poniedziałek, 30 grudnia 2013

Durarara!! - mini oneshoty

Tak więc~~  miałam przygotowanego na dziś oneshota Tsuki x Roppi, ale doszłam do wniosku, że chcę go ulepszyć xD  tak więc ulepszam ;3; 

A wam życzę Szczęśliwego Nowego Roku~~ :D

~~~~~~~~~~~~~~~~


Lekcja biologii

Izaya podparł się na łokciu i ze znudzeniem wsłuchiwał się z monotonny głos nauczyciela biologii. Chyba jedyną osobą w klasie, która słuchała go z zainteresowaniem był Shinra, ale to akurat nikogo nie dziwiło. W końcu doktorek kochał biologię i wszystko co z nią związane, a w szczególności kochał doświadczenia na żywych obiektach, takich jak Celty, czy Shizuo. Gdy brunet pomyślał o Shizuo przekręcił głowę w prawo i spojrzał na niego. Okazało się, że blondyn też na niego patrzył i ich spojrzenia się spotkały.

- …niektóre pierwotniaki mogą być pasożytami

Obaj dwukrotnie zamrugali, idealnie wyłapując dwa dobrze znane sobie słowa ze zbitku nudnych określeń wypowiedzianych przez nauczyciela. Izaya uśmiechnął się zadowolony i korzystając z tego, że jego ławka znajdowała się niedaleko Shizuo, nachylił się nad nim, kiedy nauczyciel nie patrzył i wyszeptał mu do ucha – Cofam to wcześniejsze, Shizu-chan. Skoro możesz być mną, to nie jesteś aż tak głupi.


Kara

W klasie panowała cisza, którą zakłócało jedynie ciche skrobanie długopisów o kartkę. W pomieszczeniu znajdowała się tylko dwójka uczniów. Lekcje już dawno dobiegły końca, a na tablicy napisane było tylko i wyłącznie jedno, długie zdanie.

Nie będę więcej ganiać się po boisku i niszczyć własności szkoły oraz nie wdam się więcej w żadną bójkę.”

Chłopcy siedzieli obok siebie, a ich karą było przepisanie zdania z tablicy tysiąc razy. Izaya na moment odłożył długopis i rozmasował obolałe palce. Prawdopodobnie będzie miał odciski, nie mówiąc już o Shizuo, który ściskał długopis o wiele mocniej od niego. Brunet wyjrzał za okno, spoglądając na pomarańczowe niebo, a później przeniósł wzrok na kartkę swojego wroga, chcąc ocenić któremu z nich idzie szybciej.

- Shizu-chan, wiesz, że wszędzie napisałeś źle to kanji? Napisałeś jedną kreseczkę za dużo – uśmiechnął się z wyższością brunet, palcem wskazując błąd blondyna – Żeby przepisywać z tablicy i wciąż popełniać błędy… naprawdę trzeba być amebą – pocmokał z dezaprobatą.

Chwilę później Shizuo zgniótł długopis, a cała jego praca zalała się tuszem.

- Ups~wygląda na to, że musisz zaczać od początku – Izaya uśmiechnął się niewinnie, chcąc wrócić do pisania na swojej kartce, ale nim się zorientował, została ona podarta na strzępy przez pewną  nieokiełznaną bestię – Jak tak będziemy sobie robić, to posiedzimy tu do jutra – mruknął, patrząc na podłogę pokrytą strzępkami pełnymi wielu już zniszczonych w ten sposób kartek.


Komiczna pchła

Shizuo miał już tego dość, ale i tak starał się siedzieć na stołówce i jakoś dzielnie to znosić. Naprawdę miał przeogromną ochotę na zabicie tego gnoja, a każdy nowy dowcip przez niego opowiedziany sprawiał, że pulsowanie w głowie Shizuo się nasilało.

- A~! Dotachin, a ten słyszałeś? – zawołał nadal roześmiany brunet – Kiedy Heiwajima Shizuo spogląda w niebo, chmury pocą się ze strachu. Nazywamy to deszczem~~ - po powiedzeniu tego brunet zaczął walić pięściami w stolik i zwijał się ze śmiechu – Albo ten..

- Izaya-kun, proszę, przestań się śmiać. Jesteś cały czerwony, udusisz się – przerwał mu Shinra, martwiąc się wypiekami na jego twarzy.

- Heiwajima Shizuo nie zna litości! Litość boi się go przyznać~~ HAHAHAHAHAHAHA!!

Kadota nawet nie oderwał wzroku z nad książki – Izaya, skończ już z tym. Żarty o Chucku Norrisie są głupie, w dodatku to stek bzdur.

- Ale to nie Chuck Norris! To Shizu-chan~~ – szybko zaprzeczył Orihara, po czym odwrócił się za siebie, gdy poczuł, jak ktoś stuka go w ramię – Ooo~~ cześć Shizuś~- zawołał nadal się śmiejąc.

Blondyn jedynie się nad nim nachylił i cicho powiedział mu do ucha – A słyszałeś kawał o moim penisie?

Słysząc to, Izaya cały pobladł i zaśmiał się nieco bardziej nerwowo – Wiesz, co Dotachin? Miałeś rację, te żarty to same bujdy~ hehehe.. – powiedział, głośno przełykając ślinę i szybko się ulotnił.


Misiaczek

Izaya lekko otarł pot z czoła i nieco poprawił różową opaskę, która podtrzymywała mu włosy, aby nie przeszkadzały przy sprzątaniu. Opróżnił już prawie całą szafę i właśnie wspinał się na stołek, chcąc sięgnąć ostatni karton, który znajdował się na najwyższej półce.

- Wooooaaah!! – wydarł się, spadając ze stołka na ziemię. Wylądował na ziemi, a cała zawartość pudełka się na niego wysypała. Z trudem podniósł się do siadu, gładząc tył swojej obolałej głowy i ze zdziwieniem spojrzał na pluszowego misia, który wyleciał z kartonu. Wziął go do rąk i dokładnie obejrzał.

- Izaya? – do sypialni zajrzał Shizuo z nieco zmartwioną miną – Spadłeś? – lekko się uśmiechnął, a na jego twarzy malowało się autentyczne zdziwienie. Czyli nawet mistrz parkouru czasem traci równowagę – Nic sobie nie zrobiłeś?

- Shizu-chan, skąd my to mamy? – spytał nieco zdziwiony brunet, pokazując swojemu chłopakowi uroczego i nieco zniszczonego misia.

Blondyn zamrugał dwukrotnie i rozchylił usta, po czym zarumieniony wyrwał Izayi pluszaka – To moje! – warknął wkurzony i wyszedł z sypialni, przytulając do siebie swój pierwszy prezent od Kasuki, który dostał od niego na ósme urodziny.

Natomiast Izaya sam nie wiedział co ma o tym myśleć. W końcu jednak zdecydował się wybuchnąć śmiechem.

100 jenów

- Właściwie na co ci to coś? – burknął sceptycznie Shizuo, patrząc na Izaye, który specjalnym urządzeniem przyklejał ceny do niepotrzebnych rzeczy, które chcieli sprzedać na pchlim targu. Wszyscy sprzedawali tu niepotrzebne rupiecie, a Izaya całkiem niedawno doszedł do wnisoku, że pozbycie się kilku pierdoł byłoby dobrym rozwiązaniem. Niestety Shizuo nie zgodził się na sprzedanie misia od Kasuki.

- Oczywiście po to, by zgrywać lepszego od tych innych ludzi dookoła, którzy tego urządzonka nie mają – uśmiechnął się z wyższością brunet i na plakat z Kasuką przykleił cenę pięciuset jenów.

- O nie! To zdecydowanie za mało! – warknął blondyn, zabierając Izayi szpanerskie urządzonko.

- Za mało? Masz w domu taki sam! W dodatku podpisany! – brunet wywrócił oczyma, chcąc odzyskać swój nalepiacz cen.

Oczywiście jak przystało na parę, która miała drobne problemy z nienawiścią, Shizuo i Izayą zaczęli się szarpać i przepychać. Ku udręce blondyna, to Orihara na końcu zdobył urządzonko. Posłał chłopakowi zwycięzki uśmiech i wytknął mu język.

- Przepraszam, Orihara-san – nagle brunet poczuł, jak ktoś stuka go w ramię i odwrócił się. Zobaczył przed sobą Shikiego. Nigdy nie pomyślałby, że spotka kogoś takiego, jak on, w takim miejscu. Lekko zmarszczył brwi, widząc, że mężczyzna podaje mu monetę o bardzo niskim nominale – Kupuję cię.

I wtedy właśnie para kochanków zorientowała się, że podczas ich szarpaniny tyłek Izayi został przypadkowo wyceniony na sto jenów.

Nic dodać, nic ująć

Przez całą drogę do łazienki Izaya gwizdał coś pod nosem, a gdy już tam się znalazł, podszedł do pisuaru i rozpiął spodnie. Kompletnie nie obchodził go fakt, że tuż obok znajdował się jego największy wróg, załatwiając tą samą potrzebę. Brunet spojrzał na moment w bok i szeroko otworzył oczy – O MÓJ BOŻE, JAKI ON OGROMNY!! – wykrzyknął na całą toaletę tak, że usłyszało go kilku innych uczniów.

Shizuo zmarszczył brwi, z początku nie wiedząc, o co chodzi, ale gdy spojrzał  w dół, mniej więcej tam, gdzie Izaya utkwił swój wzrok, cały spłonął rumieńcem, nie wiedząc jak ma się zachować i szybko schował swój interes do spodni.

- Nienawidzę pająków – wzdrygnął się Izaya, wciąż patrząc na pajęczaka, chodzącego po podłodze i zdepnął go.

Jak to się zaczęło...?

Shizuo westchnął, opierając się o barierkę, która jakimś cudem ocalała po długiej i męczącej gonitwie. Spojrzał na swój mundurek, ale niestety szybko doszedł do wniosku, że nie da go się naprawić i jest zmuszony do kupna nowego. Po raz kolejny westchnął, spoglądając w niebo. To wszystko było naprawdę upierdliwe, a właściwie to nawet bardziej niż upierdliwe.

- Wiem, że nie powinienem był mówić tego uczniowi, ale gdy często się wzdycha, to znaczy, że ma się ochotę na papierosa – nagle odezwał się do niego pewien mężczyzna w białym garniturze i podsunął Shizuo paczkę papierosów, samemu paląc jednego.

- Nie palę – odpowiedział krótko blondyn, nie rozumiejąc, o co chodzi temu gościowi.

- Też nie paliłem, aż w końcu nie poznałem pewnego wkurzającego dzieciaka i wtedy zacząłem wzdychać. Teraz palę i już nie wzdycham, a wierz mi – uśmiechnął się lekko – wzdychanie jest bardzo męczące i swoją upierdliwością jedynie pogłębia wszystkie problemy.

- Nałóg to też pogłębianie problemu – mruknął Shizuo, ale mimo to wziął od tego faceta papierosa. Spróbować nie zaszkodzi. Mężczyzna zapalił mu go i kiedy tylko blondyn się zaciągnął, zaczął kaszleć i pochylił się w przód, czując jak do oczu napływają mu łzy – To. jest.ohydne. – warknął, z nienawiścią spoglądając na ciemnowłosego.

- Tylko na początku – uśmiechnął się i zaczał odchodzić – Miejmy nadzieję, że może nikotyna trochę cię poskromi, Heiwajima-san.

- Zaraz, skąd wiesz, jak się nazywam!!? – zawołał za nim, ale mężczyzna wsiadł do samochodu i zniknął.

Zdezorientowany blondyn spojrzał na papierosa w swojej dłoni. Zaciągnął się znowu, tym razem nieco mniej już kaszląc i pomaszerował do domu, mając nadzieję, że może to, choć trochę poskromi jego gniew.

Naleśniki

- Miiiii~~kaaaa~~doooo~!  Szybko! Pali się! – zawołał z kuchni Kida, kiedy jego przerażony przyjaciel wbiegł do kuchni, rozglądając się za płomieniami, których nie było, powiedział – Patrz, czego się nauczyłem!~

Ryugamine zmarszczył brwi i odetchnął z ulgą – Kida-kuuun, to nie było śmieszne… a co jakbyś naprawdę coś podpalił?

- Dobra. Teraz. Patrz na to – powiedział Masaomi z powagą i podrzucił naleśnika na patelni, a ten z gracją upadł z powrotem, przewrócony na drugą stronę – Tada~~

Mikado cicho zaśmiał, ale dosłownie chwilę później coś ciepłego spadło mu na głowę.

- Kida-kun… - mruknął cicho, nie ruszając się nawet o milimetr.

- Hm~?

- Możesz mi powiedzieć, co mam na głowie?

- Naleśnika.

- Uhm… a co on na niej robi?

- Spadł.

- Skąd? – Mikado powoli tracił już cierpliwość, a Masaomi jedynie starał się nie wybuchnąć śmiechem.

- Z góry.

- A co on robił u góry?!

- No wiesz… - zaśmiał się cicho Kida, lekko odchylając kawałek naleśnika i spojrzał na swojego przyjaciela – Kiedy ćwiczyłem podrzucanie kilka z nich przykleiło się do sufitu – uśmiechnął się niewinnie, wskazując palcem do góry.


Mikado spojrzał na sufit, a naleśnik zsunął się z jego głowy i z cichym plask upadł na ziemię. 

6 komentarzy:

  1. To mi się nigdy nie znudzi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam cię :D Chyba najbardziej zaczęłam chichotać przy Nic dodać, nic ująć. Piękne`!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emm. Ja też, tylko prawie się posikałam.

      Ruda *gada do siebie* przestań zarywać drugą noc z rzędu, bo jutro jedziesz na badania... poważne badania... (μ_μ)"

      ~Magg.

      Usuń
  3. "jaki on ogromny!" i wszyscy myślą o jednym xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a ty o czym byś pomyślała?! XD Oni są przy pisuarach... i Izaya patrzył TAM... O czym można innym pomyśleć XD?
      PS. Wooo~... dodałaś ten kom w moje urodziny XD...

      Usuń
  4. Genialne xd kocham twoje oneshoty :)

    OdpowiedzUsuń