Ohayo gozaimashita~! Jak się spało? .3. Bo ja cały ranek pisałam to coś, co teraz widzicie^^
Nie żebym jakoś wywyższała 30 seconds to mars nad innymi zespołami, czy coś... ale ich piosenki znam bardzo dobrze i tak jakoś pasują mi one do Shizayi~! W ogóle, to nie wiem, czy ten song fic jest lepszy, czy gorszy od poprzedniego, ale nie mnie to oceniać. Dla mnie ważne jest to, że fajnie go się pisało xD
Z dedykacją dla Kanry, która przeczytała to jako pierwsza^^ Moje kochane uke <3
The Fantasy
With the lights out it’s never less dangerous
Even with a stranger never gets painless
Gdy
światła gasną, nigdy nie jest mniej niebezpiecznie. Wiedziałem
o tym, ale mimo wszystko tam stałem. Kiedy rozglądałem się dookoła widziałem
jedynie ciemność, od której odgradzało mnie światło lampy.
Przypomniałem sobie jego głos. Głos osoby, z którą
rozmawiałem przez telefon dzisiaj rano – "Nawet z nieznajomym nie jest bezboleśnie” – powidział do mnie. Nie
wiedziałem czy chodziło mu wtedy o ból fizyczny, czy też może psychiczny. W
przypadku tego pierwszego było mi to obojętne, natomiast w przypadku drugiego…
byłem na niego gotowy. Wiedziałem na co się piszę, więc nie mogłem później mieć
do niego żalu.
Ponownie rozejrzałem się dookoła i dostrzegłem białą
limuzynę, która podjechała bliżej. Przyciemniania szyba zjechała na dół. Moje
oczy powędrowały na twarz mężczyzny. Niemalże natychmiastowo zauważyłem bliznę
na jego skroni, a poważny wyraz twarzy dał mi do zrozumienia, że ten ktoś jest
ważną osobą.
- Orihara-san, jeśli się nie mylę, prawda? – zapytał i
od razu rozpoznałem, że to on był tą osobą, do której dzwoniłem rano. Zdziwiło
mnie to, że dodał do mojego nazwiska "-san". Przecież dobrze wiedział ile
mam lat.
- Tak – skinąłem głową – A pan, to…?
- Shiki-san wystarczy – powiedział i otworzył drzwi –
Wchodź, porozmawiamy w środku.
Rozmowa potoczyła się tak, jak wcześniej przewidziałem.
Chciał mnie przekonać, że nie muszę tego robić i że są inne sposoby, ale ja i
tak pozostawałem przy swoim i mówiłem – Wiem czego chcę. Nawet jeśli tego typu
interesy są niebezpieczne to ja i tak już postanowiłem. Tak czy inaczej, nie
sądzę, abym odnalazł się w innym fachu. Sprzedaż informacji może i jest
niebezpieczna, ale bardzo ciekawa.
- I na pewno jesteś gotów narazić swoje bezpieczeństwo?
– zapytał.
- Shiki-san, czyżbyś jednak nie chciał prowadzić ze mną
interesów? – mruknąłem, zuchwale się uśmiechając.
- Zabawne… wiesz, kim jestem, a mimo to tak lekceważąco
się do mnie odnosisz – powiedział – Z całą pewnością masz tupet.
- A czy to nie czyni mnie nieprzewidywalnym? –
zaśmiałem się, teatralnie rozkładając ręce.
- Możliwe – lekko skinął głową – To co musisz
zrobić, aby stać się jedynym informatorem Awakusu-kai na pewno ci nie przeszkadza?
- Nie – odpowiedziałem. Choć tak naprawdę te słowa były
pewne i nikt nigdy nie wmówiłby mi, że są one kłamstwem, to dla mnie brzmiały
one jakoś pusto. Jak gdyby mój głos był wyprany z emocji. Zupełnie jakby to "nie" rzeczywiście było kłamstwem.
Don’t be afraid… afraid… afraid…
Every time I think I’m gonna change it
Every time I think I’m gonna change it
think I'm gonna
change it…
think I'm gonna change it…
It’s
driving me
driving me…
insane
insane!!
- Nie bój się…
– powiedział, a jego głos rozbrzmiewał w mojej głowie.
Gdy pchnął mnie na miękki materac, czułem jak się w nim
zatapiam. Było miękko i ciepło. Cały ten komfort nie pasował do tego co miało
się za chwilę stać.
Miał rację, gdy mówił, że to nie musiało się dziać, ale
ja naprawdę tego chciałem.
Za
każdym razem, gdy myślę, że mogę coś zmienić, doprowadza mnie to do szaleństwa.
"Nie lubię go" – wypowiedział te słowa z taką łatowścią. Naprawdę był bestią,
skoro nawet nie pomyślał o tym, co mogłem wtedy poczuć.
Nie zmienię siebie, ani tego kim jestem. Nie zmienię
tego jakie wrażenie na nim wywarłem. Nie zmienię tego, że mnie nienawidzi, ani tego,
że pragnie mojej śmierci.
Do you live, do you die, do you bleed
For the fantasy
For the fantasy
Czułem jak wiatr rozwiewa mi włosy. Mój oddech był
przyspieszony, a serce kołatało, boleśnie ocierając się o żebra. Zmęczony
biegiem oparłem dłonie na kolanach, patrząc na robiącego to samo blondyna i
posłałem mu wredny uśmiech.
- Jak można kogoś nie lubić, skoro nic się o nim nie
wie? – zapytałem swojego nowego wroga.
- Twój ohydny uśmiech… - sapał – …mówi o tobie wszystko
– warknął zmęczony.
Jego łydki zadrżały i lekko się zatoczył. Kiedy odzyskał
równowagę, jego dłoń powędrowała do rozcięcia na jego piersi. Byłem z siebie
dumny.
- Powiedz, Shizu-chan… - tak samo jak on, nadal
walczyłem od oddech, starając się pozbyć uporczywej suchości w gardle – Czy żyjesz… czy umierasz… czy krwawisz… dla
fantazji?
- Jeśli tą fantazją jest skopanie ci dupy? – warknął cicho
i ręką podparł się murku, otaczającego dach, na którym się znajdowaliśmy – Taa…
to w sumie jest marzenie, dla którego warto żyć i krwawić, ale nie jestem
pewien, czy zdecydowałbym się dla niego umrzeć – prychnął.
In your mind, through your eyes, do you see
It’s the fantasy
It’s the fantasy
W
swoich myślach, przez swe oczy, czy widzisz, jak ciepłe dłonie
wodzą po twoim ciele? Czy czujesz jak to uczucie cię obezwładnia? Czy słyszysz
jak On czule szepce twoje imię prosto do twojego ucha? To jest fantazja.
Maybe tonight we can forget
about it all
It could be just like heaven
It could be just like heaven
Może
tej nocy byśmy o tym wszystkim zapomnieli, Shizu-chan? Spełnilibyśmy moje marzenie i byłoby
jak w niebie.
I
am a machine
No longer living, just a shell of what I dreamed
No longer living, just a shell of what I dreamed
W tamtej chwili, gdy Shiki-san dopełniał naszej umowy,
czułem, że jestem maszyną, już nie
żyjącą, tylko pustą skorupą, pozostałą z moich marzeń. Ból był mi
obojętny, tak samo jak i były mi obojętne łzy, odbierające mi strzępki mojej
dumy. Miałem teraz nowe marzenie. Stać się Bogiem. Shizu-chan odszedł w
zapomnienie. Stał się wrogiem. Kimś niewartym mojej miłości. Teraz darzyłem nią
wszystkich. Wszystkich z wyjątkiem jego. To była moja zemsta. Sprawienie, aby
wszyscy mieli coś, na co on już nigdy więcej nie mógł liczyć.
Do you live, do you die, do you bleed
For the fantasy
For the fantasy
Kilka lat później, podczas jednej z naszych gonitw, ja i
Shizu-chan ponownie znaleźliśmy się na tamtym dachu. Lecz tym razem było
inaczej. Zamiast delikatnego wiatru, czułem na twarzy lodowate krople deszczu.
Spływały po nas, niczym pot i tak samo jak wtedy, walczyliśmy o oddech.
Zmęczony wymierzyłem w niego swoim scyzorykiem, czując jak dłoń drży mi z zimna
i szybko do niego podbiegłem, odnawiając ranę na jego piersi.
- Czy żyjesz, czy umierasz…? – zapytałem, ostrzem
wskazując na jego serce – czy krwawisz… - oblizałem nóż z jego krwi, posyłając
mu swój ulubiony uśmiech – dla marzenia?
In your mind, through your eyes, do you see
It’s the fantasy
It’s the fantasy
W
swoich myślach, przez swe oczy, czy widzisz, pełne miłości spojrzenie
złotych oczu? Czy wierzysz w to, że jest ono prawdziwe? Po raz kolejny, jak co
noc, zatapiasz się w swojej wyobraźni? Wierzysz w niemożliwe…
To jest marzenie
To jest marzenie
Say it, say it, say that you believe
Say it, say it, say it to me
Say it, say it, say it to me
- Powiedz
to, powiedz to, powiedz, że wierzysz w to naiwne marzenie. Powiedz to, powiedz to, powiedz mi, że
nadal wierzysz, że ty i Shizuo-san możecie być razem i że twoja miłość do niego
jednak ma sens? Nie porzuciłeś jej prawda? Ona nadal gdzieś tam jest, a ty
wmawiasz sobie, że zniknęła, bo tak jest dla ciebie po prostu łatwiej. Jesteś
tchórzem, Orihara-san – Shiki-san powiedział to po tych wszystkich latach
naszej znajomości, a ja jak zwykle, gdy byłem z nim sam na sam, wiłem się z
bólu – Jesteś słaby, bo wypierasz się tego, że wciąż masz nadzieję.
- Nieprawda! Nienawidzę go! – wykrzyczałem przez łzy, a
on kontynuował.
Z każdym pchnięciem czułem jak jego obrzydzenie do mnie
wzrastało, a ból jaki się po mnie rozchodził zaczynał mnie paraliżować.
Do you live, do you die, do you bleed
For the fantasy
For the fantasy
- Czy żyjesz… - dłoń Shikiego powędrowała na moją szyję
– Czy umierasz… - zacisnęła się, dusząc mnie i powoli, odbierając mi to co
ceniłem najbardziej, czyli życie – Czy krwawisz… - wbił się we mnie mocniej,
agresywniej, a moje ścianki się rozerwały. Poczułem jak po udzie spływała mi
strużka ciepłej krwi – dla marzenia? – przestał mnie dusić.
Wziąłem głęboki oddech, krztusząc się i zaczynając
kaszleć, ale on nadal nie przestawał się poruszać. Wstrzymywałem krzyk, a oczy
po raz setny zaszły mi łzami, których nie dało się powstrzymać. Wbił się po raz
ostatni i poczułem rozchodzące się wewnątrz mnie ciepło.
Automatic,
I imagine, I believe
Pod wpływem twoich słów automatycznie wyobrażam sobie, że wierzę w tą miłość, która jednak
nie umarła.
Nothing is lie
All I see letting you once away
See... Laugh in yourself…
See... Laugh in yourself...
All I see letting you once away
See... Laugh in yourself…
See... Laugh in yourself...
- Nic
nie jest kłamstwem. Ty naprawdę go kochasz, nie wmawiaj sobie,
że jest inaczej – powiedział, przestając zadawania mi katuszy i zaczął się ubierać
– To jedyne co widzę, puszczając cię
wolno.
Spojrzał na mnie chłodnie, z odrazą, a ja wcale nie
poczułem się tym dotknięty. Zabawne jak ludzie potrafią mi czasem coś
uświadomić. Zaśmiałem się słabo.
- Widzisz…
śmiejesz się w sobie – mruknął, zapalając papierosa.
Tak, rzeczywiście bardziej śmiałem się w sobie… w
swojej wyobraźni… na normalny śmiech nie miałem siły. Chociaż szczerze
powiedziawszy bardziej istotny był raczej fakt, że śmiałem się z siebie i ze
swojej głupoty.
Do you live
Do you die
Do you bleed
For the fantasy
Do you die
Do you bleed
For the fantasy
Obolały biegłem przed siebie. Nie obchodził mnie ból,
wyczerpanie, zmęczenie, czy deszcz. Po prostu chciałem go zobaczyć i ponownie
spojrzeć na niego ze świadomością, że jest kimś kogo kocham w inny sposób, niż
kocham ludzi. Chciałem to zrobić jak najszybciej.
Nawet nie wiedziałem, gdzie on był…
Kiedy usłyszałem głośny huk, natychmiast się odwróciłem
i poczułem ostry ból w prawej części brzucha. Osunąłem się na ziemię i skuliłem
się, dłońmi zakrywając krwawiące miejsce.
- Ty idioto! Postrzeliłeś kogoś jeszcze! – po alejce
rozniósł się stłumiony syk.
- To nie moja wina! Kula przeszła na wylot!
- Dobra, spadamy stąd, zanim przyjdą gliny…
Czułem jak robi mi się słabo i resztkami sił spojrzałem
na osobę, która pierwotnie miała zostać postrzelona.
Leżący na ziemi, powoli tlący się papieros… fioletowe
okulary… blond włosy… i strój barmana…
Shizu-chan…
To niemożliwe, prawda? Przecież… teraz… nie…
Nie! Nie, nie, nie, nie! Tak nie mogło się stać! To nie
powinno się wydarzyć!
Ja… ja powinienem znaleźć go wcześniej… i… i spojrzeć na niego, tym
samym spojrzeniem co kiedyś… a później
znowu byśmy się gonili…
To się nie powinno dziać! Powinno być tak, jak
chciałem!
Dlaczego zawsze, gdy coś się tyczyło tego pierwotniaka,
to moje plany musiały się sypać?! Dlaczego wszystko co było z nim związane,
zamieniało się w katastrofę?! Dlaczego nie potrafiłem ułożyć planu, według
którego Shizu-chan potrafiłby działać?! Dlaczego… dlaczego byłem, aż tak
beznadziejny i nigdy nie potrafiłem przewidzieć tego co on zrobi, czy też co
się z nim stanie? Dlaczego…?
Krople deszczu, rozmyły krew, w której leżeliśmy i
teraz powoli spływała ona do studzienki, gdzie zmieniała się w jedno. Kula,
która przeszyła jego serce, była teraz we mnie i powodowała, że powoli się
wykrwawiałem.
Przynajmniej… przynajmniej zginę razem z nim… i zabije
mnie to samo…
Zawsze byliśmy najsilniejsi. Zawsze wszyscy się nas
bali. A pokonała nas głupia, rozpędzona kulka metalu… żałosne, prawda?
Cicho się zaśmiałem i resztkami sił doczołgałem się do
niego, a następnie spojrzałem na jego spokojny wyraz twarzy.
- Czy
żyjesz… - wyszeptałem z trudem.
Cały czas żyłem, mając nadzieję, że kiedyś będziemy
razem i że przestaniesz mnie nienawidzić.
- Czy umierasz… -
czułem jak ból powoli mnie paraliżuje.
Złapałem go za rękę, wiedziałem, że powoli umieram.
- Czy krwawisz… -
moje palce zaczynały drętwieć.
Wykrwawiałem się na śmierć…
To jedna z najgorszych możliwych śmierci. Była powolna.
Z każdą sekundą wiedziałem, że jestem coraz bliżej i nie mogę nic z tym zrobić.
Nie myślałem nawet o telefonie w mojej kieszeni. Ja chciałem teraz umrzeć.
Teraz. Ta śmierć, w takich okolicznościach – była najbardziej
satysfakcjonująca.
- Dla marzenia?
– wypowiedziałem cicho swoje ostatnie słowa, resztkami sił wpatrując się w
blondyna. Pierwszy raz wyglądał tak spokojnie w mojej obecności. Czułem się tym
onieśmielony.
Po moim policzku spłynęła łza i wymieszała się razem z
kroplami deszczu, lądując w jednej wielkiej czerwonej kałuży.
Teraz miałem nowe marzenie. W tych ostatnich chwilach…
stworzyłem marzenie, o którym będę mógł śnic już wiecznie.
Do you live, do you die, do you bleed
For the fantasy
For the fantasy
Czy
żyjesz, czy umierasz, czy krwawisz dla marzenia?
Tak, a moim jedynym marzeniem jest teraz to, żeby
Shizu-chan jednak żył. Żebym trzymając jego dłoń wyczuwał puls. Niestety tak
nie jest. Lecz wciąż mogę o tym marzyć. Nikt nie odbierze mi marzeń,
niezależnie od tego jak nierealne by one nie były.
In your mind, through your eyes, do you see
It’s the fantasy
It’s the fantasy
W
swoich myślach, przez swe oczy, czy widzisz, jak rozchyla
powieki? Widzisz jak cię goni? Słyszysz jak wykrzykuję twoje imię, chcąc cię
zabić? Odpowiadasz mu tym samym, także wykrzykując do niego swoją nienawiść,
ale dobrze wiesz, że kłamiesz. Nigdy nie powiesz mu o tym co do niego czujesz,
wiesz, że tak będzie lepiej. Nie chcesz nic komplikować i wiesz, że i tak by
cie wyśmiał. Zadowalasz się obecnym stanem rzeczy.
To
jest marzenie, o którym będziesz śnił już wiecznie.
Automatic, I imagine, I believe
Automatic, I imagine, I believe
Automatic, I imagine, I believe
Automaczynie,
wyobrażam sobie, że wierzę, iż mimo wszystkim sprzecznością to
nierealne marzenie się ziści.
Automatycznie,
wyobrażam sobie, że wierzę…
Zamknąłem oczy…
Say it, say it, say that you believe
Automatic, I
imagine, I believe
Say it, say it, say it to me
Automatic, I imagine, I believe
Say it, say it, say what you believe
Automatic, I
imagine, I believe
Say it, say it, say it to me
I belive…
Usłyszałem ciche
kroki.
Chlap, chlap, chlap – rozchodziło się dookoła i rozbrzmiewało w mojej
głowie.
Delikatnie
rozchyliłem powieki i zobaczyłem dobrze znanego mi mężczyznę w
białym garniturze, chowającego się pod parasolką.
- Powiedz to,
powiedz to, powiedz, że wierzysz - powiedział, patrząc na mnie z góry.
Automatycznie
wyobrażam sobie, że wierzę…
Spojrzałem na niego wyczerpany. Nie miałem już siły. Nie
miałem siły na nic.
- Powiedz to,
powiedz to, powiedz mi – szturchnął mnie nogą, z pogardą spoglądając na
nasze splecione dłonie.
Automatycznie
wyobrażam sobie, że wierzę…
Chciałem mu to powiedzieć, ale nie mogłem. Chciałem, żeby
wiedział, że mimo wszystko nie jestem słaby i nie wypieram się swoich uczuć. Chciałem,
żeby wiedział… ale moje usta nie chciały się poruszyć.
- Powiedz to,
powiedz to, powiedz, że wierzysz
Deszcz przestał padać i łza, która spłynęła po moim
policzku nie była już dłużej niewidoczna.
Automatycznie
wyobrażam sobie, że wierzę…
- Powiedz to,
powiedz to, powiedz mi – schował parasolkę, ukucnął przy mnie i starł słoną
kroplę z mojego policzka.
Zebrałem w sobie wszystkie pozostałe mi siły, a
wszystko po to, aby udowodnić mu, że nie jestem żałosny.
- Wierzę… -
wymamrotałem słabo, czując jak drży mi warga.
Zamknąłem powoli oczy, czując, że nie mam już siły na
nic. Na nic.
Przynajmniej byłem wdzięczny Shikiemu, że chociaż on nie krzyżował mi planów i nie wezwał pomocy. Nie zepsuł tego, czego chciałem
i pozwolił mi tu umrzeć, razem z Shizuo.
Zabici tą samą kulą… w tym samym czasie…
Każde z nas o czymś marzyło, miało jakieś marzenie.
Niestety mi już nigdy nie będzie dane dowiedzieć się o czym marzył on.
~~~~~~~~~~~~
Znowu zabiłam ;-; Znowu! I tym razem nie zabiłam alter, tylko pierwowzory! T^T Jestem zua... powinnam się wstydzić ;-; spalcie mnie w piekle...
To było przepiękne i smutne ale przepiękne ~!
OdpowiedzUsuńA końcówka była po prostu idealna, boska, śliiczna T3T
Nie wiem co dalej napisać.
Urzekłaś mnie tym one-shotem.
Wszystkie emocje tu opisane, były bardzo prawdziwe.
Po prostu śliczne *3*
Wspaniale to napisałaś. Podziwiam Cię *kłania się*.
Wspaniałe.
Pozdrawiam i weny życzę na dalsze, tak wspaniałe, pisanie.
Jestem wzruszona~! Wzruszona dedykacją dla mnie, na którą nawet nie wiem czym zasłużyłam. I wzruszona tym fickiem. Nie napisałam Ci tego wcześniej, z racji tego iż byłam w szkole i telefon się buntował. Ale to co jest szczególnie niesamowite w tym co piszesz, to sposób w jaki oddajesz emocje. Wszystko jest takie dobitne ^,^ I jeszcze to co mi się podobało, to postać Shikiego. Ale ty o tym wiesz. Wiesz o mojej obsesji na punkcie tych trzech postaci xD. Naprawdę nie posiadam się z radości, że doczekałam się polskiego ficka z jego udziałem =3. Dzięki tobie czuje, że moja depresja zniknęła w 100%~! Dziękuję Ci, moje seme~! <3
OdpowiedzUsuńMiszu jesteś moim guru ~! ♥
OdpowiedzUsuńKocham twój styl pisania i to jak oddajesz emocje.
Angst ;-;. Płakałam przy końcówce... ale może to dobrze że skończyło się to ich wspólną śmiercią,happy end tutaj nie pasuje.
Shiki <3, szkoda że w anime było go tak mało :c
Świetne, jak każde z Twoich dzieł, że tak je sobie pozwolę nazwać.
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga od kilku już tygodni, ale dopiero dziś postanowiłam wreszcie zacząć komentować xD
One-shot jest genialny! Nie wiem czy lepszy czy nie od poprzedniego, ale w każdym razie ma niezwykły klimat. Ale moja Shizaya, nieee T.T
No i Shiki - wielkie dzięki Ci za wplątanie go do historii. Całość bardzo przypadła mi do gustu(a które Twoje opowiadanie mi się nie podobało? Nie ma takiego xD)
Od teraz zobowiązuję się do systematycznego komentowania.
Jeszcze raz, wspaniale *.*
Ojoj *-* Smutne, ale i urocze... Na końcu ryczałam jak bóbr... to takie smutne D": Tą piosenkę znałam już wcześniej i bardzo ją lubiłam, ale dzięki tobie kocham ją *...,* Sposób w jaki oddałaś emocje... cudeńko~ Nie wiem czy już wcześniej mówiłam, że zbuduję ci ołtarzyk... hmmm... jeżeli tk, to masz ode mnie dwa xD
OdpowiedzUsuńJedyna rzecz, której nie rozumiem, to dlaczego Izaya i Shiki się seksili... nie wiem.... hah, już od początku coś podejrzewałam a jak się potem okazało, że miałam rację... wspaniałe uczucie xD
Opowiadanie wprost nieziemskie... Wielbię cię za nie ^^
Przepraszam, ze nieogarnięty komentarz,ale jakoś... e tam, wszyscy wiemy, że nie umiem pisać komentarzy xD
Pozdrawiam~!
Madame Black~
"To co musisz zrobić, aby stać się jedynym informatorem Awakusu-kai na pewno ci nie przeszkadza?" Seksili się dlatego, że to była zapłata Izayi. Musiał to robić z Shikim po to, żeby być jedynym informatorem Awakusu i organizacja nie kupowała informacji od innych^^ Na początku Izaya był młody i musiał jakoś zaistnieć w tym całym mafijnym świecie. Pomyślałam, że coś takiego będzie dobrym rozwiązaniem .3. Mam nadzieję, że już wszystko jest zrozumiałe~! ;3
UsuńJesteś jedyną znaną mi osobą, która tak fenomenalnie tworzy songficki.
OdpowiedzUsuńSongfick, ale taki serio songfickowy to cholernie trudne zadanie, a Ty kolejny raz udowodniłaś, że nikt tak swobodnie i cudownie nie przeplata słów i nastroju piosenki ze świetną fabułą.
Dobra. Ekhem. Zajechało burżuazją.
Asfhklkfs nikt nie wywołuje naraz płaczu, uśmiechu wzruszenia, angstowych przemyśleń egzystencjalnych i ciepełka na serduszku!
A nie, jest taka jedna co robi to regularnie i świetnie...jak ona ma? Ach, no tak! To Miszu! *kto ma dwa kciuki i jest zajebisty? TY!*
Duuużo weny życzę i buziaków i tulenia i ciastek i kakao i gejowskiej rozpusty <3
PS bo Ty masz dwa kciuki, co nie?
Dobra zadam jedno nurtujące mnie pytanie...Gdzie ty się na święty yaoizm podziewasz Miszu?! Chyba ostatni raz jak dałaś znak życia to było we wtorek potem już nic...
OdpowiedzUsuńTaak~! Zua jesteś, ale palić nie trzeba~! ;-; Bo kto będzie pisał takie świetne opowiadania??
OdpowiedzUsuńMimo, że ich uśmierciłaś, to i tak cie kocham <3~!