Zapraszam do czytania i wielbcie razem ze mną siłę adrenaliny~
~~~~~~~~~~~
Rozdział
15
- Shizu-chan, czy ty
jesteś masochistą~?
Gdy Shizuo usłyszał to
pytanie, jego oczy były wciąż zamknięte. Dopiero po chwili je otworzył i
odwrócił się na kanapie, by zobaczyć wyraz twarzy bruneta. Malowała się na niej
powaga lekko przełamana nieodłącznym dla niego uśmieszkiem. Pytał na serio.
- Nie jestem –
odpowiedział pewnie blondyn.
- Nie~? A mi się wydaję,
że jednak jesteś.
Izaya znowu przysunął się
do kanapy, od której wcześniej nieco się oddalił i położył rękę na głowie
znienawidzonej przez siebie osoby. Zrobił to wyjątkowo delikatnie, ale tylko po
to, aby potem mocno zacisnąć palce na miękkich blond włosach. Zanim Shizuo
zdążył odtrącić jego dłoń, a nawet unieść swoją własną, brunet mocno odchylił mu
głowę, szarpiąc przy tym za jego włosy.
- Ugh… puszczaj, durniu –
warknął groźnie Heiwajima, wyraźnie zdenerwowany tym na co sobie pozwalał
Izaya.
- Podoba się? – zapytał,
przy czym jego uśmiech się pogłębił. Mocniej zacisnął palce.
- Izaya, masz dwie sekundy
na to, żeby mnie puścić, bo inaczej ci w tym bardzo niedelikatnie pomogę –
wysyczał przez zęby blondyn – I ani trochę mi się to nie podoba!!
Informator rozluźnił pięść
i wzruszył ramionami. Wciąż trzymał dłoń na głowie chłopaka przed sobą i w
zastanowieniu lekko go po niej pogładził – Może to masochizm psychiczny, co? –
mruknął.
Shizuo strącił sobie z
głowy obcą dłoń i z przymrużonymi oczyma spojrzał na jego zamyślony wyraz
twarzy. Pustość oczu Izayi jedynie pogłębiała to na jak bardzo zamyślonego wyglądał.
- Coś ty się tak uparł z
tym masochizmem? – burknął, odgarniając sobie z oczu potarganą teraz grzywkę.
- Bo ty się zawsze nad
czymś użalasz, Shizu-chan – zaśmiał się cicho, a na jego ustach wymalował się
łagodny uśmiech – A potem tylko źle się przez to czujesz. Mam rację~?
Shizuo zmarszczył brwi.
Musiał przyznać, że było w tym trochę racji. Zdecydowanie zbyt często myślał. O
swojej sile, o tym jak nazywali go ludzie dookoła, o tym co zrobił Izayi… o
wszystkich złych rzeczach. Rzadko kiedy myślał o tych dobrych.
- To raczej zwykły pesymizm
– westchnął, spoglądając na Izaye od dołu, a ten jedynie obszedł kanapę dookoła
i ponownie na niej usiadł, zajmując swoje poprzednie miejsce obok Shizuo.
- Podział na masochistów i
sadystów jest ciekawszy – powiedział, rozsiadając się wygodnie i zadarł łokcie
o oparcie kanapy.
- A ty to pewnie sadysta,
co? – prychnął blondyn.
- Bardzo optymistyczny
sadysta – skinął głową, dumnie się przy tym uśmiechając – Albo może jestem
realistą… wszystko jedno~
Przez chwilę siedzieli
cicho. Izaya z zadowoleniem „patrzył” przed siebie, podczas gdy Shizuo
nieświadomie mu się przyglądał, zastanawiając się, czy to o czym teraz rozmawia
z Izayą ma w ogóle jakiś sens. Pewnie nie.
- Jak tak teraz o tym
myślę… - zaczął brunet – to trochę śmieszne, że przez tyle lat, to masochista
chciał zabić i ukatrupić sadystę – zaśmiał się – Powinno być na odwrót, nie
sądzisz, Shizu-chan?
- Skończ już z tym, nie
jestem żadnym masochistą – wywrócił oczyma Heiwajima i posłał chłopakowi obok
niechętne spojrzenie.
- Ze swoim „nienawidzę
przemocy” nie nadajesz się na sado, Shizu-chan – Izaya lekko się skrzywił – W
ogóle jesteś na to za miękki. A skoro nie jesteś sado, to musisz być maso. Nie
można być nikim.
- Aha, czyli ja jestem
miękki?! – warknął groźnie.
- Ktoś kto nie panuje nad
swoimi emocjami zawsze będzie miękki. Miękki, słaby i łatwy do zmanipulowania –
odpowiedział z politowaniem – Wystarczy dobrze zagrać ci na emocjach. Chociaż i
tak twoja nieprzewidywalność wszystko komplikuje. Może to mechanizm obronny? –
zaśmiał się krótko – Chociaż nie, tego nie powinno się starać wyjaśnić. To po
prostu cecha potworów – powiedział z zadowoleniem i odchylił głowę w tył, lekko
przymykając przy tym powieki.
Shizuo przez chwilę
jeszcze mu się przyglądał, po czym cicho prychając, odwrócił wzrok w bok –
Debil – bąknął pod nosem, a Izaya słysząc to cicho się zaśmiał. Przez jakiś
czas się nie odzywał, z ciekawości chcąc zobaczyć, czy Shizuo jakoś przerwie
ciszę, ale ten milczał.
- Wiesz.. – mruknął
niepewnie Shizuo w tym samym momencie, w którym Izaya zaczął swoje pytanie od
słowa „Czy”.
Brunet ponownie cicho się
zaśmiał. Czemu ta Bestia była nieprzewidywalna nawet w kwestii tego, kiedy
decydowała się coś powiedzieć? – Co takiego wiem, Shizu-chan? – dopytał, wciąż
asymetrycznie się uśmiechając – Trochę głupio pytać informatora o coś takiego,
nie sądzisz?
- Nieważne – burknął – Tym
swoim gadaniem mnie zniechęciłeś – burknął, odchylając głowę w tył i z ciężkim
westchnieniem zaczął wpatrywać się w sufit.
- Nie jest mi jakoś szczególnie
przykro – wyprany z jakiegokolwiek przejęcia głos bruneta jedynie potwierdzał
jego słowa. Po chwili nawet nie wiedząc, że robi to samo co Shizuo, ponownie
odchylił głowę w tył, spojrzenie swoich pustych oczu znowu wlepiając w
przestrzeń nad sobą.
- Też jesteś tak dziwnie
zmęczony? – odezwał się po chwili Shizuo.
Izaya cicho mruknął w
odpowiedzi, skinając przy tym głową – Zabawa w ciuciubabkę jest męcząca.
Heiwajima zacisnął dłoń w
pięść, gdy to usłyszał i spojrzał na siedzącego obok chłopaka – Tylko, że to ja
niosłem cię całą drogę z Ikebukuro do Shinjuku – przypomniał mu po raz kolejny.
Izaya jedynie cicho
zaśmiał się w odpowiedzi.
Kilka
dni później
Pokój wypełniał intensywny
zapach wody kolońskiej oraz dymu papierosowego. Znajdujące się na prawo od
wejścia okno wpuszczało do środka niewiele światła, a ciemna kolorystyka i ogólny
wystrój sprawiły, że Shizuo wchodząc do środka poczuł się nieco przytłoczony. Niekontrolowanie
nieco mocniej ścisnął trzymaną przez siebie dłoń Izayi, którego zmuszony był tu
przyprowadzić.
- Mam nadzieję, że
dotarliście bez żadnych… - odezwał się siedzący na skórzanej kanapie Shiki –
niedogodności – dokończył, spoglądając na ich splecione dłonie. Szczerze
powiedziawszy był tym zaskoczony.
- Nie, Shiki-san. Będąc
eskortowanym przez twoich ludzi, nie byliśmy nawet w stanie kichnąć, a co
dopiero się pobić~ - odpowiedział mu rozbawiony informator i puścił dłoń
Shizuo.
Doskonale znał to
pomieszczenie i nie potrzebował pomocy blondyna w poruszaniu się po nim.
Niestety, gdy przeszedł trzy kroki i posunął się nawet o jeszcze jeden w przód,
lekko zmarszczył brwi. Po trzecim kroku powinien był znaleźć się przy kanapie,
a czwarty krok miał sprawić, aby mniej więcej dotknął jej czubkiem buta. Więc
czemu…?
- Kazałem tu zrobić małe
przemeblowanie – wyjaśnił yakuza, widząc jego zmieszany wyraz twarzy – Chyba
się nie gniewasz?
- Nie… skąd – powiedział
sztucznie, wciąż stojąc jak kołek. Nie wiedział gdzie się ruszyć. Po chwili
cicho się zaśmiał. Złośliwość Shikiego była
tak wyrafinowana, że doświadczanie jej było nawet przyjemne, a co
ważniejsze – bardzo ciekawe. Odruchowo
lekko się odwrócił, gdy usłyszał za sobą kroki, które od razu rozpoznał,
kroki Shizu-chana. Blondyn złapał go za rękaw i poprowadził w stronę kanapy,
bezceremonialnie go na nią popychając, po czym sam usiadł obok.
- No więc przechodząc do
rzeczy. Po co ta maskarada z samochodem i dlaczego w ogóle mieliśmy tu przyjść?
– spytał jak zwykle zirytowany Heiwajima – Jeśli po kleszcza przyjechał samochód,
to mógł dotrzeć tu beze mnie.
- Oczywiście, że
Orihara-san mógł przyjechać sam, ale teraz pracuje on z tobą w duecie –
powiedział wyraźnie nieprzekonany co do tego, czy dobrze dobrał ostatnie słowo
– Więc uznałem, że jako członek tego przedsięwzięcia chciałbyś tu być. To chyba
znacznie lepsze, niż pozwolenie nam decydować o wszystkim za twoimi plecami,
Heiwajima-san. W końcu jesteś tego częścią.
Shizuo jeszcze przez
moment przyglądał się yakuzie, po czym z głośnym westchnienie opadł na oparcie
kanapy, która cicho zatrzeszczała – Wszystko jedno – mruknął, sięgając do
kieszeni po papierosa, ale zanim zdążył wyciągnąć z kieszeni zapalniczkę,
zapalił mu go jeden ze stojących w pokoju ochroniarzy. Shizuo zmarszczył brwi
ze zdziwienia i zaciągnął się, nie wiedząc czy patrzeć na Izaye, czy może Shikiego.
Czuł się jak kosmita – po prostu wiedział, że tu nie pasuje. Wypuszczając z ust
obłoczki dymu, doszedł do wniosku, że w sumie to i tak ma to wszystko w dupie.
- No ale po co samochód? –
burknął po chwili.
- Fakt, że chodzę z tobą
za rękę, nie za dobrze wpływa na mój wizerunek, Shizu-chan – tym razem
odpowiedział mu Izaya – Ludzie są zbyt przyzwyczajeni do naszych bójek, a aż
tak obojętny na ich zdanie być nie mogę. Zresztą im mniej osób wie o mojej
ślepocie, tym dla mnie bezpieczniej.
- A od kiedy to dbasz tak
o bezpieczeństwo? – prychnął bardziej do siebie i odwrócił wzrok w bok.
Izaya nagle klasnął w
dłonie, uśmiechając się po swojemu – No dobra~ jeśli będziemy tak przejmować
się zrzędzeniem Shizu-chana, to nigdy nie załatwimy tego, po co tu przyszliśmy,
prawda~?
Shizuo nie zrozumiał,
czemu Izaya tak dobitnie zakończył temat, ale – gdy po chwili namysłu znalazł
odpowiedź na swoje pytanie – zrozumiał. Izaya po prostu nie chciał się przyznać
do tego, że jest teraz bezbronny. Przed sobą może i tak, ale nie przy
wszystkich. Dlatego chciał uniknąć zagrożenia.
Shiki rzucił na stolik,
który znajdował się pomiędzy dwoma kanapami, teczkę wypełnioną papierami. Sunęła
ona przez jakiś czas po blacie, kilka razy się okręcając, aż w końcu dojechała
do Shizuo, tuż na wyciągnięcie jego ręki.
- Przeczytaj i streść
Oriharze. Pierwsza strona póki co wystarczy – powiedział, spoglądając na
zegarek.
Shizuo westchnął i przy
okazji sięgania teczki, zgasił swojego papierosa w leżącej na stoliku
popielniczce. Gdyby nie fakt, że był oczyma
Izayi, to by tego nie czytał, ale skoro musiał…
Lekko zmarszczył brwi,
wodząc wzrokiem po linijkach tekstu. Brzmiało to jak zarys fabuły jakiegoś
filmu, albo mangi. Chociaż z drugiej strony ludzie ginęli codziennie. Blondyn
nabrał do płuc powietrza, chcąc zacząć mówić, ale Shiki mu przerwał,
zasłaniając swoje usta palcem wskazującym.
- No to jak mam mu to niby
streścić, skoro nie chcesz żeby oni słyszeli?! – warknął zdenerwowany i skinął
podbródkiem na ochroniarzy, jednocześnie powstrzymując się przed zgnieceniem
trzymanej przez siebie teczki.
Izaya słysząc pytanie
swoich oczu, cicho się zaśmiał –
Gdyby Mairu nadal miała pięć lat, to powiedziałaby, że „przez ucho”.
- Huh?
- Na ucho, Shizu-chan,
szeptem – odpowiedział mu zirytowany – No chyba, że po tylu latach ryczenia i
wrzeszczenia, zapomniałeś już jak to jest mówić cicho.
Szczerze to brunet miał
ochotę zabrać mu teczkę i samemu to sobie przeczytać – gdyby tylko mógł.
Shizuo natomiast odłożył
teczkę na stolik, ponieważ rzeczywiście był bardzo bliski zgniecenia jej i
nachylił się nad Izayą. Mógłby mu nawet odgryźć to pieprzone ucho, ale lepiej
nie odbierać mu kolejnego zmysłu, bo jeszcze będzie musiał robić mu za
zastępstwo ucha.
W pustych oczach bruneta
zabłysnęła dobrze znana Shikiemu iskierka. Oznaczało to, że zaciekawiło go to,
co usłyszał właśnie od Shizuo. Yakuza przyglądał im się z zamyśleniem i
przeniósł wzrok na nadgarstek Orihary. Gdy lekko zmrużył oczy, dostrzegł powoli
znikające już zasinienie wokół niego. Szef Awakusu tego nie wiedział, ale duży
siniak znajdował się także na brzuchu informatora – pamiątki po zabawie w
ciuciubabkę z Shizuo. Shiki lekko się uśmiechnął, w pewnym sensie domyślając
się, że to blondyn tak mocno ścisnął jego nadgarstek. Każdy inny człowiek
musiałby się w końcu nieźle natrudzić, aby zafundować komuś aż tak fioletowego
i rozległego siniaka.
W dodatku sam Orihara
nawet nie wiedział, że go ma – mógł się jedynie domyślać po bólu rozchodzącym
się w tym miejscu, gdy je dotykał.
Kiedy Shizuo odsunął się
od Izayi, uśmiech bruneta się pogłębił – Interesujące, Shiki-san – powiedział w
końcu – Rozumiem, że w teczce jest więcej informacji, tak?
Yakuza skinął głową, – Tak
– po czym westchnął i nachylił się nad stolikiem. Otworzył teczkę wskazując
Shizuo jedną z kartek – Znajduje się tu kilka list z nazwiskami i kopii dokumentów,
ale co do najważniejszych rzeczy nie mamy pewności.
- I ja mam się zająć
potwierdzeniem tego co tu jest oraz szukaniem brakujących informacji?
- Tak właściwie to wy – sprecyzował yakuza.
- No tak… - mruknął Shizuo
i jeszcze raz wziął od Shikiego teczkę.
***
- Dowody… huh? – mruknął
do siebie Izaya – Shizu-chan, kiedy dokładnie Awakusu-kai przedłużyło
umowę z rosyjską mafią?
Gdy Izaya usłyszał szelest
kartek, zrozumiał, że Shizuo musi zajrzeć do papierów, aby się upewnić –
Tydzień temu – odpowiedział.
- Powinnam być zaskoczona
tym, że się dogadujecie? – gdy Izaya usłyszał głos Namie, trochę się zdziwił.
Myślał, że była w kuchni, albo wyrwała się do Seijiego. To naprawdę do niej
niepodobne, aby tak długo siedziała cicho i niczego nie komentowała.
Zmarszczył brwi,
niezadowolony z wytrącenia. Jego potok myśli i skojarzeń powiązanych ze
zleceniem od Shikiego właśnie został przerwany. Westchnął, lekko obracając się
na swoim fotelu przy biurku.
- Tak się po prostu lepiej
pracuje – odpowiedział Shizuo, a po jego głosie łatwo było stwierdzić, że
właśnie wzruszył ramionami.
- Chociaż twoje
nastawienie i marudzenie, że już masz swoją pracę i nie powinieneś tego robić i
tak jest irytujące – Izaya mówiąc to, uśmiechnął się nieco złośliwie.
Żyłka na skroni Shizuo
delikatnie zapulsowała. Siedział na drugim – zazwyczaj zajmowanym przez Namie –
miejscu przy biurku Izayi. Po blacie były porozrzucane papiery od Shikiego,
których blondyn nie potrafił w żaden sposób uporządkować, aby wygodnie mu się
je przeglądało. Był pewien, że Namie pewnie by umiała, ale jakoś niespecjalnie
chciał prosić ją o pomoc. Od jakiegoś czasu jedynie leżała rozwalona na kanapie
i z niewielkim zainteresowaniem przeglądała strony czasopisma. Jej postawa sama
w sobie odpowiadała słowem „nie” na każde możliwe pytanie bądź prośbę.
Shizuo także westchnął i
odchylił się w tył na krześle, zupełnie tak, jak gdyby właśnie odrabiał zadanie
domowe. Dwoiło mu się już w oczach od tych wszystkich słów i chciał już pójść
do domu, ale doskonale wiedział, że był to winny Izayi. I tak przecież nie miał
jakichś szczególnych zainteresowań, więc jeśli bycie oczyma Orihary będzie
traktował jako hobby, to nie będzie to takie złe – a przynajmniej tak mu się
wydawało.
- Shizu-chan – odezwał się
po jakimś czasie i mimo że wyraz jego twarzy był opanowany, to w oczach
błyszczało dziecięce wręcz podekscytowanie - Możesz iść do domu. Do jutra nie będę
cię potrzebował – powiedział, nie ruszając się z miejsca i w zastanowieniu
lekko przygryzł swój kciuk.
- Wpadłeś na coś? – spytał
zaskoczony Shizuo i lekko poderwał się ze swojej dotychczasowej pozycji, to
znaczy: przestał leżeć głową na blacie biurka.
- Tak, można tak
powiedzieć. Mam teorię, a dowody uda mi się utwierdzić za pośrednictwem
bardziej doświadczonych osób niż ty, więc… - lekko się uśmiechnął – więc
obecnie jesteś tak jakby zbędny.
- Uhm.. – mruknął cicho
Shizuo. Właściwie to nie poczuł się urażony, miał przeczucie, że powinien, ale
tak naprawdę bardzo mu ulżyło, że może po prostu bez wyrzutów sumienia iść
sobie do domu i zająć się swoimi sprawami – No to idę, późno już trochę –
powiedział, wstając od biurka i wziął z oparcia okupowanej przez Namie kanapy
swoją kamizelkę oraz muchę, którą wcześniej zdjął – Na razie.
Dwa
dni później
- Przypomnij mi, dlaczego
ja się na to wszystko zgodziłem – mruknął skonany blondyn. Był nieco zsunięty z
kanapy i tak samo jak Izaya, z którym stykał się ramieniem, zadzierał nogi na
stoliku do kawy.
- Bo musiałeś –
odpowiedział mu Izaya, który czuł rozchodzące się po jego ciele ciepło.
- No tak… - Shizuo obojętnie spojrzał w swój kieliszek
i po raz kolejny się napił – To był cholernie męczący dzień.
Izaya skinął głową, a do
jego uszu po raz setny dotarł cichy dźwięk lodu obijającego się o wnętrze
szklaneczki – A ilu osobom dzisiaj dowaliłeś w pracy? – zapytał, chwilę później
czując, jak Shizuo wzruszając ramionami, lekko go przy okazji trąca.
- Chyba trzem – mruknął
niepewnie.
- To nie tak dużo.
- Ale musieliśmy oddać
Shikiemu dokumenty… i znowu tam siedzieć… rozmawiać z nim – powiedział blondyn,
czując jak jego twarz zalewa otępiająca fala ciepła. Właściwie to był tak
zmęczony, że mógłby tu nawet zasnąć – Rozmawianie jest męczące.
- To się zamknij i
odpoczywaj – zaśmiał się Izaya nieco rozbawiony – Nie mów, że pleciesz bzdury,
bo już jesteś pijany, Shizu-chan~?
- Nie jestem pijany! –
warknął – No i nie o takie rozmawianie mi chodzi. Teraz rozmowa nie jest
męcząca, ale z Shikim to jest tak sztywno, poważnie i trzeba myśleć, co się
mówi, a to jest właśnie tak upierdliwie męczące.
- Przyznaj się, leń z
ciebie – Izaya mówiąc to, lekko szturchnął blondyna łokciem – A może tracisz
kondycję, bo mnie nie gonisz, co? I teraz męczą cię nawet zwykli dłużnicy.
- Ja nie tracę kondycji –
bąknął Shizuo, stawiając sobie kieliszek na brzuchu i wyciągnął z kieszeni
spodni papierosy. Po zapaleniu i zaciągnięciu się, powiedział – Robiłem już
bardziej wyczerpujące rzeczy, niż ganianie cię po mieście.
Izaya skinął głową,
przyznając mu rację. W końcu Shizuo to był Shizuo. W jego słowniku nie było
czegoś takiego jak kondycja. Zbił całą armię dzieci Saiki, więc nie powinno się
po nim spodziewać jakiegokolwiek pogorszenia jeśli chodzi o siłę.
Na jakiś czas zapadła
cisza. Izaya doszedł do wniosku, że blondyn nie ma siły już rozmawiać. Sam
nieszczególnie miał na to ochotę. Też był zmęczony.
Nawet się nie
zorientowali, kiedy zasnęli.
~~~~~~~~~~~~~~
No i ogólnie to mam coś fajnego w planach jeśli chodzi o 16 rozdział~ Śmiechowo by było, jakby się okazało, że to będzie miało tyle samo rozdziałów, co "Zakład" o.o
♥
OdpowiedzUsuńKocham to co piszesz.
Alkohol jest zuy. Potem obudzą się nadzy, bez telefonu i portfela, z chwilową amnezją i kacem oraz informacją, że za 9 miesięcy trzeba płacić alimenty ;c I tak zacznę już od tyłu i powiem, że ta sytuacja, gdy oni sobie po prostu jak starzy znajomi przy alko narzekali na świat była bardzo spoko. Trochę zaskakujące, że ich relacje poleciały, aż do tego stopnia, ale to chyba jest normalne przy Shizayi, nie? Powoli się jakoś ogarniają, zaczynając przebywać dłużej ze sobą i się przyzwyczają. Fajnie to jest tu przedstawione, jak po kolei najpierw oboje nienawidzą tych wspólnych spotkań, denerwują ich i ograniczają się do krótkich rozmów, a potem wszystko powoli idzie w coraz lepszym kierunku, nawet piją razem (*uważa, że opijanie się razem prowadzi do poznania innej osoby*). Także ten, fajna scenka, taka zwyczajna, pokazująca lekką zmianę kontaktów. Wgl... cieszę się, że zaczyna się coś dziać bardziej efektywnego, ktoś się gdzieś leje, Shizuo zaczyna wchodzić w ciemne interesy tak na poważnie itd, ale... chciałabym o tym przeczytać więcej. W sensie nie samo wspomnienie czy rozmowę między nimi na ten temat, a mieć większy zarys tej sytuacji, więcej akcji. Wiem, że tutaj raczej nie chodzi głównie o to, by ktoś się napierdalał, ale byłoby miło raz to zobaczyć xD
OdpowiedzUsuńBtw. zgłaszam sprzeciw! Teoria Izayi jest błędna. Zostałam dzisiaj nazwana masochistką, a jestem stuprocentową optymistką, więc pan Orihara się myli ;c Wgl. Izaya musiał miec zajebisty wyraz twarzy, jak tak szarpał Shizuo za włosy i pytał: ,,Podoba się?" xD
Także... generalnie mnie się podoba, że coś się zaczyna rozgrywać zarówno z mafią, jak między tą dwójką. Czekam na 16 i tak przy okazji; nie przejmuj się tą ilością rozdziałów, ja chyba będę mieć podobną sytuację xd
Pozdraawiam
Schizaya z alkoholem jest najlepsza xD Aż żałuję, że nie pociągnąłaś tematu dalej... Jeju,jeju, jeju kocham to opowiadanie, ale za każdym razem serce mi się kraja jak czytam, że Izayuś nie widzi. Nawet sam dokumentów nie przeczyta i Schizu-chan musi mu za lektora robić D: I wgl to chamskie było ze stroy Shikiego~! BAKA kurde no, może Izayji to nie zabolało, ale ja mi to się nie podobało, brzydkie zagranie ;_____;
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały, z uwielbieniem żegna En : 3
Co ja chciałam... Chciałam na początku zaznaczyć, że przeczytałam to 4 razy, bo moja pamięć jest chyba w znaczeniu dosłownym krótkotrwała ;-; Za każdym razem kiedy kończyłem nie wiedziałam co jest na początku, a później z kolei co w środku... i tak dalej... W końcu więc przeczytałam na 3części, robiąc sobie przerwy na napisanie czegoś do komentarza... Bo inaczej bym wiedziała tylko, że mi się podobało ;^;
OdpowiedzUsuńWięc tak~~ Shizuo w roli maso mnie powalił. Ja po prostu nie umiem sobie tego wyobrazić o^o Izuo - okej. Sado - Izaya - okej. No ale maso Shizu wykracza poza moją kompetencję, chociaż z jakiejś przyczyny i tak mnie to rozbawiło .3. Ale było bardzo fajne~~ ^o^ Izaya został tak ładnie wykreowany w tym momencie~~ ^^
Również cieszę się, że Shizuś wreszcie został tak (prawie) na poważnie wciągnięty w ten światek przestępczy. Podobnie jak Alexa, mam nadzieję, że coś jeszcze o tym będzie, bo no interesujące ^^
A skoro już przy mafii i tych sprawach... Zgadzam się, że to musi być bardzo interesujące oglądać sobie jak ślepa osoba nie wie gdzie iść bo w pomieszczeniu zmieniło się położenie mebli. Podłe, ale i tak wspaniałe xD Masz taaaaaaaaki duży plus za ten pomysł i wg Shikiego (tak na marginesie ci powiem, że ruszyłam z novelką i nawet dobrze ci idzie oddanie jego charakteru względem oryginału ^^)
Następnie~~ końcówka była słodka i z lekka pobudzająca(?) Nie wiem jak mam to określić ^^" W każdym bądź razie cieszę się, że zaczyna się dziać między nimi coś więcej. Och no~~ piją ze sobą jak starzy, dobrzy znajomi~~ Dobrze, że nie zaczęły padać teksty typu 'A pamiętasz jak wtedy prawie cię zabiłem?' Gome, ale jak wyobrażam sobie pijaną osobę to właśnie w takich dziwnych sytuacjach, gadającą o poważnych sprawach, jakby właśnie stwierdzała, że w dzień świeci słońce.
Słodko, że zasnęli razem =w= Ja... chciałabym wiedzieć w jakiej pozycji się obudzą .3. Naprawdę jakoś bardzo mnie to ciekawi ^^"
Dobra... Podsumowując, jestem urzeczona tym rozdziałem ^^ Chyba jest jednym z tych które bardziej mnie oczarowały ^^ Czekam na następny~~
Weny~~
ohohoho~ zasnęli razem <3
OdpowiedzUsuńkocham :D
Aj ja tu czekam i czekam, i ani jednego wątku z yaoi się chyba nie doczekam... Kobieto! nie poto zrobiłam z koleżanek yaoistki, żeby teraz codziennie musieć wysłuchiwać marudzenia, że 16 rozdziału niema i niema, a dotąd nic słodkiego(czyt. zboczonego) się nie zdarzyło! :D Gardło mi chcą rozszarpać i oczy wydrapać! Czekamy całym stadem na następny rozdział i shociki, bo te też koffamy ^.^
OdpowiedzUsuńNanni i wygłodniałe, młodde, niedoświadczone yaoistki. Buziaki i went ;*
O.o zasnęli koło siebie słodkie . super rozdział . Shizuo jest leniwy , to widac po nim . :D
OdpowiedzUsuńToo juz 16 rozdzial aa oni sie dopiero zchodzaa, oj wez to kochana przyspiesz chcemy wszyscy zeby razem byli noo! :P
OdpowiedzUsuńPiękne o.o a już myślałam, że coś się wydarzy na tej kanapie :3 No, ale jak widać, muszę jeszcze trochę pocierpieć :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~!
Izaya pozwala sobie na coraz więcej względem Shizuo, doskonale wie, że Shizuo już nie potrafi się na niego aż tak bardzo zezłościć. Przed wypadkiem raczej nie zrobiłby czegoś takiego, chyba, że zdecydowałby się popełnić samobójstwo, wtedy już sama próba szarpnięcia z pewnością skończyłaby się śmiercią.
OdpowiedzUsuńJakby tego było mało, Shizuo na coraz więcej Izayi pozwala, nie ma już odruchu zmiażdżenia bruneta i nie toczy piany z pyska na sam jego widok, na spokojnie daje mu nawet magiczne dwie sekundy, nie reagując w żaden siłowy sposób. Niesamowite.
Izaya głaska główkę blondaska <3
No, Shizuo! Nie strącaj tej ręki, tak naprawdę przecież chcesz być pogłaskany jak grzeczny pieseł. Posłuchaj swego serca, które puka w rytmie cza-cza i skroni, która pulsuje w rytmie cza-cza. Nie strącaj tego pchlego odnóża!
Pisałam już o tym niejednokrotnie, ale powtórzę znowu – uwielbiam jak oni tak razem siedzą i po prostu są ze sobą, rozmawiają lub milczą, nie ma znaczenia co robią, ale okazuje się, że potrafią przebywać ze sobą i wychodzi na to, że bardzo dobrze się w swoim towarzystwie czują. Kocham te ich wspólne, niezwykle spokojne momenty.
Rozbrajające pytanie Izayi: „A ilu osobom dzisiaj dowaliłeś w pracy?” i „To nie tak dużo”, awww to urocze.
Tak sobie siedzą i piją, zachowują się jak starzy kumple, ujmujący obrazek ^w^
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, co za wredny Shiki poprzestawiał meble, Shizuś trochę wysyłku i jest już zmęczony...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia