poniedziałek, 23 czerwca 2014

Durarara!! "Widzieć świat twoimi oczyma" - rozdział 18

Cześć~ w końcu daję...  wśto (cholera, prawie napisałam "zakład" xD mój mózg chyba cofnął się w czasie). No i no... nie mam chyba nic więcej do napisania.
UWAGA! W rozdziale pojawi się rozmowa na czacie i będzie dość sporo nicków, większość jest wziętych z anime/nowelki. Legenda będzie pod rozdziałem, więc, jak ktoś nie będzie wiedział, albo pamiętał, kto jest kim, to zawsze można zajrzeć.

Rozdział 18
Shizuo skrzywił się niezadowolony z faktu, że musi jakoś dostać się tam na górę. Schody wcale nie były takie trudne, bardziej martwiło go to, czy znajdzie po ciemku odpowiednie drzwi, skoro nigdy nie był na piętrze u Izayi. Nie doszedł nawet do schodów bez uderzenia się o stolik, Izaya zaczął się z niego śmiać.
- Cholera! – syknął Shizuo, lekko pocierając swój piszczel i wyraźnie wkurzony powstrzymał się przed roztrzaskaniem tego durnego stolika.
- Dobra, zaprowadzę cię, bo jeszcze wejdziesz na ścianę i ją rozwalisz – powiedział w końcu brunet i wstał z kanapy.
Podszedł do Shizuo do miejsca, z którego mniej więcej usłyszał syknięcie i namacał w –  tym razem otaczającej ich obu – ciemności jego dłoń. Zaczął go prowadzić w odpowiednim kierunku, czując satysfakcję. Koniec końców wychodziło na to, że to jak bardzo Shizuo polega na swoich oczach w pewnym sensie go ograniczało. Izaya się uśmiechnął, tym razem to on był oczami.
- Uważaj, schody – powiedział, a gdy obaj znaleźli się już na górze, otworzył mu drzwi i wepchnął go do środka – Tylko postaraj się trafić do ubikacji, a nie obok.
Shizuo westchnął, gdy usłyszał, jak kleszcz zamyka drzwi. No właśnie, jak ma trafić, skoro jest ciemno, jak w dupie? Warknął i koniec końców załatwił się na siedząco, po czym, po umyciu rąk, wyszedł z toalety.
Gdy Izaya usłyszał jak drzwi się otwierają i znowu zamykają, co oznaczało, że Shizuo już znowu stał obok niego, powiedział – Przy okazji pójdziemy po koc dla ciebie, żebyś nie zamarzł na tej kanapie – złapał blondyna za rękę, z początku mając niewielki problem z odnalezieniem jej.
- No a gdzie go masz? – zapytał Shizuo, idąc za nim i czując się naprawdę niepewnie. W końcu nieszczególnie ufał kleszczowi. Bał się, że jeszcze wejdzie na ścianę, albo zostanie zepchnięty ze schodów. Choć szczerze powiedziawszy kiedyś obawiałby się tego nieco bardziej. Teraz, mimo że wciąż taka możliwość chodziła mu po głowie, to miał jakieś dziwne przeczucie, że Izaya tego nie zrobi. Bo po co?
W dodatku zdążył się już przyzwyczaić do dotyku jego dłoni. Na początku tak nie było, jednak teraz fakt, że trzymają się za ręce, wydawał się być dla niego czymś naturalnym.
Po wzięciu koca z szafy w sypialni Izayi (Shizuo musiał poświecić sobie telefonem, żeby go znaleźć) udali się z powrotem do salonu, jednak gdy Shizuo miał rozłożyć sobie kanapę, nie wytrzymał i poczuł, jak po jego ciele rozchodzi się dobrze znane mu ciepło – adrenalina.
- Gdzie masz te pieprzone bezpieczniki?! – warknął zdenerwowany.
Izaya się zaśmiał – Shizu-chan, ja jakoś żyję bez bezpieczników, wiesz?~
- Ale jak mam rozłożyć sobie łóżko, skoro niczego nie widzę!?
Brunet wzruszył ramionami, choć blondyn prawdopodobnie tego nie zobaczył – Nie musisz go rozkładać.
- Kleszczu!
- Możesz ich sobie sam poszukać – uśmiechnął się złośliwie
Shizuo westchnął, chcąc się uspokoić – Nie to nie – prychnął, ustawiając telefon z włączoną latarką na stoliku do kawy i jakoś sobie poradził.
- Juuuuż~~? – spytał nieco znudzony Izaya, zastanawiając się, kiedy będzie mógł sobie usiąść.
- Już.
Brunet z ciężkim westchnieniem opadł na łóżko, zupełnie jakby sam miał na nim dzisiaj spać, tym samym odbierając większość miejsca dla Shizuo.
- Jestem cholernie zmęczony, chociaż sam nie do końca wiem, czym – zaśmiał się.
Shizuo niezbyt zadowolony przesunął mendę na drugi koniec łóżka (ten koniec, który przed rozłożeniem był oparciem kanapy) i sam usiadł na jego krańcu. Latarka w telefonie była nadal włączona i leżała na stoliku, będąc tym samym jedynym źródłem światła w pomieszczeniu.
- Też nie wiem czym, skoro całymi dniami nic nie robisz – odburknął mu Shizuo.
Izaya zmarszczył brwi. Przez chwilę milczał i dopiero po krótkim zastanowieniu (nie mógł zdecydować się, czy na pewno powinien był to powiedzieć) odpowiedział z przekąsem – A jak myślisz, Shizzy, czyja to zasługa?
Tym razem to blondyn zmarszczył brwi. Obejrzał się za siebie i spojrzał na leżącego na wznak chłopaka. Jego twarz była słabo oświetlona światłem z latarki, a wcześniejsza zmarszczka wygładzona. Po prostu patrzył się ślepo przed siebie, wyraźnie wyczekując odpowiedzi. Mimo to nie uzyskał jej. Obaj doskonale wiedzieli, jak ona brzmi.
Shizuo odwrócił od niego wzrok i podrapał się po głowie, ciężko przy tym wzdychając. Przez jakiś czas w pokoju panowała cisza, jedynie potęgowana przez panującą dookoła ciemność. Heiwajima spojrzał w stronę okna, nadal padało. Słabiej, ale jednak padało. Po chwili zmęczony też opadł na rozłożony wcześniej koc. Izaya usłyszał jak kanapa się ugina i zrozumiał, że Shizuo leży teraz obok niego.  Zastanowił się, co chodzi Bestii po głowie, ale najwyraźniej odpowiedź sama miała do niego niedługo przyjść.
- Gdybym cię o coś zapytał, to obiecasz, że odpowiesz szczerze? – zapytał blondyn.
Izaya szerzej otworzył oczy ze zdziwienia. Normalnie pewnie uniósłby się na łokciach, aby lepiej przyjrzeć się Shizuo, jednak skoro nie widział, to i tak nie miało to sensu, więc wciąż leżał na plecach.
- Nawet jeśli odpowiedź ci się nie spodoba? – upewnił się, z chwili na chwilę coraz bardziej zaciekawiony rozmową.
- Nawet.
- No… w porządku – lekko skinął głową – Więc o co chcesz spytać?
Na moment zapada cisza, a podekscytowany Izaya jedynie lekko zmrużył przez nią oczy. Chciał już wiedzieć, o co chodzi.
Shizuo wziął głęboki oddech – Bardziej nienawidzisz mnie dlatego, że jestem bestią rujnującą wszystkie twoje plany, czy za to, co ci zrobiłem?
Tym razem role się odwróciły i to Izaya niecierpliwił Shizuo swoim milczeniem. Tym razem to Shizuo chciał już wiedzieć, o co chodzi. Napięcie jedynie wzrastało. Blondyn zastanowił się, czemu w ogóle o to spytał? Głupi impuls… nawet porządnie tego nie przemyślał. Zacisnął dłoń w pięść, zły na siebie i niecierpliwie czekał na odpowiedź, po chwili dochodząc do wniosku, że może lepiej by było, gdyby jej nie poznał.
Po chwili cisza została przerwana cichym i delikatnym śmiechem Izayi. Rozumiał, że blondyn zadając to pytanie, musiał się choć trochę zdołować, ale nie rozumiał, czemu tak bardzo chciał go pocieszyć. Od kiedy to na tym mu zależało? Przecież jego plan miał na celu coś zupełnie innego, więc czemu od jakiegoś czasu działał zupełnie na odwrót, zapominając o swoim głównym celu? Celu jakim było powolne zniszczenie Heiwajimy. Przecież o to od początku chodziło, prawda? Aby zemścić się na nim, na każdym kroku jedynie przygniatając go poczuciem winy. Więc dlaczego jego odpowiedź miała na celu pocieszenie blondyna, a nie dodatkowe zdołowanie go?!
- Widzę świat twoimi oczyma, Shizu-chan – zaczął, mimo że coś w nim krzyczało, aby tego nie mówił. Tylko czemu miał tego nie mówić, skoro to była prawda? Ale… od kiedy on w ogóle mówił prawdę? – Gdybym dalej cię nienawidził, to nienawidziłbym też rzeczy, które mi opisujesz. W końcu patrzę na nie z twojej perspektywy.
Nie! To nieprawda! Izaya nie rozumiał, czemu to powiedział… jedna jego część kłóciła się z drugą. Nie rozumiał. Przecież on go nienawidził, ale skoro tak było, to czemu nie potrafił odpowiedzieć mu inaczej?! Czemu to głupie uczucie, którego nie umiał nazwać go przed tym powstrzymywało? Przecież mógł skłamać, że nadal go nienawidzi – w dodatku z dwóch powodów. Nie musiał aż tak obnażać się ze swoich uczuć.  Uczuć? Jakich uczuć. Jedyne co łączyło go i Shizuo to układ z Shikim… prawda?
- To nie odpowiada na moje pytanie – choć Izaya nie mógł tego zobaczyć, to Shizuo zmarszczył brwi.
- Właśnie powiedziałem ci, że cię nie nienawidzę, więc jak mogę wybrać którąś z odpowiedzi, jakie mi podałeś?
Shizuo przekręcił głowę w bok i po raz pierwszy odkąd zadał swoje pytanie, spojrzał na bruneta. No tak… rzeczywiście powiedział, że go nie nienawidzi. Zabawne, za pierwszym razem do Shizuo jakby to trochę nie dotarło. Przyjrzał się Izayi dokładniej. Latarka, która pewnie do rana zdąży się wyczerpać, jedynie delikatnie oświetlała zarys jego twarzy, jednak to wystarczyło, aby blondyn odczytał, że Izaya wygląda dośc spokojnie. Nie uśmiechał się jak szaleniec, ani nic z tych rzeczy. Wyglądał nawet ładnie. Shizuo zmarszczył brwi, karcąc się za to, że o tym pomyślał. Izaya wyglądał dla niego ładnie? Zmarszczka pomiędzy brwiami blondyna jedynie się pogłębiła. Nie mógł uwierzyć, że naprawdę to sobie pomyślał.
Izaya westchnął – Śpij już, bo jesteś zmęczony, ja w sumie też. Pewnie dlatego obaj pleciemy głupoty – mówiąc to, brunet chciał już wstać z kanapy, aby udać się do swojej sypialni i położyć tam spać, jednak Shizuo mu w tym przeszkodził, obejmując go w pasie ramionami – Shizu-chan? – zdziwił się brunet – Znowu wydaje ci się, że powinieneś? – zaśmiał się na wspomnienie poprzedniego razu, gdy się przytulili. Zabawne, to było jeszcze dziś.
- Wydaję mi się, że nie powinienem, ale chcę – mówiąc to, Shizuo oparł czoło o ramię leżącego do niego tyłem bruneta.
Izaya lekko się uśmiechnął, tym razem każąc swojej części przypominającej mu o planie zniszczenia Shizuo się zamknąć. Zabawne… wszystko dzisiaj było takie zabawne. Niedorzeczne. Jednak żadnemu z nich to nie przeszkadzało.
***
–Dollars–
Lobo: Słyszeliście? Orihara Izaya podobno został zaatakowany we własnym mieszkaniu?
Monta: Mówisz poważnie?
Lobo: Poważnie jak jeszcze nigdy! Słyszałem od znajomego, który pracuje dla yakuzy. Podobno zajmował się wyniesiem go stamtąd!
Admin: Wyniesiem Orihary czy tego kto go zaatakował? Mów jaśniej…
Lobo: Oczywiście, że tego kto go zaatakował! Był tam też Heiwajima i to on znokautował tego gościa.
Fujoshi-chan: Shizu-Shizu i Iza-Iza?!~ Wow, mów więcej, chcę wiedzieć wszystko!
Cherry: Ja tam ostatnio widziałem ich, jak szli razem za rękę. Wydaję mi się, że chyba się pogodzili…
Fujoshi-chan: NIE GADAJ… ŚCIEMNIASZ! POWIEDZCIE MI, ŻE ŚNIĘ?! TO SEN, PRAWDA?!
Monta:Dlaczego w ogóle mieliby iść razem za rękę? To dość… dziwne nie sądzicie?
Admin: Też tak uważam…
Kyo: Dla mnie to całkiem normalne~^^
Fujoshi-chan: CZYŻBY TO TAKŻE BYŁO SPEŁNIENIEM TWOICH MARZEŃ? *^* ZNALAZŁAM BRATNIĄ DUSZĘ?!
Mai:  Nie
Kyo: @Fujoshi-chan Masz dziwne marzenia.
Admin: Póki co wiemy, że ktoś zaatakował Oriharę w jego własnym mieszkaniu, a Heiwajima go uratował. W dodatku @Cherry widział, jak szli razem za rękę. Coś jeszcze oprócz tego?
Bakyura: O.O Koniec świata?
Cherry: Ten facet podobno miał spluwę.
Ten co zaatakował Orihare.
Fujoshi-chan: KTOŚ DOSTAŁ? (=*^*=)
Cherry: Eeee… nie.
Fujoshi-chan: Szkoda D: byłoby dramatycznie.
Admin: …
Monta: …
Bakyura: Ja tam bym się cieszył, jakby dostał Orihara~
Admin: Bakyura!
Kyo: Ja bym się niecieszyła! ;~;
Mai: Ja też nie.
Tsukku: Obawiam się, że nie wiecie najciekawszej rzeczy.
Setton: Jakiej?
Admin: O, cześć Setton-san.
Setton: Cześć.
Tsukku: Takiej, że Orihara Izaya stracił wzrok.
Monta: @Tsukku Nie czas na żarty.
Tsukku: Przyjrzyj mu się, gdy następnym razem go zobaczysz. Może jak zobaczysz na własne oczy jego puste spojrzenie, to uwierzysz.
Admin: Jak niby go stracił?
Tsukku: Od uderzenia w głowę. Wydaję mi się, że dość łatwo się domyślić, kto to zrobił. W dodatku utrata wzroku przez Izaye wyjaśniałaby, czemu szedł razem z Shizuo za rękę.
Fujoshi-chan: Shizu-Shizu by nigdy… przecież oni się kochają!
Setton: @Fujoshi-chan  Nie mów tak, bo aż mnie mdli.
Admin: Rany… to wszystko jakieś pokręcone.
Monta: No nie? Też trudno mi w to uwierzyć…
Tsukku: Też bym nie uwierzył, ale widziałem go i nawet słyszałem kawałek jego rozmowy z Heiwajimą. Wszystko wskazuje na to, że to prawda.
Otaku-sama: Wygląda na to, że będziemy musieli się sami przekonać… póki co nie powinniśmy się martwić! Tsukku i reszta mogą nas tylko wkręcać. Cieszmy się małymi loli z zielonymi włosami~!
Fujoshi-chan: Pururin~Purupururin~Pururin purupururin~!
Nomis: ROSYJSKIE SÓSZI! PSZYJĆ NA ROSYJSKIE SÓSZI! PROMOCJA! 50% NIE ROBIMY SÓSZI Z LÓDZI!
Bakyura: Oooo, to ja się chyba wybiorę na sushi~ Bayo~
Monta: @Fujoshi-chan Ej, kupujesz teraz z Otaku-sama mangi, nie? Jak będziecie wracać do vanu, to kupcie chipsy, bo się skończyły. No i pospieszcie się.
***
Miał związane za plecami ręce. Nie wiedział, gdzie jest, ani co się dzieję. Wiedział tylko, że się boi. Zupełnie jakby nadal był małym dzieckiem. Oddech oraz bicie jego serca przyspieszyło, tym samym sprawiając, że włoski na karku stanęły mu dęba.
Cholera, nie wiedział, co się dzieję. Słyszał coś. Ktoś coś mówił. Nie potrafił rozróżnić słów. Wszystko było jakieś takie… rozmyte. Jakby był pod wodą. Zimną, lodowatą wodą. Jego ciało drżało po części z powodu niskiej temperatury, ale też i ze strachu. Domyślał się w jakiego typu sytuacji się znajduje i wcale mu się to nie podobało, ani trochę.
Usłyszał głośny huk. Mimo tego, że wcześniejsze dźwięki były rozmyte, to ten huk słyszał bardzo wyraźnie. W dodatku z łatwością go rozpoznał. W końcu jeszcze wczoraj słyszał w swoim apartamencie taki sam. Wystrzał pistoletu.
Izaya obudził się z lekkim zrywem. Przez jego ciało przebiegł gwałtowny dreszcz, jednak nic więcej. Zrozumienie, że to wszystko było snem nie zajęło mu wiele czasu. Przełknął ślinę. To było dość realistyczne. Czuł, że to sen, jednak wiedział, że w prawdziwym życiu także mogą go porwać i zabić – i to najbardziej go przerażało.
Westchnął i przymknął powieki, chcąc zasnąć ponownie. Nie wiedział, która godzina, jednak czuł, że nadal jest śpiący i pewnie znowu by zasnął, gdyby nie nagłe poruszenie się Shizuo. Blodnyn jedynie delikatnie przesunął rękę o kilka centymetrów, ale to wystarczyło, aby Izaya uświadomił sobie, że przez cały ten czas się do niego tulił. Skrzywił się i niezadowolony odsunął się od pierwotniaka. Najwyraźniej przysunął się do niego przez sen z powodu tego dziwnego zimna, jakie wtedy odczuwał – tak to sobie tłumaczył. Odwrócił się do Shizuo plecami i starał się zasnąć jeszcze raz, ale tym razem to nie było już takie proste. Teraz już odechciało mu się spać
Westchnął i przewrócił się na plecy.
- Nie wierć się – mruknął cicho Shizuo, na w pół przytomnym głosem. Izaya domyślał się, że blondyn mówi to, jeszcze w połowie śpiąc, więc przez chwilę rzeczywiście się nie ruszał, aby nie obudzić go do reszty.
Po odczekaniu kilku minut, Izaya wstał z kanapy i po cichu skierował się w stronę kuchni, gdzie wziął sobie z lodówki butelkę wody. Oparł się tyłem o blat i napił się, zastanawiając się nad kilkoma sprawami.
Pierwszą z nich było wczorajsze zajście. O mały włos nie zginął i to w dodatku już drugi raz odkąd stracił wzrok. Za pierwszym razem – przy zabawie w ciuciubabkę – była to tylko i wyłącznie jego wina, jednak teraz poczuł, jak bezbronny jest naprawdę. To tylko kwestia czasu, aż wszyscy się dowiedzą.
Drugą rzeczą był Shizuo. Pocałował go. Czemu? Izaya nie miał pojęcia i wątpił w to, czy sam Shizuo wiedział, czemu to zrobił. W końcu działał impulsywnie. Rzadko kiedy myślał. W dodatku z jakiegoś powodu Izayi coraz trudniej przychodziło trzymanie się swojego planu.
Znowu napił się wody, opróżniając małą butelkę do połowy.
Miał przecież wgnieść Shizuo w ziemię. Sprawić, aby poczucie winy wykręcało mu flaki do tego stopnia, aby nie mógł nawet na niego normalnie spojrzeć. Był w stanie to zrobić. Wystarczyło tylko namieszać mu w głowie. Teraz, kiedy Shizuo już bardziej mu ufał, było to o wiele prostsze, niż wcześniej. Więc czemu do jasnej cholery powiedział mu, że go nie nienawidzi?!
Zmrużył oczy i chcąc odreagować rzucił butelką przed siebie, prawdopodobnie trafiając nią w którąś z szafek kuchennych. Przy odrobinie szczęścia mógł trafić do zlewu, ale raczej wątpił w to. Tak czy inaczej, nie obchodziło go to. Namie i tak to posprząta, gdy tylko przyjdzie do pracy.
Przypominając sobie, że nadal ma na sobie wczorajsze ubrania, poszedł wziąć prysznic. Po umyciu się, sprawdzeniu godziny i jako, że była druga w nocy, przebraniu się w piżamę, pomaszerował do swojej sypialni, aby położyć się dalej spać.
***
W przeciwieństwie do Izayi, Shizuo nic się nie śniło. Obudziło go przyjście Namie. Nie, żeby była jakoś szczególnie głośna, ale nawet gdyby jej nie było, to i tak pewnie niedługo obudziłby się sam z siebie. W końcu ile można spać.
- Hej – mruknął, powoli podnosząc się do siadu i sięgnął ze stolika swój telefon. Wbudowana w nim latarka już się nie świeciła. Komórka się rozładowała.
Dziewczyna jedynie skinęła na przywitanie głową i poszła do kuchni zrobić sobie kawy.
- Cholera! – syknęła – Myśli, że jak zrobi syf to będę zawsze sprzątać – bąknęła pod nosem, szukając mopa, aby wytrzeć nią porozlewaną wodę.
Shizuo natomiast wstał z kanapy, złożył ją, a koc przewiesił przez jej oparcie.
- Shizuo-san – Namie spojrzała na niego zza ramienia. Wyglądała tak samo poważnie jak zwykle, jednak coś mówiło blondynowi, że jest zdenerwowana – Po tobie akurat nie będę sprzątać, bo możesz to zrobić sam. Odłóż koc tam, gdzie był.
Shizuo zmarszczył  brwi, po czym westchnął cierpiętniczo i pomaszerował z kocem do sypialni kleszcza. Nie wiedział, gdzie dokładnie była, więc otworzył pierwsze lepsze drzwi. Za pierwszym razem była to łazienka, ale za drugim trafił już do sypialni.
Przez chwilę jedynie stał w progu i patrzył na Izaye, wodząc wzrokiem po jego gołej klatce piersiowej. Gdy brunet wciągał na siebie koszulkę, Shizuo dostrzegł delikatny zarys jego żeber. No dobra, co jak co, ale to było podglądanie. Zamknął drzwi i tym razem zapukał, ciesząc się, że nawet gdy wejdzie już do środka, to Izaya i tak nie będzie w stanie zobaczyć, że jego policzki są delikatnie zaczerwienione.
- Zaraz.
Shizuo poczekał pod drzwiami, w między czasie składając do tej pory zwinięty w kulkę koc w kostkę.
- No, wchodź.
Shizuo wszedł do sypialni. Izaya był już ubrany.
- Czego chcesz, Namie-san? – westchnął, przeczesując włosy ręką i schował sobie do tylniej kieszeni spodni komórkę, uprzednio coś w niej sprawdzając.
- Um.. Namie kazała mi odnieść koc – odpowiedział Shizuo, w pewnym sensie czując się dziwnie z faktem, że został z nią pomylony.
- Kazała ci? – zaśmiał się zdziwiony Izaya.
Shizuo automatycznie wzruszył ramionami, chowając koc do szafy – Chyba się na ciebie wkurzyła, bo coś rozlałeś.
Izaya skinął głową i razem z Shizuo wyszedł z sypialni. Zamienili ze sobą jeszcze parę słów, po czym blondyn sobie poszedł. Była sobota, więc i tak raczej nie miał niczego do roboty, jednak nie mógł przecież cały czas siedzieć u Izayi.
Pierwszym co zrobił po przyjściu do swojego domu, było podłączenie telefonu do ładowania. Później się wykąpał, spalił papierosa, wypił butelkę mleka i… nie wiedział, co dalej.
Zadzwonił do Toma.
- Shizuo? Nigdy nie dzwonisz w weekendy, coś się stało? – usłyszał w słuchawce głos swojego senpai.

- Chciałbyś pójść na sushi? – zapytał, strzepując popiół z drugiego dziś papierosa do popielniczki.

~~~~~~~~~~~~~~~
LEGENDA:
  • Monta - Kadota
  • Admin - Mikado (wiem, że na czacie ma Tanaka Tarou, ale to forum Dollarsów, a tam jest raczej adminem)
  • Bakyura - Masaomi
  • Kyo - Kururi*
  • Mai - Mairu*
  • Tsukku - Tsukumoya Shinichi (postać z nowelki, ale z tego co słyszałam nawet tam pojawia się rzadko)
  • Nomis - Simon (wymyślałam sama. Po prostu dałam jego imię wspak)
  • Fujoshi-chan - Erika (też wymyślałam sama)
  • Otaku-sama - Walker (też wymyślałam ja)
  • Cherry i Lobo - OC, nie są z anime/nowelki
*Co do bliźniaczek, to w internecie zachowują się odwrotnie - Mairu jest cicha, a Kururi gadatliwa.

PS~!  Na blogu z tłumaczeniami pojawiło się przed chwilą tłumaczenie komiksu Delic x Hibiya, więc możecie zajrzeć, jeśli chcecie ;)

PPS~! Co do serii z Tsugaru x Psyche to miałam już wszystko obmyślone, ale wy tak bardzo nie chcieliście, abym kogokolwiek zabijała, że specjalnie dla was wymyśliłam inne zakończenie (i nawet mi bardziej się ono podoba). Jeszcze nie wiem, jak to wyjdzie, ale wydaję mi się, że przez to nowe zakończenie seria może być dłuższa. Cieszycie się, że zrezygnowałam z zabijania? :D

PPPS (xD Omg, to już trzeci) - zajrzyjcie tu pliss~~ [LINK]

11 komentarzy:

  1. No Miszuniu~ Już wiesz, że mi się podobało, ale i tak napiszę xD
    Mairu i Kururi *^* Mała wzmianka, ale i tak kocham <3 I Shizuś, który tuli Izayę przez sen -3-
    Mega słodkie i nie mam pojęcia czemu miałaś wątpliwości przed wstawieniem xD I bicz, 11 stron to dużo xD Strasznie mi się podobała rozmowa na czacie i to jak Izaya rzucił butelką w szafkę *.* Biedna Namie, wydaje mi się, że to nieco wykracza poza jej obowiązki, no ale xD I tak nigdy jej nie lubiłam~ Chociaż tobie wychodzi całkiem fajnie .3. Jak mamuśka taka~ <3
    Skoro to się tak fajnie rozkręca, to nie kończ za szybko ;3; Nie wolno tak. Idź w ślady tej twojej Rukawy, czy jak ona tam ma. Jej fanficki są cholernie długie i pozostają ciekawe o^o też tak możesz, wierzę w ciebie. ;3; tak bardzo ładne <333
    No i cieszę się, że "Obietnica" będzie dłuższa :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super~~ tak dlugo czekalam T.T
    Poniewaz nie umiem pisac komentarzy xd bedzie on krotki i dziwny
    Ach... Jak Shizu i Izy sie do siebie zblizaja <3 i te ich przemyslenia *.*
    Twierdze ze obaj sa mega slodcy~
    Rozmowa na czacie mnie powalila :D. Jest genialna!
    Pisz dalej :)
    Pozdrawiam i zycze weny :*
    P

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo! Naczekałam się tyle i nawet do poprzedniego rozdziału musiałam zajrzeć żeby sobie wszystko przypomnieć :). Co do Psyche i Tsugaru, cieszę się jak głupia, że seria może być dłuższa i będę zaglądała codziennie, żeby tylko sprawdzić czy jest coś nowego. Erika mnie rozwaliła, jest moim guru XD. Nie umiem pisać komentarzy, więc pozdrawiam i wysyłam wielkiego przytulasa *mega hug*
    Nanni <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział-Cudo, czekam na następne części ^-^

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz więcej się dzieje, coraz więcej...
    Biedny Shizuo walnął w stolik... XD On przynajmniej po ciemku, a ja mam tak, że nawet jak jest widno, to potrafię zawadzić T-T Łączę się z nim w bólu.
    Jak to śmiesznie wygląda. Ślepiec musi prowadzić osobę o zdrowym wzroku XD A powinno być inaczej. >D
    To dobrze, że Shizuo jeszcze nie do końca ufa Izayi. Fajnie można się przyzwyczaić do tego, że powoli coś między nimi się zmienia.
    Mimo tego Izaya dalej próbuje zrobić wszystko, by Shizuo miał wyrzuty sumienia T-T Trochę smutne, bo i tak nie wróci mu to wzroku...
    Cóż, kolejny świetny rozdział :3
    Życzę weny~

    OdpowiedzUsuń
  6. Wreszcie nowy rozdział! Perfekcyjny jak zwykle~ Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń (wcale nie na scenę łóżkową XD). Życzę weny!
    Twoja największa fanka.
    Riitsun.~ <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału :3 znalazłam twój blog jakoś dwa dni temu i nie mogę się oderwać. Piszesz cudnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. <3 Uwielbiam to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  9. „…fakt, że trzymają się za ręce, wydawał się być dla niego czymś naturalnym.” <3

    Myśl o rozłożeniu kanapy przelała czarę goryczy. „…nie wytrzymał i poczuł, jak po jego ciele rozchodzi się dobrze znane mu ciepło – adrenalina.” Cały Shizuo – cisza, spokój, harmonia i nagle BUM! „Gdzie masz te pieprzone bezpieczniki?!” HAHAHAHA, śmiać mi się chce, gdy sobie wyobrażę jak Shizuo stoi tak w ciemności i w ciągu kilku sekund, z powodu kanapy, robi mu się gorąco i żyły zaczynają mu pulsować na skroni XD na dodatek Izaya tylko się śmieje i jeszcze bardziej go prowokuje.

    Shizuś, to taki uroczy nerwusek.


    „Gdybym Cię o coś zapytał, to obiecasz, że odpowiesz szczerze?” Zareagowałam na to podobnie jak Izaya. Faktem jest, że osobą, która najlepiej zna pokręcony charakter Izayi, jest Shizuo. Mimo tego, że blondyn doskonale wie, m.in. poprzez własne, bolesne i niezliczone doświadczenia, że Izaya to największy manipulator i kłamca – zdecydował się na takie pytanie, to pokazuje, jak dynamicznie zmienia się ich relacja, że poziom ich wzajemnego zaufana jest coraz wyższy.


    „Bardziej nienawidzisz mnie dlatego, że jestem bestią rujnującą wszystkie Twoje plany, czy za to, co Ci zrobiłem?”

    Myślę, że Shizuo nie zadałby tego pytania, gdyby nie miał choć cienia nadziei na to, że odpowiedź mniej lub bardziej - przyniesie mu ulgę. Cieszę się, że Izaya swoją odpowiedzią (na dodatek SZCZERĄ odpowiedzią!), delikatnie ugłaskał sumienie blondyna.


    Izaya, to taka ewidentnie zagubiona wśród własnych, zawiłych i przewrotnych uczuć, postać. Miotają nim jak szatan. Równoległe odczuwanie takich sprzeczności, to nic miłego.


    Uwaga! Uwaga! Zagrożenie wyciekiem mózgu informatora. Uwaga! Zagrożenie przeciążeniem obwodów. Uwaga! Reset pilnie potrzebny. Uwaga! Heiwajima Shizuo pilnie wzywany do głównego reaktora. Uwaga! Wszystkich innych prosi się o opuszczenie strefy zagrożenia i kierowanie się do wyjść ewakuacyjnych. Uwaga! Zagrożenie…

    Shizuś, włącz tryb „impuls”, dotknij Izayi i zrób mu tym mały reset systemu. Tylko Ty możesz tego dokonać!

    Awwwww, Shizuo, jesteś zwycięzcą. Chcesz i bierzesz, to rozumiem.

    Izaya planował namieszać Shizuo w głowie, a w pewnym sensie stało się tak, że role się odwróciły. Shizuo co prawda nie planował tego, ale udało mu się zakręcić Izayę, to ciekawy i fajny zwrot wydarzeń.

    No nieee, Shizuo się zarumienił, bo zobaczył Izayę bez koszulki XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, Shizo taki bezbronny kiedy zgasło światło cieszę się że Izaya już tak nie chce stłamsić Shuzo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń