sobota, 28 września 2013

Durarara!! "Widzieć świat twoimi oczyma" - rozdział 5

Przepraszam, że musieliście tyle czekać na ten rozdział, ale nie dość, że miałam problemy z napisaniem go, to jeszcze po napisaniu nie byłam co do niego pewna. Chodzi mi o to, że myślałam, że jest niedobrze napisane, ale już wszystko jest okej i nie musicie czekać ^.^   Miłego czytania i przepraszam za brak systematyczności.


~~~~~~~~~~~~

Rozdział 5

- Otwórzcie zeszyty i zanotujcie; „Zmysł to zdolność odbierania bodźców, jakimi są informacje z otoczenia. Do najważniejszych zmysłów człowieka należą wzrok, słuch, równowaga, węch, smak oraz dotyk”  – nauczyciel zamknął książkę i skończył dyktować. – W przypadku upośledzenia jednego z nich, zazwyczaj wyostrzają się inne. Na przykład; u osób niewidomych jest to słuch, węch i dotyk.

Izaya siedział w swojej ławce, tuż obok Shinry i znudzony bazgrolił na marginesie zeszytu. Przez większość czasu wyglądał przez okno. Bardziej niż tematem lekcji interesował się lekcją w-f klasy, w której był Shizuo i Kadota. Uśmiechnął się zadowolony, kiedy zobaczył jak blondyn zgniata w dłoni piłkę do gry ręcznej. Potwór. Wszystko tylko niszczył.

- Orihara! – nauczyciel uderzył książką w ławkę bruneta, a ten nawet się nie przestraszył. Nadal podpierając się na dłoni, spojrzał na wychowawcę kątem oka. Sam nie do końca wiedział, czemu wybrał klasę biologiczną. Co prawda był przynajmniej z Shinrą, którego ciekawie się obserwowało, ale zdawał sobie sprawę z tego, że w humanistycznej byłoby mu lepiej – Słuchasz mnie w ogóle? – spytał.

- Tak, słucham – odpowiedział z nikłą dozą grzeczności i skinął przy tym głową.

- W takim razie powtórz.

Brunet ciężko westchnął, zamykając przy tym oczy. Przestał podpierać się na łokciu i gdy je otworzył, przeniósł wzrok na nauczyciela. Skutecznie ignorował spojrzenia całej klasy skupione na jego osobie. Nawet lubił, gdy ludzie na niego patrzyli.

Właśnie miał powtórzyć zdanie wcześniej wypowiedziane przez nauczyciela, które dokładnie zapamiętał, ale coś mu w tym przeszkodziło. Nagle wszystko dookoła zrobiło się czarne i mimo że nic nie widział, to wyraźnie czuł, jak jego powieki były rozchylone. Delikatny powiew wiatru je podrażnił, przez co był zmuszony do kilkakrotnego mrugnięcia. Rozejrzał się dookoła, ale to niczego nie zmieniło. Wciąż było ciemno.

- Orihara-kun, czekam – usłyszał głos nauczyciela. Poniósł się on echem w jego głowie, uderzając w jej wnętrze zupełnie jak bryła lodu, która rozbijała się na drobne kawałki.

W pewnej chwili zaczął czuć zapach krwi. Każdy go zna. Metaliczny… jakby wymieszany z rdzą. Po mrugnięciu na ułamek sekundy czerń zniknęła. Znowu zobaczył klasę i wyczekująco patrzącego nauczyciela. Obraz znów znikł i gdy ponownie się pokazał wszystko było zupełnie inne. Siedzący obok Shinra miał w dłoni nóż i wbijał go w brzuch Izayi. Na podłodze była masa krwi, ale nie było takiej możliwości, żeby cała należała do Orihary. Znowu ciemno. Pomiędzy fazami widzenia, a nie widzenia znajdowały się krótkie odstępy. Izaya nie wiedział co się dzieje i nie mógł zaprzeczyć temu, że się bał. Odczuwał kolejną z tych ludzkich emocji, które tak kochał obserwować u innych.

- Bez zmysłów twoje informacje o otoczeniu są niepełne – ponownie usłyszał głos nauczyciela i poczuł ostry ból w oku. Chwilę później obraz wrócił i zobaczył, że jedno jego oko leżało na zeszycie. Nie było okrągłe. Rozleciało się przy wydłubywaniu, a ciało szkliste, o którym tak się uczyli, wypływało na jego notatki i rozmazywało tusz w zeszycie.

Izaya z jakiegoś powodu nie mógł się ruszyć. Każdy odruchowo podniósł by dłoń do zranionego miejsca, ale on jedynie siedział.

Znowu zrobiło się ciemno. Obraz już nie wrócił. Brunet gwałtownie poderwał się siadu. Korzystając z tego, że mógł już się ruszać, uniósł dłoń do twarzy i dotknął swojej powieki. Zdecydowanie znajdowała się pod nią gałka oczna. Odetchnął z ulgą i opadł z powrotem na materac.

Sny zdecydowanie były czymś dziwnym. Uśmiechnął się do siebie.

***

Jego dni były spokojne. Spokojne do tego stopnia, że denerwowały go samą swoją bezproblemowością. Głupie, co nie? Nawet jak było dobrze, to dla niego i tak było źle.

Wkurzające… – pomyślał blondyn, gasząc swojego papierosa. Opierał się o barierkę i patrzył w dół na przejeżdżające pojazdy. Kurz z jezdni unosił się w górę, przez co w powietrzu powstała rzadka mgiełka. W połączeniu z dymem  świeżo wypalonego papierosa Shizuo widoczność była znikoma.

Ciężko westchnął i skierował się w stronę Sunshine 60. Dziś była sobota i nie mając nic innego do roboty, wybrał się na spacer. Po prostu chciał poczuć świeże powietrze – o ile w Tokio w ogóle istniało coś takiego.

Przechodząc obok kina, poczuł na policzku coś mokrego i automatycznie spojrzał w górę. Ciemne chmury powoli przesuwały się po niebie. Lekko zmrużył powiekę, gdy na jego twarz skapnęła kolejna z kropel. Ludzie dookoła zaczęli chować się przed deszczem, lecz Shizuo nadal stał w miejscu i patrzył w chmury. Były ciemne. Naprawdę ciemne. Wyglądało na to, że zbliża się burza.

- Iza-nii! Iza-nii, pospiesz się! Zaraz będzie padać! – dookoła poniósł się wesoły głos Mairu. Shizuo znał go aż za dobrze. Rozejrzał się dookoła i dość szybko zauważył dziewczynkę w okularach wraz ze swoją siostrą. Obie ciągnęły za sobą bruneta, którym był nie kto inny jak Izaya.

Na jego widok Shizuo poczuł jak coś skręca mu się w brzuchu i po raz kolejny zrobiło mu się naprawdę głupio. W końcu zobaczył Izaye, pierwszy raz od tamtego zdarzenia. Na jego szczęście dziewczynki go nie zauważyły, bo z pewnością by go zabiły za to, co zrobił ich bratu. Może gdyby w zamian przedstawił je Kasuce, to nie miałyby mu tego na złe? Shizuo ani trochę w to nie wierzył. Był bardziej niż w stu procentach pewien, że za każdym razem, gdy mówiły coś takiego, kłamały.

Kiedy spojrzał na bruneta, ich oczy się nie spotkały. W przeciwieństwie do poprzednich razów, teraz tak się nie stało. Shizuo nie zobaczył tego wkurzającego uśmieszku. Orihara wyglądał normalnie. Nie sprawiał wrażenia dupka. Niemalże automatycznie blondyn przesunął się o krok w przód i zobaczył jak puste było jego spojrzenie. Patrzył się gdzieś w przestrzeń i kurczowo zaciskał dłoń na mniejszym odpowiedniku siostry.

Shizuo nie miał już dłużej żadnych wątpliwości, a poczucie winy wgniotło go w ziemię. Izaya i jego siostry już znikły, a on wciąż stał w deszczu jak kołek i nie potrafił się ruszyć. Ludzie dookoła starali się uniknąć zimnych kropel wody, chowając głowy pod gazetami bądź też swoimi torbami, lecz Shizuo nadal stał. Po chwili zagryzł dolną wargę, głośno przy tym prychając i spuścił wzrok w dół. I co z tego, że go zobaczył? Przecież to niczego nie zmieniło. Zacisnął dłonie w pięści. Skoro niczego nie zmieniło, to czemu czuł się inaczej?

Tuż przed nim przebiegła dziewczyna w białym płaszczyku i z czerwoną parasolką, która jeszcze całkiem niedawno prawie wpadła na Izayę.

Brunet sam dokładnie nie wiedział, czemu zgodził się wyjść z bliźniaczkami na dwór. Im dłużej się nad tym zastanawiał, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że zrobił to po to, aby udowodnić sobie, że po prostu jest do tego zdolny. Nie potrafił znieść myśli, że ślepota  jakoś go ogranicza. Chciał przekonać samego siebie, że wcale tak nie jest i zrobił to. Lecz na co mu ta wiedza, skoro przez cały pobyt poza domem był zależny od dziewczynek?

Czuł zimne krople deszczu, które spływały z końcówek jego włosów prosto na policzki. Ich temperatura kontrastowała z ciepłą dłonią Kururi. Gdyby nie ona, Izaya kilka razy potknąłby się o jakiś kamyczek lub puste opakowanie po shake’u. Nie wiedział dokąd prowadziły go dziewczynki, ale był pewien, że chciały schować się przed deszczem.

- Izaya! Przyszedłeś z siostrami na sushi~? Sushi dobre! – Izaya nadal nie puszczając dłoni Kururi, obrócił głowę w stronę, z której usłyszał głos Simona.

- Okulary… - powiedziała cicho Kururi i puściła swojego brata, po czym zaczęła wycierać mokre okulary Mairu o swoją bluzkę.

Bardziej towarzyska bliźniaczka jedynie się wyszczerzyła, wyraźnie zadowolona i widząc, że Izaya stoi jak kołek, tym razem to ona złapała jego dłoń – Ne~~ Simon-san! Trzy razy ootoro, na rachunek Iza-nii~~ - zawołała i usiadła z rodzeństwem przy swoim ulubionym stoliku. Znajdował się on w rogu restauracji i był z niego idealny widok na resztę klientów. Niestety Izaya nie był w stanie ich obserwować. Tym razem to oni obserwowali jego, a on mógł się tego jedynie domyślać. Większość spojrzeń skierowana była w jego stronę i ludzie szeptali o jego pustym spojrzeniu. Oczywiście, żadna z plotek nie była zgodna z prawdą. Wszystko to bujdy i domysły nic niewiedzących ludzi.

Kururi zajęła miejsce naprzeciwko Izayi i Mairu, którzy siedzieli obok siebie i wsunęła swojej siostrze na nos już wyczyszczone okulary. W tym samym czasie, brunet ściągał swoją zawilgoconą kurtkę i przewiesił ją przez oparcie kanapy.

- Nee~ Iza-nii, chciałbyś gdzieś pójść, kiedy przestanie padać? – zapytała, wyraźnie się podlizując.

- Pytasz z grzeczności, ale i tak zaciągniesz mnie tam, gdzie sama będziesz chciała – uśmiechnął się asymetrycznie i odchylił w tył, plecami stykając się z oparciem.

- Czasem jesteś zbyt mądry… - westchnęła.

- Czasem? – powtórzył, udając zranionego.

Mairu w odpowiedzi jedynie lekko szturchnęła go łokciem.

Oczywiście dziewczynki wykorzystały fakt, że Izaya nie widzi na swoją korzyść i podebrały mu kilka kawałków ootoro, karmiąc się nimi nawzajem. Po zjedzeniu wszystkich trzech porcji, opuścili restaurację i Mairu stwierdziła, że chciałaby się zobaczyć z Kishitanim, żeby pomógł jej i Kururi w zadaniu domowym z biologii. Izaya oczywiście nie miał nic przeciwko.

Jednakże nie wiedzieli jednego. Mianowicie tego, że u doktorka siedział teraz Shizuo. Blondyn zrobił sobie krzywdę jakiś czas po tym, jak zobaczył Oriharę. Zdenerwował się do tego stopnia, że zniszczył jedną z uliczek i rozciął sobie przy tym dłoń ostrym odłamkiem szkła. Oczywiście, jak to miał w zwyczaju, normalnie do zatamowania krwawienia użyłby kleju, ale na szczęście spotkał Celty. Ona jak zawsze zmusiła go do odwiedzenia Shinry.

Jak można się było tego spodziewać, doktorek był mniej towarzyski względem blondyna niż zwykle. Opatrywał jego dłoń w ciszy i sprawiał wrażenie, jak gdyby tylko ona go interesowała. W pewnej chwili, dookoła rozległ się dźwięk dzwonka połączony ze stłumionym i podekscytowanym piskiem. Jako, że Shinra był zajęty, do drzwi podeszła Celty i gdy tylko je otworzyła, do mieszkania wparowała Mairu. Od razu podbiegła do salonu.

- Shinra-san~! Shinra-san, przyszłyśmy, żebyś na pomó-

Gdy tylko zobaczyła blondyna, urwała i lekko zmrużyła oczy. Obecnego spojrzenia pozazdrościłby jej niejeden psychopata w wiezięniu. Blondyna aż zmroziło, gdy spojrzał jej w oczy, a jakby tego jeszcze było mało, okulary dziewczynki tajemniczo błysnęły.

- Co on tu robi? – powiedziała z pogardą i przeniosła wzrok na Shinrę, który nadal trzymał w swojej dłoni zabandażowany odpowiednik Shizuo.

- Chyba widać, p-prawda? – zająkał się niepewnie doktorek, unosząc w górę rękę blondyna.

- Odciąć… - mruknęła cichutko Kururi, wchodząc do pokoju. Jej pojawienie się, oznaczało także pojawienie się Izayi, ponieważ nadal go trzymała.

- Ma rację – Mairu zmrużyła oczy – powinieneś mu ją odciąć, a nie opatrywać.


Podczas gdy Shizuo czuł jak rozpływa się po nim fala wyrzutów sumienia, Izaya zastanawiał się o co takiego może chodzić. Słusznie domyślił się, że tak zdenerwować jego siostry mogłoby tylko zobaczenie Shizu-chana, ale nie miał stuprocentowej pewności, że właśnie tak jest. Wiedząc w której części salonu mniej więcej się znajdywał, puścił dłoń Kururi i uśmiechnął się do siebie. Jego uśmiech wyrażał czyste zadowolenie i w dalszym ciągu z zaciekawieniem przysłuchiwał się rozmowie. Ciekawiło go to, jakie emocje przelewały się teraz po twarzy Shizuo. Była to złość, czy też może wyrzuty sumienia? Jak reagował na to wszystko Shinra? Czy w pokoju była Celty? Choć tak naprawdę go to denerwowało, to wmawiał sobie, że dodawało to wydarzeniom pewnego rodzaju dreszczyku. Okłamywał sam siebie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Może za krótkie, może nie? Bierzcie pod uwagę moje problemy z tym rozdziałem! xD  5 to przeklęta liczba O^O

A przechodząc do tematów nie związanych z tekstem, który widzicie powyżej... Mam masę pomysłów na oneshoty! Naprawdę! Ogrom! Tylko, że motywacji jakoś brak  :P  ale się postaram i możliwe, ale tylko MOŻLIWE (nie lubię obiecywać), że zostaniecie nimi zbombardowani ^.^ 

Jakieś szczęście? Brawa? Coś? Cokolwiek? xD hahaha, dobra spadam~~
I życzcie mi najlepszego, bo jutro mam imieniny~~ :)   ALE WCALE NIE MAM NA IMIĘ MICHALINA, żeby nie było  ^^  mam na imię Michelle, a że jest to francuski odpowiednik Michaliny, to tak jakoś wyszło  .3.   Tracę swoją anonimowość  OmO

Dobra~~ Kończę, bo jeszcze wam z rozpędu nazwisko podam :D  hahaha, papa~~

16 komentarzy:

  1. Ten rozdział był super i strasznie nie mogłam się go doczekać, mam nadzieję że tym razem jakoś uda ci się zebrać wenę i przełamiesz stereotypy pechowej 6, powodzenia i czekam z niecierpliwością.
    Ps. Najlepszego:-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Imieniny niech cię wprawią w dobry nastrój, zwłaszcza biorąc pod uwagę okropną pogodę za oknem. Brawa są, a i owszem. Niestety ja mam niedosyt Izayi i jego poglądów na tą sytyuację. Muszę ci przyznać, że jako jedna z niewielu potrafisz nieźle go oddać. To się chwali, a wena niech ci dopisuje, abyśmy nie musieli tyle czekać. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślałam, że się nie doczekam. Nie spodziewałam się, że Shizusia zeżre poczucie winy :d Domagam się tych oneshotów, z chęcią je przeczytam :3 Najlepszego i dużooo weny Ci życzę ^-^

    OdpowiedzUsuń
  4. @.@ kiedy cos zrobi z Izaya? rozdzial na poczatku 3:) khyhyhy. ciekawi mnie co by bylo gdyby Izaya zostal uwieziony w ciele Shizuo, a Shizuo w ciele Izayi xD taka tam propozycja ode mnie c:

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie opowiadanie. Nie sadzilam, ze nasza bestyjka bedzie miala wyzuty sumienia. Czekam niecierpliwie na kolejne notki *-*
    Uuuu... One-shoty zawsze mile widziane ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Miszu... ale ci uważni wiedzą KIEDY podałaś swoje nazwisko :p + mogą mnie wypytać... Muahahaha~!

    OdpowiedzUsuń
  7. Boskie, boskie, boskie :*
    <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  8. O rany, już to uwielbiam~! Tak coś myślałam, że prędzej czy później Shizusia dopadną wyrzuty sumienia~! Biedny Izaya... jestem bardzo, ale to bardzo ciekawa, co będzie dalej :D
    Co do OneShotów - one są zawsze mile widziane ^_^ ajajaj, chcę już przeczytać :p Masz świetny styl i pomysły. Jestem ciekawa co tym razem wymyśliłaś :3
    Yhm, zrobię małą reklamę, mojego bloga XD
    http://ongakuwakusuridesu.blogspot.com/
    Taaa, dopiero zaczęłam... komenatrze miło widziane. Każda opinia się liczy ^_^ Jest tylko jeden oneshot dopiero, ale będzie jego druga część, a potem dłuższe opowiadania...
    Koniec reklamy XD
    Rozdział jak zwykle świetny~! Jestem bardzo ciekawa jak dalej się to potoczy.
    Weny~!

    OdpowiedzUsuń
  9. genialne, lepiej nie idzie tego opisać :)
    życzę weny i nie mogę się doczekać one shotów , i oczywiście kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo~!
    Piszesz genialnie~! :33
    Masz wielki talent i mase pomyslow *w*
    Niecierpliwie czekam na nowe rozdzialy, a no i oczywiscie jestem jak najbardziej za oneshotami~!
    Pozdrafiam~! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Dalej, BŁAGAM, dalej........
    Świetne. Czekam na dalszy ciąg i życzę DUŻO weny.... XD

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział . A pisz one shoty też lubię . :D jeśli braknie weny to pisz do mnie ja zawsze mam jakąś :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Najlepszego (wtedy) ^.^ Rozdział jak zwykle super, tylko mało Shizayi~!! Ja się pytam gdzie oni są~?
    Pozdr.~!

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie spodziewałam się, że pan blandas ma jakie kolwiek uczucia...-___- Żal mi Izayi :'( Zgadzam się z dziewczynami odciąć mu łape. Kiedyś lubiłam Shizuo ale już nie —-—

    OdpowiedzUsuń
  15. Shizuo przyzwyczaił się już do ciągłego pojawiania się na jego drodze Izayi i towarzyszącej mu zawsze aurze burzy. Przyzwyczaił się do tego stopnia, że niepokój roztaczany przez bruneta dawał mu już względny spokój. Natomiast zniknięcie Izayi i nastanie nagłego spokoju – wzbudziło w nim niepokój. Izaya całkowicie rozregulował Shizuo odbiornik. Wychodzi na to, że blondynowi najzwyczajniej w świecie brakuje Izayi, nie zdaje on sobie jeszcze jednak z tego sprawy.


    „Ludzie dookoła zaczęli chować się przed deszczem, lecz Shizuo nadal stał w miejscu i patrzył w chmury.” Od razu wyobraziłam sobie jego wysoką i smukłą postać – zastygniętą w typowej dla siebie rozluźnionej pozycji z dłońmi w kieszeniach, z twarzą zwróconą ku niebu - łapiącą krople deszczu, aż w tle usłyszałam piosenkę:

    Ciągle pada!

    A ja?
    A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę,
    patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople,
    patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic!


    A ja?
    A ja chodzę w strugach wody, ale z czołem podniesionym,
    żadna siła mnie nie zmusza i nie goni,
    idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni, o tak!




    Ogólnie, od początku jak tylko poznałam postać Shizuo – wyczuwałam roztaczającą się wokół niego aurę, hmm… nie wiem, może pewnego rodzaju nostalgii. Tak, można tak powiedzieć. Otoczka ta szczególnie przybiera na intensywności właśnie w takich chwilach jak ta, gdy postać blondyna wydaje się jakby gęstnieć - zwalniać i ostatecznie zawieszać w bezruchu – wpatrując w coś. Jest tak też gdy Shizuo samotnie przemierza ulice, nie zwracając w ogóle uwagi na otaczające go miejsca i ludzi – zatopiony we własnych myślach gdzieś głęboko, mocno, bardzo daleko. Pomijając wybuchy złości, które traktuje jako pewnego rodzaju nienaturalne zaburzenie, swego rodzaju nieprawidłowość , można powiedzieć – „wadę fabryczną” jego budowy, Shizuo właśnie taki mi się wydaje – cichy, łagodny, kojący… nostalgiczny.

    Tak, ewidentnie mam do blondyna słabość :D to moje oczko w głowie <3 Uważam jednak, że w przypadku Shizuo wszelkie skierowane do niego uczucia sympatii są jak najbardziej naturalne i uzasadnione – no bo jak go nie kochać? xD


    Ujęło mnie to, że Izaya kurczowo zaciskał dłoń na dłoni swojej siostry *^* To zrozumiałe, że jako osoba niewidoma nie chciał zostać sam w nieznanym miejscu, ale mimo wszystko jak wyobrażę sobie, że Izaya kurczowo trzyma się osoby trzeciej by jakoś przetrwać – to takie rozczulające T^T

    Moment, gdy padło „Odciąć…” jest świetny, bardzo wyrazisty. Podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  16. Hejeczka,
    wspaniale, w końcu do Shuzo dotarło co się wydarzyło, ale bliźniaczki czyżby na Izayi się wzorowały...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń