środa, 17 kwietnia 2013

Durarara!! "Zakład" - rozdział 14

Gomen, gomen, gomen, gomen, gomen, gomenne minna~!   ;-;   Przepraszam was za to, że musieliście czekać tak długo...  czuję się teraz okropnie i jest mi za siebie wstyd. Nienawidzę się nie wywiązywać! Tak czy owak, migrena poszła w siną dal i jak na razie się nie pojawia ^.^ - tym co uniemożliwiło mi pisanie był nawał sprawdzianów. Naprawdę?! Czy wszyscy nauczyciele jakoś się umówili?! "Hej zróbmy im pięć sprawdzianów w ciągu tygodnia~! Na pewno się ucieszą" -_-  bicz pliz...  Czuję, że już nie mogę, a czeka na mnie jeszcze geografia, francuski, polski, matematyka i fizyka...  ;-; 

Okej... wiem, że moje usprawiedliwianie się was nie interesuję xD 

Przyszła pora na to, na co się tyle naczekaliście ^.-  Oto wasz rozdział~!

~~~~~~~~~~


ROZDZIAŁ 14

Obudziłem się i natychmiast poczułem dziwne zimno dookoła. Nie wiedząc czym jest ono spowodowane leniwie otworzyłem oczy. Izaya leżał plecami do mnie, a ja obejmowałem go w tali. To on był źródłem tego chłodu. Lekko ściągnąłem brwi, zastanawiając się czemu tak było. Nawet, gdy podczas odnawiania zakładu, uścisnąłem mu dłoń – ona też była dziwnie zimna. Może miał problemy z krążeniem? Albo to ja przez adrenalinę byłem nieco cieplejszy od reszty ludzi i dlatego wydawało mi się to takie dziwne?

Tak czy inaczej, w końcu uświadomiłem sobie, że coś jest nie tak. Wreszcie zastanowiło mnie to, że leżymy obok siebie i zorientowałem się, że obaj jesteśmy nadzy i lepcy.

Mimo, że wewnątrz walczyłem z potokiem myśli, to nadal leżałem obok niego, a cieniutkie czarne kosmyki muskały moje ramię, lekko mnie łaskocząc.

Dlaczego do tego doszło? To była moja wina, czy jego? A może obojga z nas? Czy w ogóle któreś z nas było temu winne? A co ważniejsze… CO NAM STRZELIŁO DO TYCH SZALONYCH ŁBÓW?!

Starałem się zostawić wszystkie te pytania na później i w dalszym ciągu udawałem, że śpię, nie ruszając się nawet o centymetr.

Rozejrzałem się po pokoju.  Próbowałem zignorować porozrzucane dookoła ubrania i spojrzałem w stronę lekko uchylonego okna. Promienie powoli wpadały do pomieszczenia wraz z chłodnym wiatrem, a firanka delikatnie powiewała. Nagle na tak trywialny odgłos jakim był przyjazd śmieciarki, Izaya cały się wzdrygnął i niezauważalnie poderwał w górę, lecz chwilę później położył się z powrotem. Naprawdę miał bardzo lekki sen…

Wygodnie ułożył sobie głowę i lekko wtulił twarz w poduszkę, skopując z siebie przy tym kołdrę i odsłaniając swoją zgrabną, tylną część ciała. Zabrałem rękę z jego tali i przekręciłem się na plecy, ciężko wzdychając i wpatrując się w sufit.

- Więc… - mruknął kleszcz, a jego głos został stłumiony przez poduszkę.

- Co? – spytałem, gdy nie doczekałem się ciągu dalszego.

- Zjadłbym ootoro…

- To sobie zamów – bąknąłem obojętnie i sięgnąłem po papierosy.
Izaya westchnął i przewrócił się na plecy, przeczesując palcami swoją potarganą grzywkę, a ja pół-leżąc, pół-siedząc, oddawałem się swojemu nałogowi.

Zapadła niezręczna cisza. Nie wiedziałem co powiedzieć. Nie wiedziałem, czy w ogóle powinienem był coś mówić. Może lepiej siedzieć cicho?

Kleszcz nachylił się sięgając z podłogi swoje spodnie i nadal zakopany pod kołdrą, zaczął szperać po swoich kieszeniach. Wyciągnął telefon i szybko wykręcił numer.

- Simon~! Ja i Shizu-chan chcielibyśmy zamówić śniadanko~! – wyśpiewał do słuchawki – Tak. To co zwykle… Nie. Do Shizu-chana… Mhm… - dodał kilka słów po rosyjsku, a następnie się rozłączył – Idę się wykąpać – westchnął.

Wstał z łóżka i pomaszerował do mojej łazienki. Był nagi i dokładnie widziałem jak po jego udach spływa… "coś" co dokładnie wiedziałem, że należało do mnie.

Teraz tym bardziej nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Też powinienem się wykąpać, więc jedyne co mi pozostało, to czekanie na swoją kolej… wypaliłem papierosa do końca i usłyszałem dzwonek do drzwi.

Simon? Przyszedł tak szybko?

Wsunąłem na siebie dresowe spodnie i leniwie powędrowałem do drzwi. To rzeczywiście był Simon.

- Cześć, Shizuo – uśmiechnął się, podając mi dwa średniej wielkości pudełka – Doliczyć do rachunku? – zapytał.

- Jasne, rób co chcesz – powiedziałem, odgarniając swoje potargane włosy.

W Simonie najlepsze było to, że nigdy nie zadawał zbędnych pytań. Jeżeli jadłeś jego sushi i z nikim się nie biłeś, to robił co tylko mógł, aby nie rozpoczynać tematów, o których nie chciałeś mówić. Pod tym względem jego przeciwieństwem był Shinra.

Uśmiechnąłem się do swoich myśli i pożegnałem się z Rosjaninem. Kiedy zaniosłem jedzenie do salonu, Izaya już tam na mnie czekał i wycierał mokre włosy ręcznikiem.

Bez słowa podszedł bliżej i wziął jeden z kartoników. Usiadł na kanapie i zaczął jeść.

- Ciekawie zakończył się ten cały remont – zaśmiał się cicho, a ja tylko usiadłem obok niego i zacząłem się wpatrywać w swoją porcję.

Nie za bardzo wiedziałem do czego zmierzał, ale jeśli znowu chciał mnie wkurzyć…

Wziąłem głębszy oddech, aby nie dać się sprowokować.

Izaya westchnął – Ale mimo wszystko uważam, że to nie powinno się tak potoczyć… - pomiędzy jego brwaimi pojawiła się drobna zmarszczka, a ja widząc ją, aż chciałem ją wygładzić.

- Więc chcesz powiedzieć, że żałujesz? – starałem się zignorować adrenalinę napływającą do moich żył.

Jeśli żałował, to po co to wszystko?!

- Tak, Shizuo. Wiesz? W przeciwieństwie do ciebie dla mnie nie miało to żadnego głębszego znaczenia – jego głos był ostry i pierwszy raz usłyszałem w nim podenerwowanie. Zmarszczka się pogłębiła.

Wywróciłem oczami… Głębsze znaczenie?

- Więc czym to było dla ciebie? – spojrzałem na niego, kątem oka.

- Jednorazowy numerek, który nigdy nie powinien mieć miejsca – złośliwy uśmiech się nie pojawił, zamiast niego widziałem zamyśloną i lekko smutną minę. Smutną? Przecież to Izaya, prawda? On zawsze starał się ukrywać tego typu emocje, więc czemu teraz tego nie robił?

Odłożył kartonik z sushi na stolik i spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałem ten dziwny błysk nienawiści. Kiedyś zastanawiało mnie, czemu nigdy na mnie tak nie spojrzał, ale teraz… wolałem, żeby kierował to spojrzenie do kogoś innego.

- A tak swoją drogą, to jesteś beznadziejny w łóżku – powiedział chłodno.

- Jak się daje dupy na prawo i lewo, to się potem jest takim nieczułym kleszczem! – warknąłem na niego, a pałeczki, które trzymałem w dłoniach, pękły, zamieniając się w drzazgi.

- W takim razie muszę cię zmartwić, bo najwyraźniej zakochałeś się męskiej dziwce! – Izaya wydarł się jeszcze głośniej, niż ja – Jeżeli naprawdę takie masz o mnie zdanie, to gratuluję ci, Shizuo!

Izaya krzyczał i już drugi raz nazwał mnie po imieniu. Żadne z tych zachowań nie było do niego podobne i byłem tym naprawdę zdziwiony. Może był wkurzony, do granic możliwości - dlatego nad sobą nie panował? Oczywiście moje zdziwienie i ciekawość zostały przyćmione przez złość.

- Musisz być zawsze taki upierdliwy?!

- Nie zawsze.

- Więc przestań przekręcać moje słowa! – warknąłem, cały się trzęsąc.

- Może to oznacza, że powinieneś wyrażać się jaśniej, głupi pierwotniaku!

- A może to właśnie ty powinieneś uważniej słuchać!

- Ja słuchać ciebie?! – prychnął – To ty powinieneś słuchać mnie!

- Po co słuchać kogoś, kto i tak nie jest normalny i zawsze gada bzdury? – prychnąłem, krzyżując ręcę na piersiach.

Rysy twarzy Izayi się zaostrzyły. Wstał z kanapy i zaczął zbierać swoje rzeczy, których jeszcze nie miał na sobie.

- Co robisz? – zapytałem.

- To chyba oczywiste, że wychodzę! Mam cię dość!

- Co? – zdziwiłem się.

- Wychodzę! W-Y-C-H-O-D-Z-Ę! Zrozumiałeś?! To, że nadal jesteś neandertalczykiem i nie ewoluowałeś tak jak reszta, nie oznacza, że masz prawo być, aż tak tępym!

Spiąłem wszystkie swoje mięśnie i zacząłem gwałtowniej oddychać. Tak bardzo zaznajomiona z moim wizerunkiem, pulsująca żyłka na skroni nie była nawet warta uwagi.

- Ta… idź sobie – warknąłem przez zęby, starając się uspokoić – Może ktoś czeka na twoje "usługi".

Izaya się zatrzymał. Jak gdyby go zamrożono. Miał już wszystkie swoje rzeczy i  mógł już stąd wyjść, ale mimo wszystko nadal tam stał i patrzył tępo w podłogę.

- Czemu nie dziwi mnie to, że teraz kiedy podobno mnie kochasz, mówisz mi gorsze rzeczy, niż wtedy, gdy mnie nienawidziłeś? – jego głos lekko zadrżał i mówił już o wiele spokojniej.

- Izaya… - zacząłem, bardziej już nad sobą panując.

Chyba naprawdę przesadziłem. Głupia adrenalina… dlaczego wtedy, gdy traciła władzę nad moim ciałem, przejmowała kontrolę nad językiem?!

- Jeśli chcesz przeprosić, to na to już za późno – powiedział wypranym z emocji głosem – A teraz wybacz mi, czekają na mnie klienci, którzy jak to uważasz "pragną, abym się im sprzedał" – po tych słowach wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.

Kilkukrotnie zaciskałem i rozluźniałem pięści oraz nerwowo skakałem wzrokiem z jednego miejsca na drugie.

Zostałem sam.

Wplotłem palce we włosy, mocno za nie ciągnąc i nachyliłem się do przodu, z trudem powstrzymując się przed głośnym rykiem – jednak mi się nie udało i po chwili wszyscy w budynku usłyszeli jak dostaję szału. Izaya pewnie też…

I to niby on był tym wrednym, tak?

Uderzyłem pięścią w stolik, wcale nie przejmując się faktem, że był on kolejnym meblem, który ostatnio zniszczyłem. Teraz to już i tak wszystko jedno.

Rozejrzałem się dookoła. Nie miałem pojęcia co powinienem ze sobą zrobić.

Byłem idiotą.

Spojrzałem w stronę kuchni. Nie chciałem dokańczać remontu, ale wiedziałem, że jeśli się za coś nie wezmę, to te wszystkie upierdliwe myśi będą mnie tylko niepotrzebnie dręczyć. Nie było innego sposobu na pozbycie się ich, więc wziąłem prysznic, zjadłem sushi i zabrałem się za malowanie ścian.

Pomiędzy wargami miałem papierosa i niechętnie jeździłem wałkiem w górę i w dół.

Mimo tego, że już miałem zajęcie, to mój umysł i tak był złośliwy. Żyłka zapulsowała mi na skroni, ale mimo to, nadal malowałem, ignorując upierdliwą osóbkę kłębiącą się w moich myślach.

*** 

Następnego dnia w pracy jedynie wlokłem się leniwie za Tomem i powoli spalałem piątego już dzisiaj papierosa. Tanaka nawet nie spytał co się stało – wiedział, że tylko niepotrzebnie by mnie tym zdenerwował.

Podczas naszej przerwy na lunch – którą jak zwykle spędzaliśmy w Rosyjskim Sushi – zastąpiłem piątego papierosa, szóstym.

- Shizuo… nie sądzisz, ze powinieneś już skończyć z paleniem już na dziś? Dzień się dopiero zaczął, a ty już-

Słowom Toma przeszkodził dźwięk łamanego drewna – zgniotłem w dłoni pałeczki.

Miałem dziś okropny dzień. Dzień podobny do tych sprzed zakładu, kiedy to byłem zwykłym kłębkiem nerwów i nie potrafiłem nad sobą zapanować. Przez cały ten czas zmieniałem się na lepsze, coraz bardziej panując nad swoją siłą. Każdy dzień zakładu dawał mi siłę, dzięki której moja samokontrola wzrastała… a teraz? Powoli traciłem to wszystko, stopniowo powracając do poprzedniego stanu rzeczy…

Gdy tylko to sobie uświadomiłem, poczułem jak pomiędzy moimi brwiami tworzy się drobna zmarszczka.

- Shi-zu-o~! Zły humor być zły. Zjedz sushi. Poprawi nastrój~! – do stolika podszedł Simon, kładąc na stole nasze zamówienia i wołając do nas (a raczej do mnie) swoim łamanym japońskim – Zmarszczki też złe – dodał z uśmiechem i palcem starał się wygładzić drobne zagłębienie pomiędzy moimi brwiami.

Lekko się zaśmiałem, delikatnie odpychając od siebie jego dłoń. Tom także się uśmiechnął. To jak bardzo miły był Simon poprawiało humor każdemu.

Zgasiłem papierosa w popielniczce i zabrałem się za jedzenie, sięgając po nowe pałeczki.

Kiedy razem z Tomem skończyliśmy jeść, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do pracy, skopałem tyłek kilku gostkom, rozładowując przy tym swoją frustrację. Humor poprawił mi się jeszcze bardziej, a gdy zapaliłem siódmego papierosa wszystkie zmartwienia jakby gdzieś odeszły.

Niestety nie na długo.

Tym co o wszystkim mi przypomniało, było jasne futerko. Mignęło mi przed oczami, ukazując się zaledwie na jedną sekundę – ale ta jedna sekunda, wystarczyła, aby dzień ponownie zamienił się w piekło. Masa niechcianych myśli powróciła, jakby się ze mnie naśmiewając. Zły humor i niezadowolenie znów zaczęło mnie dobijać. A najbardziej irytował mnie fakt, że to futerko nawet nie należało do Izayi. Młoda, śliczna i zgrabna kobieta… pech chciał, że przy jej torebce znajdował się futrzasty pomponik. Czy naprawdę o kleszczu musiał mi przypomnieć tak drobny i mało ważny detal?

Z niezadowoloną miną wyrzuciłem papierosa i zrobiłem kilka kroków w tył, a następnie szybko się odwróciłem i zacząłem iść w stronę swojego mieszkania, a przynajmniej… taki miałem zamiar. Gdy tylko się odwróciłem, poczułem uderzenie. Nie na tyle silne, aby mnie powalić, ale mimo wszystko mnie ono zatrzymało.

Spojrzałem w dół, na trzymającą się za czoło, niższą ode mnie postać.

Futerko tym razem nie było pomponikiem. Czarne włosy… i czerwone spoglądające na mnie tęczówki.

Patrzyliśmy tak na siebie i patrzyliśmy, ale żadne z nas nie ruszyło się nawet o centymetr. Ja – zdumiony naszym nagłym zderzeniem. I on – patrzący na mnie wzrokiem pełnym nienawiści. Nienawiści, która sięgała tylko oczu. Czerwone jak krew, wyraziste tęczówki wwiercały się we mnie z rządzą mordu, a ja nadal oniemiały nie wiedziałem co zrobić, ani co powiedzieć.

Przeprosić? Przywitać się? Odejść? Czekać, aż on odejdzie?

Żadna z opcji nie wydawała mi się być tą odpowiednią.

- Shizuo~! Izaya~! – z początku pomyślałem, że ten znajomy głos jakoś wyciągnie mnie z tej niezręcznej sytuacji, ale gdy tylko odwróciłem się do źródła dźwięku i zobaczyłem kim była wołająca nas osoba, pomyślałem, że gorzej już być nie mogło.

~~~~~~

Nadal nienawidzę pisać na kartkach D: zrobiłam tak na religii... było to jakieś takie okrojone i łyse, a opisów w ogóle brak(!), ale potem ulepszyłam~! Mnie tam inspiruję klawiatura ^.^ długopis budzi we mnie odrazę  >.<"

Umm.... nie wiem dokładnie czy wyrobię się na niedzielę... Postaram się zdążyć~! Jakby co, to dam wam znać ^o^  a teraz... usunę hańbiącą tego bloga migrenową notkę O^O  WON MI Z TYM~!! Chociaż w sumie... wasze komentarze były słodkie  .///.  jednak zostawię tak jak jest ^.^  Dziękuję wam za wyrozumiałość~! Jesteście kochani  *zbiorowy przytulasek*

PS  Zapomniałabym! Wpadłam na pomysł napisania mojego pierwszego song-fica~! Mam już wybrane dwie piosenki, ale nie dopracowałam fabuły ;-;  i nie wiem, czy w ogóle to coś napiszę  xD  Tyle pomysł... tak mało czasu....   ZA CO?! D:

15 komentarzy:

  1. Niestety... czasu jak zwykle dla wszystkich jest stanowczo za mało. Ale nie przejmuj się. Song-fic... Oj nie mogę się doczekać :)
    Wracając do rozdziału:
    Oj~ biedny Shizuo, biedny~! I Izabya też biedny... Ich uczucia tak niemogą szię nawzajem "dotszeć". Tak smutno mi się zrobiło... Świetnie opisałaś uczucia Shizuo, poczułam się jakby to Izaya pałał do mnie czystą nienawiścią. Usługi, które Izaya rozdaje na prawo i lewo... ;) Cóż tu będę więcej pisać... Jak zwykle świetne~~! Po prostu kocham, to jak piszesz~! Też tak chcę! Hahahaha~!
    Przepraszam za tak nieskładny i marny komentarz :/
    Ach~ Nie mogę się doczekać następnego rozdziału~! Ale najważniejsze: ucz się, ucz pilnie! ;)
    Pozdrawiam~!
    Ps. Niech zgadnę - ostatni "myślnik" należał do naszego nadpobudliwego doktorka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shinra? Huehueheu, a właśnie, że nie xD Nie zgadłaś ^.^
      Jak zawsze dzięki, że się podobało~!

      Usuń
    2. NIE?! Oj... To będę cierpieć w niewiedzy, kto to był do następnego rozdziału... :)

      Usuń
  2. Nie...! Co za emocje. Świetnie opisałaś uczucia Shizuo, strasznie się wczuła. No nic, życzy czasu i dużo, dużo weny~!
    Kanra-san

    OdpowiedzUsuń
  3. BlackRockShooter.17 kwietnia 2013 20:34

    Uwaga: jestem okropna. A, w zasadzie, nie ja, a moja siostra. Przyszła do niej koleżanka, a ja weszłam na Twojego bloga wtedy, kiedy miałyśmy ją razem odprowadzać. Tak bardzo chciałam zostać i przeczytać. >.< Jednak świat mnie nie kocha, ale to nic. Ja kocham Ciebie i Twoje opowiadanie. Jak można mieć aż tyle pomysłów, które są aż takie super? Cały czas wywołujesz u mnie tak mnóstwo emocji. Normalnie Cię uwielbiam! Przypomniałam sobie jedną z poważniejszych kłótni z moją przyjaciółką. Pamiętam, że wtedy wydzierałyśmy się na siebie jak durne. I to było w moje urodziny... No, nieważne. =3 Jedna z dłuższych historii, które są strasznie głupie. Robi się od nich niedobrze i te inne. Rozdział był bardzo emocjonujący, jak i większość z nich. Bardzo nie chciałabym żeby to opowiadanie się skończyło. >.< Jak mówią, nic nie trwa wiecznie. Mam jednak nadzieję, że będziesz pisała dla nas bardzo długo. Nigdy tego nie mówiłam (tak mi się wydaje), więc powiem to teraz. Chciałabym mieć takiego przyjaciela jakim jest Simon. Zabawny, nie zadaje zbędnych pytań, ale jest przy tym bardzo przyjazną osobą. Chciałabym żeby kiedyś do naszej klasy przyszedł ktoś podobny. Może nawet tak wyglądać i się tak nazywać. Nie mam nic przeciwko, poważnie. Rasistką ani czymś w ten rodzaj nie jestem. Dobra, koniec o tym. Nie mam pojęcia kto przyszedł na końcu rozdziału. Nie będę nawet próbowała zgadywać, bo mi się nie uda. Hehe, jestem w tym słaba. ^-^'' Będę jednak się nad tym zastanawiać, ale nie powiem o kim myślałam. Chyba, że uda mi się zgadnąć. Ja już bym chciała niedzielę~. No nic, to jeszcze tylko parę dni. Ja też mam sprawdzian z fizyki. O.o I z matmy... I z polskiego. Z angielskiego i religii. Czy nauczyciele się zmówili? Sądzę, że tak. Doszli do wniosku, że my nie mamy problemów w życiu. Oni myślą, że siedzimy tylko w internecie (co nie jest do końca prawdą). Ugh, kurcze, chcę mieć to wszystko już za sobą. Jeszcze będę miała kartkówkę z biologii i geografii. O.o Nauczyciele są chorzy psychicznie, nie lubię ich. Dlaczego męczą tak bardzo biednych uczniów? Beznadzieja... Tak czy inaczej, czekam na coś od Ciebie. =3
    Pozdrawiam i... Powodzenia w szkole!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez Simona DRRR!! nie byłoby takie samo ^^ Szkoła to zło... ale fizyka jest nawet fajna~! ^.^ Co do końca opowiadania, cóż wygląda na to, że opisuję zdarzenia bardziej rozwlekle, niż przewidywałam, więc możliwe, że opowiadanie będzie nieco dłuższe, niż myślałam na początku. Ale nie martw się~! Gdybyś tylko zobaczyła mój zeszycik z pomysłami na nowe opowiadania... Po tym opowiadaniu pojawi się masa kolejnych ^.^

      Usuń
    2. BlackRockShooter.17 kwietnia 2013 21:28

      No to warto byłoby go podesłać cioci BlackRockShooter, no nie? =3 Ano żartuję, nie chcę sobie psuć niespodzianki i Ciebie narażać na koszty paczki. Jestem baaardzo dobrym człowiekiem, jak widać. Wiesz co? Dobrze jest usłyszeć, że nie tylko ja uważam fizykę za nawet fajną. Już myślałam, że coś jest ze mną serio nie tak. xd Btw, nigdy nie wpadłam na coś takiego jak zeszyt z pomysłami. >D Zawsze spisywałam wszystko na kartce, która się gubiła. Dobre z tym zeszytem xd

      Usuń
  4. - Czemu nie dziwi mnie to, że teraz kiedy podobno mnie kochasz, mówisz mi gorsze rzeczy, niż wtedy, gdy mnie nienawidziłeś? – jego głos lekko zadrżał i mówił już o wiele spokojniej. - W tym momencie zrobiło mi się smutno. Cholernie. Wyobraziłam go sobie ze łzami w oczach ;w;
    No i ładnie napisane, bla bla, co mogę pisać, wiesz, jak lubię twój sposób pisania i teraz wyobraź sobie, że wychwalam twój styl pisania.
    A teraz opieprz;
    KTO TO KUŹWA PRZYSZEDŁ?! >.>

    OdpowiedzUsuń
  5. J...jak to koniec rozdziału...? ale... przecież ten ktoś... i shizuo... i izaya... ale nooo, to nie fair ;c!
    Ja chcę wiedzieć, kto to jest. Spędzę najbliższe dni, zastanawiając się: ,,i co będzie dalej?''.
    O, Szatanie... ile tu się działo, ile emocji, wszystkiego... Boże - zajebiście po prostu, nie wiem co powiedzieć.
    Ta ich kłótnia była... po prostu piękna. Zdenerwowany Shizuś i nie panujący nad tym wszystkim(!) Izaya - cudownie.
    ,,I to niby on był tym wrednym, tak?'' - Shizuo, nie martw się. Uczucia to takie skomplikowane coś, nad czym się nie panuje. Współczuję ci.
    ,, W takim razie muszę cię zmartwić, bo najwyraźniej zakochałeś się męskiej dziwce!'' - coś mi tu nie pasuje. Albo inaczej - martwi mnie. Reakcja Izayi na jakiekolwiek komentarzy o tym, że jest dziwką. Zachowuje się po prostu, jak człowiek cholernie zraniony. Nagle traci nad sobą panowanie, mimo że bawił się Shizuo już dłuższy czas. Ale taka zwykła, pierwsza lepsza obraźliwa uwaga go boli, co mnie boli (boże, co za zdanie o_O).
    Tak na chwilę jeszcze odnośnie całokształtu; ten rozdział był tak przesycony emocji, że ja sama jeszcze przeżywam to wszystko, co Shizu-chan. Po prostu z-a-j-e-b-i-s-c-i-e opisujesz jego emocje. W ogóle opisywanie czyjś uczuć jest po prostu takie fenomenalnie doskonałe (słowo zajebiście to za mało). I styl pisania, który sprawia, że się niesamowicie dobrze wczuwam w Shizusia. Wręcz ,,widzę'' jego oczami i czuję dokładnie to, co on. Taka więź z bohatera - niezwykłe, po prostu niezwykle genialne.
    Wgl. domyślałam się, że Izaya coś zjebie, ale kurna - nie spodziewałam się czegoś takiego. Taki nagły zwrot akcji, który mnie ogromnie zaskoczył. Oryginalny pomysł - naprawdę.
    Nie mam pojęcia, któż też może to być. Szczerze mówiąc moim pierwszym skojarzeniem był Shinra. Później rozważałam, czy to nie czasem Dotachin, ale on raczej nie cieszy się na ich widok xd. Choć może ktoś z jego uroczej bandy? ^^ Nie, dobra siedzę cicho, bo za chwilę wyskoczę z czymś głupim.
    Łączę się z tobą w bólu sprawdzianów. Dzisiaj miałam słodkie ,,spotkanie'' z fizyką , a jutro biologia i szwabski. O piątku nie myślę nawet xD
    Życzę dużo weny i powodzenia w tym szkolnym syfie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój mózg jest... jak mózg Izayi... Ty jesteś geniusz, wiesz co? xD Odnośnie zachowania kleszcza i tego co ci nie pasuje, to wszystko się wyjaśni ^.^
      Dziękuję~! Jak zawsze piszesz zajefajne dłuuugaśne komentarze *Q* chwała ci za to człowieku!

      Usuń
  6. Bedzie kolejny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy się. .. nie wiem czemu miałoby go nie być xD

      Usuń
  7. Powiem ci, że opłacało się czekać ^o^
    Tak świetnie oddajesz uczucia Shizuego *Q* wkurzałam się w tych samych momentach co on xD bo np w 13 Izaya wył jak zarzynana świnia szeptał jego imię etc a tu nagle "Jesteś beznadziejny w łóżku" *facepalm* Izaya nie udawaj, wszyscy wiemy, że ci się podobało ;D
    Ale wracając do tematu. Rozdział niesamowity i zaskakujący ^^ Trochę szkoda, że się pokłócili ale wierzę w siłę miłości xD
    A tak swoją drogą...ta drąca się postać to Erika...? Ona jako pierwsza przyszła mi na myśl XD albo yuristyczne siorki Izayi XD
    Pozdrawiam~
    ~Madame Black

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę świetny rozdział, opłacało się czekać (o_o)
    Tak przy okazji to sama zaczynam pisać z przyjaciółką bloga i chciałabym go jakoś rozkręcić, niedługo dodamy prolog. Zapraszamy! http://die-in-your-armsx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo interesujące~! Bardzo. Simon rządzi ^.^ No to czytam dalej <3

    OdpowiedzUsuń