Nie wiem, co jeszcze powiedzieć, ostatnio jakoś cicho u mnie xP
Miłego czytania i piszcie, co sądzicie~
Ważne: Jeśli chodzi o scenę w samochodzie i chcecie jakoś wizualnie zobaczyć, kto obok kogo siedzi, to obrazek jest na samym dole wpisu ;) - dałabym na górze, ale zaburzał mi układ feng-shui bloga, więc jednak jest na dole xD
PS Przy pisaniu przesłuchałam tę piosenkę (LINK) 150 razy xD więc jeśli chcecie, możecie sobie włączyć xP
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Jeziora są
romantyczne, dopóki nikt się w nich nie topi"
Tego dnia w domu panowała nieco podniosła atmosfera. Wszyscy
szykowali się do wspólnego wyjazdu nad jezioro. Przygotowywano kanapki, wlewano
mrożoną herbatę do termosów, pakowano ręczniki… wszystko musiało być dopięte na
ostatni guzik głównie dlatego, że Psyche chciał, aby ten wyjazd był idealny.
- Shizuo-san! Zaniosłeś już moją torbę na dół? – zapytał z
małą listą potrzebnych rzeczy w dłoni.
Blondyn z papierosem między ustami skinął głową i nieco
poprawił swoje okulary.
- Ugh… nie zdążyłem drugi raz sprawdzić, czy na pewno
wszystko wziąłem – stęknął brunet.
- Nie przesadzasz trochę, Psyche? To nie tak, że przez brak…
powiedzmy jednego ręcznika zginiesz. Zawsze możesz coś od kogoś pożyczyć, albo
kupić sobie po drodze – Shizuo wzruszył ramionami.
- O ile będzie otwarte… Delic! Delili – zawołał nagle,
odchodząc od Shizuo i podszedł do drugiego blondyna, który nadal był w piżamie
– Delili, dlaczego się jeszcze nie przebrałeś, co? – spytał go nieco
oskarżycielskim tonem i lekko wydął wargi.
Najlepszy Host w Ikebukuro jedynie zaśmiał się w odpowiedzi
– Spokojnie, Psyche~ dopiero dziewiąta, mamy jeszcze sporo czasu.
- Nie, Delic! Nie mamy dużo czasu. Wyjeżdżamy za pół
godziny, a teraz idź się przebrać i… - Psyche nagle coś sobie przypomniał –
Gdzie Hibi-chan? Jeszcze go dzisiaj nigdzie nie widziałem.
- Hibi-chan… - zastanowił się przez chwilę Delic – chyba
jeszcze śpi.
- Ughhh!!!! DELIC! – krzyknął zdenerwowany brunet i zaczął
instruować rozczochranego od snu chłopaka – Idź do sypialni. Obudź go, ubierz
się, potem ubierz jego i jak już spakujecie sobie ręczniki i kąpielówki, chcę
was widzieć na dole, rozumiesz? Masz dwadzieścia minut. Czas start.
- Dobra, dobra~ to nie sprawa życia i śmierci, wyluzuj,
Psyche – westchnął Delic i poszedł obudzić swojego księcia.
Psyche natomiast dalej się wszystkim denerwował i popędzał
ludzi dookoła, aby wszystko szło zgodnie z planem. Ten wyjazd miał być idealny
i wszyscy mieli się dobrze bawić, więc wszystko musiało być tak, jak być
powinno. Tylko dlaczego nikt z nim nie współpracował, co?
Roppi upierał się, że w ogóle nie chce nigdzie iść, jednak jakimś
cudem Tsukiemu udało się go przekonać, Hibiya i Delic bawili się w śpiochów i
nie chcieli wyjść z łóżka, a Shizuo i Izaya zaczęli się o coś kłócić tuż przed
wyjściem. Chyba tylko Tsugaru, Sakuraya i Shitsuo nie sprawili Psyche żadnych
kłopotów. Całe szczęście.
- Noo~ to kto prowadzi? – zapytał w końcu Izaya, stojąc
przed z trudem pożyczonym od Togusy vanem i spojrzał na Psyche, który wczoraj
wieczorem wszystko planował.
Różowooki brunet jedynie lekko rozchylił usta, nie wiedząc,
co powiedzieć. Tak jakoś wyszło, że… nad tym się nie zastanowił.
- Hm? – mruknął wesoło Izaya – Ja się zgłaszam~
- NIE! – wykrzyknęli wszyscy na raz.
- N-no cóż… - zaczął chwilę później Psyche, starając się
szybko kogoś wybrać.
Prawo jazdy mieli tylko Shitsuo, Delic, Izaya (który na
starcie odpadał, bo jeździł jak zabijaka i jego dokumenty prawdopodobnie były
fałszywe) oraz sam Psyche.
- Izaya nie, Delic jeździ za szybko, bo jest przyzwyczajony
do sportowych aut… no to Shitsuo-san, albo ja – uśmiechnął się, podchodząc do
blondyna o złotych oczach.
Dziś wyjątkowo nie miał on na sobie swojego stroju
kamerdynera, w którym zazwyczaj służył Sakurayi. Założył czarne dżinsy oraz
zwykłą białą koszulę z rozpiętymi trzema górnymi guzikami.
Psyche stojąc naprzeciwko Shitsuo, wyciągnął przed siebie
zaciśniętą w pięść dłoń.
- Papier, kamień, nożyce~? – spytał wesołym głosem.
Blondyn lekko się uśmiechnął i skinął głową. Zirytowany
całym tym wyjazdem Roppi jedynie zapakował się do samochodu ani trochę
niezainteresowany tym, że Shitsuo przegrał.
- W takim razie siedzę na przednim siedzeniu obok Shitsuo –
powiedział Sakuraya i skierował się w stronę drzwi, jednak zanim zdążył w ogóle
dotknąć klamki, jego chłopak mu je przed nim otworzył – Dziękuję, Shitsu-kun –
uśmiechnął się delikatnie i wsiadł.
Kiedy cała reszta także zapakowała się do środka, w końcu
wyruszyli. Jednak z powodu braku miejsc Psyche pojechał razem z Tsugaru
sportowym autkiem Delica. I choć większość rzeczy od samego rana szła nie po
jego myśli (wliczając w to zaginiony krem z filtrem oraz zepsute ogórki), to
Psyche miał nadzieję, że wszyscy będą się dobrze bawić.
Z tego głównie powodu powinien się cieszyć, że nie widział
tego, co podczas jazdy działo się w vanie. Bardzo dobrze, że wygrał i nie
musiał go prowadzić, bo gdyby nie kierował teraz autem Delica, to nadal
martwiłby się o to, że cały ten wyjazd będzie niewypałem.
- Mówiłem ci, że nie możesz mi siedzieć na kolanach, kiedy
jedziemy, bo to niebezpieczne, więc odwal się wreszcie i zapnij ten cholerny
pas!! – wydarł się Shizuo, przez co kilka osób w samochodzie nieco się
wzdrygnęło.
- Shizu-chan, straszny z ciebie nudziarz – westchnął Izaya i
opadł na swoje siedzenie. Mimo to nie zapiął pasa, więc wkurzony blondyn zrobił
to za niego. Tak naprawdę to brunet nie miał najmniejszej ochoty na siedzenie Shizu-chanowi
na kolanach. Po prostu chciał go podenerwować, bo wiedział, że Togusa wpadnie w
szał, jeśli bestia coś tu zniszczy, a to mogłoby być ciekawe.
- Izaya-san, proszę cię, nie denerwuj Shizuo – powiedział
Sakuraya, spoglądając na niego z nad ramienia.
- No skoro tak ładnie prosisz, Saku-chan~
W dodatku denerwujący swojego Shizu-chana Izaya nie był
jedynym problemem…
- Delic, nie rób mi tak! – wzdrygnął się siedzący obok Izayi
zarumieniony Hibiya, gdy ponownie poczuł na swojej skórze coś mokrego.
- Nie rozumiem, w czym problem, Hibi-chan – mruknął
niewinnie Delic i nadal rozpraszał czytającego przed nim chłopaka tykaniem,
chuchaniem, gryzieniem, lizaniem oraz ogólnym maltretowaniem jego szyi i uszu.
- Powinienem jednak był zgodzić się siedzieć obok ciebie, bo
jak siedzisz za mną, to jest okropnie – westchnął nieco zarumieniony książę i
udając, że wcale to na niego nie działa, przewrócił stronę swojej książki.
Delic jedynie cicho się zaśmiał i przysunął się bliżej ucha
bruneta.
- Wtedy robiłbym jeszcze gorsze
rzeczy – wyszeptał mu do ucha i polizał je, powodując tym samym, że Hibiya
poczuł lekkie mrowienie w podbrzuszu.
- T-ty… ty, świntuchu! – wydarł się w końcu złotooki i
odwrócił, uderzając blondyna książką w ten jego zboczony łeb.
A Delic i Hibiya nie byli ostatnim problemem…
- R-ro-
- Nie przeszkadzaj mi, śpię – przerwał Tsukiemu brunet. Miał
w uszach słuchawki i opierał się o chłodną szybę.
- A-ale Roppi! – zawołał nieco głośniej okularnik i zaczął
delikatnie trząść jego ramieniem.
Z początku brunet starał się to ignorować, jednak gdy
Shitsuo wjechał w dziurę, wszyscy nieco podskoczyli. Na innych nie wywarło to
żadnego wrażenia, jednak Roppi, który wciąż opierał głowę o szybę, mocno się o
nią uderzył.
- Cholera… - syknął, masując się po czole i wyciągnął z uszu
słuchawki.
- R-Roppi! Mo-mocno cię boli? – zapytał, przysuwając się do
niego bliżej i ze zmartwieniem odgarnął mu grzywkę, żeby uważniej się
przyjrzeć.
Roppi przez jakiś czas przyglądał się obserwującemu go z tak
bliskiej odległości blondynowi i lekko marszczył przy tym brwi. Tsuki był jakoś
dziwnie blady.
- Nie boli – lekko pokręcił głową – Więc o co ci chodziło?
- A-ale kiedy? – spytał okularnik, nie rozumiejąc, o co mu
chodzi. Zdążył już zapomnieć, że w ogóle chciał coś od Roppiego, jednak chwilę
później kolejna dziura nieco mu o tym przypomniała – A-aa… n-no bo… - zaczął
niepewnie, spoglądając na siedzącego obok niego i nadal droczącego się z Hibiyą
Delica, po czym znowu przeniósł wzrok na bruneta – No bo m-mi niedobrze –
powiedział w końcu.
Mniej więcej chwilę później Psyche nieco spuścił z gazu i
delikatnie przycisnął nogą hamulec, wpatrując się w migający kierunkowskaz
pojazdu przed sobą.
- Zatrzymują się? – zdziwił się.
Spojrzał na siedzącego obok Tsugaru i zjechał za resztą na pobocze. Nie zdążył nawet odpiąć
pasów, gdy zobaczył, jak Tsukishima prawie że wylatuje z samochodu i zasłania
usta ręką. No pięknie…
Westchnął, opierając głowę o kierownicę. Nic nie szło po
jego myśli. Chwilę później Psyche poczuł na swoim ramieniu ciepłą dłoń Tsugaru.
- Nie za bardzo się tym wszystkim przejmujesz? – spytał z
lekkim uśmiechem blondyn.
Psyche lekko się uniósł i zerknął na niego.
- Po prostu chcę, żeby było idealnie.
Tsugaru słysząc to, cicho się zaśmiał i uniósł nieco dłoń,
przejeżdżając kciukiem po policzku swojego chłopaka – Żadne z nas nie jest
idealne, wiesz? – po powiedzeniu tego, lekko pocałował go w skroń.
- To prawie jak piątek trzynastego. Brakuje nam jeszcze
mordercy z nad Crystal Lake – zaśmiał się brunet, odnajdując w tym pewnego
rodzaju komizm i skinieniem głowy przyznał Tsugaru rację.
No cóż, skoro miało być nieidealnie, to będzie nieidealnie,
ale ważne, żeby wszyscy zyskali wiele nowych wspomnień, które później będą z
uśmiechem przywoływać.
- Tsu-chan~? Jeśli mowa o Crystal Lake, to może zrobimy
sobie po powrocie maraton Piątku Trzynastego? – spytał, spoglądając na niego
kątem oka i kiedy zobaczył, że van znowu zaczyna jechać, nacisnął pedał gazu.
- Przecież boisz się Jasona – Tsugaru mówiąc to, nieco
zmarszczył brwi.
- Ale za to kocham się do ciebie tulić, a horrory idą w
parze z tego typu rzeczami~ - powiedział
przez śmiech, dalej ciągnąc rozmowę o filmach.
Jeśli natomiast chodzi o zdarzenia z pojazdu Togusy, to
wciąż nie miały się one tak wspaniale jak te w czerwonym, sportowym aucie
kupionym przez Najwspanialszego Hosta w Ikebukuro. Jednak trzeba było przyznać,
że skoro nikomu nie było już niedobrze, to sytuacja nieco się poprawiła.
- Delic! – po aucie rozniósł się kolejny pisk zaskoczenia.
Hibiya miał już tego dość. Nie chodziło o to, że mu się nie
podobało. Problem tkwił w tym, że podobało mu się aż za bardzo i niewiele
brakowało do tego, aby jego spodnie zrobiły się ciaśniejsze niż powinny. Na
szczęście starał się jakoś blokować fantazje, które wywoływał ten bezczelny
burak siedzący z tyłu.
- J-jeśli nie przestaniesz, to zamienię się miejscami z
Izayą – powiedział w końcu.
- Wtedy ja zamienię się miejscami z Tsukim~ - odparował
blondyn.
Jednak chwilę później, Roppi szybko dodał chłodne – Nie
zgadzam się – i te trzy słowa sprawiły, aby Hibiya posłał swojemu
chłopakowi/słudze triumfalne spojrzenie z nad ramienia.
- Hmm… no cóż, w
takim razie jeśli się zamienisz, to zacznę lizać Izaye.
Kiedy Hibiya to usłyszał, poczuł, jak coś się w nim gotuje –
Wolno ci lizać tylko mnie, ty podły zdrajco – wysyczał pod wpływem emocji,
nawet nie wiedząc, jak za chwilę będzie żałował tych słów.
- Okej~ z przyjemnością, Hibi-chan~ - wyśpiewał mu blondyn i
wrócił do swojego zajęcia, otrzymując w zamian krótki jęk od księcia.
Izaya natomiast przez jakiś czas przyglądał im się z
zainteresowaniem. Jeden głupi samochód, a tyle ciekawego się w nim działo~
jednak z początku uważał, że bycie zamkniętym z Shizu-chanem w tak ciasnej
przestrzeni będzie nieco bardziej niebezpieczne. No chyba, że powinien za
niebezpieczeństwo uznawać fakt, że Bestia zasnęła na jego ramieniu. W końcu brutal
może mu przez sen odgryźć głowę.
Brunet lekko się do siebie uśmiechnął i przechylił
głowę w prawo, aby także oprzeć się na Shizuo. Przymknął oczy, czując jego
spokojny oddech na swojej szyi. Ciepło od niego bijące naprawdę go odprężało.
Zabawne, że potwór w rzeczywistości był tak podobny do pluszowego misia.
- Chyba zasnęli – zachichotał cicho Sakuraya i odgarnął
wchodzące mu do oczu włosy.
- Kto? – spytał Shitsuo.
- Shizuo-san i Izaya-san. Zabawne, że mimo tego całego „nie
lubię cię” to akurat oni się do siebie teraz tulą, prawda?
Shitsuo kątem oka zerknął w lusterko na drzemiącą dwójkę.
Tak, to rzeczywiście było trochę zabawne, a nawet i urocze.
- Shitsuo-kun? – zaczął Sakuraya, wyglądając przez okno na
mijane drzewa – Jak sądzisz, będzie tam pomost?
- Całkiem możliwe – blondyn skinął głową.
- Zawsze chciałem moczyć nogi w wodzie, siedząc na pomoście
i patrzeć na zachodzące słońce – brunet delikatnie się przy tym uśmiechnął,
nadal nie odrywając wzroku od lasu.
Shitsuo słysząc to, na moment zerknął w bok i przyjrzał się
odbijającemu się w szybie wyrazowi twarzy różowookiego. Musiał przyznać, że to
naprawdę śliczne pragnienie. W stu procentach pasowało do kogoś takiego jak
Sakuraya. Czując lekkie ciepło na policzkach, odwrócił od niego wzrok i znów
zaczął patrzeć na drogę przed sobą. Choć na co dzień był niezwykle opanowany,
to uśmiechy bruneta były dla niego zbyt piękne, żeby mógł patrzeć na nie zbyt
długo bez rumienienia się.
Podobnie było, jeśli chodziło o Tsukiego i Roppiego, jednak
według Tsukiego Roppi zdecydowanie za rzadko się uśmiechał.
- Roppi, je-jest coś szczególnego, c-co chciałbyś tam
ro-robić? – zapytał blondyn, poprawiając nieco swoje okulary.
- Nie za bardzo – Roppi jedynie wzruszył ramionami.
Tsuki przypomniał sobie przez to, że brunet nie chciał w
ogóle nigdzie jechać. Może był na niego zły, że tak go namawiał na wyjazd? No
ale przecież, gdyby Roppi został sam w domu, to byłoby strasznie nie fair. W
dodatku Tsuki nie chciał jechać bez niego, a przecież nawet jeśli brunet mówił,
że nie chce, to i tak pewnie będzie się dobrze bawić, prawda? Przez jakiś
jeszcze czas Tsukishima bił się z myślami, ignorując dalej ciągnącą się
sprzeczkę siedzącego obok Delica z Hibiyą.
- Delic, proszę cię, przestań – stęknął w końcu książę. Był
już tym tak zmęczony, że nawet nie miał nic przeciwko POPROSZENIA tego śmiecia.
- A jak bardzo prosisz~? – wyszeptał mu do ucha Delic.
- Z całą pewnością nie tak bardzo, jakbyś tego chciał –
syknął w odpowiedzi.
- No niech ci będzie, przestanę – zaśmiał się, samemu mając
już trochę dość i opadł na swoje oparcie – Ale pamiętaj, potem wezmę sobie coś
w zamian~
- Niby za co?! – oburzył się Hibiya, oglądając się za siebie
i zgromił chłopaka spojrzeniem.
- Za to, że przestałem wcześniej, niż przestałbym normalnie
– blondyn puścił mu oczko.
I choć Hibiya nie przyznał tego przed samym sobą tak
otwarcie, jakby z pewnością chciał tego Delic, to gdy tak na niego patrzył,
doszedł do wniosku, że blondyn całkiem ładnie wygląda w zwykłym szarym
t-shircie. W szczególności jego szyja jakoś tak… naprawdę ładne wyglądała, gdy
miał zawieszony na niej ten czarny rzemyk ze srebrnym wisiorkiem. Wyglądał o
wiele swobodniej niż w swoim garniturze i Hibiyi strasznie się on podobał.
- Co tak patrzysz, Hibi-chan? – zaśmiał się Delic, wyraźnie
widząc, że książę nieco się rumieni.
- N-nie interesuj się – prychnął, rumieniąc się jeszcze
bardziej i znowu się odwrócił, wracając do czytania książki, na której w końcu
mógł się skupić.
Kiedy wreszcie dojechali na miejsce, Psyche aż zatrąbił z
podekscytowania klaksonem, budząc przy tym nadal śpiących na sobie zakochanych
wrogów i powodując tym samym, że przy gwałtownej pobudce mocno zderzyli się ze
sobą głowami. Chwilę później zaczęli się ze sobą kłócić o to, czyja to wina, a
Delic otwarcie się z nich śmiał, co jedynie dodatkowo wkurzyło Shizuo. W
dodatku gdy do śmiechu Delica dołączył chichot Izayi, zdenerwowany blondyn
wyszedł z samochodu walnąć sobie w pień jakiejś biednej choinki.
Niecałe dziesięć minut później, po zabraniu z samochodu
wszystkich swoich rzeczy i krótkim spacerze przez lasek, zobaczyli jezioro. Na
plaży nie było nikogo, a słońce mocno grzało ich w plecy.
- Woohoo~~ jesteśmy na miejscu~! – wykrzyczał Psyche. Miał
serdecznie dość siedzenia w samochodzie i puszczając torbę, którą niósł,
pobiegł przed siebie, chcąc sprawdzić, czy woda jest ciepła. Ukucnął i zanurzył
w niej dłoń. Idealna. Psyche wesoło się uśmiechnął.
Tsugaru także się uśmiechnął na widok tego, jak wesoły był
brunet i podniósł torbę, którą ten zostawił, nie za bardzo przejmując się
faktem, że teraz musi nieść dwie.
Kiedy donieśli wszystko, co ze sobą wzięli w odpowiednie
miejsce (to znaczy nie za blisko, ale też nie za daleko od wody), zajęli się
rozstawianiem, choć Izaya, Roppi, Delic oraz Hibiya nie byli tym jakoś
szczególnie zainteresowani. Po prostu Izaya miał ciekawsze rzeczy do roboty,
Roppi nie miał na to ochoty, a Delic był zajęty, bo Hibiya, który powiedział,
że książę zajmuje się rozstawianiem ludzi, a nie parasoli i leżaków, chciał mu
coś powiedzieć.
- Więc o co chodzi, Hibi-chan~? – uśmiechnął się wesoło
blondyn, czując pod swoimi bosymi stopami ciepły piasek. Wszyscy dość szybko
zdjęli buty i skarpetki, nie chcąc, aby drobinki piasku powlatywały im do
środka.
Hibiya nieco się zawahał, jednak w końcu zrobił to, co
wcześniej postanowił i mocno uderzył swojego chłopaka z otwartej dłoni – Chodzi
o to, co robiłeś w samochodzie – wytłumaczył i od niego odszedł, chwilę później
usadawiając się na dopiero co rozłożonym przez Shizuo dużym kocu.
Izaya widząc całe to zajście, stłumił w sobie śmiech i kiedy
przechodził obok Delica, lekko poklepał go na pocieszenie po ramieniu.
Mniej więcej w tym samym czasie, Shitsuo rozkładał
bladoróżowy koc dla Sakurayi.
- Naprawdę, Shitsuo-kun… mógłbym to zrobić sam – uśmiechnął
się dość niezręcznie brunet, trzymając swoją parasolkę, która chroniła go od
promieni słonecznych i chwilę później usiadł na kocu – Dziękuję – powiedział,
posyłając złotookiemu wspaniały uśmiech.
Shitsuo po raz kolejny odwrócił od niego wzrok, znowu czując
się nieco speszony.
- Usiądziesz obok mnie? – zapytał różowooki, nieco
poprawiając swoje kimono.
- Shitsuo-san! Shitsuo-san! Pomożesz mi nadmuchać materac~?
– zawołał Psyche, podbiegając do nich ze sflaczałym kawałkiem gumy – Samemu
trochę mi trudno, a Tsugaru akurat nalewa Hibiyi pić i ogólnie… nie wiem co,
ale wygląda na to, że coś z nim robi, więc nie chcę mu przeszkadzać – zaśmiał
się, a jego policzki były całe czerwone, najwyraźniej od dmuchania.
- Mogłeś wziąć pompkę, wiesz? – Shitsuo podrapał się po
głowie i kątem oka spojrzał na Sakuraye, obok którego naprawdę chciał usiąść.
- Wziąłem! Ale kiedy poprosiłem Shizuo, żeby napompował dla
mnie materac, Izaya go zdenerwował i teraz się gonią – jakby na dowód tego po
plaży poniósł się głośny krzyk Shizuo – I kiedy Shizuo starał się rzucić w
Izaye moją pompką, poleciała i wpadła gdzieś do jeziora! – opowiadając to
wszystko, Psyche żywo gestykulował i od czasu do czasu robił naprawdę duże
oczy, co sprawiło, że Sakuraya cicho się zaśmiał, zakrywając dłonią usta i spoglądając na przyciskającego Izaye do ziemi
Shizuo. Chwilę później Izaya sypnął mu w oczy piaskiem, przez co zamienili się
miejscami i teraz to Izaya był na górze.
Gdy Shitsuo tak patrzył na śmiejącego się Sakuraye, z lekkim
żalem zgodził się pomóc Psyche.
- Wybacz, Sakuraya-san. Wrócę do ciebie później –
powiedział, na co brunet jedynie skinął głową.
- Poczekam – skinął głową, wciąż się uśmiechając.
Shitsuo odszedł z Psyche i obaj zaczęli dmuchać materac,
natomiast Sakuraya dalej przyglądał się nieco zabawnej sprzeczce dwójki kiedyś
nienawidzących się chłopaków.
- I co Shizu-chan? Fajnie tak być przyszpilanym do ziemi? –
mruknął, siedząc okrakiem na przecierającym oczy blondynie.
- Zabiję cię, zabiję cię, zabiję cię! Wrzucę cię do wody i
zje cię rekin, zobaczysz! – warknął blondyn, czując na swoich policzkach łzy
wypływające z jego podrażnionych oczu. Cholera, nie mógł ich otworzyć.
- Rekin? – Izaya nieco się zdziwił i przekręcił głowę na
bok, tylko po to, aby chwilę później wybuchnąć śmiechem – Shizu-chan! To
jezioro, ty głąbie! Hahahahaha!
- Nie obchodzi mnie to!
- Oj no czekaj, bo stracisz oczy. Nie trzyj tak – mówiąc to,
odsunął Shizuo jego dłonie od oczu i zaczął mu dmuchać na powieki, których ten
nie mógł rozchylić.
Sakuraya pomyślał sobie, że to nieco zabawne, bo aż trzy
osoby dmuchają w tym samym czasie. Co prawda Izaya dmuchał coś innego niż
materac.
- Lepiej? – spytał Izaya, biorąc w dłonie twarz swojego
chłopaka i kciukami otarł jego mokre policzki – Słodko by było, gdyby to były
prawdziwe łzy – zaśmiał się, lekko cmokając blondyna w nos – nie sądzisz,
Shizu-chan?
- Nie, nie sądzę, a teraz złaź – burknął blondyn, od łez
pociągając nosem i zepchnął z siebie wkurzającego kleszcza.
Zdenerwowany jego upierdliwością, pomaszerował do Tsugaru,
wiedząc, że jego obecność zawsze go uspokaja i usiadł za nim, opierając się o
jego plecy. Jedynym minusem tej pozycji był fakt, że teraz miał przed sobą
Delica.
- Czemu masz czerwone oczy? – spytał.
- A ty czemu masz czerwony policzek? – odburknął mu Shizuo,
a przez ton jego głosu, Delic postanowił jednak z nim nie rozmawiać. Nie to
nie.
Nie wiedząc, co innego ze sobą zrobić, Delic nachylił się
nieco do przodu, tym samym spoglądając na siedzącego naprzeciw Tsugaru Hibiye.
Książę powoli jadł kanapkę i popijał ją mrożoną herbatą, a niebieskooki blondyn
rozmawiał z nim o Josephine.
Gdy tak się rozglądał, Delic doszedł do wniosku, że jedyną
osobą, która siedzi sama (oprócz niego samego i Shizuo) jest Sakuraya, więc się
do niego dosiadł.
- Ach, Delic-san! – zawołał na jego widok brunet i lekko
przechylił swoją parasolkę, aby jej cień obejmował także blondyna – Tak się
zastanawiałem… nie wiesz może, gdzie są Tsukishima i Hachimenroppi? Nigdzie ich
nie widzę.
- Nie, nie widziałem ich, – Delic pokręcił głową – ale Tsuki
pewnie trzyma się blisko Roppiego, więc raczej się nie zgubi – zaśmiał się.
- No tak, pewnie masz rację – Sakuraya przyznał mu rację, po
czym zauważył, że policzek Delica jest naprawdę mocno zaczerwieniony – Nadal
cię boli? – spytał nieco zmartwiony.
Dosłownie sekundę później przyłożył dłoń do zaczerwienionej
skóry różowookiego, powodując tym samym, że Shitsuo oraz Hibiya obrzucili ich
pełnymi zazdrości, morderczymi spojrzeniami. Izaya cicho się zaśmiał, gdy to
zobaczył. Tak czy inaczej, jego też ciekawiło to, gdzie się podziewali Tsuki i
Roppi.
- Ro-Roppi-san! Wszyscy są na plaży! – mniej więcej w tym
samym momencie blondyn w okularach zawołał za chodzącym po lesie brunetem.
- Nie lubię plaż, – odpowiedział mu Roppi, nadal krążąc
między drzewami – ale jeśli chcesz do nich iść, to nie musisz za mną chodzić,
wiesz? – spytał, spoglądając na Tsukishimę z nad ramienia i choć był nieco
rozbawiony jego zachowaniem, to w żaden sposób tego nie okazał.
- A-ale ja się zgubię! Jak już z-za tobą poszedłem, t-to się
nie cofnę.
- No dobrze – tym razem Roppi jednak cicho się zaśmiał i
wziął blondyna za rękę – To pomożesz mi w znalezieniu miejsca, które byłoby
tylko nasze, Tsuki?
Gdy blondyn to usłyszał, zarumienił się aż po uszy.
A jeśli mowa o rumieńcach, to podobnie czerwony był też
Psyche, gdy skończył dmuchać z Shitsuo swój upragniony pomarańczowy materac.
- W końcu! – zawołał radośnie i podziękował Shitsuo, który
jednak nie wrócił do Sakurayi, mówiąc, że pójdzie się rozejrzeć za Roppim i
Tsukim, bo także się o nich martwi.
- Hej, Psyche, idziesz już pływać!? – Delic wstał z koca i
kiedy Psyche potwierdził, obaj zaczęli się rozbierać. Kąpielówki założyli na
siebie jeszcze w domu, więc gdy tylko odłożyli ubrania niedaleko Tsugaru i
Hibiyi, wskoczyli do wody.
Sakuraya znowu został sam ze swoją parasolką, natomiast
Izaya zaczął męczyć Shizuo, żeby też poszedł z nim popływać.
- Shizu-chan, no choooooodź~ Rusz się, bo zgnijesz! – wołał
cały czas, gwałtownie potrząsając blondynem.
W końcu, po tym jak Izaya wyszeptał mu coś na ucho, Shizuo
się zgodził i obaj też się rozebrali, chwilę potem dołączając do chlapiącego
się w wodzie Delica i Psyche.
- Ty nie idziesz pływać? – spytał Tsugaru, posyłając Hibiyi
pytające spojrzenie.
- A ty? – odpowiedział książę, trzymając w dłoniach szklankę
z herbatą.
Niebieskooki delikatnie pokręcił głową – Boję się wody.
- Ach… no tak, zapomniałem – złotooki słabo się uśmiechnął –
Tak czy inaczej, nie chcę iść pływać, bo wiem, że ten prostak Delic będzie mnie
pożerać wzrokiem, gdy tylko zdejmę z siebie chociażby bluzkę! – oburzył się – W
dodatku wczoraj specjalnie z myślą o dzisiejszym dniu obsypał mnie całego
malinkami! – mówiąc to, cały zadrżał ze złości – A jakby tego wszystkiego było
mało, nie założyłem na siebie kąpielówek w domu, a nie chcę przebierać się
tutaj, bo wiem, że Delic z pewnością jakimś cudem się dowie i będzie mnie
podglądać!
Gdy Tsugaru wszystko to usłyszał, nie mógł się powstrzymać i
zaśmiał się, dochodząc do wniosku, że Psyche być może miał rację co do Piątku
Trzynastego. Wiele rzeczy szło dziś nie tak, jak powinno.
- Wiesz… Hibiya-kun-
- San – poprawił go książę.
- Hibiya-san – Tsugaru skinął głową i uśmiechnął się
przepraszająco – Nie sądzę, żeby komukolwiek przeszkadzały te malinki. Jedyna
osoba, która mogłaby je wytknąć to Izaya lub sam Delic, a jeśli chodzi o
przebieranie się, to chyba nikt cię nie podejrzy, jeśli zawiniesz się
ręcznikiem i wsuniesz na siebie kąpielówki od spodu. Możesz się dodatkowo
schować za mną, albo między drzewami, jeśli tak bardzo cię to martwi.
Jego słowa prawie
przekonały Hibiye. Prawie. Tsugaru wciąż nie znalazł przecież rozwiązania na
pierwszy z problemów, prawda?
- A co odnośnie pożerania wzrokiem? – dopytał.
Niebieskooki jedynie lekko się uśmiechnął – To chyba dobrze,
że patrzy w ten sposób na ciebie, a nie na kogoś innego, prawda?
- Jeśli… spojrzeć na to od innej strony, to rzeczywiście
masz rację – burknął książę, nieco wydymając przy tym policzki. Nie lubił w
Tsugaru tego, że tak dobrze szło mu przekonywanie go do zabawy z plebsem,
jednak mimo wszystko gdzieś tam w głębi był mu za to wdzięczny.
Chwilę później Hibiya rozpiął jedną z toreb i wyciągnął z
niej swoje kąpielówki oraz ręcznik, po czym poszedł się przebrać między drzewa.
- Hibiya! Hibiya idzie! – zawołał siedzący Delicowi na
baranach Psyche i wesoło machał przy tym do księcia.
Różowe oczy blondyna odwróciły się w stronę plaży na
niepewnie zanurzającego stopę w wodzie złotookiego. Delic delikatnie się
uśmiechnął i zrzucił z siebie Psyche, który po wpadnięciu do wody, zaczął się
śmiać i podpłynął do swojego materaca. A przynajmniej chciał do niego
podpłynąć, jednak niestety Shizuo użył go jako broni i zaczął walić nim Izaye
po łbie.
- Delikatnie! Delikatnie, Shizuo-san, nie pęknij go! –
krzyknął Psyche, a obserwujący go z plaży Tsugaru, cicho się zaśmiał.
Niebieskooki odwrócił się, gdy ktoś obok niego usiadł. Sakuraya.
- Wygląda na to, że teraz zostaliśmy sami – powiedział
brunet, tym razem dzieląc się cieniem swojej parasolki z niebieskookim.
- A dlaczego ty nie idziesz pływać? – spytał blondyn,
ponownie przenosząc wzrok na resztę, która bawiła się w wodzie.
- Z trzech powodów – uśmiechnął się różowooki, także patrząc
w to samo miejsce, co Tsugaru.
- Hibiya miał ich tyle samo – zaśmiał się.
Sakuraya także się zaśmiał, przyglądając się temu, jak Delic
podrzuca wspomnianego Hibiye w wodzie. Chwilę później książę z głośnym pluskiem
upadł, a gdy się wynurzył, woda spływała mu z włosów i zaczął okładać swojego
chłopaka piąstkami po klatce piersiowej.
- Wolę gdy woda jest cieplejsza, czekam na Shitsuo i sądzę,
że ktoś powinien dotrzymać ci towarzystwa – wyjaśnił, wciąż lekko się
uśmiechając, jednak jego uśmiech był trochę smutny, gdy uświadomił sobie, że Shitsuo
nie ma już dość długo.
- Hej! – kiedy Delic głośno zawołał, Sakuraya i Tsugaru
natychmiast się na niego spojrzeli – Będziemy robić z Hibiyą małe
przedstawienie, więc się nie martwcie, okej?!
Obaj chłopacy w kimono na znak, że rozumieją, unieśli w górę
kciuki.
- Widzisz, Hibi-chan? Oni też chcą zobaczyć przedstawienie –
uśmiechnął się różowooki, trzymając księcia w wodzie bardzo blisko siebie.
- Nie zgadzam się na to i tyle! – zaprotestował złotooki –
To głupie, niebezpieczne, bezsensowne i w stu procentach zbędne! Teatr to
zabawa dla plebsu!
Delic dla zabawy wydął policzki, nieco papugując przy tym
księcia – Ranisz moje uczucia, Hibiya-sama – powiedział niezadowolony –
Zresztą! Powiedziałem już w samochodzie, że wezmę sobie coś w zamian, prawda?~
No chyba, że chcesz, abym w drodze powrotnej też cię li-
- Nie! Nie ma mowy! Zrobię to, ale nawet nie waż się myśleć
o ponownym lizaniu mnie, ty zboczeńcu! – warknął książę i odsunął się od
blondyna.
Zaczął od niego odchodzić i kiedy był już wystarczająco
daleko, przewrócił się, lądując przy tym pod wodą i gwałtownie machając rękoma oraz
z trudem łapiąc powietrze. Idealnie odgrywał swoją rolę, podążając tym samym za
wymyślonym na szybko scenariuszem Delica.
- Księżniczka się topi! Księżniczka się topi! – zaczął
krzyczeć Psyche.
- Nie lękaj się, księżniczko, ja cię uratuję! – gdy Delic to
powiedział, wszyscy zaczęli się śmiać, włącznie z samym Deliciem. Podpłynął do
Hibiyi, który zdążył już całkowicie zniknąć pod wodą i wypłynął z nim na
wierzch – Więcej dramatyzmu, księżniczko – tym razem Delic zaśmiał się ciszej,
płynąc z podtopionym brunetem do brzegu. Kiedy byli już wystarczająco blisko,
wziął go na ręce, jak prawdziwą księżniczkę i zaczął biec na piasek. Gdy już
się tam znalazł, położył rumieniącego się przez całe to przedstawienie
złotookiego i przyłożył ucho do jego klatki piersiowej – O nie! Księżniczka nie
żyje! – wykrzyknął.
- Może pocałunek ją uratuje! – zawołał Sakuraya,
improwizując tak samo jak wcześniej Psyche.
- Tak jest! Pocałunek od rycerza w różowych kąpielówkach! –
dodał Izaya.
- Słyszałaś, księżniczko~? – dodał zalotnie Delic,
nachylając się nad Hibiyą.
Wiedząc, że tego nie było we wcześniej ustalonym
scenariuszu, brunet miał ochotę się poderwać i uciec, jednak zanim to zrobił,
poczuł na swoich chłodnych od wody ustach miękkie odpowiedniki blondyna.
Właściwie… ta zmiana w scenariuszu nie była taka zła. Pocałunek był długi i
delikatny, przez co policzki Hibiyi nieco bardziej się zaróżowiły. Po Delicu
spodziewałby się raczej, że wepchnie mu język do gardła, jednak tego nie robił.
Żadnego języka. Jedynie jego miękkie i ciepłe usta, którymi później zaczął go
cmokać po całej twarzy. Policzki, powieki, czoło, nos, skronie. Wycałował
wszystko. Hibiya cicho przez to zachichotał.
- Księżniczka żyje! – zawołał Delic, w końcu odsuwając się
od złotookiego.
I wtedy właśnie po plaży poniosły się oklaski, przypominając
tym samym Hibiyi, że nie byli sami. Jakoś podczas pocałunku zdążył o tym
zapomnieć.
- Hej, Shizu-chan – zaczął Izaya, lekko dźgając stojącego
obok i także klaszczącego Shizuo łokciem – Zróbmy tak samo~
- W porządku, – gdy Shizuo bez żadnego sprzeciwu skinął
głową, Izaya zastanowił się, czy Shizuo to na pewno Shizuo – ale ja pozwolę ci
się utopić.
Informator zaśmiał się krótko. Tak, to na pewno był Shizuo.
Jakiś czas później wszyscy wyszli z wody i zawinięci w
ręczniki rozsiedli się na kocach, zajadając przy tym wcześniej przygotowane
kanapki. Psyche natychmiast porwał Tsugaru, a Sakuraya zaczął rozmawiać z
Shizuo, podczas gdy Izaya gawędził sobie z Hibiyą. Jeśli chodzi natomiast o
Delica, to poszedł zapalić trochę dalej, nie chcąc smrodzić innym przy
jedzeniu. Cóż, właściwie to nie miałby niczego przeciwko smrodzeniu innym,
jednak Hibiya go wykopał, mówiąc, że ma nie dyskutować.
Wracając jednak do Tsukishimy i Roppiego, nadal spacerowali
sobie po lesie. Właściwie to znalezienie miejsca, które byłoby tylko ich nie
było aż tak ważne, bo idąc za ręce czuli się prawie tak, jakby to cały ten las
był ich miejscem.
- Roppi-sa-san… nie chciałbyś już wrócić? – spytał Tsuki,
wolną dłonią nieco poprawiając swój szalik, który założył nawet w tak ciepły
dzień jak dziś.
Roppi zatrzymał się i przez chwilę popatrzył w niebo na
chmury przesłonięte gałęziami – Właściwie to chętnie bym coś zjadł – przyznał.
I kiedy obaj wrócili na plaże (co nie trwało zbyt długo, bo
podczas spaceru brunet starał się bardziej ją okrążyć, niż się od niej oddalić)
zostali mile przywitani kompletnym brakiem kanapek.
- O-och… n-no nieszkodzi – powiedział Tsuki, a kiedy
uświadomił sobie, że inni patrzą się na ich splecione dłonie z zawstydzeniem
szybko puścił Roppiego.
- Ale jest jeszcze deser – uśmiechnął się Psyche, siedząc
Tsugaru między nogami i opierając się plecami o jego klatkę piersiową –
Babeczki i ciasto.
Tsuki i Roppi także usiedli na kocu i chwilę później dosiadł
się do nich Delic, który wypalił dwa papierosy. Swoją drogą Izayi wydawało się
to nieco dziwne, że Shizuo jeszcze nie palił. No ale… jeśli bestia miała
ciasto, to raczej nic w tym dziwnego~
- Saku-chan, dokąd idziesz? – zdziwił się Psyche, widząc, że
brunet w kimono wstaje.
- Rozejrzeć się za Shitsuo – odpowiedział z delikatnym
uśmiechem – Tsukishima i Roppi już wrócili, a on powiedział, że poszedł ich
szukać, więc…
- Już jestem! – z daleka zawołał do niego Shitsuo.
Sakuraya obejrzał się za siebie i poczuł natychmiastową
ulgę. Więc Shitsuo się nie zgubił. To dobrze. Różowooki podszedł do niego,
zostawiając innych i spytał z lekkim zdziwieniem – Co tak długo, Shitsu-kun?
- Chcę ci coś pokazać – odpowiedział mu z ledwo zauważalnym
uśmiechem – Zgodzisz się ze mną pójść?
Sakuraya nieco niepewnie obejrzał się za siebie na resztę,
po czym znowu przeniósł wzrok na Shitsuo i skinął głową – Co to takiego? –
zapytał z zaciekawieniem, biorąc blondyna za rękę i pozwalając się tym samym
prowadzić.
- Niespodzianka – odpowiedział krótko, przez jakiś czas
patrząc w dół na ciągnące się po piasku bladoróżowe kimono.
- Shizu-chan! Też chcę niespodziankę – zawołał po chwili
Izaya i spojrzał na siedzącego obok blondyna.
Shizuo jedynie nabrał trochę kremu z ciasta na palec i bez
entuzjazmu rozsmarował go na policzku kleszcza – Niespodzianka – powiedział,
wracając do jedzenia.
Izaya starł sobie krem z policzka. Shizuo już nie był
zabawny. Ani trochę. Przestał go gonić i denerwować się, a to mogło oznaczać
tylko jedno. Był zmęczony. Tak po prostu. Właściwie to Izaya także był
zmęczony. Ganianie się na piasku i w wodzie było trochę wyczerpujące. Zabrał
blondynowi talerz i pchnął go na koc, chwilę potem kładąc się obok i obaj leżąc
na plecach oraz patrząc w chmury, zdecydowali się na kolejną wspólną drzemkę.
Hibiya też leżał na kocu. Jednak on leżał na kocu głównie
dlatego, że powalił go Delic i teraz nachylał się nad nim, wyraźnie na coś
czekając.
- Uratowałeś już księżniczkę, więc czego jeszcze chcesz? –
burknął niezadowolony książę, przyglądając się wyraźnie ożywionym oczom
blondyna.
- Chcę z nią żyć długo i szczęśliwie – po powiedzeniu tego
pocałował go w policzek – Co ty na to, Hibi-chan?
Książę jedynie zarumienił się w odpowiedzi i szybko odwrócił
wzrok, niepewnie skinając głową. Sko-Skoro go uratował, to nie ma rady,
księżniczka musi się zgodzić, prawda?
Podobnie czerwony do Hibiyi był także Tsuki, gdy Roppi
postanowił włożyć mu do buzi swoje ciasteczko.
- Powinienem przeprosić za ciąganie cię po lesie? – spytał
brunet, także biorąc gryz ciastka.
Tsuki szybko pokręcił głową i przełknął to, co Roppi włożył
mu do buzi – N-nie, nie, po-podobało mi się. Nigdy wcześniej nie b-byłem w
lesie – uśmiechnął się, ciesząc się, że poszedł wtedy za Roppim – Z-zresztą,
lubię z to-tobą spacerować.
Roppi delikatnie uśmiechnął się w odpowiedzi, przez co
Tsukishima poczuł, jak jego serce nieco mocniej uderza. Roppi tak rzadko się
uśmiechał…
Jeśli chodzi natomiast o Tsugaru i Psyche, to po tym jak
różowooki wsunął na siebie swoje ubrania, poszli spacerować wzdłuż brzegu,
mocząc przy tym w wodzie stopy.
- Kiedyś ze mną popływasz, okej? – uśmiechnął się Psyche,
spoglądając na niebieskookiego – Obiecujesz?
- Obiecuję, że się postaram – wykręcił się blondyn, nie
chcąc odmawiać, ale nie chcąc też obiecywać, że na pewno mu się uda.
Psyche przez jakiś czas patrzył na niego, domyślając się,
czemu akurat tak odpowiedział, po czym zatrzymał się i stanął na palcach, chcąc
tym samym poczochrać włosy swojego chłopaka. Jednak skończyło się na tym, że
wplótł w nie palce i przysunął się tak blisko, jakby chciał go pocałować – A
obiecujesz, że popływamy razem jeszcze dziś? W wannie? – zaśmiał się cicho, a
kiedy Tsugaru skinął głową, zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej, złączając
ze sobą swoje usta.
- Na tle zachodzącego słońca, hmm…? – mruknął obserwujący
ich i przysypiający Izaya – Shizu-chan, też byś tak kiedyś chciał? – zaśmiał
się cicho, jednak nie uzyskał odpowiedzi, bo blondyn już spał.
Brunet nieco się do siebie uśmiechnął zadowolony ze swojego
dnia i przeniósł wzrok na drzewa, między którymi całkiem niedawno zniknęli
Shitsuo i Sakuraya. Był ciekaw, o jaką niespodziankę chodziło złotookiemu.
Jednak nie tak bardzo ciekaw, jak podążający za nim Sakuraya.
- Shitsu-kun, daleko jeszcze? – spytał.
W jednej dłoni niósł swoją złożoną parasolkę, której w
cieniu drzew nie potrzebował, a drugą dłonią trzymał się blondyna.
- Jesteśmy już blisko – zapewnił go Shitsuo.
Ich spacer trwał jeszcze około pięciu minut, gdy w końcu
blondyn nieco odsunął gałęzie jednego z krzaków, aby puścić różowookiego
przodem. Kiedy Sakuraya przeszedł obok Shitsuo, zobaczył przed sobą plażę. Była
ona o wiele mniejsza od tej, na której znajdowała się reszta i gdy chłopak w
kimono rozejrzał się dookoła, zobaczył coś, czego przez cały czas mu brakowało.
Pomost.
Złotooki z zachwytem przyglądał się, jak na twarzy niższego
chłopaka powoli zaczyna pojawiać się uśmiech.
- To dlatego tak długo cię nie było? – spytał Sakuraya w
odpowiedzi otrzymując jedynie lekkie skinienie głowy – A gdybyś nie znalazł
pomostu? Gdyby się okazało, że nigdzie w okolicy go nie ma?
- Wtedy okazałoby się, że tylko marnowałem czas – Shitsuo
lekko się uśmiechnął i chwilę później obaj siedzieli obok siebie na pomoście,
mocząc w wodzie nogi i przyglądając się zachodzącemu słońcu odbijającemu się w
wodzie. Zupełnie tak, jak wymarzył to sobie Sakuraya.
- Wygląda tak, jakby chowało się pod wodą – powiedział cicho
brunet, kładąc swoją dłoń na odpowiedniku siedzącego obok chłopaka.
Shitsuo jednak zamiast na wodę, patrzył się na
uśmiechniętego Sakuraye i na jego oczy, które od odbijających się w nich
promieni słońca pięknie się błyszczały. Nie mogąc się oprzeć, złapał go za
podbródek. Delikatnie odwrócił go w swoją stronę i po chwili patrzenia sobie w
oczy, pocałowali się.
Wbrew temu, co na początku przewidywał Psyche, ten dzień
jednak był idealny. Dla wszystkich.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak kto siedzi~
Trudno było mi ogarnąć w wyobraźni fakt, że w japońskich samochodach kierowca siedzi po drugiej stronie >.< a wam? W dodatku dzięki bogu, że w vanie Togusy nie ma zagłówków (If you know what I mean ;>)
Długi ten oneshot .3.
Miłego drugiego miesiąca wakacji, mordki~
Cudowne *o* *slini się*
OdpowiedzUsuńProsze wieceeeej opowiadań ze wszystkimi alterami C: te piekne akcje w samochodzie >w< biedny Hibi-chan taki molestowany~ chociaz w sumie mozna mu pozazdrościć ^w^ ale ogolnie to było takie urocze, ze nie dam rady wymienić najlepszych fragmentów- brak mi słów *-*
Ojeeejciu~ Jak ja kocham takie urocze opowiadania z wszystkim alter ego. Mam nadzieję, że będziesz ich pisać więcej! No i czekam niecierpliwie na dalszy ciąg wśto i The Game. Będziesz to w ogóle nadal pisać? XD Bo tak się ostatnio zastanawiałam i doszłam do wniosku, że lubię to opowiadanie :<
OdpowiedzUsuńA ten one-shot jest genialny. Kocham podróże w opowiadaniach, bo zawsze stanie się coś głupiego >w<
Genialne x3 Kocham te wszystkie "plażowe odcinki", bo zawsze dzieje się coś fajnego =w= *skupiała się głównie na Hibiyi i Delicu, ale inni też się podobali* Nic nie poradzę na swoje upodobania względem molestowania kogoś =w= Przy tej scenie z topienie zaliczyłam takiego pozytywnego facepalma xD Chyba tylko ty mogłaś wymyślić coś takiego. W czasie czytania zastanawiałam się czy skoro jeździsz nad jezioro, coś z opisanych rzeczy sama robiłaś .3. No ale mniejsza x3 Nie będę wychwalać osobno wszystkiego co mi się podobało, bo jest tego za dużo i mi się nie chce pisać, a tobie pewnie by się nie chciało czytać xD Od każdej strony bardzo, bardzo mi się podobało =^.^=
OdpowiedzUsuńA wgl. ładna piosenka, ale nie ogarniam jak przy niej mogłaś napisać coś tak słodkiego xD
Wena~~
Tyle gejozy, słodyczy i tego wszystkiego w jednym miejscu. Ten one shot jest jak moje koktajle (czyt. zawierają wszystko, co się nawinie) Niczego nie brakuje ;///; I - co najważniejsze - jest Roppi i Shizuś~!
OdpowiedzUsuńRewelacja. I do tego takie mega kawaii~! *Q* 15 stron w jedną noc? O.o
OdpowiedzUsuńSzacunek, Miszu! Mój rekord to 10 stron(pisałam wtedy wieczorem do prawie 3 nad ranem xD).Najbardziej podoba mi się fakt,że w opowiadaniu umieściłaś prawie każde alter ego Shizayi.
Pozdrawiam i życzę miłych wakacji~!
~Izu-chan~
Czas wrócić do komentowania ;-;
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to nadrobię~ Leń ze mnie i tyle .-.
Aaaw, Miszu, jak ładnie się rozpisałaś. Uwielbiam długie notki, a Twoje to rewelacja :33
No i znowu będę się zachwycać nad tym, że nie przesłodziłaś Psyche! Poza tym to śmieszne, ale jego własnie zawsze przez te słodkości wyobrażałam jako dziecko i teraz jakoś tak dziwnie mi było, gdy Psyche miał prowadzić samochód XD
A potem wyobraziłam sobie Izayę za kierownicą z miną szaleńca jadącego albo pod prąd, albo zygzakiem, albo w drzewie. XD
Dalej: Strasznie chciałabym zobaczyć takiego płaczącego Shizusia. To musi być urocze. Izaya, plan idealny, gratuluje, sensei! Oby tak dalej :D
(Albo i nie, bo jeszcze Shizzy znajdzie takiego rekina *niewiadomoskądlala* i zrobi z ciebie pożywkę T-T)
Ale ten moment był taki uroczy noo~~
Zastanawia mnie~~ Co takiego Izaya powiedział na ucho Shizusiowi, że ten od razu się zgodził pływać >DDD
"Nie lubił w Tsugaru tego, że tak dobrze szło mu przekonywanie go do zabawy z plebsem'' - nie wiem czemu, ale po tym zdaniu nie mogłam przestać się śmiać :D
Przedstawienie - kolejna rzecz, przez którą nie mogłam dalej czytać, bo ciągle się śmiałam ;) Rycerz w różowych kąpielówkach, wyobraziłam to sobie XDDDD
Shizuś taki 100% tsundere - pozwoli się swojemu Izayi utopić. Co za wredota ;-;
Spodobało mi się to opowiadanie. Idealne na wakacje, gdy jest gorąco. Świetnie, że umieściłaś wszystkie altery w tym opowiadaniu~
Pozdrawiam i weny życzę ♥
Piękne. *o* "Rycerz w różowych kąpielówkach" mmm~! :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~!