Życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt pełnych yaoi, radości, prezentów i seksu~~:D Spełnienia marzeń, drużyno fujoshi~~
Co prawda Wśto ("Widzieć świat twoimi oczyma") jeszcze nie mam, a właściwie to nawet nie zaczęłam pisać nowego rozdziału, ale przyszłam do was z oneshotem~ ach... ten świąteczny nastrój zmuszający ludzi do bezsensownego wydawania pieniędzy na towary, które niby są tańsze xD
~~~~~~~~~~~~~~
"Świąteczne majtki" - oneshot
[Shizuo]
Powstrzymując chęć wyjścia na papierosa, siedziałem ze
skrzyżowanymi na piersi rękoma. Na głowie miałem jakąś głupią mikołajową
czapkę, którą wcisnął mi Shinra i w ogóle to chciałbym znaleźć się teraz w
domu. Nie chodziło o to, że klasowa Wigilia mi się nie podobała. Było bardzo wesoło
i wszyscy byli mili, a przynajmniej starali się takich udawać, a nawet menda
jakoś tak przyjaźniej się uśmiechała. Spojrzałem na Izaye, który miał na głowie
opaskę z uszami renifera i ciężko westchnąłem. Nie chciałem tu być głównie
przez niego. Bałem się, że mnie sprowokuje, a ja przez to zniszczę wszystkie te
ładne ozdoby, albo nawet rzucę w niego choinką. W dodatku nie wiedziałem, jak
zareaguje na prezent ode mnie. Może i go nie lubiłem, ale… i tak z jakiegoś powodu
obawiałem się, że mu się nie spodoba. W końcu niełatwo jest zadowolić
psychopatę. Jeszcze potem będzie się mścił denerwując mnie dwa, albo nawet i
trzy razy bardziej.
Westchnąłem i sięgnąłem po jednego z poroskładanych wszędzie
cukierków. Akurat tak się złożyło, że trafiłem na swojego ulubionego. Włożyłem
go do buzi, aby jakoś odciągnąć swoje myśli od nałogu.
- W porządku – nauczyciel klasnął w dłonie i wesoło się
uśmiechnął – W takim razie czas na prezenty.
Westchnąłem cierpiętniczo i przedzierając się przez
kręcących się dookoła uczniów, podszedłem do kleszcza, trzymając w dłoniach
paczuszkę z prezentem, po czym usiadłem obok niego.
- Trzymaj i zdychaj jak najszybciej – powiedziałem, patrząc
w bok, a chwilę później usłyszałem jego cichy śmiech.
- Wiesz, Shizu-chan… - zaczął, a ja przez sam jego ton głosu
się spiąłem. Poczułem jak włoski na karku stają mi dęba i miałem ogromną ochotę
mu dowalić – Bo tak się akurat złożyło, że ja wylosowałem ciebie – chwilę
później poczułem jak menda przykłada mi coś do brzucha, a gdy odwróciłem się w
jego stronę, zobaczyłem, że było to średniej wielkości pudełko.
- Uh.. dzięki – burknąłem i wymieniłem się z nim prezentami.
Odpakowaliśmy je przy sobie. Czułem, jak zżera mnie
ciekawość. W końcu co niby mógłby mi dać chłopak, którego nienawidziłem? Obaj
byliśmy tego ciekawi i szybko odpakowaliśmy prezenty.
- Serio, Shizu-chan? – Izaya spojrzał na mnie spod grzywki,
trzymając w dłoni dezodorant, który okleiłem kartką papieru z narysowanym,
przekreślonym na czerwono, czarnym kleszczem.
- Powąchaj – mruknąłem niezainteresowany, samemu grzebiąc w
swoim pudełku. Było w nim pełno słodyczy i to w dodatku takich drogich, a
pośród nich znalazłem majtki z Calvina Kleina. Zarumieniłem się i szybko
wsadziłem je z powrotem, nie chcąc, aby ktokolwiek je zobaczył – Ty zgłupiałeś…
– warknąłem na niego, ale on mnie zignorował.
- Oo.. nawet ładnie pachnie – uśmiechnął się, nadal wąchając
swój popsikany nadgarstek – Dzięki, Shizu-chan~pomysłowa naklejka… ej, tu jest
coś jeszcze..? – wsadził dłoń do świątecznej paczki, którą mu dałem i wyciągnął
z niej dośc dużego, puchatego misia z wielką czerwoną kokardą wokół szyi –
Shizu…? – zdziwił się, patrząc raz na mnie raz na pluszaka.
- No co? – spytałem, nie rozumiejąc, o co mu chodzi, a sam
byłem bardziej zainteresowany swoim prezentem i już zdążyłem włożyć sobie
między usta pocky.
- No nic.. – zaśmiał się cicho – To nawet dośc uroczy
prezent, jak na takiego brutala, wiesz?
- Odezwał się ten, co kupił mi gacie – prychnąłem.
Izaya zaśmiał się, wyraźnie rozbawiony i posadził sobie
misia na kolanach – Wiesz~ miło będzie móc popatrzeć w szatni od wf na twój
tyłek, kiedy będziesz miał je na sobie – puścił mi oczko.
- Nie będę miał ich na sobie – syknąłem, zgniatając pudełko
pocky i groźnie zmrużyłem oczy.
- Będziesz~będziesz - zaśmiał się i oparł swój podbródek o
głowę misia – Oi, Shizu-chan~on jest super milusi… – mruknął, ocierając się o
pluszaka policzkiem.
- To chyba dobrze..
- Dzień dobroci dla zwierząt, czy może nie chcesz mnie
zabić, dlatego, że masz słodycze? – mówiąc to, wziął sobie z mojego pudełka
jednego cukierka i włożył go do buzi.
- To drugie – mruknąłem obojętnie i odsunąłem od niego
pudełko, żeby więcej już nie brał.
On jedynie się zaśmiał – Przekupny jesteś, Shizu-chan. Muszę
ci częściej kupować słodycze.
Spojrzałem na niego kątem oka. Znowu miał na twarzy ten swój
głupi, przemądrzały uśmieszek, przez co ponownie trochę się spiąłem.
[Izaya]
Gdy nasza klasowa Wigilia dobiegła końca, wszyscy zaczęli
powoli się zbierać i kierować do szatni, gdzie ubieraliśmy swoje buty.
Poprawiłem trochę golfik swojego sweterka w renifery, który w zeszłym roku dostałem
od bliźniaczek i zmieniłem buty. Kiedy zakładałem szalik, kątem oka spojrzałem
na Shizuo, który też się ubierał. Zauważyłem, że żuł gumę – pewnie jedną z
tych, które mu kupiłem. Zrobił z niej balona, a ten po chwili pękł, obklejając
mu usta. Nie mogłem się opanować i wybuchłem śmiechem, po czym podszedłem do
niego, zanim w ogóle zdążył zareagować i korzystając z tego, że większość
uczniów już wyszła, stanąłem na palcach. Zacząłem językiem i zębami odklejać z
Shizu-chana gumę, co na końcu i tak skończyło się pocałunkiem o smaku
truskawkowej gumy, którą na końcu mu ukradłem. Odsunąłem się od niego.
- Uratowałem cię, Shizu-chan~ - uśmiechnąłem się, nadal
powoli żując gumę.
- Ta… - mruknął niby obojętnie, ale i tak zauważyłem, że
jego policzki są lekko różowe. Ta bestia była czasem naprawdę urocza. Zaśmiałem
się i nadal żując skradzioną gumę, założyłem na siebie kurtkę, po czym
wyszedłem ze szkoły. Zastanawiałem się nad wieloma rzeczami, aż nagle przerwało
mi w tym mocne uderzenie w tył głowy. Poczułem zimno i coś mokrego wpadło mi za
koszulkę. Śnieg?! Głośno krzyknąłem, starając się wytrząsnąć go zza mojego
kołnierza.
- UKRADŁEŚ MI GUMĘ! – usłyszałem głośne warknięcie i chwilę
później zobaczyłem, jak Shizu-chan zlepia kolejną śnieżkę. On chyba sobie
żartował. Jednak nie. Kiedy następna śnieżka uderzyła mnie w brzuch,
zrozumiałem, że ta ameba była w stu procentach poważna. Zresztą, on i tak
rzadko kiedy się wygłupiał. Lekko zmrużyłem oczy, w przeciwieństwie do
pierwotniaka nie miałem rękawiczek, ale i tak się schyliłem. Po zlepieniu
śnieżki, rzuciłem nią w blondyna i trafiłem mu nią w ramię. Kolejna jego
śnieżka trafiła w moje udo. Rzucaliśmy się tak i rzucaliśmy, a ja dostrzegłem,
że obok nas przechodzi nasz nauczyciel, który też właśnie wychodził ze szkoły.
No cóż, przynajmniej powinien się cieszyć, że zamiast niszczyć szkolne boisko,
rzucamy się śniegiem.
- IZAYA, TY MENDO! – wydarł się Shizuo, a chwilę później
ogromna śnieżna kula zwaliła mnie z nóg. Miękka kurtka i śnieg na ziemi
zamortyzował mój upadek, a ja chwilę leżałem na ziemi, patrząc się w niebo i
zacząłem robić aniołka. Nie trwało to długo, ponieważ chwilę później do ziemi
przygwoździł mnie Shizu-chan – Oddawaj gumę – warknął, siedząc na mnie okrakiem
i złapał mnie za szalik.
Lekko się uśmiechnąłem na widok jego rękawiczek. Były
dwupalcowe, zupełnie jak te dla dzieci – to też było w nim urocze.
- Oddawaj – mocniej przycisnął mnie do ziemi, a ja lekko się
zmarszczyłem, po czym, żeby nie zrobił mi krzywdy, przez co potem z pewnością
miałby wyrzuty sumienia, sypnąłem w niego śniegiem.
Chwilę później Shizu-chan się odchylił i poleciał do tyłu,
lądując tyłkiem na śniegu i zasłonił oczy ośnieżonymi rękawiczkami.
- Ups.. – syknąłem cicho, po czym się do niego przysunąłem i
zabrałem jego ręce od oczu – Czekaj, czekaj – przetarłem mu oczy, a kiedy je
otworzył, lekko na nie dmuchnąłem, żeby jakoś pozbyć się śniegu.
- Nie wiesz, że nie sypie się śniegiem w oczy, durniu?! –
warknął, wciąż mrużąc oczy, które były trochę zaczerwienione.
- Przepraszam, Shizu-chan – mruknąłem niechętnie, a później
lekko pocałowałem go w policzek, nie przejmując się faktem, że tym razem
przechodziła obok nas pani dyrektor. Zignorowała nas i poszła dalej. Ludzie
naprawdę byli ciekawi~ - Zimno mi trochę – powiedziałem szczerze i spojrzałem
na swoje czerwone, zdrętwiałe dłonie, Shizu-chan mimo tego, że był potworem,
też się trochę trząsł.
- To idziemy do mnie, czy do ciebie? – spytał, pociągając
nosem.
Lekko się uśmiechnąłem. Nigdy do końca nie potrafiłem
zrozumieć naszej relacji. Z jednej strony się nienawidziliśmy, ale z innej za
sobą przepadaliśmy. Naprawdę, to prawie jak magnesiki. W zależności od tego,
którą stroną były do siebie zwrócone, potrafiły się odpychać lub przyciągać.
Tak samo było z nami, kiedy byliśmy wśród innych zachowywaliśmy się zupełnie
inaczej niż wtedy, gdy byliśmy sami. Tylko, że Shizu-chan był na tyle nieprzewidywalny, że potrafił wybuchnąć i zacząć mnie znowu nienawidzić nawet
wtedy, kiedy zwyczajnie zabrałem mu gumę.
- Wiesz, Shizzy – zaśmiałem się – Guma i tak się już wyżuła…
i gdzieś mi wypadła z buzi, kiedy oberwałem tą ogromną śnieżną kulą – wstałem z
ziemi i podałem mu rękę, a on o dziwo ją złapał.
Gdy obaj byliśmy już na nogach, podniosłem swój prezent,
który upuściłem, kiedy dostałem w głowę śnieżką, a Shizuo wrócił po swój do
szatni. Stanęliśmy obok siebie.
- Pójdziemy do ciebie, bo u mnie zaatakują nas Mairu i
Kururi – powiedziałem w końcu, a on chwilę później skinął głową i podał mi
swoją jedną rękawiczkę. Lekko się uśmiechnąłem – Ne~~ Shizu-chan to prawie tak,
jak w mangach~ - zaśmiałem się i założyłem ją, a zziębnięte palce drugiej dłoni
splotłem z ciepłymi odpowiednikami Shizu-chana.
Szliśmy tak w ciszy, aż w końcu dotarliśmy do domu.
Puściliśmy swoje dłonie nieco wcześniej, żeby jego rodzice nie zauważyli.
Pewnie byliby nieźle zdziwieni. Zaśmiałem się pod nosem na samą myśl o tym i
zaczęliśmy się rozbierać, a ja przez mokre ubrania nadal lekko się trzęsłem,
Shizu-chan zresztą też. Przywitał się z Kasuką i razem ze swoimi prezentami,
poszliśmy do jego pokoju. Jak zwykle rozsiadłem się na jego łóżku, a on zaczął
szperać w szafie i chwilę później rzucił we mnie jakimiś ubraniami – Przebierz
się, bo będziesz chory – powiedział niby od niechcenia, a chwilę później obaj
zaczęliśmy się rozbierać. Zauważyłem jak dyskretnie mi się przyglądał, kiedy
się rozbierałem i jeden z kącików moich ust uniósł się w górę. W
przeciwieństwie do niego, ja z niczym się nie kryłem i po prostu wlepiałem w
niego oczy. Wpadłem nawet na pewien pomysł i mając na sobie tylko jego trochę
przyduży sweter, podszedłem do niego, gdy ubierał spodnie i klepnąłem go w jego
wypięty tyłek.
- Ał! Co ty…!? – szybko się odwrócił, a gdy zorientował się,
co właśnie zrobiłem, cały się zarumienił.
- Nie zakładaj jeszcze spodni, tylko przymierz prezent –
uśmiechnąłem się złośliwie – Chcę zobaczyć, jak wyglądasz~
- N-nie – uciął krótko i wsunął na siebie spodnie – Ubierz
się.
Westchnąłem niezadowolony i też założyłem spodnie, po czym
wziąłem swojego nowego misia i usiadłem z nim na łóżku Shizuo, wdychając
przyjemny zapach jego sweterka.
[Shizuo]
- Jeszcze dzisiaj nie paliłem… - westchnąłem, wieszając z
Izayą nasze mokre ubrania w łazience.
- To dobrze.
- Nie, właśnie niedobrze – warknąłem – W domu nie zapalę, bo
mama się zorientuje, a strasznie mi się chcę… i przestań wszędzie nosić z sobą
tego misia! To irytujące!
Izaya jedynie się uśmiechnął i poprawił pluszaka, którego
cały czas nosił na baranach – Ale kiedy to taki uroczy prezent od
Shizu-chana~nie mogę się z nim rozstać – powiedział sztucznie i cicho się
zaśmiał, a następnie poczułem nieprzyjemne i szczypiące uczucie ciągnięcia
połączone z bólem na swoim tyłku – Atak z zaskoczenia~~ pilnuj tyłów
Shizu-chan~!!
Na moment przestałem oddychać, czując jak pulsuje mi skroń,
a później powoli, bardzo powoli wypuściłem z płuc powietrze – Jeszcze raz mnie
klepniesz, to zrobię ci tak samo – powiedziałem spokojnie i powiesiłem na lince
jego spodnie – Tylko, że wtedy raczej przez kilka dni nie usiądziesz.
Wyszedłem z łazienki, a potem udałem się do kuchni, gdzie –
jak już wcześniej ustaliliśmy – mieliśmy zrobić sobie gorącą czekoladę. Izaya
poszedł za mną, trzymając misia za nogi, żeby nie spadł z jego barków i zaczął
podskakiwać, śpiewając przy tym jakąś wesołą kolędę.
On naprawdę był wkurzający. Szybko się odwróciłem,
przypierając go do ściany, a on spojrzał na mnie wielkimi oczami – Cz-czasem
jest zbyt nieprzewidywalny.. – powiedział wyraźnie przestraszony, a miś spadł
na ziemię.
- Ty specjalnie jesteś dzisiaj taki wkurzający, prawda? –
warknąłem.
- No wiesz, Shizu-chan~~ miło by było, gdybyś tak odświętnie
rzucił we mnie choinką – puścił mi oczko, a ja cicho warknąłem, cały się przy
tym spinając – Ale może… - zaczął, niby obojętnie spoglądając na swoje
paznockie, po czym zerknął na mnie dość pociągająco – może bym przestał, gdybyś
przymierzył swój prezent~
Czyli.. będę skazany na jego upierdliwość dopóki tego nie
przymierzę, tak? Westchnąłem i wyjąłem z lodówki mleko.
Wieczorem…
- Wkurzające, wkurzające,
wkurzające… - cicho mamrotałem
pod nosem, myśląc, że zaraz chyba oszaleję – Dobra! Przymierzę je, tylko się
zamknij! – krzyknąłem, a Izaya w końcu przestał śpiewać na cały głos te durne
kolędy.
Wziąłem głęboki oddech, ciesząc się z ciszy, ale ta niestety
nie potrwała zbyt długo.
- Ale zakładasz je przy mnie – powiedział z tym swoim chorym
uśmieszkiem, a ja jedynie zacisnąłem dłonie w pięści. Fakt, że jeszcze dzisiaj
nie paliłem jedynie dodatkowo mnie denerwował, ale nie za bardzo chciało mi się
wychodzić na mróz i po raz kolejny poparzyć się zapalniczką. Zima była jak
wrzód na dupie i nienawidziłem jej. Zdecydowanie wolałem się wygrzewać na
słońcu.
Nim się zorientowałem, Izaya złapał mnie za rękę i zaczął
ciągnąć w stronę pokoju. Wstałem z kanapy w salonie i wyłączyłem telewizor, na
którym oglądaliśmy jakiś głupi świąteczny film, niechętnie za nim idąc. Kiedy już
tam byliśmy, podał mi bieliznę i usiadł na krześle przy moim biurku, zakładając
nogę na nogę. Jego milczenie i przemądrzały uśmieszek na ryju, sprawiały, że
czułem się niezręcznie.
Usiadłem na łóżku i trzymałem w rękach te cholerne majtki.
- Jeśli chcesz, możesz zrobić striptiz przy kolędach~
- Przestań – warknąłem. Cholernie się wstydziłem, a ta menda
wcale mi nie pomagała.
- Mam zacząć śpiewać~? – spytał, biorąc głęboki oddech.
- Nie! Tylko nie śpiewaj, cholera.. – warknąłem i wstałem,
zaczynając rozpinać spodnie – Jesteś cholernie upierdliwy.
Izaya uśmiechnął się zwycięsko – A ty cholernie seksowny,
kiedy rozpinasz pasek – powiedział, uśmiechając się asymetrycznie i zaczął
lekko kręcić się na krześle, cały czas patrząc na mnie od boku.
Poczułem jak moje policzki robią się nieco cieplejsze. Czemu
musiało sprawiać mu przyjemność zawstydzanie mnie?! Nie mógł znaleźć sobie
innego hobby?!
Kiedy ściągnąłem z siebie spodnie, usiadłem na łóżku, a
swoje bokserki ściągnąłem tak, żeby niczego nie widział.
- Shizu-chan~rozsuń nóżki – uśmiechnął się wrednie.
- Chciałbyś – warknąłem i groźnie zmrużyłem oczy.
- Mhm~chciałbym.
- To chcij dalej – burknąłem, po czym nadal niczego mu nie
pokazując, szybko wsunąłem na siebie te jego głupie majtki – Już – odpowiedziałem
niechętnie i zabijałem go wzrokiem.
- To ślicznie – cicho zachichotał – To teraz wstań i się
pokaż, bo ja nadal nic nie widzę, Shizu-chan – powiedział, wstając z krzesła i
spojrzał na mnie z góry.
Powstrzymując w sobie chęć dowalenia mu, wstałem, tym samym
stając z nim na równi. Posłał mi wyjątkowo niewinny jak na niego uśmieszek, a
kiedy schyliłem się po swoje leżące na ziemi spodnie, on znowu mocno klepnął
mnie w tyłek.
- Ał…
- Te są bardziej obcisłe – westchnął do siebie –
zdecydowanie lepiej w nich wyglądasz przy schylaniu się, Shizzy~~
Zacisnąłem pięść na swoich spodniach i uśmiechnąłem się
sztucznie – Chyba ci coś mówiłem, nie? – warknąłem groźnie, ale on jakoś niczego
sobie z tego nie zrobił. Jego ignorancja tylko dodatowo mnie wkurzyła.
- Wiesz Shizu-chan~ty często rzucasz słowa na wiatr… na
przykład, jak mówisz mi, że mnie zabijesz.
- Rzucam słowa na wiatr, huh?! – warknąłem, ale chwilę
później powaliłem go na łóżko. Leżał na nim na brzuchu i właśnie wtedy,
odwdzięczyłem mu się i mocno uderzyłem go w tyłek.
Po pokoju rozległ się głośny plask.
[Izaya]
- Aaaaaaaahhhh! – krzyknąłem na cały głos, a oczy zaszły mi
łzami. Czułem się zupełnie tak, jakby ktoś zdarł mi skórę z pupy, a mrowienie
doprowadzało mnie do szału. Zakryłem siedzenie dłońmi i zsunąłem się z łożka –
T-ty potworze – wychlipałem, nadal trzymając się za pośladki i w dalszym ciągu
leżałem brzuchem na podłodze, trochę kiwając się na boki.
- Nawet mnie trochę boli ręka – mruknął, patrząc na swoją
dłoń, a jego wyraz twarzy pokazywał, że ma moje cierpienie w nosie i bardziej obchodzi go jego własne,
które z pewnością było zdecydowanie mniejsze. Shizuo był po prostu nieludzki. Lekko
zmrużyłem oczy, a kilka łez spłynęło mi po policzkach.
- Aagh.. – stęknąłem cicho, gdy spróbowałem wstać – Shizu-chan..
zabiję cię za to – wysyczałem przez zęby.
- Ty też mnie uderzyłeś, więc nie narzekaj – mruknął obojętnie
i wsunął na siebie spodnie.
- Ale nie tak mocno! – krzyknąłem przez łzy – Zdajesz sobie sprawę z tego jak boli
klaps od takiego potwora jak ty?!
- Nie narzekaj – wzruszył ramionami.
- Ughuuu… - stęknąłem jeszcze raz i zacząłem trochę masować
swój tyłek, łudząc się, że może to pomoże. Shizu-chan i ta jego durna
nieprzewidywalność…
Zerknąłem na blondyna i zobaczyłem, że ten patrzy na mój
tyłek – Jeszcze ci mało? – warknąłem.
- Nie… jestem czegoś ciekawy… - mówiąc to, przyciągnął mnie
do siebie za szlufkę od moich spodni, ciągnąc mnie po ziemi jak jakiegoś
śmiecia. Zanim w ogóle zdążyłem zareagować, zsunął mi z pupy spodnie, a zaraz
potem też i majtki – Ha! Jest – zaśmiał się, a ja odwróciłem się nie wiedząc, o
co mu chodzi.
- Co jest? – spytałem, ale nijak nie mogłem zobaczyć swojego
tyłka.
- Ślad po ręce – zaśmiał się.
Spojrzałem na niego spod grzywki z chęcią mordu w oczach –
Zabiję cię za to – warknąłem.
[Shizuo]
Następnego dnia, rano
Doskonale pamiętam, że gdy zasypiałem, Izaya leżał obok
mnie. Właściwie to po tym klapsie mało się ruszał, tłumacząc się tym, że ledwo
może chodzić. Dobra, przyznaję może i to było trochę za mocno i mogłem chociaż
postarać się jakoś ograniczyć swoją siłę, ale menda sobie zasłużyła! Irytował
mnie cały dzień i w dodatku wcześniej jeszcze ukradł mi gumę i sypnął śniegiem
w oczy.
Tak czy inaczej, czułem jak powoli się budzę, a smak tortu
czekoladowego, który jadłem we śnie, powoli się ode mnie oddalał i odpływał
dalej i dalej… chciałem pospać jeszcze trochę dłużej i zazwyczaj udawało mi się
to przez wtulenie twarzy we włosy Izayi. Tylko, że teraz jakiegoś powodu go przy mnie nie było. Kładliśmy
się razem, więc gdzie on niby polazł?!
Już miałem otworzyć oczy i się za nim rozejrzeć, kiedy nagle
poczułem cholernie szczypiące, mokre i ultra-zimne zimno w majtkach. Zerwałem się
z krzykiem i pierwszym co zobaczyłem był zadowolony uśmieszek Izayi, który
trzymał w dłoniach śnieg. Okno do pokoju było otwarte i pewnie wziął go z
parapetu, ale nie to było teraz ważne! Ważne było to, że czułem się tak, jakby
moje jajka i członek zamieniły się w kostkę lodu.
- Z-zab-biję c-cię! – warknąłem i jak najszybciej starałem
się wytrząsnąć śnieg z majtek, ale
najszybszym i najskuteczniejszym rozwiązaniem było ich zdjęcie. Szybko zagarnąłem
większość kołdry, chcąc pozbyć się tego cholernego zimna i jakoś rozgrzać, po
czym rzuciłem Izayi mokre majtki w twarz – W t-tyłek sobie wsadź ten prezent –
warknąłem, lekko się trzęsąc i zamknąłem oczy.
To była najgorsza pobudka w całym moim życiu.
- Ach~słodka zemsta… – westchnął Izaya, a gdy otworzyłem
oczy, zobaczyłem, że kręci moimi majtkami na palcu.
- Zamknij się, bo zaraz będziesz miał ślad na drugim
pośladku – warknąłem cicho i głowę też schowałem pod kołdrą.
~~~~~~~~~~~~~~~
No~.3. Zastanawiam się też, czy nie napisać jeszcze jednego gwiazdkowego shota~~ ale to sama nie wiem xD się pochwalę, że mam jeszcze dwa niegwiazdkowe shoty w zanadrzu~~ normalnie asy w rękawie =w= hehe~~
PS Wiem, że zamieszczam po północy i jest już 23 grudnia, ale chciałabym złożyć Hibiyi spóźnione życzenia urodzinowe, bo nasze małe książątko miało urodzinki właśnie 22 grudnia~~
Wszystkiego najlepszego, Hibiya~~
Kochanie wyszło ci to przezajebiście i stwierdzamy, że za tego shota kocham cię! Jest świetny, po prostu wybitny! Ah gdybym ja umiała tak pisać. Oj jak ci zazdroszczę.... Whatever... Kocham tego shota i czekam na kolejny rozdział "Widzieć świat takimi oczyma" czy mogę wiedzieć ile planujesz rozdziałów tego opowiadania?
OdpowiedzUsuńTak.... tak szczerze to nie mam pojęcia ile xD Cieszę się, że się podobało :D stęskniłam się trochę za pisaniem śmiesznych rzeczy~~ ^^
Usuń*płacze* *tarza się po ziemi* P-Pozdrowienia z-z po-podłogi ! xD Ten shot jest genialny! Nie wyrabiam ze śmiechu! Ale jednocześnie na początku był całkiem słodki no po prostu, krótko mówiąc genialny! Życzę weny i pozdrawiam + Wesołych Świąt :D
OdpowiedzUsuńBuhahahahah, ja pierdole, uwielbiam twoje one shoty. Szatanie, prawie z krzesła spadłam, czytając to.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobały ich relacje tutaj. Takie przeplatanie nienawiści z miłością, co koniec końców wychodzi zabawnie i fajnie. Lubię ten sposób i generalnie poruszyłaś mnie tym porównaniem ich kontaktów do magnesów. Jest fantastyczne i idealnie oddaje to, jak się nawzajem traktują. To stwierdzenie było piękne ^^
A wracając do tego, z czego się śmiałam... po pierwsze: ja tam rozkminiam, dlaczego akurat dezodorant. Okej, ogarniam, naklejka fajny pomysł, miś był uroczyyy! Wyobraziłam sobie takiego Izayę z tym pluszakiem, przytulającego się do niego, awwwwww co za słodki widok *_* Shizuś wie, jak zadowolić innych xD
Izaya i jego prześladowanie zawsze spoko xD Zastanawiam się, jak on śpiewał te kolędy, że Shizu-chan wreszcie się zgodził.
,,Te są bardziej obcisłe. zdecydowanie lepiej w nich wyglądasz przy schylaniu się, Shizzy" - zabrzmiało, jakby chciał go wyruchać xD
Waaa, cały shot był taki uroczy, fajny, lekki i zabawny, że od razu mi się humor poprawił ^^ Zgodzę z tymi wyżej: genialnie. Miszu, uwielbiam twoje dzieła ^^
Ach...Shizu-chan w mikołajkowej czapeczce...no po prostu coś wspaniałego~! >W<
OdpowiedzUsuńW dodatku na Wigilii klasowej...od razu ożywają wspomnienia~! :D
Kiedy przeczytałam o tej części z gaciami...normalnie ryłam ze śmiechu~! xD
Nawet raz strzeliłam sobie facepalm ze śmiechu~! xD
Momentami było naprawdę uroczo~! Kocham Twoje one shoty~!
Pozdrawiam i również życzę Wesołych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku, w końcu to już niedługo~! :D
Ooooo *q* Oneshot <3 Kocham Twoje opowiadania okazyjne, bo widac, ze nie są wymuszone, jak to bywa na innych blogach ^^ No i to było po prostu śmiechowe i takie urocze~ Shizuś jak małe dziecko w dwupalcowych rękawiczkach, chcę takiego pod choinkę ^^
OdpowiedzUsuńŻyczę weny ~Val
WoW!!! Uwielbiam Twojego bloga!
OdpowiedzUsuńTen one shot byl przezabawny! Haha... Najlepszy byl ten slad na tylku :p ach ten Shizus <3
Pomysl z majtkami pod choinke byl super. Smialam sie jak glupia :D strasznie mi sie podobalo i niecierpliwie czekam na wiecej :)
~Desire
ps. Zapraszam opowiadania-slash-desire.blogspot.com
kocham to xD poryczałam sie ze śmiechu, Shizuuuś xDD
OdpowiedzUsuńŚwietne xd ahahahaha~! niby urocze, a popłakałam się ze śmiechu :)
OdpowiedzUsuń