Zapraszam do czytania~!
~~~~~~~~
Rozdział
4
Shizuo jedynie prychnął w odpowiedzi i stwierdził z obojętnością
– Symuluje.
Celty lekko zdenerwowała się jego podejściem do sprawy,
przez co pisała na PDA szybciej niż zwykle i kilka razy musiała kasować
pomylone znaki kanji – [Nie da się symulować braku reakcji źrenic, Shizuo!]
Blondyn ze spokojem przeczytał wiadomość, a obojętność nie
zniknęła z jego twarzy. Jakoś nie potrafił się tym przejąć. Wiedział, że
powinien, ale nie umiał. Może to dlatego, że chodziło o Izaye? Sam nie był do
końca pewien. Wiedział jedynie, że nie było mu z tego powodu przykro. Z początku
myślał, że bardziej się tym wszystkim przejmie, lecz wcale tak nie było.
[Shizuo?] – Celty lekko zdziwiła się jego milczeniem i
podsunęła mu pod nos swoje PDA.
***
Izaya czuł pod swoim siedzeniem i udami miękką,
skórzaną kanapę. Przejechał po niej opuszkami palców. Nigdy wcześniej tak
dokładnie nie zastanawiał się nad tym jakie to uczucie. Oczywiście, co było
dość istotnym faktem, od niecałej godziny był już w swoim apartamencie. Shinra
odprowadził go tuż pod drzwi. Jasne, że mogłaby to zrobić – znacznie mniej
zapracowana – Celty, ale ona niestety w żaden sposób nie mogła porozumieć się z
brunetem. Napisanie do niego wiadomości na PDA i oczekiwanie, że ten ją
przeczyta byłoby po prostu bezmyślne i niegrzeczne.
Brunet ciężko westchnął. Nie lubił zaprzątania sobie
głowy zbędnymi informacjami, a znajomość kolejnego alfabetu, jakim był alfabet
braila, zdecydowanie się do nich zaliczała. Hiragana, katakana, ogrom kanji,
alfabet łaciński, rosyjska cyrylica, a teraz jeszcze brail. Cóż, teraz był on
jego jedyną deską ratunku, aby w ogóle był w stanie cokolwiek przeczytać, więc
nie miał wyboru. Kilka znaków już umiał. Zdążył się ich nauczyć w czasie pobytu
u Shinry. Uznał, że odwlekanie tego na później nie przyniesie mu żadnych
efektów. Za namową jakże optymistycznego doktorka, Izaya sam nacisnął guzik w
windzie. Brunet nie miał ochoty domyślać się, czego takiego oczekiwał
Kishitani. Może tego, że Orihara jakoś się ucieszy swoim „małym sukcesem”? Jasne…
W pewnej chwili Izaya poczuł w kieszeni wibracje i
usłyszał swój dzwonek telefonu. Sięgnął do kieszeni po komórkę. Niestety, nie
mógł przeczytać kto dzwoni i aby się tego dowiedzieć był zmuszony odebrać.
- Kto mówi? – spytał na wstępie. Nie miał w zwyczaju
się przedstawiać, mimo że był to jego telefon służbowy. Ludzie zazwyczaj
wiedzieli do kogo dzwonili, a nawet jeśli nie, to lepiej dla jego
bezpieczeństwa było, jeśli tego nie robił.
- A od kiedy to tak się witamy, Orihara-san? – brunet
usłyszał w słuchawce poważny głos z delikatną nutką zdziwienia i rozbawienia.
- Shiki-san – lekko się uśmiechnął – Kishitani-san,
zapewne wszystko ci wyjaśnił, prawda?
- Tak – yakuza prawdopodobnie skinął głową – Z początku
pomyślałem, że to jeden z jego kiepskich żartów, ale ty raczej nie poparłbyś
tak nieudanego dowcipu.
- Wbrew pozorom on też potrafi być poważny – odparł
niby od niechcenia brunet, zadzierając łokieć o oparcie kanapy i przeciągnął
się, wzdychając przy tym.
- Doskonale o tym wiem – głos starszego mężczyzny wciąż
był tak samo poważny – Wyrazy współczucia, Orihara-san, ale wbrew temu co
pewnie teraz sobie myślisz wcale nie chcę zerwać z tobą współpracy.
- Ach tak? – spytał, wyraźnie zaintrygowany i wydał z
siebie niski, gardłowy śmiech, bardziej przypominający mruknięcie – A jakiż to
użytek będzie miało Awakusu ze ślepego informatora, którego obserwacje mają
miejsce jedynie w sferze marzeń?
- Nie popieram określenia „ślepy” – pouczył go Shiki –
Wbrew temu co ci się wydaje, nadal jesteś użyteczny, co prawda w mniejszym
stopniu. Wciąż jesteś najlepszy w wyszukiwaniu informacji przez internet, a one
też są dla nas przydatne.
- To prawda, ale trochę potrwa zanim przywyknę do tego
jak korzystać z komputera.
- Nie przeszkadza nam to. Masz dobrą opinię i jesteś
sprawdzony, więc czas oczekiwania nie ma znaczenia. W dodatku masz chłonny
umysł, więc przywyknięcie nie zajmie ci wiele czasu.
- Schlebiasz mi, Shiki-san – ponownie cicho się zaśmiał
i odchylił głowę w tył.
Spojrzenie jego pustych oczu było utkwione w suficie,
ale mimo to wyraz twarzy wyrażał wystarczająco wiele emocji. Wszystkie były
bardzo wyraźne, a delikatny i zadowolony uśmiech dumnie stał na ich czele.
Przez chwilę ich rozmowa się urwała i zapanowała cisza.
Ton głosu Shikiego uległ zmianie, co oznaczało, że z interesów zszedł na nieco
bardziej osobiste tematy.
- Co masz zamiar zrobić z Heiwajimą? – spytał.
Izaya jedynie wzruszył ramionami – Na razie nic.
Przynajmniej dopóki tego wszystkiego nie ogarnę i nie przyzwyczaję się do nowego
stylu życia – odpowiedział niby obojętnie, ale poczuł jak uderza w niego fala
złości na wspomnienie o Shizuo – Nie
będę się mścił od razu. Jestem jeszcze za mało samodzielny.
- „Mało samodzielny…” - powtórzył z podkoloryzowanym
zdumieniem – Nie podejrzewałbym cię o to, że z taką łatwością się do tego
przyznasz.
Informator się uśmiechnął. Czekał na taką odpowiedź.
- Tylko stwierdzam fakt. Obiektywizm jest ważny, o
wiele ważniejszy od dumy.
- Racja – potwierdził starszy – Wygórowane mniemanie o
sobie przyczynia się do przedwczesnej utraty życia, a obiektywizm często je
ratuje.
Izaye zadowolił wniosek wyciągnięty przez yakuze. Był
bardzo usatysfakcjonowany tą rozmową. Nagle usłyszał ciche trzaśnięcie drzwi
i pożegnał się z Shikim, odwracając się w stronę usłyszanego dźwięku.
- Znowu ty? – mruknęła niezadowolona Namie i obrzuciła
swojego pracodawce znudzonym spojrzeniem. Brunet znał ją na wylot i idelanie
odtworzył to spojrzenie w swojej wyobraźni.
- Tęskniłaś? – spytał ze swoim ulubionym uśmieszkiem –
Doceniam takie powitanie, ale mam nadzieję, że podczas mojej nieobecności nie
urządziłaś tu żadnej orgii, a dookoła mnie nie ma porozrzucanych prezerwatyw,
Namie-san.
- Grubiański, ślepy burak… - mruknęła niezadowolona
dziewczyna i zajęła się swoją pracą.
Przez cały czas Izaya siedział na kanapie, wiercąc się
na niej. Od czasu do czasu zagadywał dziewczynę, udając się z nią w dość
uszczypliwe dyskusje, ale nie minęło zbyt wiele czasu, aż zaczęło go to nudzić.
Nuda, jak on jej nienawidził.
***
Mniej więcej w tym samym czasie, Shizuo zastanawiał się
nad tym co przyrządzić sobie na kolację. Nie miał zbyt dużego wyboru, ponieważ
jego lodówka świeciła pustkami. Powinien był wybrać się dziś na zakupy, ale
wszyscy tak truli mu dupę „biednym” Izayą, że kompletnie o tym zapomniał. Nie
mając niczego innego zrobił sobie jajecznicę. Wbijając jajka na patelnie, chcąc
czy nie chcąc nad tym rozmyślał.
Widzący, czy nie widzący wciąż był dupkiem – tego faktu
nie mogło zmienić nic. Shizuo domyślał się, że kogoś takiego jak Orihara nie
załamie nawet utrata wzroku. Patrząc na ścinające się białko, poczuł jak z sekundy
na sekundę waga tego co zrobił coraz bardziej wbija go w podłoże. Czy poczucie
winy naprawdę było aż tak wielką dziwką, że musiało przyjść do niego akurat
teraz? Nie chodziło o to, komu wyrządził krzywdę. Chodziło bardziej o to, że w
ogóle dokonał czegoś takiego.
Jak zwykle w takich sytuacjach, Shizuo czuł się nieco
dziwnie. To uczucie było podobne do tego, jak gdyby w jego brzuchu brakowało
jednego organu i było za dużo wolnego miejsca, przez co z każdym krokiem coś w
środku się o siebie obijało. Naprawdę nieprzyjemne. Skrzywiony spojrzał na swój
już gotowy posiłek i wyrzucił go do śmietnika. Zupełnie stracił apetyt.
Uczucie to powracało za każdym razem, gdy tylko
pomyślał o Izayi i męczyło go tak długo, aż w jakiś sposób nie udało mu się o
nim zapomnieć. Było to coś, co przez kilka dni, zastępowało mu Izaye. Niemalże
tak samo go denerwowało i wyprowadzało z równowagi. W dodatku uczepiło się go
zupełnie jak kleszcz i nie chciało odejść.
***
Umyty i przebrany w piżamę Izaya udał się do swojego
łóżka. W swoim mieszkaniu czuł się o wiele pewniej, w końcu znał je na wylot i
to w nim spędzał największą ilość swojego czasu. Mimo to wciąż nie był
przekonany do zaufania obrazowi w swojej głowie. W ogóle rzadko komu ufał.
Położył się do łóżka i okrył swoją czarną, satynową
pościelą. Była śliska i chłodna, ale nie minęło wiele czasu, aż ciepło jego
ciała się po niej rozlało. Zamknął oczy i mimo swojej silnej osobowości poczuł
smutek, ponieważ po ich zamknięciu, czy też otworzeniu nic się nie zmieniało.
~~~~~~~~~~~
Pomęczę was trochę i spytam, jak tam w szkole? Ja tam się w sumie cieszę ;) Kocham jesień i czuję, że mój mózg w końcu pracuje! :D Tylko, że już jestem chora, ale zdrowieję, więc nie jest źle ^.^
rozdzial super nie moge sie doczekac nastempnego ciekawa jestem jak to sie to potoczy bo sama nie jestem pewna czy tez nie mam pomyslu
OdpowiedzUsuńco do szkoly to jeszcze niewiem bo studium zaczynam dopiero za tydzien pozdrawiam i zycze duzo weny malo prac domowych , kartkowek czy tez brania do odpowiedzi
BAY BAY
super ^^ <3 ciekawa jestem następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńw szkole narazie może być ;P
tylko te zadania.....
co do rozdziału to boski :D
OdpowiedzUsuńa w szkole bywało lepiej ale nie narzekam :D mam nadzieje że szybko się wykorujesz :P
Dużo weny życzę i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :3
Daj mi spokój ze sql. Uśmiechają się do mnie 3 str zadań i opis obrazu. Świat jest piękny.
OdpowiedzUsuńA propos piękna świata widzialnego - jakoś... trudno mi się przyzwyczaić do tego ślepego Izayi xD W sensie, że jak sobie go wyobrażam takiego niewidomego i patrzącego w ścianę, nie widząc jej, to tak dziwnie, ciemno xD Ale to dobrze, znaczy że prawidłowo oddana jest ta jego ślepota ^^
Kocham Shizu-chana. Serio. Kocham jego obojętność i ,,Symuluje. To tylko pchła. Dobrze mu tak. Mógłby jeszcze mowę stracić, słyszeć go nie będę''. Uwielbiam tę jego niepohamowaną nienawiść przeplataną jakimiś nikłymi wyrzutami sumienia. Bo jednak Shizuś to człowiek. Izaya też. I trochę głupio doprowadzić kogoś do czegoś takiego.
Celty, jesteś głupia. Oczywiście, że się da ,,symulować brak reakcji źrenic''. Wystarczy się dobrze naćpać i nie reagują. Haha, śmiałabym się, jakby Izaya serio się tylko naćpał xD
Ale wracając. Zainteresowała mnie zemsta Izayi. Bo nie wierzę, że odpuści Shizuo. Fakt, może ją przełożyć, przenieść w czasie, ale nigdy go nie zostawi. A to znaczy, że będzie mieć więcej czasu na wymyślenie gorszych rzeczy - jakie to zajebiste.
Pozdrawiam
Super opko, ale NIE MÓW NIC O SZKOLE, BŁAGAM!
OdpowiedzUsuńEwa
To jest wręcz smutne.
OdpowiedzUsuńI jak teraz Iza-kun będzie robić parcour? To jest smutne. Jak on będzie zdobywać informacje! Nakłaniać do samobójstw! A, no i musi kupić sobie nowego kompa z brailem. Ja umiem się posługiwać tym zacnym alfabetem, ale jest to strasznie trudne. Choć ponoć jak się nie widzi to łatwiej to przyswoić, niż jak się widzi.
Ja chce zobaczyć spotkanie Shizu-chana i Iza-kuna.
A, i ostatni rozdział zakładu ci nie działa >3>
ja teraz to mam wiosne : D jak każdy :) CHCE WEEKEND HAHA
OdpowiedzUsuńnie męcz nasz ,ale i męcz
Ahahahaha~! Ja jestem chora ^.^ i po prostu tak się cieszę, że...bo czy jestem chora czy nie, w pon. i tak musze iść do szkoły -.-. No, ale dość o mnie.
OdpowiedzUsuńTwój rozdział? Nic dodać, nic ująć...chociaż Shizuo jest wredny, a Izaya (ja :)) oczywiście nikomu się nie przyzna, że jest mu smutno...jak ja tak mogę tłumić swoje uczucia~? o.o przecież to sie zrobi w końcu niezdrowe :/
Pozdrawiam <3~!
Rozdział cudowny ^.^
OdpowiedzUsuńJa byłabym szczęśliwa gdyby Izaya odzyskał wzrok :3
OdpowiedzUsuńShizuo nie przejął się, bo nie potrafił sobie wtedy tego pewnie nawet wyobrazić. Niewidomy wzrokowiec/ obserwator Izaya - to dość abstrakcyjny obraz do zrealizowania dla wyobraźni.
OdpowiedzUsuńZ Shikiego jest równy gość. Myślę, że jego chęć dalszej współpracy z Izayą dała informatorowi bardzo pozytywnego kopa i poczucie, że mimo wszystko jest niezastąpiony. Może po Izayi tego nie widać ale to na pewno wiele dla niego znaczy. W ogóle te komplementy Shikiego, jest taki lojalny i uprzejmy w stosunku do bruneta. Shiki-san – Izayi (i mój!) bohater! <3
Shiki, ja Cię lubię ale słuchaj no, synek! „Co masz zamiar zrobić z Heiwajimą?” A co Ty niby byś chciał, żeby Izaya zrobił? Nie ma takiego bicia! Ty słuchaj co ja tu mówię. Koniec imprezy! Dziękuję, dobranoc. XD
„Jestem jeszcze za mało samodzielny.” Izaya stwierdzający takie fakty na swój temat to rzadkość pokroju skibki spadającej na podłogę masłem do góry. Takie incydenty powinny mieć miejsce zdecydowanie częściej, skorzysta na tym i Izaya, i skibka! xD
Ścinające się białko… cóż za nikczemny proces niosący ze sobą opłakane skutki dla widza. Shizuo… ratuj życie! Nie idź w stronę żółtka! Ucieeekaaaj! \(‘’A’’)/
Biedny Shizuo z meczem ping-ponga w brzuszku T^T
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, w końcu do Shizu dotarlo co zrobił, mam nadzieje że jednak Izaya stanie na nogi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia