niedziela, 7 kwietnia 2013

Durarara "Zakład" - rozdział 13

Boję się tego rozdziału... wiecie 13 - pechowa liczba i w ogóle... ;-; 
~~~~~~~

ROZDZIAŁ 13

Papieros za papierosem. Jeden po drugim. Powoli inhalowałem się szkodliwym dymem, ale czas i tak wydawał się płynąć zbyt szybko. Miałem już obok stóp małą kupkę petów i czułem się żałośnie.

Siedziałem na ławce w parku. Tej samej ławce, na której siedziałem z Izayą i śmiałem się z nim z chmurki wyglądającej jak Simon.

Ogarnęła mnie nostalgia.

Chciałem tamtą chwilę z powrotem. Nie chodziło tylko o to, że się śmialiśmy i Izaya nie był wredny. Chodziło o to, że wtedy nasz zakład jeszcze trwał i musieliśmy się widywać. Musieliśmy. A teraz…? Mimo, że nie chciałem – tęskniłem, a gdy to sobie uświadomiłem, rozniosłem jedną z uliczek Ikebukuro.

Wszystko w tym mieście przypominało mi o kleszczu. Nie potrafiłem o nim zapomnieć. Każdy automat, znak, odnowione uliczki, które niegdyś niszczyliśmy. Wszystko mi o nim przypominało.

Doszedłem do wniosku, że nie mogę z tym walczyć. To było zbyt namolne Poddałem się, tym samym przegrywając bitwę ze swoimi nachalnymi wspomnieniami.

- Ostatnio bez przerwy przegrywam – bąknąłem pod nosem i zgasiłem papierosa.

Przegrywałem w scrable, w pokera, przegrałem zakład, a teraz nawet przegrywałem z samym sobą.

W moich bezcelowych rozmyślaniach przerwało mi głośne burknięcie. Dopiero teraz uświadomiłem sobie jak bardzo głodny byłem. No tak... nie miałem kuchni.

Jeden z moich kącików powędrował w górę – naprawdę byłem żałosny.

Udałem się w stronę Rosyjskiego Sushi, starając się nie zapomnieć o pójściu na zakupy – kuchnia sama się nie wyremontuje.

***

Minęły dwa dni

Wróciłem do domu po wyczerpującym dniu w pracy i jedyne co chciałem teraz widzieć to moje powieki od drugiej strony. Jak najszybciej przebrałem się i zniknąłem w sypialni, zatapiając się pod ciepłą kołdrą. Mimo, że o dziwo nikt mnie dziś nie zdenerwował, to i tak byłem zmęczony jak gdybym zdemolował pół miasta.

Przewracałem się z boku na bok – wbrew swojemu obezwładniającemu zmęczeniu, nie potrafiłem zasnąć. Dlaczego za każdym razem, gdy chciałem się odprężyć i zostawałem sam ze swoimi myślami, od razu wkradał się do nich Izaya? Uczepił się moich myśli jak rzep… pluskwa… prawdziwy pasożyt! Dokładnie! Pasożyt, a więc jednak przez te wszystkie lata miałem rację – gdy ta myśl wskoczyła mi do głowy, cicho prychnąłem.

Sam nie wiem jak wiele czasu zajęło mi zaśnięcie, ale w końcu mi się to udało. Wiedziałem, że śniłem o czymś przyjemnym, ale po niemiłej pobudce nie mogłem sobie przypomnieć o czym.

Wkurzony spojrzałem na urządzenie, które mnie obudziło. Nie, to nie był budzik – to był telefon. Zerknąłem na zegarek. Kto normalny dzwoniłby do mnie w środku nocy?! Do głowy przyszła mi tylko jedna osoba.

Zaspany podniosłem ze swojego stolika nocnego komórkę i przetarłem oczy.

Izaya – tak jak myślałem.

- Halo? – mruknąłem, nadal na wpół śpiący.

Po drugiej stronie słuchawki usłyszałem bardzo cichy i ledwo słyszalny, złośliwy śmiech.

- Zabawnie brzmisz – stwierdził.

- Chcesz mi powiedzieć, że zadzwoniłeś do mnie w środku nocy, tylko po to, aby usłyszeć jak brzmi śpiący i zmęczony człowiek? – ziewnąłem, nadal nie potrafiąc się zdobyć na ton głosu, który nie przypominałby pomruku – Naprawdę jesteś wrzodem na tyłku…

- Poprawka, Shizu-chan… śpiąca i zmęczona bestia, a nie człowiek – mogłem się założyć, że jego złośliwy uśmiech właśnie się pogłębił – Lecz, wbrew temu co myślisz nie zadzwoniłem, żeby się naprzykrzać i cię wkurzać – zaśmiał się.

- Więc po co? – zmarszczyłem brwi.

- Mam pytanie – westchnął, jakby znudzony tym, że w końcu przechodzi do sedna sprawy.

- Jakie?

Podniosłem się do siadu i na oślep sięgnąłem po papierosy – w pokoju nadal było ciemno. Mały płomyczek wydostający się z zapalniczki, zmusił mnie do zmrużenia oczu.

- Co byś zrobił, gdybyś to ty wygrał? – zapytał, akurat wtedy gdy zapalałem papierosa i prawie go przez to upuściłem.

Co bym zrobił? Nie wiedziałem. Już raz nad tym myślałem, ale i tak nie udało mi się znaleźć odpowiedzi.

Siedziałem cicho, nadal się zastanawiając.

- Shizu-chan? Jesteś tam?

­- Jestem, jestem… tylko… - zaciągnąłem się dymem z papierosa – Prawdopodobnie skorzystałbym z tej samej opcji co ty i kazałbym ci czekać, dopóki, czegoś nie wymyślę. Tak właściwie to czemu pytasz?

- Zwykła ciekawość. Mimo wszystko uważam, że twoja odpowiedź mogła być nieco bardziej precyzyjna – westchnął – Im mniej jesteś agresywny, tym bardziej nudny się robisz.

Mogłem się założyć, że na jego twarzy zagościł ten chory uśmiech – o ile już tam nie był. Co miałem zrobić, żeby był zadowolony?! Zgnieść telefon, warknąć na niego, rozwalić ścianę?! Izaya był wkurzający… tak wkurzający, że dopiął swego i jednak mnie wkurzył.

- Czy masz coś jeszcze do powiedzenia? – wycedziłem przez zęby.

- Nie. Wydaję mi się, że to wszystko. Na razie, Shizu-chan~! – rozłączył się.

Zgasiłem papierosa, odłożyłem telefon i nadal wkurzony opadłem na poduszkę. Było mi gorąco i czułem jak adrenalina krążyła w moich żyłach.

No teraz to już kurwa na pewno nie zasnę!

***

Następnego dnia miałem wolne. Nie chcąc siedzieć bezczynnie zabrałem się za remontowanie kuchni.

W końcu kiedyś muszę to zrobić – z tą myślą w głowie, wszedłem do pomieszczenia, którego przez najbliższe dni starałem się unikać jak ognia. Rozejrzałem się dookoła. Pierwszym co zrobiłem było wyniesienie gruzu – w momentach takich jak ten moja siła naprawdę się przydawała.

Gdy już wrzuciłem pozostałości po swojej ścianie do kontenera na śmieci, otrzepałem się z tynku i pomaszerowałem z powrotem do mieszkania. Kiedy zobaczyłem kto stoi pod drzwiami, nieźle się zdziwiłem. Izaya właśnie dzwonił do drzwi i czekał. Schował ręce za plecami i rytmicznie przerzucał ciężar ciała z pięt na palce. Ciekawie było to oglądać od drugiej strony…

Czekał tak i czekał, a po jego wyrazie twarzy widziałem, że się nie cierpliwi.

- Cześć – powiedziałem, podchodząc do niego nieco bliżej.

- O… cześć, Shizu-chan – uśmiechnął się – Mogę wejść? – zapytał, gdy zobaczył, że otwieram drzwi.

Coś mi nie pasowało… normalnie Izaya by się nie spytał, tylko wpakował do środka, nie bacząc na moje zdanie.

- Możesz – mruknąłem.

Izaya wszedł do środka i przez uchylone drzwi od kuchni zobaczył czekającą tam na mnie gładź i farbę.

- Robisz remont? – zdziwił się.

- Nie mam wyboru… - westchnąłem.

- Pomóc?

Spojrzałem na niego kątem oka. Nie miał lepszych rzeczy do roboty? Znaczy się… nie, że go tu nie chciałem, ale ktoś taki jak on z całą pewnością był zajętym człowiekiem.

- Jak chcesz…

*** 

Na początku szło nam dość opornie – cisza przeszkadzała nam obu – ale po jakimś czasie atmosfera jakoś się rozluźniła i mogliśmy swobodnie rozmawiać. Kiedy Izaya zrobił nam z gazety papierowe czapeczki, zacząłem się śmiać. Nie założyłem swojej, ale on tak – wyglądał zabawnie.

Podczas gdy ja nakładałem gładź, on zajmował się szlifowaniem. Naprawdę nie uważałem tego za sprawiedliwe… mam na myśli to, że pomagał mi naprawić coś co sam zepsułem, a co ważniejsze nie widziałem żadnego powodu, dla którego mógłby chcieć tu być.

- Wymyśliłeś coś? – zapytałem.

Nie musiałem niczego precyzować, wiedział że chodzi mi o jego nagrodę.

- Jeszcze nie, ale lepiej mi się myśli o tobie, kiedy jesteś obok – wzruszył ramionami, a jego oczy w skupieniu obserwowały ścianę.

- Taa… już raz to mówiłeś – uśmiechnąłem się.

Przed malowaniem, zrobiliśmy sobie przerwę na sushi, które dostarczył nam Simon. Mimo, że nie robiliśmy niczego szczególnie ekscytującego, to miło spędzało mi się z nim czas. Było tak, jakby w naszej znajomości nigdy nie było żadnych upadków. Obaj wiedzieliśmy, że w rzeczywistości były ich miliardy – ale żadne z nas o nich nie wspominało.

Dziś był jeden z tych dni, kiedy to Izaya zachowywał się normalnie.  Mimo wszystko jego pokręcona strona też była warta uwagi, stawał się przez nią tajemniczy i niestety wkurzający także.

Siedzieliśmy na wiaderkach od farby i zajadaliśmy ootoro. Cóż… właściwie to tylko Izaya jadł – tak zawzięcie walczył pałeczkami o każdy kawałek, że w końcu się poddałem i z pulsującą skronią poszedłem do sklepiku po pudełko lodów. Lepsze to, niż nic.

Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim. O znajomych, filmach, plotkach krążących po Ikebukuro, a nawet o ociepleniu klimatu! Czułem się trochę dziwnie… nie znałem takiego Izayi. Był jakiś inny… i trochę dziwny. Całkowicie niepodobny do siebie. Bardziej… ludzki. Zupełnie jakbym poznał jego inną stronę – tą stronę, którą starał się przed wszystkimi ukrywać.

W pewnym momencie przestaliśmy rozmawiać. Nie chodziło o to, że skończyły nam się tematy, po prostu byliśmy już tym zmęczeni.

Chwile takie jak ta, należały do dziwnych. Kiedy je wspominasz, automatycznie się uśmiechasz, ale gdy chcesz je sobie dokładniej przypomnieć to masz w głowie pustkę i jedyne czego jesteś pewien to, to że cieszysz się jak idiota.

Sam nie jestem pewien jak ten moment zamienił się w coś, czym nigdy nie powinien się stać.

Nasze oczy się spotkały. Nie wiedziałem co mówiły moje, ale jego wyrażały ciekawość i podekscytowanie. Przysunął się do mnie bliżej i lekko spuścił wzrok. Nie miałem pojęcia czemu, ale zrobiłem to samo i spojrzałem na jego usta, które sekundę później całowałem.

Czapeczka z gazety spadła mu z głowy, gdy wplotłem palce w jego włosy i przysunąłem go do siebie bliżej. Czułem śliskie i miękkie, czarne kosmyki, które aż przelewały mi się pomiędzy palcami. Nasze języki się zetknęły, z początku niepewnie się o siebie ocierały, lecz później namiętność zwalczyła naszą nieśmiałość. Nie minęło wiele czasu, aż odepchnęliśmy wiaderka, na których dotychczas siedzieliśmy i jako alternatywę wybraliśmy podłogę. Opierałem się plecami o ścianę, a Izaya usiadł mi na kolanach, dłonią gładząc mnie po policzku.

Jedynymi dźwiękami rozchodzącymi się po pokoju były mokre odgłosy cmokania i cichego mlaskania, nasze przyśpieszone oddechy oraz szmery ubrań. Przyciągnąłem go do siebie jeszcze bliżej, kładąc dłonie  na jego tali i lekko podsunąłem do góry jego koszulkę. Przeniosłem ręce na jego plecy, sunąc palcami po jego nagiej skórze, a on wzdrygnął się w odpowiedzi. Jedna z moich dłoni, powędrowała z powrotem na jego włosy i delikatnie go za nie szarpnąłem, odchylając mu głowę w tył. Spojrzałem mu prosto w przeszklone oczy, a później przysunąłem się do jego szyi, z początku jedynie muskając ją nosem, lecz później zacząłem całować i podgryzać. Z zadowoleniem spojrzałem na pozostawione po sobie malinki – nawet nie wiedziałem, że umiem je robić.

Byłem świadom tego, co się działo, a konsekwencje kompletnie wyleciały mi z głowy. Liczyło się dla mnie to co jest teraz, a istnienie czegoś takiego jak przyszłość wymazałem z pamięci.

Kiedy puściłem jego włosy, Izaya nachylił się do przodu i poczułem na karku jego ciepły oddech. Zsunął się w dół, wyginając kręgosłup niczym kot i zębami rozpiął mi rozporek. Z czerwonymi policzkami i przyspieszonym oddech, przyglądałem się każdemu z jego ruchów i gdy spojrzał na mnie z dołu, poczułem rozchodzącą się po mnie falę gorąca zadziwiająco podobną do adrenaliny. Zsunął mi bieliznę i wtedy szybko spojrzałem się w bok, czując się zawstydzony.

Izaya polizał mojego członka po całej jego długości, a ja się wzdrygnąłem i ponownie przeniosłem wzrok na czerwone oczy, które wciąż patrzyły prosto na mnie. Wziął go całego do ust i zaczął ssać rytmicznie poruszając głową. Od czasu do czasu okrążał go swoim gładkim językiem i bawił się małą dziurką na czubku, ale dopiero gdy zamruczał, lekko odchyliłem głowę w tył i cicho jęknąłem. Widząc jak to na mnie działa, zaczął mruczeć coraz częściej i głośniej, a delikatne wibracje dochodzące od jego strun głosowych doprowadziły mnie do szczytu.

Kiedy usłyszałem charakterystyczny dźwięk przełykania, zarumieniłem się jeszcze bardziej.

- Szybko poszło – skomentował ze swoim firmowym uśmieszkiem na twarzy, który w  sytuacji takiej jak ta był nadzwyczaj pociągający. Nawet nie zwróciłem uwagi na to jak bardzo złośliwa była jego uwaga, nadal obezwładniony swoim wcześniejszym orgazmem – Libido nastolatka… - zachichotał – Ale wiesz co? Nie pozwolę ci stracić cnoty na podłodze…

Spojrzałem na niego nieobecnym wzrokiem i nim się zorientowałem byliśmy już w mojej sypialni. Siedziałem na łóżku, a on nie miał na sobie koszulki i znowu się całowaliśmy. Izaya klęczał nade mną, więc lekko zadarłem głowę w górę, aby nie musiał się garbić. Niepewnie położyłem dłoń na jego pośladku, a on otworzył lekko jedno oko i spojrzał na mnie. Poczułem jak jego nadal całujące mnie usta, wyginają się w lekkim uśmiechu.

Popchnął mnie na materac i usiadł mi na biodrach, ujmując moją prawą dłoń w swoje własne. Przysunął ją do swojej twarzy, a następnie zaczął lizać i ssać palce, podczas gdy ja patrzyłem na niego jak zahipnotyzowany. Gdy moje palce były już całkowicie pokryte jego śliną, pozbył się swoich spodni i zmysłowo się wypinając, przysunął swoją twarz do mojej. Moją dłoń skierował do swojego wejścia i czekał.

Skakałem po nim wzrokiem i kiedy w końcu się ocknąłem, wsunąłem w niego jeden palec – gdy to zrobiłem, pociągnąłem za sobą ciąg wydarzeń, które przez podniecenie z trudem udało mi się zarejestrować. Wyraz twarzy Izayi  uległ całkowitej zmianie – głośno westchnął, rozchylając usta, a przeszklone oczy zaszły mu łzami – całe jego ciało zadrżało i mięśnie odmówiły mu posłuszeństwa, przez co brzuchem opadł na mój własny.

- Shizu… - westchnął w poduszkę obok mojej głowy.

Nadal zdziwiony jego reakcją, zacząłem poruszać palcem, badając wszystko dookoła. W środku było zadziwiająco ciepło i gładko.  Izaya cały się trząsł i wzdychał mi prosto do ucha, przez co poczułem łaskotanie w podbrzuszu. Dołożyłem drugi palec, a on się na niego nadział i wtedy chyba właśnie trafiłem w czuły punkt, ponieważ jęknął przeciągle.

Wplótł palce w moje włosy, zaciskając je na nich, a ja z ogromną determinacją  starałem się zrobić wszystko, a by ponownie odnaleźć to miejsce. Kiedy Izaya prawie krzyknął, zacząłem wielokrotnie drażnić jego słodki punkt, a on cicho zaszlochał. Z początku przestraszyłem się, że nie panuję nad swoją siłą i przestałem, ale gdy wysapał – Nie przestawaj – lekko się uśmiechnąłem i kontynuowałem.

Podniósł się, dosłownie siadając mi na ręce i spojrzał na mnie, opierając dłonie o moją klatkę piersiową. Jego policzki był całe czerwone i mokre, a z pomiędzy napuchniętych warg powolutku spływała ślina. Był w nieładzie, ale cholernie mi się to podobało.

- Jesteś… pewien, że to… twój pierwszy raz? – zapytał z trudem łapiąc oddech.

Zdziwiony pytaniem, lekko skinąłem głową.

- O-okej… - mruknął, jakby nie dowierzając.

Przeniósł swoje dłonie na mój brzuch i uniósł się w górę. Zabrałem rękę i wtedy on się opuścił. Dookoła swojego członka poczułem ucisk i ciepło. To uczucie było tak przyjemne, że nie udało mi się stłumić westchnienia i odchyliłem głowę w tył. Zacisnąłem zęby, obawiając się, że dojdę zbyt wcześnie i z pod na wpół przymkniętych powiek spojrzałem na Izayę, który tak jak ja przed chwilą, także odchylał głowę. Podpierając się dłońmi o mój brzuch, zaczął się powoli unosić i opadać, a jego wyraz twarzy diametralnie się wtedy zmienił – nigdy bym nie podejrzewał, że Izaya może tak wyglądać.

Uczucie było niesamowite. Jego ciasne ścianki otaczały mnie z każdej strony, a tarcie doprowadzało do szaleństwa.

Po jakimś czasie, nachylił się do przodu i po raz drugi już, wplótł palce w moje włosy, głowę chowając w poduszce tak, aby stłumiła ona jego jęki. Mimo, że obaj chcieliśmy szybciej to zaczął zwalniać. Dyszał coraz głośniej – nie miał już siły.

Przeturlałem się na bok. Teraz Izaya był pode mną i gdy tak się stało spojrzał na mnie, jak gdybym zrobił mu coś złego – zdecydowanie za bardzo lubił kontrolę. Zacząłem poruszać biodrami, a on zacisnął pięść na pościeli, drugą ręką ściągając ze mnie moją rozpiętą i lekko spoconą już koszulę. Puścił pościel i obydwie jego dłonie, zaczęły wodzić po konturach moich mięśni, lekko mnie łaskocząc.

Izaya dochodząc wykrzyczał moje pełne imię, a ja głośno westchnąłem, chowając twarz między jego obojczykiem, a podbródkiem.

- Powiedzieć ci coś? – wydyszał po jakichś dziesięciu minutach, a ja tuż przy uchu usłyszałem jak głośno przełyka ślinę.

- Mhmm…? – mruknąłem, czując, że niedługo zasnę.

- To było zajebiste

Od kiedy to Izaya przeklinał?

- To dob…  - nie dokończyłem, odpływając w połowie wyrazu.


~~~~~~~ 


Porno~! Porno~! Porno~!^^


No i mam zaciesz bo było dymanko~! ^.^ A ja się bałam, że trzynastka będzie pechowa. Nie ma to jak perspektywa niedoświadczonego seme-prawiczka, który jest zajeb**ty w tym co robi~! *Q* 
*facepalm* Ja i moje chore fantazje...

Jak pewnie zdążyliście już wywnioskować, ubóstwiam wstydliwego Shizuo. Czemu? Po prostu uważam, że przez swoją siłę, bał się być ze stworzonkami tak delikatnymi jak kobiety, ponieważ nie chciał ich skrzywdzić. Według mnie on jest po prostu zielony w tych sprawach i ma zero doświadczenia, przez co właśnie jest taaaakiii urooczyyy~!  *Q* No ale seksowny też... *wzdycha*


Co do moich oczu... to mogło być gorzej~! ^.- Mało rozumiem z tego co pisało na recepcie, ale wam napiszę ;P  a co mi tam...
Lewe paczadełko: -0,5
Prawe paczadełko: -0,75 i jakiś cylinder -0,25
W ogóle to z tablicy zamiast 0 czytałam 6, heh x.x
Ktoś wie co to jest cylinder? Bo o kapelusz na pewno nie chodzi... w ogóle to cylindry są fajne... takie... no nie wiem jakie, ale Shizuś fajnie by w nim wyglądał ^.-

Miło jest widzieć świat w HD *.*


17 komentarzy:

  1. Cały czas jak to czytałam myślałam: Izaya coś knuje xD
    A potem jak zapytał "Powiedzieć ci coś?" To byłam pewna, że on coś knuje ._. marna ze mnie jasnowidzka xD
    Podobało mi sięęęęę~*q* ale...wciąż nie ufam Izayi xD
    Czekam na kolejną niedzielę :3
    Co to poczałek...mam podobną wadę :D (ta radość *facepalm*) wiem, że jak masz na - to ci się może z dnia na dzień polepszyć...dziwne xD ja czekam na ten dzień ._.
    Pozdraiwam~
    Madame Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzieć ci coś? To było zajebiste =^^= (aż napiszę w pierwszej osobie, żeby to odpowiednio wyrazić). Shizuo faktycznie był uroczy, ale mam podejrzenia co do Izayi. Pewnie coś knuje, jak zawsze zresztą. Tak więc czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
      Kanra-san

      Usuń
  2. BlackRockShooter.7 kwietnia 2013 13:35

    Ugh, jak fajnie poczytać, że ktoś ma tak małą wadę. Mam nadzieję, że szybko Ci się to skoryguje i znowu będzie oglądała świat w HD, ale bez okularów. Właśnie tego Ci życzę na samym początku mojego komentarza. Czy wiem co to cylinder? Hm, kojarzy mi się to z kapeluszem i jeszcze z pojęciem chemicznym. Ale odnoszę wrażenie, że to ma być coś z astygmatyzmem. Nie mam dobrze pojęcia, bo oprócz chemii i kapelusza nie mam perfekcyjnych informacji. ^-^'' Wydaje mi się, że w internecie powinni coś pisać na ten temat. Jak się zagłębisz w czytanie, z pewnością będziesz wiedziała. Co do rozdziału: nie wiem dlaczego bałaś się '13'. Rozumiem, pechowa liczba, ale to było zajebiste. Uśmiechałam się praktycznie cały czas. Wiedziałam, że ze wspólnego remontu może wyjść tylko coś uroczego i seksownego. ^.- Jak skończyłam czytać, pomyślałam tak: i znowu będę musiała czekać tydzień, żeby przeczytać coś dobrego? Cholera. Kobieto, kocham Cię za to, co piszesz. Szkoda jednak, że na Twoje dzieła muszę czekać aż tydzień. W sumie, pięć dni leci jak z bicza strzelił, bo szkoła. A po szkole jakieś tam zajęcia. Sobota - czas, który spędza się z przyjaciółmi, a niedziela - rodzinne spotkania. Nie wiem czemu, ale cały czas wydaje mi się, że to jakoś więcej niż siedem dni. I każdego dnia myślę, że to już coraz bliżej niedziela. Dzięki Tobie, nie jest to aż tak depresyjny dzień. Jakoś nie martwię się, że zaraz potem będzie poniedziałek. A dlaczego? Bo dostałam rozdział. ^-^ Pozdrawiam i życzę Ci szybkiego skorygowania wzroku. Oczywiście, wczoraj siedziałam uradowana, bo wiedziałam, że coś dodasz następnego dnia. I co? Miałam rację. Mam nadzieję, że nigdy nie spotkam się u Ciebie z notką typu 'odchodzę'. Ani mi się waż! ^.-

    OdpowiedzUsuń
  3. Soczewki cylindryczne są to soczewki będące wycinkiem walca ( jak np. lupa do czytania) wykorzystuje się je do korygowania wad wzroku a konkretnie Astygmatyzmu regularnego. Szkła te są grubsze od tych zwykłych (sferycznych - wycinek kuli), ale przy tak małej wadzie jak twoja tego prawdopodobnie nie będzie ani trochę widać:) A co do opowiadania, to ja twojego bloga czytam od niedawna i muszę powiedzieć ze masz talent i to jaki *.* Twój Shizuś jest naprawdę wspaniały, a pomysł na historie genialny (moim skromnym zdaniem)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ułaaa *Q*
    Ten rozdział to sama słodycz, niestety, nie mogłam piszczeć, a najchętniej bym to zrobiła ~
    Cóż mogę rzec..
    Izzy zachowywałał się normalnie, miła odmiana ~
    I podobnie do Ciebie, nieśmiały Shizuo to coś boskiego. Niby taka bestia i w ogóle, ale jednak zachowuje się prze słodko.
    Cóż mogę napisać, my to na gg jeszcze rozmawiamy, więc wiesz...

    Nie wiem czemu, wydaje mi się, że Izaya coś będzie knuł, chociaż nie wiem. Zastanawiam się, czy napiszesz kiedyś takiego fika, który nie skończy się hepi endem, a jak wiadomo i mi się wydaje, zakład zbliża się do końca ;_;

    OdpowiedzUsuń
  5. Brak mi słów po prostu... Na prawdę, nie mam pojęcia co napisać. Zajebiste - to mało powiedziane. Oj... Cudo? Naprawdę, jak czytałam odjęło mi mowę. Teraz jest mi trudno nawet sklecić sensownie jakieś zdanie... Boskie~! Czułam się, jakbym tam była i przyglądała się wszystkiemu. To było takie, takie... świetne! Oj, masz talent do pisania, aż zazdroszczę. Przepraszam, że nie rozpiszę się za bardzo, ale to co czułam czytając ten rozdział po prostu nie da się opisać. Nie mogę się doczekać następnego. Jak sobie pomyślę, że muszę czekać do następnej niedzieli...
    Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cylinder to chyba coś związanego z astygmatyzmem, ale ja tam nie bardzo się orientuję w tym wszystkim... Zresztą, chyba już ktoś to wyjaśniał wcześniej. W każdym razie współczuję ci z tymi oczami i mam nadzieję, że ,,świat w hd'' dobrze ci się widzi ^^
    Co do rozdziału: o Boże... z każdym kolejnym rozdziałem wprawiasz mnie w tak wielki zachwyt, że sama nie wiem, co powiedzieć. A mnie się to często nie zdarza. Cholernie mi się podobało. Cały opis przeczytałam niemal zachłystając się powietrze. Szatanie, to było takie piękne, urocze... Musiałam to przeczytać drugi raz, żeby się upewnić, że naprawdę to tutaj jest, ja nie śnię, ale naprawdę jest ktoś, kto pisze tak zajebiście... taka cudowna scena, to wszystko...
    Jeżeli wcześniej byłam zauroczona tym opowiadanie, to teraz się w nim absolutnie zakochałam i zawsze będę do niego wracać.
    Idealne wręcz.
    Ale i tak nie ufam Izayi. To jest człowiek, któremu po prostu - dla własnego dobra - lepiej nie ufać. Kochać, wielbić i podziwiać, ale nie próbować nigdy zaufać.
    ,, Ale wiesz co? Nie pozwolę ci stracić cnoty na podłodze…'' - cóż za wspaniałomyślność, Orihara wie, gdzie lepiej, co tracić ^^
    Ale wstydliwy, zakłopotany Shizu-chan jest taaki uroczy, słodki i wgl. dokładnie tak, jak mówisz. Niby koleś, którego wszyscy się boją, ale jak się czerwieni, to każdy się normalnie rozczulaaa... Waaa, ciagle mam przed oczami tę scenę, gdy Shizuś takim nieobecnym wzrokiem patrzy na Izayę...
    Boże, ja zaraz sama wpadnę w jakąś ekstazę, ale co chwilę wracam do tego opowiadania, czytam to...
    Choć odnoszę wrażenie, że wszystko zbliża się do końca. Tylko, tak jak wspominała Yaarie - czy będzie hepi end? Kto wie, może Izayi coś odwali albo coś gorszego się stanie, ale nie uprzedzajmy niczego, bo ja tam wierzę w twoje zdolności oraz w to, że na pewno będę przy kolejnych rozdziałach albo się śmiać, albo zachwycać, albo płakać. Cokolwiek by to nie było, zajebiście wzbudzasz emocję w czytelniku i cię za to po prostu podziwiam.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie by czasem Izuo?
    Tak, tak porno, porno!
    Ciekawe jaká nagrodé sobie wymyßli Izaya...
    moæe uknie Shizu-chana... hahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee... to nie był Izuo... wtedy Shizuś byłby uke ^.- a to, że Iza-Iza przejmował inicjatywę chyba niczego nie zmienia, hehe ^^

      Usuń
  8. Faktycznie delikatny Shizuś coś w sobie ma;) Cóż jeśli o mnie chodzi to 13-stka jest moją szczęśliwą liczbą i po raz kolejny udowadnia mi, że się na niej nie zawiodę;P Kurwa, to było naprawdę coś! Ciekawi mnie czym kierował się nasz kochany Izaya przychodząc do Shizuo, bo kombinator z niego niezły:P mimo wszystko jakoś do mnie nie dociera, że zbliża się koniec i to naprawdę dobrze, bo chyba zaczęłabym płakać... ale jak to mam w zwyczaju zostanę w stanie teraźniejszym, a o dniu jutrzejszym pomyślę jutro;D
    Kiedy przeczytałam wynik Twojej recepty uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy, mamy taką samą wadę tylko na odwrotnych paczadełkach;P no i ja nie mam tego cylindra, ale to doprawdy niesamowite;) łączmy się w świecie HD!

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam, witam,
    dopiero c tutaj zawitałam, obecnie niewiele co przeczytałam, ala w najbliższej przyszłości zamierzam się ostro za to wziąść... bo to ca obecnie przeczytałam, bardzo mi się spodobało, czytała mi się naprawdę rewelacyjne... wspaniale piszesz, lekko
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. No to teraz znamy wyjaśnienie dj R-18 :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Hue hue hue, w mocy okularow nikt mnie nie pobije, mam cylindry specjalnie zamawiane...ludzie trace wzrok...;-;

    OdpowiedzUsuń
  12. Miuszu moze i w HD, ale jak jest lato i swieci slonceto juz nie jest tak fajnie...

    OdpowiedzUsuń
  13. Na to czekałam ! ciekawe jak izaya zareaguje rano .
    a shizuo pewnie jest szczęśliwy . Aż zaczęłam sie śmiać . z tego że izaya przeklina .
    dobrej weny ,a i trzynastka nie jest pechowa tylko najbardziej szczęśliwa

    OdpowiedzUsuń
  14. Awww~! No w końcu *.* szkoda, że ja nie umiem pisać za bardzo takich scenek, ale spokojnie, wprawie się :*
    Poza tym, kocham twoje powiadanie, bardzo mi się podoba i nie wiem co jeszcze mogę napisać :)
    <3~!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ty masz bardzo mała wadę wzroku. Ja mam -5,25 na lewe oko i -5,00 na prawe. A co do opowiadania - jesteś świetna!

    OdpowiedzUsuń