A wam życzę Szczęśliwego Nowego Roku~~ :D
~~~~~~~~~~~~~~~~
Lekcja biologii
Izaya podparł się na łokciu i ze znudzeniem wsłuchiwał się z
monotonny głos nauczyciela biologii. Chyba jedyną osobą w klasie, która
słuchała go z zainteresowaniem był Shinra, ale to akurat nikogo nie dziwiło. W
końcu doktorek kochał biologię i wszystko co z nią związane, a w szczególności
kochał doświadczenia na żywych obiektach, takich jak Celty, czy Shizuo. Gdy brunet pomyślał o Shizuo przekręcił głowę w
prawo i spojrzał na niego. Okazało się, że blondyn też na niego patrzył i ich
spojrzenia się spotkały.
- …niektóre
pierwotniaki mogą być pasożytami
Obaj dwukrotnie zamrugali, idealnie wyłapując dwa dobrze
znane sobie słowa ze zbitku nudnych określeń wypowiedzianych przez nauczyciela.
Izaya uśmiechnął się zadowolony i korzystając z tego, że jego ławka znajdowała
się niedaleko Shizuo, nachylił się nad nim, kiedy nauczyciel nie patrzył i
wyszeptał mu do ucha – Cofam to wcześniejsze, Shizu-chan. Skoro możesz być mną,
to nie jesteś aż tak głupi.
Kara
W klasie panowała cisza, którą zakłócało jedynie ciche
skrobanie długopisów o kartkę. W pomieszczeniu znajdowała się tylko dwójka
uczniów. Lekcje już dawno dobiegły końca, a na tablicy napisane było tylko i
wyłącznie jedno, długie zdanie.
„Nie będę więcej
ganiać się po boisku i niszczyć własności szkoły oraz nie wdam się więcej w
żadną bójkę.”
Chłopcy siedzieli obok siebie, a ich karą było przepisanie
zdania z tablicy tysiąc razy. Izaya na moment odłożył długopis i rozmasował
obolałe palce. Prawdopodobnie będzie miał odciski, nie mówiąc już o Shizuo,
który ściskał długopis o wiele mocniej od niego. Brunet wyjrzał za okno,
spoglądając na pomarańczowe niebo, a później przeniósł wzrok na kartkę swojego
wroga, chcąc ocenić któremu z nich idzie szybciej.
- Shizu-chan, wiesz, że wszędzie napisałeś źle to kanji?
Napisałeś jedną kreseczkę za dużo – uśmiechnął się z wyższością brunet, palcem
wskazując błąd blondyna – Żeby przepisywać z tablicy i wciąż popełniać błędy…
naprawdę trzeba być amebą – pocmokał z dezaprobatą.
Chwilę później Shizuo zgniótł długopis, a cała jego praca
zalała się tuszem.
- Ups~wygląda na to, że musisz zaczać od początku – Izaya
uśmiechnął się niewinnie, chcąc wrócić do pisania na swojej kartce, ale nim się
zorientował, została ona podarta na strzępy przez pewną nieokiełznaną bestię – Jak tak będziemy sobie
robić, to posiedzimy tu do jutra – mruknął, patrząc na podłogę pokrytą
strzępkami pełnymi wielu już zniszczonych w ten sposób kartek.
Komiczna pchła
Shizuo miał już tego dość, ale i tak starał się siedzieć na
stołówce i jakoś dzielnie to znosić. Naprawdę miał przeogromną ochotę na
zabicie tego gnoja, a każdy nowy dowcip przez niego opowiedziany sprawiał, że
pulsowanie w głowie Shizuo się nasilało.
- A~! Dotachin, a ten słyszałeś? – zawołał nadal roześmiany
brunet – Kiedy Heiwajima Shizuo spogląda w niebo, chmury pocą się ze strachu.
Nazywamy to deszczem~~ - po powiedzeniu tego brunet zaczął walić pięściami w
stolik i zwijał się ze śmiechu – Albo ten..
- Izaya-kun, proszę, przestań się śmiać. Jesteś cały
czerwony, udusisz się – przerwał mu Shinra, martwiąc się wypiekami na jego
twarzy.
- Heiwajima Shizuo nie zna litości! Litość boi się go
przyznać~~ HAHAHAHAHAHAHA!!
Kadota nawet nie oderwał wzroku z nad książki – Izaya,
skończ już z tym. Żarty o Chucku Norrisie są głupie, w dodatku to stek bzdur.
- Ale to nie Chuck Norris! To Shizu-chan~~ – szybko
zaprzeczył Orihara, po czym odwrócił się za siebie, gdy poczuł, jak ktoś stuka
go w ramię – Ooo~~ cześć Shizuś~- zawołał nadal się śmiejąc.
Blondyn jedynie się nad nim nachylił i cicho powiedział mu
do ucha – A słyszałeś kawał o moim penisie?
Słysząc to, Izaya cały pobladł i zaśmiał się nieco bardziej
nerwowo – Wiesz, co Dotachin? Miałeś rację, te żarty to same bujdy~ hehehe.. –
powiedział, głośno przełykając ślinę i szybko się ulotnił.
Misiaczek
Izaya lekko otarł pot z czoła i nieco poprawił różową
opaskę, która podtrzymywała mu włosy, aby nie przeszkadzały przy sprzątaniu.
Opróżnił już prawie całą szafę i właśnie wspinał się na stołek, chcąc sięgnąć
ostatni karton, który znajdował się na najwyższej półce.
- Izaya? – do sypialni zajrzał Shizuo z nieco zmartwioną
miną – Spadłeś? – lekko się uśmiechnął, a na jego twarzy malowało się
autentyczne zdziwienie. Czyli nawet mistrz parkouru czasem traci równowagę –
Nic sobie nie zrobiłeś?
- Shizu-chan, skąd my to mamy? – spytał nieco zdziwiony
brunet, pokazując swojemu chłopakowi uroczego i nieco zniszczonego misia.
Blondyn zamrugał dwukrotnie i rozchylił usta, po czym zarumieniony
wyrwał Izayi pluszaka – To moje! – warknął wkurzony i wyszedł z sypialni,
przytulając do siebie swój pierwszy prezent od Kasuki, który dostał od niego na
ósme urodziny.
Natomiast Izaya sam nie wiedział co ma o tym myśleć. W końcu
jednak zdecydował się wybuchnąć śmiechem.
100 jenów
- Właściwie na co ci to coś? – burknął sceptycznie Shizuo,
patrząc na Izaye, który specjalnym urządzeniem przyklejał ceny do
niepotrzebnych rzeczy, które chcieli sprzedać na pchlim targu. Wszyscy
sprzedawali tu niepotrzebne rupiecie, a Izaya całkiem niedawno doszedł do
wnisoku, że pozbycie się kilku pierdoł byłoby dobrym rozwiązaniem. Niestety
Shizuo nie zgodził się na sprzedanie misia od Kasuki.
- Oczywiście po to, by zgrywać lepszego od tych innych ludzi
dookoła, którzy tego urządzonka nie mają – uśmiechnął się z wyższością brunet i
na plakat z Kasuką przykleił cenę pięciuset jenów.
- O nie! To zdecydowanie za mało! – warknął blondyn,
zabierając Izayi szpanerskie urządzonko.
- Za mało? Masz w domu taki sam! W dodatku podpisany! –
brunet wywrócił oczyma, chcąc odzyskać swój nalepiacz cen.
Oczywiście jak przystało na parę, która miała drobne
problemy z nienawiścią, Shizuo i Izayą zaczęli się szarpać i przepychać. Ku
udręce blondyna, to Orihara na końcu zdobył urządzonko. Posłał chłopakowi
zwycięzki uśmiech i wytknął mu język.
- Przepraszam, Orihara-san – nagle brunet poczuł, jak ktoś
stuka go w ramię i odwrócił się. Zobaczył przed sobą Shikiego. Nigdy nie
pomyślałby, że spotka kogoś takiego, jak on, w takim miejscu. Lekko zmarszczył
brwi, widząc, że mężczyzna podaje mu monetę o bardzo niskim nominale – Kupuję
cię.
I wtedy właśnie para kochanków zorientowała się, że podczas
ich szarpaniny tyłek Izayi został przypadkowo wyceniony na sto jenów.
Nic dodać, nic ująć
Przez całą drogę do łazienki Izaya gwizdał coś pod nosem, a
gdy już tam się znalazł, podszedł do pisuaru i rozpiął spodnie. Kompletnie nie
obchodził go fakt, że tuż obok znajdował się jego największy wróg, załatwiając
tą samą potrzebę. Brunet spojrzał na moment w bok i szeroko otworzył oczy – O
MÓJ BOŻE, JAKI ON OGROMNY!! – wykrzyknął na całą toaletę tak, że usłyszało go
kilku innych uczniów.
Shizuo zmarszczył brwi, z początku nie wiedząc, o co chodzi,
ale gdy spojrzał w dół, mniej więcej
tam, gdzie Izaya utkwił swój wzrok, cały spłonął rumieńcem, nie wiedząc jak ma
się zachować i szybko schował swój interes do spodni.
- Nienawidzę pająków – wzdrygnął się Izaya, wciąż patrząc na
pajęczaka, chodzącego po podłodze i zdepnął go.
Jak to się
zaczęło...?
Shizuo westchnął, opierając się o barierkę, która jakimś
cudem ocalała po długiej i męczącej gonitwie. Spojrzał na swój mundurek, ale
niestety szybko doszedł do wniosku, że nie da go się naprawić i jest zmuszony
do kupna nowego. Po raz kolejny westchnął, spoglądając w niebo. To wszystko
było naprawdę upierdliwe, a właściwie to nawet bardziej niż upierdliwe.
- Wiem, że nie powinienem był mówić tego uczniowi, ale gdy
często się wzdycha, to znaczy, że ma się ochotę na papierosa – nagle odezwał
się do niego pewien mężczyzna w białym garniturze i podsunął Shizuo paczkę
papierosów, samemu paląc jednego.
- Nie palę – odpowiedział krótko blondyn, nie rozumiejąc, o
co chodzi temu gościowi.
- Też nie paliłem, aż w końcu nie poznałem pewnego
wkurzającego dzieciaka i wtedy zacząłem wzdychać. Teraz palę i już nie
wzdycham, a wierz mi – uśmiechnął się lekko – wzdychanie jest bardzo męczące i
swoją upierdliwością jedynie pogłębia wszystkie problemy.
- Nałóg to też pogłębianie problemu – mruknął Shizuo, ale
mimo to wziął od tego faceta papierosa. Spróbować nie zaszkodzi. Mężczyzna
zapalił mu go i kiedy tylko blondyn się zaciągnął, zaczął kaszleć i pochylił
się w przód, czując jak do oczu napływają mu łzy – To. jest.ohydne. – warknął,
z nienawiścią spoglądając na ciemnowłosego.
- Tylko na początku – uśmiechnął się i zaczał odchodzić –
Miejmy nadzieję, że może nikotyna trochę cię poskromi, Heiwajima-san.
- Zaraz, skąd wiesz, jak się nazywam!!? – zawołał za nim,
ale mężczyzna wsiadł do samochodu i zniknął.
Zdezorientowany blondyn spojrzał na papierosa w swojej
dłoni. Zaciągnął się znowu, tym razem nieco mniej już kaszląc i
pomaszerował do domu, mając nadzieję, że może to, choć trochę poskromi jego
gniew.
Naleśniki
- Miiiii~~kaaaa~~doooo~!
Szybko! Pali się! – zawołał z kuchni Kida, kiedy jego przerażony
przyjaciel wbiegł do kuchni, rozglądając się za płomieniami, których nie było,
powiedział – Patrz, czego się nauczyłem!~
Ryugamine zmarszczył brwi i odetchnął z ulgą – Kida-kuuun,
to nie było śmieszne… a co jakbyś naprawdę coś podpalił?
- Dobra. Teraz. Patrz na to – powiedział Masaomi z powagą i
podrzucił naleśnika na patelni, a ten z gracją upadł z powrotem, przewrócony na
drugą stronę – Tada~~
Mikado cicho zaśmiał, ale dosłownie chwilę później coś
ciepłego spadło mu na głowę.
- Kida-kun… - mruknął cicho, nie ruszając się nawet o
milimetr.
- Hm~?
- Możesz mi powiedzieć, co mam na głowie?
- Naleśnika.
- Uhm… a co on na niej robi?
- Spadł.
- Skąd? – Mikado powoli tracił już cierpliwość, a Masaomi
jedynie starał się nie wybuchnąć śmiechem.
- Z góry.
- A co on robił u góry?!
- No wiesz… - zaśmiał się cicho Kida, lekko odchylając
kawałek naleśnika i spojrzał na swojego przyjaciela – Kiedy ćwiczyłem
podrzucanie kilka z nich przykleiło się do sufitu – uśmiechnął się niewinnie,
wskazując palcem do góry.
Mikado spojrzał na sufit, a naleśnik zsunął się z jego głowy
i z cichym plask upadł na ziemię.
To mi się nigdy nie znudzi :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię :D Chyba najbardziej zaczęłam chichotać przy Nic dodać, nic ująć. Piękne`!
OdpowiedzUsuńEmm. Ja też, tylko prawie się posikałam.
UsuńRuda *gada do siebie* przestań zarywać drugą noc z rzędu, bo jutro jedziesz na badania... poważne badania... (μ_μ)"
~Magg.
"jaki on ogromny!" i wszyscy myślą o jednym xDD
OdpowiedzUsuńNo a ty o czym byś pomyślała?! XD Oni są przy pisuarach... i Izaya patrzył TAM... O czym można innym pomyśleć XD?
UsuńPS. Wooo~... dodałaś ten kom w moje urodziny XD...
Genialne xd kocham twoje oneshoty :)
OdpowiedzUsuń