środa, 5 czerwca 2013

Durarara!! - Song fic "The Fantasy" - 30 seconds to mars

Ohayo gozaimashita~! Jak się spało? .3.  Bo ja cały ranek pisałam to coś, co teraz widzicie^^
Nie żebym jakoś wywyższała 30 seconds to mars nad innymi zespołami, czy coś... ale ich piosenki znam bardzo dobrze i tak jakoś pasują mi one do Shizayi~! W ogóle, to nie wiem, czy ten song fic jest lepszy, czy gorszy od poprzedniego, ale nie mnie to oceniać. Dla mnie ważne jest to, że fajnie go się pisało xD

Z dedykacją dla Kanry, która przeczytała to jako pierwsza^^ Moje kochane uke <3


The Fantasy

With the lights out it’s never less dangerous
Even with a stranger never gets painless

Gdy światła gasną, nigdy nie jest mniej niebezpiecznie. Wiedziałem o tym, ale mimo wszystko tam stałem. Kiedy rozglądałem się dookoła widziałem jedynie ciemność, od której odgradzało mnie światło lampy.

Przypomniałem sobie jego głos. Głos osoby, z którą rozmawiałem przez telefon dzisiaj rano – "Nawet z nieznajomym nie jest bezboleśnie” – powidział do mnie. Nie wiedziałem czy chodziło mu wtedy o ból fizyczny, czy też może psychiczny. W przypadku tego pierwszego było mi to obojętne, natomiast w przypadku drugiego… byłem na niego gotowy. Wiedziałem na co się piszę, więc nie mogłem później mieć do niego żalu.

Ponownie rozejrzałem się dookoła i dostrzegłem białą limuzynę, która podjechała bliżej. Przyciemniania szyba zjechała na dół. Moje oczy powędrowały na twarz mężczyzny. Niemalże natychmiastowo zauważyłem bliznę na jego skroni, a poważny wyraz twarzy dał mi do zrozumienia, że ten ktoś jest ważną osobą.

- Orihara-san, jeśli się nie mylę, prawda? – zapytał i od razu rozpoznałem, że to on był tą osobą, do której dzwoniłem rano. Zdziwiło mnie to, że dodał do mojego nazwiska "-san". Przecież dobrze wiedział ile mam lat.

- Tak – skinąłem głową – A pan, to…?

- Shiki-san wystarczy – powiedział i otworzył drzwi – Wchodź, porozmawiamy w środku.

Rozmowa potoczyła się tak, jak wcześniej przewidziałem. Chciał mnie przekonać, że nie muszę tego robić i że są inne sposoby, ale ja i tak pozostawałem przy swoim i mówiłem – Wiem czego chcę. Nawet jeśli tego typu interesy są niebezpieczne to ja i tak już postanowiłem. Tak czy inaczej, nie sądzę, abym odnalazł się w innym fachu. Sprzedaż informacji może i jest niebezpieczna, ale bardzo ciekawa.

- I na pewno jesteś gotów narazić swoje bezpieczeństwo? – zapytał.

- Shiki-san, czyżbyś jednak nie chciał prowadzić ze mną interesów? – mruknąłem, zuchwale się uśmiechając.

- Zabawne… wiesz, kim jestem, a mimo to tak lekceważąco się do mnie odnosisz – powiedział – Z całą pewnością masz tupet.

- A czy to nie czyni mnie nieprzewidywalnym? – zaśmiałem się, teatralnie rozkładając ręce.

- Możliwe – lekko skinął głową – To co musisz zrobić, aby stać się jedynym informatorem Awakusu-kai na pewno ci nie przeszkadza?

- Nie – odpowiedziałem. Choć tak naprawdę te słowa były pewne i nikt nigdy nie wmówiłby mi, że są one kłamstwem, to dla mnie brzmiały one jakoś pusto. Jak gdyby mój głos był wyprany z emocji. Zupełnie jakby to "nie" rzeczywiście było kłamstwem.




Don’t be afraid… afraid… afraid…
 Every time I think I’m gonna change it
think I'm gonna change it…
think I'm gonna change it…
It’s driving me
driving me…
insane
insane!!





- Nie bój się… – powiedział, a jego głos rozbrzmiewał w mojej głowie.

Gdy pchnął mnie na miękki materac, czułem jak się w nim zatapiam. Było miękko i ciepło. Cały ten komfort nie pasował do tego co miało się za chwilę stać.

Miał rację, gdy mówił, że to nie musiało się dziać, ale ja naprawdę tego chciałem.

Za każdym razem, gdy myślę, że mogę coś zmienić, doprowadza mnie to do szaleństwa.

"Nie lubię go" – wypowiedział te słowa z taką łatowścią. Naprawdę był bestią, skoro nawet nie pomyślał o tym, co mogłem wtedy poczuć.

Nie zmienię siebie, ani tego kim jestem. Nie zmienię tego jakie wrażenie na nim wywarłem. Nie zmienię tego, że mnie nienawidzi, ani tego, że pragnie mojej śmierci.

Do you live, do you die, do you bleed
For the fantasy

Czułem jak wiatr rozwiewa mi włosy. Mój oddech był przyspieszony, a serce kołatało, boleśnie ocierając się o żebra. Zmęczony biegiem oparłem dłonie na kolanach, patrząc na robiącego to samo blondyna i posłałem mu wredny uśmiech.

- Jak można kogoś nie lubić, skoro nic się o nim nie wie? – zapytałem swojego nowego wroga.

- Twój ohydny uśmiech… - sapał – …mówi o tobie wszystko – warknął zmęczony.

Jego łydki zadrżały i lekko się zatoczył. Kiedy odzyskał równowagę, jego dłoń powędrowała do rozcięcia na jego piersi. Byłem z siebie dumny.

- Powiedz, Shizu-chan… - tak samo jak on, nadal walczyłem od oddech, starając się pozbyć uporczywej suchości w gardle – Czy żyjesz… czy umierasz… czy krwawisz… dla fantazji?

- Jeśli tą fantazją jest skopanie ci dupy? – warknął cicho i ręką podparł się murku, otaczającego dach, na którym się znajdowaliśmy – Taa… to w sumie jest marzenie, dla którego warto żyć i krwawić, ale nie jestem pewien, czy zdecydowałbym się dla niego umrzeć – prychnął.

In your mind, through your eyes, do you see
It’s the fantasy

W swoich myślach, przez swe oczy, czy widzisz, jak ciepłe dłonie wodzą po twoim ciele? Czy czujesz jak to uczucie cię obezwładnia? Czy słyszysz jak On czule szepce twoje imię prosto do twojego ucha? To jest fantazja.

Maybe tonight we can forget about it all
It could be just like heaven

Może tej nocy byśmy o tym wszystkim zapomnieli, Shizu-chan? Spełnilibyśmy moje marzenie i byłoby jak w niebie.

I am a machine
No longer living, just a shell of what I dreamed

W tamtej chwili, gdy Shiki-san dopełniał naszej umowy, czułem, że jestem maszyną, już nie żyjącą, tylko pustą skorupą, pozostałą z moich marzeń. Ból był mi obojętny, tak samo jak i były mi obojętne łzy, odbierające mi strzępki mojej dumy. Miałem teraz nowe marzenie. Stać się Bogiem. Shizu-chan odszedł w zapomnienie. Stał się wrogiem. Kimś niewartym mojej miłości. Teraz darzyłem nią wszystkich. Wszystkich z wyjątkiem jego. To była moja zemsta. Sprawienie, aby wszyscy mieli coś, na co on już nigdy więcej nie mógł liczyć.

Do you live, do you die, do you bleed
For the fantasy

Kilka lat później, podczas jednej z naszych gonitw, ja i Shizu-chan ponownie znaleźliśmy się na tamtym dachu. Lecz tym razem było inaczej. Zamiast delikatnego wiatru, czułem na twarzy lodowate krople deszczu. Spływały po nas, niczym pot i tak samo jak wtedy, walczyliśmy o oddech. Zmęczony wymierzyłem w niego swoim scyzorykiem, czując jak dłoń drży mi z zimna i szybko do niego podbiegłem, odnawiając ranę na jego piersi.

- Czy żyjesz, czy umierasz…? – zapytałem, ostrzem wskazując na jego serce – czy krwawisz… - oblizałem nóż z jego krwi, posyłając mu swój ulubiony uśmiech – dla marzenia?

In your mind, through your eyes, do you see
It’s the fantasy

W swoich myślach, przez swe oczy, czy widzisz, pełne miłości spojrzenie złotych oczu? Czy wierzysz w to, że jest ono prawdziwe? Po raz kolejny, jak co noc, zatapiasz się w swojej wyobraźni? Wierzysz w niemożliwe…

To jest marzenie

Say it, say it, say that you believe
Say it, say it, say it to me

- Powiedz to, powiedz to, powiedz, że wierzysz w to naiwne marzenie. Powiedz to, powiedz to, powiedz mi, że nadal wierzysz, że ty i Shizuo-san możecie być razem i że twoja miłość do niego jednak ma sens? Nie porzuciłeś jej prawda? Ona nadal gdzieś tam jest, a ty wmawiasz sobie, że zniknęła, bo tak jest dla ciebie po prostu łatwiej. Jesteś tchórzem, Orihara-san – Shiki-san powiedział to po tych wszystkich latach naszej znajomości, a ja jak zwykle, gdy byłem z nim sam na sam, wiłem się z bólu – Jesteś słaby, bo wypierasz się tego, że wciąż masz nadzieję.

- Nieprawda! Nienawidzę go! – wykrzyczałem przez łzy, a on kontynuował.

Z każdym pchnięciem czułem jak jego obrzydzenie do mnie wzrastało, a ból jaki się po mnie rozchodził zaczynał mnie paraliżować.

Do you live, do you die, do you bleed
For the fantasy

- Czy żyjesz… - dłoń Shikiego powędrowała na moją szyję – Czy umierasz… - zacisnęła się, dusząc mnie i powoli, odbierając mi to co ceniłem najbardziej, czyli życie – Czy krwawisz… - wbił się we mnie mocniej, agresywniej, a moje ścianki się rozerwały. Poczułem jak po udzie spływała mi strużka ciepłej krwi – dla marzenia? – przestał mnie dusić.

Wziąłem głęboki oddech, krztusząc się i zaczynając kaszleć, ale on nadal nie przestawał się poruszać. Wstrzymywałem krzyk, a oczy po raz setny zaszły mi łzami, których nie dało się powstrzymać. Wbił się po raz ostatni i poczułem rozchodzące się wewnątrz mnie ciepło.

Automatic, I imagine, I believe

Pod wpływem twoich słów automatycznie wyobrażam sobie, że wierzę w tą miłość, która jednak nie umarła.

Nothing is lie
All I see letting you once away
See... Laugh in yourself
See... Laugh in yourself...

- Nic nie jest kłamstwem. Ty naprawdę go kochasz, nie wmawiaj sobie, że jest inaczej – powiedział, przestając zadawania mi katuszy i zaczął się ubierać – To jedyne co widzę, puszczając cię wolno.

Spojrzał na mnie chłodnie, z odrazą, a ja wcale nie poczułem się tym dotknięty. Zabawne jak ludzie potrafią mi czasem coś uświadomić. Zaśmiałem się słabo.

- Widzisz… śmiejesz się w sobie – mruknął, zapalając papierosa.

Tak, rzeczywiście bardziej śmiałem się w sobie… w swojej wyobraźni… na normalny śmiech nie miałem siły. Chociaż szczerze powiedziawszy bardziej istotny był raczej fakt, że śmiałem się z siebie i ze swojej głupoty.

Do you live
Do you die
Do you bleed
For the fantasy

Obolały biegłem przed siebie. Nie obchodził mnie ból, wyczerpanie, zmęczenie, czy deszcz. Po prostu chciałem go zobaczyć i ponownie spojrzeć na niego ze świadomością, że jest kimś kogo kocham w inny sposób, niż kocham ludzi. Chciałem to zrobić jak najszybciej.

Nawet nie wiedziałem, gdzie on był…

Kiedy usłyszałem głośny huk, natychmiast się odwróciłem i poczułem ostry ból w prawej części brzucha. Osunąłem się na ziemię i skuliłem się, dłońmi zakrywając krwawiące miejsce.

- Ty idioto! Postrzeliłeś kogoś jeszcze! – po alejce rozniósł się stłumiony syk.

- To nie moja wina! Kula przeszła na wylot!

- Dobra, spadamy stąd, zanim przyjdą gliny…

Czułem jak robi mi się słabo i resztkami sił spojrzałem na osobę, która pierwotnie miała zostać postrzelona.

Leżący na ziemi, powoli tlący się papieros… fioletowe okulary… blond włosy… i strój barmana…

Shizu-chan…

To niemożliwe, prawda? Przecież… teraz… nie…

Nie! Nie, nie, nie, nie! Tak nie mogło się stać! To nie powinno się wydarzyć!

Ja… ja powinienem znaleźć  go wcześniej… i… i spojrzeć na niego, tym samym spojrzeniem co kiedyś…  a później znowu byśmy się gonili…

To się nie powinno dziać! Powinno być tak, jak chciałem!

Dlaczego zawsze, gdy coś się tyczyło tego pierwotniaka, to moje plany musiały się sypać?! Dlaczego wszystko co było z nim związane, zamieniało się w katastrofę?! Dlaczego nie potrafiłem ułożyć planu, według którego Shizu-chan potrafiłby działać?! Dlaczego… dlaczego byłem, aż tak beznadziejny i nigdy nie potrafiłem przewidzieć tego co on zrobi, czy też co się z nim stanie? Dlaczego…?

Krople deszczu, rozmyły krew, w której leżeliśmy i teraz powoli spływała ona do studzienki, gdzie zmieniała się w jedno. Kula, która przeszyła jego serce, była teraz we mnie i powodowała, że powoli się wykrwawiałem.

Przynajmniej… przynajmniej zginę razem z nim… i zabije mnie to samo…

Zawsze byliśmy najsilniejsi. Zawsze wszyscy się nas bali. A pokonała nas głupia, rozpędzona kulka metalu… żałosne, prawda?

Cicho się zaśmiałem i resztkami sił doczołgałem się do niego, a następnie spojrzałem na jego spokojny wyraz twarzy.

- Czy żyjesz… - wyszeptałem z trudem.

Cały czas żyłem, mając nadzieję, że kiedyś będziemy razem i że przestaniesz mnie nienawidzić.

- Czy umierasz… - czułem jak ból powoli mnie paraliżuje.

Złapałem go za rękę, wiedziałem, że powoli umieram.

- Czy krwawisz… - moje palce zaczynały drętwieć.

Wykrwawiałem się na śmierć…

To jedna z najgorszych możliwych śmierci. Była powolna. Z każdą sekundą wiedziałem, że jestem coraz bliżej i nie mogę nic z tym zrobić. Nie myślałem nawet o telefonie w mojej kieszeni. Ja chciałem teraz umrzeć. Teraz. Ta śmierć, w takich okolicznościach – była najbardziej satysfakcjonująca.

- Dla marzenia? – wypowiedziałem cicho swoje ostatnie słowa, resztkami sił wpatrując się w blondyna. Pierwszy raz wyglądał tak spokojnie w mojej obecności. Czułem się tym onieśmielony.

Po moim policzku spłynęła łza i wymieszała się razem z kroplami deszczu, lądując w jednej wielkiej czerwonej kałuży.

Teraz miałem nowe marzenie. W tych ostatnich chwilach… stworzyłem marzenie, o którym będę mógł śnic już wiecznie.

Do you live, do you die, do you bleed
For the fantasy

Czy żyjesz, czy umierasz, czy krwawisz dla marzenia?

Tak, a moim jedynym marzeniem jest teraz to, żeby Shizu-chan jednak żył. Żebym trzymając jego dłoń wyczuwał puls. Niestety tak nie jest. Lecz wciąż mogę o tym marzyć. Nikt nie odbierze mi marzeń, niezależnie od tego jak nierealne by one nie były.

In your mind, through your eyes, do you see
It’s the fantasy

W swoich myślach, przez swe oczy, czy widzisz, jak rozchyla powieki? Widzisz jak cię goni? Słyszysz jak wykrzykuję twoje imię, chcąc cię zabić? Odpowiadasz mu tym samym, także wykrzykując do niego swoją nienawiść, ale dobrze wiesz, że kłamiesz. Nigdy nie powiesz mu o tym co do niego czujesz, wiesz, że tak będzie lepiej. Nie chcesz nic komplikować i wiesz, że i tak by cie wyśmiał. Zadowalasz się obecnym stanem rzeczy.

To jest marzenie, o którym będziesz śnił już wiecznie.

Automatic, I imagine, I believe
Automatic, I imagine, I believe

Automaczynie, wyobrażam sobie, że wierzę, iż mimo wszystkim sprzecznością to nierealne marzenie się ziści.

Automatycznie, wyobrażam sobie, że wierzę…

Zamknąłem oczy…



Say it, say it, say that you believe
Automatic, I imagine, I believe
Say it, say it, say it to me
Automatic, I imagine, I believe
Say it, say it, say what you believe
Automatic, I imagine, I believe
Say it, say it, say it to me
I belive…



Usłyszałem ciche kroki.

Chlap, chlap, chlap – rozchodziło się dookoła i rozbrzmiewało w mojej głowie.

Delikatnie rozchyliłem powieki i zobaczyłem dobrze znanego mi mężczyznę w białym garniturze, chowającego się pod parasolką.

- Powiedz to, powiedz to, powiedz, że wierzysz - powiedział, patrząc na mnie z góry.

Automatycznie wyobrażam sobie, że wierzę…

Spojrzałem na niego wyczerpany. Nie miałem już siły. Nie miałem siły na nic.

- Powiedz to, powiedz to, powiedz mi – szturchnął mnie nogą, z pogardą spoglądając na nasze splecione dłonie.

Automatycznie wyobrażam sobie, że wierzę…

Chciałem mu to powiedzieć, ale nie mogłem. Chciałem, żeby wiedział, że mimo wszystko nie jestem słaby i nie wypieram się swoich uczuć. Chciałem, żeby wiedział… ale moje usta nie chciały się poruszyć.

- Powiedz to, powiedz to, powiedz, że wierzysz

Deszcz przestał padać i łza, która spłynęła po moim policzku nie była już dłużej niewidoczna.

Automatycznie wyobrażam sobie, że wierzę…

- Powiedz to, powiedz to, powiedz mi – schował parasolkę, ukucnął przy mnie i starł słoną kroplę z mojego policzka.

Zebrałem w sobie wszystkie pozostałe mi siły, a wszystko po to, aby udowodnić mu, że nie jestem żałosny.

- Wierzę… - wymamrotałem słabo, czując jak drży mi warga.

Zamknąłem powoli oczy, czując, że nie mam już siły na nic. Na nic.

Przynajmniej byłem wdzięczny Shikiemu, że chociaż on nie krzyżował mi planów i nie wezwał pomocy. Nie zepsuł tego, czego chciałem i pozwolił mi tu umrzeć, razem z Shizuo.

Zabici tą samą kulą… w tym samym czasie…


Każde z nas o czymś marzyło, miało jakieś marzenie. Niestety mi już nigdy nie będzie dane dowiedzieć się o czym marzył on.

~~~~~~~~~~~~

Znowu zabiłam ;-;  Znowu! I tym razem nie zabiłam alter, tylko pierwowzory! T^T Jestem zua... powinnam się wstydzić ;-; spalcie mnie w piekle... 

9 komentarzy:

  1. To było przepiękne i smutne ale przepiękne ~!
    A końcówka była po prostu idealna, boska, śliiczna T3T
    Nie wiem co dalej napisać.


    Urzekłaś mnie tym one-shotem.
    Wszystkie emocje tu opisane, były bardzo prawdziwe.
    Po prostu śliczne *3*
    Wspaniale to napisałaś. Podziwiam Cię *kłania się*.
    Wspaniałe.
    Pozdrawiam i weny życzę na dalsze, tak wspaniałe, pisanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem wzruszona~! Wzruszona dedykacją dla mnie, na którą nawet nie wiem czym zasłużyłam. I wzruszona tym fickiem. Nie napisałam Ci tego wcześniej, z racji tego iż byłam w szkole i telefon się buntował. Ale to co jest szczególnie niesamowite w tym co piszesz, to sposób w jaki oddajesz emocje. Wszystko jest takie dobitne ^,^ I jeszcze to co mi się podobało, to postać Shikiego. Ale ty o tym wiesz. Wiesz o mojej obsesji na punkcie tych trzech postaci xD. Naprawdę nie posiadam się z radości, że doczekałam się polskiego ficka z jego udziałem =3. Dzięki tobie czuje, że moja depresja zniknęła w 100%~! Dziękuję Ci, moje seme~! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Miszu jesteś moim guru ~! ♥
    Kocham twój styl pisania i to jak oddajesz emocje.
    Angst ;-;. Płakałam przy końcówce... ale może to dobrze że skończyło się to ich wspólną śmiercią,happy end tutaj nie pasuje.
    Shiki <3, szkoda że w anime było go tak mało :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, jak każde z Twoich dzieł, że tak je sobie pozwolę nazwać.
    Czytam Twojego bloga od kilku już tygodni, ale dopiero dziś postanowiłam wreszcie zacząć komentować xD
    One-shot jest genialny! Nie wiem czy lepszy czy nie od poprzedniego, ale w każdym razie ma niezwykły klimat. Ale moja Shizaya, nieee T.T
    No i Shiki - wielkie dzięki Ci za wplątanie go do historii. Całość bardzo przypadła mi do gustu(a które Twoje opowiadanie mi się nie podobało? Nie ma takiego xD)
    Od teraz zobowiązuję się do systematycznego komentowania.
    Jeszcze raz, wspaniale *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojoj *-* Smutne, ale i urocze... Na końcu ryczałam jak bóbr... to takie smutne D": Tą piosenkę znałam już wcześniej i bardzo ją lubiłam, ale dzięki tobie kocham ją *...,* Sposób w jaki oddałaś emocje... cudeńko~ Nie wiem czy już wcześniej mówiłam, że zbuduję ci ołtarzyk... hmmm... jeżeli tk, to masz ode mnie dwa xD
    Jedyna rzecz, której nie rozumiem, to dlaczego Izaya i Shiki się seksili... nie wiem.... hah, już od początku coś podejrzewałam a jak się potem okazało, że miałam rację... wspaniałe uczucie xD
    Opowiadanie wprost nieziemskie... Wielbię cię za nie ^^
    Przepraszam, ze nieogarnięty komentarz,ale jakoś... e tam, wszyscy wiemy, że nie umiem pisać komentarzy xD
    Pozdrawiam~!
    Madame Black~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "To co musisz zrobić, aby stać się jedynym informatorem Awakusu-kai na pewno ci nie przeszkadza?" Seksili się dlatego, że to była zapłata Izayi. Musiał to robić z Shikim po to, żeby być jedynym informatorem Awakusu i organizacja nie kupowała informacji od innych^^ Na początku Izaya był młody i musiał jakoś zaistnieć w tym całym mafijnym świecie. Pomyślałam, że coś takiego będzie dobrym rozwiązaniem .3. Mam nadzieję, że już wszystko jest zrozumiałe~! ;3

      Usuń
  6. Jesteś jedyną znaną mi osobą, która tak fenomenalnie tworzy songficki.
    Songfick, ale taki serio songfickowy to cholernie trudne zadanie, a Ty kolejny raz udowodniłaś, że nikt tak swobodnie i cudownie nie przeplata słów i nastroju piosenki ze świetną fabułą.


    Dobra. Ekhem. Zajechało burżuazją.

    Asfhklkfs nikt nie wywołuje naraz płaczu, uśmiechu wzruszenia, angstowych przemyśleń egzystencjalnych i ciepełka na serduszku!
    A nie, jest taka jedna co robi to regularnie i świetnie...jak ona ma? Ach, no tak! To Miszu! *kto ma dwa kciuki i jest zajebisty? TY!*

    Duuużo weny życzę i buziaków i tulenia i ciastek i kakao i gejowskiej rozpusty <3

    PS bo Ty masz dwa kciuki, co nie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra zadam jedno nurtujące mnie pytanie...Gdzie ty się na święty yaoizm podziewasz Miszu?! Chyba ostatni raz jak dałaś znak życia to było we wtorek potem już nic...

    OdpowiedzUsuń
  8. Taak~! Zua jesteś, ale palić nie trzeba~! ;-; Bo kto będzie pisał takie świetne opowiadania??
    Mimo, że ich uśmierciłaś, to i tak cie kocham <3~!

    OdpowiedzUsuń