Wszystkiego
Najlepszego dla Tsugaru~!
ROZDZIAŁ 15
Ja i Izaya w osłupieniu patrzyliśmy na rozbrykaną
osóbkę przed nami. Spojrzeliśmy na siebie kątem oka. Gdy nasze tęczówki się spotkały,
zobaczyłem że był zirytowany i poddenerwowany. A ja? Nadal zdziwiony i
oniemiały. Ledwo zdążyłem się otrząsnąć z wpadnięcia na kleszcza, a teraz
jeszcze ona…
- Iza-Iza, dawno się nie widzieliśmy~ - wyśpiewała
Erika, a na nasz widok jej oczy ponownie zamieniły się w gwiazdeczki.
Mimo podłego nastroju, który dostrzegałem u kleszcza
jeszcze jakiś czas temu, odpowiedział jej bardzo sympatycznie… znaczy się…
sympatycznie jak na dupka.
- Tak, rzeczywiście – lekko się zaśmiał.
- Ne, ne… Shizu-chan? To ty jesteś seme, co nie? –
spojrzała na mnie od boku i dźgnęła łokciem między żebra.
- Kim? – zapytałem, nie rozumiejąc o co chodzi.
Była ode mnie o wiele niższa, więc gdy otoczyła mnie
ramieniem musiałem się schylić.
- Przyznaj co robiliście po tym jak Iza-Iza się upił? –
wyszeptała mi do ucha, a jej ton głosu był bardzo sugestywny.
Cały się spiąłem, a Erika odruchowo się ode mnie
odsunęła, tym razem przylegając do pijawki.
- Ale powiedz, ale powiedz, Izaya-san~! Kto był na
dole?~! – jej piski niosły się dookoła, ale zważywszy na to jak szybko mieliła
jęzorem i tak nikt jej nie rozumiał. I całe szczęście…
Lekko zmarszczyłem brwi. Co prawda nie doszło do
niczego od razu po imprezie, ale… skąd ona wiedziała?
- Erika – zaczął Izaya, a fachowy uśmieszek nie znikał
z jego twarzy – Nie sądzi-
Karisakawa zasłoniła mu usta dłonią, a ja widząc to
cicho się zaśmiałem – zawsze chciałem tak zrobić.
- Od jak dawna
jesteście razem~? – spytała niskim głosem, patrząc kleszczowi głęboko w oczy.
- Nie jesteśmy! – szybko zaprzeczyłem, lekko się
rumieniąc.
Skąd ta mała piszcząca dziewucha wiedziała, że przespałem
się z Izayą?!
Znudzona pchła spojrzała na mnie kątem oka, a następnie
na Erikę.
- Karisakawa-san, nie zawstydzaj Shizu-chana –
powiedział, odsuwając z ust jej dłoń, a na jego twarzy malował się złośliwy
uśmiech.
No tak… zawsze się cieszył, gdy czułem się niezręcznie
– to było chyba jego ulubionym źródłem rozrywki.
Nagle otaku maniaczka doskoczyła do mnie, prawie się na
mnie wieszając.
- Jak wolicie się całować? No a jaką pozycję lubicie
najbardziej? Robicie to szybko, czy wolno? I co zazwyczaj mówicie? Też
jesteście dla siebie podli? A może na ten czas się rozklejacie i zapominacie o
kłótniach? Byliście kiedyś na randce? Wolicie coś romantycznego i oklepanego,
czy może niezwykłego i wyjątkowego? Masturbujecie się myśląc o sobie? Czytacie
yaoi? Często u siebie nocujecie? Robiliście to kiedyś w miejscu publicznym?
Lubicie seks oralny? Izaya kiedyś przy tobie płakał? – potok pytań zdawał się
nie mieć końca, a z każdym z nich robiłem się coraz czerwieńszy.
Cholera, gdyby nie była dziewczyną, to bym jej
przywalił!
Śliniła się jak wariatka, a z nosa powoli ciekła jej
strużka krwi. O co jej chodziło? Nie mogła zająć się sobą i swoimi sprawami?!
Nagle usłyszałem cichy świst i coś przecięło powietrze
tuż przed moim nosem. Znałem Izayę zbyt dobrze i od razu domyśliłem się, że to
jeden z jego noży. Tylko w co rzucił? Uniosłem wzrok w górę i zobaczyłem jak
wielka reklama coca coli zaczyna powoli osuwać się w dół. Uderzyła o ziemię z
głośnym hukiem, posyłając w powietrze tumany kurzu.
Była jak ściana oddzielająca od nas narwaną Erikę.
- Shizu-chan~! Izaya~! – piszczała, od czasu do czasu
kaszląc – Gdzie jesteście?~!
Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie
zorientowałem się kiedy Izaya złapał mnie za rękę i zaczął biec, a ja razem za
nim. Biegliśmy strasznie długo, ale nadal słyszeliśmy za sobą piski oraz
nieustanne pytania Eriki.
- Dlaczego te fujoshi są takie szybkie? – stęknął
Izaya, skręcając w jakąś uliczkę. Skrót był tak strasznie oklepany i znany
przez wszystkich, że aż chciałem go pociągnąć i zacząć biec w drugą stronę,
lecz on zrobił coś niespodziewanego. Nagle skręcił w lewo i wcisnął się w
drobną szczelinę między dwoma budynkami. Nawet nie wiedziałem o istnieniu tej
kryjówki… A więc to dlatego przez te wszystkie lata gubiłem go w tej uliczce!
Szczelina była za ciasna dla dwóch osób i gdy Izaya
pociągnął mnie za sobą, poczułem jak się o siebie ocieramy. Byliśmy strasznie
blisko siebie. Głośno sapaliśmy zmęczeni biegiem, lecz kiedy usłyszeliśmy
zbliżające się piski Eriki, obaj wstrzymaliśmy oddech.
- Shizu-chan~! Izaya~! Gdzie jesteście?~! – słyszeliśmy
rozchodzący się echem po alejce głos.
Nie mogliśmy nawet przekręcić głowy i byliśmy zmuszeni
do patrzenia w swoje oczy.
Przodem do siebie. W ciasnej szczelinie. Przylegając do
siebie całym ciałem. Chowając się przed napaloną maniaczką. Czy mogło być
gorzej?!
Jej głos zaczął się oddalać i odetchnęliśmy z ulgą.
Zorientowałem się, że kleszcz nadal trzyma mnie za
rękę. Gdy zobaczył, że spoglądam na nasze splecione ze sobą palce, szybko mnie
puścił i zaczął przesuwać się w stronę wyjścia, a ja zaraz za nim.
Zaczął się śmiać. Odwrócił się do mnie plecami i
odszedł kilka kroków w przód, wplatając palce we włosy, a następnie spojrzał na
mnie z nad ramienia, nadal się uśmiechając – tylko tym razem jakoś inaczej. Nie
złośliwie, tylko… tak jakby rzeczywiście był rozbawiony. Uśmiech był szczery.
- Tak bardzo czerwony chyba jeszcze nigdy nie byłeś –
powiedział, a usta wygięte w pięknym uśmiechu, ponownie zaczęły przypominać glizdę.
Złośliwy uśmieszek wrócił na swoje miejsce.
Zacisnąłem pięści i szczękę, czekając na kolejne z jego
wrednych uwag.
- Ale wiesz co, Shizu-chan? – uniósł w górę jedną brew,
przybierając tajemniczy wyraz twarzy – Erika miała rację, mógłbyś mnie zabrać
na randkę – jego chichot ponownie wypełnił alejkę, lecz uśmiech wciąż był
denerwujący.
- Jasne, już się do tego palę – prychnąłem, wywracając
oczami i sięgnąłem po papierosa.
- Mówię serio – jego mimika się zmieniła. Dziwna powaga
i uniesiona w górze brew – Moglibyśmy spróbować – jeden z kącików powędrował w
górę – Uznajmy to za eksperyment – wyciągnął do mnie dłoń, zupełnie jakbyśmy
zawierali kolejny zakład.
- Nie – uciąłem krótko.
- A to ciekawe – zaśmiał się zdziwiony – Jak zwykle
twoja reakcja jest inna, niż przewidywałem.
Wciąż nie cofnął ręki.
Jeżeli miał zamiar traktować to jak kolejną grę, to nie
ma mowy.
Rzuciłem papierosa na ziemię i rozdeptałem go.
- Więc jak?
- Powiedziałem nie – mruknąłem i schowałem swoje
okulary do kieszeni kamizelki.
- A to niby dlaczego? – przekręcił głowę na bok,
wzruszając ramionami.
- Bo wiem, że coś knujesz.
- Całkiem możliwe – zaśmiał się – Ale powiedz,
Shizu-chan… skoro i tak już wygrałem zakład i twoje życie jest w moich rękach,
to co jeszcze mógłbym chcieć osiągnąć? Teraz kiedy mogę cię zabić kiedy tylko
chcę, jestem dla ciebie niczym Bóg – niewinny uśmiech kompletnie nie pasował do
tego co mówił – Co jeszcze mógłbym chcieć osiągnąć, skoro mam już wszystko?
Nadal patrzyłem na niego w ciszy, a on tylko czekał.
- Co ci szkodzi?
- Bardziej zastanawia mnie to, czemu nalegasz? –
skrzyżowałem ręce na piersi.
- Podejrzewasz mnie o coś, Shizu-chan? – prychnął –
Jesteś tylko zabawką – zaśmiał się.
Nie rozumiałem go. Nigdy go nie rozumiałem i nie miałem
najmniejszego pojęcia do czego dążył.
Proponował mi związek. A ja ze względu na naszą
wczorajszą kłótnię, odmawiałem. Zresztą, tu nie chodziło już tylko o kłótnie.
Wiedziałem, że Izaya nic do mnie nie czuje – a jeśli tak jest, to po co nawet
próbować?
Odmawiając czegoś, czego tak naprawdę bardzo chciałem,
czułem się rozdarty i po satysfakcji jaką widziałem w oczach Izayi, byłem
pewien, że on to zauważył.
- Nie mów, że to przez wyrzuty sumienia po wczorajszym?
– westchnął, wspinając się na jakiś karton i na nim usiadł – Tak naprawdę to
się nie gniewam o to, że nazwałeś mnie dziwką – spojrzał na mnie z góry.
- Tsk… pierwszy raz widziałem, cię wkurzonego –
burknąłem, oczywiście mu nie wierząc.
- To dlatego, że ludzie nie lubią, gdy wypomina im się
coś co jest prawdą – uniósł w górę jeden palec, jak gdyby głosił jakąś mądrość,
a uśmieszek zadowolenia nie znikał z jego twarzy – Naprawdę nic się nie stało.
Jeśli chcesz, to mogę nawet powiedzieć, że to moja wina – wzruszył ramionami –
Nie! Zaraz, bo to była moja wina! – ponownie zaczął się śmiać.
Coś mi nie pasowało. Miałem złe przeczucia. W dodatku
Izaya biorący na siebie całą odpowiedzialność, nie wróżył nic dobrego. Jakby
coś knuł… chyba pierwszy raz próbował mną… manipulować? Tylko po co?
Coś
śmierdzi. Definitywnie coś śmierdzi. I jak zawsze jest to Izaya i jego cholerne
plany!
- Shizu-chan~! Nudzę się~! – wyśpiewał, spoglądając na
swoje paznokcie i zaczął wymachiwać nogami w powietrzu – Tak, czy nie? Masz
ostatnią szansę – wymruczał – Tik, tak, tik, tak~!
Zmarszczyłem brwi, spuszczając wzrok w dół. Wiedziałem,
że Izaya chcę, abym się zgodził. Wiedziałem, że coś knuł. Wiedziałem, że nie
skończy się to dla mnie dobrze, ale mimo wszystko nie słuchałem rozumu.
Kierowałem się czymś innym.
- Tak – powiedziałem, spoglądając na niego i gdy to
zrobiłem jego przebiegły uśmiech się powiększył.
- No to pięknie – westchnął, zeskakując z kartonów –
Więc… czy teraz jako mój nowy chłopak odprowadzisz mnie do domu? – spojrzał na
mnie psimi oczami.
Dlaczego on nawet nie starał się ukryć podstępu? Czemu
robił to tak jawnie, skoro dobrze wiedziałem, że umiał lepiej? Tak wiele pytań
kłębiło się w mojej głowie, ale obecnie nie potrafiłem znaleźć na nie
odpowiedzi. Byłem zbyt skupiony na tym, że Izaya nazwał mnie swoim
"chłopakiem". Nigdy nie spodziewałem się usłyszeć od niego takiego
określenia i było ono dla mnie jak szok termiczny. Mógłby tak mówić w kółko i w
kółko… mimo wszystko nadal pewnie odczuwałbym to dziwne uczucie. Coś jakby…
radość? Radość, która odbierała mi zdrowy rozsądek i odciągała moją uwagę od
planów uknutych przez najznakomitszego informatora.
Nagle, uderzyła we mnie pewna myśl. Jeszcze przed
pojawieniem się Eriki kleszcz miał zły humor, a jego spojrzenie ciskało we mnie
piorunami. Więc czy to możliwe, że wtedy jeszcze nie miał planu? Wymyślił go
tak szybko? Lekko zdziwiony swoim odkryciem zacząłem iść obok Izayi.
Szliśmy w ciszy w stronę Shinjuku, co jakiś czas
oglądając się za siebie i wypatrując, czy w pobliżu nie ma gdzieś otaku
maniaczki.
Schowałem dłonie do kieszeni.
Przypomniałem sobie jak ostatnio odprowadzałem Izayę. Wracaliśmy
z kręgielni i jeszcze nie wiedziałem o swoich uczuciach do niego. Właściwie to
już wtedy coś do niego czułem, tylko nie potrafiłem tego rozpoznać.
Lekko się uśmiechnąłem, a gdy stanęliśmy pod budynkiem,
w którym mieszkał kleszcz, tak jak ostatnio na coś czekałem – mimo, że sam nie
wiedziałem dokładnie na co.
- To na razie – powiedziałem, w każdej chwili gotów
odejść.
- Na razie, Shizu-chan~! – wyśpiewał i chwilę później
jego usta znalazły się na moim policzku.
Lekko się zarumieniłem, spuszczając głowę w dół, a
Izaya tylko wrednie się szczerzył, najwyraźniej zadowolony z reakcji jaką u
mnie wywołał. Podła szuja! Nogi mu z dupy powyrywam… Czy to nie czasem jak
powinienem zawstydzać jego?! Zacisnąłem dłonie w pięści.
Chwilę później pchły już nie było, a ja stałem tam jak
skończony idiota.
Nie wiedziałem jaki był plan Izayi. Nie wiedziałem co
dokładnie chce osiągnąć. Ale wiedziałem jedno. Byłem teraz jego chłopakiem… i
postanowiłem, że następnym razem sprawię, aby to on się zarumienił.
~~~~~~~~~~~~
Yey~! Wyrobiłam się z rozdziałem w dwa dni ^.^
Nie wiem co jeszcze dodać od siebie... większość napisałam wam już wczoraj^^ a teraz.... zabieram się za sprzątanie ;-; TYLKO NIE TO!
O~ Izaya chłopakiem Shizuo. Shizuo chłopakiem Izayi... Przepraszam, ale nie mogłam się oprzeć~! Takie fajne oksymorony...
OdpowiedzUsuńAle wacając do rozdziału:
To była Erika... Kurde, mogłam się domyślić, a nie od razu biednego Shinre podejrzewać ;)
Ah~ rozdzialik, jak zwykle świetny. Ale Erika jednak rozwala :D Taka bezpośredniość... Zazwyczaj to ja mówię wszystko prosto z mostu, ale na coś takiego bym się nie odwarzyła. Przepraszam, ale życie mi jeszcze miłe :D
Zakłopotany (czyt. słodko zarumieniony) Shizuo... Mmm... Rozpływam się~!
Ach tyle słodkości na koniec tygodnia... Cóż jutro poniedziałek -.- ... Nie pozostaje mi nic innego jak czekać do kolejnej niedzieli. Jak to się mówi: "dzień święty trzeba święcić". Katolicy studjują wtedy Biblię, a ja Twoje opowiadania ;)
Pozdrawiam~!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że to Erika ;D J-Jestem genialna :'D
OdpowiedzUsuńTen rozdział całkowicie mnie rozpieprzył xD Pytania Eriki xD teraz będę myśleć nad odpowiedziami na nie ;D
Ten moment kiedy Shizu-chan zgodził się na randkę - bezcenny <3 i całusek *Q* i w ogóle wszystko było takie urooocze ^o^
Przepraszam za mało inteligentny komentarz ale wpadłam w trans i nie mogę się ogarnąć xD
Pozdrawiam
~Madame Black
Boże, śmiałam się pod koniec i nie wiem z czego. Może z tego, że to takie świetne? =3 Jak dla mnie: pomysł Izayi jest świetny. Popieram go całym sercem. Mam nadzieję, że skończy się to jednak dobrze. (kto by nie chciał?) Ugh, Shizuo ma plan. Aż mi szkoda, że muszę czekać aż tydzień. Co ty na to, żeby dodawać rozdziały częściej? xd Bardzo bym chciała przeczytać coś więcej. Mogę nawet teraz, spoko. Wiem, że powinnam się uczyć do sprawdzianu z matmy, ale kogo to obchodzi? Siedzenie w internecie jest dużo lepsze. Pouczę się rano, wtedy też będę miała dużo czasu. Powiem Ci coś tak szczerze, od serca, okey? Jesteś zajebista. Piszesz coś, co jest super~! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Gdyby miała Cię spotkać, spisałabym sobie listę pytań, które bardzo chciałabym Ci zadać. xd Kocham to, co piszesz. Pisz dalej, bo masz talent i, jak widać, mnóstwo pomysłów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i całuję~
Nagle skręcił w lewo i wcisnął się w drobną szczelinę między dwoma budynkami. Nawet nie wiedziałem o istnieniu tej kryjówki… A więc to dlatego przez te wszystkie lata gubiłem go w tej uliczce! - Ten fragment mnie rozbawił :D~
OdpowiedzUsuńCo ja mogę napisać.. Skończyły mi się już pomysły.
Moja modlitwa, że mi się podoba i wgl stała się nudna, rutyna jest zła ;_;
Czekam na dalsze części :D
~~~
I masz rację, najlepszego dla Tsugaru! *rzuca konfetti*
Ejj nooo!
OdpowiedzUsuńPodejrzewałam Erikę, ale załozyłam, ze jeśli nie nazwała ich per: ,,Shizu-chan, Iza_iza'', to pewnie nie ona, nooo...
Btw. ładny rollercoaster emocjonalny mam dzisiaj - najpierw tsukixroppi rozpacz i wgl. teraz momentami nie mogłam powstrzymać śmiechu o_O
Wracając do rozdziału; generalnie podoba mi się ^^ Ciekawe poprowadzenie akcji w tym kierunku. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że będą w, aż tak ,,otwartych stosunkach''. Haha, ciekawie się zapowiada :D
,,Masturbujecie się myśląc o sobie? Czytacie yaoi?'' - leżę przy tym. Aż sobie wyobraziłam taką scenę, gdy ta dwójka czyta jakieś yaoi i się... może, przemilczę, zbyt zboczone xD
Ale Erika i tak wymiata, zajebiste pytania :D
,,To dlatego, że ludzie nie lubią, gdy wypomina im się coś co jest prawdą'' - nie, żeby coś, ale jakoś zawsze podejrzewałam Oriharę o coś takiego, haha xD Ale z drugiej strony, Izaya ma raczej wywalone na to, co o nim mówią, więc albo jest coś jeszcze, albo zależy mu na zdaniu Shizusia ^^
Ale i tak Shizuo i Izaya, jako oficjalna para, OFICJALNA, wooow, będę się tym resztę dnia ekscytować.
Ciekawe, jak będzie wyglądać ich pierwsza ranka, loool xD
W niecierpliwości oczekuję kolejnego rozdziału
Pozdrawiam ^^
Przeczytane. Niestety nie stać mnie w tej chwili na to, aby odpowiednio dobrze oddać mój zachwyt nad Twoim opowiadaniem :3 Przepraszam, że tak późno komentuję, ale dostęp do kompa mam obecnie dość ograniczony.
OdpowiedzUsuńKanra-san
Robi się coraz ciekawiej. Jak tak czytam ten tekst,
OdpowiedzUsuńto jakoś tak automatycznie Shizuo i
Izaya wydają mi się młodsi ;)
Jak dla mnie Izaya za bardzo daje się ponieść emocjom, a Shizuo za dużo myśli, a za mało robi :D
Bardzo dziękuję za wyjaśnienie alternatywnych osobowości!
Po długim czasie nie siedzenia w fandomie trafiłam na różowego, uroczego Izaye i pomyślałam sobie 'Ki ch*j?!' XD Jednak nie miałam siły sama się dokopywać do informacji, a tu taka miła niespodzianka! Życzę weny i czekam na następny rozdział. Tutaj i na drugim blogu ;)
Marmolada
Ooo Erika i jest fantazje aż przypomniała mi sie scenka z Eriką jak powiedziała że moze izaya chodzi z shizuo. <3
OdpowiedzUsuńTeraz to się dzieje . są parą to powodzenia shizuo , zawstydzi izaye . daj mu buziaka od mnie
Ja mam(miałam) urodzinki :3 hihihihihi~! To przeznaczenie *.*
OdpowiedzUsuńA tak poza tym...co ze mnie za wredna szuja :3
Jak ja tak mogę?
A mogę :P <3~!