Cześć~ w końcu daję... wśto (cholera, prawie napisałam "zakład" xD mój mózg chyba cofnął się w czasie). No i no... nie mam chyba nic więcej do napisania.
UWAGA! W rozdziale pojawi się rozmowa na czacie i będzie dość sporo nicków, większość jest wziętych z anime/nowelki. Legenda będzie pod rozdziałem, więc, jak ktoś nie będzie wiedział, albo pamiętał, kto jest kim, to zawsze można zajrzeć.
Rozdział 18
Shizuo
skrzywił się niezadowolony z faktu, że musi jakoś dostać się tam na górę.
Schody wcale nie były takie trudne, bardziej martwiło go to, czy znajdzie po
ciemku odpowiednie drzwi, skoro nigdy nie był na piętrze u Izayi. Nie doszedł
nawet do schodów bez uderzenia się o stolik, Izaya zaczął się z niego śmiać.
-
Cholera! – syknął Shizuo, lekko pocierając swój piszczel i wyraźnie wkurzony
powstrzymał się przed roztrzaskaniem tego durnego stolika.
-
Dobra, zaprowadzę cię, bo jeszcze wejdziesz na ścianę i ją rozwalisz –
powiedział w końcu brunet i wstał z kanapy.
Podszedł
do Shizuo do miejsca, z którego mniej więcej usłyszał syknięcie i namacał w
– tym razem otaczającej ich obu –
ciemności jego dłoń. Zaczął go prowadzić w odpowiednim kierunku, czując
satysfakcję. Koniec końców wychodziło na to, że to jak bardzo Shizuo polega na
swoich oczach w pewnym sensie go ograniczało. Izaya się uśmiechnął, tym razem
to on był oczami.
-
Uważaj, schody – powiedział, a gdy obaj znaleźli się już na górze, otworzył mu
drzwi i wepchnął go do środka – Tylko postaraj się trafić do ubikacji, a nie
obok.
Shizuo
westchnął, gdy usłyszał, jak kleszcz zamyka drzwi. No właśnie, jak ma trafić,
skoro jest ciemno, jak w dupie? Warknął i koniec końców załatwił się na
siedząco, po czym, po umyciu rąk, wyszedł z toalety.
Gdy
Izaya usłyszał jak drzwi się otwierają i znowu zamykają, co oznaczało, że
Shizuo już znowu stał obok niego, powiedział – Przy okazji pójdziemy po koc dla
ciebie, żebyś nie zamarzł na tej kanapie – złapał blondyna za rękę, z początku
mając niewielki problem z odnalezieniem jej.
-
No a gdzie go masz? – zapytał Shizuo, idąc za nim i czując się naprawdę
niepewnie. W końcu nieszczególnie ufał kleszczowi. Bał się, że jeszcze wejdzie
na ścianę, albo zostanie zepchnięty ze schodów. Choć szczerze powiedziawszy
kiedyś obawiałby się tego nieco bardziej. Teraz, mimo że wciąż taka możliwość
chodziła mu po głowie, to miał jakieś dziwne przeczucie, że Izaya tego nie
zrobi. Bo po co?
W
dodatku zdążył się już przyzwyczaić do dotyku jego dłoni. Na początku tak nie
było, jednak teraz fakt, że trzymają się za ręce, wydawał się być dla niego
czymś naturalnym.
Po
wzięciu koca z szafy w sypialni Izayi (Shizuo musiał poświecić sobie telefonem,
żeby go znaleźć) udali się z powrotem do salonu, jednak gdy Shizuo miał
rozłożyć sobie kanapę, nie wytrzymał i poczuł, jak po jego ciele rozchodzi się dobrze
znane mu ciepło – adrenalina.
-
Gdzie masz te pieprzone bezpieczniki?! – warknął zdenerwowany.
Izaya
się zaśmiał – Shizu-chan, ja jakoś żyję bez bezpieczników, wiesz?~
-
Ale jak mam rozłożyć sobie łóżko, skoro niczego nie widzę!?
Brunet
wzruszył ramionami, choć blondyn prawdopodobnie tego nie zobaczył – Nie musisz
go rozkładać.
-
Kleszczu!
-
Możesz ich sobie sam poszukać – uśmiechnął się złośliwie
Shizuo
westchnął, chcąc się uspokoić – Nie to nie – prychnął, ustawiając telefon z
włączoną latarką na stoliku do kawy i jakoś sobie poradził.
-
Juuuuż~~? – spytał nieco znudzony Izaya, zastanawiając się, kiedy będzie mógł sobie usiąść.
-
Już.
Brunet
z ciężkim westchnieniem opadł na łóżko, zupełnie jakby sam miał na nim dzisiaj
spać, tym samym odbierając większość miejsca dla Shizuo.
-
Jestem cholernie zmęczony, chociaż sam nie do końca wiem, czym – zaśmiał się.
Shizuo
niezbyt zadowolony przesunął mendę na drugi koniec łóżka (ten koniec, który
przed rozłożeniem był oparciem kanapy) i sam usiadł na jego krańcu. Latarka w
telefonie była nadal włączona i leżała na stoliku, będąc tym samym jedynym
źródłem światła w pomieszczeniu.
-
Też nie wiem czym, skoro całymi dniami nic nie robisz – odburknął mu Shizuo.
Izaya
zmarszczył brwi. Przez chwilę milczał i dopiero po krótkim zastanowieniu (nie
mógł zdecydować się, czy na pewno powinien był to powiedzieć) odpowiedział z
przekąsem – A jak myślisz, Shizzy, czyja to zasługa?
Tym
razem to blondyn zmarszczył brwi. Obejrzał się za siebie i spojrzał na leżącego
na wznak chłopaka. Jego twarz była słabo oświetlona światłem z latarki, a
wcześniejsza zmarszczka wygładzona. Po prostu patrzył się ślepo przed siebie,
wyraźnie wyczekując odpowiedzi. Mimo to nie uzyskał jej. Obaj doskonale
wiedzieli, jak ona brzmi.
Shizuo
odwrócił od niego wzrok i podrapał się po głowie, ciężko przy tym wzdychając.
Przez jakiś czas w pokoju panowała cisza, jedynie potęgowana przez panującą
dookoła ciemność. Heiwajima spojrzał w stronę okna, nadal padało. Słabiej, ale
jednak padało. Po chwili zmęczony też opadł na rozłożony wcześniej koc. Izaya
usłyszał jak kanapa się ugina i zrozumiał, że Shizuo leży teraz obok niego. Zastanowił się, co chodzi Bestii po głowie,
ale najwyraźniej odpowiedź sama miała do niego niedługo przyjść.
-
Gdybym cię o coś zapytał, to obiecasz, że odpowiesz szczerze? – zapytał
blondyn.
Izaya
szerzej otworzył oczy ze zdziwienia. Normalnie pewnie uniósłby się na łokciach,
aby lepiej przyjrzeć się Shizuo, jednak skoro nie widział, to i tak nie miało
to sensu, więc wciąż leżał na plecach.
-
Nawet jeśli odpowiedź ci się nie spodoba? – upewnił się, z chwili na chwilę
coraz bardziej zaciekawiony rozmową.
-
Nawet.
-
No… w porządku – lekko skinął głową – Więc o co chcesz spytać?
Na
moment zapada cisza, a podekscytowany Izaya jedynie lekko zmrużył przez nią
oczy. Chciał już wiedzieć, o co chodzi.
Shizuo
wziął głęboki oddech – Bardziej nienawidzisz mnie dlatego, że jestem bestią
rujnującą wszystkie twoje plany, czy za to, co ci zrobiłem?
Tym
razem role się odwróciły i to Izaya niecierpliwił Shizuo swoim milczeniem. Tym
razem to Shizuo chciał już wiedzieć, o co chodzi. Napięcie jedynie wzrastało.
Blondyn zastanowił się, czemu w ogóle o to spytał? Głupi impuls… nawet
porządnie tego nie przemyślał. Zacisnął dłoń w pięść, zły na siebie i
niecierpliwie czekał na odpowiedź, po chwili dochodząc do wniosku, że może
lepiej by było, gdyby jej nie poznał.
Po
chwili cisza została przerwana cichym i delikatnym śmiechem Izayi. Rozumiał, że
blondyn zadając to pytanie, musiał się choć trochę zdołować, ale nie rozumiał,
czemu tak bardzo chciał go pocieszyć. Od kiedy to na tym mu zależało? Przecież
jego plan miał na celu coś zupełnie innego, więc czemu od jakiegoś czasu działał
zupełnie na odwrót, zapominając o swoim głównym celu? Celu jakim było powolne
zniszczenie Heiwajimy. Przecież o to od początku chodziło, prawda? Aby zemścić
się na nim, na każdym kroku jedynie przygniatając go poczuciem winy. Więc
dlaczego jego odpowiedź miała na celu pocieszenie blondyna, a nie dodatkowe
zdołowanie go?!
-
Widzę świat twoimi oczyma, Shizu-chan – zaczął, mimo że coś w nim krzyczało,
aby tego nie mówił. Tylko czemu miał tego nie mówić, skoro to była prawda? Ale…
od kiedy on w ogóle mówił prawdę? – Gdybym dalej cię nienawidził, to nienawidziłbym
też rzeczy, które mi opisujesz. W końcu patrzę na nie z twojej perspektywy.
Nie!
To nieprawda! Izaya nie rozumiał, czemu to powiedział… jedna jego część kłóciła
się z drugą. Nie rozumiał. Przecież on go
nienawidził, ale skoro tak było, to czemu nie potrafił odpowiedzieć mu
inaczej?! Czemu to głupie uczucie, którego nie umiał nazwać go przed tym
powstrzymywało? Przecież mógł skłamać, że nadal go nienawidzi – w dodatku z
dwóch powodów. Nie musiał aż tak obnażać się ze swoich uczuć. Uczuć? Jakich uczuć. Jedyne co łączyło go i
Shizuo to układ z Shikim… prawda?
-
To nie odpowiada na moje pytanie – choć Izaya nie mógł tego zobaczyć, to Shizuo
zmarszczył brwi.
-
Właśnie powiedziałem ci, że cię nie nienawidzę, więc jak mogę wybrać którąś z
odpowiedzi, jakie mi podałeś?
Shizuo
przekręcił głowę w bok i po raz pierwszy odkąd zadał swoje pytanie, spojrzał na
bruneta. No tak… rzeczywiście powiedział, że go nie nienawidzi. Zabawne, za
pierwszym razem do Shizuo jakby to trochę nie dotarło. Przyjrzał się Izayi
dokładniej. Latarka, która pewnie do rana zdąży się wyczerpać, jedynie
delikatnie oświetlała zarys jego twarzy, jednak to wystarczyło, aby blondyn
odczytał, że Izaya wygląda dośc spokojnie. Nie uśmiechał się jak szaleniec, ani
nic z tych rzeczy. Wyglądał nawet ładnie. Shizuo zmarszczył brwi, karcąc się za
to, że o tym pomyślał. Izaya wyglądał dla niego ładnie? Zmarszczka pomiędzy
brwiami blondyna jedynie się pogłębiła. Nie mógł uwierzyć, że naprawdę to sobie
pomyślał.
Izaya
westchnął – Śpij już, bo jesteś zmęczony, ja w sumie też. Pewnie dlatego obaj
pleciemy głupoty – mówiąc to, brunet chciał już wstać z kanapy, aby udać się do
swojej sypialni i położyć tam spać, jednak Shizuo mu w tym przeszkodził,
obejmując go w pasie ramionami – Shizu-chan? – zdziwił się brunet – Znowu
wydaje ci się, że powinieneś? – zaśmiał się na wspomnienie poprzedniego razu,
gdy się przytulili. Zabawne, to było jeszcze dziś.
-
Wydaję mi się, że nie powinienem, ale chcę – mówiąc to, Shizuo oparł czoło o
ramię leżącego do niego tyłem bruneta.
Izaya
lekko się uśmiechnął, tym razem każąc swojej części przypominającej mu o planie
zniszczenia Shizuo się zamknąć. Zabawne… wszystko dzisiaj było takie zabawne.
Niedorzeczne. Jednak żadnemu z nich to nie przeszkadzało.
***
–Dollars–
Lobo:
Słyszeliście? Orihara Izaya podobno został zaatakowany we własnym mieszkaniu?
Monta:
Mówisz poważnie?
Lobo:
Poważnie jak jeszcze nigdy! Słyszałem od znajomego, który pracuje dla yakuzy.
Podobno zajmował się wyniesiem go stamtąd!
Admin:
Wyniesiem Orihary czy tego kto go zaatakował? Mów jaśniej…
Lobo:
Oczywiście, że tego kto go zaatakował! Był tam też Heiwajima i to on
znokautował tego gościa.
Fujoshi-chan:
Shizu-Shizu i Iza-Iza?!~ Wow, mów więcej, chcę wiedzieć wszystko!
Cherry:
Ja tam ostatnio widziałem ich, jak szli razem za rękę. Wydaję mi się, że chyba
się pogodzili…
Fujoshi-chan:
NIE GADAJ… ŚCIEMNIASZ! POWIEDZCIE MI, ŻE ŚNIĘ?! TO SEN, PRAWDA?!
Monta:Dlaczego
w ogóle mieliby iść razem za rękę? To dość… dziwne nie sądzicie?
Admin:
Też tak uważam…
Kyo:
Dla mnie to całkiem normalne~^^
Fujoshi-chan:
CZYŻBY TO TAKŻE BYŁO SPEŁNIENIEM TWOICH MARZEŃ? *^* ZNALAZŁAM BRATNIĄ DUSZĘ?!
Mai:
Nie
Kyo:
@Fujoshi-chan Masz dziwne marzenia.
Admin:
Póki co wiemy, że ktoś zaatakował Oriharę w jego własnym mieszkaniu, a
Heiwajima go uratował. W dodatku @Cherry widział, jak szli razem za rękę. Coś
jeszcze oprócz tego?
Bakyura:
O.O Koniec świata?
Cherry:
Ten facet podobno miał spluwę.
Ten co zaatakował Orihare.
Ten co zaatakował Orihare.
Fujoshi-chan:
KTOŚ DOSTAŁ? (=*^*=)
Cherry:
Eeee… nie.
Fujoshi-chan:
Szkoda D: byłoby dramatycznie.
Admin:
…
Monta:
…
Bakyura:
Ja tam bym się cieszył, jakby dostał Orihara~
Admin:
Bakyura!
Kyo:
Ja bym się niecieszyła! ;~;
Mai:
Ja też nie.
Tsukku:
Obawiam się, że nie wiecie najciekawszej rzeczy.
Setton:
Jakiej?
Admin:
O, cześć Setton-san.
Setton:
Cześć.
Tsukku:
Takiej, że Orihara Izaya stracił wzrok.
Monta:
@Tsukku Nie czas na żarty.
Tsukku:
Przyjrzyj mu się, gdy następnym razem go zobaczysz. Może jak zobaczysz na
własne oczy jego puste spojrzenie, to uwierzysz.
Admin:
Jak niby go stracił?
Tsukku:
Od uderzenia w głowę. Wydaję mi się, że dość łatwo się domyślić, kto to zrobił.
W dodatku utrata wzroku przez Izaye wyjaśniałaby, czemu szedł razem z Shizuo za
rękę.
Fujoshi-chan:
Shizu-Shizu by nigdy… przecież oni się kochają!
Setton:
@Fujoshi-chan Nie mów tak, bo aż mnie
mdli.
Admin:
Rany… to wszystko jakieś pokręcone.
Monta:
No nie? Też trudno mi w to uwierzyć…
Tsukku:
Też bym nie uwierzył, ale widziałem go i nawet słyszałem kawałek jego rozmowy z
Heiwajimą. Wszystko wskazuje na to, że to prawda.
Otaku-sama:
Wygląda na to, że będziemy musieli się sami przekonać… póki co nie powinniśmy
się martwić! Tsukku i reszta mogą nas tylko wkręcać. Cieszmy się małymi loli z
zielonymi włosami~!
Fujoshi-chan:
Pururin~Purupururin~Pururin purupururin~!
Nomis:
ROSYJSKIE SÓSZI! PSZYJĆ NA ROSYJSKIE SÓSZI! PROMOCJA! 50% NIE ROBIMY SÓSZI Z
LÓDZI!
Bakyura:
Oooo, to ja się chyba wybiorę na sushi~ Bayo~★
Monta:
@Fujoshi-chan Ej, kupujesz teraz z Otaku-sama mangi, nie? Jak będziecie wracać
do vanu, to kupcie chipsy, bo się skończyły. No i pospieszcie się.
***
Miał związane za plecami ręce. Nie
wiedział, gdzie jest, ani co się dzieję. Wiedział tylko, że się boi. Zupełnie
jakby nadal był małym dzieckiem. Oddech oraz bicie jego serca przyspieszyło,
tym samym sprawiając, że włoski na karku stanęły mu dęba.
Cholera, nie wiedział, co się dzieję.
Słyszał coś. Ktoś coś mówił. Nie potrafił rozróżnić słów. Wszystko było jakieś
takie… rozmyte. Jakby był pod wodą. Zimną, lodowatą wodą. Jego ciało drżało po
części z powodu niskiej temperatury, ale też i ze strachu. Domyślał się w
jakiego typu sytuacji się znajduje i wcale mu się to nie podobało, ani trochę.
Usłyszał głośny huk. Mimo tego, że
wcześniejsze dźwięki były rozmyte, to ten huk słyszał bardzo wyraźnie. W dodatku
z łatwością go rozpoznał. W końcu jeszcze wczoraj słyszał w swoim apartamencie
taki sam. Wystrzał pistoletu.
Izaya
obudził się z lekkim zrywem. Przez jego ciało przebiegł gwałtowny dreszcz,
jednak nic więcej. Zrozumienie, że to wszystko było snem nie zajęło mu wiele
czasu. Przełknął ślinę. To było dość realistyczne. Czuł, że to sen, jednak wiedział,
że w prawdziwym życiu także mogą go porwać i zabić – i to najbardziej go
przerażało.
Westchnął
i przymknął powieki, chcąc zasnąć ponownie. Nie wiedział, która godzina, jednak
czuł, że nadal jest śpiący i pewnie znowu by zasnął, gdyby nie nagłe poruszenie
się Shizuo. Blodnyn jedynie delikatnie przesunął rękę o kilka centymetrów, ale
to wystarczyło, aby Izaya uświadomił sobie, że przez cały ten czas się do niego
tulił. Skrzywił się i niezadowolony odsunął się od pierwotniaka. Najwyraźniej
przysunął się do niego przez sen z powodu tego dziwnego zimna, jakie wtedy
odczuwał – tak to sobie tłumaczył. Odwrócił się do Shizuo plecami i starał się
zasnąć jeszcze raz, ale tym razem to nie było już takie proste. Teraz już
odechciało mu się spać
Westchnął
i przewrócił się na plecy.
-
Nie wierć się – mruknął cicho Shizuo, na w pół przytomnym głosem. Izaya
domyślał się, że blondyn mówi to, jeszcze w połowie śpiąc, więc przez chwilę
rzeczywiście się nie ruszał, aby nie obudzić go do reszty.
Po
odczekaniu kilku minut, Izaya wstał z kanapy i po cichu skierował się w stronę
kuchni, gdzie wziął sobie z lodówki butelkę wody. Oparł się tyłem o blat i
napił się, zastanawiając się nad kilkoma sprawami.
Pierwszą
z nich było wczorajsze zajście. O mały włos nie zginął i to w dodatku już drugi
raz odkąd stracił wzrok. Za pierwszym razem – przy zabawie w ciuciubabkę –
była to tylko i wyłącznie jego wina, jednak teraz poczuł, jak bezbronny jest
naprawdę. To tylko kwestia czasu, aż wszyscy się dowiedzą.
Drugą
rzeczą był Shizuo. Pocałował go. Czemu? Izaya nie miał pojęcia i wątpił w to, czy
sam Shizuo wiedział, czemu to zrobił. W końcu działał impulsywnie. Rzadko kiedy
myślał. W dodatku z jakiegoś powodu Izayi coraz trudniej przychodziło trzymanie
się swojego planu.
Znowu
napił się wody, opróżniając małą butelkę do połowy.
Miał
przecież wgnieść Shizuo w ziemię. Sprawić, aby poczucie winy wykręcało mu flaki
do tego stopnia, aby nie mógł nawet na niego normalnie spojrzeć. Był w stanie
to zrobić. Wystarczyło tylko namieszać mu w głowie. Teraz, kiedy Shizuo już
bardziej mu ufał, było to o wiele prostsze, niż wcześniej. Więc czemu do jasnej
cholery powiedział mu, że go nie nienawidzi?!
Zmrużył
oczy i chcąc odreagować rzucił butelką przed siebie, prawdopodobnie trafiając
nią w którąś z szafek kuchennych. Przy odrobinie szczęścia mógł trafić do
zlewu, ale raczej wątpił w to. Tak czy inaczej, nie obchodziło go to. Namie i
tak to posprząta, gdy tylko przyjdzie do pracy.
Przypominając
sobie, że nadal ma na sobie wczorajsze ubrania, poszedł wziąć prysznic. Po umyciu
się, sprawdzeniu godziny i jako, że była druga w nocy, przebraniu się w piżamę,
pomaszerował do swojej sypialni, aby położyć się dalej spać.
***
W
przeciwieństwie do Izayi, Shizuo nic się nie śniło. Obudziło go przyjście
Namie. Nie, żeby była jakoś szczególnie głośna, ale nawet gdyby jej nie było,
to i tak pewnie niedługo obudziłby się sam z siebie. W końcu ile można spać.
-
Hej – mruknął, powoli podnosząc się do siadu i sięgnął ze stolika swój telefon.
Wbudowana w nim latarka już się nie świeciła. Komórka się rozładowała.
Dziewczyna
jedynie skinęła na przywitanie głową i poszła do kuchni zrobić sobie kawy.
-
Cholera! – syknęła – Myśli, że jak zrobi syf to będę zawsze sprzątać – bąknęła pod
nosem, szukając mopa, aby wytrzeć nią porozlewaną wodę.
Shizuo
natomiast wstał z kanapy, złożył ją, a koc przewiesił przez jej oparcie.
-
Shizuo-san – Namie spojrzała na niego zza ramienia. Wyglądała tak samo poważnie
jak zwykle, jednak coś mówiło blondynowi, że jest zdenerwowana – Po tobie
akurat nie będę sprzątać, bo możesz to zrobić sam. Odłóż koc tam, gdzie był.
Shizuo
zmarszczył brwi, po czym westchnął
cierpiętniczo i pomaszerował z kocem do sypialni kleszcza. Nie wiedział, gdzie
dokładnie była, więc otworzył pierwsze lepsze drzwi. Za pierwszym razem była to
łazienka, ale za drugim trafił już do sypialni.
Przez
chwilę jedynie stał w progu i patrzył na Izaye, wodząc wzrokiem po jego gołej
klatce piersiowej. Gdy brunet wciągał na siebie koszulkę, Shizuo dostrzegł delikatny
zarys jego żeber. No dobra, co jak co, ale to było podglądanie. Zamknął drzwi i
tym razem zapukał, ciesząc się, że nawet gdy wejdzie już do środka, to Izaya i
tak nie będzie w stanie zobaczyć, że jego policzki są delikatnie zaczerwienione.
-
Zaraz.
Shizuo
poczekał pod drzwiami, w między czasie składając do tej pory zwinięty w kulkę
koc w kostkę.
- No,
wchodź.
Shizuo
wszedł do sypialni. Izaya był już ubrany.
-
Czego chcesz, Namie-san? – westchnął, przeczesując włosy ręką i schował sobie
do tylniej kieszeni spodni komórkę, uprzednio coś w niej sprawdzając.
-
Um.. Namie kazała mi odnieść koc – odpowiedział Shizuo, w pewnym sensie czując
się dziwnie z faktem, że został z nią pomylony.
-
Kazała ci? – zaśmiał się zdziwiony Izaya.
Shizuo
automatycznie wzruszył ramionami, chowając koc do szafy – Chyba się na ciebie
wkurzyła, bo coś rozlałeś.
Izaya
skinął głową i razem z Shizuo wyszedł z sypialni. Zamienili ze sobą jeszcze
parę słów, po czym blondyn sobie poszedł. Była sobota, więc i tak raczej nie miał
niczego do roboty, jednak nie mógł przecież cały czas siedzieć u Izayi.
Pierwszym
co zrobił po przyjściu do swojego domu, było podłączenie telefonu do ładowania.
Później się wykąpał, spalił papierosa, wypił butelkę mleka i… nie wiedział, co
dalej.
Zadzwonił
do Toma.
-
Shizuo? Nigdy nie dzwonisz w weekendy, coś się stało? – usłyszał w słuchawce
głos swojego senpai.
-
Chciałbyś pójść na sushi? – zapytał, strzepując popiół z drugiego dziś
papierosa do popielniczki.
~~~~~~~~~~~~~~~
LEGENDA:
- Monta - Kadota
- Admin - Mikado (wiem, że na czacie ma Tanaka Tarou, ale to forum Dollarsów, a tam jest raczej adminem)
- Bakyura - Masaomi
- Kyo - Kururi*
- Mai - Mairu*
- Tsukku - Tsukumoya Shinichi (postać z nowelki, ale z tego co słyszałam nawet tam pojawia się rzadko)
- Nomis - Simon (wymyślałam sama. Po prostu dałam jego imię wspak)
- Fujoshi-chan - Erika (też wymyślałam sama)
- Otaku-sama - Walker (też wymyślałam ja)
- Cherry i Lobo - OC, nie są z anime/nowelki
PS~! Na blogu z tłumaczeniami pojawiło się przed chwilą tłumaczenie komiksu Delic x Hibiya, więc możecie zajrzeć, jeśli chcecie ;)
PPS~! Co do serii z Tsugaru x Psyche to miałam już wszystko obmyślone, ale wy tak bardzo nie chcieliście, abym kogokolwiek zabijała, że specjalnie dla was wymyśliłam inne zakończenie (i nawet mi bardziej się ono podoba). Jeszcze nie wiem, jak to wyjdzie, ale wydaję mi się, że przez to nowe zakończenie seria może być dłuższa. Cieszycie się, że zrezygnowałam z zabijania? :D
PPPS (xD Omg, to już trzeci) - zajrzyjcie tu pliss~~ [LINK]
No Miszuniu~ Już wiesz, że mi się podobało, ale i tak napiszę xD
OdpowiedzUsuńMairu i Kururi *^* Mała wzmianka, ale i tak kocham <3 I Shizuś, który tuli Izayę przez sen -3-
Mega słodkie i nie mam pojęcia czemu miałaś wątpliwości przed wstawieniem xD I bicz, 11 stron to dużo xD Strasznie mi się podobała rozmowa na czacie i to jak Izaya rzucił butelką w szafkę *.* Biedna Namie, wydaje mi się, że to nieco wykracza poza jej obowiązki, no ale xD I tak nigdy jej nie lubiłam~ Chociaż tobie wychodzi całkiem fajnie .3. Jak mamuśka taka~ <3
Skoro to się tak fajnie rozkręca, to nie kończ za szybko ;3; Nie wolno tak. Idź w ślady tej twojej Rukawy, czy jak ona tam ma. Jej fanficki są cholernie długie i pozostają ciekawe o^o też tak możesz, wierzę w ciebie. ;3; tak bardzo ładne <333
No i cieszę się, że "Obietnica" będzie dłuższa :3
Super~~ tak dlugo czekalam T.T
OdpowiedzUsuńPoniewaz nie umiem pisac komentarzy xd bedzie on krotki i dziwny
Ach... Jak Shizu i Izy sie do siebie zblizaja <3 i te ich przemyslenia *.*
Twierdze ze obaj sa mega slodcy~
Rozmowa na czacie mnie powalila :D. Jest genialna!
Pisz dalej :)
Pozdrawiam i zycze weny :*
P
Cudo! Naczekałam się tyle i nawet do poprzedniego rozdziału musiałam zajrzeć żeby sobie wszystko przypomnieć :). Co do Psyche i Tsugaru, cieszę się jak głupia, że seria może być dłuższa i będę zaglądała codziennie, żeby tylko sprawdzić czy jest coś nowego. Erika mnie rozwaliła, jest moim guru XD. Nie umiem pisać komentarzy, więc pozdrawiam i wysyłam wielkiego przytulasa *mega hug*
OdpowiedzUsuńNanni <3
Rozdział-Cudo, czekam na następne części ^-^
OdpowiedzUsuńCoraz więcej się dzieje, coraz więcej...
OdpowiedzUsuńBiedny Shizuo walnął w stolik... XD On przynajmniej po ciemku, a ja mam tak, że nawet jak jest widno, to potrafię zawadzić T-T Łączę się z nim w bólu.
Jak to śmiesznie wygląda. Ślepiec musi prowadzić osobę o zdrowym wzroku XD A powinno być inaczej. >D
To dobrze, że Shizuo jeszcze nie do końca ufa Izayi. Fajnie można się przyzwyczaić do tego, że powoli coś między nimi się zmienia.
Mimo tego Izaya dalej próbuje zrobić wszystko, by Shizuo miał wyrzuty sumienia T-T Trochę smutne, bo i tak nie wróci mu to wzroku...
Cóż, kolejny świetny rozdział :3
Życzę weny~
Wreszcie nowy rozdział! Perfekcyjny jak zwykle~ Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń (wcale nie na scenę łóżkową XD). Życzę weny!
OdpowiedzUsuńTwoja największa fanka.
Riitsun.~ <3
Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału :3 znalazłam twój blog jakoś dwa dni temu i nie mogę się oderwać. Piszesz cudnie :)
OdpowiedzUsuń<3 Uwielbiam to opowiadanie
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuń„…fakt, że trzymają się za ręce, wydawał się być dla niego czymś naturalnym.” <3
OdpowiedzUsuńMyśl o rozłożeniu kanapy przelała czarę goryczy. „…nie wytrzymał i poczuł, jak po jego ciele rozchodzi się dobrze znane mu ciepło – adrenalina.” Cały Shizuo – cisza, spokój, harmonia i nagle BUM! „Gdzie masz te pieprzone bezpieczniki?!” HAHAHAHA, śmiać mi się chce, gdy sobie wyobrażę jak Shizuo stoi tak w ciemności i w ciągu kilku sekund, z powodu kanapy, robi mu się gorąco i żyły zaczynają mu pulsować na skroni XD na dodatek Izaya tylko się śmieje i jeszcze bardziej go prowokuje.
Shizuś, to taki uroczy nerwusek.
„Gdybym Cię o coś zapytał, to obiecasz, że odpowiesz szczerze?” Zareagowałam na to podobnie jak Izaya. Faktem jest, że osobą, która najlepiej zna pokręcony charakter Izayi, jest Shizuo. Mimo tego, że blondyn doskonale wie, m.in. poprzez własne, bolesne i niezliczone doświadczenia, że Izaya to największy manipulator i kłamca – zdecydował się na takie pytanie, to pokazuje, jak dynamicznie zmienia się ich relacja, że poziom ich wzajemnego zaufana jest coraz wyższy.
„Bardziej nienawidzisz mnie dlatego, że jestem bestią rujnującą wszystkie Twoje plany, czy za to, co Ci zrobiłem?”
Myślę, że Shizuo nie zadałby tego pytania, gdyby nie miał choć cienia nadziei na to, że odpowiedź mniej lub bardziej - przyniesie mu ulgę. Cieszę się, że Izaya swoją odpowiedzią (na dodatek SZCZERĄ odpowiedzią!), delikatnie ugłaskał sumienie blondyna.
Izaya, to taka ewidentnie zagubiona wśród własnych, zawiłych i przewrotnych uczuć, postać. Miotają nim jak szatan. Równoległe odczuwanie takich sprzeczności, to nic miłego.
Uwaga! Uwaga! Zagrożenie wyciekiem mózgu informatora. Uwaga! Zagrożenie przeciążeniem obwodów. Uwaga! Reset pilnie potrzebny. Uwaga! Heiwajima Shizuo pilnie wzywany do głównego reaktora. Uwaga! Wszystkich innych prosi się o opuszczenie strefy zagrożenia i kierowanie się do wyjść ewakuacyjnych. Uwaga! Zagrożenie…
Shizuś, włącz tryb „impuls”, dotknij Izayi i zrób mu tym mały reset systemu. Tylko Ty możesz tego dokonać!
Awwwww, Shizuo, jesteś zwycięzcą. Chcesz i bierzesz, to rozumiem.
Izaya planował namieszać Shizuo w głowie, a w pewnym sensie stało się tak, że role się odwróciły. Shizuo co prawda nie planował tego, ale udało mu się zakręcić Izayę, to ciekawy i fajny zwrot wydarzeń.
No nieee, Shizuo się zarumienił, bo zobaczył Izayę bez koszulki XD
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Shizo taki bezbronny kiedy zgasło światło cieszę się że Izaya już tak nie chce stłamsić Shuzo...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia