sobota, 19 stycznia 2013

Durarara!! "Zakład" - rozdział 1


ROZDZIAŁ 1


Dziś ktoś w mieście zapytał mnie czy jestem samotnym człowiekiem. Bez zastanowienia skopałem mu dupę. Niewiarygodne jak jeden głupi człowiek może spierdolić ci cały dzień, prawda? Przez jednego imbecyla, który chciał pobawić się w filozofa, to pytanie chodziło za mną cały dzień.

Czy jestem samotny? Tak.

Mam przyjaciół. Celty, Shinra, Tom-san… Jestem pewien, że gdybym był w potrzebie podaliby mi pomocną dłoń ale… boją się mnie. Gdy się przy nich zdenerwuję momentalnie się odsuwają i próbują mnie uspokoić. Oczywiście rozumiem ich, gdy wpadam w szał i rzucam czym popadnie, to chyba oczywiste, że chcą chronić własną skórę.

Cóż, na całym tym przeklętym świecie są tylko dwie osoby, które się mnie nie boją. Mój młodszy brat i Orihara Izaya. Ta pieprzona menda za każdym razem , gdy pojawia się w Ikebukuro i na mnie wpada, robi wszystko, dosłownie wszystko, żeby mnie sprowokować. Mówi, że kocha wszystkich ludzi. Wszystkich oprócz mnie, ponieważ jak on to kiedyś określił – nie jestem człowiekiem, tylko bestią, a on nie może kochać bestii - kiedy to od niego usłyszałem myślałem, że rozgniotę mu łeb. Kim on jest, żeby decydować kto jest człowiekiem a kto nie?! Uważa się za Boga ale sam nie jest lepszy ode mnie. Bawi go niszczenie żyć, tym swoim ukochanym ludziom – czy to też nie czyni go potworem? Z podłym uśmiechem panoszy się po Ikebukuro skocznym krokiem i uważa, że jest ponad innymi ludźmi. Może się uważać za króla, Boga i inne takie ale dla mnie nigdy nie będzie niczym więcej niż tylko kupą gówna.

Myślałem o tym wszystkim siedząc na kanapie u Shinry i patrzyłem jak zakłada mi szwy na lewej dłoni. Niezależnie od tego ile razy mówiłem mu, że nacięcia, którymi obdarowywał mnie Izaya nie są niczym poważnym, on zawsze odpowiadał mi tak samo:

 - Adrenalina w twoim ciele działa jak środek przeciwbólowy, nie czujesz tego ale te nacięcia nie są jak zwykłe skaleczenie papierem – mówił z uśmiechem na twarzy, kontynuując zszywanie – To dość głębokie rany, więc nie można ich tak sobie po prostu zostawić. Gdyby wdało się zakażenie, byłoby naprawdę źle

- Skoro tak mówisz – westchnąłem.

Do pokoju weszła Celty ściągając swój kask. Najwyraźniej była w pracy ponieważ na stole położyła kopertę prawdopodobnie z pieniędzmi.

- Cześć – przywitałem się.

Shinra był tak bardzo zaabsorbowany moją ręką, że dopiero teraz zauważył jej przybycie.

- Witaj w domu, Celty! – wykrzyknął, odwracając się do niej, a uśmiech na jego twarzy przybrał na sile.

Za każdym razem, gdy widziałem ich razem, zaczynałem się zastanawiać czy moje życie też wyglądałoby tak szczęśliwie, gdybym był normalny? Czy gdyby wyrwanie znaku drogowego było dla mnie czymś nieosiągalnym, byłbym wtedy szczęśliwszy?

- Koniec – oznajmił.

Mimo, iż patrząc na mnie uśmiechał się, to w jego oczach mogłem zobaczyć, że patrzył się na mnie jakby z politowaniem?

- Co? – spytałem, nie wiedząc o co mu chodzi.

- Nic – odpowiedział, wstając z krzesła, po czym podszedł do swojego laptopa i zaczął coś na nim pisać.

Nie wiedziałem po co jeszcze mam tu siedzieć i im przeszkadzać, więc też wstałem z krzesła i zacząłem iść w stronę wyjścia.

- Dzięki, Shinra – powiedziałem – Do zobaczenia

- Na razie – pomachał mi, uśmiechając się, po czym wrócił do swoich spraw.

Wyszedłem z mieszkania, po czym pomaszerowałem do parku i znalazłem jakąś ławkę, na której mógłbym usiąść, a następnie zapaliłem papierosa.

Zacząłem się zastanawiać czy mógłbym spróbować zacząć jakoś ignorować Izayę. Orihara z całą pewnością jest tym kto denerwuję mnie najbardziej. Pomyślałem, że gdybym zobojętniał na jego próby doprowadzenia mnie do białej gorączki, to z całą pewnością udałoby mi się nie reagować tak agresywnie na innych. Gdyby mi się udało… byłbym wtedy normalny? Tak jak inni?

Czy tej cholerze nigdy nie będzie dość? Przecież już się dziś poturbowaliśmy, więc czemu znowu widzę tu tą jego parszywą dupę?! Tu! W tym parku! Czy on naprawdę nie mógł pójść, gdzie indziej?

Już zaczynało się we mnie gotować ale oprzytomniałem. Tak, z całą pewnością uda mi się go olać. Muszę się tylko zachowywać tak jakby go tu nie było, jak gdybym oglądał całe to zajście z innej perspektywy. Jak gdyby Izaya był aktorem, jak gdyby jego pieprzony sposób bycia był tylko wymysłem jakiegoś głupiego scenarzysty.

- Cześć, Shizu-chan~! – wykrzyknął, podchodząc bliżej.

Śmietnik obok wyglądał strasznie zachęcająco, aż prosił się, żeby nim rzucono, a Orihara był wprost idealnym celem. Mimo wszystko powstrzymałem się, dalej siedząc na ławce, po czym zaciągnąłem się dymem z papierosa.

- Cześć – odpowiedziałem, starając się myśleć, że mówię do kogoś innego.

Izaya stał jak słup soli, nie wiedząc co zrobić. Nie spodziewałem się po nim takiej reakcji. Jego czerwone oczy skakały dookoła, z miejsca na miejsce. Spanikował tylko dlatego, że się przywitałem? Nie wiedział co zrobić, w pewnym sensie było to zabawne. Stał i patrzył się na mnie jak gdybym był jakimś kosmitą lub innym dziwadłem.

- Od kiedy jesteś taki kulturalny i się witasz? – zapytał otrząsając się, a na jego twarz powrócił ten chory uśmiech.

Cholera! Ten śmietnik nadal wyglądał zbyt zachęcająco!

- Przyszedłeś tu z jakiegoś konkretnego powodu? – spytałem starając się, aby mój ton głosu zabrzmiał w miarę spokojnie i udało mi się to.

Izaya najwyraźniej doznał szoku. Rozchylił lekko usta. Pierwszy raz widziałem, żeby tak długo zastanawiał się nad odpowiedzią. Przekręcił głowę na bok lekko mrużąc oczy.

- Ty… - zaczął – Co ty… dobrze się czujesz?

Powstrzymywałem się, żeby się nie roześmiać. To było strasznie zabawne.

- Dobrze – odpowiedziałem. Postanowiłem jeszcze bardziej, zaskoczyć tą mendę, więc dodałem – A ty?

- Ja? – spytał.

Wyglądał jakby wszystko docierało do niego z opóźnieniem.

- Ja… już pójdę – powiedział, po czym odszedł szybkim krokiem.

Nie wierzyłem w to. Tak po prostu sobie poszedł? Nie wiedział co zrobić, więc stchórzył i spierdolił. Zaśmiałem się cicho do samego siebie.

Skoro Izaya tak reaguję na spokojnego Heiwajime, to całe to panowanie nad sobą będzie zaskakująco proste. Bo co takiego może mnie zezłościć, skoro ten idiota zaniemówił od razu po tym jak się przywitałem?


*** 

Przez cały tydzień nie widziałem tego zapchlonego osła. Z jednej strony to dobrze ale jak mam ćwiczyć swoją samokontrolę skoro on się nie pojawia?

W pracy szło mi o wiele lepiej, gdy nie wkurzałem się na każdego dłużnika. Tom wydawał się być zadowolony z tego, że się go bardziej słucham i daje manto tylko temu komu on mi zleca, a nie komu popadnie. Nawet jeśli któryś z tych matołów nie specjalnie mnie denerwował, nadal byłem w stanie rzucić w niego automatem z napojami. Moja siła nie znikła. To nie było tak, że chciałem się jej pozbyć, była przydatna. Głównie chodziło o to, żebym nauczył się nad nią zapanować i ją kontrolować, co zadziwiająco dobrze mi wychodziło.

- Do jutra, Tom-san – powiedziałem, gdy obeszliśmy już wszystkich dłużników tego dnia.

- Do jutra – odpowiedział, po czym każdy z nas poszedł w swoją stronę.

Miałem zamiar pójść do domu ale zobaczyłem Coś. Coś, w co normalnie zacząłbym rzucać znakami drogowymi. Ciemna kurtka z jasnym futerkiem powiewającym na wietrze. Jej właścicielem był nie kto inny jak czerwonooki brunet o wkurzającym uśmieszku. Orihara Izaya – nareszcie się pokazał.

- Stęskniłeś się, Shizu-chan? – zapytał, podchodząc bliżej.

- Muszę odpowiadać?

- Nie, nie musisz – zaśmiał się.

Na pierwszy rzut oka zachowywał się tak jak zawsze ale jego oczy były rozbiegane. Znowu nie rozumiał co się dzieje, tylko tym razem lepiej to ukrywał.

To nie tak, że jego wzrok skakał w poszukiwaniu drogi ucieczki. Te krwiste oczy biegały po mnie, jak gdyby próbowały mnie prześwietlić. Nie wiedział o co chodzi, mogłem się domyślić jak bardzo niewiedza na jakiś temat może irytować informatora, szczególnie tego najlepszego.

- Shinra dał ci jakieś proszki? – zapytał, podchodząc bliżej z błyskiem ciekawości w oku.

- Nie – powiedziałem, chowając ręce do kieszeni.

- To może jesteś na coś chory? – ciągnął dalej, okrążając mnie dookoła, jakbym był eksponatem w muzeum.

- Nie – nie mogłem nic poradzić na to, że się zaśmiałem. Izaya był przekomiczny.

To był chyba pierwszy raz, gdy słyszał mój śmiech. Nie gorzki i nienawistny, tylko po prostu zwykły śmiech.

Odsunął się ode mnie, robiąc krok w tył, jak gdybym był jakimś dziwadłem.

- Rzuć we mnie czymś w końcu

- Niczym w ciebie nie rzucę – warknąłem na niego, starając się nad sobą panować – Nie lubię przemocy i nie będę już więcej bestią, którą zwykłeś mnie nazywać

- Rzucisz. Prędzej czy później czymś we mnie rzucisz – powiedział pewnie, patrząc się na mnie pełen powagi – Dziś, jutro, po jutrze… w końcu nie wytrzymasz i cię poniesie – mówił podchodząc coraz bliżej mnie, a na jego twarzy nie było ani śladu po denerwującym mnie uśmiechu – Niezależnie od tego jak bardzo chcesz być człowiekiem, nigdy nim nie będziesz. Byłeś potworem, jesteś potworem i będziesz potworem, a wiesz dlaczego? – zapytał, a jego krwawe oczy były bliskie zabicia mnie – Bo gdybyś był człowiekiem, musiałbym cię kochać tak jak wszystkich innych – wyszeptał mi do ucha – A to jest niemożliwe. Nie jesteś wstanie być człowiekiem, tak samo jak ja nie jestem wstanie cię kochać. Teraz rozumiesz?

Jego spojrzenie było inne. Nie było w nim ani grama złośliwości. Czysta nienawiść, determinacja i dzikość – z jakiegoś powodu mi się to podobało.

- Możemy się założyć – powiedziałem.

Zaśmiał się.

- Mam się zakładać? Z tobą? – jego spojrzenie nadal pozostało takie samo – No dobrze… proszę bardzo

Jego uśmieszek wrócił na swoje miejsce ale w połączeniu z tym spojrzeniem był… inny… Jeszcze nigdy się tak na mnie nie patrzył.

- Jakie dokładnie są zasady i o co się zakładamy? – zapytał.

- Przez miesiąc – otrząsnąłem się, z lekkim opóźnieniem odpowiadając na jego pytanie – Będziemy się widywać codziennie. Ty nie możesz mnie pokochać, a ja nie mogę ci zrobić krzywdy. Zwycięzca może zrobić z przegranym co chcę

- Na przykład go zabić? – spytał zainteresowany ofertą.

- Na przykład – skinąłem głową.

- A co jeśli po upływie miesiąca, nie wyłonimy zwycięzcy? – zadał kolejne pytanie

- Wtedy, przedłużymy zakład o kolejny miesiąc

- Wiesz w ogóle w co się pakujesz? – przekręcił głowę na bok – Przecież nie będziesz wiedział, czy dołączyłem cię do moich ukochanych ludzi, dopóki ci tego nie powiem

- Jakoś się dowiem – powiedziałem.

- No więc, dobrze – oznajmił – Ale żeby niebyło żadnych nieporozumień. Kocham ludzi jako całość. Nie kocham ich za to jacy są, ani za to co robią

- Wiem o tym

- Shizu-chan, ja nigdy nie przegrywam – powiedział, wyciągając do mnie dłoń, a ja ją ucisnąłem – A więc mamy zakład… - mruknął pod nosem, a jego usta wygięły się w asymetrycznym uśmiechu.

- Mamy zakład – powtórzyłem.

Puścił moją rękę, po czym zaczął iść tyłem coraz bardziej się ode mnie oddalając. To był pierwszy raz gdy dotknąłem go jak każdego innego człowieka.

- Skoro mamy się widywać codziennie, to jutro do ciebie zadzwonię i uzgodnimy, gdzie się spotkać – powiedział, po czym odwrócił się do mnie plecami – Do jutra, Shizu-chan~!

Zamrugałem jeszcze kilka razy i spojrzałem na swoją dłoń.

Co ja przed chwilą zrobiłem?

Założyłem się z tym gnojkiem?! Niemożliwe! To naprawdę ja to zrobiłem?! Nie! Cholera, co ja miałem w głowie?

Uzgodniliśmy, że nie mogę zrobić mu krzywdy. Nie było mowy o martwych przedmiotach, więc wyżyłem się na automacie z napojami, który najwyraźniej bardzo się za mną stęsknił po tygodniowej przerwie.

Gdy ochłonąłem i otarłem pot z czoła, podniosłem z ziemi puszkę coli, która wyleciała ze zniszczonego przeze mnie urządzenia.

Przez cały miesiąc – a może nawet i dłużej – będę musiał codziennie widywać się z Izayą.

- Przecież to niewykonalne – mruknąłem, otwierając puszkę z napojem, ale zaraz później przypomniałem sobie, że to ja sam postawiłem ten warunek.

Cóż… dzisiaj poszło mi zaskakująco dobrze.

~~~~~~~~~

Porobiłam odstępy, aby było bardziej przejrzyście^^ (po kopiowaniu z worda, zawsze znikały, więc musiałam je zrobić ręcznie -_-").

Kocham pisać z perspektywy Shizuo~! Wyobrażanie sobie, że widzę świat przez jego fioletowe okulary jest takie fajne >.<

Ogólnie to mam zaciesz, bo dostałam kurtkę z futerkiem (I feel like Izaya ;D)

Btw 28.01. są urodziny Shizuo, co powiecie na oneshoota?

20 komentarzy:

  1. Co do oneshoota - genialny pomysł.
    Co do opowiadania... kurde po prostu świetne :) Czekam na kolejne rozdziały i czy grzechem będzie jeśli zapytam: ile rozdziałów "Bez końca" masz jeszcze w planie? Jeżeli to jakaś tajemnica czy coś albo sama jeszcze nie wiesz to nie jest to jakoś super ważne - czysta ciekawość :3 No... To życzę duuuuuużo weny i zapraszam do mnie w wolnej chwili :]
    http://kurononamida-stories.blogspot.com/
    I tyle xdd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Btw. PIERWSZA!
      ...
      Sorry zawsze chciałam coś takiego napisać xdd

      Usuń
    2. Obecnie mam napisane siedem rozdziałów, ale to jeszcze nie koniec i sama nie wiem ile będzie ich łącznie

      Usuń
  2. zamiast one-shota to (wiem jestem bezlitosna i okrutna, że tego pragnę ale cóż taka już jestem) wolałabym kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Z powodu wyjazd nie mogłam i nie mogę skomentować w formie dłuższej wypowiedzi, więc zaklepuje sobie miejsce i czekaj na komentarz ;)
    Twoja Kathine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doooobra! Oto i ja, Kathine! Pamiętasz mnie? Przybyłam z komentarzem! No to Let's go.
      Na samym początku. REAKCJA:
      .
      .
      .
      KYAAA~!!! SHIZAYA~!!! *ma łzy w oczach* Jestem.. tak... szczęśliwa! *chlipie* To jest jak spełnienie moich marzeń! Tak długo czekałam *zakrywa twarz dłońmi i płacze na cały głos* Mogę umrzeć szczęśliwa *pociąga nosem*

      Po drugie. O NOTCE:

      No powiem ci... pomysł świetny. Shizuo, który się powstrzymuje... niby było (ale na krótko). Ale taki zakład? Niee... ^^ Powiem ci, że kiedy w końcu miałam dostęp do komputera było już grubo po 1, a ja bardzo pragnęłam się przespać. Ale nagle naszła mnie myśl "Szybko! Trzeba sprawdzić twojego bloga". I z wielką ochotą na sen otworzyłam twojego bloga...
      Jak ja się rozbudziłam! Oczy jak spodki! Coś jest! Jest notka, tak!! O mój Boże... SHIZAYA!
      I z senności została mi bezsenność -.- :D
      Ale wracając do tematu. Notka bardzo mi się spodobała. I cały pomysł. I te reakcje Izayasza i Shizusia... Ach i och. Ale i tak nic nie pobije końcówki. TEJ końcówki, gdzie ŁAPIĄ SIĘ ZA DŁONIE (zaznacza akcentem te 4 słowa) i robią zakład. To było coś tak dla mnie poruszającego, że serce mi zabiło, zrobiło mi się gorąco, a uśmiech nie chciał mi zejść z twarzy. Co wyglądało dosyć strasznie *śmiech*

      I po trzecie. INNE:

      Ogólnie całokształt bardzo ładnie się prezentuje. Jak zwykle jestem zachwycona twoim stylem pisania i gładkim piórem. Akcja płynie szybko i nie można się nudzi, ale przy tym nie masz wrażenia, że pędzisz. Wspaniały talent manipulacji czasem.
      Jesteś tego świadoma?

      Hah. Poza tym... twoja twórczość łapie mnie za serducho. Pisz dalej i nigdy nie przerywaj, bo mój smutek nie będzie znał granic! *śmiech*

      Twoja stała czytelniczka
      Kathine

      Usuń
    2. A na mnie mama krzyczy, że za dużo piszę i nie długo całkiem oderwę się od rzeczywistości ;P I jeszcze tata dorzuca swoje trzy grosze mówiąc, że pozdzieram klawisze xD

      Wracając do twojego komentarza... miałam banana na twarzy, gdy go czytałam ;D

      "Wspaniały talent manipulacji czasem" WOW.... nawet nie wiesz jak miło było przeczytać coś takiego (xD bo mnie manipulacji uczył Izaya, a on jest mistrzem ;P)

      "Pisz dalej i nigdy nie przerywaj" NIGDY NIE PRZERWĘ (nawet jak już nie będziecie mnie chcieli)!! Pisanie daje mi tyle radochy, że nie mam zamiaru przerywać.

      A co do sceny z uściśnięciem łapek, to nie myślałam, że tak bardzo ci się spodoba :) No ale cóż, gdy Shizuo 'dotyka' Izayę, to wszystkim się podoba xD

      Usuń
    3. U... mnie Izayasz uczył manipulacji ludźmi :) A Shizuo samoobrony (moje koleżanki twierdzą, że jestem ich dzieckiem.. Mi to nie przeszkadza ^^)
      Co do bluzy Izayi.. Ja ją mam :D Jaram się :D
      Poza tym... 28 mówisz... Możesz zrobić i oneshota i rozdział 2 :D Taki podwójny bonus -.^

      Jak nigdy nie przestaniesz pisać.. to ja nigdy nie przestanę czytać!!! :D

      Oczywiście, że ta scena mi się bardzo spodobała. Ja patrzę na takie rzeczy :D
      .. Gdy Shizuo dotyka Izayę.. wpadła mi teraz do głowy myśl, gdzie Shizu w innym stopniu dotyka Izayasza... Taki bardziej.. intymny? Haha.

      Twoja stała czytelniczka
      Kathine

      Usuń
  4. Moja droga, czytając ten rozdział setny raz (liczyłam) uważam iż Shizuo' we cyt."Jakoś się dowiem" ma drugie dno, i to dno (o tak) bardzo mi się podoba. Czekam z tęsknotą. Wiem, że znamy się krótko ale chce ci powiedzieć, że... Cię kocham. Nie wróć właśnie zdałam sobie sprawę jak to brzmi, kocham twój styl pisania i twoje opowiadania w woli ścisłości. Och prawie mi wyleciało dostałam słiiitaśnie okularki like Shizuo od cioci. Myślałam (dosłownie), że się rozpłynę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj!
    Na wstępie, chcę przeprosić Cię za moją nieudolność, ale pierwszy raz komentuję (jeśli tak to można nazwać) czyjeś opowiadanie zamieszczone w necie. Taki mój pierwszy raz :) Więc nie wiem za bardzo od czego zacząć.
    Ale chyba najlepszym będzie zacząć od początku (mam tylko nadzieję, że nie będę przynudzać):
    No to tak:
    Moim jedynym ulubionym paringiem jest ShizuoxIzaya :) przeczytałam większość (jeżeli już nie wszystkie) opowiadania jakie są po polsku na necie, no i co tu dużo będę pisać? Twoje są świetne! Lekko się je czyta. A jeśli chodzi o ten paring to jest dość truno oddać charakter i zachowania postaci, żeby miało to jako tako ręce i nogi. Z tego co myślę to... jesteś w pierwszej trójce osób najlepiej to ujmujących. Przeczytałam "Wampira", "Pasożyta", "Tulenie" i moim zdaniem są genialne! "Wampira" przeczytałam już jakiś czas temu i jak dotąd wracałam już do niego kilka razy. Ostatnio zawitałam tutaj zpowrotem skuszona ponownym delektawaniem się jego treścią, patrzę, a tu nie dość że dwa wspaniałe one-shoty, to jeszcze zapowiada się jakieś dłuższe przedsięwzięcie w postaci "Zakładu". Po przeczytaniu pierwszego rozdziału, no... po prostu nie mogę się doczekać drugiego! Najbardziej rozwalił mnie pierwszy akapit. Po przeczytaniu go, za każdym razem mam coraz większy zaciesz. A jak potem wyobrażę sobie reakcję Izayi (przepraszam , ale nie wiem czy odpowiednio odmieniłam imię, bo spotkałam się już z różnymi wersjami), gdy Shizuo z nim rozmawia po raz pierwszy, to trudno jest nie mieć dobrego humoru przez resztę dnia. Co by tu jeszcze napisać...?
    Ach, tak! Przepraszam, ale za to to mnie chyba znienawidzisz... jedyne zastrzeżenie/proźbę/nadzieję jakie mam to, by Shizuo nie był w "zakładzie" taki płaczliwy jak w "wampirze", bo to było momentami takie mało "Shizuowate". A tak to większych zastrzerzeń nie mam. I cóż mogę więcej dodać?
    - czekam na kontynuację " Zakładu" z niecierpliwością,
    - Twoje pomysły jak ich razem zeswatać są po prostu genialne,
    - świetnie oddanie charakterów postaci,
    - bajeczny pierwszy i drugi akapit zmuszający do zastanowienia się nad własnym życiem,
    - piękna scena razmyślań Shizuo, nad urzciem śmietnika,
    - rozbrajające zachowanie Izayi,
    - scena uściśnięcia sobie dłoni,
    - i mogłabym jeszcze tak wymieniać w nieskończoność :)
    Mam jeszcze tylko pytanie. Ile przewidujesz rozdziałów i co ile będziesz je publikować?
    A co do 28.01... Wiem, jestem bezczelna, ale chciałabym móc przecztać one-shota (Shizaya) i drugi rozdział lub rozdział drugi i trzeci :)
    Mam tylko cichą nadzieję, że kolejne rozdziały nie będą krótsze od pierwszego :D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny twórczej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo ... nareszcie coś z DRRR :D Uwielbiam jak piszesz z DRRR :)
    No to tak ... Shizuo ... jakie filozoficzne rozmyślania ... lubię go takiego ... próba zapanowania nad emocjami :D Genialne :)
    No tak ... Izaya musiał się nieźle zdziwić :D Taki zdezorientowany Izaya .. sweet :D
    "Rzuć we mnie czymś w końcu" ... nosz po prostu rozbroiło mnie to :D
    Zakład między Izayą a Shizuo wydaje się być zachęcający :D Może być ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam wiesz właśnie dziś przeczytałam ,,Wampir" od Shizaya i bardzo fajny mam zamiar czytać twój blog bo widze ,że piszesz systematycznie i mam co czytać sama dziś lub jutro wieczorem zaczne bloga o tej samej tematyce czyli shiaya zabieram się do czytania i napisze jakie wrarzenia z kolejnego opowiadania

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratulacje~! Świetnie piszesz~

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiedziałam, że tak będzie.
    Ledwo co postanowiłam, że to wszystko co napisałaś pokomentuję, bo za twój trud włożony w tego bloga i niespotykany talent, zasługujesz na to.
    Pierwsze co się stało po moim postanowieniu, to potknęłam się o kabel, i pociągnęłam nogą ten kabel, a laptop odszedł do krainy wiecznych łowów. ._.""" No to sobie poczekałam na nowy i w międzyczasie zdążyłam zapomnieć jak się nazywasz i jak nazywał się twój blog. >.< I co jakiś czas o tobie zapominałam i co jakiś czas sobie przypominałam. Oh gód.
    Ale powoli się z tym posunę.
    Bardzo powoli, bo niestety - przyjemne rzeczy muszę wkładać pod te obowiązkowe, a i tak tych mniej przyjemnych nie skończę robić, a tych fajnych nawet za dobrze nie zacznę.

    Wiem, zawiodłaś się. A przynajmniej powinnaś.
    Pora się wziąć za siebie i otworzyć żelki.~ *glukoza dla mózgu Kes = mózg Kes zgadza się na współpracę*

    <><><>

    Po pierwsze, i najważniejsze. Uwielbiam sposób w jaki przedstawiasz nam tu Shizuo. To nie jest jakieś niezamierzone wykrzywienie postaci, utworzenie brzydkiego odchyłu w jej oryginalnej postawie. Nie. To jest umiejętne ukazanie nieco wrażliwszej, na swój sposób innej, ale wciąż tej samej wersji Shizu.
    Kehehehe. Kes próbuje się wysłowić. *facepalm*
    W każdym bądź razie - Gdy to czytam, mam wrażenie, że owszem, to uwielbiany przez nas samozwańczy przestawiacz znaków drogowych, ale ty robisz coś jeszcze lepszego. Ty wchodzisz do jego łepka i nie robisz z tego tekstu, który muszę czytać na stojąco, bo inaczej niechybnie zaczęłabym walić głową o biurko.
    Mam na myśli... Tak pięknie się rozwinęłaś twórczo!~ \;v;/

    I jak tak patrzę na ten rozdział....To chciałabym też powiedzieć, że trochę za szybko i za łatwo to poszło. No właśnie, chciałabym. Wszystko jest cacusznie ułożone, tak wykończone i wypolerowane, że po napisanych przez ciebie słowach me oczy jeżdżą z rozkoszą.~ *wpływ żelków + wpływ godzin wieczornych - Kes pisze dziwne rzeczy*

    Na koniec....
    Ua. Kes cię wielbi. Kes też lubi szary. =w= *teraz doczytała - hańba*

    OdpowiedzUsuń
  10. Od razu skojarzyłam że piszesz o Shizuo ( o mnie ) . Lubie cie .Ja sie założyłem z izayą nie wierzę ? postaram sie wytrzymać ten miesiąc lub i więcej . obym mógł go zabić . to było wspaniałe .:3
    Troche za szybko doszło do zakładu ale mi to nie przeszkadza . powodzenia w pisaniu opowiadania "Widzieć świat twoimi oczyma" . - przeczytałem cały i jestem zbytnio ciekawa dalszego ciągu .

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawe. Mam zamiar przeczytać wszystkie opowiadania na tym blogu (Nie...to wcale nie dla tego, że zakochałam się w kurtce z futerkiem Izayi i wgl. - dodaje w myślach, z sarkazmem), a z racji, że wiem, jakie to wredne, kiedy ludzie czytają twoje opowiadania, a ich nie komentują -.-, będę komentować, każdy twój rozdział :) Hihihihi~! Mam nadzieję, że się cieszysz. :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie się zapowiada. Cóż opowiadanie jest zakończone więc trzeba nadrobić straty :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham to opowiadanie <3 wracam do niego i czytam po kilka razy. Jest to jedno z tych opowiadań, które śmieszą i zaskakują bez względu na to, który to już raz czytasz. NA prawdę lubię tego typu opowiadania. Zawsze chętnie do nich wracam, a ostatni rozdział "Zakładu" upodobałam sobie wyjątkowo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha tyle "opowiadań" w jednym komentarzu :D

      Usuń
  14. Już czytałam twoje opowiadania ale i tak lubię od czasu do czasu je czytać, więc błagam nie usuwaj ani bloga ani opowiadań!

    OdpowiedzUsuń