~~~~~~~~~~~~
"Kocham, gdy się jąkasz"
oneshot
[Hachimenroppi]
To się stało znowu. On
znowu to zrobił. Znowu skrzywdził Tsukiego.
[Tsukishima]
Kiedy się obudziłem byłem wyczerpany. Zupełnie jakby ta
drzemka nic nie dała. Rozejrzałem się dookoła. Roppiego nie było, a przecież
pamiętałem, że zasypialiśmy razem.
- R-Roppi-san? – zawołałem, jak zwykle się jąkając. Naprawdę
chciałem mówić normalnie, ale nie potrafiłem. Roppi-san zawsze mi powtarzał, że
mu to nie przeszkadza i mam się tym nie przejmować, ale byłem pewien, że go to
irytowało.
Wstałem z łóżka i założyłem swoje okulary leżące na stoliku,
po czym rozejrzałem się dookoła. Jego kurtka z futerkiem nadal była
przewieszona przez fotel, na którym co wieczór czytał książki, więc na pewno
był w domu.
- Roppi-s-san?! – zawołałem nieco głośniej i wyszedłem z
sypialni, żeby sprawdzić czy nie ma go w salonie lub kuchni. Nie było go tam, w
takim razie musiał być w łazience – Roppi-san, m-mogę wejść? – spytałem,
pukając do drzwi.
Nie odpowiedział, a to mogło znaczyć tylko jedno.
Natychmiast poczułem, jak moje dłonie zaczynają się pocić. Drżały, przez co z
trudem złapałem za klamkę i nacisnąłem na nią, tym samym wchodząc do środka. Drzwi
jak zawsze były otwarte. Nie mieliśmy zamka w drzwiach do łazienki. Przed tym
jak zamieszkaliśmy razem, wiedziałem już o tym, że Roppi się samo-okalecza, więc
dla jego bezpieczeństwa rozmontowałem
zamek. Nigdy nic nie powiedział w tym temacie, w takim razie uznałem, że
raczej mu to nie przeszkadza.
Moje serce się
zatrzymało, gdy zobaczyłem, że Roppi znowu siedzi na ziemi z
podkurczonymi kolanami i płacze. Jego policzek był siny, a na dłoniach miał
krew.
- Roppi… - to jedyne co udało mi się z siebie wykrztusić.
W takich chwilach jak ta mojej twarzy nie zdobił już dłużej
rumieniec. Byłem blady jak ściana i czułem jak zimno rozlewa się po całym moim
ciele.
Powoli do niego podszedłem i ukucnąłem przy nim, kładąc
dłonie na jego kolanach. Chciałem przyjrzeć się dokładnie jego twarzy, ale on
chował ją przede mną. Odwracał wzrok lub kulił się, chowając pomiędzy
ramionami. Zupełnie jakby się mnie bał. Wiedziałem, że strach był do niego
niepodobny, ale ostatnio coraz częściej go takiego widziałem. Wzdrygał się,
czego wcześniej nigdy nie robił lub odsuwał się ode mnie i coraz rzadziej
spoglądał mi w oczy.
Martwiłem się o niego. Bałem się, że mu się pogorszyło.
Delikatnie złapałem go za podbródek. Normalnie robiąc to,
bym się zarumienił, ale nie w takich okolicznościach. Kiedy uniosłem lekko jego
głowę, on skulił się jeszcze bardziej. Przysunąłem się do niego i opuszkami
palców przejechałem po jego zsiniałym, spuchniętym i wilgotnym od łez
policzku, a następnie, po przeciętej wardze. Znowu się bił… Pamiętam jak kiedyś
wszedłem do domu właśnie wtedy, gdy to robił i w porę złapałem jego pięść,
zanim zetknęła się ona z jego posiniałym już przedramieniem.
Nadal odwracał ode mnie wzrok i patrzył gdzieś w bok.
Jego pokryte czerwoną cieczą dłonie trzęsły się prawie tak
samo mocno jak moje. Chciałem spytać skąd wzięło się tak dużo krwi, ale nie
potrafiłem nic z siebie wykrztusić. Zresztą, nawet jakby mi się udało, to
zdawałem sobie sprawę z tego, że jąkałbym się jakieś pięć minut zanim w końcu wypowiedziałbym
choć jedno słowo. Byłem bezużyteczny.
Nadal na mnie nie patrząc, Roppi jakby wyczytał z moich
myśli o co chcę spytać i podwinął swoją koszulkę, tym samym pokazując mi
rozcięcie po prawej stronie jego brzucha.
- R-R… Rop-ppi! – krzyknąłem nieudolnie i szybko wstałem z
ziemi, podbiegając do szafki.
Drżącymi dłońmi zrzucałem wszystko do umywalki, w której
znajdował się zakrwawiony scyzoryk, aż w końcu znalazłem to czego szukałem.
Wracając do Roppiego, upadłem na kolana, ale nie przejmowałem się tym. To i tak
pewnie tylko zwykłe stłuczenie. Najwyżej będę miał siniaka. Przypomniałem sobie
wszystko czego nauczył mnie Shinra-san i kiedy tylko udało mi się zapanować nad
swoją niezdarnością i drżeniem rąk, otworzyłem wziętą wcześniej apteczkę.
Dokładnie odkaziłem ranę i zacząłem ją zszywać.
- Przepraszam, Tsuki… - powiedział Roppi, a jego głos był
ledwo słyszalny.
W odpowiedzi jedynie energicznie pokręciłem głową i spojrzałem
mu w oczy, wymuszając uśmiech, który i tak pewnie wyglądał jak jakiś grymas.
[Hachimenroppi]
Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem w lustro, podwijając
swoją koszulkę. Delikatnie dotknąłem opatrunku dookoła mojego brzucha.
To Jego wina. To On mi to zrobił. To przez Niego Tsuki znowu był smutny.
Po moich policzkach spłynęły łzy. Znowu. Kiedyś uznałbym, że
jestem żałosny, ale teraz, gdy nie opłakiwałem siebie, tylko Tsukiego, to
potrafiłem to zaakceptować. Jego cierpienie było prawdziwe, a ja swoje
stwarzałem sam. Jeszcze bardziej bolał mnie fakt, że cierpiał przeze mnie.
Przez to, że widział mnie w takim stanie.
Widział moje siniaki, łzy, krew… widział wszystko to, czego
nie powinienbył nigdy widzieć.
Gdybym zniknął z tego świata… Naprawdę chcę zniknąć. Kiedyś
prawie zniknąłem. Ale Tsuki mnie uratował. W takim razie, skoro nie chciał,
abym znikał, to znaczy, że robiąc to jedynie zraniłbym go jeszcze bardziej. W
takim razie nie mogę znikać. Będę cierpiał tak długo, jak Tsuki będzie przez to
szczęśliwy. Ale to nie zmieni tego, że On
nadal będzie mnie krzywdził… To przez Niego Tsuki jest smutny i będzie smutny
tak długo jak On będzie mnie ranił.
Byłem w kropce. Już się w tym wszystkim gubiłem. Moje myśli
były niepoukładane. Wszystko było dla mnie niewiadomą, ale jedyne czego byłem
pewien to to, że kocham Tsukiego i nie chcę, żeby znowu był smutny.
[Tsukishima]
Była noc. Roppi już spał, a ja leżałem tuż obok niego i się
mu przyglądałem. Co prawda jedynym źródłem światła były lampy i kolorowe
bilboardy za oknem, a przez mój słaby wzrok wszystko było rozmazane, ale mi to
nie przeszkadzało. Nie chciałem wstawać po okulary, żeby go nie obudzić, a
dobrze wiedziałem jak lekki był jego sen. Wyobrażałem sobie wszystkie
szczegóły, których nie byłem w stanie dostrzec.
Nigdy nie potrafiłem zrozumieć czemu Roppi to sobie robił. Był
mądry, ładny… dla mnie był ideałem, więc czemu robił sobie te wszystkie rzeczy?
Delikatnie dotknąłem jego policzek i go po nim pogładziłem.
- Tsuki? – po chwili usłyszałem je go zdziwiony i zaspany
głos, po czym cały się zarumieniłem.
Cofnąłem rękę -
P-przepr-raszam… - powiedziałem zawstydzony.
On tylko delikatnie się uśmiechnął i swoją zimną dłonią także
pogładził mnie po moim płonącym policzku.
[Hachimenroppi]
Jak co wieczór czytałem książkę w fotelu w naszej sypialni. Minęło
już kilka dni odkąd ostatnio pojawił się On
i moja rana na brzuchu zamieniła się w różową bliznę, a opuchnięty policzek
wyglądał normalnie. Niedługo nawet i po bliźnie nie będzie śladu. Zupełnie
jakby nic nie miało miejsca. Ale, mimo wszystko, wiedziałem, że On wróci. Zawsze wracał, lecz nie
spodziewałem się, że będzie to akurat dzisiaj.
- Znowu czytasz, Roppi? – moje ciało przeszedł dreszcz, gdy
usłyszałem ten głos. Niepewnie uniosłem wzrok w górę i zobaczyłem Tsukiego. Nie
miał na sobie okularów, ani szalika, a jego głos był idealny. Nie jąkał się, a
to mogło oznaczać tylko jedno.
On znowu
przyszedł.
~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją o co chodzi ^^ a jak jesteście zaspani lub skacowani i wasz mózg działa na niższych obrotach, to zamieszczam wytłumaczenie.
Tsuki ma rozdwojenie osobowości i krzywdzi Roppiego. Gdy wraca do normy i jest już sobą myśli, że to on sam robi sobie krzywdę, tak jak dawniej się okaleczając.
Bo ja wiem, jakim cudem to wymyśliłam? *wzrusza ramionami* Uznałam, że nasz niepozorny Tsukishima byłby ciekawym wariatem :D Krótkie to tak właściwie... początkowo chciałam opisać scenę, w której Tsuki robi Roppiemu kuku, ale uznałam, że to zakończenie bardziej mi się podoba ^^ Jakieś takie delikatne .3.
Najpierw to, że Ropii "się okalecza" a Tsuki mu pomaga, to brzmiało całkiem wiarygodnie ze względu na osobowość alter-izayi. I to było słodkie, ale to potem, że Tsuki ma rozdwojenie jaźni to mnie zszokowało... nie wpadłabym na to. To nadało temu one-shot'owi nutkę szaleństwa :P cudowne i ciesze się, że blog ponownie będzie "obfitował" w twoje dzieła. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetne, aż brakuje mi słów *-* Przyznam się, że z początku naprawdę nie wiedziałam o co chodzi i myślałam, że to Roppi ma podwójną osobowość... Nigdy bym nie przypuszczała, że to był Tsuki. No cóż, nasz niepozorny, wiecznie rumieniący się blondynek okazał się być szalony. Brakowało mi Twoich opowiadań :D Czekam z niecierpliwością na kolejne, pozdrowionka :D
OdpowiedzUsuńCiekawie :) - wybacz, ale mam doła i jednocześnie jestem wściekła więc nic innego nie napiszę...
OdpowiedzUsuńŚwietne *o* Kocham takie trudne sytuacje >D Jednakże z drugiej strony szkoda mi Roppi'ego ;c
OdpowiedzUsuńsuper świetne ciesze sie że już wruciłaś :)
OdpowiedzUsuńMajstersztyk normalnie *___* W pierwszej chwili myślałam, że to na serio tylko Roppi się okalecza, ale jak zaczął się bać Tsukiego to pomyślałam, że się z kimś bił. Na końcu stwierdziłam, bo widziałam już takie jedno opowiadanie, że to Shizu - chan czy coś, ale kurde to byłoby dziwne XD
OdpowiedzUsuńPo prostu świetne *____*
Pozdrawiam!
Aiko Hori
Piękne i jednocześnie smutne. Wywołujące lekki niepokój, a jednocześnie wydaje się słodkie. Krótko mówiąc: Idealne <3 Miszu jesteś geniuszem. Baaardzooo ci dziękuję za prowadzenie tego bloga. Życzę weny i pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńjakie słodkie <3 Miszu świetnie to wymyśliłaś *.*
OdpowiedzUsuńczekam niecierpliwie na następne :)
O.O Mówiłaś o nim już wcześniej ,ale dopiero teraz przeczytałam chańba mi! A co do wątku.... zajebisty! Nie mam doła mięc smutasy nie dla mnie teraz ,ale z twojej strony to wszystko jest fajowe *.* Tsuki sadysta! Jej! To jest genialne XD I czekam na mojego kochanego Virusa @~@ kya~~~ Pozdrowionka i jak komuś sie nudzi to zapraszam do mnie chociarz ja z nódów to zamiast czytać inne blogi to czytam jescze raz opowiadania Miszu- sensei XD. Dzia~!
OdpowiedzUsuńSzatanie... dlaczego z nimi wszystko musi być takie smutne? To nie fair. Czemu oni mają taką odwzajemnioną, ale pełną cierpień i problemów miłość?
OdpowiedzUsuńTaak, podobało mi się. Bardzo. Generalnie - uwielbiam rozdwojenie jaźni, jest to zajebiste (oczywiście z mojej perspektywy) zaburzenie, które można na wiele sposób wykorzystać. Wprawdzie domyśliłam się o co chodzi, ale nie zmienia to faktu, że było zajebiście.
Fajnie, że te niepozorne, nieśmiałe i często traktowane jako słabe postacie, zaczynają robić karierę jako bardziej popierdoleni xD Tsuki, jako osoba znęcająca się nad Roppim? Pomysłowe, muszę przyznać.
I ta dezorientacja i pewność Tsukiego, że to przez zapędy autoagresyjne Roppiego. I z drugiej strony mamy tego ostatniego, który jest pewien, że to wszystko przez niego. Tragiczne. Brawo.
Pozdrawiam
A, zapomniałam - tytuł jest... zajebisty. Idealny wręcz. Tak, my wiemy dlaczego to kochasz, Roppi. Bo to jest Twój Tsuki, a nie ,,Tsuki 2.0'', stworzony przez problemy psychiczne. Niezwykle.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie bardzo wiem od czego zacząć... Nareszcie długo wyczekiwany przeze mnie one shot. Bardzo cieszę się, że reaktywowałaś bloga wcześniej i jednocześnie ubolewam nad tym, że zauważyłam to dopiero teraz. Sam one shot był... Zaskakujący. Nie spodziewałabym się takiego zakończenia. Może to przez mój wypaczony obraz samookaleczającego się Roppiego. Skłonna byłam podejrzewać, iż Roppi ma rozdwojenie jaźni i, gdy przychodzi On, czyli "drugie ja" Roppiego, zmusza go do robienia sobie krzywdy, wbrew jego woli. Pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy. Ostatnio mam przesyt samookaleczającego się Roppiego, więc to było dla mnie miłą niespodzianką. A Tsuki... Nasz uprzejmy, nieśmiały i jakże niepozorny Tsuki! Kto by pomyślał, że czyha w nim ktoś tak okrutny. Ktoś kto mógł okaleczać Roppiego kiedy tylko chciał zasłaniając się delikatną naturą Tsukishimy. I mimo, iż jest to tylko zwykłe rozdwojenie jaźni, ja odbieram to jak niechcianego intruza, który zamieszkał w umyśle Tsukiego, aby spełniać swoje chore żądze. Może i jest to z mojej strony lekka przesada, ale chciałabym widzieć to w ten sposób.
OdpowiedzUsuńNie wiem co jeszcze mogłabym powiedzieć... Bardzo cieszę się, że udało Ci się napisać tak dobrego ficka i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział "Widzieć świat twoimi oczyma". Powodzenia przy pisaniu, no i co najważniejsze, dużo weny życzę!
Pozdrawiam,
Yumiko
Najpierw myślałam, że to Roppi ma rozdwojenie jaźni. Naprawdę zaskoczyłaś mnie tym zakończeniem... Ale tak pozytywnie zaskoczyłaś xD Świetnie opisałaś uczucia Roppiego *O* Cieszę się, że znowu wróciłaś do pisania ^^ Kiedy napisałaś, że zawieszasz bloga, nie wiedziałam jak mam wytrzymać tyle bez twoich notek ;-; Jesteś w mojej trójcy najlepszych blogów <3
OdpowiedzUsuńwez zrob kontynuacje :D
OdpowiedzUsuńO...
OdpowiedzUsuńIntrygujące. Na początku byłam jednym wielkim zdumieniem, nie rozumiejąc o co chodzi, ale teraz... Genialne, naprawdę ;)
Joamya
O...
OdpowiedzUsuńIntrygujące. Na początku byłam jednym wielkim zdumieniem, nie rozumiejąc o co chodzi, ale teraz... Genialne, naprawdę ;)
Joamya
Będzie kiedykolwiek szansa na kontynuacje? onegai~ m(_ _)m
OdpowiedzUsuń*o* W smie zrozumiałam dopiero jak przeczytałam wyjaśnienie :/ Chwila...czyli jestem na kacu? 0o0 Nie przypominam sobie, żebym coś dzisiaj pila :/ A może... Nie to odpada...
OdpowiedzUsuńNo, ale dobra nie będę tu rozmyślała o moim chlaniu (taa odpadam po jednym piwie, ale to szczegół -.-)
Pozdrawiam :)
Ja zrozumiałam pod koniec gdy Roppi powiedział że otzyszedł....i tę tsuki sie nie jąkał.. To rozumialam że to on go okalecza.... widać że Roppi go kocha ale powinien mu powiedzieć o tym...
OdpowiedzUsuńIde czytać dalej ...
Podrawiam~Shizuo Heiwajima