satysfakcji, to „obserwowanie świata
z psiej perspektywy” brzmiało dość niezachęcająco.
- …Lepsze to niż Rybia
Gała – westchnął cicho do siebie, po czym lekko się uśmiechnął.
Zamyślony blondyn, który
od dłuższego czasu wyglądał przez okno i pałaszował swój upragniony suflet,
odwrócił się w stronę Izayi.
- Hm? – mruknął, nie
rozumiejąc, o co chodzi.
- Nic, nic, Shizu-chan.
***
Po tym jak ich spotkanie w
kawiarni (które Erika prawdopodobnie nazwałaby randką) dobiegło końca, Shizuo
poszedł z Izayą do Shinjuku, żeby go odprowadzić. Cóż, właściwie to słowo „poszedł”
nie pasowało tu najlepiej – głównie dlatego, że dwójka dawnych wrogów pojechała
taksówką. Tego typu rodzaj podróżowania w Tokio nie należał do najtańszych, lecz
Orihara doszedł do wniosku, że ma już dość chodzenia i przynajmniej w takie
zimno może sobie pozwolić na odrobinę luksusu. Tym bardziej, że było go na to
stać.
Po tym jak dojechali już
do Shinjuku i brunet zapłacił kierowcy, wysiedli z auta. Shizuo złapał Izaye za
rękę. Jak zawsze zaczął go prowadzić w stronę wejścia do budynku i otworzył
przed nim drzwi. Przeszli obok skrzynek na listy i blondyn miał już zamiar
otworzyć drugie drzwi, gdy nagle poczuł coś dziwnego – jakby przeczucie.
Chwilę później Izaya
odwrócił się za siebie. Nie rozumiał, czemu Shizuo puścił jego dłoń.
Zanim zdążył się odezwać,
poczuł jak ktoś mocno na niego napiera. Automatycznie chciał się odsunąć,
jednak jego plecy zetknęły się z chłodną ścianą. Gdzie Shizuo? Poczuł jak ktoś zasłania mu dłonią buzię. Nie miał pojęcia, co się dzieje. Chciał
się wykręcić i starał się wbrew wszystkiemu coś powiedzieć, lecz jego usta
opuszczały tylko stłumione, niewyraźne dźwięki.
W jego ciało uderzyła fala
ciepła spowodowana napływem hormonu strachu i ucieczki. Tego samego hormonu, któremu
Heiwajima Shizuo zawdzięczał swoją nadludzką siłę. Jednak Izaya nie był w
stanie podnieść automatu, nie był w stanie zaatakować napastnika swoim
scyzorykiem, nie był w stanie nawet go zobaczyć. Nie był w stanie się obronić. Mógł
się tylko szarpać i kopać, ale i to zostało dość szybko stłumione, gdy
napastnik wplótł palce w jego włosy i mocno uderzył głową bruneta o ścianę.
Wtedy Shizuo wiedział już
na pewno – coś było nie tak. Jednak uświadomił to sobie za późno. Mrugnął, z
trudem po raz kolejny rozchylając powieki i dalej leżał na ziemi. Przez cały
ten czas nieprzytomnym wzrokiem przyglądał się, jak ktoś obezwładniał
szarpiącego się Izaye.
Kiedy głowa bruneta
zetknęła się ze ścianą, w uszach Shizuo rozbrzmiał głuchy dźwięk. Ten sam
dźwięk, który prawdopodobnie poniósł się dookoła w momencie, gdy kilka tygodni
temu głowa Izayi uderzyła o krawężnik, pozbawiając go przy tym wzroku.
Shizuo ponownie z trudem
otworzył oczy. Na białej ściane znajdowała się smuga krwi, która wyraźnie
ciągnęła się w dół aż do miejsca, w którym leżał obecnie nieprzytomny Orihara. Pomiędzy
brwiami blondyna pojawiła się głęboka zmarszczka. Znowu zakręciło mu się w
głowie i ostatnią rzeczą, którą zobaczył przed straceniem przytomności były
buty, podchodzącego do niego mężczyzny.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak więc przy pisaniu tego rozdziału, dowiedziałam się wiele o rodzajach kaw. Czuję się teraz taka doedukowana xP
Podoba mi się nawet nowy wygląd Izayi. Bardziej zgodny z novelką, ale momentami wygląda jak żaba, co nie?
PS "Blondyn zastygł niczym stary budyń i spojrzał w górę na chłopaka."
To z budyniem mojego autorstwa *miszcz painta* xDDD ale ta żaba to z tumblra wygrzebana.
No nieźle.
OdpowiedzUsuńKurcze że też musiałaś.skończyć w takim momencie
OdpowiedzUsuńKiedy można się spodziewać kolejnej części?
Nemuri
Miszu made my day tymi obrazkami na dole XD
OdpowiedzUsuńJak tylko wrócę to przeczytam sobie i wezmę się za zaległe komentowanie ♥
Dobra~~ Po pierwsze, Miszu: Gdzie jest ten nowy trailer, bo nie mogę nic znaleźć? XDDD Jedyne co przyuważyłam, to jeden filmik, ale ni jest on udostępniony dla mojego kraju. .-.
UsuńDobra, następnie: Uwielbiam ten rozdział! Jest świetny. Ich relacje strasznie mi się podobają, bo nie są takie na siłę i wymuszone. W ogóle w całkowicie inny sposób przedstawiłaś tu zachowanie Shizusia w takiej sytuacji i to jest takie urocze, że raajciu ;-;
Fajnie, ze w tym rozdziale skupiłaś się na ich relacjach w większości, niż na całej tej sprawie.
No i... Szkoda mi Shizuo, bo Izaya chce go tak perfidnie wykorzystać ;-; Podoba mi się, że Shizuo przez całe opowiadanie zauważa to, że Izaya pewnych rzeczy już nie zobaczy - jest tego w pełni świadomy i nie olewa tego tylko nawet zastanawia się jak to jest. Widać w ten sposób jakie ma wyrzuty sumienia.
Kawa po islandzku, no proszę cię, Shizu, ta nazwa była akurat prosta XDD Jak możesz XD
Shizu strasznie wykorzystuje fakt, że Izaya nie widzi XD Jak nie przez jedzenie, to przez patrzenie się na niego. Nie ładnie XD
Hy~ Rozdział świetny jak każdy inny :3
Och, Shizu tak bardzo podobny do tego budyniu, wpasowuje się idealnie, nie powiem >D
Życzę weny :3
Jest między innymi tutaj~~
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=nCUHLDDK8o8#t=20
Dobra, znalazłam, tumblerze trwaj! XDDD
UsuńPoprawiłaś mi humor i to tak bardzobardzo.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, strasznie mi się podobał. Jesteś jedną z niewielu osób, które uwielbiam. Twoje opowiadania zawsze przypadają mi do gustu.
A co do drugiego sezonu Drrr to cholernie się ciesze i nie mogę doczekać.
Czy to dziwne, ze mi tez Izaya przypomina zabę? xD
Mam nadzieję, że chociaż Shizusia nie zmienią... W animu jest ładny, a w mandze... niekoniecznie XD
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Izaya dalej będzie miał swoją kurteczkę - bo z tego co pamietam, to w nadze mial dlugi plaszcz ;-;
Wśto nareszcie~! I to takie urokliwe i w ogóle <3 przez weekend co chwila patrzyłam czy nie wrzuciłaś czegoś, a tu taki surprise o drugiej w nocy XD
Miszu takie nocne zwierze XDD
Weny i czasu kochana c:
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMam mało czasu, prawie wcale. Nawet w nocy te ludzie mnie telefonami zadręczają ;-;
OdpowiedzUsuńNo to tak... mam pewną wizję jasnowidzącoprzewidującą, co do następnego rozdziału, ale nic nie mówię XD ! Zobaczęczy się sprawdzi~!
No to~ Wen, czasu i ochoty na pisania~
Czekam na następny rozdział ♡♥♡
*weny
Usuń(Pisanie z telefonu >.<)
Zajebisty rozdział o.o Uwielbiam cię. <3 Mam nadzieję, ze następny wstawisz jak najszybciej, bo ja po prostu już teraz chciałabym następny, no ale nie mogę wymagać od ciebie niemożliwego :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny~!
Twoje kończenie w najlepszych momentach jest z lekka upierdliwe. Czekam na kolejny rozdział przygód psa przewodnika i jego pana. :C
OdpowiedzUsuńChyba rzeczywiście przesadzam z trollowaniem..... ale przerywanie w tego typu momentach motywuje mnie do dalszego pisania xD więc jednak coś w tym jest, chyba... :D
UsuńJeżeli motywuje, to nie mam nic do tego. Przerywaj dalej i irytuj czytelników. :'3
UsuńBędę teraz miała wyrzuty sumienia przy robieniu tego, skoro aż tak was irytuję xD przepraszam~~ >.<
UsuńTeraz, to radzę Ci się gdzieś schować, bo fani psa po ostatnim rozdziale Cię zjedzą.
UsuńYeeeeeeey~! Wreszcie rozdział^^ Czemu przerwałaś w TAKIM momencie???!!!?!??! ;___; Ale wybaczam, bo to było takie słodziaśne momentami że nic tylko fangirlować xD Wyczekałam sie ale BYłO WARTO~! ^^
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i czasu na pisanie~!
Odmeldowuję się~
Ja ne~
Ayame~
Piękne obrazki ;=;
OdpowiedzUsuńTak, mi w tamtym momencie też zwizualizował Shizuzo w budyniu XD *akurat jadła budyń* *budyń żądzi*
Biedny Iza-Iza ><
Ale rozdział świetny (jak ZAWSZE, czemu ja tak nie umiem!) <3
Poziom „uroczości” Shizuo jest tak wysoki, że według Izayi jest aż „Dziwnie uroczy”. Jak zwał, tak zwał, faktem jest, że stworzyłaś hiper-kosmicznie uroczego Shizusia, którego uwielbiam.
OdpowiedzUsuń„Heiwajima całował się kiedyś w liceum z jakąś dziewczyną.” *zgrzyt* haha… „Heiwajima całował się…”… „…z jakąś dziewczyną.” *odgłos serca pękającego na trylion kawałków* Nieeeee! Mój obraz nieskazitelnego, niewinnego, czystego jak łza, krystalicznego Shizuo, właśnie legł w gruzach… 0_0 *zgrzyt* Naginanie rzeczywistości do własnego widzimisię nastąpi za 3…2…1… Izayi na pewno coś się pomyliło, albo pomylił Shizuo z kimś innym, albo cała ta sytuacja po prostu mu się kiedyś przyśniła i w związku z uderzeniem w głowę, którego doświadczył – niektóre rzeczy po prostu mu się pomieszały, biedaczek nie odróżnia fikcji od rzeczywistości... Tak, na pewno tak właśnie było. Mhm, tak, jestem tego pewna. Mhm, zdecydowanie tak. *zgrzyt*
Subtelnością łóżkowych scen całkowicie mnie kupujesz. Już to pisałam, ale w przypadku Twojej twórczości, nie da się nie powtarzać komplementów.
„Shizuo… po prostu się przytulał.” Awwwwwwwwwww, rozpłynęłam się*-*
Zgadzam się z Reivi. Naprawdę fajnie, że Shizuo zauważa to, czego Izaya już nie będzie w stanie zobaczyć. Fajnie, że myśli o tym, jak trudne stało się życie Izayi, że zdaje sobie sprawę z tego, że nawet najdrobniejsze czynności przysparzają brunetowi trudności. Shizuo nawet sam próbuje poczuć jak to jest. Świetnie, że pokazujesz go z takiej strony, pokazujesz, że za powszechnie znaną „bestią” kryje się człowiek, wbrew pozorom – delikatny i niezwykle wrażliwy. Ave Miszu!
„Blondyn zastygł niczym stary budyń” Hahahaha, to mi się nigdy nie znudzi XD
Shizuo taki szczery <3 Izaya taki wykorzystywany xD
„Z pozoru wielka, dzika bestia, która gryzie każdego, kto się nawinie – jednak po bliższym poznaniu mały durny szczeniak, który momentami jest tak zamotany, jak gdyby właśnie miał zacząć gonić swój własny ogon.” Trafne. Wyjątkowo uroczy pieseł ^-^
Ależ mi żal głowy Izayi T^T Ona jest stworzona po to, by ją głaskać i tulić, a nie robić nią *łubudu* o ścianę lub walić w nią znakiem. Shizuo już się nauczył jak z nią postępować, cała reszta niestety tego nie wie. Biedna, naprawdę biedna główka!
PS Ta miska blond budyniu jest taaaka apetyczna *A*
elo elo 3 2 0 nie mg spać przez katar więc co robię... XDDD nie mam godności
OdpowiedzUsuńHejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, i znów ktoś zaatakował Izaye a gdzie Shuzo no przecież nie powinien zostać tak zaskoczony, chociaż Shiki też powinien jakiegoś ochroniarza przydzielic kleszczowi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia