wtorek, 23 września 2014

Durarara!! "Lody, słodkie dziurki i pisaki" - oneshot [Roppi x Tsuki + Delic x Hibiya]


Cześć~ dziś będę udawać, że coś napisałam, choć tak naprawdę ten oneshot ma... wow, został napisany w marcu xDD nieźle~ nie myślałam, że to tak dawno temu było. Czas leci za szybko </3

Oneshot jest podzielony na części i fabuła w nich w pewnym stopniu zazębia się czasowo, choć pisane są z innych perspektyw. Mam nadzieję, że się spodoba i miłego czytania~:3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Lody, słodkie dziurki i pisaki



Lody 


Wychodząc z samochodu, włożyłem dłonie do kieszeni bluzy. Była cieńsza od kurtki z futerkiem, więc przynajmniej nie gotowałem się jak kurczak w piekarniku.

Udałem się w stronę głównego placu na rynku – nie było to zbyt daleko od samochodu – a następnie podszedłem do budki z lodami. Właściwie to nie sprzedawano tam tylko lodów. Były też zapiekanki, hamburgery, gofry... ale ja chciałem kupić tylko jedną rzecz i cała reszta mnie nie obchodziła.

- Poproszę loda – powiedziałem z jak zawsze obojętnym wyrazem twarzy.

- Jaki smak?

Lekko zadarłem głowę do góry, aby zobaczyć plakat nad budką. Czekoladowe, śmietankowe i truskawkowe – wszędzie te same smaki, trafić na kręcone lody o innym smaku, to chyba rzadkość.

- Może być truskawkowy – wzruszyłem ramionami.

Pani, która tam pracowała, skinęła głową. Odwróciłem się trochę w bok i zacząłem rozglądać się dookoła. Zastanawiało mnie, co ci wszyscy ludzie mieli tu do roboty. Po paczkach mogłem stwierdzić, że robili zakupy, ale przecież nie wszyscy byli tu tylko po to. Jedni chcieli się spotkać ze znajomymi... inni siedzieli w kawiarniach, które wychodziły także poza lokal. Kiedy patrzyłem na te wszystkie porozstawiane stoliki i rozgadanych ludzi, doszedłem do wniosku, że na tle tego wszystkiego za bardzo się odcinam. Wszyscy mieli na sobie przewiewne ubrania, a promienie słońca rozpromieniały nawet najzwyklejszą rzecz, sprawiając, że wyglądała ona naprawdę wyjątkowo. Było… pozytywnie. Czułem, że do tego nie pasowałem.

- Proszę – odezwała się dziewczyna, podając mi loda.

Skinąłem głową i cicho powiedziałem nieszczere "dziękuję", a następnie zapłaciłem i wziąłem od niej loda. Z lekkim westchnieniem skierowałem się znowu do samochodu. Z pewnością wyglądałem dziwnie. Ciemne ubrania, od których robiło się gorąco, w dodatku bluza z długim rękawem i dżinsy, a na samym końcu niepasujący do całej mojej osoby truskawkowy i zakręcony lód.

Zająłem swoje wcześniejsze miejsce w samochodzie, czyli na tylnim siedzeniu. Gdy tak nagle wszedłem, Tsuki wzdrygnął się z zaskoczenia.

- Trzymaj – powiedziałem, podając mu loda i rozsiadłem się wygodnie, chowając dłonie z powrotem do kieszeni.

- Dz-dziękuję – powiedział cicho wyraźnie zawstydzony.

Kątem oka dostrzegłem, że lekko uniósł ramiona w górę – zupełnie jakby chciał z przyzwyczajenia schować się w swoim szaliku, którego dziś z powodu upału nie założył. Nie miał na sobie kamizelki, a biała koszula była z krótkim rękawem, przez co widziałem jego blade i (w przeciwieństwie do moich) idealne przedramiona oraz nadgarstki bez nawet jednego zadrapania. Wyglądał jeszcze niewinniej i delikatniej niż zwykle, a na domiar tego, jego zachowanie było przeurocze. Tym bardziej, że przez jakiś czas jedynie trzymał loda, nie wiedząc jak dokładnie zabrać się za jedzenie. Możliwe, że było mu głupio, bo ja nie jadłem? Rozbawiony odwróciłem od niego wzrok, wpatrując się za okno, aby nie zobaczył, że lekko się uśmiecham.

Zabawne, że mimo swojej nienawiści i obrzydzenia ludźmi, poszedłem kupić dla niego loda. Wystarczyło tylko, że westchnął i mruknął pod nosem, że ma na niego ochotę. Wiedziałem, że nie ma ze sobą portfela, więc powiedziałem, że mogę mu pożyczyć, ale Tsuki jedynie się zarumienił i zaczął się wypierać, mówiąc, że wcale tego loda nie chce i tak mu się tylko powiedziało. Nie mogłem wtedy powstrzymać uśmiechu, od razu rozszyfrowując, o co mu chodziło. Po prostu wstydził się kupienia go sobie.

Właściwie to on zawsze się wstydził, gdy byliśmy w jakimś sklepie. Starał się obrócić sytuację tak, abym to ja płacił – na przykład, kiedy stał ze mną w kolejce i była nasza kolej, to zawsze uciekał oglądać czasopisma, albo cokolwiek innego – byle tylko nie płacić i tym samym nie musieć zamieniać nawet słowa z ekspedientką.

W takiej sytuacji powiedziałem, że ja mu go kupię i w końcu się zamknął, upewniając się, czy na pewno chce mi się gdziekolwiek iść.

Lekko odchyliłem policzek od dłoni, na której się podpierałem, tym samym kątem oka zerkając na Tsukiego. Lizał loda. Po prostu.

- Tsuki, cieknie ci – powiedziałem, przyglądając się strużce roztopionego loda, który powoli spływał po wafelku.

- Huh? – zdziwił się – G-gdzie? – zapytał, oglądając swojego loda.

- Z lewej.

Przekręcił loda w prawo. Ciapa nadal myliła kierunki – niedziwne, że tak często się gubił.

- Nie tu - mruknąłem ze znudzeniem, ponownie się podpierając.

- N-no to gdzie?

Westchnąłem i nachyliłem się nad nim. Złapałem go za nadgarstek i przysunąłem do siebie loda, po czym zlizałem z wafelka to, co się rozpuściło.

- Tutaj – mruknąłem, odsuwając się i znowu wlepiłem wzrok w szybę, w której odbijał się rumieniący i oniemiały Tsuki. Podparłem się dłonią tak, aby zasłonić swój lekki uśmiech. Czyli w przeciwieństwie do mnie, on ma brudne myśli, gdy w grę wchodzi lizanie loda – zdusiłem w sobie cichy śmiech.

- Już jesteśmy~ - chwilę później przednie drzwi samochodu się otworzyły. Tsugaru (z powodu upału nie miał na sobie kimono) zajął miejsce za kierownicą, a Psyche tuż obok. Psyche natychmiast odwrócił się w naszą stronę – O, smacznego Tsu-tsu~ - uśmiechnął się – Jak było w bibliotece? Szybko wam poszło.

Tsuki zamiast się tylko zająknąć, zaciął się na moment, nie mogąc z siebie nic wydusić, a po chwili się poddał i spojrzał na mnie. Zdarzało mu się tak czasem.

- Nie wypożyczyliśmy niczego, bo póki co mamy swoje własne książki i musieliśmy tylko oddać te przeczytane – streściłem krótko.

Z jakiegoś powodu podobało mi się mówienie 'my' w odniesieniu do mnie i Tsukiego. Trochę dziecinne, ale co mogłem poradzić.

- A c-coo z wami? – zapytał Tsuki.

- Psyche skakał po gabinecie – zaśmiał się cicho Tsugaru, przekręcając kluczyki w stacyjce. Wszyscy automatycznie zapieliśmy pasy.

- Też byś uciekał, jakbyś miał usiąść na tym dziwnym fotelu i dać grzebać sobie w buzi dziwacznymi i niebezpiecznymi wiertarkami – mruknął Psyche, wydymając przy tym policzki.

*** 

Lekko się uśmiechnąłem. Tsuki był jak dziecko. Niedługo po tym jak wróciliśmy do domu, zasnął. Psyche pierwszy to zauważył i lekko szturchnął mnie ramieniem. Siedzieliśmy wtedy w salonie. Psyche namówił Tsugaru, żeby zagrał z nim w bierki (bo tylko on miał cierpliwość do tej głupiej gry), ja czytałem, a Tsuki oglądał telewizję. Miał jakiś tam swój serial, który lubił do tego stopnia, że nagrywał każdy jego odcinek.

Tak czy inaczej, gdy Tsuki zasnął, przeniosłem go do sypialni i położyłem na łóżku. Nie byłem jakoś szczególnie silny, ale mimo swojego wzrostu, Tsukishima nie ważył zbyt wiele.

Od czasu ułożenia go na materacu, cały czas mu się przyglądałem. Nie trwało to długo. Patrząc tak na jego spokojną twarz, na której nie było ani grama zakłopotania oraz na policzki pozbawione rumieńców, poczułem się nieco dziwnie. Nie byłem przyzwyczajony do takiego Tsukiego, ale mimo wszystko wciąż wyglądał on niepowtarzalnie. Nawet śpiący Tsugaru lub Delic nie wyglądali przy tym tak niewinnie.

Westchnąłem i ściągnąłem mu z nosa okulary, a następnie rozpiąłem dwa górne guziki jego koszuli, żeby było mu wygodniej. Uważałem to za słodkie, że zapiął je aż pod szyję. Położyłem się obok Tsukiego i przekręciłem na bok, głowę podpierając na łokciu. Wiedziałem, że pewnie niedługo ścierpnie mi od tego ręka, ale niespecjalnie mnie to nie obchodziło.

W dalszym ciągu przyglądałem się Tsukiemu, wiedząc, że gdy nie śpi, nie jestem w stanie robić tego zbyt długo, bez doprowadzania go przy tym do palpitacji serca.

Leżał na plecach, a kiedy go kładłem, ręce ułożyły mu się po bokach głowy.

- Bo mucha ci wleci – powiedziałem cicho, kładąc palec wskazujący na jego podbródku i zamknąłem mu buzię.

Kiedy zorientowałem się, że delikatny uśmiech wciąż utrzymuje się na moich ustach, wymusiłem na sobie, aby powoli on zanikł. Jakoś nieszczególnie lubiłem się uśmiechać. Zdawało mi się, że jest to czynność dla mnie obca. Rzecz, która po prostu do mnie nie pasuje.

Mimo to, Tsuki – jak na złość – przynajmniej raz dziennie sprawiał, że kąciki moich ust wywijały się w górę, jak u tego idioty Psyche.

Ale… kochałem to spojrzenie, jakim obdarowywał mnie Tsukishima, gdy okazywałem właśnie w ten nielubiany przez siebie sposób swoje szczęście. Ciepłe… troskliwe… może nawet pełne miłości?

Z zamyślenia wyrwał mnie szelest pościeli. Tsuki przekręcił się przez sen na bok i nasze twarze dzieliły teraz centymetry. Szerzej otworzyłem oczy z zaskoczenia. W dodatku nie wiedziałem, co zrobić – przysunąć się, odsunąć? Rzadko kiedy byłem tak blisko niego.

Odpychając od siebie pokusę pocałowania go, odsunąłem się.

Nadal z trudem potrafiłem uwierzyć w to, że ten jeden chłopak był w stanie tak zamącić mi w głowie. Byłem… a przynajmniej czułem się teraz jak zupełnie inna osoba. Moje obojętne wobec otoczenia zachowanie i nastawienie do ludzi niewiele się zmieniło, ale moje myśli – tak. Jedynym, co siedziało mi obecnie w głowie, był Tsuki. Żadnych myśli o śmierci i bezsensowności życia jakie wiodę. Prawda jest taka, że teraz sensem mojego istnienia był właśnie ten leżący obok mnie chłopak.

Oczywiście zmiana mojego spojrzenia na świat nie nastąpiła nagle. To nie było jak pstryknięcie palcami, raczej jak długi i mozolny proces, który wreszcie dobiegał końca.

Wzdrygnąłem się, gdy usłyszałem głośne trzaśnięcie drzwiami oraz czyjś krzyk. Dobrze znałem ten głos. Hibiya znowu wydzierał się o coś na Delica. Wywróciłem oczyma. Nieszczególnie przepadałem za „naszym małym księciem”.

Kiedy do moich uszu dobiegło ciche mruknięcie, przeniosłem wzrok na Tsukiego. Hibiya wciąż się darł, tym samym budząc, leżącego obok mnie chłopaka. Mówi się trudno, potem mu się za to jakoś odpłacę.

- R-Roppi? – mruknął zaspany blondyn.

- Hm?

- M-mój serial…

To naprawdę pierwsza rzecz o jakiej pomyślał po obudzeniu się?

- Nagrałeś go, prawda? – spytałem.

- Aa… no tak… - lekko skinął głową i przetarł oczy. Był tak zaspany, że jeszcze nie do końca kontaktował – K-kto się kłóci?

- Pewnie znowu Hibiya i Delic.

- A-aha…

Wyciągnąłem przed siebie dłoń i odgarnąłem mu grzywkę. Przez chwilę patrzył na mnie, jakby ktoś właśnie chlusnął w niego wodą – nie było widać ani śladu wcześniejszego zaspania. Przysunąłem się do niego bliżej i pocałowałem go w czoło. Gdy się od niego odsunąłem, sprawiał wrażenie nieco zagubionego. Jego policzki były czerwone. Wpatrywał mi się w oczy tak intensywnie, jakby doszukiwał się w nich jakiejś mapy.

- Co tak patrzysz? – spytałem, na ułamek sekundy się uśmiechając.

Tsuki jedynie rozchylił usta, jakby nieco spanikowanie chcąc szybko udzielić odpowiedzi. Jednak nie wydusił z siebie słowa, pewnie nie wiedział, co powiedzieć. Był po prostu uroczy.

Mimo że normalnie powstrzymałbym cisnący mi się na usta delikatny uśmiech, to specjalnie dla Tsukiego tego nie zrobiłem.

- Yey~~ Chodźcie wszyscy na kolacje, Tsugaru jednak umie gotować~~! – gdy usłyszałem niosący się po domu wesoły krzyk Psyche, lekko zmrużyłem oczy. Wolałbym sobie jeszcze poleżeć z Tsukim.



Słodkie dziurki i pisaki


Shizuo po powrocie z pracy niemalże od razu wszedł do kuchni. Jak zawsze chciał wziąć sobie coś do picia, żeby się jakoś uspokoić i odpocząć. Po pomieszczeniu kręcił się Tsugaru, najwyraźniej coś gotując. Dopiero po zamknięciu lodówki i wzięciu łyka chłodnego mleka Shizuo spojrzał na siedzącego przy stole chłopaka.

- A temu co? – spytał, patrząc jak Psyche przykłada Delicowi do zsiniałego policzka ręcznik, w który zawinięte były kostki lodu.

Delic jedynie uśmiechnął się w charakterystyczny dla siebie nieco niewinny sposób – sposób, w który uśmiechał się tylko wtedy, kiedy coś przeskrobał i był z tego wyjątkowo dumny.

- Znowu naprzykrzał się Hibiyi – odpowiedział Psyche, w dalszym ciągu bardzo delikatnie przykładając lód do policzka blondyna. Po chwili odsunął od niego ręcznik i dotknął jego zsiniałej skóry opuszkami palców, przez co ten się lekko skrzywił.

- Nie wiedziałem, że mały ma tyle siły – Shizuo parsknął śmiechem, zaczynając kierować się w stronę wyjścia z kuchni.

- Jak chce i ma czym rzucać, to potrafi dowalić – zaśmiał się Delic.

Niecałe pół godziny wcześniej

- Hej Psyche, jest Hibiya~?! – zawołał Delic, wchodząc do domu i rozejrzał się dookoła. Zobaczył siedzącego przed telewizorem bruneta, który szybko przyłożył palec wskazujący do swoich ust.

- Nie krzycz tak – syknął Psyche – Niedawno wrócił od Josephine i poszedł się zdrzemnąć.

- Aż tak był zmęczony? – lekko się zdziwił, ściągając z siebie marynarkę i trochę poluzował krawat.

Psyche skinął w odpowiedzi głową z lekkim uśmiechem na twarzy – Dziś obiad robi Tsugaru, więc nie wiem, kiedy będzie gotowy. Poszedł na zakupy, bo czegoś mu brakowało.

- Tsugaru w ogóle umie gotować?

Zazwyczaj to Psyche przyrządzał posiłki, ale tym razem Tsugaru najwyraźniej chciał go w tym wyręczyć. Delic zastanawiał się, czy ich dzisiejszy posiłek będzie zjadliwy.

- Przekonamy się – zachichotał w odpowiedzi brunet i wrócił do oglądania telewizji.

Natomiast Delic udał się do sypialni Hibiyi. Ostrożnie otworzył drzwi, ignorując przy tym wprowadzoną przez księcia ustawę o konieczności pukania. W końcu skoro spał, to i tak wszystko jedno. Blondyn wsunął głowę w szparę między drzwiami a futryną. Lekko się uśmiechnął, gdy zobaczył jak rozwalony na łóżku był Hibiya. Wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi i podszedł do łóżka, nachylając się nad brunetem.

Książę spał na brzuchu, policzek wtulając w swoją poduszkę, a jego nogi były jakoś dziwnie zaplątane w kołdrę. Wyglądał uroczo, a jego policzki zdawały się być jakby czymś wypchane. Delic powstrzymał się przed uszczypnięciem go w nie.

Cicho westchnął i rozejrzał się po pokoju. Miał zamiar podroczyć się z Hibiyą, ale skoro ten spał, to chyba lepiej i bezpieczniej było go nie budzić. Różowe oczy rozbłysły podekscytowaniem, kiedy natrafiły na leżący na biurku pisak. Podszedł i wziął go do rąk, czytając znajdujące się na nim napisy.

Permanent marker

- Oi~Hibi-chan, to się tak łatwo nie zmywa~~ - wyśpiewał cicho i podszedł do łóżka, siadając na nim. Zaczął nucić wesołą melodyjkę, zastanawiając się przy tym, gdzie oznakować swojego księcia.

Hibiya mruknął coś niewyraźnie przez sen i bardziej wtulił się w poduszkę, tym samym prężąc się jak kot i wypinając swój tyłek.

- Też tak sądzę, Hibi-chan~ - zaśmiał się Delic i zaczął powoli zsuwać z bruneta spodnie. Kiedy jego oczom ukazał się książęcy pośladek, blondyn kilka razy delikatnie dźgnął go pisakiem w zastanowieniu – Co napisać…

Po chwili ściągnął z pisaka zatyczkę i nie minęło wiele czasu, aż na skórze Hibiyi pojawił się pewien rysunek. Zadowolony z tego co zrobił, Delic uśmiechnął się i ponownie przeniósł wzrok na śpiącego księcia, który jak się okazało… już nie spał.

- Wyjaśnisz mi, co robisz? – powiedział, wyraźnie siląc się na stanowczy ton oraz spojrzenie, ponieważ wciąż był nieco zaspany.

Delic jedynie niewinnie się uśmiechnął i wzruszył ramionami. Chwilę później Hibiya dostrzegł marker w jego dłoni i zorientował się, że ma lekko zsunięte spodnie. Zmarszczył brwi i przekręcił głowę tak, aby spojrzeć na swój tyłek.

- Delic, co to ma znaczyć? – spytał wyraźnie niezadowolony, choć mimo wszystko był jeszcze spokojny.

- To dowód miłości~ Hibi-chan – blondyn posłał mu w odpowiedzi promienny uśmiech.

Hibiya jedynie wsunął na siebie spodnie, zasłaniając tym samym rysunek, po czym wybuchł i zaczął się wydzierać – Jak śmiałeś, ty prostacki buraku?! – warknął i uderzył swojego sługę/chłopaka z otwartej dłoni.

Delic jakby niezrażony oberwaniem z liścia, przytulił się do swojego księcia mniej więcej na wysokości jego brzucha – Ale Hibi-chan~~ ja ci serduszka narysowałem, no zobacz jakie śliczne – dalej marudził, zsuwając mu przy tym spodnie i obracając jego tyłek w stronę lustra – Widzisz? – dotknął palcem jednego z większych serduszek.

- No a to to niby co to jest?! – wydarł się Hibiya, gdy po lekkim zmrużeniu oczu zobaczył drobny napis i idącą od niego strzałeczkę, która znikała między jego pośladkami. Chcąc czy nie chcąc, zarumienił się – Co ty tu napisałeś, ty łajdaku!? – krzyknął, czując jak oczy zachodzą mu łzami zawstydzenia. Było mu tak strasznie gorąco w twarz i uszy.

- Prawdę~ - mruknął blondyn, zalotnie wodząc palcem po narysowanej przez siebie wcześniej strzałce – No chyba mi nie powiesz, że twoja dziurka nie jest słodka, Hibi-chan~?

Hibiya poczerwieniał jeszcze bardziej i zacisnął zęby ze złości, po czym wziął leżącą na stoliku nocnym lampkę i walnął nią swojego wybranka.

*** 

- Hahahaha! Więc tak to było!~ - zaśmiał się Izaya, gdy przy kolacji opowiedziano mu całą tę historię – Delic-kun, ty to masz tupet, wiesz? – zażartował sobie.

Hibiya jedynie prychnął wyraźnie niezadowolony i skrzyżował ręce na piersi. Odwrócił wzrok w bok, nie chcąc patrzeć na siedzącego naprzeciwko niego Delica.

- Perwersyjny prostak – burknął książę, wyraźnie nie mając zamiaru nawet tknąć zrobionej przez Tsugaru kolacji.

- Tylko nie szoruj za mocno, Hibi-chan, bo i tak od razu nie puści – blondyn puścił mu oczko.

Gdy blondyn to powiedział, książę rzucił w niego pałeczką, niestety nie wydłubując mu nią przy tym oka, a szkoda – chciałby.

- Zachowuj się przy stole, nierozgarnięty durniu.

- Przecież to ty rzucasz pałeczkami, Hibi-chan, a nie ja – wytknął mu blondyn.

Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, a pozostali domownicy, jedynie im się przyglądali. Część z nich, to znaczy Psyche, Izaya, Tsuki oraz Tsugaru robili to z mniejszym lub większym zainteresowaniem, jednak Shizuo i Roppi sprawiali wrażenie mających to w dupie i najwyraźniej głęboko nad czymś rozmyślali.

Hibiya nieco bardziej zmrużył oczy. Wziął swoją szklankę i chlusnął jej zawartością prosto w twarz swojego chłopaka/sługi – Ty nigdy nie dojrzejesz! Zwykły z ciebie tępak i tyle! – krzyknął, po czym wstał od stołu, przewracając przy tym krzesło i wyszedł.

Przez chwilę w jadalni panowała niezręczna cisza. Tsugaru wiedział, że nie ma nic do powiedzenia. Roppi oraz Shizuo nie byli ani odrobinę zainteresowani, traktując tego typu kłótnie tej dwójki jako normę. Tsukishima patrzył w swoje dłonie ułożone na kolanach, jakby część tego była jego winą, a Psyche z ciekawością przyglądał się Izayi, myśląc o tym samym, co on. W różowych oczach widać było podekscytowanie oraz dziecinną radość, natomiast bordowe oczy Izayi mówiły to, co zwykle – podobało mu się to zajście i z obserwowania go czerpał swoją chorą przyjemność.

- Muszę przyznać, że to było ciekawe – westchnął, przeciągając się, po czym jak gdyby nigdy nic, wrócił do jedzenia.

- Wytrzyj się – powiedział chłodno Roppi, rzucając w Delica serwetką.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak więc... pierwsza część to był typowy fluff, a druga to... chyba komedia, nie? xD Piszcie, co sądzicie~

Ach... tak mnie męczą w tej szkole strasznie x.x byłam na wycieczce w poniedziałek i mam posiniaczone nogi po paintballu T^T ale fajnie się strzelało :D rozjebał mnie fakt, że chłopacy wzięli sobie miski, płatki i mleko, żeby zjeść śniadanie w autokarze xDD

Jeśli natomiast chodzi o dzień dzisiejszy to.... no~~ zmaratonowałam dzisiaj Tokyo Ghoula *^* to było cudne, ale nie pokazali gore, więc chyba za niedługo wezmę się za mangę *rape face*

8 komentarzy:

  1. Przypadeg? Nje sondzem!

    Też dzisiaj oglądałam całego Tokyo Ghoula. Zajebistość Kanekiego jest zajebista od 12- odcinka. Aż przeczytałam calutką mange po angielsku! 142 rozdziały!!

    Zajebioza.

    A co do opka: swietne ^^ a akcja z mazakiem była przecudna xD

    /Mesu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam się Kaneki podobał od samego początku (ale 12 odc serio mnie powalił <3) :D może i niektórzy mówią, że pizda itepe, ale przynajmniej był przez to realistyczny. Bądźmy szczerzy - większość ludzi na świecie nie zalicza się do badassów, skoro wiedziemy tak wygodnickie życie. Się rozgadałam O.O gomenne~~ xD ale to naprawdę ciekawy zbieg okoliczności, że zrobiłyśmy sobie maraton tego samego dnia ;)

      Usuń
    2. Kaneki był zajebisty od zawsze! Dobrze, że nie zrobili z niego takiego zajebistego we wszystkim. Ale przeczytaj mange koniecznie. Dopiero w niej Kaneki jest na serio zajebisty. A końcówka mangi była taka.... taka! Nie spojleruje.

      Przypadeg? Nie sondzem!

      /Mesu

      Usuń
  2. Oj... szekszów nie było... (serio robię się zboczona)
    Superaśne, serio. Najlepsze było to, że ja nigdy nie ogarniam alter-ego, więc musiałam co chwilkę przypominać sobie o co chodzi i kto jest kim XD
    Muszę lecieć-znalazłam nowelkę No.6 po polsku i mam zamiar się zaczytać.
    Buziaki :*
    Nanni♥
    PS ja też byłam na wycieczce, z tym, że wczoraj. Tak zmarzłam, że leżę teraz w łóżku i leczę przeziębienie. Biedna ja. Nawet pamiątki nie kupiłam, bo muszę oszczędzać na mangę. Ale co tam, było warto, przynajmniej mogłam się wyspać XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku, z tym lodem, myślałam, że to Izaya idzie ale z Roppim to wyszło jeszcze bardziej uroczo~! Mimo to rozjebała mnie miniaturka o Hibiyi i Delicu XDDDD co jak co ale żeby permanentnym markerem? I ta kłótnia przy obiedzie X3 Izaya musiał się świetnie bawić takie scenki tuż przy nim tyle rzeczy do obserwacji~! I rzut pałeczką XD rzut pałeczką najlepszy jak to sobie wyobrazić~!!!!
    Świetna notka, genialnie poprawia humor :3
    Weny~!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tez na poczatku myślałam że to Izaya xd Bardzo mi się podobało ^^ zwłaszcza ten moment kiedy Hibiya rzucił lampą xD
    Ja ne~
    Ayame~

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże to było takie... *o* No właśnie takie xd Uwielbiam :)
    Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
  6. http://moje-opowiadania-yaoi-i-nie-tylko.blogspot.com/ - jeśli chcesz możesz tu zajrzeć. Dopiero zaczynam z opowiadaniami Drrr!! i chciałabym, żeby ktoś mnie może jakoś...pokierował? Co mogłabym poprawić.
    Jeżeli zajrzysz...z góry dziękuję, jeżeli nie to przepraszam za spam :)

    OdpowiedzUsuń