niedziela, 1 września 2013

Durarara!! "The Game" - poziom 2

Poziom 2

–Ikebukuro, Brama zachodnia–

[Godzina 18:48]

Wesoły brunet spaceruje po mieście z uśmiechem na twarzy. Skocznym krokiem przechodzi przez jezdnie, nawet nie rozglądając się dookoła. Jest zadowolony z decyzji jakie podejmują jego ludzie. Wiele rzeczy go zaskakuje, tym samym dostarczając mu rozrywki. Świat jest dla niego jak telewizja, lecz on nie jest zwykłym widzem. On jest scenarzystą i reżyserem. Odgrywa rolę Boga, który wszystkim rządzi. Ale obecnie jest jednym z aktorów. Bierze udział w cudzym przedstawieniu, mimo wszystko nie przeszkadza mu to. Nawet jeśli jest graczem w cudzej grze, to i tak ma znaczący wpływ na jej przebieg – to mu wystarcza.

Zaczyna cicho pogwizdywać i nadal idzie przed siebie. Kiedy do jego uszu dociera głośny ryk, automatycznie odskakuje na bok, tym samym unikając nadlatującego automatu z napojami.

- Witaj, Psy~ - odwraca się w stronę rozwścieczonego blondyna i wita go swoim, jak zwykle, złośliwym uśmiechem – Jak tam nowa klawiatura?

Blondyn w odpowiedzi zaciska dłonie w pięści, cicho przy tym powarkując i wbija wzrok w osobnika przed sobą. Teraz ma stu procentową pewność, że to Izaya jest Virusem. Kolejny powód do nienawidzenia go.

- Chyba ci powiedziałem, że skopię ci dupę! – patrzy na niego z góry, kątem oka spoglądając na przejeżdżającą obok Celty. Sądząc po tym, jak pokręciła kaskiem, to była nieco zirytowana faktem, że ta dwójka znowu na siebie wpadła. – A ty jeszcze masz czelność tu przyłazić! – kontynuuje – Aż tak bardzo chcesz mieć połamane kości?

Były barman uśmiecha się zadowolony. Przynajmniej po zabiciu go w realnym świecie, ten szkodnik nie będzie mógł się ponownie zalogować.

- Przecież mamy sojusz, Shizu-chan – odpowiada niewinnie brunet, lekko unosząc przy tym ramiona.

- Sojusz jest w The Game, - prycha niezadowolony Shizuo – a ja chcę cię zabić tutaj.

- Zabić? – z trudem powstrzymuje wybuch śmiechu – Naprawdę chcesz mieć na sumieniu ludzkie życie?

Zdenerwowany jeszcze bardziej blondyn głośno warknął i wyrwał z ziemi znak stopu.

- Ty jesteś kleszczem, a pasożyty się tępi! – wydarł się i pognał przed siebie w pogoni za uciekającym informatorem.

Mogliby obmyślić jakąś strategię przeciwko Fukusei lub zacząć się jakoś przygotowywać, lecz nie. Oni postanowili się po prostu gonić. Nawet w obliczu wspólnego wroga postanowili pielęgnować swoją rutynę i razem demolowali miasto.

[Godzina 19:20]

Izaya zatrzymuje się, odwracając w stronę nadal rozwścieczonego i próbującego złapać oddech blondyna. Milczy. Mimo, że jeszcze chwilę temu się z niego śmiał i rzucał docinki, to teraz jedynie intensywnie się w niego wpatruje.

- Czego się gapisz, kleszczu? – z trudem powarkuje blondyn.

- Mamy godzinę – odpowiada z powagą.

Lekko rozkojarzony Shizuo wyciąga z kieszeni swoje okulary i wsuwa je na nos. Chwile później spogląda na zegarek w swojej komórce i lekko skina głową.

- Zabiję cię jutro – mruczy niechętnie i odchodzi, zapalając papierosa.

Brunet zostaje sam. Powoli zaczyna się już robić ciemno i ostatnie promyki słońca są poza zasięgiem jego wzroku – schowane gdzieś za wysokimi budynkami. W ciemnej i zawilgoconej alejce nie ma nikogo z wyjątkiem jego.

- W takim razie do zobaczenia, Psy – mówi cicho, po czym odchodzi w stronę swojego mieszkania w Shinjuku.


–Shinjuku, mieszkanie Orihary I.–

[20:10]

- Znowu ta durna gra? – pyta zdziwiona brunetka, unosząc w górę jedną brew – Dorośniesz kiedyś?

Orihara uśmiecha się do niej przyjaźnie, a ona jak zwykle tego nie kupuje – Gdybym dorósł, wszystko byłoby szare, nudne, pospolite i monotonne – spogląda na nią – Nie chcę, żeby moje życie było takie jak twoje – wzrusza ramionami i niewinnie się przy tym uśmiecha.

- Wszystko jedno – prycha, wywracając oczyma – Na stole masz kolacje. Ja już na dziś skończyłam – wychodzi bez pożegnania.


–Arena Głowna "The Game"–

[20:13]

[Virus380 zalogowany]

Z początku wszystko wyglądało normalnie. Brunet zalogował się automatycznie na (tym razem pełną innych, zwykłych graczy) arenę główną i czekał. Sam nie wiedział na co dokładnie, ale jedynie stał w miejscu, rozglądając się dookoła. Przy logowaniu nie zauważył żadnych wiadomości od admina, a Psy nie był jeszcze dostępny, więc był sam. Nie wiedział  nawet, czy stawił się w dobrym miejscu. Została mu podana jedynie godzina.

Wyciągnął z tylnej kieszeni spodni swoje PDA, jakie miał każdy gracz i spojrzał na jego wyświetlacz.




Grupa:                                               |                __    __          __
Psychedelic420 – alfa – niedostępny |               __|  |    |  .  |  |__
Virus138 – beta – dostępny              |               |__  |__|  .  |   __|
_____________________________|_________________________________
                [Wyloguj]                           | Login: Virus138
              [Ekwipunek]                         | Hp:    300/300
             [Wiadomości] – 0                  | $:       500.000
                 [Kokpit]                             | [Sklep]               



Virus głośno westchnął. Dlaczego Psy zawsze pojawiał się w ostatniej chwili? Czekał na niego jeszcze przez jakiś czas, dłubiąc swoją katan w ziemi, aż w końcu blondyn się pojawił.

[20:19]

[Psychedelic420 zalogowany]

- No wreszcie jesteś! – wykrzyknął brunet, patrząc na nowo przybyłego – Myślałem, że zanudzę się na śmierć!

Psyche420 jedynie prychnął w odpowiedzi – Nadal jestem przed czasem. Nie spóźniłem się, więc nie narzekaj

[20:20]

Dookoła dwójki najlepszych graczy The Game nagle rozprysło jasne światło. Zaczęli się rozpadać na drobne kwadraciki, począwszy od dłoni. Unosiły się one w górę, a pomiędzy nimi przemykał drobny pyłek, przypominający brokat. Rozpadali się powoli – Psyche na zielone odłamki, a Virus na czerwone. Mimo, że tak bardzo do siebie nie pasowały to nad ich głowami i tak łączyły się w jedno.

Gracze dookoła byli tym zdumienie i nie było takiego, który nie zatrzymałby się, aby na nich spojrzeć.

Nadal lekko oszołomiony brunet spojrzał w oczy swojego towarzysza, które były tak samo pełne zdziwienie ja jego własne. Gdy obaj zostali już pozbawieni przedramion, ich stopy także zaczęły się rozpadać. O dziwo podczas tego całego procesu nie czuli bólu. Jedynie delikatne łaskotanie. Całe ich ciało jakby płonęło, lecz ogień ten był przyjemny. Natomiast w rozkładających się miejscach odczuwali przerażające zimno. Do samego końca patrzyli sobie w oczy.

Ich spojrzenia jakby się przyciągały. Gdyby ktoś spytał ich czemu, nie potrafiliby na to odpowiedzieć. To była jedna z tych akcji, których nie potrafiło się wytłumaczyć.

Czerwień przeszywała zieleń, a zieleń przeszywała czerwień. Działo się to dopóki ich oczy także się nie rozpadły i nie wzleciały w górę, łącząc się razem z innymi kwadracikami.

Jedyne co później widzieli to ciemność. Mimo, że przed chwilą stracili swoje cyber-ciała, to wciąż dokładnie je odczuwali, a wszelkie ciepło i zimno zniknęło.
Psy wyciągnął rękę w bok i coś poczuł. Niemalże automatycznie zacisnął na tym palce. W tej samej chwili Vi na swojej dłoni poczuł czyjś dotyk, ale nie zareagował na niego. Z jakiegoś powodu się nie cofnął. W ten właśnie sposób nawet nie wiedzieli o tym, że trzymają się za rece. Dotyk, który odczuwali był dla nich przyjemny. Nie czuli się przez niego w żaden sposób zagrożeni.
Po chwili obaj zobaczylii dookoła siebie zielone napisy podobne do tych, które pokazywały się nad głowami graczy.

6598454514… 9213645798…

Skoro były to liczby to mogło to oznaczać, że byli to członkowie Fukusei. Tak czy inaczej, nadal było ciemno. Dopiero kolejne napisy – tym razem te przewijające się u góry – w miarę oświetliły to miejsce. Rozchodziła się od nich lekko zielonkawa poświata, dzięki której Virus i Psy dostrzegli swoje splecione dłonie i szybko się puścili, delikatnie się przy tym rumieniąc. Mimo wszystko nie był to rumieniec zawstydzenia lecz złości.  Byli źli na samych siebie.
W jednej chwili wszyscy natychmiast przenieśli swoje spojrzenia na tekst w górze.

Witam. Miło mi, że wszyscy zaakceptowali moją prośbę i już na samym początku życzę wam powodzenia. Zdaję sobie sprawę z tego, że wszelkie przemowy są zbędne, tak więc od razu przejdę do rzeczy. Aby przejść do pierwszego starcia, wystarczy, że wejdziecie w drzwi po lewej stronie tego pomieszczenia


Psy i Vi ponownie na siebie spojrzeli, a później przenieśli wzrok na oświetlone drzwi po lewej.

~~~~~~~~~

Doszłam do wniosku, że nie lubię tego opowiadania  x.x  ciągnie się jak guma balonowa .3.  ale w następnym rozdziale W KOŃCU będzie starcie. To tak jakbym pisała modę na sukces!! o[]o

Wydaję mi się, że za tydzień będzie "Widzieć świat twoimi oczyma", no chyba, że mi się coś odmieni  .3.

*foch na obydwa zamieszczane obecnie opowiadania* Nie lubię ich

A teraz najważniejsze, czyli miłego powrotu do szkoły~!~!~! O ile coś tak okropnego w ogóle może być miłe D: Mam nadzieję, że choć część z was nie jest z tego powodu załamana ^^ nie kurwa.. co ja się łudzę..  chodźmy się wszyscy razem z Roppim powiesić  x.x 

11 komentarzy:

  1. Dokładnie! Ja tu zaraz wykorkuje ;-; Dziś będe w zadość uczynieniu pisać, pisać i jeszcze raz pisać XD Zaraz ide i mam nadzieje ,że nie zepsuje klawiatury xd A co do propozycji z roppim to ja chętnie :3 A! Nie napisałam jeszcze nic o the game ! (idiota i sklerotyk) opowiadanie boskie i nie mogę sie doczekać następnego rozdziału tak jak ,,Widzieć świt twojimi oczyma " ;3 Dzia! Weny życze ;3!

    OdpowiedzUsuń
  2. masakra tak szybko zleciały te wakacje :(.ale rozdziałek super <3 ;)
    i nie moge sięjuż doczekać następnej części "widzieć świat twoimi oczyma "
    :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Yay! Dziękuję, że ratujesz ostatni dzień wakacji! :3 Za to Cię kocham <33 Tja, może nie komentowałam Twoich innych notek, ale od teraz czuję, że muszę to robić abyś częściej pisała ^.^ Jesteś jedną z moich ulubionych bloggerek :3 Życzę duuużo weny ;3!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam wolę się pociąć, będzie bardziej dramatycznie~. <3 Powrót do szkoły~? Nawet nie przypominaj ;-;
    Rozdział wydaje się krótki, ale, jak już wiemy, dlatego że taka jest forma. Mnie jest baaardzo przykro, że nie lubisz tych opowiadań, bo dla mnie są świetne i czekam na nie niecierpliwie ;-; Będzie akcja~! XD Chodź w tym teeż już jako-taka była, kiedy Izaya i Shizu-chan trzymali się za ręce <3333 Uhuhh~ <3
    Weny i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, daj mi spokój ze szkołą. Już pierwszego dnia mieli do mnie problem. Dobrze, że weekend niedługo xD
    Ale dobra, ja tu przyszłam skomentować rozdział i generalnie przepraszam, że tak późno, ale mój net sam nie wie, czy jest czy nie o_O
    Ach, starcie, walki, będą się bić, aww. Jest jedna rzecz, za którą bardzo cenię to opowiadanie - mianowicie, że jest ona o Psy420 i Virus138, co sprawia że akcja dzieję się w... grze! Kocham je za ten klimat, dynamiczność. Ślicznie.
    W sumie to trochę krótki był ten rozdział, ale sytuacja z początku mnie rozbawiła. Szczególnie ten tekst: ,,Mamy godzinę'' wyobraziłam sobie takiego poważnego Izayę, jakby mówił o jakimś światowym wydarzeniu, a nie grze xD
    I jeszcze gdy tamta dwójka złapała się na ręce... Ejj, ja sobie przypomniałam, że chyba w prologu było wspomniane coś, że w tej grze występuje cyber macanie czy coś takiego, hahaha xD Czyżby prowadziło do tego? ^^
    Ejj, czemu nie lubisz tych opowiadań? Ja uwielbiam je czytać xD Pomysłowe są.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Taak~! Ja w tym roku odpuściłam wieszanie i postanowiłam skoczyć z mostu...pod pociąg,ale mi rowera nie sprzedali i nie mialam jak jechać do Ptb. -.- chamy...
    Nie wiem czemu masz na nie focha, ale mi się podobają :)
    Pozdr.~!

    OdpowiedzUsuń
  7. Będzie kontynuowane opowiadanie ? :'( drugi raz czytam i płacze że nie ma dalej rozdziałów

    OdpowiedzUsuń
  8. GDZIE KONTYNUACJA HALO, CZYTAM JUŻ KTÓRYŚ RAZ I USYCHAM. ;w;

    OdpowiedzUsuń
  9. Będzie kontynuacja kiedyś? ;(
    Bardzo mi się spodobało opowiadanie. Dopiero teraz natrafiłam na ten blog i prawie wszystko pochłonęłam jednym tchem.

    OdpowiedzUsuń