sobota, 26 stycznia 2013

Durarara!! "Zakład" - rozdział 2

Hejka~!

Nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać, ale we wtorek byłam na basenie i wchodząc do jacuzzi się poślizgnęłam. Noga w gipsie na cztery tygodnie T^T, ale to oznacza mniej obowiązków i więcej pisania :D
Oneshot bez zmian (28.01)


~~~~~~~~~~


ROZDZIAŁ 2

Następnego dnia, punktualnie, gdy skończyłem pracę, dostałem telefon.

Numer prywatny.

Odebrałem, słusznie domyślając się kto to taki do mnie dzwoni.

- Cześć, Shizu-chan~! – usłyszałem w słuchawce.

- Cześć – odpowiedziałem, zaciskając pięść, w której nie trzymałem telefonu.

O wiele trudniej przychodziło mi bycie spokojnym, gdy słyszałem sam jego głos, ponieważ był on jego najbardziej denerwującą mnie częścią.

- Właśnie skończyłeś pracować, mam rację? – zapytał.

- Wolę nie wiedzieć skąd to wiesz i skąd masz mój numer – mruknąłem.

- Jaki byłby ze mnie informator, gdybym nie znał podstawowych informacji o swoim największym wrogu? – spytał – Zresztą, nieważne… jestem głodny

Nie mogłem nic na to poradzić i cicho się zaśmiałem.

- Po co mi to mówisz?

- Jeżeli ty też jesteś głodny, to spotkamy się za pół godziny w Rosyjskim Sushi, może być?

- Ta… może być – bąknąłem.

- Więc, do zobaczenia później – powiedział, po czym się rozłączył.

Przez pół godziny spacerowałem po mieście i spaliłem dwa papierosy. Chciałem trochę ochłonąć, przed spotkaniem z nim, żeby przez przypadek go nie zatłuc i nie przegrać zakładu.

Zaraz… a co zrobię, gdy już wygram? Po pytaniu jakie zadał mi wczoraj Izaya można łatwo wywnioskować, że jeśli on wygra, to mnie zabiję, ale… co ja zrobię z nim jeśli jednak jakimś cudem uzna mnie za człowieka? Na pewno nie odbiorę mu życia. Nie po to wysilam się i robię wszystko, aby nad sobą panować, żeby na końcu i tak zrobić z siebie bestię i go zabić. Więc, co innego wezmę jako nagrodę?

Zwycięzca może zrobić z przegranym co chcę… co ja dokładnie zamierzam zrobić z Izayą, jeśli zostanę zwycięzcą? Jeżeli w ogóle wygram. Od teraz moje życie zależy od tego czy Orihara mnie sprowokuję czy nie… jeśli coś mu zrobię i się zdenerwuję, przegram i wtedy on  bez wahania mnie zabiję. Lubię swoje życie… mimo, że nie jest idealne… mimo, że urodziłem się ‘taki’. Mam tylko jedno życie i muszę je doceniać takie jakim jest. Kolejny powód, dla którego nie mogę przegrać – chcę żyć.

Gdy wszedłem do restauracji od razu przywitał mnie Simon.

- Shizuo-kun, zgłodniałeś? Sushi dobre, Sushi tanie, uspokaja. Dziś promocja

- Tak. Przyszedłem na sushi, a widziałeś może Izayę? – zapytałem.

Rosjanin zdziwił się tym, jak spokojnie wypowiedziałem to imię i wskazał mi stolik przy którym siedział brunet z oczami utkwionymi w ekranie swojej komórki.

Usiadłem naprzeciwko niego.

- Hej, Shizu-chan – mruknął, nadal nie odrywając wzroku od swojego telefonu, co strasznie mnie denerwowało.

- Hej – odpowiedziałem.

Choć z drugiej strony… jego oczy skakały ze słowa na słowo jak u jakiegoś nadpobudliwego małego zwierzątka i wyglądało to nawet ciekawie.

- Więc! – powiedział nagle, chowając telefon do kieszeni – Chcesz poprowadzić mądrą wymianę zdań, zwaną rozmową czy może mnie ignorować? Jak wolisz? – zapytał.

- Możemy rozmawiać – odpowiedziałem, obojętnie.

Spojrzenie Izayi było dwuznaczne, a ja cały czas zastanawiałem się, co ono może oznaczać.

- Wydajesz się być za bardzo zamyślony, na rozmowę – powiedział.

Ściągnąłem okulary.

- To dlatego, że zastanawiam się o czym można rozmawiać z osobą, której się nienawidzi

- Smacznego – powiedział Simon, podając nam sushi – Wojny skończone? – zapytał przyjacielskim tonem.

- Tymczasowe zawieszenie broni – odpowiedział kleszcz.

Spojrzałem się na tego śmiecia od niechcenia, ale mój wzrok przyciągnął pewien szczegół na jego twarzy. Miał ogromne cienie pod oczami, a gdy wyginał usta w tym swoim głupkowatym uśmieszku, pojawiały się też worki.

- Co się tak patrzysz? – zapytał.

- Skoro mam cię widywać codziennie, to muszę się jakoś przyzwyczaić do widoku tej twojej ohydnej mordy – wymyśliłem coś na poczekaniu.

- Jak zwykle jesteś niemiły, Shizu-chan – uśmiechnął się, po czym zjadł kawałek ootoro.

Co on takiego robił  w nocy, że aż tak się nie wyspał?

- O czym myślisz? – spytałem.

- Naprawdę sądzisz, że ci powiem? – zaśmiał się.

- Nie, ale mógłbyś mnie chociaż jakoś naprowadzić

- Powiem ci co takiego siedzi w mojej głowie ale najpierw, to ty zdradzisz mi swoje myśli

- Zastanawiam się co zrobię, gdy wygram

Myślałem nad tym jakiś czas temu, więc chyba też się liczy. Zresztą Izaya i tak nie ma pojęcia, czy mówię mu prawdę, czy nie.

- Nie martw się, nie uda ci się wygrać, więc nie musisz się nad tym głowić – powiedział.

- Teraz twoja kolej

- Ja myślałem, nad tym w jaki sposób cię zabiję, gdy przegrasz – oznajmił, uśmiechając się.

Patrzył na mnie jak na jakieś ciastko. Więc o to chodziło z tym spojrzeniem… ta pijawka po prostu wyobrażała sobie jak zabija mnie na wiele różnych sposobów.

- Miło wiedzieć – bąknąłem.

- Sam spytałeś – mówiąc to, rozłożył ręce w teatralny sposób – Shizu-chan, naprawdę sądzisz, że cię pokocham? Jak według ciebie mogę pokochać kogoś, kogo chcę zabić? – zapytał.

- Cóż… jeżeli, ty nie masz zamiaru uznać mnie za człowieka i pokochać mnie tak jak innych, niezależnie od tego jak ohydnie to brzmi, ani ja nie mam zamiaru się na ciebie zdenerwować, to będziemy na siebie skazani każdego dnia… aż w końcu, któreś z nas się podda i pozwoli wygrać drugiemu

- Jestem pełen podziwu, Shizu-chan – uśmiechnął się – Ty naprawdę potrafisz być spokojny… zaskakujące… - wymamrotał, podpierając się łokciami o blat stołu i znowu patrzył na mnie jak na coś rzadkiego.

- Bardziej dziwi mnie to, że nie próbujesz mnie zdenerwować – powiedziałem, opadając na oparcie i wziąłem łyka swojej zielonej herbaty.

- Gdybym próbował cię sprowokować zakład skończyłby się po jednym dniu – mruknął, szturchając sushi pałeczkami – Jaka byłaby wtedy z tego zabawa?

Wkurzała mnie jego przemądrzałość, skąd ta pewność, że udałoby mu się mnie sprowokować? O nie… z całą pewnością się przy nim nie zapomnę. Będę spokojny. Normalny. Jestem człowiekiem i będę człowiekiem. Wygram ten pieprzony zakład!

- Miło było, Shizu-chan – powiedział z sarkastycznym uśmieszkiem, po czym wstał od stołu – Ale muszę trochę popracować, do zobaczenia jutro – mówiąc to wyciągnął z kieszeni pieniądze za swoją porcję i zostawił je na stole – Zadzwoń jutro jak będziesz wolny – położył przede mną swoją wizytówkę i wyszedł.

Wystarczy podchodzić do wszystkiego z większym dystansem i przebywanie z tą pijawką od razu staje się mniej denerwujące. Oczywiście nadal jest to cholernie trudne, bo wciąż mam ochotę zacząć w niego rzucać czym popadnie, ale jest lepiej niż zazwyczaj.

Ciekawe jakby mi poszło, gdyby Izaya jednak zaczął mnie prowokować?

~~~~~~~~~~~~~~

Odnośnie waszych komentarzy... Uśmiecham się do ekranu jak je czytam^^

KuroNoNamida spytała mi się ile jeszcze mam w planie rozdziałów "Bez Końca". No, więc "Bez Końca"... dobiegło końca (czy to się liczy jako oksymoron? xD). Wybacz, że w komentarzu napisałam, że "na razie osiem" ale myślałam, że chodzi ci o to nowe opowiadanie. Kompletnie źle cię zrozumiałam, ale to tylko i wyłącznie moja wina (tak to jest jak się mało śpi ;P). Sorki za małe zamieszanie.

Co do pytań o to ile rozdziałów będzie miał "Zakład" to nie mam pojęcia.

Sophia chan, możesz się cieszyć, bo Shizuo już nie będzie płakać ;P "Wampir" był moim pierwszym fanfickiem, więc dlatego postacie były tak bardzo OOC

Było też pytanie o to jak często będę zamieszczać notki... Moja odpowiedź: 
A jak często chcecie?

Papa~! 

PS Gdy piszecie, że czytacie moje wypociny po kilka razy, to aż piszczę z radości >.<

6 komentarzy:

  1. Koniec TT-TT? Będę płakać *snif* *snif*
    Szczególnie że skończyło się tak... no dziwnie. Chyba jeszcze bardziej znienawidziłam Elizabeth :/
    A co do rozdziału, czekam na więcej!
    To takie moje pocieszenie po "Bez końca" xdd
    Btw. Nie chce wydać się wredna czy coś, ale ciesze się że złamałaś tą nogę *psychopatyczny śmiech*, bo jak sama stwierdziłaś więcej wolego czasu = więcej wpisów khe khe khe.

    Uwielbiam cię czytać, wiesz? Czasami katuje jakiś rozdział parę razy i za każdym razem moja reakcja jest taka sama [czyt. KYAAAAAAAAAAA hjgsdhjgfdajwsfgswajmhfwdf... to takie piękne *__________*].

    Czekam na kolejny [mam nadzieję że] dodany w krótkim odstępie czasowym od tego rozdział ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam ponownie~!
    Na samym początu: Ile a bym dała, żeby teraz mieć złamaną nogę... Ferie się u mnie kończą, a w poniedziałek trzeba do szkoły wracać, oddać dwa projekty, napisać trzy sprawdziany, jeszcze na rzeźbę zrobić "mapę twarzy", więc mam ochotę po prostu usiąść i płakać. No to usiadam przy kompie. Pochłonięta wyszukiwaniem jakże przydatnych informacji na ten temat, zerknęłam tutaj i zostałam na dłużej :)
    "- Ja myślałem, nad tym w jaki sposób cię zabiję, gdy przegrasz – oznajmił, uśmiechając się.
    Patrzył na mnie jak na jakieś ciastko. Więc o to chodziło z tym spojrzeniem…" - to jest po prostu piękne, uświadamiając to sobie ocierałam łzy śmiechu z twarzy.
    No to tak, co będę owijać w bawełnę, świetny rozdzialik. Akcja idzie do przodu, z niecierpliwością czekam na rozdział trzeci.
    A powracając do samego początku, to tak bardziej na serio, zdrowiej szybko (ale nie zapominając o notkach), bo jednak taka noga w gipsie to musi być pewien dyskomfort.
    Nie mogę doczekać się poniedziałku ( nigdy nie myślałam, że takie zdanie wyjdzie z moich ust).
    Pozdrawiam~!

    OdpowiedzUsuń
  3. Za dużo tego wszystkiego, to jest najlepsze opowiadanie jakie dotąd czytałam (a wierz mi czytałam ich dużo) i jesteś w moim rankingu na pierwszym miejscu od 2 tygodni (to dużo jak na mnie, bo zmieniam zdanie często). Nie wiem czy czytałaś bądź oglądałaś No. 6 ale polecam wszystkim to jest śliczne a raczej jedna postać jest tam śliczna, mianowicie Nezumi (ten chłopak wie jak rozpalić ogień w duszy dziewczyny AHHH). Co do gipsu ja też chce w poniedziałek do szkoły a ja jeszcze pracy domowej nie zaczęłam przydałaby mi się noga w gipsie. Z notkami to (chodź to samolubne) chciałabym co tydzień a jak nie to co 2. Z resztą nie ważne jak długo i tak usycham z tęsknoty. To teran pozdrawiam, życze zdrowia i... zaczynam czytać jeszcze raz.
    Good job Miszu-chan.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wchodzę na jednego bloga i widzę kolejną notkę i pisk. Czytu, czytu i łzy w oczach. I potem napadła mnie myśl.. A może.. Może i ty... i ty wstawisz notkę i polepszysz moje kilka dni szczęścia. I polepszyłaś! Dziękuję!

    Co do notki. Jak zwykle zajebiście. Ale miałam nadzieję, że ich spotkanie potrwa trochę dłużej... ;c Jeżeli wszystkie spotkania będą takie krótkie to jak Izayasz go pokocha? Albo w ogóle nie będzie miał jak się nim pobawić.. Smutne. Ale wierzę w twoją inwencję twórczą, i że jakoś to załatwisz w ciekawy sposób. Bo obojętnie co napiszesz i tak cię zawsze kocham, podziwiam i czytam ^^
    Chciałabym być twoją siostrą O.O Taką młodszą... Bo stałaś się dla mnie autorytetem.. O.O

    Dobra cii... Tego nie było *śmiech*
    Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę (i oneshota *błyszczą jej się oczka*)

    Twoja stała czytelniczka
    Kathine

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czytam je dopiero pierwszy raz . jestem zachwycona twoimi opowiadaniami . Podobają mi się , :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm~! Czytam drugi..."poważny", że tak to nazwę, blog o Shizayi i ciągle mam nieodpartą chęć, żeby zrobić podobny, jak tak patrzę na wasze wspaniałe opowiadania. *.* Zabijcie mnie~!

    OdpowiedzUsuń