poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Prima Aprilis i Śmigus Dyngus~!

Ekhem... khem... Więc tego... przygotowałam dla was coś na Prima Apilis i Śmigusa ^.- Mam nadzieję, że wam się spodoba~!


Prima Aprilis~!

Oneshot #1
"Prawda, czy żart?"


Słońce powoli zachodziło, a ulice napełniały się ludźmi, którzy kończyli pracę i wracali do domów. Do swoich drugich połówek, rodzin, dzieci…

Izaya obserwował ich wszystkich bardzo uważnie, starając się doszukać w tłumie blond czupryny. Mimo wszystko miał pewność, że jak zwykle będzie na odwrót i to on zostanie znaleziony. Pierwszym blondynem jakiego zauważył był Kida Masaomi. Dzieciak jak zwykle przechadzał się po mieście z Mikado i Anri. Ta ostatnia dostrzegła bruneta w kurtce z futerkiem i posłała mu ostrzegawcze spojrzenie czerwonych oczu Saiki. Izaya tylko uśmiechnął się do niej złośliwie i powrócił do swoich przerwanych poszukiwań.

Wreszcie przed oczami mignęło mu to czego szukał.

Blond włosy, czarno-biały strój barmana, fioletowe okulary i papieros.

Nie minęło wiele czasu, aż Shizuo "wyczuł" obecność swojego wroga.

- Izaayaa!! – warknął złotooki, zaciskając dłoń na znaku drogowym, który zaczął głośno skrzypieć i wyginać się pod jego siłą.

Na ten widok uśmiech Izayi się powiększył, a źrenice zwęziły.

Zaczęła się pogoń.

Brunet zwinnie unikał nadlatujących obiektów, podczas gdy Shizuo niszcząc wszystko dookoła, tylko powiększał swój dług wobec miasta. Automat z napojami poleciał w stronę Orihary, ale ten wskoczył na niego i zanim urządzenie upadło zdążył nawet kupić sobie colę. Metalowe pudło z napojami upadło na ziemie, robiąc dziurę w chodniku, a Izaya stojąc opartym o znak drogowy, powoli pił swoją colę.

- Starzejesz się, czy zawsze byłeś taki wolny? – zaśmiał się cicho, dopijając napój do końca i zgniótł puszkę, a następnie rzucił nią prosto w głowę blondyna, którego powieka niebezpiecznie zadrżała.

- Już nie żyjesz – wycedził przez zęby złotooki.

- Shizu-chan~! – wyśpiewał Izaya, ignorując groźbę.

Podszedł bliżej, chowając ręce za plecami, a jego chód bardziej przypominał taniec.

- Wiesz co? Kocham cię – podły uśmiech z jego twarzy znikł, a zastąpił go delikatny rumieniec na policzkach.

Znak drogowy opadł na ziemię z głośnym trzaskiem, a policzki blondyna zrobiły się prawie fioletowe. Wargi lekko się rozchyliły. Nie wiedział co ma zrobić, ani co powiedzieć.  Bitwa jego myśli była gorsza od II wojny światowej. Zapomniał nawet jak się nazywa.

To co odczuwał… jeszcze nigdy się tak nie czuł. Nie potrafił opisać tego co czuł, a tym bardziej nawet nie próbował.

Poczuł jak coś w brzuchu zwija mu się supełek i nawet nie zorientował się, że wstrzymywał oddech.

Gdy Izaya zobaczył minę blondyna, zaczął się śmiać.

- Prima Aprilis~! Głupi pierwotniaku! – nadal walczył z napadem śmiechu, nie mogąc złapać oddechu – Twoja mina… żałuję, że nie wziąłem aparatu. Nie mów, że zrobiłeś sobie jakąś nadzieję~! – nadal się śmiał.

Shizuo zamrugał dwukrotnie, a następnie spojrzał na roześmianego kleszcza, wzrokiem mogącym zabijać.

- IZAAAAYAAAA! – ryknął, podnosząc z ziemi swój oręż, który chwilę temu upuścił.


Oneshot #2
"Karma to piękna rzecz"


Shizuo i Kasuka wzięli z kuchni swoje bento, które przygotowała im mama, a następnie razem udali się do szkoły.

Kiedy przyszła pora na rozdzielenie się, starszy z braci ciężko westchnął. Gdyby Kasuka nie chodził jeszcze do gimnazjum, to pewnie blondyn rzadziej by się denerwował – w końcu miałby w szkole kogoś, kto mógłby go uspokajać samą swoją obecnością.

Wszedłszy do budynku, udał się do szatni i zmienił buty, ale już tam spotkała go niemiła niespodzianka.

W swojej szafce znalazł coś strasznie dziecinnego, a za razem pomysłowego.
"Heiwajima Shizuo kocha się w Voronie" – głosił napis na kartce A4. Litery były na tyle duże, aby każdy kto stał za nim był w stanie je przeczytać.

Niemalże natychmiast usłyszał ciche chichoty i szepty dziewczyn, wśród których – niestety dla blondyna – była także rumieniąca się Vorona.

Jego policzki zapłonęły ze złości wymieszanej z zawstydzeniem, a chwile później pomieszczenie, w którym się znajdował straciło miano szatni.

Zdyszany obserwował jak tumany kurzu powoli opadają na dół. W szatni nie było już nikogo – został sam. Nie wiedząc co ze sobą zrobić udał się na lekcję, a gdy nauczyciel zobaczył jego poszarpany mundurek, nawet nie wypomniał mu spóźnienia, domyślając się do czego przed chwilą doszło.

Jak zawsze siedział obok Shinry, a na przerwie obiadowej postanowił spisać od niego brakującą część notatki z początku lekcji. A więc znowu nie będzie miał czasu na zjedzenie swojego bento...

Shinra nawet nie spytał czy pójdą do klasy Kadoty. Widział, że Shizuo nie ma na to nastroju i jest dość zajęty.

Przyszła pora na lekcję wychowania fizycznego, którą wszyscy i tak nazywali "wuefem", mimo że nie podobało się to zawziętemu nauczycielowi owego przedmiotu. Uważał on, że tego typu nazwa jest zbyt lekceważąca względem przedmiotu. Tak czy inaczej nikt go nie słuchał, a Heiwajima Shizuo, który właśnie przebierał się w strój razem z innymi, tym bardziej nie.

Ku utrapieniu blondyna lekcje "wuefu" jak zawsze łączono z klasą Kadoty, do której chodził też jego odwieczny wróg i rywal, znany inaczej pod pseudonimem "menda".

Kiedy stał na bieżni gotów do biegu na 100m zerknął na swoje lewo. Stał tam Kadota, który tak jak Shizuo czekał tylko na gwizdek. Po jego prawej natomiast znajdował się mistrz biegów, którego blondyn nigdy nie mógł dogonić - Izaya.

Słysząc donośny gwizd, wszyscy trzej wystartowali. Znaczy się... tak jakby. Najsilniejszy z nich padł na żwir. Poczuł lekkie pieczenie w łokciach i właśnie wtedy zorientował się, że zdarł sobie skórę.

Przewrócił się na plecy, lecz zamiast nieba ujrzał, kryjące się za okularami oczy Shinry.

Przyjaciel wskazał palcem na jego stopy, a gdy Shizuo tam spojrzał, zobaczył, że ma związane razem sznurówki. Chwilę później szkoła straciła pół boiska.

***

Siedział w gabinecie pielęgniarki i patrzył jak ta zabandażowuję jego zakrwawione przedramiona. Uważał to za zbędne, bo przecież i tak go nie bolało, ale gdy Shinra się uparł, to nie można się było z tego wykręcić.

Kiedy wrócił do szatni, udał się pod prysznice. Nadal był spocony po ćwiczeniach, więc musiał się jakoś umyć. Starał się nie zamoczyć bandaży.

Wziął swój szampon i zaczął myć włosy. Tylko gdy w dół zaczęła spływać brązowa woda, otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Jego kosmyki powróciły do swojego naturalnego koloru, a rozsławiony blond zniknął. Gdy zobaczył na swoim szamponie napis "Prima Aprilis~!" zgniótł w dłoni opakowanie i głośno ryknął.

Oczywiście wszyscy uczniowie jak i nauczyciele byli zdziwieni nagłą zmianą koloru włosów chłopaka niegdyś nazywanego blondynem, ale nikt nie odważył się mu zadać ani jednego pytania. Za bardzo obawiali się jego wybuchu złości, tym bardziej, że zmarszczka pomiędzy jego brwiami, wskazywała na to, że jest naprawdę wkurzony. Woleli z nim nie zadzierać.

Wiedział, kto stoi za wszystkimi jego nieszczęściami, ale w tej chwili wolał nawet nie myśleć o imieniu tego kogoś. Chciał mieć po prostu święty spokój, wolał się już dzisiaj więcej nie denerwować.

Westchnął ciężko i po skończonych lekcjach udał się do domu, lecz pod bramą spotkał kogoś o kim chciał zapomnieć.

- Przystojny z ciebie brunet, Shizu-chan – zaczął Izaya, poprawiając swoją torbę, która lekko zjechała mu z ramienia – Ale lepiej było ci w blond włosach – uśmiechnął się złośliwie.

Shizuo przeszedł obok niego, jak gdyby był powietrzem, ale niestety Orihara ruszył w za nim.

- Tego chyba jeszcze nie było, żeby ktoś pofarbował włosy w trakcie trwania zajęć – zaśmiał się cicho pod nosem.

Shizuo w końcu się zatrzymał, nie mogąc wytrzymać.

- Przecież to wszystko twoja sprawka, ty gnojku! – warknął.

- Nie, Shizu-chan – uśmiechnął się wrednie – To ty je sobie pofarbowałeś. Ja tylko podmieniłem ci szampon~

- Idź się utop – warknąłem.

- Właśnie, Shizu-chan~! Dziś jest lany poniedziałek~! – zaśmiał się Izaya i wyciągnął z kieszeni strzykawkę pełną wody, po czym psiknął Shizuo prosto w twarz – Shinra mi dał, fajne co nie?

- Już nie żyjesz – powiedział spokojnie, ale jego brew zadrgała.

Odgarnął swoje mokre, brązowe kosmyki i spojrzał na czerwonookiego wzrokiem mogącym zabijać.

- Ciesz się, że wybrałem brązową farbę, a nie zieloną – uśmiechnął się – Albo różową~!

Shizuo rzucił swoją torbę pod krzak, a Izaya zrobił to samo. Zawsze tak robili. Ta niewinna roślinka była świadkiem wielu z ich bójek.

Zaczęli się gonić. Gonitwa ta przypominała każdą inną – z jednym małym wyjątkiem. Izaya poślizgnął się na czymś… na czym nikt nie chciałby się poślizgnąć.

Shizuo, nie wiedząc co innego zrobić, począł się śmiać. Zwijał się ze śmiechu, tak jak jeszcze nigdy.

- To nie jest śmieszne – burknął Izaya.

- Poślizgnąłeś się na psim gównie! To jest śmieszne! – Shizuo starł łzy śmiechu i nadal trzymał się za brzuch, nie mogąc przestać – Teraz to dopiero masz Prima Aprilis!

Izaya nadal siedział na ziemi, marszcząc nos, gdy poczuł nieprzyjemny zapach. Powinien teraz wstać i uciec, ale… gdy się przewrócił upadł na odchody i teraz cały jego tyłek był nimi umorusany. Wolał nie wstawać. Posiedzi tu tak sobie i poczeka, aż blondyn… znaczy się… szatyn sobie pójdzie.

- Korzystając z tego, że się przewróciłeś powinienem cię zabić, ale… wolę cię teraz nie dotykać – nadal chichotał.

- Przestań się śmiać – warknął cicho.

Nie potrafił zaakceptować faktu, że tym razem rolę się odwróciły i to z niego się naśmiewano.

Nieopodal miejsca, w którym się znajdowali, starszy mężczyzna podlewał swoje kwiatki w ogródku. Shizuo naprawdę miał szczęście, że nie znajdowali się w centrum Ikebukuro, tylko na obrzeżach w dzielnicy z domkami jednorodzinnymi.

- Przepraszam, mogę to pożyczyć? – nachylił się przez płot i grzecznie poprosił staruszka.

Ten przez brązowe włosy, nie rozpoznał w nastolatku rozsławionej i groźnej bestii. Nieco zmieszany, uchylił furtkę i podał mu wąż ogrodowy.

Shizuo śmiejąc się jak dziecko, odkręcił wąż i opryskał nim nadal siedzącego na ziemi szkodnika.

- Śmigus Dyngus, pijawko!

Brunet wydał z siebie pisk, o którego samą zdolność wydania z siebie, nikt by go nie podejrzewał.

- Zimna! – pisnął, momentalnie wstając na nogi i nieudolnie próbował uciec przed strumieniem wody.

Złotooki w końcu przestał i oddał także roześmianemu staruszkowi wąż, aby ten dalej mógł w spokoju podlewać swoje kwiatki.

- To jest właśnie karma – mruknął zadowolony, patrząc na przemoczonego Izayę – I tak o to określenie zmokła kura nabrało nowego znaczenia.

- Od k-kiedy to z ciebie t-taki wesołek? – mruknął, szczękając zębami i trząsł się przy tym jak galaretka.

Nadal zadowolony brązowowłosy wciąż się uśmiechał. To był jeden z najlepszych dni jego życia.


***

Izaya powoli szedł za Shizuo, zawinięty w jego marynarkę od mundurka i pociągał nosem, nadal się trzęsąc. Do ich krzaczka było jeszcze daleko, więc obaj ociężale szli w niezręcznej ciszy.

- Przynajmniej masz już czysty tyłek – powiedział niepewnie blondyn, chcąc wyciągnąć z tej sytuacji jakieś pozytywy.

- Shizu-chan, lepiej się już nie odzywaj – mruknął, a następnie kichnął.

Shizuo spojrzał na trzęsące się ciałko za nim i lekko zmrużył oczy. Wszystkie mokre ubrania się na nim opinały – szybko odwrócił wzrok.

- Ale było zabawnie – zaśmiał się cicho.

- Nie było – warknął Izaya.

- Więc kiedy ty stroisz sobie żarty to jest zabawnie, – wskazał na swoje brązowe włosy – a kiedy ja to robię, to już tak nie jest?

- Mama mnie zabiję jak zobaczy, że jestem cały mokry – bąknął pod nosem  brunet, zapominając o zgrywaniu dupka. Był zbyt obrażony na los i na Shizuo, żeby się tym przejmować.

Złotooki już chciał zacząć się naśmiewać z tego, że Orihara przejmuje się swoją mamą, ale gdy sam pomyślał o swojej rodzicielce, głośno przełknął ślinę.

- Możesz pójść do mnie – zaproponował ze współczucia. Miał wyrzuty sumienia. Owszem świetnie się bawił przy moczeniu pijawki, ale mimo wszystko wolał, żeby nie obwiniano go później o przeziębienie, czy inny syf.

- Co? – zdziwił się brunet.

- Wytrzesz się, pożyczę ci jakieś ubrania i wtedy wrócisz do domu – powiedział, przeklinając się w myślach za to co proponuję tej podłej zawszonej mendzie.

- Wyrzuty sumienia, to naprawdę okropna rzecz, co nie, Shizu-chan? – uśmiechnął się złośliwie, słusznie domyślając się co siedzi w głowie blondyna.

Wzięli z pod krzaczka plecaki i powędrowali do domu Heiwajimy.

W domu od razu powitała ich Namiko – matka Shizuo. Widząc, że jej syn powrócił do dawnego koloru włosów, zaczęła się śmiać, ale gdy spojrzała na jego przemoczonego "kolegę" szybko poszła po ręczniki i jakieś ubrania Kasuki – wiedziała, że te należące do starszego syna, będą za duże.

Gdy Izaya był już suchy i ubrany siedział na łóżku w pokoju Shizuo i pił herbatę, którą zrobiła mu Namiko.

- Jak to możliwe, że tak miła kobieta urodziła kogoś takiego? – zapytał z przekąsem.

- Zamknij się – warknął Shizuo, siadając obok niego – W ogóle nie rozumiem, jakim prawem moja mama pozwoliła ci tu wejść.
Izaya dokładniej rozejrzał się dookoła. Nie tego się spodziewał po pokoju bestii, oczekiwał raczej poobdrapywanych ścian, zepsutych mebli i innych takich.

Nagle z parteru dało się usłyszeć głośny pisk.

- K-Kasuka! Zimna! – krzyknęła Namiko.

- Wy to macie w genach – burknął Izaya, spoglądając na śmiejącego się Shizuo.

~~~~~~~~~~~~~ 
 Więc tak... Namiko jest prawdziwym imieniem mamusi Shizusia ^^  Informację wzięłam z Durarara.wikia.com 

Piszcie,  który bardziej wam się podobał (chyba, że wam się nie podobało ;-;).

O ile mi się uda, to na jutro też postaram się przygotować dla was niespodziankę, ale sama nie wiem jak to będzie, więc niczego nie obiecuję ^.-

18 komentarzy:

  1. O kuźwa... Nie wiem, które opowiadanie bardziej mi się podobało *Q*
    Shizuo w brązowych włosach *Q*
    Muaaaaah ♥
    Muszę się zwijać do 'kościoła', więc mój komentarz nie będzie taki genialny xD
    Pierwszy one-shot - boski, ale krótki *Q* Co nie zmienia faktu, że i tak.. No.. Wiesz XD
    A drugi to w ogóle *Q* Jaaa xD
    Brak mi słów ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co? To było okropne!!!





    Prima aprilis~! Jak zwykle świetne~! Niespodziewałam się, że coś dzisiaj wstawisz. Oj... Już nie mogę doczekać się jutra. Pytasz się, który jest lepszy... Moim zdaniem i pierwszy i drugi jest doskonały, ale ten ostatni ma w sobie coś takiego... uroczego *^* Aż tak cieplej mi się na moim zamrożonym serduszku zrobiło. Miałam dzisiaj wstawić "to coś", ale wena mi gdzieś się zagubiła. Rozpaczam...
    Nie mogę się już w takim razie doczekać jutra~!
    Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już się przejęłam, że na serio było do kitu x.x hehe.
      Ale jak to?! Nie będzie oneshota? ;-; A myślałaś nad wstawieniem z opuźnieniem? Np. jutro? ;-;

      Usuń
    2. Jestem popieprzona. Jestem popieprzona. Jestem popieprzona... do sześcianu. Hahahahahahahahaha!!! Napisałam!!! To jest dowód, że paczka lodów i Twoje opowiadanie mogą zdziałać cuda xD
      Pozdrawiam~!

      Usuń
    3. Buahahahhahahahh, zaraz się biorę za czytanie *^*

      Usuń
  3. One-shoty oba wspaniałe *Q*, ale ten drugi... brak słów, niesamowicie uroczy (no i dłuższy :p)
    Kanra-san

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, niesamowite. Świetnie piszesz, aż żałuję że dopiero niedawno znalazłam tego bloga. Co do Oneshot'ów to oba są świetne, chociaż szkoda że jedynka taka krótka. Co do dwójki to biedny Izaya mokry, zmarznięty...chociaż może i nie było mu tak źle w końcu siedział w sypialni swojego Shizu-chan'a i to z herbatką :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak obiecałam: jestem. Trochę wizyta gości się przedłużyła, ale to nic dziwnego. Zawsze jak bracia przychodzą jest dużo śmiechu i rozmów na dziwne tematy. ^^ Mama Shizuo ma ładne imię, swoją drogą. Ale to tak odbieganie od tematu, więc... Oba one-shoty podobały mi się bardzo. Jak zawsze, odwaliłaś kawał dobrej roboty i za to chcę Ci podziękować. Uśmiałam się na noc, więc mogę spać spokojnie. Mam nadzieję, że po Twoim opowiadaniu przyśni mi się coś ciekawego. Szkoda tylko, że nie doszło do niczego więcej. >.< I szkoda też, że ten pierwszy był taki krótki. Oba były równie świetne, więc nie zrobię Ci złego żartu na Prima Aprillis. Po raz pierwszy mogę się wykazać byciem grzeczną osóbką. I bardzo dobrze dla mnie! Drugi one-shot był naprawdę uroczy. Aż zachciało mi się pić herbaty u mojej koleżanki. Zawsze przypomina mi się, jak się u niej oblałam i udawałam, że to wcale nie byłam ja. Ach, kochane wspomnienia. A wszystko zaczęło się od tego, że zaczął padać deszcz. Jak dobrze, że od domu mam do wszystkiego blisko. Ona zresztą też, więc długo nie musiałyśmy łazić. Ugh, i dobrze. Poza tym, jestem z Ciebie zadowolona. Naprawdę mi się podobały oba shoty i mam nadzieję, że na jutro przygotujesz coś równie dobrego. A może coś, gdzie będzie się działo duużo więcej? =3 Mam nadzieję.
    Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten drugi jednak bardziej :D Sooo sweet ^^ Pierwszy też oczywiście genialny. A o ile godzina wstawienia jest dobra to mam pytanie: Czy ty nie masz co robić o 6:20 tylko wstawiać opowiadania? ;-;
    Taniko-kun~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc wygląda to mniej więcej tak... blogger działa w innej strefie czasowej^^ dlatego godziny zamieszczania notek są takie dziwne xD nawet komentarze mają dziwne godziny x.x
      Ja zamieszczałam ok. godz.16/17^^

      Usuń
  7. Taaak oba są świetne C:
    Tylko tem 1 jest jakiś króciutki. Taki mały trolling
    Ten 2 jest świetny i taki jakiś... uroczy?
    Jeśli masz zamiar coś jeszcze wstawiś to nie mogę się doczekać ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. HAHAHAHAHAHAHA.
    Powalił mnie ten drugi one-shot. On był taki uroczy i zabawny w jednym ^^
    ,,Tego chyba jeszcze nie było, żeby ktoś pofarbował włosy w trakcie trwania zajęć '' - zainspirowałaś mnie. Chyba spróbuję to zrobić u siebie w sql na przerwie xD
    Czytałam kiedyś dj z Izayą w blond włosach, ale Shizu-chan w brązowych włosach... Waaaw ^^ Aż sobie go wyobraziłam ^^
    Powalił mnie ,,foch'' Izayi i to jego: ,,to nie jest śmieszne''. Haha, takie miłe odwrócenie ról, uroczo.
    ,,Przynajmniej masz już czysty tyłek'' - Lol, niezłe pocieszenie. Shizuś dobrze szukasz pozytywów, ale na psychologa to ty lepiej nie idź xD
    Zawsze myślałam, że Izaya nie dba o to, co mu rodzice będą gadać i wgl. ma to wszystko gdzieś. Chociaż z drugiej strony perspektywa słuchania przez 10 min: ,,Jak ty wyglądasz?!'' też nie jest fajna.
    Pierwszy one-shot również mi się niezmiernie podobał ^^ Szczególnie ten moment, gdy Shizuo z takim szokiem patrzył na Izayę. Chciałabym widzieć jego minę.
    No i co ja mogę jeszcze powiedzieć? Zajebiście mi się wszystko podobało ^^ Uroczo i zabawnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. ja to mam problem:/ bo oczywiście, że oba przypadły mi do gustu, ale jeśli mam wybrać tylko jeden to chyba nie będzie możliwe i muszę się zdać na Ciebie;) rzecz w tym że chyba od zawsze bardziej lubię ich jako już dorosłych, ale teraz w wersji licealnej rozdział był znacznie dłuższy i bardziej rozwinięty:P pierwszy bardziej przypominał oneshot'a - co nie znaczy,że nie chciałabym ciągu dalszego;D cóż, więc czekam na next i pamiętaj - cokolwiek byś nie napisała ja i tak będę zadowolona:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Awwww *^* Shizu w brązowych włoskach? Hmm ciekawy widok ;D
    Nie wiem, który mi się bardziej podoba ;~; obydwa są boskie~ *q*

    OdpowiedzUsuń
  11. Podobają mi sie oba
    a sytuacja z Psią kupą była genialna .
    mój kolega Izaya ( tak go nazywam ) to mówił że to ja wpadłem w kupę . haha
    czekam na więcej

    OdpowiedzUsuń
  12. Mi podobał się bardzie, ten drugi :) Był zabawny :D i zarazem słodki :P Tak, ja i moja wybujała wyobraźnia :*
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Drugi po prostu.......... HAHAHAHAHA XD

    OdpowiedzUsuń