Rozdział 20
Skacowany
Kida z trudem otworzył rano oczy. Pierwszym co zobaczył był śpiący obok Mikado.
Blondyn zdecydowanie wolałby obudzić się obok jakiejś ładnej dziewczyny, no ale
mówi się trudno. Zamknął ponownie oczy i zakrył się kołdrą. Przez światło głowa
bolała go dwa razy mocniej. Ech, to wszystko wina Walkera, Eriki i Mikado.
***
-
Iza-nii! Iza-nii, wstawaj!
Izaya
skrzywił się i przekręcił na drugi bok, ignorując fakt, że ktoś gwałtownie nim
potrząsa. Zakrył się nieco bardziej swoim ładnie pachnącym kocem i w myślach
błagał, aby dano mu spać dalej.
-
Iza-nii, nooo! Nie udawaj, że nadal śpisz! – Mairu zaczęła okładać go po plecach
pięściami.
Brunet
zmarszczył przez to brwi. Może uznałby to za fajny masaż, gdyby tylko tak bardzo
nie chciało mu się spać.
-
O co chodzi? – mruknął sennie, a gdy Mairu usłyszała jego stłumiony głos,
przestała go tłuc.
-
Kuru-ne dostała okres trochę za wcześnie, a my nie spakowałyśmy podpasek –
wytłumaczyła mu w skrócie.
Co…?
Okres? Ona tak serio? Izaya nieco się skrzywił i powolutku usiadł, po czym się
przeciągnął – I co oczekujesz, żebym zrobił? – ziewnął – Jestem facetem. Nie
mam w domu czegoś takiego jak podpaski.
-
A my oprócz podpasek nie wzięłyśmy ze sobą też czegoś takiego jak pieniądze –
zaśmiała się niewinnie i wtedy Izaya zrozumiał, do czego zmierza – Pójdę kupić,
tylko byłoby miło, gdybyś co nieco nam pożyczył~ - powiedziała, przyglądając
się swojemu wyraźnie nadal zaspanemu i rozczochranemu bratu. Dawno go takiego
nie widziała.
-
No dobra – westchnął ciężko, nie mając nawet pojęcia ile coś takiego jak
podpaski może kosztować. Nigdzie się nie spiesząc, wstał z kanapy i poszedł do
przedpokoju, gdzie wisiała jego kurtka. Wyciągnął z kieszeni portfel i podał go
Mairu – Ale chyba nie… nie pociekło jej aż tak bardzo, co nie? – zapytał i
zmarszczył brwi, przypominając sobie, że dziewczynki spały przecież w jego
łóżku.
Mairu
cicho się zaśmiała, widząc jego wyraz twarzy. Chłopcy byli w pewnym sensie
słodcy, jeśli chodziło o tego typu sprawy~
-
Obawiam się, że pościel nie ocalała – powiedziała, zakładając buty, po czym
wyszła – To ja zaraz wracam~ - zawołała.
-
Mhm, nie wydaj wszystkiego – mruknął na pożegnanie Izaya, po czym ciężko
westchnął i poszedł do łazienki umyć zęby. Kiedy nacisnął na klamkę, okazało
się, że drzwi były zamknięte – Kururi, ty tam jesteś?
-
Tak.
-
No a robisz coś, czego nie mógłbym zobaczyć? – dopytał, specjalnie dobierając
słowa w ten sposób.
-
Tak.
Zaśmiał
się – Kururi-chan, ty chyba zapomniałaś, że jestem ślepy. Wpuść mnie, chcę mi
się siku.
-
Nie.
Uśmiech
znikł z twarzy Izayi i nieco zmrużył oczy. Jeden głupi okres, a tak zepsuł mu
poranek. Czując, że nie wytrzyma, poszedł do kuchni i odlał się do zlewu.
Zawsze jakieś rozwiązanie, a zęby najwyżej umyje sobie potem.
Gdy
usłyszał dzwonienie swojego telefonu, poszedł z powrotem do salonu i usiadł na
kanapie, zaczynając szukać go na oślep. Pamiętał, że kładł się z nim spać. W
dodatku nie był do końca pewien, ale tę melodyjkę chyba ustawił dla kontaktu
Shizuo.
-
Halo? – odebrał, gdy w końcu udało mu się odnaleźć telefon.
-
Hej, kleszczu, to ja – w słuchawce słychać było głos blondyna. Czyli jednak
Izaya dobrze zapamiętał melodyjkę.
-
Shizu-chan~ aż nie wierzę, że dzwonisz – brunet udał zaskoczonego i cicho się
zaśmiał, ponownie kładąc się na kanapie – Czym sobie na to zasłużyłem~?
-
Dostałem telefon od Shikiego.
Gdy
Izaya to usłyszał, lekko zmarszczył brwi. Dlaczego Shiki-san dzwonił do Shizuo,
zamiast do niego?
-
Powiedział, że mam u ciebie być za godzinę i że ktoś po nas przyjedzie – dodał
blondyn.
-
Wyjaśnił, o co chodzi?
-
Nie, ale powiedział, że dzwoni do mnie, bo ty nie odebrałeś – kiedy Izaya
usłyszał tę odpowiedź, lekko się uśmiechnął. Najwyraźniej telefon go nie
obudził, bo na nim leżał, czy coś podobnego i tym samym stłumił dźwięk dzwonka.
-
W takim razie czekam, Shizu-chan~ - mruknął, uśmiechając się asymetrycznie, po
czym zakończył połączenie – Tresura Bestii na pieska oficjalnie rozpoczęta –
mruknął do siebie, dalej się uśmiechając.
***
Shizuo
rozejrzał się dookoła. Tym razem nie przywieziono ich do tego samego miejsca.
Znajdowali się w barze, do którego weszli tylnym wejściem, a następnie
zaprowadzono ich do osobnego pomieszczenia, w którym czekała na nich dwójka
mężczyzn. Izaya najwyraźniej kiedyś już tu był (prawdopodobnie nie raz),
ponieważ gdy Shizuo przeczytał mu nazwę baru z szyldu, brunet lekko uśmiechnął
się w odpowiedzi.
Jeśli
chodzi o dwójkę czekających mężczyzn, Heiwajima znał tylko jednego z nich.
Shiki siedział na kanapie, natomiast dwa metry dalej stał jakiś facet z rudymi
włosami. Przyglądał się on rybkom w średniej wielkości akwarium, a kiedy Shizuo
wszedł z Izayą do pomieszczenia, odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i
lekko do nich uśmiechnął.
-
Mam nadzieję, że chociaż tu nie zrobiłeś przemeblowania, Shiki-san~ - odezwał
się Izaya, gdy siadał razem z Shizuo na kanapie vice versa Shikiego.
-
Tym razem sobie darowałem – siedzący na drugiej kanapie yakuza lekko się
uśmiechnął.
-
Więc… o co chodzi? – spytał informator, a gdy chciał nieco wygodniej się
rozsiąść, jego kolano zderzyło się z udem Shizuo.
Blondyn
spojrzał na siedzącego obok siebie chłopaka, myśląc, że ten szturchnął go, bo
czegoś chciał. Szturchnięcie jednak było zwykłym przypadkiem i gdy Shizuo sobie
to uświadomił, wrócił do wodzenia wzrokiem po oteczniu.
Na
początku sam nie wiedział, skąd tak nagle mu się to wzięło, ale przebywając
dziś z Izayą czuł się jakby zobowiązany
do obserwowania wszystkiego o wiele uważniej niż normalnie. Można by
powiedzieć, że powoli – naprawdę powoli – wchodziło mu to w nawyk, na czym od samego początku zależało Oriharze.
Przez
większość czasu Shizuo miał tylko przebłyski – nagle, niby znikąd, pojawiała
się w jego głowie myśl „Ach, przecież
miałem obserwować…”, jednak pięć minut później znowu o tym zapominał, aby
przypomnieć sobie dopiero wtedy, gdy było już za późno. Teraz jednak (nawet jeśli
by chciał) nie umiał zapomnieć.
Dlaczego
tak nagle przestało wylatywać mu to z głowy? Cóż, prawdopodobnie dlatego, że
obserwowanie otoczenia wydawało mu się zdecydowanie lepsze od bezustannego
myślenia o wczorajszym pocałunku z Izayą. W jego towarzystwie trudno było mu
ignorować ten fakt, więc uważnym obserwowaniem otoczenia starał się jakoś
odwrócić swoją uwagę od niechcianych wspomnień.
Wracając
jednak do samych obserwacji Shizuo…
Pomieszczenie,
w którym się znajdowali miało około 20 metrów powierzchni. Większość mebli
wykonano z ciemnego drewna, ściany pokryto beżową farbą, a światło lamp miało
lekko żółtawy odcień. Jedynym, co nieco niwelowało przytulność tego miejsca był
chłodny błękit wody w akwarium.
Biorąc
pod uwagę fakt, że sam bar nie należał do dużych, nie było niczego dziwnego w
tym, że pokój miał tylko 20 metrów. Kanapa także nie była ogromna. Shizuo
doskonale pamiętał, że kiedy poprzednio widzieli się z Shikim w głównej
siedzibie Awakusu, kanapa, na której siedział z Izayą, była dość pokaźnych
rozmiarów. Jednak teraz, w przeciwieństwie do tamtego razu, dwójka dawnych
wrogów niemalże stykała się ze sobą ramionami.
-
Najpierw chciałbym się dowiedzieć, czy Heiwajima-san ma jakieś pojęcie o tym,
czym się zajmujemy, a czym nie – powiedział Shiki, wyrywając tym samym Shizuo
ze stanu, który niekoniecznie był zamyśleniem, ale na chwilę obecną blondyn sam
nie umiałby inaczej go nazwać.
-
Nigdy nie musiałem wiedzieć, więc się nie zastanawiałem.. – mruknął szczerze w
odpowiedzi.
-
A wiesz chociaż na czym polega wstąpienie do Awakusu? Czego się oczekuje od
członków?
Choć
większość osób prawdopodobnie zirytowałaby odpowiedź Shizuo, Shiki wyglądał na
dość cierpliwego – nawet gdy blondyn pokręcił przecząco głową.
-
Orihara-san, z całym szacunkiem, ale
spodziewałem się, że powiesz mu co nieco. Właściwie to rozmawialiśmy o tym
przez telefon, jakiś czas temu – tym razem jednak Shiki był zirytowany.
-
Uznałem, że jeśli Shizu-chan przypadkiem złamie jakąś zasadę i coś nabroi,
będzie zabawniej, więc mu nie mówiłem – Izaya wzruszył ramionami.
Yakuza
w białym garniturze ciężko westchnął, a Akabayashi cicho się zaśmiał. Natomiast
Shizuo sam nie wiedział, jak dokładnie zareagować. Powinien się zdenerwować,
prawda? Powinien. I szczerze powiedziawszy to był bardzo bliski rozwalenia
czegoś. Ale rybki w akwarium mu się podobały i nie chciał przez przypadek ich
zabić. Byłoby szkoda. Głównie dlatego jedynie zacisnął dłonie w pięści i dość
mocno dźgnął kleszcza łokciem między żebra.
-
Ał… - syknął cicho informator, spinając się przy tym i mocno zaciskając zęby,
żeby nie… krzyknąć? Chyba. Sam nie był do końca pewien. Złapał się za bok w
miejscu, w którym prawdopodobnie za jakiś czas pojawi się siniak. Cios nie był
na tyle silny, aby złamać mu żebro, jednak z całą pewnością Shizuo wymierzając
go, chciał, aby Izaye bolało jeszcze następnego dnia.
-
W skrócie… - ciągnął dalej Shiki w pewnym sensie zadowolony z tego, że
Heiwajima walnął Izaye – chodzi o lojalność i dbanie o dobro ogółu. Brzmi
nędznie, zdaję sobie z tego sprawę.
-
Kojarzy mi się z rodziną – Shizuo przez przypadek powiedział to, co myślał –
choć pewnie nie powinno… - dodał po chwili.
- Nie
powiedziałbym raczej, że Awakusu-kai to rodzina… - ciemnowłosy yakuza
powiedział z zastanowieniem, powoli kręcąc przy tym głową
-
Tego typu określenie bardziej pasowałoby do włoskiej mafii, prawda Shiki no
danna? – wtrącił mężczyzna o rudych włosach – Skoro już przy tym jesteśmy, to z
chęcią znowu wyjechałbym do Włoch, nie sądzisz, że to dobry pomysł?
-
Nie zmieniaj tematu, Akabayashi-san. To nie wakacje.
-
My nigdy nie mamy wakacji – westchnął, odchodząc od akwarium i przeszedł się po
pokoju. Patrzenie na rybki najwyraźniej zdążyło mu się już znudzić.
Izaya
zaśmiał się cicho, przypominając sobie, ile złego się wydarzyło, gdy ta dwójka
na jakiś czas wyjechała. W tego typu interesach nie było czasu na coś takiego
jak wakacje. Jednak z Izayą było inaczej, bo jego nieszczególnie obchodziło,
czy jeśli wyjedzie, coś stanie się w Ikebukuro. Im więcej chaosu, tym więcej
zabawy, więc właściwie to nawet lepiej, prawda? Tylko, że teraz jakoś
niekoniecznie interesowało go znikanie. Po co niepotrzebnie mieszać, skoro i
tak działo się już dużo ciekawych rzeczy?
- Swoją
drogą, Heiwajima-san! Zapomniałem się przedstawić, jestem Akabayashi –
uśmiechnął się rudzielec.
Shizuo
lekko skinął głową.
-
Zmierzałem do tego… – zaczął ponownie lekko zirytowany yakuza – że choć Awakusu
nie jest rodziną, to działa na podobnej zasadzie, jednak trochę więcej tu
interesów. Orihara-san o tym wie, ale ty niekoniecznie, zgadza się? – spytał.
Blondyn
pokręcił głową. To nie tak, że musiał wiedzieć, ale skoro Shiki chciał mu to wyjaśnić,
to znaczyło, że miał ku temu jakieś powody.
-
Niezależnie od tego czy chodzi o firmę, rodzinę, zegarek, czy jakikolwiek inny mechanizm…
jeśli coś nie działa tak jak powinno, to prędzej czy później się zepsuje. A my
nie chcemy, żeby nasza organizacja upadła.
-
Więc coś nie działa tak jak powinno? – spytał Shizuo, lekko marszcząc przy tym
brwi.
Tym
razem Izaya zaśmiał się nieco głośniej, jednak jego śmiech wciąż był dość
delikatny – Shiki-san, tłumaczysz mu to jak dziecku! – zawołał wciąż się
uśmiechając – Shizu-chan, po prostu chodzi o to, że ktoś… prawdopodobnie
mało znacząca osoba, się nie słucha.
-
Kilku ludzi robi małe interesy na własną rękę – Akabayashi skinął głową,
opierając się tyłem o kanapę, na której siedział Shiki.
Izaya
uśmiechnął się do siebie, a w jego głowie rozbrzmiało ciche oraz pełne zadowolenia
„wiedziałem”.
-
Heiwajima-san, nie jestem pewien, czy wiesz, ale my, jako organizacja, nie
lubimy narkotyków – odezwał się znowu Akabayashi – To zabawa dla małolatów.
Staramy się trzymać od tego z daleka, ponieważ w przypadku używek zawsze coś
jest nie tak. Oczywiście, to łatwy i szybki sposób na zdobycie pieniędzy, ale
bardziej dla desperatów. W dodatku handel z mało odpowiedzialnymi ludźmi i
możliwość ściągnięcia na siebie uwagi policji to nie to, czego chcemy.
-
Niewygodne, kłopotliwe i niebezpieczne – streścił ciemnowłosy yakuza, machając
przy tym ręką i zapalił papierosa – Dużo się słyszy w filmach, więc pewnie
rozumiesz – po powiedzeniu tego zaciągnął się.
Shizuo
skinął głową, chcąc tym samym przekazać, że rozumie. No… przynajmniej
częściowo. W pewnym sensie czuł się, jak gdyby znowu był w szkole. W dodatku
fakt, że przez większość czasu zwracano się do niego, a nie do Izayi, wydawał
mu się nieco dziwny.
-
Więęęęc… ktoś w Awakusu handluje dragami, mimo że nie wolno – mruknął
informator, wspierając się na podłokietniku.
To co dla Shizuo było takie dziwne, sprawiało, że on sam nieco się nudził –
Mogłeś darować sobie edukowanie Shizu-chana i od razu powiedzieć.
-
Heiwajima-san, proszę cię, walnij go jeszcze raz – powiedział pod nosem Shiki,
przez co blondyn krótko się zaśmiał.
Izaya
spiął się w oczekiwaniu na cios, jednak nieco się zdziwił, gdy po jakimś czasie
czekania niczego nie poczuł. No fajnie~. Rozluźnił się. Wyglądało na to, że brunet się nie mylił i kiedy Shizuo
naprawdę chciał, potrafił być lojalny.
Wierny pies... huh? Orihara na wspomnienie swoich wczorajszych rozmyślań, lekko
zmarszczył brwi. Sam nie do końca był pewien, czy tego typu zmiana planów co do
Shizu-chana była dobrym wyborem. No ale… co mu szkodzi spróbować?
***
Kilka
godzin przed tym, jak Mairu wyszła kupić podpaski i zaszalała w sklepie,
kupując też ogrom słodyczy (w końcu nie płaciła swoimi pieniędzmi, więc czemu
miałaby nie być rozrzutna?), Kida i Mikado jedli razem dość późne śniadanie.
-
Jesteś pewien, że niosący mnie na baranach Heiwajima Shizuo to nie tylko jakaś
twoja dziwna pijacka fantazja, Mikado-kun? – spytał dość sceptycznie Masaomi,
biorąc łyka gorącej kawy.
Matko…
jak strasznie bolała go głowa. Od jakiegoś czasu pytał w myślach samego siebie
czy tabletka, którą niedawno połknął, nie może działać szybciej. Może by tak
połknąć jeszcze jedną?
-
Jestem pewien! – zawołał Ryugamine – Naprawdę cię niósł, a potem, gdy spytałem
o Orihare, powiedział, że te plotki są prawdą.
Kida
lekko zmrużył oczy na wspomnienie o Izayi. Nie lubił gościa i z całą pewnością
nie chciał, aby myśl o jego istnieniu pogłębiała to durne pulsowanie w tyle
głowy. Blondyn przeczesał swoje włosy palcami i westchnął.
-
Słuchaj, Mikado… - zaczął, nie do końca wiedząc, jak dokończyć – Nawet jeśli to
prawda i jest niewidomy, to co to zmienia? – przez chwilę patrzyli na siebie,
obaj przez kaca myśląc nieco wolniej niż normalnie – Bardziej przejmuję się
faktem, że nie obudziłem się obok ładnej, nagiej dziewczyny~ - westchnął w ten
swój zabawny i specjalnie przedramatyzowany sposób.
Niebieskooki
wbił wzrok w swoją jajecznice, nie do końca wiedząc, jak zareagować – M-mówiłem
ci już, że położyłem się spać obok ciebie, bo nie miałem siły iść do siebie!
Zresztą… no wiesz, tak jakby nie myślałem normalnie.
-
„Nie myślenie normalnie” to właśnie magiczne skutki alkoholu, Mikado-kun~ -
zaśmiał się Masaomi – A skoro już mowa o używkach… tak mi się właśnie
przypomniało – znowu napił się kawy – Kiedy byliśmy na sushi, mówiłeś coś
wczoraj o narkotykach, nie? O co chodziło?
-
Właściwie to wczoraj powiedziałem już wszystko. Po prostu… nie chcę, żeby znowu
wybuchło jakieś zamieszanie, tak jak… no wiesz… wtedy – powiedział, mając
oczywiście na myśli wcześniejsze zgrzyty między Żółtymi Szalikami a Dollarsami
– Myślałem też, czy może Orihara-san by czegoś nie wiedział…
Masaomi
ponownie zmrużył oczy, przez chwilę starając się jakoś zapomnieć o bólu głowy,
po czym ciężko westchnął.
-
Mikado-kun – powiedział po kilku sekundach – Radzę ci z własnego doświadczenia.
Jak masz problem, nie idź z nim do niego.
-
Dlaczego?
-
Po prostu tego nie rób – uciął krótko.
***
-
Shiki robi się przy tobie strasznie gadatliwy, czy mi się tylko wydaje…? –
westchnął Izaya, gdy wsiadał z Shizuo do samochodu.
Zajęli
miejsca na tylnych siedzeniach i gdy samochód ruszył, Orihara zaczął się bawić
guziczkiem otwierającym okno. Choć nie widział jak szyba jeździła w górę i w
dół, to podobał mu się dźwięk, który słyszał oraz na przemian pojawiający się i
znikający chłodny wiatr na twarzy.
-
Możesz przestać? – warknął zirytowany Shizuo. Jemu dźwięk rozchodzący się po
cichym wnętrzu auta zdecydowanie się nie podobał. Wręcz przeciwnie, działał mu
na nerwy.
Izaya
wydał z siebie cichy, gardłowy śmiech, po czym, wlepiając spojrzenie swoich
pustych oczu w zagłówek przed sobą, odezwał się – Podsumujmy to, co wiemy i to
czego nie wiemy, co ty na to?
Shizuo
nie był pewien, czy chciał, ale wyglądało na to, że nie miał wyboru. Prawdę
mówiąc, wolałby być teraz w domu i… robić coś, co właściwie bardziej zaliczało
się do nie robienia niczego. Może oglądać telewizję i niechcący przy tym
zasnąć. Tak, drzemka byłaby fajna.
-
Niech ci będzie.
-
A więc… ktoś z Awakusu handluje narkotykami, które prawdopodobnie ma od
chińskiej mafii lub jakiegoś innego dilera. Większość osób została
wyeliminowana, ale ktoś nadal czepia się Shikiego, bo niemiłe problemy związane
z tą sprawą są coraz trudniejsze do zatuszowania. Policja się zainteresowała, a
domyślam się, że płacenie im, aby nie węszyli to też problem… - jeden z kącików jego ust powędrował w górę –
Pytanie za sto punktów: Czego nie wiemy, Shizu-chan?
- Kim
jest ta osoba?
-
Dam ci trzy punkty… – brunet był wyraźnie rozczarowany – Coś jeszcze,
Shizu-chan? Możesz jeszcze zdobyć dziewięćdziesiąt siedem punktów~
-
Nie chcę mi się, kleszczu… – stęknął blondyn, odchylając głowę w tył – Jestem
zmęczony i mam dość rozmawiania. W dodatku kompletnie mnie to wszystko nie
obchodzi. Niech sobie handlują, ćpają, zabijają się, cokolwiek tylko chcą...
Nie obchodzi mnie to, naprawdę – westchnął.
Izaya
zmrużył oczy niezadowolony z faktu, że Shizuo nie chciał się bawić w
zgadywanki. Czemu ten facet musiał taki być? Durny kundel.
***
–Chatroom–
[Kanra
zalogowana]
Kanra:
Hej~
Tanaka
Taro: Dzień dobry, dawno cię nie było.
Setton:
Cześć! Rzeczywiście sporo czasu minęło.
Kanra:
Haha, tylko cztery dni! Aż tak tęskniliście?
Setton:
Jak na ciebie cztery dni to sporo.
Tanaka
Taro: Zwykle wchodzisz codziennie.
Kanra:
Wiem, wiem~! Rzeczywiście, ale ostatnio trochę się u mnie działo. Byłam nieco
zajęta.
Kanra:
Rozmawialiście o czymś ciekawym?
Tanaka
Taro: Chodzi ci o te kilka dni czy to, o czym pisaliśmy przed chwilą?
Kanra:
To przed chwilą.
Setton:
Właściwie to Tanaka Taro-kun mówił mi, jaka ma być jutro pogoda, bo akurat
mówili o tym w telewizji, a mi zepsuła się plazma.
Kanra:
Niezbyt ciekawy temat…
Kanra:
Ale, ale~! Chcę wiedzieć, jak zepsuł ci się telewizor, Setton-san~!
Setton:
To nie moja wina, jeśli o to ci chodzi. No cóż… częściowo jednak moja…
Setton:
Po prostu wpadłem na swojego współlokatora, on się przewrócił i telewizor spadł
ze stolika na ziemię. Te płaskie ustrojstwa są straszne! Wyobraź sobie, gdybym
miał stary telewizor z dużym pudłem z tyłu, to za Chiny by się nie przesunął,
prawda?
Tanaka
Taro: Stare telewizory nie mają obrazu w HD.
Kanra:
Biedna plazma… znam twój ból, Setton-san! Mi też kiedyś zniszczono telewizor,
ale ta podła kobieta zrobiła to specjalnie i zalała go wodą!
Setton:
Może by przeżyła, gdyby nie fakt, że potem mój współlokator na nią upadł.
Kanra:
Hahahahaha, właściwie to dość zabawne, gdy tak to sobie wyobrażam!
Tanaka
Taro: Ale nic mu się nie stało?
Setton:
Nie, na szczęście nie.
Setton:
A…. wygląda na to, że muszę już iść.
Setton:
Do jutra!
Tanaka
Taro: Do jutra.
Kanra:
Do jutra~!!^^
[Setton
wylogowany]
[PM]
Tanaka Taro: Izaya-san?
[PM]
Tanaka Taro: Skoro jesteśmy sami, to… mam pewną sprawę, ale nie jestem do końca
pewien, czy jesteś w stanie udzielić mi odpowiedzi…
[PM]
Kanra: Wątpisz we mnie, Mikado-kun~?
[PM]
Tanaka Taro: To nie tak!
[PM]
Tanaka Taro: Po prostu nie jestem pewien, czy aby na pewno nadal jesteś w… w
biznesie.
[PM]
Kanra: Nie rozumiem, czemu miałbym nie być?
[PM]
Tanaka Taro: Ostatnio… na chacie Dollarsów ktoś napisał, że straciłeś wzrok.
[PM]
Tanaka Taro: W dodatku ten ktoś napisał też, że to wina Heiwajimy Shizuo.
[PM]
Tanaka Taro: Oczywiście, nie wierzyłbym w pierwszą lepszą plotkę, ale kiedy
spotkałem Shizuo-san, powiedział mi on, że to prawda. Dlatego pomyślałem sobie,
że pewnie już nie pracujesz…
[PM]
Tanaka Taro: Izaya-san?
[PM]
Kanra: Pamiętasz może nick tej osoby?
[PM]
Tanaka Taro: Umm….. Tsuki…? Jakoś tak…
[PM]
Tanaka Taro: Nie! Tsukku! To był Tsukku!
[PM]
Kanra: Tch… niestety znam.
[PM]
Kanra: Tak czy inaczej, nadal pracuję, więc możesz pytać, o co chcesz.
***
-
Ojoj… Mikado-kun, nawet nie wiesz, jak bardzo się czasem przydajesz – mruknął
do siebie Izaya i zakręcił się na swoim fotelu.
Gdy
lider Dollarsów napisał o sprawie z narkotykami, Izaya automatycznie powiązał
tę sprawę z problemem Shikiego. Pytanie tylko… kto od kogo kupował? Dollarsy od
gościa z Awakusu… czy gość z Awakusu od
Dollarsów…
Odpisał
chłopakowi, że wie o tym co nieco, jednak sprawa jest dość złożona, bo zazębia
się z inną, przez co rozwiązanie jej trochę potrwa. Chwilę później pożegnał się
i wylogował z czatu.
Zastanowił
się, jak on ma się tym wszystkim zająć? Normalnie sprawa byłaby prosta, jednak
ktoś taki jak Shizu-chan zamiast oczu, które nie działały, wszystko utrudniał.
Oczywiście, lepiej mieć go przy sobie niż być samemu, ale…
Izaya
wysłał e-maila do niewiele znaczącego, jednak dobrego informatora. Chwilę
później dostał odpowiedź, w której zawartość wchodziła data, adres i pewna
godzina.
…ale
jak on miał wysłać Shizu-chana na mini-misje, nie bojąc się, że Bestia coś
zniszczy? Shizu-chan psuł wszystko, więc czemu coś z pozoru tak prostego miałoby
pójść dobrze?
***
Izaya
wzdrygnął się, gdy poczuł pod swoją koszulką ciepłą, ale trochę niezdarną i
niepewną dłoń – jakby jej właściciel wciąż się wahał. Miękkie usta, które
brunet czuł na swoich własnych były zadziwiająco delikatne. Za delikatne, aby
należeć do potwora, jakim był Heiwajima Shizuo. Jednak to właśnie blondyn znajdował
się obok Izayi i całował go, kciukiem wsuniętej pod t-shirt dłoni przejeżdżając
po jego biodrze. Ich usta na moment się od siebie odsunęły. Dłoń Shizuo powoli podjechała
nieco wyżej, aż do żeber, przyprawiając mniejszego chłopaka o gęsią skórkę.
Obaj
leżeli na boku, twarzami do siebie. Blondyn przez chwilę przyglądał się Izayi. W
słabym świetle lampki jego skóra wyglądała na delikatniejszą niż w
rzeczywistości, ale Shizuo to nie przeszkadzało. W końcu był chłopakiem,
więc to nie tak, że jego ciało powinno być miękkie jak kobiece. Jednak mimo braku
krągłości w Izayi było coś takiego, co sprawiało, że blondyn chciał
kontynuować.
Kiedy
Orihara ponownie poczuł na swoich wargach odpowiedniki Shizuo, wyciągnął prawą
rękę przed siebie. Jego palce zetknęły się z nagą i ciepłą skórą chłopaka. Przejechał
dłonią w bok, chwilę później wyczuwając jakąś kość. Rozpoznał jej kształt. Obojczyk.
Przesunął dłoń wyżej. Sunął nią w górę, zahaczając paznokciami o delikatną
skórę na jego szyi, po czym dotknął policzka blondyna. Delikatnie go po nim
pogładził, w tym samym czasie dotykając językiem jego górnej wargi, a kiedy
Shizuo odruchowo lekko rozchylił usta, zaczął badać nim wnętrze jego buzi.
I kiedy
Izaya poczuł dreszcz podniecenia przebiegający mu wzdłuż kręgosłupa, zastanowił
się… jak do tego doszło?
No heeeeej~ od soboty jestem nad morzem. Fajno tu i wgl. Cisza, spokój. Przez łażenie trochę mniej czasu na laptopa i pisanie, ale wakacje od tego są, więc no.
Swoją drogą... to takie głupie, że rozdziały wśto zawsze piszę w jedną noc, a mimo to tak rzadko je zamieszczam xD
PS Szalalalala~~~Drugi sezon DRRR!! w styczniu =3=
Znając życie napisałabym dłuższy komentarz, ale widząc magiczne znaczki '~' poczułam nagły przypływ złości/adrenaliny (jak zwał tak zwał).
OdpowiedzUsuńW takim,
kurwa,
momencie,
przerwać,
nienawidzę Cię,
zgiń,
przepadnij
Nee~ Prze kochane, słodziutkie~ Mniam~ Chociaż jestem zła za przerwanie w takim momencie~ I jednocześnie smutna, bo skoro już ten teges, to niedługo będzie koniec ;-; A to moje ulubione opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńNee a ja mam dwie miniaturki Shizayi u siebie chcesz przeczytać? Zapraszam ^^
http://fangirls-yaoi-fanfiction.blogspot.com/
Hahahaha, rozmowa Settona i Kanry mnie powaliła xD Śmiałam się jak głupia, kiedy wyobraziłam sobie Namie zalewającą telewizor i niezdarnego Shinrę 8D Jak ci to wychodzi, że piszesz takie zajebiste notki >c< Szczególnie wśto <3 Ale kurna, przerwać w takim momencie :c Też jestem ciekawa, jak do tego doszło, nie martw się Iza, sam nie jesteś xD Ale awww, seks, chcę już ten seks ;-; Miszu, wypoczywaj i pisz kolejny rozdział~! :D
OdpowiedzUsuńPrzerwałaś w takim momencie~? Jak mogłaś, nee, onee-chan~? To jest taaaaaaaakie słoodkie... Serio, nie mogę doczekać się na kolejne części, mam nadzieję, że zamieścisz je szybko~. A, i czy jak już to zrobią, to będziesz dalej kontynuować to opowiadanie, czy je zakończysz~? Bo chociaż na początku rozklejałam się, że Izaya-kun nie ma wzroku, to teraz wyszło Ci to baaardzo fajnie~! Czekam na więcej i pozdrawiam~! ^^
OdpowiedzUsuń~Psyche
Spotkanie ze Shikim *-* Biedny Iza-iza Shizu-chan zaczął się dogadywać z jego pracodawcą. Przynajmniej okazano mu litość i nie dźgnięto po raz drugi~...
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu mam wrażenie, że Shiki i Akabayahi (tak to się pisze?)... mają się ku sobie, że tak to ujmę.... pewnie strzelam kulą w płot ale takie mam wrażenie @.@
Biedna plazma zgadzam się z Kanrą T^T a sytuacja przekomiczna jak ją sobie wyobrażę X3
Końcówka to jedno takie wielkie WFT? Raptem wczoraj się całowali a teraz Shizu-chan takie coś... szybki jest.... a Izaya jakiś dziwnie łatwy. Chyba wbrew wszystkim powyżej powiem, że liczę, że Izaya przerwie to w następnej notce XD
Ech zobaczymy czy trafię XD
Weny~!!!
A ja sądzę, że to będzie się mu śniło, bo takie wyrwane z kontekstu.
OdpowiedzUsuńTeż jestem niezadowolona, ze przerwane w takim momencie ;^;
Hm... Bardzo łatwo i bez niczego piszesz o takich sprawach, jak np. o okresie Kururi :D
I potem to: "Czując, że nie wytrzyma, poszedł do kuchni i odlał się do zlewu. Zawsze jakieś rozwiązanie, a zęby najwyżej umyje sobie potem. " na co ja ''najlepiej w tym samym zlewie (y)".
Nie no, to jest świetne. Mi się podoba jak ktoś bez owijania w bawełnę potrafi coś napisać :D
Shizu-chan taki szybki, podjął nauki i już zaczął obserwować... Lepiej późno niż wcale! No i jego pocałunek z Izayą ma jakieś pozytywy ~ :3
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę weny :3
przerwać w takim momencie. Grzeszysz moja droga
OdpowiedzUsuńZbieram się za skomentowania już jakiś czas, ale uznałam, że najpierw ogranę u siebie, a skoro ogarnęłam, jestem~ xD Wiem, że się cieszysz Q.Q
OdpowiedzUsuńZacznę od końca, bo mnie wkurwił xD
"... jak do tego doszło?" - Powiem Ci, że to jest bardzo dobre pytanie xD Nie wiem czy to sen, czy coś innego... Mi się wydaje, że to wyrywek jakiejś sceny, którą sprostujesz w następnym rozdziale. A~~ Zobaczy się ^.-
Widzę, że jakiejś sugestie parringów pobocznych się tutaj pojawiają (przynajmniej ja tak to odbieram x3) Mikado x Kida zawsze spoko. Nie wiem jak tak będzie z Akabayashim i Shikim, ale tak czy inaczej, będzie dobrze x3
Początek z okresem Kururi mnie powalił xDD Był po prostu genialny <3
Sprawa z narkotykami - świetne. Mam jednak nadzieję, że nie rozwiążą jej za szybko i jeszcze trochę to opowiadanie z nami pobędzie =3=. No i widzę, że Shizuś zaczyna się wkręcać w ten cały przestępczy światek xD No kto by pomyślał, że od zwykłej bójki z Izayą, dojdzie do czegoś takiego =3= Bardzo mi się podobało, wiesz, że kocham sposób w jaki piszesz, a jak nie wiedziałaś, to już wiesz~.
A na koniec. Może zamieszczasz to opowiadanie od groma czasu, ale ja dopiero tak ostatnio patrzę i sobie myślę "Jaki zajebisty tytuł =3=" No i się rozczuliłam xD
Pozdrawiam~~~ :*
Witaj Miszu~!
OdpowiedzUsuńRozdział pewnie jak zawsze świetny jednak go nie przeczytałam, ponieważ jeszcze nie zaczęłam tego opowiadania czytać ._.
Ale ja teraz w innej sprawie. Chodzi o twój blog z tłumaczeniami. Dawno nie wstawiałaś rozdziału z "Pod powierzchnią" . Nie wiem czy nie masz czasu, czy ochoty tłumaczyć ale wiedz, że wszyscy czekają. A właśnie, że mnie zaciekawiło to opowiadanie, a trzeba dodać, że jestem człowiekiem strasznie niecierpliwym, to zaczęłam tłumaczyć ostatnie dwa rozdziały. Takim sposobem mam już pół siódmego rozdziału. Pomyślałam, że skoro ty tego nie przetłumaczyłaś to mogłabym ci wysłać moje tłumaczenie, a ty byś je troszeczkę poprawiła, bo za pewne wybitne nie jest, i wstawiła na bloga... To tylko takie moje rozkminy ale mogło by się chyba udać, nie? No więc daj znać czy jesteś zainteresowana, a jeśli tak to podaj mi swój numer GG lub e-mail , a ja ci tam wyślę moje tłumaczenie kiedy już skończę...
To strasznie miłe xDD ale ja też mam pół siódmego rozdziału.
UsuńJeśli chodzi o powód, dla którego nie zamieszczam, to.... czyste lenistwo >.< jestem okropna. Dobra, biorę się do pracy x.x
No dobrze c:
UsuńMiszu, podasz jeszcze raz linka, skąd można pobrać DMMD? :)
OdpowiedzUsuńhttp://fuwanovel.org/novels/dramatical-murder
UsuńTylko, że nie będzie działać, jeśli nie zmienisz ustawień regionalnych komputera na japońśkie ;)
Ne, ne, onee-chan, mam pytanie~! Może już gdzieś to pisałaś, ale czasem nie ogarniam, więc trudno. No więc: wolisz Izayę czy Shizuo~? Albo: do którego jesteś bardziej podobna~? Czekam na odpowiedź~!
OdpowiedzUsuń~Psyche
Ludzie mi mówią, że jestem bardziej jak Shizuo :D
UsuńNo a jeśli chodzi o to, którego lubię bardziej... hm... w Izayi jest to niebezpieczne coś, co mnie do niego ciągnie i sprawia, że nie mogę powiedzieć nie, ale moje serce należy raczej do Shizuo :D
Porównując do gry "FUCK, MARRY, KILL"
to Izaya byłby moim wyborem co do FUCK, a Shizuo moim wyborem do MARRY :D
W dodatku fakt, że pewnej czarownej nocy miałam fantazyjny sen o Shizusiu chyba to wszystko potwierdza .3.
Hahaha! xD się natłumaczyłam~~ a po co ci to wiedzieć osobo, która tak cudownie się podpisała~? :D ach, Psyche <3
Zwykła ciekawość, onee-chan. :)
UsuńArigatou gozaimasu~!
~Psyche
Ne, ne, onee-chan, kiedy następny rozdział~? Onegai, nie znęcaj się nade mną~! Muszę wiedzieć, co dalej, czy Shizuś dobrze traktuje Izaye~. No proooooooooooszę, dodwj szybko kolejny rozdział~!
OdpowiedzUsuń~Psyche
Aww~! Kocham <3
OdpowiedzUsuńDo stycznia o.o Nie wytrzymam ;-;
A teraz tak co do rozdziału. Na końcu tak sobie pomyślałam: "Bidy Izaya zgwałcą go, a on się zorientuje po fakcie ;-;", ale wróćmy do rzeczywistości. Shizuś by go nie zgwałcił :P
Pozdrawiam~!
O Boże O Boże O Boże Co się stało ja się pytam?! W tym momencie! :*
OdpowiedzUsuńZabawny moment, gdy Izaya chce wejść do łazienki, a Kururi go nie wpuszcza :D
OdpowiedzUsuńShiki naprawdę nadawałby się na ojca! Jest taki cierpliwy i wyrozumiały. Sposób w jaki tłumaczy Shizuo zasady działania Awakusu-kai jest po prostu ujmujący <3 wyjaśnia tak, jakby miał przed sobą czterolatka, to urocze.
„Heiwajima-san, proszę Cię, walnij go jeszcze raz” xD niezbyt wychowawcze ;V no coż, nikt nie jest idealny…
Właśnie, jak do tego doszło? Ulala, ni z tego, ni z owego takie akcje!
Bardzo mi się podoba subtelność tej sytuacji.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, o końcówce to myślę że to sen Izaya było by och... och Shuzo tak mu tłumaczone jak małemu dziecku...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia