~~~~~~~~~~
Rozdział
6
Zaistniała sytuacja nie tylko go ekscytowała, ale też i
podniecała. Denerwująca niewiedza przyprawiała o gęsią skórkę, tak samo jak i
grzmot dobiegający zza okna, który dodatkowo zagęścił atmosferę. Wszystko było
takie ekscytujące!
Postanowił zaryzykować i spytał – Tęskniłeś, blondasku?
Mimo, że nie zdawał sobie z tego sprawy, to wszystkie
spojrzenia skierowały się na niego, a w szczególności spojrzenie Shizuo.
- A mało ci jeszcze, mendo? – warknął w odpowiedzi były
barman i zabrał Shinrze swoją rękę.
- Nie, Shizu-chan, wyjątkowo nie. Wydaję mi się, że mam
już dość twoich ingerencji w mój styl życia – zaśmiał się gorzko Izaya i
schował ręce do kieszeni.
W jednej z nich znajdował się scyzoryk i gdy opuszki
jego palców się z nim zetknęły, poczuł się pewniej. Dobrze wiedział, że i tak
nie zrobiłby z niego dobrego użytku, ale gdyby tak rzucać, kierując się
słuchem… zaśmiał się w myślach. To było dobrym trikiem w filmach, ale w
rzeczywistości szanse na powodzenie były znikome.
Jego westchnienie przerwało ciszę, co sprawiło, że
zmarszczka pomiędzy brwiami Shizuo się wygładziła, a Mairu spojrzała nieco
zdziwiona na swojego brata. Normalnie Izaya przy nikim nie wzdychał, ale teraz
gdy nikogo nie widział, nie potrafił odgonić od siebie bezustannego wrażenia,
że jest sam. Jakby nikogo przy nim nie było. Cała ta ciemność dookoła
sprawiała, że czuł się odosobniony. Oczywiście nie był typem osoby, która jakoś
szczególnie ubolewała z powodu samotności, ale mimo to uczucie oddzielenia od
swoich ukochanych ludzi, było na tyle uporczywe, aby psuć mu humor. Sam nie do
końca wiedział, co o tym wszystkim sądził. W jednej chwili wierzył w swoje
oczywiste kłamstwo odnośnie tego, że mu to odpowiadało, a w drugiej zaczynał
wątpić. Nie miał pojęcia czemu tak było. Przecież zawsze był pewien swoich
poglądów. Ściśle się ich trzymał i opierał na nich swoje akcje. Tylko, że teraz
był jakby trochę zagubiony. Może nie lubił się do tego przyznawać, ale zdawał
sobie z tego sprawę.
Gdy tak rozmyślał na jego twarzy nie pojawiła się żadna
niechciana emocja. Nie mógł popełnić takiego błędu. Westchnienie to jedno, ale
nie panowanie nad wyrazem twarzy w obecności swojego największego wroga, było
po prostu niedopuszczalne.
- Przynajmniej nie pakujesz się już w kłopoty – wtrącił
się Shinra, chcąc dostrzec pozytywy, których oczywiście nie było.
Izaya znowu się zaśmiał i tym razem jego śmiech był
pełen kpiny – Shinra, myślałem, że znasz mnie na tyle dobrze, aby z łatwością
stwierdzić, że tak łatwo nie porzucę tego, co robię.
Shizuo prychnął i wywrócił oczyma – Chyba nie powiesz
mi, że nadal chcesz się bawić w wariata?
- A jeśli tak, to co? – w głosie bruneta wyraźnie było
słychać wyzwanie.
Heiwajima nagle poczuł, że już nie wytrzyma. Nie
wiedział dokładnie, co tak bardzo wkurzyło go w tej odpowiedzi, ale w jednej
chwili coś pękło i nie był w stanie już dłużej nad sobą zapanować. Może tak
bardzo zirytowała go pewność siebie kleszcza? W tej chwili go to nie
obchodziło. Po prostu się do niego zbliżył i mocno popchnął go na ścianę,
przyszpilając go do niej. Zacisnął jedną dłoń na kołnierzyku jego kurtki,
głośno przy tym warcząc.
Choć Izaya o tym nie wiedział, to Mairu właśnie
przyciskała do szyi blondyna swój scyzoryk. Dostała go na urodziny od siostry.
Reakcja bliżniaczki na wybuch Shizuo była tak szybka, że Shinra z trudem
zarejestrował całe to zdarzenie.
Brunet niemalże czuł bijący od swojego wroga żar i jego
przyspieszony oddech na swojej skórze. Dobrze wiedział, że mógł go zranić
ostrzem w swojej kieszeni. Nie musiał go widzieć, skoro teraz był aż tak
blisko. Mimo to się nie ruszał. Uśmiechał się z zadowoleniem, patrząc przed
siebie.
- I co, Shizu-chan? – prychnął – Tak po prostu mnie
uderzysz? Bezbronnego?
- Nie jesteś bezbronny – wysyczał w odpowiedzi blondyn.
- Hmm… pewnie masz rację – niby obojętnie wzruszył
ramionami – ale sam fakt uderzenia niewidomego… - Izaya pokręcił głową z
dezaprobatą – Aż tak nisko upadłeś Shizu-chan?
Poczuł jak uścisk dłoni Shizuo na materiale jego kurtki
się zacieśnia.
- Powinienem był cię zabić wcześniej – warknął groźnie,
a po jego szyi spłynęła odrobina krwi. Mairu mocniej docisnęła scyzoryk.
- Powinieneś – skinął głową informator. Nadal patrzył
przed siebie, nie do końca wiedząc co dokładnie ma przed oczyma.
- Możecie skończyć? – wtrącił się Shinra. Po tonie jego
głosu słychać było, że ma już dość – Musicie nawet w takich okolicznościach?
- Takich, to znaczy jakich?! – wydarł się Shizuo –
Takich, że menda jest ślepa!? To niczego nie zmienia – prychnął – No chyba, że
dla ciebie.
Shizuo po raz ostatni dopchnął Izaye do ściany, a
następnie się od niego odsunął,
posyłając mu pełne obrzydzenia spojrzenie.
- Dla mnie zmienia – potwierdził doktorek, skinając
przy tym głową – Dla ciebie też, nie udawaj, że tak nie jest. Dobrze wiem, że
masz sumienie.
Izaya od razu wybuchł śmiechem, który poniósł się po
całym pokoju, a wszystkie spojrzenia skierowały się ponownie na niego -
Sumienie! Ty chyba sobie żartujesz Shinra. Ktoś taki, jak on miałby mieć
sumienie? Wyrzuty sumienia, to ludzki przywilej… a raczej przekleństwo – mówiąc
to, czuł się naprawdę dziwnie. Obco. Jakby nie był sobą.
Doskonale wiedział, że Shizuo mógłby mieć wyrzuty
sumienia, ale z całą pewnością nie względem swojego największego wroga. To już
zakrawało na komedię.
- Wcale nie mam wyrzutów sumienia – burknął obojętnie
blondyn. Jednak coś w jego tonie głosu podpowiadało Izayi, że kłamie. Gdyby
tylko informator mógł teraz zobaczyć wyraz jego twarzy…
Heiwajima z wyrzutami sumienia – omijał go tak
ekscytujący widok. Niezadowolony na chwilę zamknął oczy. Sam nie wiedział,
czego oczekiwał po otworzeniu ich. Może tego, że tak jak w swoim śnie, zobaczy
jakiś przebłysk? Zabawne… naprawdę poczuł się rozczarowany, gdy po rozchyleniu
powiek nic się nie zmieniło.
- Szkoda, że nie umiesz kłamać – powiedział z dziwnym
spokojem. Był zmęczony. Trochę niewyspany, ale to co męczyło go najbardziej, to
granie. Ciągłe, bezustanne udawanie, że wszystko jest jak dawniej, mimo że
wcale tak nie było.
W odpowiedzi usłyszał prychnięcie.
- Skoro tak bardzo męczy cię poczucie winy, to może
upiecz mi przeprosinowe babeczki, co Shizu-chan? – zaśmiał się.
- Żarty sobie stroisz? – burknął niezadowolony blondyn.
- Iza-nii… - powiedziała cicho Kururi. Razem ze swoją
siostrą nie do końca wiedziała o co chodzi – upieczemy.
Informator zignorował siostrę i nie odpowiedział jej.
Jasne, upieką. Może kiedyś.
- Chociaż w sumie to nie – zaśmiał się krótko – Jeszcze
byś je otruł.
Shinra podejrzliwie spojrzał na bruneta. Po wyrazie
twarzy Orihary wyraźnie było widać, że na coś wpadł, a to tylko dodatkowo
niepokoiło Kishitaniego.
- Więc, Shizu-chan… – zaczął, wkładając ręce do
kieszenie i przeniósł ciężar ciała na pięty, a później na palce – Co ty na to,
żeby jakoś wynagrodzić mi to, co zrobiłeś? – zapytał, nawet nie zdając sobie
sprawy z tego, że blondyn zabijał go spojrzeniem. W porównaniu z innymi osobami
w pokoju, Izaya wyglądał naprawdę beztrosko, lecz wcale się tak nie czuł.
- Chyba do reszty zgłupiałeś – prychnął.
- Przyznaj, że na to zasługuję. Wypadałoby mi chociaż
kupić kwiaty, gdy byłem nieprzytomny, nie sądzisz? Tego chyba wymaga dobre
wychowanie – uśmiechnął się przemądrzale. Plótł od rzeczy, ale wiedział, że
dzięki temu osiągnie cel, jaki przed sobą postawił – Chociaż… po bestii takiej
jak ty mogłem się tego spodziewać – zaśmiał się gorzko.
Shizuo głośno warknął i zacisnął dłonie w pięści. Mairu
natychmiast zastąpiła mu drogę do Izayi, nadal trzymając w dłoni scyzoryk.
- Jeśli się nie zgodzisz na to, czego chcę Iza-nii, to
„Zderzenie wspomnień” będzie ostatnim filmem w jakim zagrał Yuhei-san –
odezwała się nagle.
- M-Mairu! – wykrzyknął Shinra – Co ty mówisz?! Nie
wolno tak!
Uśmiech Izayi przybrał na sile. Nie przewidział tego,
że Mairu będzie w stanie powiedzieć coś takiego. Bliźniaczkom naprawdę aż tak
zależało na swoim starszym braciszku? Byłyby zdolne skrzywdzić dla niego obiekt
swojej obsesji? Wyciągnął z kieszeni dłonie. Ludzie naprawdę byli zaskakujący…
a wplątywanie we wszystko Shizuo dostarczało tylko dodatkowych wrażeń.
- Więc, Shizu-chan? – spytał, lekko przekręcając głowę
na bok.
Blondyna zamurowało. Nie spodziewał się takiego ataku
ze strony bliźniaczek. Wbrew temu, czego można by się było spodziewać, naprawdę
były przywiązane do swojego brata. Cóż, w końcu to rodzeństwo, tak? Mogą
udawać, że dla spotkania z Kasuką mógłby zabić swojego brata, ale koniec końców
i tak było to kłamstwem.
- Gadaj czego chcesz, to może się zastanowię – burknął,
mrużąc przy tym oczy i sięgnął po papierosa.
Kishitani zmarszczył nos – Shi-
- Zamknij się Shinra! – warknął blondyn, przerywając
okularnikowi.
Doktor jedynie westchnął i zważywszy na okoliczności
wyjątkowo pozwolił blondynowi zapalić.
- Dowiesz się później – odpowiedział zadowolony Izaya.
Zaczynało mu się to powoli podobać. Współpraca sióstr naprawdę była miłym
zaskoczeniem. Nie wiedział, że aż tak bardzo im zależało.
- Czyli chcesz, żebym się zgodził, mimo że sam nie wiem
na co?
- Ujmę to inaczej – wziął głębszy oddech – Jeśli
chcesz, aby twój brat żył – skinął głową w stronę, z której dochodziły do niego
głosy bliźniaczek, czyli dokładnie tam gdzie stały – to musisz się zgodzić.
Kochał szantażować ludzi. Naprawdę. Było to jedną z
najciekawszych rzeczy zaraz po manipulacji, ale nigdy nawet nie przypuszczał,
że będzie zaszantażował Shizuo. Oczywiście okazji było wiele, ale żadna z nich
nie była tak ciekawa jak ta.
~~~~~~~~~~~~~
Powinnam iść spać... ale chyba nie pójdę i wytrwam do wieczora ^.^ oby się udało xD *zombie*
Aha! Mówiłam, że nie lubię tego opowiadania, co nie? Odwołuję xD przy pisaniu tego rozdziału wpadłam na pewien pomysł *nie spoileruje* i teraz mi się już wszystko podoba ^.^ hueheuheuehue xD
I będzie drobna zmiana jeśli chodzi o termin zamieszczania notek. Zawsze było w niedzielę, a teraz będzie "mniej więcej w niedzielę" xD Czyli może być też sobota, albo poniedziałek, najpóźniej wtorek ^.^ no chyba, że będą jakieś utrudnienia, to wtedy to wiecie.
Miłego weekendu i powodzenia w szkole~~ Piszcie czy się podobało :)
Mnie się podobało. Podobał mi się Izaya, przedstawienie jego gry, zmęczenia a nawet i manipulacji, którą tak zakręcisz że będzie Shizaya.
OdpowiedzUsuńNie mam zdania, czy lubię to opowiadanie czy nie; jestem zadowolona z rozdziałów, chcę się dowiedzieć, jak rozwinie się akcja, bo mam własny plan przebiegu akcji i jestem ciekawa, czy pokrywa się z Twoim :) Inna sprawa, że opowiadanie wprawia mnie w lekkie przygnębienie i melancholię. Ta gra Izayi, mrr... powinnaś bardziej się na tym skupić, bo ja lubię te kawałki.
A poza tym; czemu taki krótki? OMG, naprawdę się napaliłam, że będzie dłuższy! Jeśli chciałaś nowy rozdział zacząć od warunków postawionych Shizuo, a nie wpychać nową akcję w ten, mogłaś z deczka ten pogłębić; opisać więcej Izayi, Shizuo (!), Shinrę, może bliźniaczki, bo trochę dziwie, że Mairu robi wszystko a drugiej jakby nie było w pomieszczeniu.
Secundo: czemu tak rzadko? Q_Q mam jakiś kryzys i latam po blogach jak głupia a nikt nic nie pisze T.T mam nadzieję, że kolejny rozdział TEGO opowiadania będzie szybko (bo The Game mi nie odpowiada jakoś).
I cały czas nie mogę pozbyć się wrażenia, że zrobisz coś takiego:
Izaya używa Shizuo jako swoich oczu czy coś takiego; Izaya siedzi przy stole w kuchni w swoim wielkim, cichym mieszkaniu, myśli że jest sam a w zasadzie nic nie myśli tylko pustym, niewidzącym wzrokiem patrzy w ścianę przed sobą, cicho wchodzi Shizuo, widząc Izayę tak samotnego, bezbronnego i pustego zalewa go fala wyrzutów sumienia, pada na kolana i przeprasza, tak strasznie przeprasza...
Uh wybacz, taka godzina ^^"
Pozdrawiam, życzę weny! (i czasu i sił i pomysłów)
Y.
Przepraszam, że krótki xD tak jakoś wyszło. Dziękuję za komentarz ^^ ja też latam po blogach i nic nie mogę znaleźć, ale to pewnie szkolne zamieszanie :)
UsuńOdnośnie rozdziału, to skupiałam się głównie na Izayi i chciałam zająć się jego perspektywą, żeby pokazać jak niepełne jest to co wie o otoczeniu. Dla niego istnieją tylko jego myśli i głosy, może zapachy.. głównie na tym chciałam się skupić ^^ A jeśli chodzi o drugą bliźniaczkę, Kururi, to jest taka cichutka... Wiem, że mogła nieco więcej robić, ale bałam się trochę, że zepsuję jej charakter. Dzięki za uwagę i też pozdrawiam ^.^
Ah, ten Izaya jest taki niegrzeczny ^^ Cała gra postaci, całe jego zachowanie jest takie realne, takie prawdziwe, takie jego i właśnie dlatego tak trudno wyczekuje się pojawienia kolejnej części. Mam apetyt na więcej, dużo więcej :D
OdpowiedzUsuńooo ja doczekałam się wreście :D co do rozdziału to trochę za krótki,ale reszta to cud , miód, malina :D czekam na więcej i życzę duuuużo weny :D
OdpowiedzUsuń:) hahah kocham to opowiadanie :) niemoge sie doczekać nastempnego rozdziału i życze weny :)
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga *^* Genialny rozdział~ :3
OdpowiedzUsuńWeny życzę~♥
Uwielbiam to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńCudo *w*
Cudo!!! *w*
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie :)
Czekam na dalsze części tego cudeńka :D
PS.
Zapraszam do mnie na http://opowiadania-slash-desire.blogspot.com/
Waaw, dawno mnie tu nie było... w sensie, że dawno nie komentowałam, bo czytać czytałam, ale miałam jakiś zastój w pisaniu x.X Zresztą, mniejsza.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze; bardzo mi się podobają momenty, w których jest główny nacisk na przemyślenia i odczucia Izayi. Chodzi mi o tę jego percepcję, która została pozbawiona jednego zmysłu. Bo to niesamowicie ciekawe i fajne doświadczenie do opisania, szczególnie gdy sobie chłopak nie widzi. Dlatego ogromnie chciałabym więcej opisów na ten temat. Postrzeganie świata za pomocą nie tylko słuchu, ale wszystkich pozostałych 3 wyostrzonych zmysłów.
Mało tu wprawdzie było Shizuo, ale jestem w stanie to wybaczyć ze względu na Izayę. Choć mimo wszystko chciałabym więcej uczuć Shizusia odnośnie całej tej sytuacji, izayi itd. W sumie ciekawie byłoby, jakby ich oba spojrzenia się tak przeplatały ze sobą xD Tylko trochę postawa Shizu-chana tak na końcu mnie zdziwiła, ale liczę że zrozumiem z następnym rozdziałem.
Bliźniaczki mnie powaliły... A ja głupia wierzyłam, że serio zabiłyby brata dla tego spotkania xD
Och, ciekawe co wymyśli Izaya... Już widzę te jego pierdonięte pomysły, aż się doczekać nie mogę, hahaha
Pozdrawiam ^^
Krótki, ale jakże treściwy c< No, no.. Teraz przez głowę przelatują mi obrazy, na których jest Shizu-chan - w stroju kelnera, sprzątaczki, itp xD Uheheh, będzie się działo, nie? Po Izayi wszystkiego można się spodziewać, ech~ A bliźniaczki mnie raczej nie zaskoczyły xD
OdpowiedzUsuńFajnie, że wkręciłaś się w opowiadanie, czekamy więc na dalsze wydarzenia :3
Pozdrawiam c:
Siostry bronią izusia wow.!! cos nowego . przecież one kochają brata od shizusia :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie , mimo że krótki to dużo w nim akcji umieściłaś .
ciekawie mnie jedno , jaki zakład wpadł izaya i co zrobi shizuo by go manipulować
Yeah! Walić 3 w nocy, przecież taki wspaniały blog do przeczytania!
OdpowiedzUsuńJasne~! :3 Jak zawsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~!
Mairu popieram. Mója krew dziewczyny!!!!! *szaleńczy smiech*
OdpowiedzUsuń„Tęskniłeś, blondasku?” - tęsknił, oj tęsknił *-*
OdpowiedzUsuńAle z Izayi hipokryta! On akurat jest ostatnią osobą, która powinna w ogóle się wypowiadać na temat kogoś ingerencji w czyjeś życie. Izaya, z Ciebie zawsze był niezły agent! xD
Mimo wszystko żal mi tej pchełki *^* nic nie widzi, może tylko słuchać i wyobrażać sobie, a gdy wyczuwa zagrożenie – ściska w dłoni swój scyzoryk i odrobinkę pewniej się czuje. Naprawdę mi go żal.
Ogólnie cały klimat rozdziału jest genialny! Czuć drastycznie narastające napięcie rozgrywającej się sytuacji. Wręcz udzielił mi się niepokój wszystkich osób zebranych w tym jednym pomieszczeniu, każdy tam jakby tylko czekał na chwilę, gdy w końcu przeleje się ta czara goryczy, gdy w końcu wybuchną te wszystkie skumulowane i dotychczas tłumione - przeróżne emocje.
To tak jakby się było w miejscu, w którym wiadomo, że coś się stanie, wyczuwa się w powietrzu zbliżającą się i nieuniknioną katastrofę, ale nic nie można na to poradzić, można tylko stać, patrzeć i czekać.
Wszystko dopełniają jeszcze odgłosy zbliżającej się burzy. Jest duszno, powietrze wisi ciężkie i gęste - przez to każdy oddech wydaje się niewystarczający, jakby nie dostarczał odpowiedniej ilości powietrza. Nikt nie czuje się tutaj komfortowo.
Gdy w końcu wszystkie zapory idą w drzazgi i Shizuo rzuca się na Izayę – nie ma nawet śladu po oczekiwanej uldze. Sytuacja nadal jest napięta jak gumka zbyt małych gaci, na zbyt dużym tyłku.
Ten rozdział waży tonę i jest gęsty jak stary budyń. Cholera, co za atmosfera. Uwielbiam to!
Trzeba uważać. Powinnaś pisać ostrzeżenia, że opowiadanie może wywołać u czytelnika takie skutki uboczne jak chociażby niedotlenienie.
Izaya, nie śmiej się, Shizuo ma sumienie, ma go pod dostatkiem, spokojnie starcza go na wyrzuty z Twojego powodu.
Blondyn jest jak jedno wielkie chodzące sumienie całego świata. *głasku, głasku po blond główce*
Zmęczony Izaya. Trochę niewyspany Izaya. Udający Izaya. Ależ mi go żal, naprawdę żal. *głasku, głasku po „bruneciej” (?) główce*
Cóż za rozdział… wszystkich mi żal, głaskam główki i się duszę.
Ah, robię jeszcze jedno - *klaszcze*. Dzięki Miszu.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ciekawe na jaki pomysł wpadł Izaya no i bliźniaczki w obronie brata...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia