Prima Aprilis~!
Oneshot #1
"Prawda, czy żart?"
Słońce
powoli zachodziło, a ulice napełniały się ludźmi, którzy kończyli pracę i
wracali do domów. Do swoich drugich połówek, rodzin, dzieci…
Izaya
obserwował ich wszystkich bardzo uważnie, starając się doszukać w tłumie blond
czupryny. Mimo wszystko miał pewność, że jak zwykle będzie na odwrót i to on
zostanie znaleziony. Pierwszym blondynem jakiego zauważył był Kida Masaomi.
Dzieciak jak zwykle przechadzał się po mieście z Mikado i Anri. Ta ostatnia
dostrzegła bruneta w kurtce z futerkiem i posłała mu ostrzegawcze spojrzenie
czerwonych oczu Saiki. Izaya tylko uśmiechnął się do niej złośliwie i powrócił
do swoich przerwanych poszukiwań.
Wreszcie
przed oczami mignęło mu to czego szukał.
Blond
włosy, czarno-biały strój barmana, fioletowe okulary i papieros.
Nie minęło
wiele czasu, aż Shizuo "wyczuł" obecność swojego wroga.
- Izaayaa!!
– warknął złotooki, zaciskając dłoń na znaku drogowym, który zaczął głośno
skrzypieć i wyginać się pod jego siłą.
Na ten
widok uśmiech Izayi się powiększył, a źrenice zwęziły.
Zaczęła się pogoń.
Brunet
zwinnie unikał nadlatujących obiektów, podczas gdy Shizuo niszcząc wszystko
dookoła, tylko powiększał swój dług wobec miasta. Automat z napojami poleciał w
stronę Orihary, ale ten wskoczył na niego i zanim urządzenie upadło zdążył
nawet kupić sobie colę. Metalowe pudło z napojami upadło na ziemie, robiąc
dziurę w chodniku, a Izaya stojąc opartym o znak drogowy, powoli pił swoją
colę.
-
Starzejesz się, czy zawsze byłeś taki wolny? – zaśmiał się cicho, dopijając
napój do końca i zgniótł puszkę, a następnie rzucił nią prosto w głowę
blondyna, którego powieka niebezpiecznie zadrżała.
- Już nie
żyjesz – wycedził przez zęby złotooki.
-
Shizu-chan~! – wyśpiewał Izaya, ignorując groźbę.
Podszedł
bliżej, chowając ręce za plecami, a jego chód bardziej przypominał taniec.
- Wiesz co?
Kocham cię – podły uśmiech z jego twarzy znikł, a zastąpił go delikatny
rumieniec na policzkach.
Znak
drogowy opadł na ziemię z głośnym trzaskiem, a policzki blondyna zrobiły się
prawie fioletowe. Wargi lekko się rozchyliły. Nie wiedział co ma zrobić, ani co
powiedzieć. Bitwa jego myśli była gorsza
od II wojny światowej. Zapomniał nawet jak się nazywa.
To co
odczuwał… jeszcze nigdy się tak nie czuł. Nie potrafił opisać tego co czuł, a
tym bardziej nawet nie próbował.
Poczuł jak
coś w brzuchu zwija mu się supełek i nawet nie zorientował się, że wstrzymywał
oddech.
Gdy Izaya
zobaczył minę blondyna, zaczął się śmiać.
- Prima
Aprilis~! Głupi pierwotniaku! – nadal walczył z napadem śmiechu, nie mogąc
złapać oddechu – Twoja mina… żałuję, że nie wziąłem aparatu. Nie mów, że
zrobiłeś sobie jakąś nadzieję~! – nadal się śmiał.
Shizuo
zamrugał dwukrotnie, a następnie spojrzał na roześmianego kleszcza, wzrokiem
mogącym zabijać.
-
IZAAAAYAAAA! – ryknął, podnosząc z ziemi swój oręż, który chwilę temu upuścił.
Oneshot #2
"Karma to piękna rzecz"
Shizuo i Kasuka wzięli z kuchni swoje bento,
które przygotowała im mama, a następnie razem udali się do szkoły.
Kiedy przyszła pora na rozdzielenie się, starszy
z braci ciężko westchnął. Gdyby Kasuka nie chodził jeszcze do gimnazjum, to
pewnie blondyn rzadziej by się denerwował – w końcu miałby w szkole kogoś, kto
mógłby go uspokajać samą swoją obecnością.
Wszedłszy do budynku, udał się do szatni i zmienił
buty, ale już tam spotkała go niemiła niespodzianka.
W swojej szafce znalazł coś strasznie dziecinnego,
a za razem pomysłowego.
"Heiwajima Shizuo kocha się w Voronie"
– głosił napis na kartce A4. Litery były na tyle duże, aby każdy kto stał za
nim był w stanie je przeczytać.
Niemalże natychmiast usłyszał ciche chichoty i szepty
dziewczyn, wśród których – niestety dla blondyna – była także rumieniąca się
Vorona.
Jego policzki zapłonęły ze złości wymieszanej z
zawstydzeniem, a chwile później pomieszczenie, w którym się znajdował straciło
miano szatni.
Zdyszany obserwował jak tumany kurzu powoli
opadają na dół. W szatni nie było już nikogo – został sam. Nie wiedząc co ze
sobą zrobić udał się na lekcję, a gdy nauczyciel zobaczył jego poszarpany
mundurek, nawet nie wypomniał mu spóźnienia, domyślając się do czego przed
chwilą doszło.
Jak zawsze siedział obok Shinry, a na przerwie
obiadowej postanowił spisać od niego brakującą część notatki z początku lekcji.
A więc znowu nie będzie miał czasu na zjedzenie swojego bento...
Shinra nawet nie spytał czy pójdą do klasy
Kadoty. Widział, że Shizuo nie ma na to nastroju i jest dość zajęty.
Przyszła pora na lekcję wychowania fizycznego, którą
wszyscy i tak nazywali "wuefem", mimo że nie podobało się to
zawziętemu nauczycielowi owego przedmiotu. Uważał on, że tego typu nazwa jest
zbyt lekceważąca względem przedmiotu. Tak czy inaczej nikt go nie słuchał, a
Heiwajima Shizuo, który właśnie przebierał się w strój razem z innymi, tym
bardziej nie.
Ku utrapieniu blondyna lekcje "wuefu"
jak zawsze łączono z klasą Kadoty, do której chodził też jego odwieczny wróg i
rywal, znany inaczej pod pseudonimem "menda".
Kiedy stał na bieżni gotów do biegu na 100m
zerknął na swoje lewo. Stał tam Kadota, który tak jak Shizuo czekał tylko na
gwizdek. Po jego prawej natomiast znajdował się mistrz biegów, którego blondyn
nigdy nie mógł dogonić - Izaya.
Słysząc donośny gwizd, wszyscy trzej
wystartowali. Znaczy się... tak jakby. Najsilniejszy z nich padł na żwir.
Poczuł lekkie pieczenie w łokciach i właśnie wtedy zorientował się, że zdarł
sobie skórę.
Przewrócił się na plecy, lecz zamiast nieba ujrzał,
kryjące się za okularami oczy Shinry.
Przyjaciel wskazał palcem na jego stopy, a gdy
Shizuo tam spojrzał, zobaczył, że ma związane razem sznurówki. Chwilę później
szkoła straciła pół boiska.
***
Siedział w gabinecie pielęgniarki i patrzył jak
ta zabandażowuję jego zakrwawione przedramiona. Uważał to za zbędne, bo
przecież i tak go nie bolało, ale gdy Shinra się uparł, to nie można się było z
tego wykręcić.
Kiedy wrócił do szatni, udał się pod prysznice.
Nadal był spocony po ćwiczeniach, więc musiał się jakoś umyć. Starał się nie
zamoczyć bandaży.
Wziął swój szampon i zaczął myć włosy. Tylko gdy
w dół zaczęła spływać brązowa woda, otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Jego
kosmyki powróciły do swojego naturalnego koloru, a rozsławiony blond zniknął.
Gdy zobaczył na swoim szamponie napis "Prima Aprilis~!" zgniótł w
dłoni opakowanie i głośno ryknął.
Oczywiście wszyscy uczniowie jak i nauczyciele
byli zdziwieni nagłą zmianą koloru włosów chłopaka niegdyś nazywanego
blondynem, ale nikt nie odważył się mu zadać ani jednego pytania. Za bardzo
obawiali się jego wybuchu złości, tym bardziej, że zmarszczka pomiędzy jego
brwiami, wskazywała na to, że jest naprawdę wkurzony. Woleli z nim nie
zadzierać.
Wiedział, kto stoi za wszystkimi jego
nieszczęściami, ale w tej chwili wolał nawet nie myśleć o imieniu tego kogoś.
Chciał mieć po prostu święty spokój, wolał się już dzisiaj więcej nie
denerwować.
Westchnął ciężko i po skończonych lekcjach udał
się do domu, lecz pod bramą spotkał kogoś o kim chciał zapomnieć.
- Przystojny z ciebie brunet, Shizu-chan – zaczął
Izaya, poprawiając swoją torbę, która lekko zjechała mu z ramienia – Ale lepiej
było ci w blond włosach – uśmiechnął się złośliwie.
Shizuo przeszedł obok niego, jak gdyby był
powietrzem, ale niestety Orihara ruszył w za nim.
- Tego chyba jeszcze nie było, żeby ktoś
pofarbował włosy w trakcie trwania zajęć – zaśmiał się cicho pod nosem.
Shizuo w końcu się zatrzymał, nie mogąc
wytrzymać.
- Przecież to wszystko twoja sprawka, ty gnojku!
– warknął.
- Nie, Shizu-chan – uśmiechnął się wrednie – To
ty je sobie pofarbowałeś. Ja tylko podmieniłem ci szampon~
- Idź się utop – warknąłem.
- Właśnie, Shizu-chan~! Dziś jest lany
poniedziałek~! – zaśmiał się Izaya i wyciągnął z kieszeni strzykawkę pełną
wody, po czym psiknął Shizuo prosto w twarz – Shinra mi dał, fajne co nie?
- Już nie żyjesz – powiedział spokojnie, ale jego
brew zadrgała.
Odgarnął swoje mokre, brązowe kosmyki i spojrzał
na czerwonookiego wzrokiem mogącym zabijać.
- Ciesz się, że wybrałem brązową farbę, a nie
zieloną – uśmiechnął się – Albo różową~!
Shizuo rzucił swoją torbę pod krzak, a Izaya
zrobił to samo. Zawsze tak robili. Ta niewinna roślinka była świadkiem wielu z
ich bójek.
Zaczęli się gonić. Gonitwa ta przypominała każdą
inną – z jednym małym wyjątkiem. Izaya poślizgnął się na czymś… na czym nikt
nie chciałby się poślizgnąć.
Shizuo, nie wiedząc co innego zrobić, począł się
śmiać. Zwijał się ze śmiechu, tak jak jeszcze nigdy.
- To nie jest śmieszne – burknął Izaya.
- Poślizgnąłeś się na psim gównie! To jest
śmieszne! – Shizuo starł łzy śmiechu i nadal trzymał się za brzuch, nie mogąc
przestać – Teraz to dopiero masz Prima Aprilis!
Izaya nadal siedział na ziemi, marszcząc nos, gdy
poczuł nieprzyjemny zapach. Powinien teraz wstać i uciec, ale… gdy się
przewrócił upadł na odchody i teraz cały jego tyłek był nimi umorusany. Wolał
nie wstawać. Posiedzi tu tak sobie i poczeka, aż blondyn… znaczy się… szatyn
sobie pójdzie.
- Korzystając z tego, że się przewróciłeś
powinienem cię zabić, ale… wolę cię teraz nie dotykać – nadal chichotał.
- Przestań się śmiać – warknął cicho.
Nie potrafił zaakceptować faktu, że tym razem
rolę się odwróciły i to z niego się naśmiewano.
Nieopodal miejsca, w którym się znajdowali,
starszy mężczyzna podlewał swoje kwiatki w ogródku. Shizuo naprawdę miał
szczęście, że nie znajdowali się w centrum Ikebukuro, tylko na obrzeżach w
dzielnicy z domkami jednorodzinnymi.
- Przepraszam, mogę to pożyczyć? – nachylił się
przez płot i grzecznie poprosił staruszka.
Ten przez brązowe włosy, nie rozpoznał w
nastolatku rozsławionej i groźnej bestii. Nieco zmieszany, uchylił furtkę i
podał mu wąż ogrodowy.
Shizuo śmiejąc się jak dziecko, odkręcił wąż i
opryskał nim nadal siedzącego na ziemi szkodnika.
- Śmigus Dyngus, pijawko!
Brunet wydał z siebie pisk, o którego samą
zdolność wydania z siebie, nikt by go nie podejrzewał.
- Zimna! – pisnął, momentalnie wstając na nogi i
nieudolnie próbował uciec przed strumieniem wody.
Złotooki w końcu przestał i oddał także
roześmianemu staruszkowi wąż, aby ten dalej mógł w spokoju podlewać swoje
kwiatki.
- To jest właśnie karma – mruknął zadowolony,
patrząc na przemoczonego Izayę – I tak o to określenie zmokła kura nabrało nowego znaczenia.
- Od k-kiedy to z ciebie t-taki wesołek? –
mruknął, szczękając zębami i trząsł się przy tym jak galaretka.
Nadal zadowolony brązowowłosy wciąż się
uśmiechał. To był jeden z najlepszych dni jego życia.
***
Izaya powoli szedł za Shizuo, zawinięty w jego
marynarkę od mundurka i pociągał nosem, nadal się trzęsąc. Do ich krzaczka było jeszcze daleko, więc obaj
ociężale szli w niezręcznej ciszy.
- Przynajmniej masz już czysty tyłek – powiedział
niepewnie blondyn, chcąc wyciągnąć z tej sytuacji jakieś pozytywy.
- Shizu-chan, lepiej się już nie odzywaj –
mruknął, a następnie kichnął.
Shizuo spojrzał na trzęsące się ciałko za nim i
lekko zmrużył oczy. Wszystkie mokre ubrania się na nim opinały – szybko odwrócił
wzrok.
- Ale było zabawnie – zaśmiał się cicho.
- Nie było – warknął Izaya.
- Więc kiedy ty stroisz sobie żarty to jest
zabawnie, – wskazał na swoje brązowe włosy – a kiedy ja to robię, to już tak
nie jest?
- Mama mnie zabiję jak zobaczy, że jestem cały
mokry – bąknął pod nosem brunet,
zapominając o zgrywaniu dupka. Był zbyt obrażony na los i na Shizuo, żeby się
tym przejmować.
Złotooki już chciał zacząć się naśmiewać z tego,
że Orihara przejmuje się swoją mamą, ale gdy sam pomyślał o swojej rodzicielce,
głośno przełknął ślinę.
- Możesz pójść do mnie – zaproponował ze
współczucia. Miał wyrzuty sumienia. Owszem świetnie się bawił przy moczeniu
pijawki, ale mimo wszystko wolał, żeby nie obwiniano go później o
przeziębienie, czy inny syf.
- Co? – zdziwił się brunet.
- Wytrzesz się, pożyczę ci jakieś ubrania i wtedy
wrócisz do domu – powiedział, przeklinając się w myślach za to co proponuję tej
podłej zawszonej mendzie.
- Wyrzuty sumienia, to naprawdę okropna rzecz, co
nie, Shizu-chan? – uśmiechnął się złośliwie, słusznie domyślając się co siedzi
w głowie blondyna.
Wzięli z pod krzaczka plecaki i powędrowali do
domu Heiwajimy.
W domu od razu powitała ich Namiko – matka Shizuo.
Widząc, że jej syn powrócił do dawnego koloru włosów, zaczęła się śmiać, ale
gdy spojrzała na jego przemoczonego "kolegę" szybko poszła po
ręczniki i jakieś ubrania Kasuki – wiedziała, że te należące do starszego syna,
będą za duże.
Gdy Izaya był już suchy i ubrany siedział na
łóżku w pokoju Shizuo i pił herbatę, którą zrobiła mu Namiko.
- Jak to możliwe, że tak miła kobieta urodziła
kogoś takiego? – zapytał z przekąsem.
- Zamknij się – warknął Shizuo, siadając obok
niego – W ogóle nie rozumiem, jakim prawem moja mama pozwoliła ci tu wejść.
Izaya dokładniej rozejrzał się dookoła. Nie tego
się spodziewał po pokoju bestii, oczekiwał raczej poobdrapywanych ścian,
zepsutych mebli i innych takich.
Nagle z parteru dało się usłyszeć głośny pisk.
- K-Kasuka! Zimna! – krzyknęła Namiko.
- Wy to macie w genach – burknął Izaya,
spoglądając na śmiejącego się Shizuo.
~~~~~~~~~~~~~
Więc tak... Namiko jest prawdziwym imieniem mamusi Shizusia ^^ Informację wzięłam z Durarara.wikia.com
Piszcie, który bardziej wam się podobał (chyba, że wam się nie podobało ;-;).
O ile mi się uda, to na jutro też postaram się przygotować dla was niespodziankę, ale sama nie wiem jak to będzie, więc niczego nie obiecuję ^.-
O ile mi się uda, to na jutro też postaram się przygotować dla was niespodziankę, ale sama nie wiem jak to będzie, więc niczego nie obiecuję ^.-
O kuźwa... Nie wiem, które opowiadanie bardziej mi się podobało *Q*
OdpowiedzUsuńShizuo w brązowych włosach *Q*
Muaaaaah ♥
Muszę się zwijać do 'kościoła', więc mój komentarz nie będzie taki genialny xD
Pierwszy one-shot - boski, ale krótki *Q* Co nie zmienia faktu, że i tak.. No.. Wiesz XD
A drugi to w ogóle *Q* Jaaa xD
Brak mi słów ;-;
Wiesz co? To było okropne!!!
OdpowiedzUsuńPrima aprilis~! Jak zwykle świetne~! Niespodziewałam się, że coś dzisiaj wstawisz. Oj... Już nie mogę doczekać się jutra. Pytasz się, który jest lepszy... Moim zdaniem i pierwszy i drugi jest doskonały, ale ten ostatni ma w sobie coś takiego... uroczego *^* Aż tak cieplej mi się na moim zamrożonym serduszku zrobiło. Miałam dzisiaj wstawić "to coś", ale wena mi gdzieś się zagubiła. Rozpaczam...
Nie mogę się już w takim razie doczekać jutra~!
Pozdrawiam~!
A już się przejęłam, że na serio było do kitu x.x hehe.
UsuńAle jak to?! Nie będzie oneshota? ;-; A myślałaś nad wstawieniem z opuźnieniem? Np. jutro? ;-;
Jestem popieprzona. Jestem popieprzona. Jestem popieprzona... do sześcianu. Hahahahahahahahaha!!! Napisałam!!! To jest dowód, że paczka lodów i Twoje opowiadanie mogą zdziałać cuda xD
UsuńPozdrawiam~!
Buahahahhahahahh, zaraz się biorę za czytanie *^*
UsuńOne-shoty oba wspaniałe *Q*, ale ten drugi... brak słów, niesamowicie uroczy (no i dłuższy :p)
OdpowiedzUsuńKanra-san
Wow, niesamowite. Świetnie piszesz, aż żałuję że dopiero niedawno znalazłam tego bloga. Co do Oneshot'ów to oba są świetne, chociaż szkoda że jedynka taka krótka. Co do dwójki to biedny Izaya mokry, zmarznięty...chociaż może i nie było mu tak źle w końcu siedział w sypialni swojego Shizu-chan'a i to z herbatką :)
OdpowiedzUsuńJak obiecałam: jestem. Trochę wizyta gości się przedłużyła, ale to nic dziwnego. Zawsze jak bracia przychodzą jest dużo śmiechu i rozmów na dziwne tematy. ^^ Mama Shizuo ma ładne imię, swoją drogą. Ale to tak odbieganie od tematu, więc... Oba one-shoty podobały mi się bardzo. Jak zawsze, odwaliłaś kawał dobrej roboty i za to chcę Ci podziękować. Uśmiałam się na noc, więc mogę spać spokojnie. Mam nadzieję, że po Twoim opowiadaniu przyśni mi się coś ciekawego. Szkoda tylko, że nie doszło do niczego więcej. >.< I szkoda też, że ten pierwszy był taki krótki. Oba były równie świetne, więc nie zrobię Ci złego żartu na Prima Aprillis. Po raz pierwszy mogę się wykazać byciem grzeczną osóbką. I bardzo dobrze dla mnie! Drugi one-shot był naprawdę uroczy. Aż zachciało mi się pić herbaty u mojej koleżanki. Zawsze przypomina mi się, jak się u niej oblałam i udawałam, że to wcale nie byłam ja. Ach, kochane wspomnienia. A wszystko zaczęło się od tego, że zaczął padać deszcz. Jak dobrze, że od domu mam do wszystkiego blisko. Ona zresztą też, więc długo nie musiałyśmy łazić. Ugh, i dobrze. Poza tym, jestem z Ciebie zadowolona. Naprawdę mi się podobały oba shoty i mam nadzieję, że na jutro przygotujesz coś równie dobrego. A może coś, gdzie będzie się działo duużo więcej? =3 Mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~!
Ten drugi jednak bardziej :D Sooo sweet ^^ Pierwszy też oczywiście genialny. A o ile godzina wstawienia jest dobra to mam pytanie: Czy ty nie masz co robić o 6:20 tylko wstawiać opowiadania? ;-;
OdpowiedzUsuńTaniko-kun~
No więc wygląda to mniej więcej tak... blogger działa w innej strefie czasowej^^ dlatego godziny zamieszczania notek są takie dziwne xD nawet komentarze mają dziwne godziny x.x
UsuńJa zamieszczałam ok. godz.16/17^^
Taaak oba są świetne C:
OdpowiedzUsuńTylko tem 1 jest jakiś króciutki. Taki mały trolling
Ten 2 jest świetny i taki jakiś... uroczy?
Jeśli masz zamiar coś jeszcze wstawiś to nie mogę się doczekać ^^
HAHAHAHAHAHAHA.
OdpowiedzUsuńPowalił mnie ten drugi one-shot. On był taki uroczy i zabawny w jednym ^^
,,Tego chyba jeszcze nie było, żeby ktoś pofarbował włosy w trakcie trwania zajęć '' - zainspirowałaś mnie. Chyba spróbuję to zrobić u siebie w sql na przerwie xD
Czytałam kiedyś dj z Izayą w blond włosach, ale Shizu-chan w brązowych włosach... Waaaw ^^ Aż sobie go wyobraziłam ^^
Powalił mnie ,,foch'' Izayi i to jego: ,,to nie jest śmieszne''. Haha, takie miłe odwrócenie ról, uroczo.
,,Przynajmniej masz już czysty tyłek'' - Lol, niezłe pocieszenie. Shizuś dobrze szukasz pozytywów, ale na psychologa to ty lepiej nie idź xD
Zawsze myślałam, że Izaya nie dba o to, co mu rodzice będą gadać i wgl. ma to wszystko gdzieś. Chociaż z drugiej strony perspektywa słuchania przez 10 min: ,,Jak ty wyglądasz?!'' też nie jest fajna.
Pierwszy one-shot również mi się niezmiernie podobał ^^ Szczególnie ten moment, gdy Shizuo z takim szokiem patrzył na Izayę. Chciałabym widzieć jego minę.
No i co ja mogę jeszcze powiedzieć? Zajebiście mi się wszystko podobało ^^ Uroczo i zabawnie.
Pozdrawiam
ja to mam problem:/ bo oczywiście, że oba przypadły mi do gustu, ale jeśli mam wybrać tylko jeden to chyba nie będzie możliwe i muszę się zdać na Ciebie;) rzecz w tym że chyba od zawsze bardziej lubię ich jako już dorosłych, ale teraz w wersji licealnej rozdział był znacznie dłuższy i bardziej rozwinięty:P pierwszy bardziej przypominał oneshot'a - co nie znaczy,że nie chciałabym ciągu dalszego;D cóż, więc czekam na next i pamiętaj - cokolwiek byś nie napisała ja i tak będę zadowolona:D
OdpowiedzUsuńAwwww *^* Shizu w brązowych włoskach? Hmm ciekawy widok ;D
OdpowiedzUsuńNie wiem, który mi się bardziej podoba ;~; obydwa są boskie~ *q*
Podobają mi sie oba
OdpowiedzUsuńa sytuacja z Psią kupą była genialna .
mój kolega Izaya ( tak go nazywam ) to mówił że to ja wpadłem w kupę . haha
czekam na więcej
Mi podobał się bardzie, ten drugi :) Był zabawny :D i zarazem słodki :P Tak, ja i moja wybujała wyobraźnia :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDrugi po prostu.......... HAHAHAHAHA XD
OdpowiedzUsuń